Data: 2011-11-14 00:50:31 | |
Autor: Jacek Biały | |
Niepodległość w grzechu zrodzona. | |
Dlaczego jesteśmy narodem, który wiecznie jęczy i cierpi, niczym sam Chrystus na krzyżu? Otóż losy narodu są takie, jaka jest mądrość jego polityków. Czy my Polacy mieliśmy w ogóle polityków? Hetman Sobieski został królem po pokonaniu Turków. Lecz jakie polityczne korzyści odniosła Polska z jego zwycięstwa? Żadne (we Wiedniu nie postawili mu nawet pomnika). Mieliśmy w historii wspaniałych wodzów: Hetmanów, marszałków, generałów i żołnierzy, którzy wsławiali się w wielu bitwach świata, lecz tak naprawdę nie wygraliśmy żadnej wojny. Albowiem bitwy wygrywają dowódcy, a wojny politycy. Ktoś jednak powie, że to przecież Piłsudski wygrał wojnę z bolszewikami. Czyżby? Denikin napisał mu z emigracji, że pod Warszawą widział jedynie piorun przed burzą. : Jeśli wygraliśmy wojnę, to prędzej z Rosją niż z bolszewikami, gdyż wolna Polska wyrosła na trupie imperium rosyjskiego. Piłsudski znał komunistów jeszcze ze zsyłki. Niezależnie od tego, co o nich sądził, współdziałał z nimi przeciw Rosji carskiej, a później demokratycznej. Łączyła ich wspólna nienawiść do wszystkiego co ruskie (sam Marks gardził Rosją a jego rewoltę robili wszyscy, którzy Rosji nienawidzili). Był to pierwszy grzech Odrodzonej, że kierowała nią ślepa nienawiść. A jeśli nie ślepa to bardzo krótkowzroczna, z której narodził się największy grzech II RP, jakim był Traktat Ryski. Podpisany z bolszewią traktat pogrzebał wolność milionów ludzi i nadzieje przynajmniej dwóch narodów. Był polsko-sowieckim pierwowzorem Jałty. Żelazną kurtyną podzielił dawne Kresy a wielu ich mieszkańców (w tym również Polaków) skazał na zwierzęcą egzystencję w bolszewickim folwarku. W imię tego traktatu wolna Polska internowała żołnierzy, którzy przelewali za nią własną krew. Dzisiaj zgrzytamy zębami na Anglików, że naszych żołnierzy traktowali jak darmozjadów. My swoich obrońców potraktowaliśmy wcześniej jak wrogów. Lecz nie o cudze krzywdy tylko chodzi, a głównie o nasze Polskie, które sami sobie żeśmy naważyli polityczną ślepotą. Przystając na holokaust prawosławnej Rosji (tak, tak - wzorce przyszły z bolszewii!) liczyliśmy na sowietyzm jako zjawisko przejściowe. Nie brakło tu i katolickich oczekiwań, że na zgliszczach ruskich cerkwi wyrosną łacińskie kościoły. Nadzieje na nawrócenie sowietów żywił papieżyna Jan XXIII, gdy byli oni u szczytu swej potęgi. Cóż sądzić o nuncjuszu Achille Ratii, gdy bolszewik sprawiał wrażenie niegroźnego łotrzyka? Wszak to przyszły Pius XI nastawał na układy z Julkiem Marchlewskim, Felusiem Dzierżyńskim, Adolfem Joffe i im podobnymi wypierdkami ludzkości. W latach 30. mieliśmy wspaniałą szkołę orląt w Dęblinie i trochę samolotów (bardzo nowatorskich, jak na ówczesne czasy). Józef Stalin posiadał już dywizje spadochronowe, jednorazowe szybowce zrzucające czołgi i inne takie rzeczy. Była to państwowość, która u swego poczęcia ogłosiła stan oblężenia i wojnę z całym ziemskim globem (jaki umieściła sobie w herbie). Była to religia, która wieszczyła światu własną wersję apokalipsy. Mogli nas zdeptać w tydzień. Dlaczego czekali na Hitlera? Każdy sąd ostateczny żywi się jakąś bestią. : Co takiego wydarzyło się 11 listopada 1918 roku? Otóż Niemcy przegrały najbardziej bezsensowną wojnę w Europie. Niemiecki żołnierz nie miał już ochoty walczyć o swój kraj - stawał się potencjalnym bolszewikiem. W obawie przed nadciągającą burzą Niemcy stworzyli nad Wisłą państwo buforowe. A Piłsudski? Owszem: Wypędzał z polskiego domu nieproszonych gości. Jednak za progiem pozostawił wściekłego psa. Wkrótce było ich więcej. Kto dzisiaj wyleczy nas ze wścieklizny? jb |
|