Data: 2010-07-17 22:28:16 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Nietolerancja "polsk± racj± stanu" ? | |
Parlament Europejski wyraził zaniepokojenie „wzrostem nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią". W przyjętej w połowie czerwca rezolucji wymieniono szereg krajów, ale tylko Polska poczuła się na tyle obrażona, że polski Sejm postanowił wyprodukować kontr-rezolucję (a dokładniej uchwałę) potępiającą potępianie. Co więcej, dziewięciu polskich posłów do Parlamentu Europejskiego, którzy ważyli się głosować za przyjęciem tej rezolucji, spotyka się dziś z ostracyzmem i zarzutami zdrady narodowej. Tego rodzaju postawy nie dziwią, kiedy pojawiają się ze strony ugrupowań politycznych takich jak Liga Polskich Rodzin a nawet Prawo i Sprawiedliwość. (Już sama nazwa Ligi Polskich Rodzin wskazuje na to, że jej ideologia opiera się na więzach krwi, a nie na jakichś abstrakcyjnych wartościach głoszących równość wszystkich ludzi wobec prawa. Nic dziwnego, że Liga Polskich Rodzin była głęboko przeciwna wejściu Polski do Unii Europejskiej, ponadnarodowej organizacji, której fundamentem jest właśnie równość wobec prawa.) Gorzej, bo wszystkie kluby sejmowe opowiedziały się za przyjęciem uchwały odpowiadającej na rezolucję, zaś spór dotyczył tylko ostrości sformułowań. Jedni twierdzili, że żadnej nietolerancji w Polsce nie ma i nie było, a inne narody powinny się od nas uczyć tolerancji, inni zaś, jak np. PO, twierdzili, że rezolucja PE jest niezwykle krzywdząca i szkodliwa, gdyż nie ma u nas tak radykalnych przypadków, jakie zdarzają się w innych państwach wymienionych w rezolucji. Właśnie te reakcje naszego ciała ustawodawczego wydają się być szczególnie groźnym potwierdzeniem obaw Parlamentu Europejskiego w odniesieniu do Polski. Czytając samą rezolucję widzimy, że posłowie PE wyrażali zaniepokojenie pewnym trendem, tym, że wzrost nietolerancji obserwowany jest w wielu krajach i przyjmuje różne formy. Premier Marcinkiewicz próbował przekonywać nas i swoich europejskich partnerów, że polskie władze reagują zdecydowanie i stanowczo na wszelkie przejawy nietolerancji i łamania prawa. Czy nie jest to zbyt daleko posunięte samozadowolenie i czy nie stanowi ono parasola ochronnego władzy dla osób łamiących prawo? Duma narodowa (podobnie jak fałszywie pojęta obrona dobrego imienia jakiejkolwiek instytucji) może prowadzić do ukrywania nadużyć i ochrony przestępców. W amerykańskim Kościele katolickim toczy się nadal burzliwa dyskusja na temat granic ochrony dobrego imienia tej instytucji w związku z licznymi przypadkami seksualnego molestowania nieletnich przez kapłanów. (Podobna dyskusja toczyła się przed laty w Kościele katolickim w Irlandii.) Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych porzucił długoletnią praktykę nie przekazywania ujawnionych spraw prokuraturze i prób uporania się z tymi problemami we własnym zakresie, bez rozgłosu, udając, że problem nie istnieje. Ten typ postaw obserwujemy nieustannie w bardzo wielu środowiskach zawodowych oraz w zachowaniach wielu rządów. Wszelkie dyktatury notorycznie odrzucają zarzuty o łamaniu prawa przez swoich obywateli, często nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że tym samym legalizują działalność przestępczą i nobilitują swoich przestępców. We wszystkich społeczeństwach dochodzi do przypadków naruszania prawa i to zarówno przez osoby pełniące funkcje w instytucjach państwowych, jak i przez zwykłych obywateli. Co więcej, we wszystkich społeczeństwach, kiedy dochodzi do naruszenia prawa przez ludzi pełniących funkcje w państwowych instytucjach, spotykamy się z próbami zatuszowania sprawy. Problem polega na tym, jakie rozmiary przybierają te próby i czy system ma wmontowane mechanizmy pozwalające na ich zwalczanie. Żołnierze armii amerykańskiej wielokrotnie dopuszczali się bardzo poważnych przestępstw i przestępstwa te były ujawniane z reguły przez amerykańskich oficerów i osądzane przez amerykańskie sądy. Podobne przestępstwa popełniane przez żołnierzy z armii rosyjskiej były notorycznie tuszowane przez ich przełożonych, a opinia publiczna dowiadywała się o nich bądź od ofiar, bądź przez organizacje niezależne, niezwiązane z władzą. Tolerancja dla przestępstw popełnianych przez swoich traktowana jest często jako swoista racja stanu w imię obrony dobrego imienia państwa. Społeczeństwo polskie do tolerancyjnych nie należy i zapewne posłowie znają wyniki badań na temat stosunku Polaków do innych grup narodowych, do wyznań religijnych innych niż religia katolicka, do osób o innym kolorze skóry, czy mających odmienną od powszechnej orientację seksualną. Zdecydowana większość przypadków pobicia czarnoskórych turystów czy mieszkańców Polski kończy się umorzeniem sprawy z powodu nie znalezienia sprawcy. Podobnie jest z atakami na Romów, policja lekceważy wszystkie doniesienia o przypadkach antysemityzmu i to zarówno werbalnego (gróźb i nawoływania do nienawiści), jak i agresji fizycznej. Agresja w stosunku do gejów jest otwarcie wzmacniana przez niektórych przedstawicieli władzy. Zapewne najczęstszą forma nietolerancji w dzisiejszej Polsce jest nietolerancja religijna, szczególnie groźna, kiedy przybiera formy nacisku (a nierzadko prześladowań) na dzieci. Błyskawiczna i wzorowa reakcja władz w przypadku ataku na naczelnego rabina nie jest w żadnym przypadku typową reakcją władz polskich. Problem narastania nietolerancji w Polsce istnieje i fakt, że ktoś to zauważa, nie powinien być powodem do obrazy majestatu, a już najgorszą reakcją jest twierdzenie, że jesteśmy szkalowani. Taka reakcja powoduje, że izolowane przypadki nietolerancji prowadzą do uzasadnionych, acz czasem nazbyt szerokich generalizacji. Niedawno szwedzki związkowiec stwierdził, że Polacy handlują w Szwecji wódką i narkotykami. Nasze gazety opublikowały artykuły zatytułowane: „Szkalowanie Polski". Oczywiście trudno o lepszą metodę wzbudzania niechęci do naszego kraju. Szwedzki związkowiec mówił o dobrze udokumentowanych faktach, których być może użył instrumentalnie, ale, które nie przestały z tego powodu być faktami. Szwedzki czytelnik gazet doskonale wie o licznych przypadkach naruszania prawa przez osoby z Polski. Negowanie tego przez polską prasę oznacza dla nich tylko jedno, że nie zamierzamy tego przyjmować do wiadomości. W stereotypie Polaka na Zachodzie ten typ reakcji uważa się za typowy. W naszych reakcjach nieodmiennie frustracja dominuje nad rzeczowością. Nie jest to cecha przysparzająca nam sympatii. Nietolerancja była już raz polską racją stanu, kiedy Sejm w 1767 roku przywrócił prawa innowiercom, wywołało to gwałtowne reakcje ze strony Kościoła katolickiego i było głównym powodem zawiązania Konfederacji Barskiej. Zarzuty państw ościennych dotyczące nietolerancji w Polsce były bez wątpienia uzasadnione, nawet jeśli przez Rosję wysuwane były w niecnych celach. Jeśli była to prowokacja, to sprowokowanie wojny domowej, bo nie ma wątpliwości, że Konfederacja Barska była przede wszystkim wojną domową, okazało się dziecinie łatwe. Szlachta posłusznie wystąpiła zbrojnie w obronie polskiej nietolerancji, przekreślając wszystkie szanse na zdobycie czasu potrzebnego dla przeprowadzenie niezbędnych reform. Powoływanie się na tradycję polskiej tolerancji, kiedy to właśnie zbrojna obrona nietolerancji tak walnie przyczyniła się do rozbiorów i do upadku państwa polskiego z jednej strony, i do utrwalenia się w świecie obrazu Polaka jako człowieka kierującego się przesądami i frustracjami z drugiej, jest chyba daleko idącą przesadą. Mottem polskiej tolerancji może być powiedzenie Zygmunta Augusta „nie jestem panem sumień waszych", kiedy bronił się przed zabraniem rozstrzygającego głosu w sporach między różnymi wyznaniami. Biskup Sołtyk protestujący przed przywróceniem praw innowiercom należał do zupełnie innej parafii. Jak każdy naród mamy różne wątki tradycji, obrona tradycji nietolerancji przez powoływanie się na tradycję tolerancji też nie jest w naszej historii niczym nowym, o czym mam nadzieję młodzież będzie informowana na zajęciach z historii Polski. (Nie wiem tylko, czy o zarzutach innych pod naszym adresem młodzież dowiadywać się będzie na lekcjach z historii ojczystej, na lekcjach z historii świata, czy tylko na prywatnych korepetycjach.) Obserwujemy dziś w świecie niepokojący wzrost nietolerancji. Ten trend obejmuje również nasz kraj. Ta sprawa nie może i nie powinna być poza dyskusją. Możemy i powinniśmy się spierać o definicje i o interpretację faktów. Wybór kwestionowania faktów wydaje się być wyborem najgorszym. Dziewięciu polskich posłów do Parlamentu Europejskiego głosowało nad przedstawioną tam rezolucją w oparciu o swoją wiedzę na temat faktów i zgodnie ze swoim sumieniem. Jeśli ktoś twierdzi, że interes narodowy powinien ich skłonić do głosowania wbrew swojemu sumieniu, to możemy tylko powtórzyć za poetą: „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, Czy ten co mówić o tym nie pozwala?" http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4885 -- Nasz bog to my i nasze idee. |
|
Data: 2010-07-17 22:32:10 | |
Autor: Panslavista | |
Nietolerancja "polsk± racj± stanu" ? | |
"Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> wrote in message news:v7ozll4hetzy$.x196hay0d2i4.dlg40tude.net...
Peda³y poszli won do Chujni. |
|
Data: 2010-07-17 22:33:58 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Nietolerancja "polsk± racj± stanu" ? | |
Dnia Sat, 17 Jul 2010 22:32:10 +0200, Panslavista napisa³(a):
"Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> wrote in message news:v7ozll4hetzy$.x196hay0d2i4.dlg40tude.net... A ty ¯ydu won na Ukrainu! ps. Unia jest tutaj, jakby¶ jeszcze tego nie zauwa¿y³. -- Nasz bog to my i nasze idee. |
|
Data: 2010-07-18 07:55:52 | |
Autor: [he®sk] | |
Nietolerancja "polsk± racj± stanu" ? | |
On Sat, 17 Jul 2010 22:28:16 +0200, "Grzegorz Z."
<blogfiles@gazeta.pl> wrote:
grzesiuz, nie przeszkadza mi, ze jestes "kochajacy inaczej". to twoj problem. przestan sie tylko palowac na okraglo. -- HeSk Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam ! http://miniurl.pl/glosludu http://miniurl.pl/glosludu2 |