Data: 2011-08-20 01:11:07 | |
Autor: Tomasz Pyra | |
Nieuczciwy serwis foto | |
W dniu 2011-08-18 12:09, Borki&Pepe pisze:
* Nie chciałam faktury ale w paczce znajdował się dokument formularz No i koniec sprawy :) Jeszcze taka rzecz że nie ma że "nie chciałaś faktury" - oni mają obowiązek wystawić albo fakturę, albo paragon i Ci go dostarczyć niezależnie od Twoich chęci czy niechęci. Możesz im delikatnie zasugerować, że urzędy skarbowe zapewne przepadają za takimi sprawami gdzie firma bierze do łapy pieniądze i jest na to dokument (pocztowy o przesyłce pobraniowej), a kwota ta magicznie nie trafiła do ich kasy fiskalnej. * Poprosiłam o dostarczenie mi nagrania - odpowiedziano mi, że usłyszę No to skoro wiesz co mówiłaś, to wiesz że nic takiego w sądzie nie usłyszysz. Zwykły naciągacz - kombinuje wyciągnąć dodatkową kasę. Przyczyną może być faktycznie to że jakiś pracownik popełnił błąd i teraz idzie w zaparte (albo nadal tkwi w tym błędzie), ale Ciebie to nie musi interesować. Ty miałaś umówioną cenę, po zapłaceniu której wydano Ci naprawiony towar, masz nawet tą cenę potwierdzoną w formie pisemnej na dwóch dokumentach (trudno mówić więc o pomyłce) i mogą Cię w takiej sytuacji z całą pewnością cmoknąć. Bo w to że nagłe podniesienie kosztów naprawy zaistniało już po nadaniu paczki na poczcie, to nikt normalny im nie uwierzy :) Dzisiaj dostałam obraźliwego e-maila, w którym jestem zastraszana Pokaż :) |
|
Data: 2011-08-20 21:59:10 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Nieuczciwy serwis foto | |
On Sat, 20 Aug 2011, Tomasz Pyra wrote:
W dniu 2011-08-18 12:09, Borki&Pepe pisze: Nie zawsze. Przy czym bardziej prawdopodobny jest przypadek w którym istnieje obowiązek wystawienia paragonu (ale wtedy wystawienie faktury NIE zwalnia z paragonu, więc nie ma "albo"). Już nie pamiętam jaka była opisana forma płatności (bo m.in. od tego zależy czy był obowiązek "paragonowy"). i Ci go dostarczyć niezależnie od Twoich chęci czy niechęci. To się co nieco mylisz. Taki przepis istniał za czasów "rachunków uproszczonych" i wtedy sklepy *bardzo* niechętnie wydawały faktury przy drobnych kwotach i innych formach płatności niż do ręki, bo na sprzedawcy "wisiał" obowiązek doręczenia kopii. Dawno i nieprawda. Dziś taki obowiązek istnieje w rzadkich przypadkach, odrębnie uregulowanych (ze znanych i przytaczanych na tej grupie: faktury za usługi telekomów publicznych) i TYLKO takich przypadkach. Sprzedawca ma obowiązek (*O ILE MA*, w szczególności ma obowiązek "na żądanie", ale żądania nie było) dokument WYSTAWIĆ (co wynika z przepisu, o ile wynika) oraz *wydać* (co wynika z interpretacji celowościowej). Nie ma obowiązku go DORĘCZAĆ. Klient sobie przyjdzie albo pośle umyślnego to może żądać wydania :P (było kilka flejmów, włącznie z przypadkiem Tristana, który to - jak to on - wylosował przypadek w którym sprzedawca poradził mu żeby przyszedł sobie po f-rę za kilka dni. Wolno mu, ma 7 dni na wystawienie, nawet jeśli jest to "na żądanie" i tupanie klienta że on [klient] będzie musiał xxx kilometrów przejechać żeby sobie ją wziąć nic nie zmieni: chce to odbierze, nie chce to nie odbierze). I zastrzegam: nie piszę o tym, że istotna część sprzedawców DOBROWOLNIE doręcza dowód sprzedaży. Podobnie dobrowolnie udzielają wyjaśnień nt sprzedawanych produktów, niektórzy (dobrowolnie) udzielają gwarancji i tak dalej. Ale NIE MUSZĄ - to czy klient na tej podstawie wybierze właśnie ich ofertę jest sprawą UMOWNĄ. Co najwyżej można (by) dochodzić "dosłania faktury" na żądanie na podstawie wyłącznie cywilnoprawnych przepisów art.56 i art.354 Kodeksu cywilnego, twierdząc że "wszyscy tak robią". Ale administracyjnego przymusu nie ma. Obstawiłbym wersję że wtedy klient dopłaci koszty przesyłki (faktury) :) Możesz im delikatnie zasugerować, że urzędy skarbowe zapewne przepadają za takimi sprawami gdzie firma bierze do łapy pieniądze i jest na to dokument (pocztowy o przesyłce pobraniowej), a kwota ta magicznie nie trafiła do ich kasy fiskalnej. Po pierwsze nie wiesz że nie trafiła :>, bo zgodnie z prawem j.w. (mają obowiązek zaewidencjonować, bezwzględnie, to czy mają obowiązek wystawić paragon jest do wyjaśnienia, a w żaden sposób nie przekłada się to na obowiązek wysłania paragonu). Zwykły naciągacz - kombinuje wyciągnąć dodatkową kasę. Coś jeszcze. To jest ODDZIELNA sprawa! Z zastrzeżenie przypadku, kiedy to serwis ma "twarde dowody" że *wartość części* użytych do naprawy była większa niż żądana kwota (i w którym to przypadku tylko brak pytania do klienta jest "oczywistym" naruszeniem prawa, co podważa prawo do podniesienia wyceny) - masz rzecz jasna rację. Nie ma podstaw do żądania większej kwoty za koszty robocizny na przykład. Ale to jest JEDNA sprawa. A to, że Twoją argumentację podważam jako mało zgodną z przepisami to jest DRUGA sprawa - uprzejmie proszę o ich niepomieszanie :) Przyczyną może być faktycznie to że jakiś pracownik popełnił błąd Możliwe. Niemniej "atak skarbowy" będzie strzałem na wiwat ("kwity" są na uprzednio umówioną kwotę, wartość wpłaty też, a podejrzenie iż wpłata nie została zaksięgowana mało prawdopodobne, zaś teza o obowiązku posłania f-ry lub paragonu zwyczajnie nie ma podstaw prawnych) a do tego dojdzie pytanie "co jemu z tego ma przyjść". Klientowi znaczy :) Ty miałaś umówioną cenę, po zapłaceniu której wydano Ci naprawiony towar, masz nawet tą cenę potwierdzoną w formie pisemnej na dwóch dokumentach (trudno mówić więc o pomyłce) i mogą Cię w takiej sytuacji z całą pewnością cmoknąć. Zgadza się. I te same dane nt. "stanu faktycznego" powodują, że rozważania o "przypieczeniu skarbówką" nie wydają się zasadne. Musieliby być głupi i rzeczywiście *nie ewidencjonować* sprzedaży. Ale chodzi o kwotę "bezsporną", to wykazaną na kwicie i zapłaconą. pzdr, Gotfryd |
|