Data: 2012-07-23 15:46:25 | |
Autor: Mike | |
No i dupa :/ | |
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata. -- pozdrawiam Mike [WRO][MTB Votum Team Wrocław] [GG:1303401] mikemtb małpa o2 pl http://mikemtb.org |
|
Data: 2012-07-23 12:07:00 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 23 Lip, 14:46, Mike <mike...@mail.patrz.w.sigu> wrote:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj: Ciekawi mnie jak wygl±da miejsce w którym nabawiła się tej kontuzji, wspominała w wywiadzie, że "podcięło jej koło i chciała się podeprzeć", hmmmm.... Pomy¶lałem o ewentualnej winie trenera i rzeczywi¶cie takie głosy się podnosz±... Może ostatni etap treningu powinien wygl±dać inaczej... Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-23 21:18:27 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-23 21:07, Rowerex pisze:
Ciekawi mnie jak wygl±da miejsce w którym nabawiła się tej kontuzji, Pozostaje nam gdybanie, ale ja pewnie potrafiłbym sobie tak zwichn±ć nogę zsiadaj±c z roweru pod klatk± schodow± ;) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-23 21:21:22 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-23 21:18, biodarek pisze:
W dniu 2012-07-23 21:07, Rowerex pisze: Aaaa... Maja chyba mówiła, że to łatwy fragment przejeżdżany wielokrotnie na trasie treningowej. Może jaki¶ zło¶liwiec podrzucił kamyczek ;) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-23 14:15:07 | |
Autor: PK | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-23, Mike <mikemtb@mail.patrz.w.sigu> wrote:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj: Ciekawe czy będzie jej się chciało. Zawsze sądziłem, że (skoro nie jest w życiu skazana na jakieś zasiłki dla medalistów) będzie próbowała zakończyć karierę raczej przed 30stką. No ale złoto na IO jest w zasięgu, więc pewnie jeszcze pojeździ :). pozdrawiam, PK |
|
Data: 2012-07-25 13:54:33 | |
Autor: J.F | |
No i dupa :/ | |
Użytkownik "PK" napisał w wiadomości grup
Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.Ciekawe czy będzie jej się chciało. Zawsze sądziłem, że (skoro nie jest O ile jej sie to wszystko dobrze zrosnie, czego jej serdecznie zycze, ale to trwa i nie zawsze sie udaje .. J. |
|
Data: 2012-07-27 00:16:19 | |
Autor: Akarm | |
No i dupa :/ | |
Użytkownik "PK" napisał:
[ciach NTG] ciekaw jestem co powoduje ludźmi, że MUSZĄ pisać zawsze i wszędzie? Na alt.pl allegro : bo motocykl kupiłem właśnie za pomocą tego portalu Na pl.rec. rowery: bo akurat na rowerze dzisiaj jeździłem... Na pl. rec. motocykle: w sprawie wymiany kaloryferów,bo akurat tutaj tyle potrafię i przeczytać i napisać ;) Czy naprawdę ci kretyni nie mają za grosz samokrytycyzmu? Czy nie znają nikogo, kto mógłby wytłumaczyć że debilizmem nie ma co się chlubić? To były pytania retoryczne. Nie sprawdzajcie znaczenia. Czasem po prostu normalny człowiek nie wytrzymuje... Akarm http://www.bykom-stop.avx.pl |
|
Data: 2012-07-23 17:58:02 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No i dupa :/ | |
Mike, Mon, 23 Jul 2012 15:46:25 +0200, pl.rec.rowery:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj: Po drodze jeszcze MS, ME i cholera wie czego jeszcze. Wydaje mi się, że będzie próbowała. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarcz±. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemno¶ci± | A potem kilkana¶cie drugich. |
|
Data: 2012-07-23 21:14:59 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-23 15:46, Mike pisze:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj: No. Kiszka kompletna. Pozostaje dalej trenować. Są jeszcze Mistrzostwa Świata, Europy, Puchar Świata. Na szczęście kolarstwo to taki fajny sport, że wiek nie jest ograniczeniem. Nie wiem czy Gunn-Rita Dahle-Flesja startuje w Londynie, ale jest chyba 10 lat starsza od Mai, a startowała już w Atlancie w 1996 r. Albo babcia Longo - Jeannie Longo - rocznik 1958, startowała siedmiokrotnie w igrzyskach. W Pekinie zabrakło jej 2 sekund do brązowego medalu. Więc jeśli tylko Maja wytrzyma ten reżim treningowy, bo nie wierzę, że czasami nie ma dość, to pewnie zdobędzie to złoto olimpijskie. Dla mnie osobiście nie jest to konieczne. Wystarczy, że podczas oglądania jej jazdy będą takie emocje jak w Mount Sainte Anne, kiedy zdobywała złoto MŚ, jak rok temu w Champery zdobywając "tylko" srebro MŚ po wymianie koła pięknie wracając do czołówki, albo jak w Pietermaritzburgu na ostatnim rock gardenie pięknie objechała Emilkę z Kanady. To były piękne chwile. A teraz pewnie zaczną się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się sprawdzał. Zresztą już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-23 14:50:27 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On Jul 23, 9:14 pm, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:
No. Kiszka kompletna. Pozostaje dalej trenować. S± jeszcze Mistrzostwa Tak samo mógłby¶ powiedzieć polskim piłkarzom którzy tak żało¶nie przegrali Euro - pozostaje dalej trenować, na jesieni zagracie sobie w swoich ligach... Nie oszukuj sam siebie - to nie kolarstwo szosowe, akurat w MTB (jak i w większo¶ci innych dyscyplin sportowych) prestiż igrzysk olimpijskich daleko przebija pozostałe imprezy. Więc je¶li tylko Maja wytrzyma ten reżim treningowy, bo nie wierzę, że Będzie bardzo trudno, obecnie jest jednak w optymalnym wieku, w formie chyba też. Czy utrzyma się na takim poziomie przez kolejne 4 lata - nie sposób ocenić, takie co¶ jak ta kontuzja musiało j± mocno rozbić psychicznie, czy znajdzie motywację na kolejne 4 lata? Pech nieprawdopodobny, jeden głupi wypadek - i tyle przygotowań poszło w diabły; ogromna szkoda A teraz pewnie zaczn± się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana Nie zaczn± się - tylko będ± kontynuowane, bo przecież trwaj± już od dawna, od momentu samej wymiany. Decyzję tak naprawdę podjęła sama Maja - i to ona ponosi jej konsekwencje. Ale obwinianie Galińskiego o ten wypadek jest trochę niepoważne, to po prostu zwykły pech, MTB to jednak sport do¶ć urazowy - i takie przypadki się zdarzaj±, nie da się tego sportu trenować unikaj±c bardziej wymagaj±cych tras; trener przecież nie kazał jej jechać jakiego¶ ciężkiego DH tylko trasę odpowiadaj±c± specyfice jej konkurencji. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-24 09:46:55 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
biodarek napisał:
A teraz pewnie zaczną się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale sięsprawdzał. Zresztą już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski Taaa, pan Szurkowski m.in. wyartykułował że "(...) ta niepewność spowodowała taką niepewność w ruchach, w poruszaniu się na ekstremalnym sprzęcie w ekstremalnych warunkach". No żesz... co to za bełkot? Wypadki w MTB są wkalkulowane, nawet mistrzowie zaliczają poważne gleby. A zresztą rzeczona trasa ponoć nie była hardkorem więc co to za ekstremalne warunki? Przewrócić można się nawet podczas wchodzenia do domu i skręcić kolano. Niemniej panu Szurkowskiemu samo zestawienie kilku słów jak "trening", "rower", "wypadek" i "kontuzja" już wystarczyły aby dorobić ideologię i w końcu mieć podstawy do wjechania na system treningowy Mai. Całkiem możliwe że gdyby się jej ta kontuzja nie wydarzyła, mielibyśmy olimpijskie złoto. A może nie? Może byłaby ósma? Kto to wie. Ale "na szczęście" już po ptakach i można zacząć nagonkę. Kraj hejterów i mądrali po fakcie, jak bum cyk cyk. Jeśli ktoś śledzący temat znajdzie wypowiedź Mai, że poprzez obecny system treningów czuła się "niepewnie", co odbiło się na jej niepewnych ruchach podczas treningu i skutkowało kontuzją, odszczekam. Póki co dla mnie pan Szurkowski wpada do worka dawnych rodzimych sław, które z takich czy innych powodów próbują zaistnieć w mediach i skreślają swoją sławę (no wiadomo o co kaman, Tomaszewski. Lato etc.). Swoją drogą bardzo krytykowane było niepojawienie się Mai na Mistrzostwach Polski kosztem treningu we Włoszech. Bo ja wiem? Za mało wiemy żeby być pewnym czy w obecnym reżimie treningu faktycznie Mai bardziej nie był potrzebny spokojny trening niż walka o kolejny lokalny medalik. W końcu ona ma spore doświadczenie i razem z trenerem mogła podjąć taką decyzję świadomie, bez drugiego dna. Ale oczywiście masa węszących spisek i tak wyciągnęła z tego swoje wnioski, a niestety w obecnej sytuacji panna Maja nie ma szans na obronienie się i trenera dobrym wynikiem w Londynie. I jak już napisałeś, nagonka ruszyła. Do kompletu jeszcze brakuje teorii o świadomym sprowokowanu kontuzji, bo lekarze Mai dali jej tak wielkie dawki EPO że nie byli w stanie ich zatuszować w jej organizmie i tylko kontuzja pozwoliła na uniknięcie kontroli :-) A. |
|
Data: 2012-07-24 11:51:10 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Alfer_z_pracy napisał:
Jeśli ktoś śledzący temat znajdzie wypowiedź Mai, że poprzez obecny system treningów czuła się "niepewnie", co odbiło się na jej niepewnych ruchach podczas treningu i skutkowało kontuzją, odszczekam. Póki co dla mnie pan Szurkowski wpada do worka dawnych rodzimych sław, które z takich czy innych powodów próbują zaistnieć w mediach i skreślają swoją sławę (no wiadomo o co kaman, Tomaszewski. Lato etc.). Cóż, nie trzeba było długo czekać :-) Sam sobie odpowiem - Maja rzekła: "- Słyszałam te wypowiedzi i muszę przyznać, że jestem wstrząśnięta, bo Szurkowski był zawsze autorytetem. Poza tym zna mnie trochę i wie, że głupich decyzji nie podemuję - stwierdziła. - Pan Ryszard nie zna kompletnie sytuacji. Jego słowa są dla mnie przykre i podważają jego autorytet. Każdy jego argument jest błędny. Nie chcę roztrząsać tematu zmiany trenera i rezygnacji z Andrzeja Piątka. Na pewno nie jest na to czas w tej chwili. Także brak startu w mistrzostwach Polski uważam za słuszny. Przygotowania do igrzysk były ważniejsze. Po chorobie była to najlepsza decyzja, by trenować a nie startować - dodała. Włoszczowska skomplementowała swojego obecnego szkoleniowca i nie ma żadnego żalu do niego o ewentualne błędy w przygotowaniach. - Marek Galiński to najlepszy trener na jakiego mogłam trafić. Moje zdolności techniczne podwyższyły się kilkukrotnie. W zeszłym roku szliśmy takim samym schematem przygotowań i wszystko było w porządku. Zdobyłam srebrny medal na mistrzostwach świata, a pewnie byłby złoty, gdyby nie problem z rowerem - wyjaśniła." I tyle w temacie. A. |
|
Data: 2012-07-24 22:48:30 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-24 11:51, Alfer_z_pracy pisze:
Włoszczowska skomplementowała swojego obecnego szkoleniowca i nie ma Trzeba przyznać - lepiej jeĽdzi technicznie. Na tle rywalek miała wła¶nie chyba tę przewagę, że mogła jeĽdzić za trenerem ucz±c się od niego. Ja też się najwięcej uczę jad±c za kim¶ dobrym. Widzę jak wybiera drogę przejazdu, jak dostosowuje tempo. Patrz±c na relacje z Pucharu ¦wiata, to widać, że panowie jeżdż± wyraĽnie szybciej. Wiadomo - warunki fizyczne. Ale chyba nie tylko. Porównuj±c choćby wy¶cigi w Nowym Mescie na Morawach, to był taki podjazd, że tylko jedna zawodniczka podjeżdżała, a faceci prawie wszyscy. Tutaj relacje, aktualne i stare: http://live.redbull.tv/ BTW teraz, 28.07, s± zawody pucharowe w Val d'Isere - ciekawe ile wystartuje osób bior±cych jednocze¶nie udział w Igrzyskach. Bo jednak w ci±gu ostatnich lat zwiększyła się trudno¶ć zawodów MTB (we wszystkich kategoriach). Dzisiejsze XC jest o wiele trudniejsze od niedawno rozgrywanych zawodów DH. Nie wiem, czy kojarzycie ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=VzZkKE9Z35g Wygl±da komicznie, ale to jest DH w latach 90. Mogłoby się wydawać, że to niedawno. > I tyle w temacie. Na miejscu Mai pozwoliłbym sobie teraz na to, czego musiała się wyrzec podczas przygotowań. Jaka¶ wódeczka, blacha ciasta powiedzmy typu sernik na zimno z galaretk± (żelatyna!), duży TV i ogl±danie z nog± na poduszce. Przede wszystkim niech się dobrze wygoi. Zreszt±, jest w najlepszych rękach. Ja, kiedy urwałem sobie rękę, musiałem czekać tydzień na łóżko w szpitalu. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-25 09:45:13 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
biodarek napisał:
Na miejscu Mai pozwoliłbym sobie teraz na to, czego musiała się wyrzec podczas przygotowań. Jaka¶ wódeczka, blacha ciasta powiedzmy typu sernik na zimno z galaretk± (żelatyna!), duży TV i ogl±danie z nog± na poduszce. Wy¶lij jej to na @, może skorzysta :-) Dłuższy tekst z jej wypowiedzi± oraz to samo w wersji wideo tu: http://www.tvn24.pl/wloszczowska-o-szurkowskim-nie-ma-pojecia-o-tym-co-sie-dzialo,266714,s.html Pzdr A. |
|
Data: 2012-07-25 11:06:26 | |
Autor: Coaster | |
No i dupa :/ | |
On 7/24/12 10:48 PM, biodarek wrote:
Ja, kiedy urwałem sobie rękę, musiałem czekać tydzień na łóżko w szpitalu. Nie bylo wolnej kozetki? Z jedna reka zajmowales przeciez mniej miejsca... ;-) -- PoZdR +++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ "Tut! Tut!" cried Sherlock Holmes. "You must act man, or you are lost. Nothing but energy can save you. This is no time for despair." Sir Arthur Conan Doyle, The Five Orange Pips +++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ |
|
Data: 2012-07-24 15:36:43 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-24 09:46:55 +0200, "Alfer_z_pracy" <alferwywalto@mp.pl> said:
A teraz pewnie zaczn± się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale sięsprawdzał. Zreszt± już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski To radosne bełkotanie o złym trenerze, PZKolu, braku informacji w mediach (zanim zrobiono wszystkie badania) było albo przejawem chęci zaistnienia, byle czym, aby zaistnieć lub objawem ostrej demencji starczej. Wypadki w MTB s± wkalkulowane, nawet mistrzowie zaliczaj± poważne gleby. A raczej: zwłaszcza oni. Walka o wynik to jazda na krawędzi - wydolno¶ci, bezpieczeństwa. Swoj± drog± bardzo krytykowane było niepojawienie się Mai na Mistrzostwach Polski kosztem treningu we Włoszech. Bo ja wiem? Za mało wiemy żeby być pewnym czy w obecnym reżimie treningu faktycznie Mai bardziej nie był potrzebny spokojny trening niż walka o kolejny lokalny medalik. Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego: koncentracja na najistotniejszych zawodach. Jak akurat w mikrocyklu wypadał odpoczynek, to startowanie w lokalnych zawodach mogłoby być zniweczeniem paru miesięcy pracy. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-24 15:55:44 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-24 15:36:43 +0200, de Fresz <defresz@NOSPAMo2.pl> said:
Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego:Tfu, makrocyklu miało być. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-25 12:41:49 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 24 Lip, 14:36, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-24 09:46:55 +0200, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> said: Pozwolę sobie na polemikę. To co napiszę, to wnioski które przyszły mi do głowy, nie znaczy to wcale, że uważam je za prawdziwe, jak mi przyjd± do głowy wnioski przeciwne, to też je opiszę. A więc... Ci którzy uważaj±, że wypowiedĽ Szurkowskiego na temat winy trenera jest bzdur± często powołuj± się na _profesjonalizm_ trenera i zawodniczki - skoro s± _profesjonalistami_, to znaczy, że wiedzieli co robi±, a to co się stało było zwykłym wypadkiem. No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała doskonale trasę, ale podcięło jej przednie koło i próbowała się ratować.... Hmmm... Wiecie co się mówi w takich przypadkach? Ano mówi się wprost i bez ogródek, że zawodowca, fachowca, znawcę tematu, etc, zwyczajnie zgubiła rutyna. WeĽmy więc pod lupę ów upadek. Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek, mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np. poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może za mało razy się wywaliłem, ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem, nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej... Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy się przewracać, wiec czemu jednak podpierał się na siłę aby upadku unikn±ć i odniósł kontuzję? Możliwo¶ci jest kilka... 1) Zgubiła go rutyna 2) Jednak nie do końca wie jak bezpiecznie i cało wyj¶ć z wywrotki 3) Teren był tak trudny, np.: stromy, kamienisty itp, że nie ratowanie się mogło skończyć się czym¶ jeszcze gorszym... W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener? Moim zdaniem na wszystkie. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-25 22:14:34 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-25 21:41, Rowerex pisze:
No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała Jak podliczę swoje urazy, to chyba wszystkie zdarzyły się w pobliżu domu. Nigdy w górach czy na zawodach. Na znanych trasach nie koncentruję się maksymalnie. Możliwe, że tak było. Ale to dzisiaj już nieważne. Parę razy się na rowerze wywaliłem Czy także w górach? Niekoniecznie typu Dolomity. i mam z tego jeden wniosek, Przewrócić razem z rowerem? Na kamienie? Odpada. Albo w takiej sytuacji: http://www.pinkbike.com/video/204800 Upadać z rowerem? ;) Nie, nie. Odruchowo będziesz wyskakiwał z roweru. I tak ma być. Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy Moim zdaniem 3 x Nie. Takie rzeczy się zdarzaj± najlepszym. Ma za sob± mnóstwo upadków, bo takie jest wyczynowe XC i kto, jak nie ona wie, jak cało wyj¶ć przy upadku. Nie byłem w Livigno, ale pierwszy wynik szukania: http://vimeo.com/13281431 - to nie jest trudny teren. Zwłaszcza w porównaniu z trasami na zawodach XC. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-25 13:42:11 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 25 Lip, 22:14, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:
Czy także w górach? Niekoniecznie typu Dolomity. Livigno nie leży w Dolomitach - tylko w masywie nazywanym "Alpy Livigno" będ±cym czę¶ci± Alp Retyckich. Dolomity to akurat bardzo charakterystyczna czę¶ć Alp (przede wszystkim wapienne szczyty, inne podłoże itd.) - a w Livigno jest inny typ gór, inny rodzaj terenu; więc nie należy tego z sob± mylić. Livigno jest jednym z największych o¶rodków MTB w Alpach - jest tam mnóstwo tras MTB; to jedno z nielicznych miejsc w Alpach, gdzie ludzi na rowerach MTB widuje się znacznie czę¶ciej niż tych na rowerach szosowych. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 09:51:42 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-25, Wilk wrote:
On 25 Lip, 22:14, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote: Eeee. JeĹĽeli MTB widuje siÄ™ w tym samym miejscu, co szosy, to ktoĹ› jeĹşdzi nie tam, gdzie powinien. Ja na alpejskich singlach ĹĽadnych szosĂłwek nie widujÄ™. :P -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 04:14:18 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 11:51, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: Eeee. Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶ Taaak... Bo ludzie jeżdż±cy na MTB - to najczę¶ciej biwakuj± tylko w terenie, żywi± się korzonkami znalezionymi na trasie (ewentualnie upolowanymi ¶wistakami), a na single s± zrzucani helikopterami. ZejdĽ trochę na ziemię, asfalt jest nieodł±czn± czę¶ci± MTB, wiele dojazdów czy pocz±tków wymagaj±cych tras MTB w Alpach jest utwardzona. Livigno jest o tyle ciekawe - że jest położone bardzo wysoko (1800m) - i tam najczę¶ciej od razu wjeżdża się w teren. Niemniej ogólnie w Alpach przewaga rowerzystów szosowych nad rowerzystami MTB jest ogromna -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 11:31:50 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 11:51, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> Nie wiem, w jakich Alpach Ty bywasz, ale w tych, które znam, na każdej byle górze jest parę całkiem solidnych restauracji. Zejdź trochę na ziemię, asfalt jest nieodłączną częścią MTB, wiele Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej stronie jest najczęściej tak, że praktycznie do samego interesującego miejsca dojeżdża się kolejką/autobusem, a potem od razu jest już teren. Do tego bardzo rozbudowana sieć wyciągów powoduje, że po tym asfalcie naprawdę nie ma po co jeździć, nie licząc krótkich odcinków. Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodłączna część". I gdzie jak gdzie, ale w Alpach całkiem sprawnie da się to zło omijać. Niemniej ogólnie w Alpach przewaga rowerzystów szosowych nad Być może - ale masz jakieś twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo ja, nie pakując się na asfaltowe przełęcze, prawie szosowców nie widuję. :P -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 05:06:32 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 13:31, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: Nie wiem, w jakich Alpach Ty bywasz, ale w tych, które znam, na każdej I co z tego? A na górę to się nie wjeżdża? A jedzenia to się do owych restauracji nie dowozi? Restauracja - to się w 95% przypadków równa szutrowa droga, w dolnej czę¶ci z reguły asfaltowa Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej Dobre ;)) Przejrzyj sobie informacje na temat głównego szwajcarskiego szlaku MTB prowadz±cego przez pół kraju (po wielu wysokich przełęczach) - Alpine Bike, to zobaczysz ile kilometrów asfaltu obejmuje. Oczywi¶cie francuskie pieski wol± wwieĽć tyłki kolejkami, autobusami lub wyci±gami już wysoko w górę żeby sobie oszczędzić wielu kilometrów podjazdów - ale IMO nie o to w tej zabawie chodzi; przypominam, że skrót MTB - to znaczy Mountain Bike, a nie Only Terrain Bike. Podobnie jest z wieloma wersjami TransAlpu - nieodł±cznie obejmuje także i kilometry asfaltowe. Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodł±czna czę¶ć". I gdzie jak Tak, a asfalt jest rakotwórczy. Stały tekst który głosz± Ci którzy wol± wjechać na 2000m wyci±giem zamiast się umordować w±ziutk± drog± asfaltow± czy szutrow± na której się spotka 5 samochodów na krzyż. Być może - ale masz jakie¶ twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo Rowerzystów MTB spotyka się znacznie mniej niż szosowych; po prostu tam kolarstwo szosowe jest znacznie popularniejsze niż u nas -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 12:50:55 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 13:31, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> I co to ma do tego, kogo się spotyka na terenowych szlakach które prowadzą z obu stron? Szosowców tam się nie widuje za bardzo, zapewne głównie dlatego, że te drogi się kończą ślepo bądź zamieniają w kamieniste szutry w którymś momencie. Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i wniósł go na Rysy. Wyśmienicie. Ciebie te francuskie pieski jakoś bardzo prześladują. Jako te zmory senne są w co drugim Twoim poście. Nie boisz się lodówki otwierać? I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie zachwycają się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało jeździ rowerami górskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej. Jeszcze w kwestii oficjalnych szlaków MTB w Szwajcarii - tak, są i prowadzą całkiem często przez szutry i asfalty. Na spore ich kawałki w zupełności wystarczy jakaś krosowa hybryda bez amortyzatora z niezbyt cienkimi oponami. Tylko, być może będzie to dla Ciebie szokiem, to nijak nie jest najciekawsza rzecz, jaką Szwajcaria może zaproponować do jazdy MTB. Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodłączna część". I gdzie jak Acha. Bo drogą nieutwardzaną czy nawet ścieżką wjechać się już nie da, prawda? Ale było o asfalcie, a nie o szutrówkach. A na przeciwpożarowych szutrówkach jakoś tych szosowców nie widuję... pewnie nie umiem patrzeć, musi kamuflują się, cwaniaki. Swoją drogą, ile asfaltowych podjazdów trzeba wyrobić, żeby móc zostać uznanym za rzetelnego kolarza w systematyce Michała W.? Być może - ale masz jakieś twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej? Jeździłeś terenowo po Alpach czy tylko asfaltami? Bo jak asfaltami to tak, zapewne masz rację, rowerów MTB jest na nich znacznie mniej, niż szosowych. -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 06:37:42 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 14:50, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: On 2012-07-26, Wilk wrote: I co to ma do tego, kogo się spotyka na terenowych szlakach które To nie był argument nt. ilo¶ci rowerzystów a sposobu dojazdu do owych restauracji, które nie leż± przy żadnych singlach tylko drogach. A rowerzystów MTB nawet na szlakach czysto terenowych - jest w Alpach dużo mniej niż rowerzystów szosowych. OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i Na Rysy wniosłem akurat rower szosowy; a co¶ mi się widzi, że i liczb± kilometrów w alpejskim terenie to takiego wyczynowca jak Ty to przebijam lekk± r±czk± :); we wspomnianym Livigno miałem okazję jeĽdzić w tym samym czasie co i Majka Co to jest MTB - mówi nam tego nazwa; to że paru nawiedzonych go¶ci twierdzi, że jazda na takim rowerze musi się ograniczać tylko i wył±cznie do terenu - ich sprawa. Tak to da się jeĽdzić tylko na króciutkich trasach z noclegiem w stałej bazie, na każdej dłuższej trasie w Alpach bez asfaltu nie sposób się obej¶ć. A wiele asfaltów alpejskich to przepiękne szosy, przebijaj±ce widowiskowo¶ci± wiele tras terenowych. Dla mnie MTB - to jak nazwa mówi - jazda po górach i obcowanie z wspaniał± górsk± przyrod± i krajobrazami, to łatwiejsze niż na szosie, dzięki znacznie bardziej pustym trasom niż na głównych szosach i dostępowi do większej ilo¶ci tras zarezerwowanych dla pewnego typu roweru. Nie lubię takich klapek na oczach - szosowców co na każdy teren kwękaj± z odraz±, czy terenowców z tekstami o rakotwórczym asfalcie. W jeĽdzie na rowerze dla mnie nie jest ważne takie zaszufladkowanie - tylko to co przeżywamy, mnie jazda na rowerze MTB po asfalcie wcale nie drażni, blokuję amortyzator, wrzucam duż± tarczę z przodu - i gotowe. Gdybym się trzymał ¶ci¶le terenu - to żadnej sensownej trasy bym nie zrobił, to dobre na krótkie wyjazdy samochodowo-pobytowe; a nie dłuższ± trasę. Ciebie te francuskie pieski jako¶ bardzo prze¶laduj±. Jako te zmory Widać celnie trafiłem jak taki odzew ;) Wielu rowerzystów MTB preferuje wwożenie tyłka wyci±gami zamiast męczenia się na podjazdach - to s± wła¶nie dla mnie francuskie pieski ;) I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie No doprawdy? Amerykę odkryłe¶. Asfalt nie jest celem jazdy MTB, ale jest ¶rodkiem do tego celu prowadz±cym Jeszcze w kwestii oficjalnych szlaków MTB w Szwajcarii - tak, s± i Byłe¶ na tym wspomnianym szlaku, że się tak m±drzysz? Bo ja byłem i wiem że w górnych partiach oferuje fantastyczne warunki do klasycznej jazdy MTB oraz nieziemskie krajobrazy. Tylko jako ciekawy szlak przekrojowy takiej długo¶ci - przekracza mnóstwo alpejskich dolin (a nie koncentruje się w jednej jak np. Livigno) - a to oznacza konieczno¶ć pokonywania owych dolin od dna po same przełęcze, więc i po drodze oczywi¶cie uzbiera się niejeden kilometr asfaltu, przede wszystkim w dolnych partiach podjazdów/zjazdów. Zreszt± IMO to tylko lepiej - za długa jazda po terenie też nuży (je¶li to teren dla samego terenu, bez jaki¶ fajnych tras i pięknych widoków) Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej? Widzę jak Cię ozorek swędzi, żeby przywalić, że nie mam pojęcia o czym piszę. Niestety muszę Cię rozczarować - mam już rower górski i jeĽdziłem i tak i tak długie trasy, poza tym byłem w Alpach wielokrotnie, w ich niemal wszystkich rejonach; więc wiem o czym mówię. Danych statystycznych nie zamierzam wyszukiwać (bo takich wiarygodnych zwyczajnie nie ma) - mówię na podstawie własnych obserwacji, czy je przyjmiesz do wiadomo¶ci guzik mnie obchodzi, ci co w Alpach bywaj± regularnie i tak wiedz± jaka jest rzeczywisto¶ć. Przewaga szosowców w Alpach jest znacz±ca; ci na MTB dominuj± tylko w pewnych rejonach (jak Livigno czy Garda). Na przeciętnej trasie w terenie spotyka się rowerzystów sporo mniej niż na przeciętnej trasie na szosie. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 21:02:35 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 14:50, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> Znaczy jak do restauracji dochodzi szuter, to już singiel nie może, tak? Biedne single, Michał W. im zabrania. :/ A rowerzystów MTB nawet na szlakach czysto terenowych - jest w Alpach Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłeś, że większość rowerzystów w terenie po Alpach jeździ na rowerach szosowych? OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i Ależ nigdy nie wątpiłem, że Twoje wyczyny są najbardziejsze. Gdzie mi się tam równać, nigdy w życiu! Co to jest MTB - mówi nam tego nazwa; to że paru nawiedzonych gości To wspaniale, że masz swoją wizję MTB. Wyobraź sobie, że zupełnie mi ona nie przeszkadza. A teraz bądź tak dobry i zaakceptuj, że całkiem sporo osób ma zupełnie inną wizję, omija asfalty jak może, niekoniecznie uprawia turystykę wielodniową (zwłaszcza z pełnym bagażem). I jakimś dziwnym trafem takich amatorów roweru górskiego znacznie częściej spotykam. Asfalt nie jest rakotwórczy. Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny. I mi widoki tego nie rekompensują. Ciebie te francuskie pieski jakoś bardzo prześladują. Jako te zmory Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większą frajdę przy trudnych i wymagających zjazdach, które potrafią daleko bardziej dać fizycznie w kość, niż podjazdy. No ale, tak, francuskie pieski. Sprawdź lodówkę. I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie nieuniknionym (jak pisałeś) - po Alpach da się robić całkiem długie trasy bez kawałka asfaltu. Jeszcze w kwestii oficjalnych szlaków MTB w Szwajcarii - tak, są i Komu się nuży, temu się nuży. I tak, widziałem kawałki tego szlaku, jak i wielu innych oznaczonych jako MTB. Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej? To dobrze, że raczyłeś wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich danych anegdotycznych. Wiem również, że masz już rower górski i czujesz się w związku z tym upoważniony do wyznaczania, czym MTB być powinno, a czym nie i klasyfikować radośnie na francuskie pieski i wycinaków podjeżdżających asfaltami. Jak zwykle zjadłeś wszystkie rozumy, ziew. -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 03:57:58 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 23:02, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: Znaczy jak do restauracji dochodzi szuter, to już singiel nie może, tak? Singiel w 95% będzie tylko powyżej, nie poniżej - więc trzeba tam dojechać. Można rowerem, można samochodem/wyci±giem/kolej±. Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów w terenie Taaak... Tak samo jak Ty stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów na szosie jeĽdzi rowerami MTB. Jak chcesz rozmawiać - to wstawiaj teksty odpowiadaj±ce rzeczywisto¶ci. To wspaniale, że masz swoj± wizję MTB. WyobraĽ sobie, że zupełnie mi ona Komu co przeszkadza to widać po sformułowaniu od którego się zaczęła cała ta dyskusja: Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51: "Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶ jeĽdzi nie tam, gdzie powinien" QED ;)) Mi w niczym nie przeszkadzaj± rowerzy¶ci MTB jeżdż±cy krótkie trasy na lekko - Tobie ci co na MTB zapuszczaj± się także na szosy - już najwyraĽniej tak. Asfalt nie jest rakotwórczy. Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny.. I DLA CIEBIE jest niemożebnie nudny. Bo jak widać po popularno¶ci kolarstwa w Alpach - szosa ma zdecydowan± przewagę. Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większ± Nie rozbawiaj mnie. Nie ma nawet mowy o tym, żeby zjazd dał fizycznie tak w ko¶ć jak podjazd t± sam± drog±. Zjazd to może większa adrenalina, większe doznania, wymaga dużo większej techniki - i tyle; w każdej dyscyplinie kolarskiej, gdzie s± podjazdy - wygrywa się wy¶cigi wła¶nie dyspozycj± na nich, to one robi± największ± różnicę w wyniku, najdoskonalsz± technik± na zjeĽdzie nie nadrobi się słabej dyspozycji na podjeĽdzie; podczas gdy w drug± stronę - jak najbardziej >> I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie Ja nikim nie pogardzam, więc b±dĽ łaskaw kolejny raz nie wstawiać mi w usta tekstów których nie napisałem - bo takie ostre sformułowania nijak się maj± do takiej dyskusji. Po prostu omijanie sporej czę¶ci ciężkich podjazdów uważam za zwyczajne pój¶cie na łatwiznę, charakteryzuj±ce wielu wła¶nie na rowerach MTB - st±d sformułowanie o francuskich pieskach. A już całkowicie ¶mieszne s± "purystyczne" zarzuty takich osób - że co to za MTB gdy jeĽdzimy też asfaltem - podczas gdy sami wwoż± tyłki tym samym asfaltem za pomoc± autobusu, samochodu, czy ewentualnie kolejki/wyci±gu. IMO dużo bardziej w kolarskim duchu jest to wjechać samemu dowoln± drog± i sił± własnych mię¶ni niż i¶ć na tak± łatwiznę. Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie Długie na 50-70km ;)) Trasy przelotowe typu TransAlp w tym sznycie - to już nierealne. A TransAlp to jest klasyczna jazda MTB, więc nie usiłuj tu insynuować, że taka jazda to co¶ co nie jest w duchu prawdziwego MTB - a z reguły koło 1/3 takiej trasy wypada po asfalcie. I nie musi to wcale być jazda z bagażem, zdecydowana większo¶ć rowerzystów pokonuje to z trochę większym plecakiem - nocuj±c i jedz±c w schroniskach/hotelach To dobrze, że raczyłe¶ wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich Anegdoty to mog± opowiadać ludzie tacy jak Ty - znaj±cy Alpy z w±skiego wycinka. Chcesz się dalej kompromitować uznaj±c, że w Alpach MTB jest popularniejsze od szosy - be my guest. Ja mam t± przewagę nad Tob± - że nie patrzę z klapkami na oczach, nie jestem fanatykiem ani szosy, ani terenu - jestem po prostu fanatykiem roweru. Jak kto¶ zamyka oczy na fakt, że Tour de France jest imprez± ustępuj±c± ogl±dalno¶ci± jedynie olimpiadom i mistrzostwom w piłce nożnej; jak s±dzi, że ta ogl±dalno¶ć nie ma przełożenia na amatorsk± jazdę w Alpach - to po prostu nie ma pojęcia o alpejskich realiach. S± szosowe wy¶cigi, które mimo naprawdę trudnych tras (kilka ciężkich dwutysięcznych przełęczy i dystans pod 200km) - grupuj± na starcie po 5-7 tysięcy startuj±cych - to mówi wiele o popularno¶ci kolarstwa szosowego w Alpach; a na tak znanych przełęczach jak Stelvio - w sezonie w weekend niełatwo się dopchac do tabliczki z wysoko¶ci± przełęczy - takie s± tłumy rowerzystów. Wiem również, że masz już rower górski i czujesz się w zwi±zku z tym Odpowiadaj±c na t± prymitywn± manipulację - jeszcze raz przypominam kto tu nam zacz±ł wyznaczać czym jest MTB: Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51: "Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶ jeĽdzi nie tam, gdzie powinien" Przytoczę tu definicję z Wikipedii: Kolarstwo górskie (MTB - z ang. mountain biking) - forma kolarstwa, uprawianego za pomoc± rowerów górskich, których konstrukcja umożliwia poruszanie się w trudnym terenie. Nic dodać, nic uj±ć; niestety ludzie z klapeczkami na oczach z chęci± usiłuj± ow± definicję dostosowywać do własnego widzimisię, żeby się poczuć trochę lepiej - że to oni s± tymi od "prawdziwego MTB" -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-27 11:01:09 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 11:57, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
Przytoczę tu definicję z Wikipedii: A ja już w 2006r na preclu wyja¶niłem na czym polegaj± wszystkie odmiany kolarstwa, a leciało to tak: - absolutna podstawa i kwintesencja jazdy na rowerze to Downhill (skok amora koło 300mm, waga: oho, ho, ho, a nawet więcej ;-) - lekka odmiana Downhillu to tzw. Freeride, zwany też "niestandardowym XC" (skok amora 80-130mm, wszystkie amory powyżej 1,8kg) - lekka odmiana Freeride'u to XC, "tzw zwykłe XC" (skok amora 63-80mm, wlasciwie tylko SID) - lekka odmiana XC, to tzw. trekking czyli jazda po szosie i po ubitych drogach terenowych (kola 28 cali, z amorem lub bez) - lekka odmiana trekingu to jazda miejska (z amorem lub bez, ale ma byc wytrzymaly by przerzyć krawężniki i dziury w jezdni) - lekka odmiana jazdy miejskiej i w ogóle najlżejsza forma rowerowania to jazda szosowa (widelec obowi±zkowo sztywny i karbonowy, słabo wytrzymuj±cy dziury w jezdni i nie kompatybilny z krawężnikami ;-) Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-27 13:42:55 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 26 Lip, 23:02, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> Wybacz, ale guzik o tym wiesz i wziąłeś sobie te 95% zupełnie zdupy. Te górskie restauracje/restauracyjki, o których pisałem, są zwykle całkiem wysoko i trasy/szlaki terenowe są wszędzie dookoła. Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłeś, że większość rowerzystów w terenie Kłamiesz. Nigdzie czegoś takiego nie napisałem. To wspaniale, że masz swoją wizję MTB. Wyobraź sobie, że zupełnie mi ona Nie przeszkadzają mi, po prostu uważam, że używają rowerów niezgodnie z przeznaczeniem. :P Asfalt nie jest rakotwórczy. Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny. I To jak, masz te statystyki, z których wynika, że szosowców jeździ ogółem po Alpach znacznie więcej, niż "górali", czy dalej sobie gdybasz opierając się na swojej wiedzy anegdotycznej? Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większą Pragnę Cię poinformować, że guzik wiesz i się wypowiadasz. Techniczny zjazd, mimo, że oczywiście zdecydowanie krótszy, potrafi być wielokrotnie bardziej wymagający fizycznie niż podjazd na taką samą wysokość, chociaż faktem jest, że to trochę inny typ wysiłku - podjazdy są wytrzymałościowe, zjazdy bywają mocno siłowe i do tego mniej regularne, nie da się ustalić równego tempa. No i, dodałbym, że mówimy o w miarę płynnym zjeździe, a nie jazdy z ciągle zaciśniętymi klamkami. Zjazd to może większa adrenalina, większe doznania, wymaga dużo Ale o jakiej dyscyplinie mówimy? W przypadku wyścigów szosowych zapewne masz rację, nie interesują mnie zbytnio. W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA wyprzedzając Emily Batty na ostatnim technicznym zjeździe? Niemniej, na tych wyścigach nie ma zjazdów na tyle długich, żeby dały w kość. >> I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie pogardzasz, ale przylepiasz etykietkę francuskich piesków. Uroczy jesteś. A już całkowicie śmieszne są "purystyczne" zarzuty takich osób - że co Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełną samowystarczalność na dwóch kółkach, to faktycznie korzystanie z jakiejkolwiek infrastruktury jest sprzeczne z tymże kolarskim duchem. Wydaje mi się jednak, że całkiem sporo, a może i większość, luda na rowerach jeździ nie dla idei wypełniania jakiegoś kolarskiego ducha, tylko po prostu żeby mieć frajdę z jazdy. Zapewne w duchu narciarskim jest analogicznie nie korzystać z wyciągów, w duchu spadochronowym nie korzystać z samolotów itd... do wszystkiego można sobie dorobić ideologię. Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem wystarczająco jak na solidny dzień jazdy. Jeżeli ma być dłużej, to już trzeba mieć trochę większy bagaż i nastawiać się na wielodniową jazdę, co oczywiście można, ale niekoniecznie jest takie znowu popularne. Niemniej, to w zupełności wystarcza, żeby asfalt nie był niczym nieuniknionym. No chyba, że (patrz niżej).. Trasy przelotowe typu TransAlp w tym sznycie - to już nierealne. A W sumie średnio mnie interesuje, co ma niby być w "duchu prawdziwego MTB wg. Michała W.". Niemniej, jeżeli zdefiniujesz sobie, że tenże "prawdziwy duch" wymaga bycia w pełni samowystarczalnym i broń Boże wycieczek nie krótszych niż X dni, to faktycznie, masz rację - to, co napisałem jest wręcz herezją. Tyle, że to nie Ty ustalasz, co inni mają uważać za "prawdziwego ducha MTB". To dobrze, że raczyłeś wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich Tak. Kolarstwo szosowe jest tam popularne. Nie negowałem tego ani przez chwilę. Ale kolarstwo górskie jest również bardzo popularne (z racji wyboru tras oczywiście z nim spotykam się znacznie częściej), choć ma siłą rzeczy krótsze tradycje. Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba mieć jakieś oparcie w badaniach statystycznych - z popularności szosy nijak nie wynika brak popularności MTB Wiem również, że masz już rower górski i czujesz się w związku z tym I tak śmiertelnie poważnie i dosłownie odczytujesz to zdanie, mimo emotikona na końcu? A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem górskim będzie każda jazda na rowerze górskim - nawet po torze. No chyba, że jazda na rowerach do DH po torze kolarskim jest zgodna z "duchem prawdziwego kolarstwa górskiego wg Michała W." - w takim układzie nie mam pytań. Nic dodać, nic ująć; niestety ludzie z klapeczkami na oczach z chęcią To szalenie zabawne, że powyższe zdanie napisał ktoś, kto parę akapitów wcześniej postanowił ustalić, co jest "w duchu prawdziwego MTB". -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 07:44:38 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 15:42, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: >> Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów w terenie Co za kole¶! Przepiękne! Zapiekłe¶ się już tak mocno, tak przebierasz swoimi krótkimi nóżkami żeby mi dokopać - że nawet tak oczywistej ironii nie byłe¶ w stanie wykryć ;))) Pragnę Cię poinformować, że guzik wiesz i się wypowiadasz. Techniczny Dobra, spuszczam już zasłonę miłosierdzia na takie wypowiedzi, ja się na satyryka ¶rednio nadaję; Ty jak widze - masz spore zadatki. W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA My¶l trochę. Oczywi¶cie, że na zjeĽdzie można wygrać wy¶cig - i na szosie się to nieraz zdarzało. Ale można wygrać TYLKO I WYŁˇCZNIE przy bardzo zbliżonej postawie na podjeĽdzie. Nawet niewielkie różnice na podjeĽdzie s± nie do odrobienia wybitn± postaw± na zjeĽdzie. Każd± ważn± imprezę z górami wygrywa się moc± na podjazdach, technika na zjazdach to tylko uzupełnienie, które przeważa szalę ale tylko przy tych samych osi±gach pod górę. Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie A czy to, że Ciebie uważam za "francuskiego pieska" - znaczy, że Tob± gardzę??? Naucz się kolego znaczeń pewnych słów i sformułowań - a dopiero póĽniej wyci±gaj takie wnioski; bo wychodz± póĽniej takie klocki jak tutaj. Sformułowanie "francuski piesek" to humorystyczne okre¶lenie osoby nadmiernie delikatnej, wybrednej, nie lubi±cej się męczyć, nie ma nic do pogardy. Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełn± Fajnie się łapiesz praw± ręk± za lewe ucho. Kolarski duch - to przede wszystkim JAZDA NA ROWERZE, a nie wwożenie owego roweru innymi ¶rodkami transportu do wszystkiego można sobie dorobić Przepięknie się wijesz... To nie ja dorabiam ideologię do wjeżdżania rowerem na góry za pomoc± wyci±gów. Doskonale rozumiem, że ludzie z tego maj± frajdę - bo takim im łatwiej; podobnie jak rozumiem że dużo więcej ludzi ma frajdę z leżenia na plaży i jeżdżenia na wczasach rowerkiem 2km po lasku (tak im jeszcze łatwiej). Tylko zupełnie nie rozumiem - jak kole¶ wyznaj±cy takie zasady zaczyna mnie pouczać, że wjeżdżanie asfaltem pod ciężkie góry by dotrzeć do terenu - nie ma nic wspólnego z kolarstwem górskim. Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem Teorie wstawiasz, że ręce opadaj±, widać całkowity brak do¶wiadczenia w jeĽdzie z bagażem. Wła¶nie w terenie duży bagaż ogranicza znacznie bardziej niż na szosie, wła¶nie w terenie wpływa znacznie bardziej na długo¶ć tras. Im większy bagaż - tym się przejedzie mniej. Na tygodniowy wyjazd spokojnie da się spakować w niewiele więcej niż na wymagaj±c± jednodniówkę (jak kto¶ tego nie potrafi - jego problem); więcej trzeba brać tylko je¶li chcemy oszczędzić kasę - czyli je¶ć oraz spać we własnym zakresie. W Alpach (ze względu na doskonał± i liczn± infrastrukturę) - to bardzo łatwe i całkiem popularne Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba Tak - na wszystko trzeba przecież mieć papierek! Tak samo jak było trzeba, żeby ocenić, że w latach 80 w Polsce dominuj± maluchy i fiaty 125p. Aksjomatów się nie udowadnia, za wiele razy byłem w Alpach by o tym dalej dyskutować. A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem No to już jest wręcz genialne! Jak już się Srzednickiemu przytoczy przed nos ów papierek potwierdzaj±cy czarno na białym co to jest MTB - to czego się dowiadujemy? Ano tego, że ów papierek jest gumowy! :))) Ale starczy już tej rozrywki; pojeĽdzisz po Alpach jeszcze parę razy - to pogadamy; na razie EOT - bo rozmowa trochę jak ze ¶lepym o kolorach. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-27 18:29:09 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 27 Lip, 15:42, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> OMG! Odkryłeś ironię! Jakoś tak mi nie pasowała do świętego przekonania o własnej racji, wybacz. [..] W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA To trochę co innego, niż napisałeś wcześniej o rozstrzygnięciach jedynie na podjazdach. Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie Zapewne chodziłem na inne lekcje języka polskiego i słowniki mam pewnie też jakieś lewe, ale jakoś nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że określenie "francuski piesek" jest zwyczajnie pogardliwe. Ale tak, zapewne wiesz lepiej, co to jest pogarda i dlaczego akurat to humorystyczne i jakże dowcipne określenie pogardliwym nie jest. Zapewne nie spełnia to kryteriów "ducha prawdziwej pogardy". :/ Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełną I duch ten straszy po nocach, jak człowiek się skala czymkolwiek innym, niż permanentna jazda na rowerze. Ja wiem. Ale to się już chyba leczy. do wszystkiego można sobie dorobić I znowu kłamczuszek. Nie napisałem, że nie ma nic wspólnego, tylko, że to zło konieczne. Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem Przykro mi niszczyć tak doskonały chwyt erystyczny, ale zupełnie nie zrozumiałeś tego, co napisałem. Bagaż wpływa na maksymalny dystans dzienny, ale dystans całkowity (a o tym było) będzie większy. Jeżeli chcesz przejechać te 200-300km po górach, to potrzebny bagaż (oczywiście w zależności od warunków żywieniowych i biwakowych) zmniejszy dystans dzienny o ileśtam procent, ale pozwoli na ciągłość bycia w trasie. [..] Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba Oo, to teraz aksjomat. OK, to przepraszam, że ośmieliłem się zakwestionować. A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem To teraz wysil się i spróbuj wedle powyższej definicji ustalić, czy jazda rowerem DH po torze jest "kolarstwem górskim" czy też nie. Czynność iteruj do czasu doznania oświecenia. Ale starczy już tej rozrywki; pojeździsz po Alpach jeszcze parę razy - Ale ja jeżdżę tylko "na francuskiego pieska", przecież to się nie liczy, nigdy w życiu nie podjeżdżałem po asfalcie i w ogóle to leżę na plaży jeżdżąc na rowerze. Nie mam szans na zdobycie certyfikatu zgodności z "duchem kolarstwa górskiego wg Michała W.", więc chyba się już więcej nie odezwę. :/ -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-28 02:11:46 | |
Autor: Titus Atomicus | |
No i dupa :/ | |
In article <slrnk15nfl.20j6.w_at_wrzask_dot_pl@oak.pl>,
Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote: [...] Nie mam szans na zdobycie certyfikatu zgodno¶ci z E, bez przesady. Wilk po prostu znowu dal popis. Ze niby to on wyznacza standardy i w ogole rulezuje. Wszelkie postawy rozne od jego sa z definicji godne pozalowania. A juz myslalem ze podczas swojej nieobecnosci na preclu po ostatniej awanturze przemyslal swoje postepowanie i wyciagnal wnioski. :-( -- TA |
|
Data: 2012-07-27 09:30:26 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Jan Srzednicki napisał:
Asfalt nie jest rakotwórczy. Jak nie jest jak jest: "Przeprowadzone ostatnio w USA badania naukowe smoły stosowanej do łatania tzw. dziur w ulicach wykazały, że w smole węglowej (asfaltowej) używanej głównie w drogownictwie i do budowy parkingów oraz podjazdów znajdują się substancje rakotwórcze. Wyniki analiz opublikowała rządowa agencja geologiczna. Według naukowców z US Geological Survey, podczas kruszenia się smoły węglowej powstaje pył, w którym znajdują się bardzo niebezpieczne chemikalia z grupy benzopirenów." Na szczęście tylko przy Chicago i Detroit! W Alpach używają zdrowego ;) Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny. Tru! A. |
|
Data: 2012-07-27 04:00:36 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 09:30, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
> Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny. Znawca asfaltu się udzielił ;) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-27 13:49:10 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Wilk napisał:
> Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny. Znawca asfaltu się udzielił ;) Ale że co, za mało kilometrów wykręciłem na asfalcie? :-) Prosty przykład. Jedziemy z chłopakami całodzienne MTB, niebieski szlak, ten który kończy się w Żdziarze. Tu się zaczyna: http://www.alfer.pl/TA11/imagepages/image36.html i następne foty, a potem dalej do samego Zako. Nocleg był w słowackiej wsi więc pierwsza dycha jest asfaltowym podjazdem. No i co, niby MTB, tak? Bo pod górę, nawet z widokami na góry, na góralach. Bożesztymój, każde 100 m tego podjazdu to była mordęga! Psychiczna! Stałe przełożenie i kręcisz. Obrót raz, obrót dwa, tysi±c osiemset, 23 tysi±ce 450. I ci±gle ten sam widok gładkiego, smutnego asfaltu, gdzie jedynym zadaniem rowerzysty jest miarowe kręcenie. Nic sie nie dzieje. Nic. Dopiero po wjechaniu na szlak się zaczęło - tu kamyczek, to strumyczek, tu myszkowanie kołem bo po drodze dziury, zmiana przełożeń itd. Takie pedałowanie pod górę po asfalcie, choćby i najbardziej stromym, to dla mnie taki trenażer tyle że w naturze. Owszem, jak się długo jedzie to i widoki się zmieniaj±, niemniej to naprawdę może być nudne. I w sumie też pój¶cie na łatwiznę, je¶li mam ¶wiadomo¶ć że t± sam± drog± może zaraz obok przemkn±ć kole¶ na 7-kilowej szosówce, to jazda na MTB w tym miejscu staje się wręcz karykaturalna, bo po co te szerokie opony, po co zawieszenie. Bez sensu. Wiadomo, czasem _trzeba_ asfaltem popylać ale też traktuję to jako zło konieczne. Moja własna definicja MTB to nie tylko rower MTB ale przede wszystkim teren. Asfalt ma być jako ostateczna alternatywa w razie złej pogody albo kryzysu, a tak to nie ma zmiłuj, jak się da to zostawiamy go rowerzystom z oponami 25 mm żeby pod koniec dnia móc ze spokojem spojrzeć w lustro i powiedzieć bez w±tpliwo¶cio "o taaak, pokonałem góry a nie one mnie". A. |
|
Data: 2012-07-27 06:04:18 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 13:49, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Nocleg był w słowackiej wsi więc pierwsza dycha jest asfaltowym podjazdem. Tak bo MTB - to jazda po górach Bo pod górę, nawet z widokami na góry, na góralach. 23 450 to raczej nie na 10km ;) I ci±gle ten sam widok gładkiego, smutnego asfaltu, gdzie jedynym Rysujesz karykaturę, nic więcej. Jak nie do¶wiadczasz niczego pozytywnego w trakcie takiego podjazdu - Twoja sprawa, ale nie insynuuj, że w przypadku każdego tak jest i nie twórz definicji pod własne potrzeby. Taki widok maj± rowerzy¶ci wjeżdżaj±cy asfaltem pod słynne Stelvio: http://carsroute.com/top-15-most-beautiful-roads-in-the-world/stelvio-pass-1/ który to widok ten Twój na trasie terenowej ze Zdiaru nakrywa czapk±, nakrywa nawet czapk± i mnóstwo terenowych dróg w Alpach. I warto dodać, że takie widoki odsłaniaj± się stopniowo, potęguj±c wrażenia - najpierw widać lodowiec, póĽniej nieprawdopodobn± ¶cianę serpentyn, wreszcie ten lodowiec mamy na wyci±gnięcie ręki, widzimy jak na dłoni ile się wspięli¶my do góry itd, odliczamy ponumerowane zakręty do końca, walczymy z własnymi słabo¶ciami, bo podjazd jest bardzo długi itd. No i mamy t± satysfakcję, że jedziemy - a nie PCHAMY co jest norm± na mnóstwie ciężkich i wysokich terenowych podjazdów, norma mocno psuj±c± tak± jazdę. Dopiero po wjechaniu na szlak się zaczęło - tu kamyczek, to strumyczek, tu Bo w terenie to taka potężna różnica ;)) Tak samo powtarzalnie kręcisz, po prostu nawierzchnia bardziej wymagaj±ca. Takich szlaków gdzie wszystko się co chwilę zmienia - wcale nie ma tak wielu, szczególnie w wysokich górach, gdzie podjeżdża się głównie szutrówkami, bo masa singli kończy się z reguły pchaniem, przejezdne s± tylko w dół. Inaczej wygl±da to na zjeĽdzie, gdzie sił± rzeczy obrazy przelatuj± szybciej, trzeba być dużo bardziej aktywnym niż na szosie, trzeba mieć technikę itd. Ale z kolei prędko¶ci w porównaniu z szos± - żadne; a jak kogo¶ bawi na zjeĽdzie wła¶nie prędko¶ć (a takich osób jest mnóstwo) to będzie preferował zjazdy szosowe. Na zjeĽdzie terenowym cały czas trzeba siedzieć na hamulcach, rzadko kiedy można poszaleć, a tłuczenie się po kamulcach na długim zjeĽdzie szybko zaczyna nużyć, a długie zjazdy ze względu na niska prędko¶ć czasem ci±gn± się do znudzenia. I w sumie też Nie usiłuj mi włożyć w usta tekstu, że ja insynuuję, że MTB powinno się ograniczać do szosy - bo nic takiego nie twierdzę. Ale uważam szosy s± naturaln± czę¶ci± takiej jazdy, piękne podjazdy szosowe nie s± jej istot±, ale s± fajnym uzupełnieniem takiej jazdy; płodozmian się jak najbardziej przydaje. JeĽdzisz tylko na krótkie wyjazdy na parę dni, raczej na te z tych łatwiejszych, więc trudno Ci to nawet ocenić. A jak musisz na szlaku rowerowym wpychać 300-500m w pionie - to się trochę człowiek po pewnym do takiej "jazdy" zniechęca; dlatego pod względem rado¶ci samej jazdy pod górę - dla mnie teren przegrywa z szos± do¶ć wyraĽnie, niestety prawidłowo¶ć singiel=pchanie jest zdecydowanie za częsta. Natomiast nadrabia możliwo¶ci± jazdy w bardziej dziewiczym terenie, bez ruchu samochodowego, wspaniałymi krajobrazami (które przeciętnie s± ciekawsze od tych z asfaltu), można się zapu¶cić w mniej cywilizowane rejony itd. Jednym słowem - IMO i jeden i drugi typ jazdy ma mnóstwo do zaoferowania i jeden i drugi potrafi bardzo cieszyć i dawać mnóstwo satysfakcji i przyjemno¶ci. MTB jest po prostu bardziej uniwersalne - bo tu na szosie (choć trochę wolniej) też pojedziemy, w drug± stronę już gorzej. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-27 15:32:29 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Wilk napisał:
Tak bo MTB - to jazda po górach W jakiej¶ definicji pewnie tak... Ale zapytaj Ritcheya i Fishera czy ich wynalazek był wymy¶lony również z my¶l± o szosowych podjazdach :-) Moja definicja MTB nie zawiera w sobie asfaltu i kropka. Każdy niech sobie stworzy własn±. nie insynuuj, że w przypadku każdego tak jest i nie twórz definicji pod własne potrzeby A sk±d, opisałem tylko własne spotrzeżenia (no, powiedzmy zbieżne również ze spostrzeżeniemi kilkunastu czy więcej rowerowych znajomych). I warto dodać, że takie widoki odsłaniaj± się stopniowo, potęguj±c wrażenia Ależ ja to doskonale rozumiem! Tylko jedno "ale" - to jest doskonała trasa, ale na szosówkę :) Góral jest tam zbędny i wręcz bez sensu. Ale owszem, da się. Nie wiem jak u Ciebie, a w moim góralu już po kilkuset metrach asfaltu opony krzycz± "błagam, tylko nie to, pozwól nam popracować jak należy, błagamy, tylko nie ten nudny, równy asfalt, my chcemy walczyć z gleb±, prosimy!". Bo w terenie to taka potężna różnica ;)) Tak samo powtarzalnie kręcisz, po prostu nawierzchnia bardziej wymagaj±ca No wła¶nie. I to jest OGROMNA różnica. Nie ma nawet czego porównywać. Po asfalcie w deszczu a nawet i po ¶niegu pod górę pojedziesz praktycznie gładko, bez szarpania się. A w terenie po 100 metrach (!) możesz być już zmęczony. Na szosie wrzucasz kadencję XXX i kręcisz do znudzenia, tylko tempomatu brakuje :) W terenie nawet co kilka metrów zmienia się ona diametralnie. Ot, niby drobnostka, ale jest to jedna z istotniejszych różnic między MTB a szos±. I m.in. dlatego dla mnie i mi podobnych, rypanie góralem po asfalcie to co¶ jak powiedzmy jazda terenówk± po autostradzie. Nie do tego zostało to stworzone i aż żal sprzętu i samego siebie, żeby katować się równomiernym turlaniem się pod kolejny asfaltowy podjazd. Nie usiłuj mi włożyć w usta tekstu, że ja insynuuję, że MTB powinno się ograniczać do szosy - bo nic takiego nie twierdzę. Absolutnie tego nie insynuowałem. Wręcz to by było głupie :) piękne podjazdy szosowe nie s± jej istot±, ale s± fajnym uzupełnieniem takiej jazdy Niech będzie. Co kto lubi. Mi większ± satysfakcję zrobi jednak objechanie tegoż asfaltu (w miarę możliwo¶ci rzecz jasna) i zdobycie szczytu w walce z nawierzchni± - a to raz kamienist±, a to błotnist±, a to korzenie, a to muldy etc. A. |
|
Data: 2012-07-27 06:47:44 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 15:32, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Mi większ± satysfakcję zrobi jednak objechanie I pewnie dlatego Srzednicki i jemu podobni zamiast się tłuc rowerem asfaltem pod górę - wsiadaj± na wyci±gi lub do autobusu Bo tak kochaj± to zmęczenie ;)) (i dlatego pewnie na zjazdach mecz± się bardziej niż na podjazdach ;)) Rozumiem Twój punkt widzenia, ale pod to wyci±gów nijak się nie da podł±czyć - to po prostu zwyczajnie pój¶cie na łatwiznę; chęć "załatwienia" sobie za darmo ilo¶ci zjazdów dużo większej od podjazdów, łatwe obej¶cie najtrudniejszego elementu takiej jazdy. Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM mniej wspólnego niż wjeżdżanie asfaltem. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-27 14:02:35 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 27 Lip, 15:32, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote: Tak. Bo podjazdów nieasfaltowych to nie ma i w terenie się człowiek zupełnie nie męczy. Niemniej, przykro mi burzyć Twój idealnie poukładany świat, ale asfaltami, mimo niechęci, również zdarza mi się podjeżdżać. Czasem z nawet z lenistwa/zmęczenia, jak alternatywą jest walka z wąskim singlem pod górę. (i dlatego pewnie na zjazdach meczą się bardziej niż na podjazdach ;)) A wiesz, że są różne rodzaje trudności? Jest wytrzymałościowa Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM Michał W. ogłosił, co czynić należy, a czego nie. I zagrzmiały niebiosa na potwierdzenie tych słów. -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 14:04:28 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Jan Srzednicki wrote:
[..] (i dlatego pewnie na zjazdach meczą się bardziej niż na podjazdach ;)) .... ale też trudność techniczna. I nie mam pojęcia, jak w ogóle chcesz je porównywać, autorytarnie klasyfikując asfaltowe podjazdy jako "najtrudniejsze elementy". -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 16:05:20 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Wilk napisał:
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale pod to wyci±gów nijak się nie da podł±czyć - to po prostu zwyczajnie pój¶cie na łatwiznę; chęć "załatwienia" sobie za darmo ilo¶ci zjazdów dużo większej od podjazdów, łatwe obej¶cie najtrudniejszego elementu takiej jazdy. Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM mniej wspólnego niż wjeżdżanie asfaltem. Cóż, i mi zdarza się korzystać z wyci±gów na pocz±tku dnia. Dzięki temu oszczędza się kupę czasu, który można potem po¶więcić na dalsz± i ciekawsz± "walkę". W końcu nie jeĽdzimy tylko dla jakiej¶ górnolotnej idei bycia w majestatycznymn duchu MTB ale również dla funu, przyjemno¶ci itd. Je¶li póĽniej kto¶ miałby stwierdzić, że taka całodzienna wycieczka złożona w 95% z walki z terenem, ale rozpoczęta poprzez wyci±g, nie jest w duchu kolarstwa górskiego czy czego¶ tam jeszcze to już jego problem :-) Wyci±gi - czy też podwózka autem, co stosuje się często w kupnych wycieczkach z przewodnikami (znam tylko z opowie¶ci) - to dobra alternatywa dla wła¶nie nieciekawego podjeżdżania na pocz±tku trasy. I je¶li potem i tak następuje tzw. zrypanie organizmu, kompletnie nie widzę tu żeby było się czego wstydzić. Wszystko dla ludzi! Przykład jeszcze ¶wieży - po grzyba tracić godzinę pn±c się z Krupówek na Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejk± przy okazji wci±gaj±c ¶niadanie? :-) PóĽniej i tak jeszcze będzie mnóstwo podjazdów i to znacznie ciekawszych i bardziej wymagaj±cych niż dymanie między domostwami górali, więc IMO warto to wykorzystywać. A z drugiej strony, jest całe mnóstwo miejsc gdzie wyci±gów i tak nie ma, więc porz±dny rowerzysta MTB w swoim życiu zd±zy się nawjeżdżać aż do przesady, nie ma mu co żałować tych paru kilometrów wyci±giem. A. |
|
Data: 2012-07-27 07:56:54 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 27 Lip, 16:05, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Przykład jeszcze ¶wieży - po grzyba tracić godzinę pn±c się z Krupówek na http://www.youtube.com/watch?v=ap1637Dh_Oc :))) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-28 02:15:17 | |
Autor: Titus Atomicus | |
No i dupa :/ | |
In article <0cd7a38c-9bc3-4adc-bb46-c2eee7d047f2@k21g2000vbj.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: On 27 Lip, 16:05, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote: To sobie postepuj w imie tych zasad. I daj zyc innym. -- TA |
|
Data: 2012-07-28 01:38:20 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 28 Lip, 02:15, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote:
In article To sobie postepuj w imie tych zasad. Odezwał się facet, który w życiu na góralu nie jeĽdził. Nie masz zielonego pojęcia o czym jest rozmowa, nie masz zielonego pojęcia jak wygl±da jazda MTB - a bierzesz się do ocen kto ma rację/nie ma racji w dyskusji o tym co można zakwalifikować do kolarstwa górskiego (czyli wła¶nie MTB), czy ewentualne podjazdy asfaltem s± bardziej w duchu tej odmiany kolarstwa od wjeżdżania wyci±giem. Dobre! Warto dodać, że Ty w ogóle stanowisz w tej całej dyskusji totalne kuriozum - bo jeste¶ znany z tego, że jako turysta jeżdż±cy PO ASFALCIE - nawet łatwe góry podjeżdżasz poci±giem :))) Więc zajmij się dyskusjami o stojakach, ewentualnie Dahonach i siodełkach do nich, bo to Twoja działka - a nie zabieraj głosu w dyskusjach o różnych stylach jazdy MTB, bo o tym nie masz bladego pojęcia. Ze zdaniem Alfera, Srzednickiego czy moim - można polemizować, bo każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia, swoje spojrzenie na tak± jazdę, nasze inne spojrzenia wynikaj± wła¶nie z tego powodu, że mamy inne style takiej jazdy. Natomiast Twoje zdanie można jedynie zignorować lub wy¶miać - bo jeste¶ totalnym ignorantem w tej mierze; cała Twoja działalno¶ć w takich dyskusjach polega na tym, że jak zobaczysz mój podpis - wstawiasz osobisty atak, niezależnie od tego co piszę; czy jak± kolejn± trasę zrobiłem Jak to kiedy¶ powiedział prezydent Jacques Chirac "trzeba było wykorzystać okazję żeby siedzieć cicho". EOT - bo mam ciekawsze zabawy niż kopanie leż±cych; zreszt± najdoskonalej robisz to zawsze sam. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-28 12:44:03 | |
Autor: Titus Atomicus | |
No i dupa :/ | |
In article <a973b2fe-f74a-43b3-9439-5b208b196969@v9g2000vbc.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: On 28 Lip, 02:15, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote: Nie. Naprawde zaciekawilo, mnie co napiszesz po dluzszej przerwie. Mialem nadzieje, ze przemyslales swoje postepowanie i wyciagniesz wnioski. Ale ty koniecznie chcesz ugruntowac swoja pozycje na preclu jako arcycham. Naprawde nie musisz raz po raz udawadniac ze jestes glupim wasatym chujem z mania wiellkosci. O tym wszyscy wiedza. Myslalem ze chcesz nieco popracowac nad zmiana wizerunku. -- TA |
|
Data: 2012-07-28 15:01:57 | |
Autor: Titus Atomicus | |
No i dupa :/ | |
In article <Titus_Atomicus-CB3E9E.12440328072012@news.atman.pl>,
Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world wrote: In article <a973b2fe-f74a-43b3-9439-5b208b196969@v9g2000vbc.googlegroups.com>, Bardzo przepraszam, ze w poprzednim poscie wycialem wypowiedz Wilka ktora jest doskonalym przykladem jego proby demagogii w stylu Goebbelsa i Urbana. -- TA |
|
Data: 2012-07-27 14:13:38 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Alfer_z_pracy wrote:
Wilk napisał:[..] Przykład jeszcze świeży - po grzyba tracić godzinę pnąc się z Krupówek na Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejką przy okazji wciągając śniadanie? :-) Później i tak jeszcze będzie mnóstwo podjazdów i to znacznie ciekawszych i bardziej wymagających niż dymanie między domostwami górali, więc IMO warto to wykorzystywać. A z drugiej strony, jest całe mnóstwo miejsc gdzie wyciągów i tak nie ma, więc porządny rowerzysta MTB w swoim życiu zdązy się nawjeżdżać aż do przesady, nie ma mu co żałować tych paru kilometrów wyciągiem. Nic nie zrozumiałeś z ducha prawdziwego kolarstwa górskiego. Jesteś spalony. -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 16:20:59 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Jan Srzednicki napisał:
Nic nie zrozumiałeś z ducha prawdziwego kolarstwa górskiego. Jesteś spalony. Wiesz co? Ja to i tak Ciebie nigdy nie lubiłem. A najbardziej Cię znielubiłem wówczas, kiedy na znanym portalu społecznościowym zacząłeś wrzucać zdjęcia z górami po horyzont podpisane "Achievement unlocked: cycled above 3000 meters." He he he! Na pewno żeś tam wjechał jakimś dżipem hehehe! Albo we fotoszopie skleciłeś!!! A. |
|
Data: 2012-07-27 14:35:35 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-27, Alfer_z_pracy wrote:
Jan Srzednicki napisał: Ojtam. Może po prostu wpadnij zobaczyć, jak się jeździ rowerem po Alpach na "francuskiego pieska"? ;) -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-27 16:45:50 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Jan Srzednicki napisał:
Ojtam. Może po prostu wpadnij zobaczyć, jak się jeździ rowerem po Alpach na "francuskiego pieska"? ;) Plany są. Z wykonaniem gorzej ;) Wiesz, my tu zarabiamy w złotówkach, średnia wg GUSu to koło 4000. U Was 5600. Tyle że Franków :-) A. |
|
Data: 2012-07-27 09:36:33 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Jan Srzednicki napisał:
Jak zwykle zjadłeś wszystkie rozumy, ziew. Panowie, panowie! Pax! Na okres igrzysk olimpijskich ogłaszano rozejm w przypadku jakichkolwiek konfliktów. Dajcie teraz sobie buzi i wróćcie do dyskusji 13 sierpnia, kiedy będzie już po ptakach ;) A. |
|
Data: 2012-07-27 21:28:42 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-25 22:14, biodarek pisze:
Nie byłem w Livigno, ale pierwszy wynik szukania: Trasę w Londynie można obejrzeć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=D3yMq7AYP3U Nie ma długich, sztywnych podjazdów. Jest chyba bardziej interwałowa. Wszystkie przeszkody sztuczne. Zakręty ułożone jak w bikeparku ;) Nawet kładki s±. A tymczasem jutro zaczynaj± szosowcy. 2/3 kadry jest z Torunia :) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-27 13:34:20 | |
Autor: rzymo | |
No i dupa :/ | |
W dniu pi±tek, 27 lipca 2012 21:28:42 UTC+2 użytkownik biodarek napisał:
(...) Trasę w Londynie można obejrzeć tutaj: Mam mieszane uczucia - trasa wygl±da na zbyt łatw±, zbyt wygładzon±. Dużo równych prostych kawałków. Jakbym jechał, to pewnie sztywny wideł + Race Kingi. |
|
Data: 2012-07-28 13:38:31 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-27 22:34, rzymo pisze:
W dniu pi±tek, 27 lipca 2012 21:28:42 UTC+2 użytkownik biodarek napisał: Co¶ tam chyba dołożyli teraz ze 2 przeszkody, ale nie zmienia to obrazu cało¶ci. Jeszcze trasa widziana oczami Włoszczowskiej: http://londyn2012.tvp.pl/4566716/olimpijska-trasa-oczami-wloszczowskiej Autostrada: http://londyn2012.tvp.pl/4558815/maja-na-olimpijskiej-autostradzie Maja jeĽdzi na Geaxach, więc pewnie jechałaby na ich niskobieżnikowych szytkach: http://sport-raporty.bikeboard.pl/images/galerie/1f8di1_tn_img_1443.jpg Te karbonowe widelce DT Swiss XMM to i tak zachowuj± się prawie jak sztywne widelce. A i waż± niewiele więcej. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-28 05:34:59 | |
Autor: Wilk | |
Wy¶cig szosowy elity w Londynie | |
On 28 Lip, 13:38, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:
> Mam mieszane uczucia - trasa wygl da na zbyt atw , zbyt wyg adzon . Du o r wnych prostych kawa k w. Jakbym jecha , to pewnie sztywny wide + Race Kingi. Do wy¶cigu MTB - to jeszcze daleko; tymczasem dzisiaj na trasie szosowej o medale wła¶nie walcz± mężczyĽni. Polacy oczywi¶cie większych szans nie maj± - ale wy¶cig jest ciekawy ze względu na zupełnie inn± taktykę niż w typowych wy¶cigach "profi" czy nawet M¦. Bardzo istotna sprawa - kolarze nie mog± stosować słuchawek w uszach, więc wpływ dyrektorów sportowych na rywalizację (co¶ co bardzo psuje obraz wy¶cigów na szosie) jest ograniczony; mniejsza szansa, że dojdzie do tak kontrowersyjnych zachowań jak to, gdy nasz Sylwester Szmyd na M¦ jechał na Włochów ze swojej drużyny (za to nikt za nim w naszej reprezentacji nie tęskni). Na razie na czele jest ¶rednio mocna ucieczka, do końca pewnie nie dojedzie; Polacy zgodnie z planem i oczekiwaniami kibiców - trzymaj± tyły peletonu, by mieć więcej sił na decyduj±cy atak ;)); trochę przed peletonem jest też już dużo mocniejsza grupka z Nibalim i Bonenem Gospodarzom z kolei bardzo zależy na finiszu z grupy - bo maj± w składzie Cavendisha, który ostatnio na finiszu jest nie do objechania. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-28 07:19:32 | |
Autor: Wilk | |
Wy¶cig szosowy elity w Londynie | |
On 28 Lip, 14:34, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 28 Lip, 13:38, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote: No i zanosi się, że jednak Brytyjczycy mog± nie dać rady doci±gn±ć Cavendisha na kreskę. Froome (drugi na TdF) wła¶nie odpadł z peletonu, a w czołowej grupce s± m.in. Cancellara, Valverde i Nibali. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 09:55:53 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-25, Rowerex wrote:
On 24 Lip, 14:36, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:[..] [..]Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego: koncentracja na No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała OMG. Ty tak na serio? Może jeszcze jeździć w noskach zamiast klików, żeby nie wyrabiać sobie "złego" odruchu?.. Aż mnie zmierziło od tego co napisałeś. Nogi są po to, żeby się nimi podpierać. Obejrzyj sobie dla przykładu, jak zawodnicy DH często pomagają sobie nogami na zakrętach. Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać przy prędkości 5km/h na trawkę lub śnieg. -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 03:07:22 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 11:55, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: > Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek, Pomagaj± sobie w zakrętach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza różnica. Zobacz jak upadaj± zawodnicy ¶cigaj±cy się na motocyklach, po prostu kład± się wraz z motocyklem, inaczej powyrywało by im nogi przy probie podparcia się. Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać I tu się bardzo mylisz. Parę lat temu wywaliłem się na lodzie przy prędko¶ci prawie zerowej - nie chc±c robić z siebie po¶miewiska zachciało mi się na siłę utrzymać na nogach, wypi±łem buta z pedała i dawaj się podpierać... no i wykręciło mi nogę w kolanie. Do domu dojechałem z wielkim trudem, dzień póĽniej miałem kłopoty z wstawaniem z krzesła, a noga pod kolanem bolała do póĽnej wiosny. Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty maj± się z pedałów wypi±ć same, taka jest ich rola i tak s± konstruowane. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 11:23:23 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26, Rowerex wrote:
On 26 Lip, 11:55, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> Tak, wyścigi torowe motocykli mają bardzo dużo wspólnego z MTB. Podpieranie się na zakręcie chroni przed upadkiem w tymże zakręcie. Często jest to też sam kontrolny wymach nogą bez dotykania ziemi. Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać To, co piszesz, ma się kompletnie nijak do tego, co na napisałem. Abstrahując już od tego, że na lodzie nie ma zapewne dobrej metody, bo upadając można się potłuc, a próbując podpierać poślizgnąć. Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty mają się Albowiem tak stanowi Prawo? -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 07:17:55 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 12:23, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote: > Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty maj± się A udowodnij że nie stanowi? Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe musz± spełniać jakie¶ wymogi bezpieczeństwa, normy, certyfikaty itp. Kto wie, co w nich jest zapisane... Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 14:36:08 | |
Autor: Jan Srzednicki | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26, Rowerex wrote:
On 26 Lip, 12:23, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid> Ale mi nie chodzi o normy, które muszą spełniać pedały, tylko o wprowadzanie reguły, że z pedałów nie należy się wypinać świadomie. :P -- Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/ |
|
Data: 2012-07-26 16:45:46 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26 16:17:55 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:
Albowiem tak stanowi Prawo? Udowodnij, że nie jeste¶ wielbł±dem. Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe To je znajdĽ i przytocz tutaj. Kto wie, co w nich jest zapisane... Wszyscy chętnie się dowiemy. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-26 08:20:37 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 15:45, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-26 16:17:55 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said: Normy s± zwykle płatne, je¶li sfinansujesz zakup, to zrobię jaki¶ wyci±g :-p A tak na serio, poszukam czego¶. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 12:42:54 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26 12:07:22 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:
Pomagaj± sobie w zakrętach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza Jako że conieco mam nawinięte na koła motocykli, napiszę wprost - pitolisz. Po pierwsze czym innym jest wy¶cig na torze asfaltowym, czym innym offroad. W pierwszym przypadku gleby w mocnych złożeniach (najczęstsze) i przy prędko¶ciach 50-120 maj± miejsce przy takim ustawieniu motocykla i zawodnika na nim (literalnie zwieszaj±cego do wewnętrznej), że zwyczajnie nie sposób jest się podeprzeć, chyba że kolanem albo... łokciem - tak, to się zdarza, niedawno w czasie którego¶ wy¶cigu GP czy SBK, kto¶ ratował się odpychaj±c od gleby dłoni±. Je¶li motocykl jest w mniejszym złożeniu i da się jako¶ zawalczyć, to zawodnicy je¶li tylko mog±, to próbuj± się podpierać, bo gleba oznacza najczę¶ciej koniec udziału w wy¶cigu. A i opanowanie maszyny waż±cej ~180 kg i jad±cej nierzadko ponad 100 (albo i 200) jest trochę inn± skal± problemu od opanowania wal±cego się roweru. W offroadzie z kolei (cross/enduro), któremu nieco bliżej do MTB, podpieranie się nog± aby wyratować się z opresji jest codzinno¶ci± - wła¶nie dlatego buty do tego sportu waż± po 4 kilo, s± sztywne i całe obudowane ochraniaczami (za to częstym miejscem kontuzji s± kolana - lec± więzadła i łękotki). I robi± tak wszyscy, od poziomu szkółki niedzielnej, do Błażusiaka. Sztuka polega na nauczeniu się, kiedy już nie warto nawet próbować. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-26 05:13:42 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 12:42, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-26 12:07:22 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said: Zbijam argument :) Pisz±c o butach motocyklowych podważyłe¶ jakiekolwiek podobieństwo do MTB. Włoszczowska nie miała butów motocyklowych, gdyby je miała, mogłaby się podpierać do woli, a taka kontuzja byłaby z natury niemożliwa. Daj motocykli¶cie buty do MTB i nakaż udział w trudnych zawodach enduro... Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 14:34:35 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26 14:13:42 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:
W offroadzie z kolei (cross/enduro), któremu nieco bliżej do MTB,ci± - Podobieństwo obejmuje jedynie to, po czym się jeĽdzi, fakt niepedałowania na motocyklu uznałem za tak oczywisty, iż niewart nawet wspomnienia. Włoszczowska nie miała butów Nie miała też ochraniaczy kolan, łokci, buzera, pełnego kasku. A mimo to miała Twoim zdaniem zamiast podpierania, glebn±ć jak długa na ¶cieżkę, niew±tpliwie kamienist±. Doskonałe wnioski. Mógłby¶ zademontrować jak to się robi? Jaki¶ filmik w zupełno¶ci wystarczy. a taka kontuzja byłaby z natury niemożliwa. Próbowałe¶ kiedy¶ pedałować w ciężkich butach sięgaj±cych ponad połowę piszczela? Każdy sport ma swoje ograniczenia. Daj motocykli¶cie buty do MTB i nakaż udział w trudnych zawodach Daj rowerzy¶cie rower waż±cy ~120 kg i za razem bez najmniejszego problemu osi±gaj±cy w terenie prędko¶ci 40-70 km/h. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-26 03:16:02 | |
Autor: rmikke | |
No i dupa :/ | |
On Thursday, July 26, 2012 11:55:53 AM UTC+2, Jan Srzednicki wrote:
Aż mnie zmierziło od tego co napisałe¶. Nogi s± po to, żeby się nimi Powiedziałbym, że wprost przeciwnie. Do jakich¶ 10km/h w miarę bezpiecznie można się podpierać, powyżej jest to ryzykowne (co nie znaczy, że się nie da, patrz wspomniani przez Ciebie zawodnicy DH), za to wpięcie w zatrzaski ułatwia opanowanie roweru, żeby jednak się nie przewrócił (łatwiej go szarpn±ć we wła¶ciwym kierunku). |
|
Data: 2012-07-26 11:30:07 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-25 21:41:49 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:
Ci którzy uważaj±, że wypowiedĽ Szurkowskiego na temat winy trenera Wła¶nie tak, pech, niefart, zła koniugacja gwiazd - jak tam kto lubi. WeĽmy więc pod lupę ów upadek. Tylko to ostatnie zdanie jest prawdziwe ;-) Po ilu¶ glebach i sytuacjach okołoglebowych uczysz się, że to co może wygl±dać na nieuchronne spotkanie z matk± gleb±, wcale nie jest sytuacj± przes±dzon± i często gęsto idzie się jeszcze wyratować. Skutki niepowodzenia mog± być bolesne, ale zysk je¶li się uda - znaczny, szczególnie w kontek¶cie wy¶cigu - bo każda gleba to nie tylko ryzyko kontuzji, ale i uszkodzenia sprzętu. ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować Robiłe¶ to już na kamienistym zjeĽdzie w górach? Pokaż fotki. Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy 4) Miał miejsce zwykły pech - podparła się na kamieniu, który odjechał jej spod stopy, w tych ułamkach sekund niezauważyła jakiej¶ dziury, w któr± wpadła jej stopa lub tysi±c innych nieprzewidywalnych okoliczno¶ci. Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, ale tam w terenie na wła¶ciw± decyzję masz setne, może dziesi±te czę¶ci sekundy, a i tak najpierw działaj± wtedy odruchy - wyuczone b±dĽ instynktowne. W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener? Realnie (na tym poziomie) - na żadne. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-26 02:58:26 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 11:30, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-25 21:41:49 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said: Więc nie należy uczyć się sztuki upadania? Ew. nie ma czego¶ takiego jak sztuka bezpiecznego upadania? > ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować O tym niżej > Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak koncentracji. Pech to zderzenie z wybiegaj±c± z lasu sarn±, zderzenie z innym rowerzyst± nie zwi±zanym z trenuj±cym, zderzenie za samochodem na drodze dojazdowej itp. Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, ale Między "instynktowne", a "wyuczone" jest tak różnica jak między upadkiem zakończonym kontuzj± i upadkiem niegroĽnym w jakim¶ stopniu kontrolowanym. Zdaje się, że Włoszczowska już raz się poobijała podczas treningu na jakiej¶ bardzo trudnej kamienistej trasie (M¦ czy co¶ takiego), może mieć pewien rodzaj urazu psychicznego, który będzie powodował jakies nieracjonalne zachowania w takich sytuacjach - i tu jest rola sztabu szkoleniowego. > W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener? 1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji. Za koncentrację zawodnika odpowiada trener, je¶li trener pozwala na to, by zawodnik lekceważył trudno¶ci trasy i pozwalał sobie na brak koncentracji, to jest to wina trenera 2) Zawodnik nie wie jak bezpiecznie wyj¶ć z opresji przy upadku - sam się tego nie nauczy, to jest rola sztabu szkoleniowego i wpojenia zawodnikowi okre¶lonych zachować. 3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Wybrał go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5 minut przed zawodami? Podejmowanie takiego ryzyk bierze na siebie trener i on odpowiada za ewentualne wypadki. 4) Pech? Upadek nie jest pechem, skoro stanowi jedn± z cech tego sportu. Cech± np. boksu s± ciężkie nokauty, ale dziwne byłoby, aby na sparingach trener trenuj±cy zawodnika do waznej walki pozwalał sparingpartnerowi na ciężkie nokautowanie swojego podopiecznego... Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 12:28:11 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Rowerex napisał:
W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak koncentracji Rozumiem. W niedzielę bodaj po raz pierwszy w życiu urwałem na górskiej trasie łańcuch. Teraz już wiem, że przyczyn± była moja dekoncentracja :-))) 1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji. Hm, sk±d Ci przyszło do głowy że Maja była wtedy zdekoncentrowana? Za koncentrację zawodnika odpowiada trener Dobre! Dobrze to przemy¶lałe¶? ;) OK, żeby nie pozostawić bez komentarza: masz rację że sztab zawodnika powinien dbać o jego dobr± kondycję psychiczn±, nastawienie, stres itd. Natomiast praktycznie nie ma to bezpo¶redniego wpływu na to, co dzieje się podczas treningu / wy¶cigu. Nawet najlepsza opieka nad zawodnikiem nie spowoduje, że w którym¶ momencie treningu czy zawodów ów zawodnik nie będzie my¶lał o niebieskich migdałach lub zwyczajnie się zdekoncentruje. Obarczenie win± trenera to odważny zabieg :) 3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Wybrał go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5 minut przed zawodami? O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani niebezpieczne. Ot teren. Zreszt± rowerzy¶ci MTB jeżdż± po terenie, tak jak szachi¶ci siedz± przy szachownicach. Podsumowuj±c, mam wrażenie że wypowiadasz się podobnie do p. Szurkowskiego - nie był, nie widział, nie pytał ale wie lepiej bo to pasuje do jego teorii. A. |
|
Data: 2012-07-26 04:24:35 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 12:28, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani A na czym opierasz swoje skojarzenia? ;)) W sumie nie mamy zdjęć feralnego miejsca, nie mamy podanego jaka to była trasa w owym Livigno - więc trudno cokolwiek wyrokować, można sobie jedynie posnuć domysły. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 14:36:45 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Wilk napisał:
O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani A na czym opierasz swoje skojarzenia? ;)) W sumie nie mamy zdjęć feralnego miejsca, nie mamy podanego jaka to była trasa w owym Livigno - więc trudno cokolwiek wyrokować, można sobie jedynie posnuć domysły. W całym tym szumie medialnym gdzie¶ pojawiło się stwierdzenie że to była znana jej, nietrudna trasa. Ale ponieważ nie wiem czy to była wypowiedĽ ze strony Mai czy kto¶ co¶ dopowiedział, dodałem "o ile dobrze kojarzę". Ale nawet je¶li by to był jaki¶ trudny odcinek, to też nie przesadzajmy. Aspirantka do olimpiskiego złota miałaby przed Igrzyskami trenować tylko w górach Izerskich :-)? To wtedy ujadacze rzuciłyby się na trenera że treningi były zbyt łatwe :) Majka ma duże do¶wiadczenie. Podejrzewam że mimo swej w±tłej postury, nie dajmy się temu zwie¶ć, przejeĽdziła setki kilometrów po niebywale trudnych technicznie trasach, na których połowa z nas by poległa. Wystarczy zreszt± popatrzeć choćby w streamach RedBulla na żywo jak ¶migała po niemal hardkorowych zjazdach, zreszt± skutecznie objeżdżaj±c inne rywalki. I preclowi - ale nie tylko, vide Szurkowski - fachowcy mog± tylko dopisywać swoje teorie do nieszczę¶liwego wypadku. Bardzo łatwo im wysnuć wnioski, że skoro już kiedy¶ miała masakryczn± glebę (wted, jak rozwaliła sobie buzię) to ma psychiczny uraz, że skoro zmieniła trenera to jest niepewna i nogi jej drż± w zakrętach i tym podobne. Tymczasem Majka co tydzień wali setki kilometrów w terenie, buduje formę i raczej wspomniane ułomno¶ci jej nie dotycz±. No ale jest temat - jest dyskusja :-) I m±drale wymy¶laj± po fakcie. Czy dobrze kojarzę, że przed wypadkiem Mai gadaj±ce głowy nie krytykowały faktu, że ostatnie dni przed Igrzyskami spędza w Livigno :-)? Ba, pewnie gdyby stanęła na podium, te same głowy zachwycałyby się nad wspaniałym zmysłem taktycznym trenera, który sprytnie do ostatniej chwili wzmacniał krew Majce poprzez treningi na wysoko¶ci 2000 m, ach i och :) Ale o tym się niestety nie przekonamy. A. |
|
Data: 2012-07-26 05:48:24 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 14:36, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Wilk napisał: Ale nawet je¶li by to był jaki¶ trudny odcinek, to też nie przesadzajmy. Przecież napisałem wcze¶niej, że obwinianie trenera to ten wypadek jest nie na miejscu, zwykły pech; ale by ocenić, czy odcinek był łatwy - trzeba by go zobaczyć. Zreszt± łatwo¶ć to też pojęcie względne, wiele zależy od prędko¶ci z jak± go pokonujemy, to samo przy 5km/h będzie łatwe, ale przy 25km/h już niekoniecznie. Ba, pewnie gdyby stanęła na podium, te same głowy zachwycałyby się nad No i czemu się dziwisz, to stare jak ¶wiat - sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierot±. Polacy przegrali na Euro ostatni mecz i odpadli - Smudę natychmiast zaczęto gnoić; gdyby ten jednak do¶ć wyrównany mecz z Czechami ułożył się na nasz± korzy¶ć i weszliby¶my do ćwierćfinału to Smuda byłby człowiekiem sukcesu. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2012-07-26 07:15:50 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 13:48, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 26 Lip, 14:36, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote: Trochę przesadzaj±c - zaprzeczasz milionom lat ewolucji ¶wiata żywego. Za błędu narodu i kryzysy w państwie odpowiadaj± przywódcy państwa. Za błędy w firmie odpowiada kadra kierownicza. Za błędy żołnierza odpowiada jego dowódca. Je¶li wataha wilków sobie nie radzi, to znaczy, że osobnik dominuj±cy Ľle wykonuje swoje obowi±zju i stado szuka nowego przywódcy. Tak ten ¶wiat zwierzęcy, w tym ludzki, się ułożł i widać tak ma być. Galiński wci±ż się pogr±ża przez swoje milczenie. A IMHO powinien zrobić tak: - W dniu wypadku powinien zakazać Włoszczowskiej wypowiadania się dla mediów. - W tym samym czasie powinien wydać o¶wiadczenie, że: "bierze na siebie pełn± odpowiedzialno¶ć za to co się stało, że przyczyny i okoliczno¶ci s± i będ± zbadane, że zostanie sprawdzone czy można było tego wypadku unikn±ć oraz że zostan± wyci±gnięte odpowiednie wnioski, aby w przyszło¶ci zminimalizować ryzyko wyst±pienia podobnych przypadków, a w najbliższych czasie zorganizuje konferencję prasow± na której wraz z zawodniczk± odpowiedz± na wszystkie pytania." Gdyby to zrobił, nie byłoby wypowiedzi Szurkowskiego, nie byłoby szumu medialnego, nie byłoby domniemań, obrażania się jednych na drugich, nie byłoby tej preclowej dyskusji. A tak, Galiński milczy, a psy szczekaj±. Trener podpisuje ze zwi±zkiem kontrakt w którym zobowi±zuje się do przygotowania zawodnika w pełnym zdrowiu i w optymalnej formie do największej sportowej imprezy jak± s± m.in. igrzyska, a w tym czasie bierze za wszystko pełn± odpowiedzialno¶ć. Wszystko co zdarzy się w czasie przygotowań, wszystko co wpłynie na ich zakłócenie będzie jego wył±czn± win± z której będzie się mógł ewentualnie tłumaczyć. Je¶li co¶ się stanie zawodnikowi, a ktokolwiek inny udowodni, że tego wypadku przez odpowiednie działania można było unikn±ć, to trenerowi postawione zostanie pytanie: "dlaczego tego nie przewidział i czemu temu nie przeciwdziałał". O ile wczoraj byłem niepewny, to dzisiaj nabrałem przekonania do prostego wniosku: za zawodnika odpowiada trener. Koniec i kropka. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 16:50:51 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Rowerex napisał:
Trener podpisuje ze zwi±zkiem kontrakt w którym zobowi±zuje się do przygotowania zawodnika w pełnym zdrowiu i w optymalnej formie do największej sportowej imprezy jak± s± m.in. igrzyska, a w tym czasie bierze za wszystko pełn± odpowiedzialno¶ć. No je¶li tak do tego podchodzisz, to fakt. Wina trenera. A może nawet Tuska. Ale na Boga, wypieprzyć się może i każdy i zawsze i wszędzie. Tu akurat miał miejsce spektakularny wypadek w terenie. Cholernie łatwo to nagi±ć w kierunku "Ľle dobrano parametry treningu". A gdyby Maja rozerwała sobie staw podczas wychodzenia z prysznica? No tak, trener nie przewidział, można było zmienić o¶rodek. I tak dalej. Najlepiej jakby od 31 maja Maja siedziała zakmnięta w szczelnej kapsule z dodatkiem tlenu i nutrientów :-) Najgorsze, że Maja się teraz ma dużo czasu i sama zaczyna ci±ć gałęĽ, na której siedzi, komentuj±c różne bzdury. Sił± rzeczy wpada w to bagienko. A. |
|
Data: 2012-07-26 08:18:44 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
A gdyby Maja rozerwała sobie staw Gdyby tak było, to trener i tak znalazłby się na dywaniku w zwi±zku (o ile ów zwi±zek byłby z prawdziwego zdarzenia) i padłoby pytanie: "Co zrobił Pan aby zminimalizować ryzyko tego wypadku, i co zrobi Pan aby zminimalizować ryzyko w przyszło¶ci?" I tu zadaniem trenera jest podawanie faktów, co zrobił, czego nie mógł zrobić, czego nie zrobił i dlaczego. Odpowiedzi maj± być jasne i rzeczowe, bez tłumaczenia się. Tłumaczenie się będzie przyznaniem się do winy. Podawanie faktów będzie odpowiedzi± na pytanie. O tym co zwi±zek zrobi z trenerem zadecydować powinna analiza odpowiedzi trenera. Proste, prawda? Je¶li zawodnika poraziłby piorun podczas treningu, gdy grupę zawodników zaskoczyła gwałtowna burza, to rozmowa trenera "na dywaniku" w zwi±zku sportowym mogłaby wygl±dać tak: - Co zrobił Pan aby zminimalizować ryzyko tego wypadku? - A sk±d miałem wiedzieć, że będzie burza, nie jestem meteorologiem, nie mogłem nic zrobić - W jaki sposób bierze Pan pod uwagę stan pogody podczas planowania treningu? - Yyyyy... jak jest słońce to jedziemy na trening, jak zanosi się na burzę, to nie jedziemy, a jak nas zaskoczy w czasie treningu to kończymy trening - Dlaczego nie ¶ledzi Pan prognoz pogody? - Bo nie mam czasu na ogl±danie TV - Czy Wg pana ¶ledzenie prognoz pogody mogłoby zminimalizować ryzyko zorganizowania treningu w czasie największego prawdopodobieństwa pojawiania się gwałtownych burz? - No, może, ale... - Jak zatem zamierza Pan zminimalizować w przyszło¶ci ryzyko wypadku spowodowanego zaplanowaniem treningu w czasie, w którym mog± wyst±pić nagłe i gwałtowne zjawiska pogodowe? - Hmm.... może zlecę komu¶ z mojego sztabu ¶ledzenie prognoz, eee...yyy..., wtedy mogliby¶my takie sytuacje przewidzieć i zaplanować alternatywny trening w bezpieczniejszych warunkach - Noooo... jak Pan widzi, jak się chce to można (...) :-) Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 20:46:53 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-26 17:18, Rowerex pisze:
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote: Pachnie komisj± ¶ledcz± ;) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-27 09:34:05 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
biodarek napisał:
Podawanie faktów będzie odpowiedzi± na pytanie. O tym co Pachnie komisj± ¶ledcz± ;) Jak najbardziej! A trener Mai powinien podać się do dymisji. Czytałem też, że rynki zachodnioeuropejskie nerwowo zareagowały na kontuzję naszej mistrzyni, wzrosło oprocentowanie papierów dłużnych a bankierzy usiłuj± zapobiec panice i masowej likwidacji depozytów. A. |
|
Data: 2012-07-27 07:46:16 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Fri, 27 Jul 2012 09:34:05 +0200, Alfer_z_pracy wrote:
wzrosło oprocentowanie papierów dłużnych a bankierzy usiłują zapobiec No i OLT wylądował. -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-26 08:27:34 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Najgorsze, że Maja się teraz ma dużo czasu i sama zaczyna ci±ć gałęĽ, na I to jest najsmutniejsze. Gdzie jest trener? Powinien jej bronić, powinien sam wyja¶niać sytuację, powinien zawodniczkę chronić przed sam± sob±, czyli pogr±żaniem się przez nieprzemy¶lane wypowiedzi, powinien wzi±ć na siebie ciężar sytuacji, a nie zrzucać go na zawodniczkę będ±c± w takiej traumie. Powiem tak: wolałbym nie wiedzieć nic o okoliczno¶ciach wypadku. To powinna być tajemnica trenera, zawodniczki i zwi±zku kolarskiego i to oni we wspólnym gronie powinni ustalić, co można a czego nie można powiedzieć mediom, dla _dobra_ zawodniczki_ - nie dla dobra zwi±zku i trenera, tylko _dla_dobra_zawodniczki_ jako człowieka i sportowca. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 20:56:31 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-26 17:27, Rowerex pisze:
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote: Akurat teraz trener jest w pracy. Jest trenerem kadry a oprócz Mai s± też inni zawodnicy i teraz na nich powinien się skoncentrować. Widzieli¶cie jak jeĽdzi Marek Konwa w eliminatorze? Ma potencjał. Jest jeszcze Ola Dawidowicz, Piotr Brzózka i Paula Gorycka. Oni teraz bardzo potrzebuj± trenera. Chociaż może w przypadku tej ostatniej, bardziej pomocny byłby trener, który j± prowadził do tej pory. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-27 10:45:50 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Rowerex napisał:
O ile wczoraj byłem niepewny, to dzisiaj nabrałem przekonania do prostego wniosku: za zawodnika odpowiada trener. Koniec i kropka. O, to do TRwoich teorii jeszcze pan Skarul Ci doszedł jako kontra: "- Absurdalny jest pomysł, że trener może odpowiadać za kontuzję Włoszczowskiej. To był nieszczęśliwy wypadek i nic więcej. Dwa lata temu Majka też miała kraksę przed mistrzostwami świata, wtedy z innym trenerem. Czy Ryszard również jego za to wini? – pyta Skarul, nawiązując do trenera Andrzeja Piątka." A. |
|
Data: 2012-07-26 15:09:24 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Wilk napisał:
Polacy przegrali na Euro ostatni mecz i odpadli - Smudę natychmiast zaczęto gnoić; gdyby ten jednak do¶ć wyrównany mecz z Czechami ułożył się na nasz± korzy¶ć i weszliby¶my do ćwierćfinału to Smuda byłby człowiekiem sukcesu. Wyj±tkowo się zgodzę w 100% :-) A. |
|
Data: 2012-07-26 05:32:33 | |
Autor: Rowerex | |
No i dupa :/ | |
On 26 Lip, 12:28, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Rowerex napisał: Zdecydowanie brak koncentracji ;-) > 1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji. Bo trasa była prosta, o czym już tu napisano. > Za koncentrację zawodnika odpowiada trener OK, żeby nie pozostawić bez komentarza: masz rację że sztab zawodnika Może odważny, może nie. Zawodnik jest pod opiek± trenera, nie odwrotnie. Za wyniki i zdrowie zawodników odpowiedzialno¶ć bior± trenerzy. Je¶li jakikolwiek trener powiedziałby, że nie bierze odpowiedzialno¶ci za zdrowie i wyniki swoich zawodników, to zostałby publicznie i powszechnie wy¶miany. > 3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Wybrał Łatwa trasa, wywrotka i taka kontuzja w przypadku kompletnego laika jest zrozumiała. W przypadku zawodowca jest zrozumiała mniej, tym bardziej, że był to trening a nie zawody, a trasa łatwa. Brutalne stwierdzenie, ale tak niestety jest - w przypadku amatora na potknięcie mówi się "pech", w przypadku zawodowca na to samo potknięcie mówi się "bł±d" lub "dekoncentracja". Ogl±dam często wy¶cigi szosowe i komentatorzy przy wielu banalnych kraksach wiele mówi± o braku koncentracji, zreszt± nie tylko w tym sporcie... Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2012-07-26 15:13:16 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
No i dupa :/ | |
Rowerex napisał:
skąd Ci przyszło do głowy że Maja była wtedy zdekoncentrowana? Bo trasa była prosta, o czym już tu napisano. Niezykle łatwo wyciągasz pewne wnioski :-) Oglądam często wyścigi szosowe Aaaa, szacun. i komentatorzy przy wielu banalnych kraksach wiele mówią o braku koncentracji No tak, to wszystko wyjaśnia. Ech, gdyby Maja częściej oglądała TDF z Wyrzykowskim i Jarońskim, mielibyśmy olimpijskie złoto! "Ale zobacz, Andy Schleck nie jest w ogóle podobny do swojego brata. – A ty jesteś podobny do swojego brata? – Nie wiem, ale serdecznie go pozdrawiam, o ile nie jest w pracy." "Nawet sympatyczny ten Frank Schleck. A pamiętam jakieś jego wypowiedzi z Giro, nie, przecież on chyba Giro nie ukończył, albo nie... co tam było?" "- Patrz, jak tu się dzielą tą wodą, jak tutaj jeden z kieszonki wyjmuje, tu podaje, tam przekłada, tamten pije, ten nie pije, ależ tu kombinacje. - Kolarze na ogół zbierają ze sobą dwa bidony, jeden pełny drugi pusty. Wiesz dlaczego? - Nie. - Bo albo im się będzie chciało pić, albo nie." A. |
|
Data: 2012-07-26 13:17:56 | |
Autor: de Fresz | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-26 11:58:26 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:
Tylko to ostatnie zdanie jest prawdziwe ;-) Po ilu¶ glebach ina Należy, zawsze to lepsze od niećwiczenia wcale. Ew. nie ma czego¶ takiego Jest, w teorii. Nawet w kontrolowanych i niby bardzo bezpiecznych warunkach na sali gimnastycznej z mat± zdarzaj± się wypadki kończ±ce złamaniem ręki, obojczyka, zwichnięciem kostki/kolana. A teraz użyj wyobraĽni i przełóż to na teren, w tysi±cach różnych możliwych konfiguracji ukształtowania terene i pozycji startowej do lotu. Robiłe¶ to już na kamienistym zjeĽdzie w górach? Pokaż fotki. Tey no, to proste pytania i liczę na prost± odpowiedĽ. 4) Miał miejsce zwykły pech - podparła się na kamieniu, który odjechał Buchachachacha! Naiwno¶ć na poziomie 5 latka. Ty chyba nigdy w życiu nie robiłe¶ nic doprowadzaj±cego do granic wytrzymało¶ci fizycznej, co? Pech to zderzenie z wybiegaj±c± z lasu sarn±, zderzenie Mieszkasz w Szwecji lub Norwegii? Poziom zaburzeniu w postrzeganiu bezpieczeństwa ¶wiata może na to wskazywać. Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, aleczę¶ci Bzdura. Tysi±ce razy w życiu, jak chyba każdy, ratowałem się skutecznie przed najróżniejszymi glebami za pomoc± instynktu. Wiele razy też się nie udałoi glebłem. Trening pozwala zwiększyć szansę na sukces, szczególnie przy "nienaturalnych" aktywno¶ciach człowieka, ale NICZEGO NIE GWARANTUJE. Jeszcze raz odwołam się do Twojej wyobraĽni: aby dobrze opanować element techniczny trzeba go powtórzyć kilka tysięcy razy. WyobraĽ sobie jak można ćwiczyć przewracanie na rowerze parę tysięcy razy, oczywi¶cie w najróżniejszych konfiguracjach prędko¶ć/teren/pozycja i zachować sprawno¶ć fizyczn± pozwalaj±c± na profesjonalne uprawianie sportu. trener?W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ Bzdura. Za koncentrację zawodnika odpowiada wył±cznie zawodnik. je¶li trener pozwala na to, by zawodnik Trener może mówić, zwracać uwagę, sugerować. Zawodnik to nie laleczka sterowana sznurkami, tylko człowiek samodzielnie podejmuj±cy decyzję. Dżizas, czy na prawdę trzeba tłumaczyć aż takie oczywisto¶ci? 3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Faken, czy Ty na prawdę nie jeste¶ w stanie przyswoić tak oczywistego faktu, że zwykły pech prowadz±cy do kontuzji może się przytrafić na prostej, równej drodze? Że zawodnik jest tylko człowiekiem i pech też go może spotkać? 4) Pech? Upadek nie jest pechem, skoro stanowi jedn± z cech tego Bezsensowne porównanie z racji zupełnie odmiennego charakteru dyscyplin. Ale nawet w nim przeczysz sam sobie. Nokaut potrafi się zdarzyć niechc±cy - ot, zawodnik za bardzo się odsłoni, zrobi niewła¶ciwy unik i sam nadzieję się na cios, ¶wiatła zgasn±. I to według Ciebie jest wina trenera? Przemy¶l to jeszcze raz. -- Pozdrawiam de Fresz |
|
Data: 2012-07-24 14:04:22 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Mon, 23 Jul 2012 21:14:59 +0200, biodarek wrote:
Nie wiem czy Gunn-Rita Dahle-Flesja startuje w Londynie, ale jest chyba I "Tinker" niedawno coś wygrał, no i oczywiście Ned "The Lung" Overend daje radę. Więc i Majka może nas cieszyć przez kolejne 20 lat. -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-24 14:09:00 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Tue, 24 Jul 2012 14:04:22 +0000, Olgierd wrote:
I "Tinker" niedawno coś wygrał, O proszę jaki ładny: http://tinyurl.com/tinkerwinner -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-29 00:26:29 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-24 16:04, Olgierd pisze:
On Mon, 23 Jul 2012 21:14:59 +0200, biodarek wrote: Zgadza się. Dzisiaj wy¶cig ze startu wspólnego na szosie wygrał Vinokurov. A jest również w wieku Gunn-Rity, która... też dzisiaj wygrała edycję Pucharu ¦wiata MTB XC w Val d-Isere: http://www.rockyroads.net/en/home-en/30-mountain-bike-en/cross-country-en/41843-val-d-isere-world-cup-victory-for-dahle-flesjaa.html Wrócę jeszcze do zdania Rowerexa, że przed ważn± imprez± nie należy się narażać na ryzyko kontuzji. Chyba jednak tak to nie działa - bycie w formie, w MTB, oznacza również obycie z rowerem w terenie. Nie wiem jak to okre¶lić - trzeba być wjeżdżonym. Kiedy jeżdżę na trenażerze, to pierwsze wyj¶cie w teren zawsze jest niepewne - trzeba wczuć się w rower, w przyczepno¶ć kół, w to, że rower można przechylić na bok ;) I dlatego, oprócz uzyskania najlepszej formy od strony wydolno¶ciowej, ważne jest również obycie w terenie. Najlepiej chyba na zawodach. A ryzyko urazu... jest po prostu wpisane w ten sport i na pewnym poziomie nie można inaczej. Zreszt± zobaczymy jak będzie. Na li¶cie startowej Igrzysk jest też Norweżka: http://www.london2012.com/cycling-mountain-bike/athletes/event=cycling-mountain-bike-women/index.html Jest też starsza Sabine Spitz (ostatni raz "wypominam" kobiecie wiek ;) BTW Majki nie wykre¶lili. Może trochę plastrów i pojedzie ;) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-29 06:39:20 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Sun, 29 Jul 2012 00:26:29 +0200, biodarek wrote:
I "Tinker" niedawno coś wygrał, no i oczywiście Ned "The Lung" Overend No właśnie. Szczere brawa dla tych Państwa!! -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-29 09:11:18 | |
Autor: PK | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-29, Olgierd <no.email.no.spam@no.problem> wrote:
No właśnie. Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem jak w przypadku MTB. A Gunn-Rita wygrała oczywiście głównie dlatego, że cała czołówka jest w Londynie... pozdrawiam, PK |
|
Data: 2012-07-29 12:04:35 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-29 11:11, PK pisze:
On 2012-07-29, Olgierd <no.email.no.spam@no.problem> wrote: A nie! Start w Londynie jest 11 sierpnia. To byłby zły pomysł siedzieć teraz w Londynie. Jeszcze raz te same linki ;) Spójrz na pierwszę dziesi±tkę w Val d'Isere: http://www.rockyroads.net/en/home-en/30-mountain-bike-en/cross-country-en/41843-val-d-isere-world-cup-victory-for-dahle-flesjaa.html oraz listę startow± z Londynu: http://www.london2012.com/cycling-mountain-bike/athletes/event=cycling-mountain-bike-women/index.html Cała pierwsza dziesi±tka z Val d'Isere jest na li¶cie startowej w Londynie :) -- biodarek |
|
Data: 2012-07-29 14:43:24 | |
Autor: Fabian | |
No i dupa :/ | |
On 29.07.2012 11:11, PK wrote:
On 2012-07-29, Olgierd<no.email.no.spam@no.problem> wrote: Takie same teksty jak w TVP, że ktoś tam był zmęczony po TDP i cośtam, a Majka naprostowała, że przecież Winokurow przejechał TDF, które skończyło się tydzień temu. :) Fabian. |
|
Data: 2012-07-29 13:27:02 | |
Autor: PK | |
No i dupa :/ | |
On 2012-07-29, Fabian <fabian1234567890@gazeta.pl> wrote:
Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem No przyznaję, że nie spojrzałem na listę tych zawodów. Myślałem, że 10 dni przed startem wszyscy trochę odpuszczają, bo taki wyścig to jednak nie jest ranga TdF. Ale ze starzeniem się to akurat prawda (a przynajmniej statystyka). A dyskusję w TVP widziałem i nawet się z tego śmiałem w którymś z wątków. Ale wstyd... :D pozdrawiam, PK |
|
Data: 2012-07-30 07:34:01 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Sun, 29 Jul 2012 13:27:02 +0000, PK wrote:
Ale ze starzeniem się to akurat prawda (a przynajmniej statystyka). Czyli statystyka, z której nic nie wynika. Generalnie niewątpliwie lepiej mieć 25 i dużo pary (no ale doświadczenia brak). Albo 30 i już wiedzieć więcej. Ja tam zamierzam i Sabince, i Ricie kibicować :) -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-08-11 19:40:44 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Mon, 30 Jul 2012 07:34:01 +0000, Olgierd wrote:
Ja tam zamierzam i Sabince, i Ricie kibicować No i nie mówiłem? ;-) No dobra, z Ritą nie wyszło. Ale Sabinka -- jak się patrzy! -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-08-11 23:08:42 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-08-11 21:40, Olgierd pisze:
On Mon, 30 Jul 2012 07:34:01 +0000, Olgierd wrote: No, Rita leżała i jeszcze złapała kapcia. Ale Sabinka miodzio! Choć trzeba przyznać, że Julie Bresset pięknie kręciła. Szkoda, że nie było Mai - wtedy Francuzka nie mogłaby sobie pozwolić na ten honorowy dojazd do mety. No i ¶wietnie pojechała nasza Ola Dawidowicz, bo żeby pokonać Annie Last i Catharine Pendrel, to nie byle co. A skoro wiemy o ile lepsza lepsza od Oli była Maja... srebro lub złoto byłoby jak nic. Ale nie ma :( Tak jak przy ostatnich Mistrzostwach ¦wiata - Maja zdobyła "tylko" srebro, bo po naprawieniu roweru dogoniła czołówkę i zabrakło jej już okr±żeń do dalszego odzyskiwania pozycji. Wszyscy wiedz±, że była wtedy najlepsza i najmocniejsza... ale złota nie ma. Takie życie. Trzeba to brać pod uwagę, pamiętać o takiej możliwo¶ci, ale nie może to w żaden sposób odbijać się na przyszło¶ci. Gruba krecha, rehabilitacja, powrót do treningów i jedziemy dalej. Wstaniemy, otrzepiemy, klapy nasze, r±czki nasze... -- biodarek |
|
Data: 2012-07-30 17:35:09 | |
Autor: biodarek | |
No i dupa :/ | |
W dniu 2012-07-29 15:27, PK pisze:
On 2012-07-29, Fabian <fabian1234567890@gazeta.pl> wrote: Taki start na 2 tygodnie przed głównymi zawodami może być wpisany w BPS. Prawdopodobnie przejechały (i przejechali) niekoniecznie daj±c z siebie 100%. A teraz tapering czyli zmniejszanie codziennie obci±żeń treningowych. -- biodarek |
|
Data: 2012-07-29 06:40:23 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Sun, 29 Jul 2012 00:26:29 +0200, biodarek wrote:
Zresztą zobaczymy jak będzie. Na liście startowej Igrzysk jest też BTW zdjęcia jak klasyczny "mug shot". -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-24 15:05:36 | |
Autor: Kapsel | |
No i dupa :/ | |
Mon, 23 Jul 2012 15:46:25 +0200, Mike napisał(a):
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj: Mam nieodparte wrażenie, że ta kontuzja odbija się po wielokroć większym echem w mediach, niż wcze¶niejsze sukcesy Mai. -- Kapsel http://kapselek.net kapsel(malpka)op.pl |
|
Data: 2012-07-24 14:06:48 | |
Autor: Olgierd | |
No i dupa :/ | |
On Tue, 24 Jul 2012 15:05:36 +0200, Kapsel wrote:
Mam nieodparte wrażenie, że ta kontuzja odbija się po wielokroć większym Bo jak dotąd Maja ma 1 medal IO, a teraz była szansa na drugi. W dodatku możliwości polskiej reprezentacji na jakikolwiek medal spadły o -- na oko -- 20%. -- pozdrawiam, Olgierd http://olgierd.rudak.org |
|
Data: 2012-07-24 07:14:25 | |
Autor: Wilk | |
No i dupa :/ | |
On Jul 24, 4:06 pm, Olgierd <no.email.no.s...@no.problem> wrote:
Bo jak dot±d Maja ma 1 medal IO, a teraz była szansa na drugi. W dodatku Nie kracz, 20% to byłoby gdyby¶my mieli zgarn±ć 5 medali (a tak Ľle to od dawna nie bywało). A tymczasem s± poważni kandydaci i to w dużo bardziej prestiżowej konkurencji - siatkarze maj± szanse nawet na złoto, co¶ może wpa¶ć w żeglarstwie, wygl±da na to, że mamy też bardzo mocnych zawodników np. w zapasach - tak więc nie jest tak tragicznie. A jak będzie - to się okaże. A dziennikarze gadaj± - bo taka ich rola, nic innego wielkiego w polskim sporcie się obecnie nie dzieje, więc co dziwnego, że tuż przed igrzyskami mówi± o kontuzji jednej z naszych nadziei olimpijskich? Za parę dni nie będzie tego tematu - tak żyj± media. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|