Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Niemcy strzelali dzieciom prosto w twarz

Niemcy strzelali dzieciom prosto w twarz

Data: 2016-09-06 08:42:44
Autor: Mark Woydak
Niemcy strzelali dzieciom prosto w twarz


Śląsk 1939 - 1945: Niemcy strzelali dzieciom prosto w twarz...


Niemcom nie udało się wkroczyć do Katowic ,,bez jednego wystrzału", choć
wkroczyli triumfalnie. Może dlatego wciąż toczy się spór, na ile samoobrona
miasta była silna i kim byli dzielni obrońcy. Nie ma tylko wątpliwości, że
cywilów, harcerzy czy powstańców, nie chroniła konwencja genewska i Niemcy
uznali, że mają prawo ich bezkarnie rozstrzelać, zabić na miejscu. Ofiary
często wskazywali Niemcom ich śląscy sąsiedzi.

Masowe egzekucje Regularne niemieckie oddziały zaczęły wkraczać do centrum Katowic we
wczesnych godzinach rannych, w poniedziałek 4 września 1939. Do największej
egzekucji ludności polskiej doszło na ulicy Zamkowej przy Rynku.
Rozstrzelano tu około 80 osób. Prokuratorzy IPN prowadzili śledztwa w
sprawie zbrodni wojennych, popełnionych na polskich obrońcach miasta przez
Wehrmacht i niemieckie formacje nieregularne (Freikorps) we wrześniu 1939
roku w Katowicach. Ważne są słowa prokurator Ewy Koj zawarte w uzasadnieniu
umorzenia tego śledztwa w 2005 roku z powodu śmierci sprawców: ,,Oprócz
masowej egzekucji przy ul. Zamkowej członkowie Freikorpusu i wkraczającego
wojska dopuszczali się zabójstw i egzekucji na terenie całego miasta. Część
tych zabójstw została udokumentowana. Ich ofiary zwożone były głównie do
kostnicy szpitala przy ul. Raciborskiej. Nie wszystkie udało się ulokować w
kostnicy, więc układano je na terenie przyległym do szpitala". 4 września
1939 roku przywieziono tam m. in. zwłoki około 15-20 umundurowanych
harcerzy i harcerek w wieku do 14 lat. ,,Wszystkie ciała miały rany
postrzałowe wlotowe u nasady nosa".


Dzieciom strzelano prosto w twarz...

Zwłoki grzebano w mogile zbiorowej na cmentarzu w Katowicach Panewnikach.
Chcąc zatrzeć jej ślady władze niemieckie przez środek mogiły poprowadziły
ścieżkę cmentarną.


Księgi śmierci Wkraczające do Polski niemieckie oddziały specjalne zostały wyposażone w
księgi z nazwiskami Polaków, uznanych za ,,wrogów Rzeszy". Należało te osoby
zatrzymać, aresztować, oddać w ręce Gestapo. Niektóre źródła mówią, że na
listach proskrypcyjnych zapisano nawet 6o tys. nazwisk Polaków, których w
1939 roku ścigali Niemcy. Jedna z takich ksiąg, ,,Sonderfahndungsbuch Polen"
jest w zbiorach Biblioteki Śląskiej, dostępna też w internecie
(www.sbc.org.pl). Lektura wstrząsająca. Są w niej nazwiska: Konstantego
Wolnego - marszałka Sejmu Śląskiego, Jerzego Ziętka - wtedy burmistrza
Radzionkowa, Leona Malhomme - wicewojewody katowickiego, Arki Bożka -
działacza polskiego na Śląsku Opolskim, Stanisława Ligonia - dyrektora
Polskiego Radia w Katowicach. Jest Henryk Sławik - działacz Polskiej Partii
Socjalistycznej, w czasie wojny organizator pomocy polskim uchodźcom, w tym
Żydom, na Węgrzech. Zamordowany w 1944 r. w Mauthausen. Wielu Polaków z tej
księgi, trafiło do aresztu, obozu śmierci lub zostało unicestwionych w
nieznanych okolicznościach. Powstaniec Jerzy Buchalik z Katowic-Załęża,
hutnik zamordowany w Auschwitz w 1942 roku. Powstaniec Paweł Bluszcz,
górnik - zamordowany w Gross-Rosen w 1943 roku. Michał Duda, burmistrz
Miasteczka Śląskiego - zginął pod Rawiczem w 1940 roku. Franciszek Feige,
powstaniec - rozstrzelany w Katowicach 4 września 1939 roku. Nazwiska do
księgi gończej przekazywały głównie niemieckie organizacje mniejszościowe w
Polsce, w tym przede wszystkim Volksbund działający na Górnym Śląsku, a
także Partia Młodoniemiecka w Polsce (JDP). Materiały przekazywane były do
Berlina drogą dyplomatyczną, przez ambasadę niemiecką w Warszawie,
niemieckie konsulaty w Katowicach, Poznaniu, Łodzi i Toruniu.


Mordowani księża Ponad 150 księży, spośród z 489 działających wówczas na terenie diecezji
katowickiej, doznało represji. Co trzeci z represjonowanych kapłanów
poniósł śmierć w obozach koncentracyjnych lub został rozstrzelany przez
Niemców. Okupanci początkowo tolerowali bpa Stanisława Adamskiego. W 1941
deportowano go jednak do Generalnego Gubernatorstwa. W czasie powstania
warszawskiego był jedynym biskupem, który pełnił posługę duszpasterską
wśród powstańców. Nazwisko bp Adamskiego znalazło się także na niemieckiej
liście gończej, Podobnie jak ks. dr. Emila Szramka, który zginął w 1942
roku w KL Dachau, ks. Franciszka Kupilasa z Lędzin zamordowanego w KL
Sachsenhausen w 1940 roku. Był na liście ksiądz Jan Śliwka z Chwałowic, ks.
dr Bolesław Kominek z Katowic (późniejszy metropolita wrocławski). Ks.
Józef Czempiel, proboszcz parafii Chorzów-Batory, także zakończył życie w
KL Dachau.


Katowicka gilotyna Nazywano ją ,,czerwoną wdową". Wykonywano na niej wyroki śmierci głównie na
ludności polskiej ze Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Niemcy wstawili
gilotynę do osobnego budynku na terenie katowickiego więzienia przy ul.
Mikołowskiej (dziś jest tam areszt) w październiku 1941 roku. Ścięto na
niej 552 osoby, w tym 48 kobiet. Ostatnie ofiary straciły na niej życie tuż
przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Są spisy pomordowanych, choć nie o
wszystkich wiemy, kim byli, za co spotkał ich tak straszny los. Najwięcej
publikacji doczekała się egzekucja z nocy z 2 na 3 grudnia 1942. Najpierw
ostrze gilotyny spadło na 24-letniego kleryka Joachima Gürtlera z Rudy
Śląskiej. Potem zgilotynowany został maturzysta Leon Rydrych, działacz
Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Tuż po północy w ten sam sposób
zginął 28-letni ksiądz, Jan Macha. Zginęli za to, że w czasie niemieckiej
okupacji nie przestawali być Polakami i pomagali na Śląsku ofiarom tej
wojny. W 1945 roku Niemcy próbowali ukryć swoje barbarzyństwo i zakopali
gilotynę na cmentarzu w Katowicach Bogucicach. Po jej odnalezieniu leżała
rozebrana w Auschwitz. Dziś jest eksponowana w Muzeum Śląskim. Sam jej
widok budzi grozę.

Kaci bezkarni Rudolf Mildner był szefem Gestapo rejencji katowickiej od marca 1941 do
września 1943 roku. Szczególnie maltretował kobiety, mówiąc im, w jaki
sposób zaraz zostaną zastrzelone. Z wykształcenia był doktorem prawa.
Odpowiada za eksterminację na masową skalę ludności żydowskiej z Sosnowca,
Będzina, Dąbrowy Górniczej, Olkusza i Chrzanowa. Zwalczał polski ruch oporu
w sposób barbarzyński. Odpowiada m. in. za tortury i śmierć, publiczne
egzekucje w Tarnowskich Górach, Suchej Górze i Radzionkowie w 1941 roku, a
także w Szopienicach w grudniu 1942 roku. To za jego urzędowania pojawiła
się gilotyna w katowickim więzieniu. Jako szef Gestapo Mildner był
jednocześnie przewodniczącym sądu doraźnego, który odbywał swoje
posiedzenia w Bloku Śmierci KL Auschwitz. Procesy, urągające elementarnym
zasadom wymiaru sprawiedliwości, prowadziły w praktyce do wydawania
wyłącznie wyroków śmierci za działalność uznaną za ,,wrogą wobec III
Rzeszy". Wyroki wykonywano natychmiast przez strzał w potylicę pod Ścianą
Śmierci. Rudolfem Mildnerem interesowała się po wojnie Komisja Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach w związku z powieszeniem
członków Polskiej Organizacji Powstańczej w Gotartowicach. Śledztwo
prowadzili kilka lat temu prokuratorzy katowickiego IPN, ale zbrodniarz
hitlerowski już dawno nie żył. Mildnera zastąpił w 1943 roku na stanowisku
szefa katowickiego Gestapo dr Johannes Thümmler. On też nie został osądzony
za swoje zbrodnie. Dożył później starości, mimo że wiedza o jego wojennej
przeszłości nie była tajemnicą. Może dlatego, że nie wszyscy zbrodniarze
ponieśli odpowiedzialność za mordy na Polakach, dziś z taką łatwością i
bezczelnością można w Katowicach napisać, że niemieckie represje na Śląsku
to mit, a nawet... bajki.

Niemcy strzelali dzieciom prosto w twarz

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona