Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nie wierz rudemu jako psu

Nie wierz rudemu jako psu

Data: 2013-11-24 01:51:20
Autor: Mark Woydak
Nie wierz rudemu jako psu


9 października:

"Co wam strzeliło do głowy? Co się dzieje, że dymisjonujecie ministra
Rostowskiego co 2-3 tygodnie? To nieprofesjonalne i nieprzyzwoite. Dajcie
człowiekowi pracować. Kiedy czyta co miesiąc, że jest dymisjonowany, na
pewno jest mu przykro. A ja nie czuję się dobrze jako komentator plotek"

- Donald Tusk

22 listopada:

"Jakiś czas temu rozmawiałem z premierem. Powiedziałem mu, że myślę, że
przyszedł czas, żebym odszedł - mówił w TVN24 o kulisach swojego odejścia
minister Jacek Rostowski"



W związku z odejściem ministra Rostowskiego czas na drobne podsumowanie
jego kadencji. Wśród wielu jego „osiągnięć” warto zwrócić uwagę na
umiejętność wyszarpywania z kieszeni polskich podatników znacznych kwot. W
taki sposób, by większość z nich się o tym nie zorientowała.

Od 1 stycznia 2013 r. obowiązuje nowa ustawa podatkowa (PIT). Będziemy
według niej rozliczali się z fiskusem w I kwartale 2014 r., a przedmiotem
rozliczeń będą nasze dochody osiągnięte w roku 2014. A skutki tej ustawy
odczujemy w pełni, wypełniając nasze formularze zeznania podatkowego zwane
popularnie „PIT-ami”.

Zamrażarka Rostowskiego

Najważniejsze zmiany wprowadzone w podatku od dochodów osobistych były
następujące: Zamrożona została wysokość kwoty wolnej od podatku. Aż do roku
2009 „pełzała” ona w tempie zbliżonym do inflacji. Zatem w kolejnych latach
była coraz wyższa. Minister, rząd i Sejm podzielali opinię, że podatnik nie
powinien płacić wyższych podatków, jeśli jego dochody rosną w takim tempie
jak ceny – bo w istocie nie staje się bogatszy, jego realne dochody nie
rosną, nie może za nie kupić więcej dóbr i usług. W 2009 r. kwota ta
została „czasowo” zamrożona przez koalicję PO-PSL. W rozliczeniach na ten
rok pozostanie ona zatem na poziomie roku ubiegłego, a w istocie na
poziomie roku 2009. A ponieważ dochody rosły (średnio) w tempie inflacji
lub wyższym od niej, zachowanie wysokości tej kwoty spo­woduje, że część
ludzi o dochodach najniższych, dotąd zwolnionych od podatku, przekroczy
próg zwolnienia i zapłaci podatek od nadwyżki. Odczują to także wszyscy
pozostali podatnicy – wszak każdy z nas w PIT-cie odejmuje ową kwotę od
sumy swojego dochodu. Utrzymano także „tymczasowo zamrożony” od 2009 r.
próg podatkowy. Dla części podatników będzie to oznaczało wzrost obciążenia
podatkowego, nawet jeśli ich dochód wzrósł w tempie nie wyższym od
inflacji. „Zamrożona” pozostanie także maksymalna wysokość kosztów
uzyskania przychodów. Oznacza to, że choć w rzeczywistości koszty uzyskania
dochodów wzrosły nam w tempie inflacji, to przy odejmowaniu ich od
przychodów napotkamy barierę wyznaczoną dla warunków roku 2009.

Decyzje w powyższych trzech sprawach stanowią kontynuację „tymczasowej”
polityki obecnej koalicji. Nie zmieniono jej, choć (podobno) „kryzys
przeszedł bokiem” i nad „zieloną wyspą” znów świeciło słońce ekonomicznej
pomyślności.

Uderzenie w gospodarstwa domowe

Niestety, są też i „nowalijki” wprowadzone do ustawy podatkowej, wedle
której będziemy rozliczali swoje dochody osiągnięte w roku 2013. Radykalnie
zawężona została ulga internetowa. Wydatki na internet (maksymalnie 760 zł)
będą odtąd mogli sobie odliczyć tylko w kolejnych dwóch latach i tylko ci
podatnicy, którzy nie korzystali z takiego odliczenia w okresie
poprzedzającym. W praktyce – utracą to prawo niemal wszyscy Polacy
korzystający z internetu. Ograniczone zostały ulgi na dzieci dla rodzin z
jednym dzieckiem. Jest to oczywista konsekwencja zamrożenia wysokości kwoty
wolnej od podatku (od jej wysokości zależy wysokość tej ulgi). W efekcie
rodzice mogą skorzystać z ulgi, jeśli ich łączny dochód do opodatkowania
nie przekracza 112 tys. zł rocznie w wypadku małżeństw i osób samotnie
wychowujących dzieci, a 56 tys. zł rocznie w wypadku podatników
niepozostających w związku małżeńskim. Odnotujmy, że wprawdzie jednocześnie
ulga przysługująca na trzecie dziecko została podwyższona o 50 proc. do
139,01 zł za każdy miesiąc sprawowania opieki nad dzieckiem oraz o 100
proc. (do 185,34 zł miesięcznie) na czwarte i każde kolejne dziecko w
rodzinie, ale należy też pamiętać, że duża część „uzysku” pozyskanego przez
fiskusa z operacjach na PIT pochodzi ze wzrostu obciążeń podatkowych rodzin
z dziećmi. Wprowadzony został limit odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania
przychodów z umów o dzieło do kwoty stanowiącej drugą (górną) granicę
pierwszego przedziału skali podatkowej, tj. 42 764 zł. Eksperci szacują, że
wprowadzenie tego limitu obniżyło łączne dochody gospodarstw domowych o ok.
160 mln zł.

O tych wszystkich składnikach polityki podatkowej rządu poinformowało w
swoim listopadowym raporcie szczecińskie Centrum Analiz Ekonomicznych
„CenEA”. Raport ma tytuł „Ponowne »mrożenie« PIT w kontekście zmian
podatkowych od 2009 roku”. Jest dostępny na stronach www.cenea.org.pl.
Zawartość raportu została streszczona w komunikacie PAP. Analitycy CenEA
pokusili się o wyliczenie skutków polityki podatkowej m.in. Jacka
Rostowskiego. CenEA zastrzega, że nie wszystkie skutki zdołano oszacować
dokładnie – ze względu na brak danych. Tym niemniej wyniki obliczeń
ekspertów Centrum robią wrażenie. Wynika z nich, że w wyniku polityki rządu
względem PIT pomiędzy rokiem 2009 a 2014 dochody gospodarstw domowych
uległy obniżeniu w sumie o 4,55 mld zł. W tym rok bieżący przyniesie im
straty wielkości 220 mln zł.

Niezwykłe sztuczki rządu

Deklaracje premiera Donalda Tuska odnośnie do wrażliwości rządu na sprawy
demograficzne i na ekonomiczną sytuację polskich rodzin nie znajdują
potwierdzenia w wynikach badań CenEA. Gospodarstwa domowe mające dzieci na
utrzymaniu straciły w wyniku polityki podatkowej rządu 2,56 mld zł w ujęciu
rocznym. Część tego wyniku – stwierdzają eksperci CenEA – jest rezultatem
ograniczenia od 2013 r. możliwości skorzystania z ulgi internetowej i ulgi
podatkowej na dziecko dla rodzin z jednym dzieckiem. Negatywny efekt
dochodowy byłby jeszcze większy, gdyby rząd nie podwyższył jednocześnie
wartości ulgi podatkowej na dziecko dla rodzin wielodzietnych.

Nie znajdują też potwierdzenia deklaracje dotyczące doceniania znaczenia
tzw. klasy średniej dla Polski i naszej gospodarki. Z wyliczeń dokonanych
przez Centrum wynika, że proporcjonalnie najwyższe łączne straty w wyniku
modelowanych elementów polityki okresu 2009–2013 poniosły gospodarstwa
domowe „plasujące się w środkowych grupach decylowego rozkładu dochodów
(grupa 4, 5 i 6)”.

Trzeba przyznać, że Rostowskiemu i rządowi Donalda Tuska udała się
niezwykła sztuka. Zdołał wyszarpnąć z kieszeni polskich podatników niemałe
kwoty w taki sposób, że niemal tego nie zauważyli. Oczywiście odczuliśmy to
wszyscy (i odczujemy to za kilka miesięcy), gdy kończyliśmy wypełnianie
PIT-ów i podliczaliśmy wielkość kwot, jakie powinniśmy jeszcze dopłacić
fiskusowi. A one systematycznie rosły. Mimo to jednak udawało się Donaldowi
Tuskowi i Rostowskiemu stwarzać pozory rządu życzliwego małej rodzinnej
przedsiębiorczości oraz troskliwego opiekuna rodzin z dziećmi. Przypomina
to słynną przedwojenną reklamę środka na przeczyszczenie, który miał
„działać łagodnie, nie przerywając snu”.

Data: 2013-11-24 10:38:15
Autor: Mark Woydak
Nie wierz rudemu jako psu
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i
marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma
juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych
cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i
wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Módlmy
się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia tego osobnika jest
niewielka ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy modły za
PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:1p617z0bw5d9p.1r8tuciojs1s4.dlg40tude.net...


9 października:

"Co wam strzeliło do głowy? Co się dzieje, że dymisjonujecie ministra
Rostowskiego co 2-3 tygodnie? To nieprofesjonalne i nieprzyzwoite. Dajcie
człowiekowi pracować. Kiedy czyta co miesiąc, że jest dymisjonowany, na
pewno jest mu przykro. A ja nie czuję się dobrze jako komentator plotek"

- Donald Tusk

22 listopada:

"Jakiś czas temu rozmawiałem z premierem. Powiedziałem mu, że myślę, że
przyszedł czas, żebym odszedł - mówił w TVN24 o kulisach swojego odejścia
minister Jacek Rostowski"



W związku z odejściem ministra Rostowskiego czas na drobne podsumowanie
jego kadencji. Wśród wielu jego „osiągnięć” warto zwrócić uwagę na
umiejętność wyszarpywania z kieszeni polskich podatników znacznych kwot. W
taki sposób, by większość z nich się o tym nie zorientowała.

Od 1 stycznia 2013 r. obowiązuje nowa ustawa podatkowa (PIT). Będziemy
według niej rozliczali się z fiskusem w I kwartale 2014 r., a przedmiotem
rozliczeń będą nasze dochody osiągnięte w roku 2014. A skutki tej ustawy
odczujemy w pełni, wypełniając nasze formularze zeznania podatkowego zwane
popularnie „PIT-ami”.

Zamrażarka Rostowskiego

Najważniejsze zmiany wprowadzone w podatku od dochodów osobistych były
następujące: Zamrożona została wysokość kwoty wolnej od podatku. Aż do roku
2009 „pełzała” ona w tempie zbliżonym do inflacji. Zatem w kolejnych latach
była coraz wyższa. Minister, rząd i Sejm podzielali opinię, że podatnik nie
powinien płacić wyższych podatków, jeśli jego dochody rosną w takim tempie
jak ceny – bo w istocie nie staje się bogatszy, jego realne dochody nie
rosną, nie może za nie kupić więcej dóbr i usług. W 2009 r. kwota ta
została „czasowo” zamrożona przez koalicję PO-PSL. W rozliczeniach na ten
rok pozostanie ona zatem na poziomie roku ubiegłego, a w istocie na
poziomie roku 2009. A ponieważ dochody rosły (średnio) w tempie inflacji
lub wyższym od niej, zachowanie wysokości tej kwoty spo­woduje, że część
ludzi o dochodach najniższych, dotąd zwolnionych od podatku, przekroczy
próg zwolnienia i zapłaci podatek od nadwyżki. Odczują to także wszyscy
pozostali podatnicy – wszak każdy z nas w PIT-cie odejmuje ową kwotę od
sumy swojego dochodu. Utrzymano także „tymczasowo zamrożony” od 2009 r.
próg podatkowy. Dla części podatników będzie to oznaczało wzrost obciążenia
podatkowego, nawet jeśli ich dochód wzrósł w tempie nie wyższym od
inflacji. „Zamrożona” pozostanie także maksymalna wysokość kosztów
uzyskania przychodów. Oznacza to, że choć w rzeczywistości koszty uzyskania
dochodów wzrosły nam w tempie inflacji, to przy odejmowaniu ich od
przychodów napotkamy barierę wyznaczoną dla warunków roku 2009.

Decyzje w powyższych trzech sprawach stanowią kontynuację „tymczasowej”
polityki obecnej koalicji. Nie zmieniono jej, choć (podobno) „kryzys
przeszedł bokiem” i nad „zieloną wyspą” znów świeciło słońce ekonomicznej
pomyślności.

Uderzenie w gospodarstwa domowe

Niestety, są też i „nowalijki” wprowadzone do ustawy podatkowej, wedle
której będziemy rozliczali swoje dochody osiągnięte w roku 2013. Radykalnie
zawężona została ulga internetowa. Wydatki na internet (maksymalnie 760 zł)
będą odtąd mogli sobie odliczyć tylko w kolejnych dwóch latach i tylko ci
podatnicy, którzy nie korzystali z takiego odliczenia w okresie
poprzedzającym. W praktyce – utracą to prawo niemal wszyscy Polacy
korzystający z internetu. Ograniczone zostały ulgi na dzieci dla rodzin z
jednym dzieckiem. Jest to oczywista konsekwencja zamrożenia wysokości kwoty
wolnej od podatku (od jej wysokości zależy wysokość tej ulgi). W efekcie
rodzice mogą skorzystać z ulgi, jeśli ich łączny dochód do opodatkowania
nie przekracza 112 tys. zł rocznie w wypadku małżeństw i osób samotnie
wychowujących dzieci, a 56 tys. zł rocznie w wypadku podatników
niepozostających w związku małżeńskim. Odnotujmy, że wprawdzie jednocześnie
ulga przysługująca na trzecie dziecko została podwyższona o 50 proc. do
139,01 zł za każdy miesiąc sprawowania opieki nad dzieckiem oraz o 100
proc. (do 185,34 zł miesięcznie) na czwarte i każde kolejne dziecko w
rodzinie, ale należy też pamiętać, że duża część „uzysku” pozyskanego przez
fiskusa z operacjach na PIT pochodzi ze wzrostu obciążeń podatkowych rodzin
z dziećmi. Wprowadzony został limit odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania
przychodów z umów o dzieło do kwoty stanowiącej drugą (górną) granicę
pierwszego przedziału skali podatkowej, tj. 42 764 zł. Eksperci szacują, że
wprowadzenie tego limitu obniżyło łączne dochody gospodarstw domowych o ok.
160 mln zł.

O tych wszystkich składnikach polityki podatkowej rządu poinformowało w
swoim listopadowym raporcie szczecińskie Centrum Analiz Ekonomicznych
„CenEA”. Raport ma tytuł „Ponowne »mrożenie« PIT w kontekście zmian
podatkowych od 2009 roku”. Jest dostępny na stronach www.cenea.org.pl.
Zawartość raportu została streszczona w komunikacie PAP. Analitycy CenEA
pokusili się o wyliczenie skutków polityki podatkowej m.in. Jacka
Rostowskiego. CenEA zastrzega, że nie wszystkie skutki zdołano oszacować
dokładnie – ze względu na brak danych. Tym niemniej wyniki obliczeń
ekspertów Centrum robią wrażenie. Wynika z nich, że w wyniku polityki rządu
względem PIT pomiędzy rokiem 2009 a 2014 dochody gospodarstw domowych
uległy obniżeniu w sumie o 4,55 mld zł. W tym rok bieżący przyniesie im
straty wielkości 220 mln zł.

Niezwykłe sztuczki rządu

Deklaracje premiera Donalda Tuska odnośnie do wrażliwości rządu na sprawy
demograficzne i na ekonomiczną sytuację polskich rodzin nie znajdują
potwierdzenia w wynikach badań CenEA. Gospodarstwa domowe mające dzieci na
utrzymaniu straciły w wyniku polityki podatkowej rządu 2,56 mld zł w ujęciu
rocznym. Część tego wyniku – stwierdzają eksperci CenEA – jest rezultatem
ograniczenia od 2013 r. możliwości skorzystania z ulgi internetowej i ulgi
podatkowej na dziecko dla rodzin z jednym dzieckiem. Negatywny efekt
dochodowy byłby jeszcze większy, gdyby rząd nie podwyższył jednocześnie
wartości ulgi podatkowej na dziecko dla rodzin wielodzietnych.

Nie znajdują też potwierdzenia deklaracje dotyczące doceniania znaczenia
tzw. klasy średniej dla Polski i naszej gospodarki. Z wyliczeń dokonanych
przez Centrum wynika, że proporcjonalnie najwyższe łączne straty w wyniku
modelowanych elementów polityki okresu 2009–2013 poniosły gospodarstwa
domowe „plasujące się w środkowych grupach decylowego rozkładu dochodów
(grupa 4, 5 i 6)”.

Trzeba przyznać, że Rostowskiemu i rządowi Donalda Tuska udała się
niezwykła sztuka. Zdołał wyszarpnąć z kieszeni polskich podatników niemałe
kwoty w taki sposób, że niemal tego nie zauważyli. Oczywiście odczuliśmy to
wszyscy (i odczujemy to za kilka miesięcy), gdy kończyliśmy wypełnianie
PIT-ów i podliczaliśmy wielkość kwot, jakie powinniśmy jeszcze dopłacić
fiskusowi. A one systematycznie rosły. Mimo to jednak udawało się Donaldowi
Tuskowi i Rostowskiemu stwarzać pozory rządu życzliwego małej rodzinnej
przedsiębiorczości oraz troskliwego opiekuna rodzin z dziećmi. Przypomina
to słynną przedwojenną reklamę środka na przeczyszczenie, który miał
„działać łagodnie, nie przerywając snu”.



Nie wierz rudemu jako psu

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona