Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

Data: 2015-03-30 04:40:49
Autor: Mark Woydak
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent - kometuje Juergen
Roth, niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy.

"Super Express": - Jak pan, niemiecki dziennikarz, pamięta poranek 10
kwietnia 2010 roku?

Juergen Roth: - Ta tragedia była w Europie bardzo szeroko komentowana, była
przecież wyjątkowym wydarzeniem w historii Europy. Śmierć głowy państwa,
wielu ministrów, parlamentarzystów, wojskowych. Pojawiały się w tamtym
czasie różne sprzeczne opinie, także wygłaszane przez polityków, czy był to
zamach, czy tragiczny wypadek.

- W Niemczech słynie pan z tekstów na temat przestępczości zorganizowanej,
terroryzmu, powiązań finansowych polityków. Dlaczego Smoleńsk?

- W tamtym czasie zacząłem swoje śledztwo dziennikarskie nie z myślą o
książce, ale po prostu z chęci wyjaśnienia i wytłumaczenia niemieckim
czytelnikom, co się stało 10 kwietnia 2010. Nie było w tym śladu
doszukiwania się czegokolwiek poza katastrofą, obiektywnie sprawdzałem
różne tropy, różne punkty widzenia. Podejrzeń nabrałem dopiero po
zaskakująco szybkim i zdumiewająco "rozwiewającym wątpliwości" raporcie
Rosjan ogłoszonym przez panią Anodinę, w którym winni byli wyłącznie
Polacy.

- A jak stwierdził później prezydent Putin przy okazji zamachu na
malezyjski samolot w Donbasie, "za tragedię odpowiada państwo, na terenie
którego do tragedii doszło"?

- To jest typowe dla Putina, część tej książki pokazuje zresztą tragedię
smoleńską w kontekście międzynarodowym oraz "polityki kłamstw" Putina, jego
związków z organizacjami przestępczymi, a także metod, którymi doszedł do
władzy, kieruje państwem i działa na Ukrainie, bądź przy okazji zamachów.

- Ogłosił pan, że jest w posiadaniu dokumentów niemieckiego wywiadu
mówiących o dowodach na użycie materiałów wybuchowych w samolocie w
Smoleńsku?

- Tak, w raporcie Bundesnachrichtendienst (BND - Federalna Służba
Wywiadowcza - przyp. red.) są komentarze i uwagi, że tragedia 10 kwietnia
2010 roku nie była zwykłym wypadkiem i że w użyciu były materiały
wybuchowe. To bardzo szczegółowy i długi raport oparty na różnych źródłach,
ale nie mogę o nim teraz otwarcie rozmawiać.

- Jak zachodnia opinia publiczna odbiera tragedię smoleńską?

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent. Mam nadzieję, że
do zmiany tych opinii przyczyni się też moja książka, która ukaże się 7
kwietnia w Niemczech, a w maju w Polsce. Dziś mamy właściwie nową zimną
wojnę, ale w 2010 roku Putin w krajach zachodnich był jednak niemal
powszechnie prezentowany jako polityk odpowiedzialny, któremu można
wierzyć, że chce zmienić Rosję na lepsze.

- W sprawie rosyjskiego i polskiego śledztwa wokół katastrofy smoleńskiej
najbardziej szokują mnie różnice między tymi dochodzeniami a tym, co robią
Holendrzy w sprawie zestrzelonego niedawno samolotu malezyjskich linii
lotniczych z ich obywatelami. Delikatnie mówiąc, nasze śledztwo jest
ociężałe.

- Nie ma porównania. W przypadku samolotu lecącego z Amsterdamu mamy
przecież międzynarodowe śledztwo z udziałem wielu państw Unii Europejskiej.
Wspierane dodatkowo przez władze Malezji, Australii i Nowej Zelandii.
Naprawdę starają się znaleźć wyjaśnienie wszystkiego, co się stało, a wina
Rosjan jest tu bardziej czytelna.

- Nasi się nie starają?

- Waszym śledczym "pomagają" Rosjanie, którzy nawet w przypadku tragedii z
udziałem ich obywateli niemal za każdym razem zaciemniają obraz, tuszują
prawdziwe powody, utajniają dokumenty. Nigdy nie idzie to normalną drogą
jak w przypadku normalnego śledztwa.

- Podkreśla pan, że międzynarodowe śledztwo tu pomaga...

- I z dużym zdumieniem, zajmując się tragedią smoleńską, usłyszałem, że
premier Donald Tusk głośno podkreślał, że "międzynarodowe śledztwo jest
niemożliwe". Ciekaw jestem, czy po ogłoszeniu jak najbardziej
międzynarodowego śledztwa w sprawie samolotu zestrzelonego nad Donieckiem
przyznał, że jest jednak możliwe?

- Muszę przyznać, że trochę to żenujące, ale przemilczał tę sprawę.
Niektórzy politycy przebąkiwali, że "musimy ufać polskiemu państwu".

- Premier Tusk w jasny sposób chciał też zbliżenia z Putinem i to zapewne
mu przeszkadzało. Premier Holandii przeciwnie. Głośno podkreślał wagę
śledztwa międzynarodowego w takiej sprawie. Dziwię się też największym
polskim mediom, że nie porównywały tych sytuacji i przemilczały to, że
jednak śledztwo międzynarodowe nie tylko było możliwe, ale bardzo pomogło.

- Dlaczego pańskim zdaniem tak się stało?

- Obserwuję sytuację mediów i mam wrażenie, że w Polsce środowisko
dziennikarskie za bardzo przypomina polityków. Jedni są zbyt pobłażliwi
wobec rządu, inni wobec opozycji. Nie ma silnego związku dziennikarzy,
który reprezentowałby całą grupę o różnych poglądach, tak jak w Niemczech i
wielu innych krajach UE. Tę słabość polskich mediów widać choćby w
przypadku dziennikarstwa śledczego.

- Po czym?

- Dziennikarze śledczy z całego świata pozostają w sieciach wzajemnych
kontaktów, w grupach. Spotykam w nich wielu dziennikarzy z Europy
Zachodniej, także ze Wschodniej. Nigdy nie spotkałem jednak kogoś z Polski.
To zły sygnał. Spodziewam się zatem, że wielu dziennikarzy jakoś
uzależnionych od rządu bądź kibicujących mu tak, jak kibicuje się
sportowcom, zaatakuje mnie, nawet nie czytając książki. Choć zaczynałem
prace nad nią, nie przesądzając o tym, jaka jest prawda.

- Może ich pan przekona?

- Może? Nie mam nic wspólnego ani z polskimi władzami, ani z opozycją.
Pokażę fakty, pokażę sprzeczności, porównania. Czytelnicy i politycy w
Polsce będą mogli sobie wyrobić własną opinię. Muszę przyznać, że ci,
którzy poznali ją przed drukiem, przyznawali, że tragedia smoleńska nie
mogła być "normalnym wypadkiem lotniczym". Wielu zmieniło zdanie. Zbyt
wiele spraw, które przytaczam w oczywisty sposób, świadczy, że to nie mógł
być tylko wypadek.

Data: 2015-03-30 11:44:20
Autor: ada
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek
W dniu 2015-03-30 o 11:40, Mark Woydak pisze:

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent - kometuje Juergen
Roth, niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy.

Sekta smoleńska się rozszerza...
Co ta rusofobia już z ludźmi nie robi...

Data: 2015-03-30 12:16:27
Autor: Chiron
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

Użytkownik "ada" <ada@gmail.com> napisał w wiadomości news:mfb78k$357$2mx1.internetia.pl...
W dniu 2015-03-30 o 11:40, Mark Woydak pisze:

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent - kometuje Juergen
Roth, niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy.

Sekta smoleńska się rozszerza...
Co ta rusofobia już z ludźmi nie robi...

Kto wszędzie węszy ruskich szpionów? Mechanizm jest naprawdę bardzo prosty- "łapaj złodzieja!". Stary, jak świat. Jak ktoś miał np sąsiadkę- wariatkę, która mu "umilała" życie, to zna chyba taki schemat postępowania: sąsiadka- wariatka nawywijała, nawet przy całkowitej naszej bierności, a jak nie daliśmy się sprowokować- to poszła do innych sąsiadów- lub nawet na policję- i opowiedziała, jakie straszne rzeczy ją z naszej strony spotykają. Co robią sąsiedzi? Często mówią: idź w końcu na policję. Jej nie trzeba 2 razy powtarzać,. Co robi policja? Wali nam mandat albo grozi nieokreślonymi konsekwencjami, jak dalej będziemy "tak" postępować. Czasem policjant widzi co jest  grane i mówi: złóż pan pierwszy na nią donos- to ona dostanie mandat. Tyle, że my nie jesteśmy idiotami. Nie chcemy się w tym babrać. Unikamy więc jej- i nic więcej zrobić się nie da. Ona i tak o nas będzie opowiadać niestworzone rzeczy.
Dokładnie tak zachowuje się ruski szpion- i całe ich siedlisko zainstalowane we Frondzie: jak ktoś się im nie podoba (a jest to każdy polski patriota a także agent innego wywiadu niż ruski)- to jest ruskim szpiegiem.
Szlag by was wreszcie trafił- jak nie potraficie sami się oczyścić. Bo wierzę, że mimo duże natężenia ruskich szpionów- jest tam całkiem sporo prawdziwych patriotów. I przestańcie sobie w końcu wycierać gębę wielkim patriotą, Dmowskim. Gdyby żył- z pewnością nogi by go rozbolały od kopania was w dupy.

--

Chiron

Data: 2015-03-30 12:18:39
Autor: ada
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek
W dniu 2015-03-30 o 12:16, Chiron pisze:

Użytkownik "ada" <ada@gmail.com> napisał w wiadomości
news:mfb78k$357$2mx1.internetia.pl...
W dniu 2015-03-30 o 11:40, Mark Woydak pisze:

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu
Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent - kometuje
Juergen
Roth, niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy.

Sekta smoleńska się rozszerza...
Co ta rusofobia już z ludźmi nie robi...

Kto wszędzie węszy ruskich szpionów? Mechanizm jest naprawdę bardzo
prosty- "łapaj złodzieja!". Stary, jak świat. Jak ktoś miał np sąsiadkę-
wariatkę, która mu "umilała" życie, to zna chyba taki schemat
postępowania: sąsiadka- wariatka nawywijała, nawet przy całkowitej
naszej bierności, a jak nie daliśmy się sprowokować- to poszła do innych
sąsiadów- lub nawet na policję- i opowiedziała, jakie straszne rzeczy ją
z naszej strony spotykają. Co robią sąsiedzi? Często mówią: idź w końcu
na policję. Jej nie trzeba 2 razy powtarzać,. Co robi policja? Wali nam
mandat albo grozi nieokreślonymi konsekwencjami, jak dalej będziemy
"tak" postępować. Czasem policjant widzi co jest  grane i mówi: złóż pan
pierwszy na nią donos- to ona dostanie mandat. Tyle, że my nie jesteśmy
idiotami. Nie chcemy się w tym babrać. Unikamy więc jej- i nic więcej
zrobić się nie da. Ona i tak o nas będzie opowiadać niestworzone rzeczy.
Dokładnie tak zachowuje się ruski szpion- i całe ich siedlisko
zainstalowane we Frondzie: jak ktoś się im nie podoba (a jest to każdy
polski patriota a także agent innego wywiadu niż ruski)- to jest ruskim
szpiegiem.
Szlag by was wreszcie trafił- jak nie potraficie sami się oczyścić. Bo
wierzę, że mimo duże natężenia ruskich szpionów- jest tam całkiem sporo
prawdziwych patriotów. I przestańcie sobie w końcu wycierać gębę wielkim
patriotą, Dmowskim. Gdyby żył- z pewnością nogi by go rozbolały od
kopania was w dupy.

Chiron

Co ta rusofobia już ze zniewolonymi i zmanipulowanymi przez żydostwo Polakami nie robi...

Data: 2015-03-30 16:25:27
Autor: andal
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek
On Mon, 30 Mar 2015 12:18:39 +0200, ada wrote:


Co ta rusofobia juĹź ze zniewolonymi i zmanipulowanymi przez Ĺźydostwo
Polakami nie robi...

ile kopiejek masz od posta ?

Data: 2015-03-30 23:00:58
Autor: ada
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek
W dniu 2015-03-30 o 18:25, andal pisze:
On Mon, 30 Mar 2015 12:18:39 +0200, ada wrote:


Co ta rusofobia juĹź ze zniewolonymi i zmanipulowanymi przez Ĺźydostwo
Polakami nie robi...

ile kopiejek masz od posta ?


Ile masz szekli od posta?

Data: 2015-03-30 17:34:49
Autor: MarkWoydak
Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek
WON !!!

MW

--
Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:e0xbchchiwh1$.39ppt71wycuy.dlg40tude.net...

Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent - kometuje Juergen
Roth, niemiecki publicysta i dziennikarz śledczy.

"Super Express": - Jak pan, niemiecki dziennikarz, pamięta poranek 10
kwietnia 2010 roku?

Juergen Roth: - Ta tragedia była w Europie bardzo szeroko komentowana, była
przecież wyjątkowym wydarzeniem w historii Europy. Śmierć głowy państwa,
wielu ministrów, parlamentarzystów, wojskowych. Pojawiały się w tamtym
czasie różne sprzeczne opinie, także wygłaszane przez polityków, czy był to
zamach, czy tragiczny wypadek.

- W Niemczech słynie pan z tekstów na temat przestępczości zorganizowanej,
terroryzmu, powiązań finansowych polityków. Dlaczego Smoleńsk?

- W tamtym czasie zacząłem swoje śledztwo dziennikarskie nie z myślą o
książce, ale po prostu z chęci wyjaśnienia i wytłumaczenia niemieckim
czytelnikom, co się stało 10 kwietnia 2010. Nie było w tym śladu
doszukiwania się czegokolwiek poza katastrofą, obiektywnie sprawdzałem
różne tropy, różne punkty widzenia. Podejrzeń nabrałem dopiero po
zaskakująco szybkim i zdumiewająco "rozwiewającym wątpliwości" raporcie
Rosjan ogłoszonym przez panią Anodinę, w którym winni byli wyłącznie
Polacy.

- A jak stwierdził później prezydent Putin przy okazji zamachu na
malezyjski samolot w Donbasie, "za tragedię odpowiada państwo, na terenie
którego do tragedii doszło"?

- To jest typowe dla Putina, część tej książki pokazuje zresztą tragedię
smoleńską w kontekście międzynarodowym oraz "polityki kłamstw" Putina, jego
związków z organizacjami przestępczymi, a także metod, którymi doszedł do
władzy, kieruje państwem i działa na Ukrainie, bądź przy okazji zamachów.

- Ogłosił pan, że jest w posiadaniu dokumentów niemieckiego wywiadu
mówiących o dowodach na użycie materiałów wybuchowych w samolocie w
Smoleńsku?

- Tak, w raporcie Bundesnachrichtendienst (BND - Federalna Służba
Wywiadowcza - przyp. red.) są komentarze i uwagi, że tragedia 10 kwietnia
2010 roku nie była zwykłym wypadkiem i że w użyciu były materiały
wybuchowe. To bardzo szczegółowy i długi raport oparty na różnych źródłach,
ale nie mogę o nim teraz otwarcie rozmawiać.

- Jak zachodnia opinia publiczna odbiera tragedię smoleńską?

- Zdecydowana większość ludzi zna tylko wersję rosyjską z raportu Anodiny.
Mam jednak wrażenie (a także nadzieję), że to się zmienia po tym, co w
ostatnich latach robili Rosjanie i Putin jako prezydent. Mam nadzieję, że
do zmiany tych opinii przyczyni się też moja książka, która ukaże się 7
kwietnia w Niemczech, a w maju w Polsce. Dziś mamy właściwie nową zimną
wojnę, ale w 2010 roku Putin w krajach zachodnich był jednak niemal
powszechnie prezentowany jako polityk odpowiedzialny, któremu można
wierzyć, że chce zmienić Rosję na lepsze.

- W sprawie rosyjskiego i polskiego śledztwa wokół katastrofy smoleńskiej
najbardziej szokują mnie różnice między tymi dochodzeniami a tym, co robią
Holendrzy w sprawie zestrzelonego niedawno samolotu malezyjskich linii
lotniczych z ich obywatelami. Delikatnie mówiąc, nasze śledztwo jest
ociężałe.

- Nie ma porównania. W przypadku samolotu lecącego z Amsterdamu mamy
przecież międzynarodowe śledztwo z udziałem wielu państw Unii Europejskiej.
Wspierane dodatkowo przez władze Malezji, Australii i Nowej Zelandii.
Naprawdę starają się znaleźć wyjaśnienie wszystkiego, co się stało, a wina
Rosjan jest tu bardziej czytelna.

- Nasi się nie starają?

- Waszym śledczym "pomagają" Rosjanie, którzy nawet w przypadku tragedii z
udziałem ich obywateli niemal za każdym razem zaciemniają obraz, tuszują
prawdziwe powody, utajniają dokumenty. Nigdy nie idzie to normalną drogą
jak w przypadku normalnego śledztwa.

- Podkreśla pan, że międzynarodowe śledztwo tu pomaga...

- I z dużym zdumieniem, zajmując się tragedią smoleńską, usłyszałem, że
premier Donald Tusk głośno podkreślał, że "międzynarodowe śledztwo jest
niemożliwe". Ciekaw jestem, czy po ogłoszeniu jak najbardziej
międzynarodowego śledztwa w sprawie samolotu zestrzelonego nad Donieckiem
przyznał, że jest jednak możliwe?

- Muszę przyznać, że trochę to żenujące, ale przemilczał tę sprawę.
Niektórzy politycy przebąkiwali, że "musimy ufać polskiemu państwu".

- Premier Tusk w jasny sposób chciał też zbliżenia z Putinem i to zapewne
mu przeszkadzało. Premier Holandii przeciwnie. Głośno podkreślał wagę
śledztwa międzynarodowego w takiej sprawie. Dziwię się też największym
polskim mediom, że nie porównywały tych sytuacji i przemilczały to, że
jednak śledztwo międzynarodowe nie tylko było możliwe, ale bardzo pomogło.

- Dlaczego pańskim zdaniem tak się stało?

- Obserwuję sytuację mediów i mam wrażenie, że w Polsce środowisko
dziennikarskie za bardzo przypomina polityków. Jedni są zbyt pobłażliwi
wobec rządu, inni wobec opozycji. Nie ma silnego związku dziennikarzy,
który reprezentowałby całą grupę o różnych poglądach, tak jak w Niemczech i
wielu innych krajach UE. Tę słabość polskich mediów widać choćby w
przypadku dziennikarstwa śledczego.

- Po czym?

- Dziennikarze śledczy z całego świata pozostają w sieciach wzajemnych
kontaktów, w grupach. Spotykam w nich wielu dziennikarzy z Europy
Zachodniej, także ze Wschodniej. Nigdy nie spotkałem jednak kogoś z Polski.
To zły sygnał. Spodziewam się zatem, że wielu dziennikarzy jakoś
uzależnionych od rządu bądź kibicujących mu tak, jak kibicuje się
sportowcom, zaatakuje mnie, nawet nie czytając książki. Choć zaczynałem
prace nad nią, nie przesądzając o tym, jaka jest prawda.

- Może ich pan przekona?

- Może? Nie mam nic wspólnego ani z polskimi władzami, ani z opozycją.
Pokażę fakty, pokażę sprzeczności, porównania. Czytelnicy i politycy w
Polsce będą mogli sobie wyrobić własną opinię. Muszę przyznać, że ci,
którzy poznali ją przed drukiem, przyznawali, że tragedia smoleńska nie
mogła być "normalnym wypadkiem lotniczym". Wielu zmieniło zdanie. Zbyt
wiele spraw, które przytaczam w oczywisty sposób, świadczy, że to nie mógł
być tylko wypadek.


Niemiecki wywiad sugeruje: To nie był zwykły wypadek

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona