Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Niewierni uczniowie Geremka

Niewierni uczniowie Geremka

Data: 2014-11-28 20:36:15
Autor: Mark Woydak
Niewierni uczniowie Geremka




Politycy Platformy Obywatelskiej wręcz kipią z oburzenia na deklaracje
Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział nagłośnienie skandali wyborczych
za granicą. Mam swoje zdanie na temat założeń PiS, który powinien zbierać
dowody fałszerstw i krok po kroku - np. na specjalnie zrobionej w tym celu
stronie internetowej - przedstawiać opinii publicznej wraz z komentarzami
specjalistów, jak dane incydenty wpłynęły na wyniki w danych okręgach
wyborczych. Nie wiem jednak, co jest złego w tym, by skandalem wyborczym -
pierwszym na taką skalę w III RP - zainteresować zagraniczne ośrodki,
monitorujące przebieg święta demokracji, czy chociażby Parlament
Europejski. Przypomnę, że do podobnych kroków namwiały środowiska
antypisowskie w 2007 roku, kiedy Samoobrona i LPR zamiast rządzić wespół z
PiS po "fałszerstwach", odeszły w niebyt, a Kaczyński musiał oddać władzę
na rzecz Tuska.

Nie ma konieczności, by OBWE przysyłała misję. Wolałbym, żeby sami Polacy
monitorowali wybory. Ale nie wyobrażam sobie, żeby Polska odmówiła
współpracy z OBWE. Żaden kraj nie boi się takich misji. To, że wybory są
obserwowane, nie oznacza przecież, że kraj jest niedemokratyczny - mówił
"Gazecie Wyborczej" Bronisław Geremek, gdy rząd PiS nie zgodził się na
przyjazd obserwatorów OBWE w 2007 roku. Również Adam Rotfeld, były szef
dyplomacji, krytykował Kaczyńskiego, przyznając, że decyzja o
niewpuszczeniu obserwatorów zagranicznych w dniu wyborów nie jest
podyktowana chęcią fałszerstw ze strony ówczesnych władz: odmowa może nam w
przyszłości utrudnić udział w monitoringu wyborów w krajach, gdzie
demokracja nie jest tak silna jak w Polsce. Będą się powoływać na polski
precedens.

Środowisko "Wyborczej" zdziwione tym, że Kaczyński nie życzy sobie
przyjazdu OBWE do Polski, zaznaczało, że przecież Szwajcarzy nie mają nic
przeciwko takiemu rozwiązaniu w dniu wyborów. Dzisiaj już tych argumentów
nie używa, gdy istotnie do wielu fałszerstw i błędów w samej organizacji
wyborów samorządowych (politycy nie są bez winy, bo uchwalają prawo, nie
mając o jego zapisach kompletnego pojęcia) doszło.

Ale jest ktoś, kto dziś stosuje szczególnie niebezpieczną retorykę,
zapominając przy tym, że mówił dokładnie to samo, co dzisiaj liderzy PiS:
oni - szaleńcy, my - krynica rozsądku; oni - nacjonaliści, podpalający
Polskę, my - zdroworozsądkowi, którzy nie pozwolą na szkalowanie kraju za
granicą; wreszcie oni - sugerują zawsze i wszędzie, gdy przegrywają, że
wybory sfałszowano, my - że da się wszystko policzyć. Bronisław Komorowski
w 2007 roku, gdy jeszcze pałacowy żyrandol mu się nie śnił, tak mówił - w
swoim, kaznodziejskim, chociaż nietypowym dla niego, żarliwym stylu - o
potrzebie patrzenia na ręce władzy przy okazji wyborów parlamentarnych:
Trzeba nie mieć sumienia, a przynajmniej sumienia solidarnościowego, aby
tuż przed wyborami (...) ogłosić całemu światu, że Polska nie chce przyjąć
obserwatorów OBWE. Przyszły prezydent mówił bardzo zapiekle, szybko, rzucał
gromy o "skandalu nad skandale", o "politycznej głupocie". I, uwaga,
Komorowski 2.0 wypalił na konwencji PO, że w związku z taką decyzją rządu
Kaczyńskiego, politycy PiS sprawiają wrażenie "mających coś do ukrycia", a
polski rząd "przelicytował Łukaszenkę" (sic!).

Zastanawiając się, kto nam podmienił rozemocjonowanego Komorowskiego, który
dziś byłby skłonny nazwać swoje zachowanie sprzed 7 lat "odmętami
szaleństwa", warto odwrócić postawioną przez niego tezę: Co wy macie do
ukrycia i dlaczego o 180. stopni zmieniliście poglądy w kwestii
przejrzystości wyborów?I to nie przed "świętem demokracji", gdy można
bronić się zajadłością opozycji, która sugeruje paskudne intencje, a już
po?

Data: 2014-11-28 23:57:21
Autor: Mark_Woydak
Niewierni uczniowie Geremka
mx02.eternal-september.org + User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl = KANALIA
PODSZYWACZ!!!

MW


GNIDA "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości
news:dodx4cf79r8q$.etezk1bauf1n.dlg40tude.net...




Politycy Platformy Obywatelskiej wręcz kipią z oburzenia na deklaracje
Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział nagłośnienie skandali
wyborczych
za granicą. Mam swoje zdanie na temat założeń PiS, który powinien zbierać
dowody fałszerstw i krok po kroku - np. na specjalnie zrobionej w tym celu
stronie internetowej - przedstawiać opinii publicznej wraz z komentarzami
specjalistów, jak dane incydenty wpłynęły na wyniki w danych okręgach
wyborczych. Nie wiem jednak, co jest złego w tym, by skandalem wyborczym -
pierwszym na taką skalę w III RP - zainteresować zagraniczne ośrodki,
monitorujące przebieg święta demokracji, czy chociażby Parlament
Europejski. Przypomnę, że do podobnych kroków namwiały środowiska
antypisowskie w 2007 roku, kiedy Samoobrona i LPR zamiast rządzić wespół z
PiS po "fałszerstwach", odeszły w niebyt, a Kaczyński musiał oddać władzę
na rzecz Tuska.

Nie ma konieczności, by OBWE przysyłała misję. Wolałbym, żeby sami Polacy
monitorowali wybory. Ale nie wyobrażam sobie, żeby Polska odmówiła
współpracy z OBWE. Żaden kraj nie boi się takich misji. To, że wybory są
obserwowane, nie oznacza przecież, że kraj jest niedemokratyczny - mówił
"Gazecie Wyborczej" Bronisław Geremek, gdy rząd PiS nie zgodził się na
przyjazd obserwatorów OBWE w 2007 roku. Również Adam Rotfeld, były szef
dyplomacji, krytykował Kaczyńskiego, przyznając, że decyzja o
niewpuszczeniu obserwatorów zagranicznych w dniu wyborów nie jest
podyktowana chęcią fałszerstw ze strony ówczesnych władz: odmowa może nam
w
przyszłości utrudnić udział w monitoringu wyborów w krajach, gdzie
demokracja nie jest tak silna jak w Polsce. Będą się powoływać na polski
precedens.

Środowisko "Wyborczej" zdziwione tym, że Kaczyński nie życzy sobie
przyjazdu OBWE do Polski, zaznaczało, że przecież Szwajcarzy nie mają nic
przeciwko takiemu rozwiązaniu w dniu wyborów. Dzisiaj już tych argumentów
nie używa, gdy istotnie do wielu fałszerstw i błędów w samej organizacji
wyborów samorządowych (politycy nie są bez winy, bo uchwalają prawo, nie
mając o jego zapisach kompletnego pojęcia) doszło.

Ale jest ktoś, kto dziś stosuje szczególnie niebezpieczną retorykę,
zapominając przy tym, że mówił dokładnie to samo, co dzisiaj liderzy PiS:
oni - szaleńcy, my - krynica rozsądku; oni - nacjonaliści, podpalający
Polskę, my - zdroworozsądkowi, którzy nie pozwolą na szkalowanie kraju za
granicą; wreszcie oni - sugerują zawsze i wszędzie, gdy przegrywają, że
wybory sfałszowano, my - że da się wszystko policzyć. Bronisław Komorowski
w 2007 roku, gdy jeszcze pałacowy żyrandol mu się nie śnił, tak mówił - w
swoim, kaznodziejskim, chociaż nietypowym dla niego, żarliwym stylu - o
potrzebie patrzenia na ręce władzy przy okazji wyborów parlamentarnych:
Trzeba nie mieć sumienia, a przynajmniej sumienia solidarnościowego, aby
tuż przed wyborami (...) ogłosić całemu światu, że Polska nie chce przyjąć
obserwatorów OBWE. Przyszły prezydent mówił bardzo zapiekle, szybko,
rzucał
gromy o "skandalu nad skandale", o "politycznej głupocie". I, uwaga,
Komorowski 2.0 wypalił na konwencji PO, że w związku z taką decyzją rządu
Kaczyńskiego, politycy PiS sprawiają wrażenie "mających coś do ukrycia", a
polski rząd "przelicytował Łukaszenkę" (sic!).

Zastanawiając się, kto nam podmienił rozemocjonowanego Komorowskiego,
który
dziś byłby skłonny nazwać swoje zachowanie sprzed 7 lat "odmętami
szaleństwa", warto odwrócić postawioną przez niego tezę: Co wy macie do
ukrycia i dlaczego o 180. stopni zmieniliście poglądy w kwestii
przejrzystości wyborów?I to nie przed "świętem demokracji", gdy można
bronić się zajadłością opozycji, która sugeruje paskudne intencje, a już
po?


Data: 2014-11-30 05:45:49
Autor: stevep
Niewierni uczniowie Geremka
W dniu .11.2014 o 03:36 Mark Woydak <mark.woydak@forest.de> pisze:





Politycy Platformy Obywatelskiej wręcz kipią z oburzenia na deklaracje
Goebelsa-Jarosława Kaczyńskiego

Buda zawszony kundlu.

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Niewierni uczniowie Geremka

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona