|
Data: 2010-12-14 10:16:43 |
Autor: Dirko |
Nie wierzę PJN. |
Użytkownik "Azor jest pedałem" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ie76h8$171$1inews.gazeta.pl...
Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.
Mogłabym tu napisać wiele złośliwości o tym wydarzeniu, ale wszystkie
będą podrzędne w stosunku do głównego problemu - wiarygodności. Liderzy ugrupowania zdają sobie z tego sprawę i dlatego w wystąpieniach unikali krytyki PiS. Atakując swoją poprzednią partię, naraziliby się na
śmieszność. Tworzyli PiS i w PiS zdobywali urzędy: Elżbieta Jakubiak
była ministrem sportu, Joanna Kluzik - Rostkowska kierowała resortem
pracy, Paweł Poncyljusz był wiceministrem gospodarki, spin doktorzy
Adam Bielan i Michał Kamiński prowadzili kampanie wyborcze, dwukrotnie
z list PiS zostali europosłami, a ten drugi prezydenckim ministrem,
Andrzej Sośnierz szefował w Narodowym Funduszu Zdrowia, Paweł Kowal był
wiceministrem spraw zagranicznych, a wędrujący z partii do partii
Wojciech Mojzesowicz ministrem rolnictwa.
Przez lata firmowali nawet najbardziej radykalne pomysły PiS. Odcięcie
się byłoby utratą twarzy i wiarygodności. Ich dzisiejsza strategia
sprowadza się więc do hasła: "PiS tak, wypaczenia nie". Wypaczenia to
Jarosław Kaczyński, który wysyła swoją partie na pochody z pochodniami,
odmawia prawomocności rządowi i prezydentowi.
PJN chce stworzyć dla pisowców alternatywę - można być ostrą opozycją
dla PO i nie skazywać się na wieczne zesłanie na skrajnej prawicy. -
Dziś premier Tusk ma z kim przegrać - odgrażała się Joanna
Kluzik-Rostkowska.
Jednak to, co PJN przedstawił w niedzielę, to za mało, by uwierzyć. W niektórych propozycjach widziałam odwołania do socjalnego programu PiS: opieka nad seniorami, rozwiązania podatkowe dla rodzin wielodzietnych,
czy troska o niepełnosprawnych. Były też hasła, z którymi kojarzę PO: uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, redukcja koncesji i zezwoleń, prostsze procedury w prawie budowlanym. Kary finansowe za opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych. Wiele z tych propozycji brzmiało
jak z prac sejmowej komisji Janusza Palikota "Przyjazne państwo".
Poncyljusz był jej wiceszefem. Odszedł oskarżając, że nic nie zrobiła.
Było też o służbie zdrowia. Niestety bez konkretów. Andrzej Sośnierz
zapowiedział decentralizację NFZ i powstanie Kas Ubezpieczenia
Zdrowotnego, nawiązujących trochę do Kas Chorych, ale jak i czym - nie
powiedział. Wszystko to może i słuszne, ale obiecywać każdy potrafi,
jeśli nie musi pokazać, jak zmniejszyć dług, deficyt i zreformować
finanse państwa.
Gdy na scenę wszedł Michał Kamiński, teraz specjalista PJN od polityki międzynarodowej, przypomniało mi się jego poprzednie wcielenie i jedna z bardziej kuriozalnych konferencji prasowych w jego wykonaniu. Kilka lat
temu jako minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyszedł przed Pałac
Prezydencki i wykrzykiwał do kamer telewizyjnych, że prezydent Warszawy
Hanna Gronkiewicz-Waltz sabotuje prace głowy państwa, bo rozkopała
Krakowskie Przedmieście i utrudnia dostęp do prezydenta. Dziś
wyremontowane Krakowskie jest dumą Warszawy, a wyremontowany Kamiński -
dumą PJN. W niedzielę obiecywał: - My chcemy wojnę polsko-polską
zmienić. My nie chcemy wojny polsko-polskiej wysyłać i eksportować.
I diagnozował stan klasy politycznej: - Dzisiaj rzetelny dialog o tym,
jak ma wyglądać nasza polityka zagraniczna, zastąpiło partyjniackie
bicie się po głowie. Jedni nazywają drugich oszołomami, drudzy nazywają
tych pierwszych zdrajcami - wyliczał.
A ja przypomniałam sobie jego słowa o kieszonkowym zamachu stanu kieszonkowych polityków, w kontekście awantury między Kancelarią
Premiera a Kancelarią Prezydenta o samolot na szczyt w Brukseli. Gdy
urzędował w Kancelarii, Agnieszka Kublik wyliczyła nawet jego wojenki z
rządem. Tutaj o nich przeczytacie.
Po raz kolejny w niedzielę potwierdziło się, że w polityce można
powiedzieć wszystko. Politycy PJN muszą przekonać, że można im
uwierzyć, że to nie gra. I że wiedzą, jaka Polska jest najważniejsza.
W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.
|
|
|
Data: 2010-12-14 10:33:41 |
Autor: Panslavista |
Nie wierzę PJN. |
"Dirko" <jacki.dirko@wp.pl> wrote in message news:ie7clm$1pt$1news.vectranet.pl...
Użytkownik "Azor jest pedałem" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ie76h8$171$1inews.gazeta.pl...
Mała sala kina Kultura była ciasna jak przestrzeń, którą PJN próbuje zagospodarować na scenie politycznej między PO a PiS. I przekonuje nas, byśmy im uwierzyli.
Mogłabym tu napisać wiele złośliwości o tym wydarzeniu, ale wszystkie
będą podrzędne w stosunku do głównego problemu - wiarygodności. Liderzy ugrupowania zdają sobie z tego sprawę i dlatego w wystąpieniach unikali krytyki PiS. Atakując swoją poprzednią partię, naraziliby się na
śmieszność. Tworzyli PiS i w PiS zdobywali urzędy: Elżbieta Jakubiak
była ministrem sportu, Joanna Kluzik - Rostkowska kierowała resortem
pracy, Paweł Poncyljusz był wiceministrem gospodarki, spin doktorzy
Adam Bielan i Michał Kamiński prowadzili kampanie wyborcze, dwukrotnie
z list PiS zostali europosłami, a ten drugi prezydenckim ministrem,
Andrzej Sośnierz szefował w Narodowym Funduszu Zdrowia, Paweł Kowal był
wiceministrem spraw zagranicznych, a wędrujący z partii do partii
Wojciech Mojzesowicz ministrem rolnictwa.
Przez lata firmowali nawet najbardziej radykalne pomysły PiS. Odcięcie
się byłoby utratą twarzy i wiarygodności. Ich dzisiejsza strategia
sprowadza się więc do hasła: "PiS tak, wypaczenia nie". Wypaczenia to
Jarosław Kaczyński, który wysyła swoją partie na pochody z pochodniami,
odmawia prawomocności rządowi i prezydentowi.
PJN chce stworzyć dla pisowców alternatywę - można być ostrą opozycją
dla PO i nie skazywać się na wieczne zesłanie na skrajnej prawicy. -
Dziś premier Tusk ma z kim przegrać - odgrażała się Joanna
Kluzik-Rostkowska.
Jednak to, co PJN przedstawił w niedzielę, to za mało, by uwierzyć. W niektórych propozycjach widziałam odwołania do socjalnego programu PiS: opieka nad seniorami, rozwiązania podatkowe dla rodzin wielodzietnych,
czy troska o niepełnosprawnych. Były też hasła, z którymi kojarzę PO: uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, redukcja koncesji i zezwoleń, prostsze procedury w prawie budowlanym. Kary finansowe za opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych. Wiele z tych propozycji brzmiało
jak z prac sejmowej komisji Janusza Palikota "Przyjazne państwo".
Poncyljusz był jej wiceszefem. Odszedł oskarżając, że nic nie zrobiła.
Było też o służbie zdrowia. Niestety bez konkretów. Andrzej Sośnierz
zapowiedział decentralizację NFZ i powstanie Kas Ubezpieczenia
Zdrowotnego, nawiązujących trochę do Kas Chorych, ale jak i czym - nie
powiedział. Wszystko to może i słuszne, ale obiecywać każdy potrafi,
jeśli nie musi pokazać, jak zmniejszyć dług, deficyt i zreformować
finanse państwa.
Gdy na scenę wszedł Michał Kamiński, teraz specjalista PJN od polityki międzynarodowej, przypomniało mi się jego poprzednie wcielenie i jedna z bardziej kuriozalnych konferencji prasowych w jego wykonaniu. Kilka lat
temu jako minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyszedł przed Pałac
Prezydencki i wykrzykiwał do kamer telewizyjnych, że prezydent Warszawy
Hanna Gronkiewicz-Waltz sabotuje prace głowy państwa, bo rozkopała
Krakowskie Przedmieście i utrudnia dostęp do prezydenta. Dziś
wyremontowane Krakowskie jest dumą Warszawy, a wyremontowany Kamiński -
dumą PJN. W niedzielę obiecywał: - My chcemy wojnę polsko-polską
zmienić. My nie chcemy wojny polsko-polskiej wysyłać i eksportować.
I diagnozował stan klasy politycznej: - Dzisiaj rzetelny dialog o tym,
jak ma wyglądać nasza polityka zagraniczna, zastąpiło partyjniackie
bicie się po głowie. Jedni nazywają drugich oszołomami, drudzy nazywają
tych pierwszych zdrajcami - wyliczał.
A ja przypomniałam sobie jego słowa o kieszonkowym zamachu stanu kieszonkowych polityków, w kontekście awantury między Kancelarią
Premiera a Kancelarią Prezydenta o samolot na szczyt w Brukseli. Gdy
urzędował w Kancelarii, Agnieszka Kublik wyliczyła nawet jego wojenki z
rządem. Tutaj o nich przeczytacie.
Po raz kolejny w niedzielę potwierdziło się, że w polityce można
powiedzieć wszystko. Politycy PJN muszą przekonać, że można im
uwierzyć, że to nie gra. I że wiedzą, jaka Polska jest najważniejsza.
W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.
I silne drożdże.
|
|
|
Data: 2010-12-14 17:05:46 |
Autor: Azor jest pedałem |
Nie wierzę PJN. |
Użytkownik "Dirko" <jacki.dirko@wp.pl> napisał
W PiS ferment. Piana się przelewa do PJN.
Tak jedni jak i drudzy powinni iść w kanał.
Przemysław Warzywny
--
"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."
|