Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nie wierzę PJN.

Nie wierzę PJN.

Data: 2010-12-14 08:31:48
Autor: Azor jest pedałem
Nie wierzę PJN.
Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.

Mogłabym tu napisać wiele złośliwości o tym wydarzeniu, ale wszystkie będą podrzędne w stosunku do głównego problemu - wiarygodności. Liderzy ugrupowania zdają sobie z tego sprawę i dlatego w wystąpieniach unikali krytyki PiS. Atakując swoją poprzednią partię, naraziliby się na śmieszność. Tworzyli PiS i w PiS zdobywali urzędy: Elżbieta Jakubiak była ministrem sportu, Joanna Kluzik - Rostkowska kierowała resortem pracy, Paweł Poncyljusz był wiceministrem gospodarki, spin doktorzy Adam Bielan i Michał Kamiński prowadzili kampanie wyborcze, dwukrotnie z list PiS zostali europosłami, a ten drugi prezydenckim ministrem, Andrzej Sośnierz szefował w Narodowym Funduszu Zdrowia, Paweł Kowal był wiceministrem spraw zagranicznych, a wędrujący z partii do partii Wojciech Mojzesowicz ministrem rolnictwa.

Przez lata firmowali nawet najbardziej radykalne pomysły PiS. Odcięcie się byłoby utratą twarzy i wiarygodności. Ich dzisiejsza strategia sprowadza się więc do hasła: "PiS tak, wypaczenia nie". Wypaczenia to Jarosław Kaczyński, który wysyła swoją partie na pochody z pochodniami, odmawia prawomocności rządowi i prezydentowi.



PJN chce stworzyć dla pisowców alternatywę - można być ostrą opozycją dla PO i nie skazywać się na wieczne zesłanie na skrajnej prawicy. - Dziś premier Tusk ma z kim przegrać - odgrażała się Joanna Kluzik-Rostkowska.

Jednak to, co PJN przedstawił w niedzielę, to za mało, by uwierzyć. W niektórych propozycjach widziałam odwołania do socjalnego programu PiS: opieka nad seniorami, rozwiązania podatkowe dla rodzin wielodzietnych, czy troska o niepełnosprawnych. Były też hasła, z którymi kojarzę PO: uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, redukcja koncesji i zezwoleń, prostsze procedury w prawie budowlanym. Kary finansowe za opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych. Wiele z tych propozycji brzmiało jak z prac sejmowej komisji Janusza Palikota "Przyjazne państwo". Poncyljusz był jej wiceszefem. Odszedł oskarżając, że nic nie zrobiła. Było też o służbie zdrowia. Niestety bez konkretów. Andrzej Sośnierz zapowiedział decentralizację NFZ i powstanie Kas Ubezpieczenia Zdrowotnego, nawiązujących trochę do Kas Chorych, ale jak i czym - nie powiedział. Wszystko to może i słuszne, ale obiecywać każdy potrafi, jeśli nie musi pokazać, jak zmniejszyć dług, deficyt i zreformować finanse państwa.

Gdy na scenę wszedł Michał Kamiński, teraz specjalista PJN od polityki międzynarodowej, przypomniało mi się jego poprzednie wcielenie i jedna z bardziej kuriozalnych konferencji prasowych w jego wykonaniu. Kilka lat temu jako minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyszedł przed Pałac Prezydencki i wykrzykiwał do kamer telewizyjnych, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz sabotuje prace głowy państwa, bo rozkopała Krakowskie Przedmieście i utrudnia dostęp do prezydenta. Dziś wyremontowane Krakowskie jest dumą Warszawy, a wyremontowany Kamiński - dumą PJN. W niedzielę obiecywał: - My chcemy wojnę polsko-polską zmienić. My nie chcemy wojny polsko-polskiej wysyłać i eksportować.

I diagnozował stan klasy politycznej: - Dzisiaj rzetelny dialog o tym, jak ma wyglądać nasza polityka zagraniczna, zastąpiło partyjniackie bicie się po głowie. Jedni nazywają drugich oszołomami, drudzy nazywają tych pierwszych zdrajcami - wyliczał.

A ja przypomniałam sobie jego słowa o kieszonkowym zamachu stanu kieszonkowych polityków, w kontekście awantury między Kancelarią Premiera a Kancelarią Prezydenta o samolot na szczyt w Brukseli. Gdy urzędował w Kancelarii, Agnieszka Kublik wyliczyła nawet jego wojenki z rządem. Tutaj o nich przeczytacie.

Po raz kolejny w niedzielę potwierdziło się, że w polityce można powiedzieć wszystko. Politycy PJN muszą przekonać, że można im uwierzyć, że to nie gra. I że wiedzą, jaka Polska jest najważniejsza.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,8812776,Nie_wierze_PJN.html#ixzz184KcXJJ3


Nawiązując do tytułu: ja też.



Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Data: 2010-12-14 10:16:43
Autor: Dirko
Nie wierzę PJN.
Użytkownik "Azor jest pedałem" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ie76h8$171$1inews.gazeta.pl...
Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.
Mogłabym tu napisać wiele złośliwości o tym wydarzeniu, ale wszystkie
będą  podrzędne w stosunku do głównego problemu - wiarygodności. Liderzy ugrupowania zdają sobie z tego sprawę i dlatego w wystąpieniach unikali krytyki PiS. Atakując swoją poprzednią partię, naraziliby się na
śmieszność.  Tworzyli PiS i w PiS zdobywali urzędy: Elżbieta Jakubiak
była ministrem  sportu, Joanna Kluzik - Rostkowska kierowała resortem
pracy, Paweł  Poncyljusz był wiceministrem gospodarki, spin doktorzy
Adam Bielan i Michał  Kamiński prowadzili kampanie wyborcze, dwukrotnie
z list PiS zostali  europosłami, a ten drugi prezydenckim ministrem,
Andrzej Sośnierz szefował w  Narodowym Funduszu Zdrowia, Paweł Kowal był
wiceministrem spraw  zagranicznych, a wędrujący z partii do partii
Wojciech Mojzesowicz ministrem  rolnictwa.
Przez lata firmowali nawet najbardziej radykalne pomysły PiS. Odcięcie
się  byłoby utratą twarzy i wiarygodności. Ich dzisiejsza strategia
sprowadza się  więc do hasła: "PiS tak, wypaczenia nie". Wypaczenia to
Jarosław Kaczyński,  który wysyła swoją partie na pochody z pochodniami,
odmawia prawomocności  rządowi i prezydentowi.
PJN chce stworzyć dla pisowców alternatywę - można być ostrą opozycją
dla PO  i nie skazywać się na wieczne zesłanie na skrajnej prawicy. -
Dziś premier  Tusk ma z kim przegrać - odgrażała się Joanna
Kluzik-Rostkowska.
Jednak to, co PJN przedstawił w niedzielę, to za mało, by uwierzyć. W niektórych propozycjach widziałam odwołania do socjalnego programu PiS: opieka nad seniorami, rozwiązania podatkowe dla rodzin wielodzietnych,
czy  troska o niepełnosprawnych. Były też hasła, z którymi kojarzę PO: uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, redukcja koncesji i zezwoleń, prostsze procedury w prawie budowlanym. Kary finansowe za opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych. Wiele z tych propozycji brzmiało
jak z  prac sejmowej komisji Janusza Palikota "Przyjazne państwo".
Poncyljusz był  jej wiceszefem. Odszedł oskarżając, że nic nie zrobiła.
Było też o służbie  zdrowia. Niestety bez konkretów. Andrzej Sośnierz
zapowiedział  decentralizację NFZ i powstanie Kas Ubezpieczenia
Zdrowotnego, nawiązujących  trochę do Kas Chorych, ale jak i czym - nie
powiedział. Wszystko to może i  słuszne, ale obiecywać każdy potrafi,
jeśli nie musi pokazać, jak zmniejszyć  dług, deficyt i zreformować
finanse państwa.
Gdy na scenę wszedł Michał Kamiński, teraz specjalista PJN od polityki międzynarodowej, przypomniało mi się jego poprzednie wcielenie i jedna z bardziej kuriozalnych konferencji prasowych w jego wykonaniu. Kilka lat
temu  jako minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyszedł przed Pałac
Prezydencki  i wykrzykiwał do kamer telewizyjnych, że prezydent Warszawy
Hanna  Gronkiewicz-Waltz sabotuje prace głowy państwa, bo rozkopała
Krakowskie  Przedmieście i utrudnia dostęp do prezydenta. Dziś
wyremontowane Krakowskie  jest dumą Warszawy, a wyremontowany Kamiński -
dumą PJN. W niedzielę  obiecywał: - My chcemy wojnę polsko-polską
zmienić. My nie chcemy wojny  polsko-polskiej wysyłać i eksportować.
I diagnozował stan klasy politycznej: - Dzisiaj rzetelny dialog o tym,
jak  ma wyglądać nasza polityka zagraniczna, zastąpiło partyjniackie
bicie się po  głowie. Jedni nazywają drugich oszołomami, drudzy nazywają
tych pierwszych  zdrajcami - wyliczał.
A ja przypomniałam sobie jego słowa o kieszonkowym zamachu stanu kieszonkowych polityków, w kontekście awantury między Kancelarią
Premiera a  Kancelarią Prezydenta o samolot na szczyt w Brukseli. Gdy
urzędował w  Kancelarii, Agnieszka Kublik wyliczyła nawet jego wojenki z
rządem. Tutaj o  nich przeczytacie.
Po raz kolejny w niedzielę potwierdziło się, że w polityce można
powiedzieć  wszystko. Politycy PJN muszą przekonać, że można im
uwierzyć, że to nie gra.  I że wiedzą, jaka Polska jest najważniejsza.


    W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.

Data: 2010-12-14 10:33:41
Autor: Panslavista
Nie wierzę PJN.

"Dirko" <jacki.dirko@wp.pl> wrote in message news:ie7clm$1pt$1news.vectranet.pl...
Użytkownik "Azor jest pedałem" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ie76h8$171$1inews.gazeta.pl...
Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.
Mogłabym tu napisać wiele złośliwości o tym wydarzeniu, ale wszystkie
będą  podrzędne w stosunku do głównego problemu - wiarygodności. Liderzy ugrupowania zdają sobie z tego sprawę i dlatego w wystąpieniach unikali krytyki PiS. Atakując swoją poprzednią partię, naraziliby się na
śmieszność.  Tworzyli PiS i w PiS zdobywali urzędy: Elżbieta Jakubiak
była ministrem  sportu, Joanna Kluzik - Rostkowska kierowała resortem
pracy, Paweł  Poncyljusz był wiceministrem gospodarki, spin doktorzy
Adam Bielan i Michał  Kamiński prowadzili kampanie wyborcze, dwukrotnie
z list PiS zostali  europosłami, a ten drugi prezydenckim ministrem,
Andrzej Sośnierz szefował w  Narodowym Funduszu Zdrowia, Paweł Kowal był
wiceministrem spraw  zagranicznych, a wędrujący z partii do partii
Wojciech Mojzesowicz ministrem  rolnictwa.
Przez lata firmowali nawet najbardziej radykalne pomysły PiS. Odcięcie
się  byłoby utratą twarzy i wiarygodności. Ich dzisiejsza strategia
sprowadza się  więc do hasła: "PiS tak, wypaczenia nie". Wypaczenia to
Jarosław Kaczyński,  który wysyła swoją partie na pochody z pochodniami,
odmawia prawomocności  rządowi i prezydentowi.
PJN chce stworzyć dla pisowców alternatywę - można być ostrą opozycją
dla PO  i nie skazywać się na wieczne zesłanie na skrajnej prawicy. -
Dziś premier  Tusk ma z kim przegrać - odgrażała się Joanna
Kluzik-Rostkowska.
Jednak to, co PJN przedstawił w niedzielę, to za mało, by uwierzyć. W niektórych propozycjach widziałam odwołania do socjalnego programu PiS: opieka nad seniorami, rozwiązania podatkowe dla rodzin wielodzietnych,
czy  troska o niepełnosprawnych. Były też hasła, z którymi kojarzę PO: uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, redukcja koncesji i zezwoleń, prostsze procedury w prawie budowlanym. Kary finansowe za opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych. Wiele z tych propozycji brzmiało
jak z  prac sejmowej komisji Janusza Palikota "Przyjazne państwo".
Poncyljusz był  jej wiceszefem. Odszedł oskarżając, że nic nie zrobiła.
Było też o służbie  zdrowia. Niestety bez konkretów. Andrzej Sośnierz
zapowiedział  decentralizację NFZ i powstanie Kas Ubezpieczenia
Zdrowotnego, nawiązujących  trochę do Kas Chorych, ale jak i czym - nie
powiedział. Wszystko to może i  słuszne, ale obiecywać każdy potrafi,
jeśli nie musi pokazać, jak zmniejszyć  dług, deficyt i zreformować
finanse państwa.
Gdy na scenę wszedł Michał Kamiński, teraz specjalista PJN od polityki międzynarodowej, przypomniało mi się jego poprzednie wcielenie i jedna z bardziej kuriozalnych konferencji prasowych w jego wykonaniu. Kilka lat
temu  jako minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyszedł przed Pałac
Prezydencki  i wykrzykiwał do kamer telewizyjnych, że prezydent Warszawy
Hanna  Gronkiewicz-Waltz sabotuje prace głowy państwa, bo rozkopała
Krakowskie  Przedmieście i utrudnia dostęp do prezydenta. Dziś
wyremontowane Krakowskie  jest dumą Warszawy, a wyremontowany Kamiński -
dumą PJN. W niedzielę  obiecywał: - My chcemy wojnę polsko-polską
zmienić. My nie chcemy wojny  polsko-polskiej wysyłać i eksportować.
I diagnozował stan klasy politycznej: - Dzisiaj rzetelny dialog o tym,
jak  ma wyglądać nasza polityka zagraniczna, zastąpiło partyjniackie
bicie się po  głowie. Jedni nazywają drugich oszołomami, drudzy nazywają
tych pierwszych  zdrajcami - wyliczał.
A ja przypomniałam sobie jego słowa o kieszonkowym zamachu stanu kieszonkowych polityków, w kontekście awantury między Kancelarią
Premiera a  Kancelarią Prezydenta o samolot na szczyt w Brukseli. Gdy
urzędował w  Kancelarii, Agnieszka Kublik wyliczyła nawet jego wojenki z
rządem. Tutaj o  nich przeczytacie.
Po raz kolejny w niedzielę potwierdziło się, że w polityce można
powiedzieć  wszystko. Politycy PJN muszą przekonać, że można im
uwierzyć, że to nie gra.  I że wiedzą, jaka Polska jest najważniejsza.


   W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.

I silne drożdże.

Data: 2010-12-14 17:05:46
Autor: Azor jest pedałem
Nie wierzę PJN.

Użytkownik "Dirko" <jacki.dirko@wp.pl> napisał

   W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.


Tak jedni jak i drudzy powinni iść w kanał.


Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Data: 2010-12-14 17:18:57
Autor: >heÂŽsk>
Nie wierzę PJN.
On Tue, 14 Dec 2010 08:31:48 +0100, Azor jest pedałem <Brońmy RP przed
pisem@...pl> wrote:

Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.

 tak jak pisalem, to male, obludne zmije. --

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Nie wierzę PJN.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona