Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Niemcy siÄ™ koÅ„czÄ…

Niemcy się kończą

Data: 2012-07-16 07:13:13
Autor: Przemysław W
Niemcy się kończą
W zeszłym tygodniu niemiecki urząd statystyczny opublikował raport demograficzny za rok 2011. Według dokumentu w zeszłym roku na świat przyszło w Niemczech 663 tys. dzieci. To najniższy wskaźnik urodzeń od 200 lat!

W tym samym roku zmarło w Niemczech 825 tys. osób. Mimo to liczba mieszkańców RFN wzrosła o 100 tys., wynik ten zawdzięczamy przybyszom z zagranicy, którzy nadal dość licznie zjeżdżają do Niemiec z całej kuli ziemskiej. Tak jak w latach poprzednich największy odsetek w tej grupie stanowią Turcy. Kiedy się pomyśli o tym, jak aktywna w sensie dbałości o zachowanie ciągłości pokoleniowej jest to grupa, wyraźnie widać kontrast pomiędzy rozrostem tureckiej społeczności w Niemczech a regresem tej niemieckiej, rodzimej. Rdzenni Niemcy wymierają. Ponadto systematycznemu kurczeniu się niemieckiego społeczeństwa towarzyszy kryzys tożsamościowy. Ten fenomen traktuje się jednak u nas z buta i w miejsce niepewności i coraz bardziej rozrastającej się luki demograficznej proponuje się społeczeństwu kolejne nieżyciowe metody na pobudzenie leniwego przyrostu.

Możliwość pogodzenia macierzyństwa z życiem zawodowym i karierą stanowi – zwłaszcza dla potencjalnych matek – problem kluczowy, szkoda tylko, że z pomysłu tego uczyniono gadżet kolejnych rządów, przy którym wciąż coś się majstruje. W tym względzie naprawdę nie ma znaczenia, czy resort odpowiedzialny za kwestie społeczne firmuje swoim nazwiskiem Angela Merkel, czy jej poprzednik Gerhard Schroeder. Dla klasy średniej w Niemczech decyzja o posiadaniu dzieci jest (poza chlubnymi wyjątkami) coraz częściej spychana w niebyt. Klasyczna rodzina z matką, ojcem i dziećmi, która tradycyjnie jest nastawiona na długoletnie bycie ze sobą i dla siebie, zanika.

To jedna z głównych przyczyn alarmująco niskich wskaźników urodzeń. Ale nie tylko tego. Na skutek zaniku pewnej stabilności społeczeństwo zakopało się w kompilacji snu wiecznego studenta i bywalca kozetek u psychoanalityków.

To jasne, że edukacja jest człowiekowi potrzebna, ale jeżeli zdobycie wykształcenia staje się celem samym w sobie i nie przynosi pożytku, a ciągłe przesiadywanie u psychoterapeutów jeszcze mocniej pogrąża w chorobie i nicości, to społeczeństwo miotane raz egoizmem, raz egocentryzmem w końcu musi się wykoleić.
Państwo niemieckie nie skąpi środków ani starań, by stworzyć warunki przyjazne do rodzenia i wychowywania dzieci. Te wszystkie inwestycje w przedszkola i żłobki przypominają jednak nalewanie wody do beczki bez dna, wszystko na próżno. Dopóki mamy w Niemczech tak wielu singli niezakładających i niemających zamiaru założyć rodziny, dopóty wskaźnik urodzin nie ruszy się ani o jedno dziecko. Mało tego – będzie się cofał.

Gdyby chociaż rząd miał świadomość, że jego działania są kontrproduktywne, to można by zacząć badania, dzięki którym dowiedzielibyśmy się, dlaczego ludzie nie mają lub nie chcą mieć potomstwa. Niestety, widoki na złożenie samokrytyki zarówno przez speców od polityki rodzinnej na szczeblu federalnym, jak i poszczególnych landów są nikłe.
Owszem, jak na razie Niemcy dysponują największą gospodarką w Europie, ale to może się szybko zmienić. Trick Niemców polega na tym, że potrafią korzystać na tym, iż w innych państwach dzieje się również nie najlepiej. Problemy i niedociągnięcia w polityce społecznej nie są wyłącznie niemiecką specjalnością. Tyle że w żadnym z sąsiednich państw rozpuszczanie w niebycie własnego społeczeństwa nie jest wdrażane z taką skrupulatnością jak w Republice Federalnej.

http://niezalezna.pl/30997-niemcy-sie-koncza


--


"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Data: 2012-07-20 15:47:43
Autor: Ikselka
Niemcy się kończą
Dnia Mon, 16 Jul 2012 07:13:13 -0500, Przemysław W napisał(a):

W zeszłym tygodniu niemiecki urząd statystyczny opublikował raport demograficzny za rok 2011. Według dokumentu w zeszłym roku na świat przyszło w Niemczech 663 tys. dzieci. To najniższy wskaźnik urodzeń od 200 lat!

W tym samym roku zmarło w Niemczech 825 tys. osób. Mimo to liczba mieszkańców RFN wzrosła o 100 tys., wynik ten zawdzięczamy przybyszom z zagranicy, którzy nadal dość licznie zjeżdżają do Niemiec z całej kuli ziemskiej. Tak jak w latach poprzednich największy odsetek w tej grupie stanowią Turcy. Kiedy się pomyśli o tym, jak aktywna w sensie dbałości o zachowanie ciągłości pokoleniowej jest to grupa, wyraźnie widać kontrast pomiędzy rozrostem tureckiej społeczności w Niemczech a regresem tej niemieckiej, rodzimej. Rdzenni Niemcy wymierają. Ponadto systematycznemu kurczeniu się niemieckiego społeczeństwa towarzyszy kryzys tożsamościowy. Ten fenomen traktuje się jednak u nas z buta i w miejsce niepewności i coraz bardziej rozrastającej się luki demograficznej proponuje się społeczeństwu kolejne nieżyciowe metody na pobudzenie leniwego przyrostu.

Możliwość pogodzenia macierzyństwa z życiem zawodowym i karierą stanowi – zwłaszcza dla potencjalnych matek – problem kluczowy, szkoda tylko, że z pomysłu tego uczyniono gadżet kolejnych rządów, przy którym wciąż coś się majstruje. W tym względzie naprawdę nie ma znaczenia, czy resort odpowiedzialny za kwestie społeczne firmuje swoim nazwiskiem Angela Merkel, czy jej poprzednik Gerhard Schroeder. Dla klasy średniej w Niemczech decyzja o posiadaniu dzieci jest (poza chlubnymi wyjątkami) coraz częściej spychana w niebyt. Klasyczna rodzina z matką, ojcem i dziećmi, która tradycyjnie jest nastawiona na długoletnie bycie ze sobą i dla siebie, zanika.

To jedna z głównych przyczyn alarmująco niskich wskaźników urodzeń. Ale nie tylko tego. Na skutek zaniku pewnej stabilności społeczeństwo zakopało się w kompilacji snu wiecznego studenta i bywalca kozetek u psychoanalityków.

To jasne, że edukacja jest człowiekowi potrzebna, ale jeżeli zdobycie wykształcenia staje się celem samym w sobie i nie przynosi pożytku, a ciągłe przesiadywanie u psychoterapeutów jeszcze mocniej pogrąża w chorobie i nicości, to społeczeństwo miotane raz egoizmem, raz egocentryzmem w końcu musi się wykoleić.
Państwo niemieckie nie skąpi środków ani starań, by stworzyć warunki przyjazne do rodzenia i wychowywania dzieci. Te wszystkie inwestycje w przedszkola i żłobki przypominają jednak nalewanie wody do beczki bez dna, wszystko na próżno. Dopóki mamy w Niemczech tak wielu singli niezakładających i niemających zamiaru założyć rodziny, dopóty wskaźnik urodzin nie ruszy się ani o jedno dziecko. Mało tego – będzie się cofał.

Gdyby chociaż rząd miał świadomość, że jego działania są kontrproduktywne, to można by zacząć badania, dzięki którym dowiedzielibyśmy się, dlaczego ludzie nie mają lub nie chcą mieć potomstwa. Niestety, widoki na złożenie samokrytyki zarówno przez speców od polityki rodzinnej na szczeblu federalnym, jak i poszczególnych landów są nikłe.
Owszem, jak na razie Niemcy dysponują największą gospodarką w Europie, ale to może się szybko zmienić. Trick Niemców polega na tym, że potrafią korzystać na tym, iż w innych państwach dzieje się również nie najlepiej. Problemy i niedociągnięcia w polityce społecznej nie są wyłącznie niemiecką specjalnością. Tyle że w żadnym z sąsiednich państw rozpuszczanie w niebycie własnego społeczeństwa nie jest wdrażane z taką skrupulatnością jak w Republice Federalnej.

http://niezalezna.pl/30997-niemcy-sie-koncza

No i dobrze.
--
XL

Niemcy się kończą

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona