Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   No i dupa :/

No i dupa :/

Data: 2012-07-23 15:46:25
Autor: Mike
No i dupa :/
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html

Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

--
pozdrawiam
Mike
[WRO][MTB Votum Team Wrocław]
[GG:1303401] mikemtb małpa o2 pl
http://mikemtb.org

Data: 2012-07-23 12:07:00
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 23 Lip, 14:46, Mike <mike...@mail.patrz.w.sigu> wrote:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-p...

Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

Ciekawi mnie jak wygl±da miejsce w którym nabawiła się tej kontuzji,
wspominała w wywiadzie, że "podcięło jej koło i chciała się
podeprzeć", hmmmm.... Pomy¶lałem o ewentualnej winie trenera i
rzeczywi¶cie takie głosy się podnosz±... Może ostatni etap treningu
powinien wygl±dać inaczej...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-23 21:18:27
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-23 21:07, Rowerex pisze:
Ciekawi mnie jak wygl±da miejsce w którym nabawiła się tej kontuzji,
wspominała w wywiadzie, że "podcięło jej koło i chciała się
podeprzeć", hmmmm.... Pomy¶lałem o ewentualnej winie trenera i
rzeczywi¶cie takie głosy się podnosz±... Może ostatni etap treningu
powinien wygl±dać inaczej...

Pozostaje nam gdybanie, ale ja pewnie potrafiłbym sobie tak zwichn±ć nogę zsiadaj±c z roweru pod klatk± schodow± ;)

--
biodarek

Data: 2012-07-23 21:21:22
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-23 21:18, biodarek pisze:
W dniu 2012-07-23 21:07, Rowerex pisze:
Ciekawi mnie jak wygl±da miejsce w którym nabawiła się tej kontuzji,
wspominała w wywiadzie, że "podcięło jej koło i chciała się
podeprzeć", hmmmm.... Pomy¶lałem o ewentualnej winie trenera i
rzeczywi¶cie takie głosy się podnosz±... Może ostatni etap treningu
powinien wygl±dać inaczej...

Pozostaje nam gdybanie, ale ja pewnie potrafiłbym sobie tak zwichn±ć
nogę zsiadaj±c z roweru pod klatk± schodow± ;)

Aaaa... Maja chyba mówiła, że to łatwy fragment przejeżdżany wielokrotnie na trasie treningowej. Może jaki¶ zło¶liwiec podrzucił kamyczek ;)

--
biodarek

Data: 2012-07-23 14:15:07
Autor: PK
No i dupa :/
On 2012-07-23, Mike <mikemtb@mail.patrz.w.sigu> wrote:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie
-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html

Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

Ciekawe czy będzie jej się chciało. Zawsze sądziłem, że (skoro nie jest
w życiu skazana na jakieś zasiłki dla medalistów) będzie próbowała
zakończyć karierę raczej przed 30stką.

No ale złoto na IO jest w zasięgu, więc pewnie jeszcze pojeździ :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-07-25 13:54:33
Autor: J.F
No i dupa :/
UĹĽytkownik "PK"  napisaĹ‚ w wiadomoĹ›ci grup
Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.
Ciekawe czy będzie jej się chciało. Zawsze sądziłem, że (skoro nie jest
w życiu skazana na jakieś zasiłki dla medalistów) będzie próbowała
zakończyć karierę raczej przed 30stką.
No ale złoto na IO jest w zasięgu, więc pewnie jeszcze pojeździ :).

O ile jej sie to wszystko dobrze zrosnie, czego jej serdecznie zycze, ale to trwa i nie zawsze sie udaje ..

J.

Data: 2012-07-27 00:16:19
Autor: Akarm
No i dupa :/
UĹĽytkownik "PK"  napisaĹ‚:
[ciach NTG]
ciekaw jestem co powoduje ludźmi, że MUSZĄ pisać zawsze i wszędzie?
Na alt.pl allegro : bo motocykl kupiłem właśnie za pomocą tego portalu
Na pl.rec. rowery: bo akurat na rowerze dzisiaj jeździłem...
Na pl. rec. motocykle: w sprawie wymiany kaloryferów,bo akurat tutaj tyle potrafię i przeczytać i napisać ;)
Czy naprawdę ci kretyni nie mają za grosz samokrytycyzmu? Czy nie znają nikogo, kto mógłby wytłumaczyć że debilizmem nie ma co się chlubić?
To były pytania retoryczne. Nie sprawdzajcie znaczenia.
Czasem po prostu normalny czĹ‚owiek  nie wytrzymuje...
           Akarm
http://www.bykom-stop.avx.pl

Data: 2012-07-23 17:58:02
Autor: Marek 'marcus075' Karweta
No i dupa :/
Mike, Mon, 23 Jul 2012 15:46:25 +0200, pl.rec.rowery:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html

Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

Po drodze jeszcze MS, ME i cholera wie czego jeszcze. Wydaje mi się, że
będzie próbowała.

--
Pozdrowienia,
Marek 'marcus075' Karweta                | Dwa kieliszki wystarcz±.
GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl   | Najpierw jeden
Tuwima c(z)ytuję z przyjemno¶ci±         | A potem kilkana¶cie drugich.

Data: 2012-07-23 21:14:59
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-23 15:46, Mike pisze:
W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html


Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

No. Kiszka kompletna. Pozostaje dalej trenować. Są jeszcze Mistrzostwa Świata, Europy, Puchar Świata. Na szczęście kolarstwo to taki fajny sport, że wiek nie jest ograniczeniem. Nie wiem czy Gunn-Rita Dahle-Flesja startuje w Londynie, ale jest chyba 10 lat starsza od Mai, a startowała już w Atlancie w 1996 r. Albo babcia Longo - Jeannie Longo - rocznik 1958, startowała siedmiokrotnie w igrzyskach. W Pekinie zabrakło jej 2 sekund do brązowego medalu.

Więc jeśli tylko Maja wytrzyma ten reżim treningowy, bo nie wierzę, że czasami nie ma dość, to pewnie zdobędzie to złoto olimpijskie. Dla mnie osobiście nie jest to konieczne. Wystarczy, że podczas oglądania jej jazdy będą takie emocje jak w Mount Sainte Anne, kiedy zdobywała złoto MŚ, jak rok temu w Champery zdobywając "tylko" srebro MŚ po wymianie koła pięknie wracając do czołówki, albo jak w Pietermaritzburgu na ostatnim rock gardenie pięknie objechała Emilkę z Kanady.
To były piękne chwile.

A teraz pewnie zaczną się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się sprawdzał. Zresztą już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski.

--
biodarek

Data: 2012-07-23 14:50:27
Autor: Wilk
No i dupa :/
On Jul 23, 9:14 pm, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

No. Kiszka kompletna. Pozostaje dalej trenować. S± jeszcze Mistrzostwa
¦wiata, Europy, Puchar ¦wiata.

Tak samo mógłby¶ powiedzieć polskim piłkarzom którzy tak żało¶nie
przegrali Euro - pozostaje dalej trenować, na jesieni zagracie sobie w
swoich ligach...

Nie oszukuj sam siebie - to nie kolarstwo szosowe, akurat w MTB (jak i
w większo¶ci innych dyscyplin sportowych) prestiż igrzysk olimpijskich
daleko przebija pozostałe imprezy.

Więc je¶li tylko Maja wytrzyma ten reżim treningowy, bo nie wierzę, że
czasami nie ma do¶ć, to pewnie zdobędzie to złoto olimpijskie.

Będzie bardzo trudno, obecnie jest jednak w optymalnym wieku, w formie
chyba też. Czy utrzyma się na takim poziomie przez kolejne 4 lata -
nie sposób ocenić, takie co¶ jak ta kontuzja musiało j± mocno rozbić
psychicznie, czy znajdzie motywację na kolejne 4 lata?

Pech nieprawdopodobny, jeden głupi wypadek - i tyle przygotowań poszło
w diabły; ogromna szkoda

A teraz pewnie zaczn± się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana
trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się
sprawdzał. Zreszt± już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w
TV Ryszard Szurkowski.

Nie zaczn± się - tylko będ± kontynuowane, bo przecież trwaj± już od
dawna, od momentu samej wymiany. Decyzję tak naprawdę podjęła sama
Maja - i to ona ponosi jej konsekwencje. Ale obwinianie Galińskiego o
ten wypadek jest trochę niepoważne, to po prostu zwykły pech, MTB to
jednak sport do¶ć urazowy - i takie przypadki się zdarzaj±, nie da się
tego sportu trenować unikaj±c bardziej wymagaj±cych tras; trener
przecież nie kazał jej jechać jakiego¶ ciężkiego DH tylko trasę
odpowiadaj±c± specyfice jej konkurencji.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-24 09:46:55
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
biodarek napisał:
A teraz pewnie zaczną się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się
sprawdzał. Zresztą już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski

Taaa, pan Szurkowski m.in. wyartykułował że "(...) ta niepewność spowodowała taką niepewność w ruchach, w poruszaniu się na ekstremalnym sprzęcie w ekstremalnych warunkach".

No żesz... co to za bełkot? Wypadki w MTB są wkalkulowane, nawet mistrzowie zaliczają poważne gleby. A zresztą rzeczona trasa ponoć nie była hardkorem więc co to za ekstremalne warunki? Przewrócić można się nawet podczas wchodzenia do domu i skręcić kolano. Niemniej panu Szurkowskiemu samo zestawienie kilku słów jak "trening", "rower", "wypadek" i "kontuzja" już wystarczyły aby dorobić ideologię i w końcu mieć podstawy do wjechania na system treningowy Mai. Całkiem możliwe że gdyby się jej ta kontuzja nie wydarzyła, mielibyśmy olimpijskie złoto. A może nie? Może byłaby ósma? Kto to wie. Ale "na szczęście" już po ptakach i można zacząć nagonkę. Kraj hejterów i mądrali po fakcie, jak bum cyk cyk.

Jeśli ktoś śledzący temat znajdzie wypowiedź Mai, że poprzez obecny system treningów czuła się "niepewnie", co odbiło się na jej niepewnych ruchach podczas treningu i skutkowało kontuzją, odszczekam. Póki co dla mnie pan Szurkowski wpada do worka dawnych rodzimych sław, które z takich czy innych powodów próbują zaistnieć w mediach i skreślają swoją sławę (no wiadomo o co kaman, Tomaszewski. Lato etc.).

Swoją drogą bardzo krytykowane było niepojawienie się Mai na Mistrzostwach Polski kosztem treningu we Włoszech. Bo ja wiem? Za mało wiemy żeby być pewnym czy w obecnym reżimie treningu faktycznie Mai bardziej nie był potrzebny spokojny trening niż walka o kolejny lokalny medalik. W końcu ona ma spore doświadczenie i razem z trenerem mogła podjąć taką decyzję świadomie, bez drugiego dna. Ale oczywiście masa węszących spisek i tak wyciągnęła z tego swoje wnioski, a niestety w obecnej sytuacji panna Maja nie ma szans na obronienie się i trenera dobrym wynikiem w Londynie. I jak już napisałeś, nagonka ruszyła.

Do kompletu jeszcze brakuje teorii o świadomym sprowokowanu kontuzji, bo lekarze Mai dali jej tak wielkie dawki EPO że nie byli w stanie ich zatuszować w jej organizmie i tylko kontuzja pozwoliła na uniknięcie kontroli :-)

A.

Data: 2012-07-24 11:51:10
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Alfer_z_pracy napisał:
Jeśli ktoś śledzący temat znajdzie wypowiedź Mai, że poprzez obecny system treningów czuła się "niepewnie", co odbiło się na jej niepewnych ruchach podczas treningu i skutkowało kontuzją, odszczekam. Póki co dla mnie pan Szurkowski wpada do worka dawnych rodzimych sław, które z takich czy innych powodów próbują zaistnieć w mediach i skreślają swoją sławę (no wiadomo o co kaman, Tomaszewski. Lato etc.).

Cóż, nie trzeba było długo czekać :-) Sam sobie odpowiem - Maja rzekła:

"- Słyszałam te wypowiedzi i muszę przyznać, że jestem wstrząśnięta, bo Szurkowski był zawsze autorytetem. Poza tym zna mnie trochę i wie, że głupich decyzji nie podemuję - stwierdziła. - Pan Ryszard nie zna kompletnie sytuacji. Jego słowa są dla mnie przykre i podważają jego autorytet. Każdy jego argument jest błędny. Nie chcę roztrząsać tematu zmiany trenera i rezygnacji z Andrzeja Piątka. Na pewno nie jest na to czas w tej chwili. Także brak startu w mistrzostwach Polski uważam za słuszny. Przygotowania do igrzysk były ważniejsze. Po chorobie była to najlepsza decyzja, by trenować a nie startować - dodała.

Włoszczowska skomplementowała swojego obecnego szkoleniowca i nie ma żadnego żalu do niego o ewentualne błędy w przygotowaniach. - Marek Galiński to najlepszy trener na jakiego mogłam trafić. Moje zdolności techniczne podwyższyły się kilkukrotnie. W zeszłym roku szliśmy takim samym schematem przygotowań i wszystko było w porządku. Zdobyłam srebrny medal na mistrzostwach świata, a pewnie byłby złoty, gdyby nie problem z rowerem - wyjaśniła."

I tyle w temacie.

A.

Data: 2012-07-24 22:48:30
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-24 11:51, Alfer_z_pracy pisze:
Włoszczowska skomplementowała swojego obecnego szkoleniowca i nie ma
żadnego żalu do niego o ewentualne błędy w przygotowaniach. - Marek
Galiński to najlepszy trener na jakiego mogłam trafić. Moje zdolno¶ci
techniczne podwyższyły się kilkukrotnie. W zeszłym roku szli¶my takim
samym schematem przygotowań i wszystko było w porz±dku. Zdobyłam srebrny
medal na mistrzostwach ¶wiata, a pewnie byłby złoty, gdyby nie problem z
rowerem - wyja¶niła."

Trzeba przyznać - lepiej jeĽdzi technicznie. Na tle rywalek miała wła¶nie chyba tę przewagę, że mogła jeĽdzić za trenerem ucz±c się od niego. Ja też się najwięcej uczę jad±c za kim¶ dobrym. Widzę jak wybiera drogę przejazdu, jak dostosowuje tempo. Patrz±c na relacje z Pucharu ¦wiata, to widać, że panowie jeżdż± wyraĽnie szybciej. Wiadomo - warunki fizyczne. Ale chyba nie tylko. Porównuj±c choćby wy¶cigi w Nowym Mescie na Morawach, to był taki podjazd, że tylko jedna zawodniczka podjeżdżała, a faceci prawie wszyscy.

Tutaj relacje, aktualne i stare:
http://live.redbull.tv/
BTW teraz, 28.07, s± zawody pucharowe w Val d'Isere - ciekawe ile wystartuje osób bior±cych jednocze¶nie udział w Igrzyskach.

Bo jednak w ci±gu ostatnich lat zwiększyła się trudno¶ć zawodów MTB (we wszystkich kategoriach). Dzisiejsze XC jest o wiele trudniejsze od niedawno rozgrywanych zawodów DH. Nie wiem, czy kojarzycie ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=VzZkKE9Z35g
Wygl±da komicznie, ale to jest DH w latach 90. Mogłoby się wydawać, że to niedawno.

> I tyle w temacie.

Na miejscu Mai pozwoliłbym sobie teraz na to, czego musiała się wyrzec podczas przygotowań. Jaka¶ wódeczka, blacha ciasta powiedzmy typu sernik na zimno z galaretk± (żelatyna!), duży TV i ogl±danie z nog± na poduszce. Przede wszystkim niech się dobrze wygoi. Zreszt±, jest w najlepszych rękach. Ja, kiedy urwałem sobie rękę, musiałem czekać tydzień na łóżko w szpitalu.

--
biodarek

Data: 2012-07-25 09:45:13
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
biodarek napisał:
Na miejscu Mai pozwoliłbym sobie teraz na to, czego musiała się wyrzec podczas przygotowań. Jaka¶ wódeczka, blacha ciasta powiedzmy typu sernik na zimno z galaretk± (żelatyna!), duży TV i ogl±danie z nog± na poduszce.

Wy¶lij jej to na @, może skorzysta :-)

Dłuższy tekst z jej wypowiedzi± oraz to samo w wersji wideo tu:
http://www.tvn24.pl/wloszczowska-o-szurkowskim-nie-ma-pojecia-o-tym-co-sie-dzialo,266714,s.html

Pzdr
A.

Data: 2012-07-25 11:06:26
Autor: Coaster
No i dupa :/
On 7/24/12 10:48 PM, biodarek wrote:
Ja, kiedy urwałem sobie rękę, musiałem czekać tydzień na łóżko w szpitalu.

Nie bylo wolnej kozetki? Z jedna reka zajmowales przeciez mniej miejsca... ;-)

--
PoZdR
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Tut! Tut!" cried Sherlock Holmes. "You must act man,
or you are lost. Nothing but energy can save you.
This is no time for despair."
Sir Arthur Conan Doyle, The Five Orange Pips
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2012-07-24 15:36:43
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-24 09:46:55 +0200, "Alfer_z_pracy" <alferwywalto@mp.pl> said:

A teraz pewnie zaczn± się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się
sprawdzał. Zreszt± już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w TV Ryszard Szurkowski

Taaa, pan Szurkowski m.in. wyartykułował że "(...) ta niepewno¶ć spowodowała tak± niepewno¶ć w ruchach, w poruszaniu się na ekstremalnym sprzęcie w ekstremalnych warunkach".

No żesz... co to za bełkot?

To radosne bełkotanie o złym trenerze, PZKolu, braku informacji w mediach (zanim zrobiono wszystkie badania) było albo przejawem chęci zaistnienia, byle czym, aby zaistnieć lub objawem ostrej demencji starczej.


Wypadki w MTB s± wkalkulowane, nawet mistrzowie zaliczaj± poważne gleby.

A raczej: zwłaszcza oni. Walka o wynik to jazda na krawędzi - wydolno¶ci, bezpieczeństwa.


Swoj± drog± bardzo krytykowane było niepojawienie się Mai na Mistrzostwach Polski kosztem treningu we Włoszech. Bo ja wiem? Za mało wiemy żeby być pewnym czy w obecnym reżimie treningu faktycznie Mai bardziej nie był potrzebny spokojny trening niż walka o kolejny lokalny medalik.

Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego: koncentracja na najistotniejszych zawodach. Jak akurat w mikrocyklu wypadał odpoczynek, to startowanie w lokalnych zawodach mogłoby być zniweczeniem paru miesięcy pracy.


--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-24 15:55:44
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-24 15:36:43 +0200, de Fresz <defresz@NOSPAMo2.pl> said:

Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego:

Tfu, makrocyklu miało być.


--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-25 12:41:49
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 24 Lip, 14:36, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-24 09:46:55 +0200, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> said:

>> A teraz pewnie zaczn± się dyskusje, czy dobrym krokiem była zmiana
>> trenera na rok przed igrzyskami, skoro poprzedni doskonale się
> sprawdzał. Zreszt± już się zaczęła - wypowiadał się o tym krytycznie w
> TV Ryszard Szurkowski

> Taaa, pan Szurkowski m.in. wyartykułował że "(...) ta niepewno¶ć
> spowodowała tak± niepewno¶ć w ruchach, w poruszaniu się na ekstremalnym
> sprzęcie w ekstremalnych warunkach".

> No żesz... co to za bełkot?

To radosne bełkotanie o złym trenerze, PZKolu, braku informacji w
mediach (zanim zrobiono wszystkie badania) było albo przejawem chęci
zaistnienia, byle czym, aby zaistnieć lub objawem ostrej demencji
starczej.

> Wypadki w MTB s± wkalkulowane, nawet mistrzowie zaliczaj± poważne gleby.

A raczej: zwłaszcza oni. Walka o wynik to jazda na krawędzi -
wydolno¶ci, bezpieczeństwa.

> Swoj± drog± bardzo krytykowane było niepojawienie się Mai na
> Mistrzostwach Polski kosztem treningu we Włoszech. Bo ja wiem? Za mało
> wiemy żeby być pewnym czy w obecnym reżimie treningu faktycznie Mai
> bardziej nie był potrzebny spokojny trening niż walka o kolejny lokalny
> medalik.

Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego: koncentracja na
najistotniejszych zawodach. Jak akurat w mikrocyklu wypadał odpoczynek,
to startowanie w lokalnych zawodach mogłoby być zniweczeniem paru
miesięcy pracy.

Pozwolę sobie na polemikę. To co napiszę, to wnioski które przyszły mi
do głowy, nie znaczy to wcale, że uważam je za prawdziwe, jak mi
przyjd± do głowy wnioski przeciwne, to też je opiszę. A więc...

Ci którzy uważaj±, że wypowiedĽ Szurkowskiego na temat winy trenera
jest bzdur± często powołuj± się na _profesjonalizm_ trenera i
zawodniczki - skoro s± _profesjonalistami_, to znaczy, że wiedzieli co
robi±, a to co się stało było zwykłym wypadkiem.

No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała
doskonale trasę, ale podcięło jej przednie koło i próbowała się
ratować.... Hmmm... Wiecie co się mówi w takich przypadkach? Ano mówi
się wprost i bez ogródek, że zawodowca, fachowca, znawcę tematu, etc,
zwyczajnie zgubiła rutyna.

WeĽmy więc pod lupę ów upadek.

Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie
d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np.
poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może
za mało razy się wywaliłem, ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować
się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej...

Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy
się przewracać, wiec czemu jednak  podpierał się na siłę aby upadku
unikn±ć i odniósł kontuzję? Możliwo¶ci jest kilka...
1) Zgubiła go rutyna
2) Jednak nie do końca wie jak bezpiecznie i cało wyj¶ć z wywrotki
3) Teren był tak trudny, np.: stromy, kamienisty itp, że nie ratowanie
się mogło skończyć się czym¶ jeszcze gorszym...

W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener?
Moim zdaniem na wszystkie.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-25 22:14:34
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-25 21:41, Rowerex pisze:
No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała
doskonale trasę, ale podcięło jej przednie koło i próbowała się
ratować.... Hmmm... Wiecie co się mówi w takich przypadkach? Ano mówi
się wprost i bez ogródek, że zawodowca, fachowca, znawcę tematu, etc,
zwyczajnie zgubiła rutyna.

Jak podliczę swoje urazy, to chyba wszystkie zdarzyły się w pobliżu domu. Nigdy w górach czy na zawodach. Na znanych trasach nie koncentruję się maksymalnie. Możliwe, że tak było. Ale to dzisiaj już nieważne.

Parę razy się na rowerze wywaliłem

Czy także w górach? Niekoniecznie typu Dolomity.

i mam z tego jeden wniosek,
mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie
d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np.
poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może
za mało razy się wywaliłem, ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować
się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej...

Przewrócić razem z rowerem? Na kamienie? Odpada.
Albo w takiej sytuacji:
http://www.pinkbike.com/video/204800
Upadać z rowerem? ;)

Nie, nie. Odruchowo będziesz wyskakiwał z roweru. I tak ma być.

Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy
się przewracać, wiec czemu jednak  podpierał się na siłę aby upadku
unikn±ć i odniósł kontuzję? Możliwo¶ci jest kilka...
1) Zgubiła go rutyna
2) Jednak nie do końca wie jak bezpiecznie i cało wyj¶ć z wywrotki
3) Teren był tak trudny, np.: stromy, kamienisty itp, że nie ratowanie
się mogło skończyć się czym¶ jeszcze gorszym...

W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener?
Moim zdaniem na wszystkie.

Moim zdaniem 3 x Nie.
Takie rzeczy się zdarzaj± najlepszym. Ma za sob± mnóstwo upadków, bo takie jest wyczynowe XC i kto, jak nie ona wie, jak cało wyj¶ć przy upadku. Nie byłem w Livigno, ale pierwszy wynik szukania: http://vimeo.com/13281431 - to nie jest trudny teren. Zwłaszcza w porównaniu z trasami na zawodach XC.

--
biodarek

Data: 2012-07-25 13:42:11
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 25 Lip, 22:14, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

Czy także w górach? Niekoniecznie typu Dolomity.

Livigno nie leży w Dolomitach - tylko w masywie nazywanym "Alpy
Livigno" będ±cym czę¶ci± Alp Retyckich.
Dolomity to akurat bardzo charakterystyczna czę¶ć Alp (przede
wszystkim wapienne szczyty, inne podłoże itd.) - a w Livigno jest inny
typ gór, inny rodzaj terenu; więc nie należy tego z sob± mylić.

Livigno jest jednym z największych o¶rodków MTB w Alpach - jest tam
mnóstwo tras MTB; to jedno z nielicznych miejsc w Alpach, gdzie ludzi
na rowerach MTB widuje się znacznie czę¶ciej niż tych na rowerach
szosowych.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 09:51:42
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-25, Wilk wrote:
On 25 Lip, 22:14, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

Czy takĹĽe w gĂłrach? Niekoniecznie typu Dolomity.

Livigno nie leĹĽy w Dolomitach - tylko w masywie nazywanym "Alpy
Livigno" będącym częścią Alp Retyckich.
Dolomity to akurat bardzo charakterystyczna część Alp (przede
wszystkim wapienne szczyty, inne podłoże itd.) - a w Livigno jest inny
typ gór, inny rodzaj terenu; więc nie należy tego z sobą mylić.

Livigno jest jednym z największych ośrodków MTB w Alpach - jest tam
mnĂłstwo tras MTB; to jedno z nielicznych miejsc w Alpach, gdzie ludzi
na rowerach MTB widuje się znacznie częściej niż tych na rowerach
szosowych.

Eeee. JeĹĽeli MTB widuje siÄ™ w tym samym miejscu, co szosy, to ktoĹ›
jeĹşdzi nie tam, gdzie powinien. Ja na alpejskich singlach ĹĽadnych
szosĂłwek nie widujÄ™. :P

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 04:14:18
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 11:51, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Eeee. Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶
jeĽdzi nie tam, gdzie powinien. Ja na alpejskich singlach żadnych
szosówek nie widuję. :P

Taaak...
Bo ludzie jeżdż±cy na MTB - to najczę¶ciej biwakuj± tylko w terenie,
żywi± się korzonkami znalezionymi na trasie (ewentualnie upolowanymi
¶wistakami), a na single s± zrzucani helikopterami.
ZejdĽ trochę na ziemię, asfalt jest nieodł±czn± czę¶ci± MTB, wiele
dojazdów czy pocz±tków wymagaj±cych tras MTB w Alpach jest utwardzona.
Livigno jest o tyle ciekawe - że jest położone bardzo wysoko (1800m) -
i tam najczę¶ciej od razu wjeżdża się w teren.

Niemniej ogólnie w Alpach przewaga rowerzystów szosowych nad
rowerzystami MTB jest ogromna
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 11:31:50
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 11:51, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Eeee. JeĹĽeli MTB widuje siÄ™ w tym samym miejscu, co szosy, to ktoĹ›
jeĹşdzi nie tam, gdzie powinien. Ja na alpejskich singlach ĹĽadnych
szosĂłwek nie widujÄ™. :P

Taaak...
Bo ludzie jeżdżący na MTB - to najczęściej biwakują tylko w terenie,
ĹĽywiÄ… siÄ™ korzonkami znalezionymi na trasie (ewentualnie upolowanymi
świstakami), a na single są zrzucani helikopterami.

Nie wiem, w jakich Alpach Ty bywasz, ale w tych, ktĂłre znam, na kaĹĽdej
byle górze jest parę całkiem solidnych restauracji.

Zejdź trochę na ziemię, asfalt jest nieodłączną częścią MTB, wiele
dojazdĂłw czy poczÄ…tkĂłw wymagajÄ…cych tras MTB w Alpach jest utwardzona.
Livigno jest o tyle ciekawe - że jest położone bardzo wysoko (1800m) -
i tam najczęściej od razu wjeżdża się w teren.

Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej
stronie jest najczęściej tak, że praktycznie do samego interesującego
miejsca dojeĹĽdĹĽa siÄ™ kolejkÄ…/autobusem, a potem od razu jest juĹĽ teren.
Do tego bardzo rozbudowana sieć wyciągów powoduje, że po tym asfalcie
naprawdę nie ma po co jeździć, nie licząc krótkich odcinków.

Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodłączna część". I gdzie jak
gdzie, ale w Alpach całkiem sprawnie da się to zło omijać.

Niemniej ogĂłlnie w Alpach przewaga rowerzystĂłw szosowych nad
rowerzystami MTB jest ogromna

Być może - ale masz jakieś twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo
ja, nie pakując się na asfaltowe przełęcze, prawie szosowców nie widuję.
:P

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 05:06:32
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 13:31, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Nie wiem, w jakich Alpach Ty bywasz, ale w tych, które znam, na każdej
byle górze jest parę całkiem solidnych restauracji.

I co z tego? A na górę to się nie wjeżdża? A jedzenia to się do owych
restauracji nie dowozi? Restauracja - to się w 95% przypadków równa
szutrowa droga, w dolnej czę¶ci z reguły asfaltowa

Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej
stronie jest najczę¶ciej tak, że praktycznie do samego interesuj±cego
miejsca dojeżdża się kolejk±/autobusem

Dobre ;))
Przejrzyj sobie informacje na temat głównego szwajcarskiego szlaku MTB
prowadz±cego przez pół kraju (po wielu wysokich przełęczach) - Alpine
Bike, to zobaczysz ile kilometrów asfaltu obejmuje. Oczywi¶cie
francuskie pieski wol± wwieĽć tyłki kolejkami, autobusami lub
wyci±gami już wysoko w górę żeby sobie oszczędzić wielu kilometrów
podjazdów - ale IMO nie o to w tej zabawie chodzi; przypominam, że
skrót MTB - to znaczy Mountain Bike, a nie Only Terrain Bike. Podobnie
jest z wieloma wersjami TransAlpu - nieodł±cznie obejmuje także i
kilometry asfaltowe.

Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodł±czna czę¶ć". I gdzie jak
gdzie, ale w Alpach całkiem sprawnie da się to zło omijać.

Tak, a asfalt jest rakotwórczy. Stały tekst który głosz± Ci którzy
wol± wjechać na 2000m wyci±giem zamiast się umordować w±ziutk± drog±
asfaltow± czy szutrow± na której się spotka 5 samochodów na krzyż.

Być może - ale masz jakie¶ twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo
ja, nie pakuj±c się na asfaltowe przełęcze, prawie szosowców nie widuję.
:P

Rowerzystów MTB spotyka się znacznie mniej niż szosowych; po prostu
tam kolarstwo szosowe jest znacznie popularniejsze niż u nas
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 12:50:55
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 13:31, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Nie wiem, w jakich Alpach Ty bywasz, ale w tych, ktĂłre znam, na kaĹĽdej
byle górze jest parę całkiem solidnych restauracji.

I co z tego? A na gĂłrÄ™ to siÄ™ nie wjeĹĽdĹĽa? A jedzenia to siÄ™ do owych
restauracji nie dowozi? Restauracja - to siÄ™ w 95% przypadkĂłw rĂłwna
szutrowa droga, w dolnej części z reguły asfaltowa

I co to ma do tego, kogo siÄ™ spotyka na terenowych szlakach ktĂłre
prowadzÄ… z obu stron? SzosowcĂłw tam siÄ™ nie widuje za bardzo, zapewne
głównie dlatego, że te drogi się kończą ślepo bądź zamieniają w
kamieniste szutry w ktĂłrymĹ› momencie.

Przykro mi burzyć Twój obraz Alp, ale przynajmniej po szwajcarskiej
stronie jest najczęściej tak, że praktycznie do samego interesującego
miejsca dojeĹĽdĹĽa siÄ™ kolejkÄ…/autobusem

Dobre ;))
Przejrzyj sobie informacje na temat głównego szwajcarskiego szlaku MTB
prowadzącego przez pół kraju (po wielu wysokich przełęczach) - Alpine
Bike, to zobaczysz ile kilometrów asfaltu obejmuje. Oczywiście
francuskie pieski wolą wwieźć tyłki kolejkami, autobusami lub
wyciągami już wysoko w górę żeby sobie oszczędzić wielu kilometrów
podjazdĂłw - ale IMO nie o to w tej zabawie chodzi; przypominam, ĹĽe
skrĂłt MTB - to znaczy Mountain Bike, a nie Only Terrain Bike. Podobnie
jest z wieloma wersjami TransAlpu - nieodłącznie obejmuje także i
kilometry asfaltowe.

OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i
wniósł go na Rysy. Wyśmienicie.

Ciebie te francuskie pieski jakoś bardzo prześladują. Jako te zmory
senne są w co drugim Twoim poście. Nie boisz się lodówki otwierać?

I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie
zachwycają się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało
jeĹşdzi rowerami gĂłrskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej.

Jeszcze w kwestii oficjalnych szlakĂłw MTB w Szwajcarii - tak, sÄ… i
prowadzą całkiem często przez szutry i asfalty. Na spore ich kawałki w
zupełności wystarczy jakaś krosowa hybryda bez amortyzatora z niezbyt
cienkimi oponami. Tylko, być może będzie to dla Ciebie szokiem, to nijak
nie jest najciekawsza rzecz, jaką Szwajcaria może zaproponować do jazdy
MTB.

Asfalt w MTB to zło konieczne a nie "nieodłączna część". I gdzie jak
gdzie, ale w Alpach całkiem sprawnie da się to zło omijać.

Tak, a asfalt jest rakotwórczy. Stały tekst który głoszą Ci którzy
wolą wjechać na 2000m wyciągiem zamiast się umordować wąziutką drogą
asfaltowÄ… czy szutrowÄ… na ktĂłrej siÄ™ spotka 5 samochodĂłw na krzyĹĽ.

Acha. Bo drogą nieutwardzaną czy nawet ścieżką wjechać się już nie da,
prawda?

Ale było o asfalcie, a nie o szutrówkach. A na przeciwpożarowych
szutrówkach jakoś tych szosowców nie widuję... pewnie nie umiem patrzeć,
musi kamuflujÄ… siÄ™, cwaniaki.

Swoją drogą, ile asfaltowych podjazdów trzeba wyrobić, żeby móc zostać
uznanym za rzetelnego kolarza w systematyce Michała W.?

Być może - ale masz jakieś twarde dane czy tylko własne obserwacje? Bo
ja, nie pakując się na asfaltowe przełęcze, prawie szosowców nie widuję.
:P

RowerzystĂłw MTB spotyka siÄ™ znacznie mniej niĹĽ szosowych; po prostu
tam kolarstwo szosowe jest znacznie popularniejsze niĹĽ u nas

Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej?
Jeździłeś terenowo po Alpach czy tylko asfaltami? Bo jak asfaltami to
tak, zapewne masz racjÄ™, rowerĂłw MTB jest na nich znacznie mniej, niĹĽ
szosowych.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 06:37:42
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 14:50, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:
On 2012-07-26, Wilk wrote:

I co to ma do tego, kogo się spotyka na terenowych szlakach które
prowadz± z obu stron? Szosowców tam się nie widuje za bardzo, zapewne
głównie dlatego, że te drogi się kończ± ¶lepo b±dĽ zamieniaj± w
kamieniste szutry w którym¶ momencie.

To nie był argument nt. ilo¶ci rowerzystów a sposobu dojazdu do owych
restauracji, które nie leż± przy żadnych singlach tylko drogach. A
rowerzystów MTB nawet na szlakach czysto terenowych - jest w Alpach
dużo mniej niż rowerzystów szosowych.

OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i
wniósł go na Rysy. Wy¶mienicie.

Na Rysy wniosłem akurat rower szosowy; a co¶ mi się widzi, że i liczb±
kilometrów w alpejskim terenie to takiego wyczynowca jak Ty to
przebijam lekk± r±czk± :); we wspomnianym Livigno miałem okazję
jeĽdzić w tym samym czasie co i Majka
Co to jest MTB - mówi nam tego nazwa; to że paru nawiedzonych go¶ci
twierdzi, że jazda na takim rowerze musi się ograniczać tylko i
wył±cznie do terenu - ich sprawa. Tak to da się jeĽdzić tylko na
króciutkich trasach z noclegiem w stałej bazie, na każdej dłuższej
trasie w Alpach bez asfaltu nie sposób się obej¶ć. A wiele asfaltów
alpejskich to przepiękne szosy, przebijaj±ce widowiskowo¶ci± wiele
tras terenowych. Dla mnie MTB - to jak nazwa mówi - jazda po górach i
obcowanie z wspaniał± górsk± przyrod± i krajobrazami, to łatwiejsze
niż na szosie, dzięki znacznie bardziej pustym trasom niż na głównych
szosach i dostępowi do większej ilo¶ci tras zarezerwowanych dla
pewnego typu roweru. Nie lubię takich klapek na oczach - szosowców co
na każdy teren kwękaj± z odraz±, czy terenowców z tekstami o
rakotwórczym asfalcie. W jeĽdzie na rowerze dla mnie nie jest ważne
takie zaszufladkowanie - tylko to co przeżywamy, mnie jazda na rowerze
MTB po asfalcie wcale nie drażni, blokuję amortyzator, wrzucam duż±
tarczę z przodu - i gotowe. Gdybym się trzymał ¶ci¶le terenu - to
żadnej sensownej trasy bym nie zrobił, to dobre na krótkie wyjazdy
samochodowo-pobytowe; a nie dłuższ± trasę.

Ciebie te francuskie pieski jako¶ bardzo prze¶laduj±. Jako te zmory
senne s± w co drugim Twoim po¶cie. Nie boisz się lodówki otwierać?

Widać celnie trafiłem jak taki odzew ;) Wielu rowerzystów MTB
preferuje wwożenie tyłka wyci±gami zamiast męczenia się na podjazdach
- to s± wła¶nie dla mnie francuskie pieski ;)

I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie
zachwycaj± się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało
jeĽdzi rowerami górskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej..

No doprawdy? Amerykę odkryłe¶. Asfalt nie jest celem jazdy MTB, ale
jest ¶rodkiem do tego celu prowadz±cym

Jeszcze w kwestii oficjalnych szlaków MTB w Szwajcarii - tak, s± i
prowadz± całkiem często przez szutry i asfalty. Na spore ich kawałki w
zupełno¶ci wystarczy jaka¶ krosowa hybryda bez amortyzatora z niezbyt
cienkimi oponami. Tylko, być może będzie to dla Ciebie szokiem, to nijak
nie jest najciekawsza rzecz, jak± Szwajcaria może zaproponować do jazdy
MTB.

Byłe¶ na tym wspomnianym szlaku, że się tak m±drzysz? Bo ja byłem i
wiem że w górnych partiach oferuje fantastyczne warunki do klasycznej
jazdy MTB oraz nieziemskie krajobrazy. Tylko jako ciekawy szlak
przekrojowy takiej długo¶ci - przekracza mnóstwo alpejskich dolin (a
nie koncentruje się w jednej jak np. Livigno) - a to oznacza
konieczno¶ć pokonywania owych dolin od dna po same przełęcze, więc i
po drodze oczywi¶cie uzbiera się niejeden kilometr asfaltu, przede
wszystkim w dolnych partiach podjazdów/zjazdów. Zreszt± IMO to tylko
lepiej - za długa jazda po terenie też nuży (je¶li to teren dla samego
terenu, bez jaki¶ fajnych tras i pięknych widoków)


Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej?
JeĽdziłe¶ terenowo po Alpach czy tylko asfaltami? Bo jak asfaltami to
tak, zapewne masz rację, rowerów MTB jest na nich znacznie mniej, niż
szosowych.

Widzę jak Cię ozorek swędzi, żeby przywalić, że nie mam pojęcia o czym
piszę. Niestety muszę Cię rozczarować - mam już rower górski i
jeĽdziłem i tak i tak długie trasy, poza tym byłem w Alpach
wielokrotnie, w ich niemal wszystkich rejonach; więc wiem o czym
mówię. Danych statystycznych nie zamierzam wyszukiwać (bo takich
wiarygodnych zwyczajnie nie ma) - mówię na podstawie własnych
obserwacji, czy je przyjmiesz do wiadomo¶ci guzik mnie obchodzi, ci co
w Alpach bywaj±  regularnie i tak wiedz± jaka jest rzeczywisto¶ć.
Przewaga szosowców w Alpach jest znacz±ca; ci na MTB dominuj± tylko w
pewnych rejonach (jak Livigno czy Garda). Na przeciętnej trasie w
terenie spotyka się rowerzystów sporo mniej niż na przeciętnej trasie
na szosie.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 21:02:35
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-26, Wilk wrote:
On 26 Lip, 14:50, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:
On 2012-07-26, Wilk wrote:

I co to ma do tego, kogo siÄ™ spotyka na terenowych szlakach ktĂłre
prowadzÄ… z obu stron? SzosowcĂłw tam siÄ™ nie widuje za bardzo, zapewne
głównie dlatego, że te drogi się kończą ślepo bądź zamieniają w
kamieniste szutry w ktĂłrymĹ› momencie.

To nie był argument nt. ilości rowerzystów a sposobu dojazdu do owych
restauracji, ktĂłre nie leĹĽÄ… przy ĹĽadnych singlach tylko drogach.

Znaczy jak do restauracji dochodzi szuter, to juĹĽ singiel nie moĹĽe, tak?
Biedne single, Michał W. im zabrania. :/

A rowerzystĂłw MTB nawet na szlakach czysto terenowych - jest w Alpach
duĹĽo mniej niĹĽ rowerzystĂłw szosowych.

Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłeś, że większość rowerzystów w terenie
po Alpach jeĹşdzi na rowerach szosowych?

OK, Michał W. ustala, o co chodzi w MTB, bo kupił sobie rower górski i
wniósł go na Rysy. Wyśmienicie.

Na Rysy wniosłem akurat rower szosowy; a coś mi się widzi, że i liczbą
kilometrĂłw w alpejskim terenie to takiego wyczynowca jak Ty to
przebijam lekką rączką :); we wspomnianym Livigno miałem okazję
jeździć w tym samym czasie co i Majka

Ależ nigdy nie wątpiłem, że Twoje wyczyny są najbardziejsze. Gdzie mi
się tam równać, nigdy w życiu!

Co to jest MTB - mówi nam tego nazwa; to że paru nawiedzonych gości
twierdzi, że jazda na takim rowerze musi się ograniczać tylko i
wyłącznie do terenu - ich sprawa. Tak to da się jeździć tylko na
króciutkich trasach z noclegiem w stałej bazie, na każdej dłuższej
trasie w Alpach bez asfaltu nie sposób się obejść. A wiele asfaltów
alpejskich to przepiękne szosy, przebijające widowiskowością wiele
tras terenowych. Dla mnie MTB - to jak nazwa mĂłwi - jazda po gĂłrach i
obcowanie z wspaniałą górską przyrodą i krajobrazami, to łatwiejsze
niż na szosie, dzięki znacznie bardziej pustym trasom niż na głównych
szosach i dostępowi do większej ilości tras zarezerwowanych dla
pewnego typu roweru. Nie lubiÄ™ takich klapek na oczach - szosowcĂłw co
na każdy teren kwękają z odrazą, czy terenowców z tekstami o
rakotwĂłrczym asfalcie. W jeĹşdzie na rowerze dla mnie nie jest waĹĽne
takie zaszufladkowanie - tylko to co przeĹĽywamy, mnie jazda na rowerze
MTB po asfalcie wcale nie draĹĽni, blokujÄ™ amortyzator, wrzucam duĹĽÄ…
tarczę z przodu - i gotowe. Gdybym się trzymał ściśle terenu - to
żadnej sensownej trasy bym nie zrobił, to dobre na krótkie wyjazdy
samochodowo-pobytowe; a nie dłuższą trasę.

To wspaniale, że masz swoją wizję MTB. Wyobraź sobie, że zupełnie mi ona
nie przeszkadza. A teraz bądź tak dobry i zaakceptuj, że całkiem sporo
osób ma zupełnie inną wizję, omija asfalty jak może, niekoniecznie
uprawia turystykę wielodniową (zwłaszcza z pełnym bagażem). I jakimś
dziwnym trafem takich amatorów roweru górskiego znacznie częściej
spotykam.

Asfalt nie jest rakotwĂłrczy. Asfalt jest zwyczajnie niemoĹĽebnie nudny. I
mi widoki tego nie rekompensujÄ….

Ciebie te francuskie pieski jakoś bardzo prześladują. Jako te zmory
senne są w co drugim Twoim poście. Nie boisz się lodówki otwierać?

Widać celnie trafiłem jak taki odzew ;) Wielu rowerzystów MTB
preferuje wwożenie tyłka wyciągami zamiast męczenia się na podjazdach
- to są właśnie dla mnie francuskie pieski ;)

Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większą
frajdÄ™ przy trudnych i wymagajÄ…cych zjazdach, ktĂłre potrafiÄ… daleko
bardziej dać fizycznie w kość, niż podjazdy. No ale, tak, francuskie
pieski. SprawdĹş lodĂłwkÄ™.

I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie
zachwycają się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało
jeĹşdzi rowerami gĂłrskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej.

No doprawdy? Amerykę odkryłeś. Asfalt nie jest celem jazdy MTB, ale
jest środkiem do tego celu prowadzącym

Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie
nieuniknionym (jak pisałeś) - po Alpach da się robić całkiem długie
trasy bez kawałka asfaltu.

Jeszcze w kwestii oficjalnych szlakĂłw MTB w Szwajcarii - tak, sÄ… i
prowadzą całkiem często przez szutry i asfalty. Na spore ich kawałki w
zupełności wystarczy jakaś krosowa hybryda bez amortyzatora z niezbyt
cienkimi oponami. Tylko, być może będzie to dla Ciebie szokiem, to nijak
nie jest najciekawsza rzecz, jaką Szwajcaria może zaproponować do jazdy
MTB.

Byłeś na tym wspomnianym szlaku, że się tak mądrzysz? Bo ja byłem i
wiem ĹĽe w gĂłrnych partiach oferuje fantastyczne warunki do klasycznej
jazdy MTB oraz nieziemskie krajobrazy. Tylko jako ciekawy szlak
przekrojowy takiej długości - przekracza mnóstwo alpejskich dolin (a
nie koncentruje siÄ™ w jednej jak np. Livigno) - a to oznacza
konieczność pokonywania owych dolin od dna po same przełęcze, więc i
po drodze oczywiście uzbiera się niejeden kilometr asfaltu, przede
wszystkim w dolnych partiach podjazdĂłw/zjazdĂłw. ZresztÄ… IMO to tylko
lepiej - za długa jazda po terenie też nuży (jeśli to teren dla samego
terenu, bez jakiś fajnych tras i pięknych widoków)

Komu siÄ™ nuĹĽy, temu siÄ™ nuĹĽy.

I tak, widziałem kawałki tego szlaku, jak i wielu innych oznaczonych
jako MTB.

Czyli nie masz danych i opierasz to na własnej wiedzy anegdotycznej?
Jeździłeś terenowo po Alpach czy tylko asfaltami? Bo jak asfaltami to
tak, zapewne masz racjÄ™, rowerĂłw MTB jest na nich znacznie mniej, niĹĽ
szosowych.

Widzę jak Cię ozorek swędzi, żeby przywalić, że nie mam pojęcia o czym
piszę. Niestety muszę Cię rozczarować - mam już rower górski i
jeździłem i tak i tak długie trasy, poza tym byłem w Alpach
wielokrotnie, w ich niemal wszystkich rejonach; więc wiem o czym
mówię. Danych statystycznych nie zamierzam wyszukiwać (bo takich
wiarygodnych zwyczajnie nie ma) - mówię na podstawie własnych
obserwacji, czy je przyjmiesz do wiadomości guzik mnie obchodzi, ci co
w Alpach bywajÄ…  regularnie i tak wiedzÄ… jaka jest rzeczywistość.
Przewaga szosowcĂłw w Alpach jest znaczÄ…ca; ci na MTB dominujÄ… tylko w
pewnych rejonach (jak Livigno czy Garda). Na przeciętnej trasie w
terenie spotyka się rowerzystów sporo mniej niż na przeciętnej trasie
na szosie.

To dobrze, że raczyłeś wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich
danych anegdotycznych.

Wiem rĂłwnieĹĽ, ĹĽe masz juĹĽ rower gĂłrski i czujesz siÄ™ w zwiÄ…zku z tym
upoważniony do wyznaczania, czym MTB być powinno, a czym nie i
klasyfikować radośnie na francuskie pieski i wycinaków podjeżdżających
asfaltami. Jak zwykle zjadłeś wszystkie rozumy, ziew.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 03:57:58
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 23:02, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Znaczy jak do restauracji dochodzi szuter, to już singiel nie może, tak?
Biedne single, Michał W. im zabrania. :/

Singiel w 95% będzie tylko powyżej, nie poniżej - więc trzeba tam
dojechać. Można rowerem, można samochodem/wyci±giem/kolej±.

Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów w terenie
po Alpach jeĽdzi na rowerach szosowych?

Taaak...
Tak samo jak Ty stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów na szosie
jeĽdzi rowerami MTB. Jak chcesz rozmawiać - to wstawiaj teksty
odpowiadaj±ce rzeczywisto¶ci.

To wspaniale, że masz swoj± wizję MTB. WyobraĽ sobie, że zupełnie mi ona
nie przeszkadza. A teraz b±dĽ tak dobry i zaakceptuj, że całkiem sporo
osób ma zupełnie inn± wizję, omija asfalty jak może, niekoniecznie
uprawia turystykę wielodniow± (zwłaszcza z pełnym bagażem). I jakim¶
dziwnym trafem takich amatorów roweru górskiego znacznie czę¶ciej
spotykam.


Komu co przeszkadza to widać po sformułowaniu od którego się zaczęła
cała ta dyskusja:

Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51:
"Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶
jeĽdzi nie tam, gdzie powinien"
QED ;))

Mi w niczym nie przeszkadzaj± rowerzy¶ci MTB jeżdż±cy krótkie trasy na
lekko - Tobie ci co na MTB zapuszczaj± się także na szosy - już
najwyraĽniej tak.

Asfalt nie jest rakotwórczy. Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny.. I
mi widoki tego nie rekompensuj±.

DLA CIEBIE jest niemożebnie nudny. Bo jak widać po popularno¶ci
kolarstwa w Alpach - szosa ma zdecydowan± przewagę.

Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większ±
frajdę przy trudnych i wymagaj±cych zjazdach, które potrafi± daleko
bardziej dać fizycznie w ko¶ć, niż podjazdy. No ale, tak, francuskie
pieski. SprawdĽ lodówkę.

Nie rozbawiaj mnie. Nie ma nawet mowy o tym, żeby zjazd dał fizycznie
tak w ko¶ć jak podjazd t± sam± drog±. Zjazd to może większa
adrenalina, większe doznania, wymaga dużo większej techniki - i tyle;
w każdej dyscyplinie kolarskiej, gdzie s± podjazdy - wygrywa się
wy¶cigi wła¶nie dyspozycj± na nich, to one robi± największ± różnicę w
wyniku, najdoskonalsz± technik± na zjeĽdzie nie nadrobi się słabej
dyspozycji na podjeĽdzie; podczas gdy w drug± stronę - jak najbardziej


>> I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie
>> zachwycaj± się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało
>> jeĽdzi rowerami górskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej.

Ja nikim nie pogardzam, więc b±dĽ łaskaw kolejny raz nie wstawiać mi w
usta tekstów których nie napisałem - bo takie ostre sformułowania
nijak się maj± do takiej dyskusji. Po prostu omijanie sporej czę¶ci
ciężkich podjazdów uważam za zwyczajne pój¶cie na łatwiznę,
charakteryzuj±ce wielu wła¶nie na rowerach MTB - st±d sformułowanie o
francuskich pieskach. A już całkowicie ¶mieszne s± "purystyczne"
zarzuty takich osób - że co to za MTB gdy jeĽdzimy też asfaltem -
podczas gdy sami wwoż± tyłki tym samym asfaltem za pomoc± autobusu,
samochodu, czy ewentualnie kolejki/wyci±gu. IMO dużo bardziej w
kolarskim duchu jest to wjechać samemu dowoln± drog± i sił± własnych
mię¶ni niż i¶ć na tak± łatwiznę.

Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie
nieuniknionym (jak pisałe¶) - po Alpach da się robić całkiem długie
trasy bez kawałka asfaltu.

Długie na 50-70km ;))
Trasy przelotowe typu TransAlp w tym sznycie - to już nierealne. A
TransAlp to jest klasyczna jazda MTB, więc nie usiłuj tu insynuować,
że taka jazda to co¶ co nie jest w duchu prawdziwego MTB - a z reguły
koło 1/3 takiej trasy wypada po asfalcie. I nie musi to wcale być
jazda z bagażem, zdecydowana większo¶ć rowerzystów pokonuje to z
trochę większym plecakiem - nocuj±c i jedz±c w schroniskach/hotelach

To dobrze, że raczyłe¶ wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich
danych anegdotycznych.

Anegdoty to mog± opowiadać ludzie tacy jak Ty - znaj±cy Alpy z
w±skiego wycinka. Chcesz się dalej kompromitować uznaj±c, że w Alpach
MTB jest popularniejsze od szosy - be my guest. Ja mam t± przewagę nad
Tob± - że nie patrzę z klapkami na oczach, nie jestem fanatykiem ani
szosy, ani terenu - jestem po prostu fanatykiem roweru. Jak kto¶
zamyka oczy na fakt, że Tour de France jest imprez± ustępuj±c±
ogl±dalno¶ci± jedynie olimpiadom i mistrzostwom w piłce nożnej; jak
s±dzi, że ta ogl±dalno¶ć nie ma przełożenia na amatorsk± jazdę w
Alpach - to po prostu nie ma pojęcia o alpejskich realiach. S± szosowe
wy¶cigi, które mimo naprawdę trudnych tras (kilka ciężkich
dwutysięcznych przełęczy i dystans pod 200km) - grupuj± na starcie po
5-7 tysięcy startuj±cych - to mówi wiele o popularno¶ci kolarstwa
szosowego w Alpach; a na tak znanych przełęczach jak Stelvio - w
sezonie w weekend niełatwo się dopchac do tabliczki z wysoko¶ci±
przełęczy - takie s± tłumy rowerzystów.


Wiem również, że masz już rower górski i czujesz się w zwi±zku z tym
upoważniony do wyznaczania, czym MTB być powinno, a czym nie i
klasyfikować rado¶nie na francuskie pieski i wycinaków podjeżdżaj±cych
asfaltami. Jak zwykle zjadłe¶ wszystkie rozumy, ziew.

Odpowiadaj±c na t± prymitywn± manipulację - jeszcze raz przypominam
kto tu nam zacz±ł wyznaczać czym jest MTB:
Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51:
"Jeżeli MTB widuje się w tym samym miejscu, co szosy, to kto¶
jeĽdzi nie tam, gdzie powinien"

Przytoczę tu definicję z Wikipedii:
Kolarstwo górskie (MTB - z ang. mountain biking) - forma kolarstwa,
uprawianego za pomoc± rowerów górskich, których konstrukcja umożliwia
poruszanie się w trudnym terenie.

Nic dodać, nic uj±ć; niestety ludzie z klapeczkami na oczach z chęci±
usiłuj± ow± definicję dostosowywać do własnego widzimisię, żeby się
poczuć trochę lepiej - że to oni s± tymi od "prawdziwego MTB"
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-27 11:01:09
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 27 Lip, 11:57, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:

Przytoczę tu definicję z Wikipedii:
Kolarstwo górskie (MTB - z ang. mountain biking) - forma kolarstwa,
uprawianego za pomoc± rowerów górskich, których konstrukcja umożliwia
poruszanie się w trudnym terenie.

Nic dodać, nic uj±ć; niestety ludzie z klapeczkami na oczach z chęci±
usiłuj± ow± definicję dostosowywać do własnego widzimisię, żeby się
poczuć trochę lepiej - że to oni s± tymi od "prawdziwego MTB"

A ja już w 2006r na preclu wyja¶niłem na czym polegaj± wszystkie
odmiany kolarstwa, a leciało to tak:

- absolutna podstawa i kwintesencja jazdy na rowerze to Downhill (skok
amora
koło 300mm, waga: oho, ho, ho, a nawet więcej ;-)

- lekka odmiana Downhillu to tzw. Freeride, zwany też "niestandardowym
XC"
(skok amora 80-130mm, wszystkie amory powyżej 1,8kg)

- lekka odmiana Freeride'u to XC, "tzw zwykłe XC" (skok amora 63-80mm,
wlasciwie tylko SID)

- lekka odmiana XC, to tzw. trekking czyli jazda po szosie i po
ubitych
drogach terenowych (kola 28 cali, z amorem lub bez)

- lekka odmiana trekingu to jazda miejska (z amorem lub bez, ale ma
byc
wytrzymaly by przerzyć krawężniki i dziury w jezdni)

- lekka odmiana jazdy miejskiej i w ogóle najlżejsza forma rowerowania
to
jazda szosowa (widelec obowi±zkowo sztywny i karbonowy, słabo
wytrzymuj±cy
dziury w jezdni i nie kompatybilny z krawężnikami

;-)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-27 13:42:55
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 26 Lip, 23:02, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Znaczy jak do restauracji dochodzi szuter, to juĹĽ singiel nie moĹĽe, tak?
Biedne single, Michał W. im zabrania. :/

Singiel w 95% będzie tylko powyżej, nie poniżej - więc trzeba tam
dojechać. Można rowerem, można samochodem/wyciągiem/koleją.

Wybacz, ale guzik o tym wiesz i wziąłeś sobie te 95% zupełnie zdupy. Te
górskie restauracje/restauracyjki, o których pisałem, są zwykle całkiem
wysoko i trasy/szlaki terenowe są wszędzie dookoła.

Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłeś, że większość rowerzystów w terenie
po Alpach jeĹşdzi na rowerach szosowych?

Taaak...
Tak samo jak Ty stwierdziłeś, że większość rowerzystów na szosie
jeździ rowerami MTB. Jak chcesz rozmawiać - to wstawiaj teksty
odpowiadające rzeczywistości.

Kłamiesz. Nigdzie czegoś takiego nie napisałem.

To wspaniale, że masz swoją wizję MTB. Wyobraź sobie, że zupełnie mi ona
nie przeszkadza. A teraz bądź tak dobry i zaakceptuj, że całkiem sporo
osób ma zupełnie inną wizję, omija asfalty jak może, niekoniecznie
uprawia turystykę wielodniową (zwłaszcza z pełnym bagażem). I jakimś
dziwnym trafem takich amatorów roweru górskiego znacznie częściej
spotykam.


Komu co przeszkadza to widać po sformułowaniu od którego się zaczęła
cała ta dyskusja:

Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51:
"JeĹĽeli MTB widuje siÄ™ w tym samym miejscu, co szosy, to ktoĹ›
jeĹşdzi nie tam, gdzie powinien"
QED ;))

Mi w niczym nie przeszkadzają rowerzyści MTB jeżdżący krótkie trasy na
lekko - Tobie ci co na MTB zapuszczajÄ… siÄ™ takĹĽe na szosy - juĹĽ
najwyraĹşniej tak.

Nie przeszkadzajÄ… mi, po prostu uwaĹĽam, ĹĽe uĹĽywajÄ… rowerĂłw niezgodnie z
przeznaczeniem. :P

Asfalt nie jest rakotwĂłrczy. Asfalt jest zwyczajnie niemoĹĽebnie nudny. I
mi widoki tego nie rekompensujÄ….

DLA CIEBIE jest niemożebnie nudny. Bo jak widać po popularności
kolarstwa w Alpach - szosa ma zdecydowanÄ… przewagÄ™.

To jak, masz te statystyki, z których wynika, że szosowców jeździ ogółem
po Alpach znacznie więcej, niż "górali", czy dalej sobie gdybasz
opierajÄ…c siÄ™ na swojej wiedzy anegdotycznej?

Tak to już jest, że tychże wielu rowerzystów odczuwa znacznie większą
frajdÄ™ przy trudnych i wymagajÄ…cych zjazdach, ktĂłre potrafiÄ… daleko
bardziej dać fizycznie w kość, niż podjazdy. No ale, tak, francuskie
pieski. SprawdĹş lodĂłwkÄ™.

Nie rozbawiaj mnie. Nie ma nawet mowy o tym, żeby zjazd dał fizycznie
tak w kość jak podjazd tą samą drogą.

Pragnę Cię poinformować, że guzik wiesz i się wypowiadasz. Techniczny
zjazd, mimo, że oczywiście zdecydowanie krótszy, potrafi być
wielokrotnie bardziej wymagajÄ…cy fizycznie niĹĽ podjazd na takÄ… samÄ…
wysokość, chociaż faktem jest, że to trochę inny typ wysiłku - podjazdy
są wytrzymałościowe, zjazdy bywają mocno siłowe i do tego mniej
regularne, nie da się ustalić równego tempa.

No i, dodałbym, że mówimy o w miarę płynnym zjeździe, a nie jazdy z
ciągle zaciśniętymi klamkami.

Zjazd to może większa adrenalina, większe doznania, wymaga dużo
większej techniki - i tyle; w każdej dyscyplinie kolarskiej, gdzie są
podjazdy - wygrywa się wyścigi właśnie dyspozycją na nich, to one
robią największą różnicę w wyniku, najdoskonalszą techniką na zjeździe
nie nadrobi się słabej dyspozycji na podjeździe; podczas gdy w drugą
stronÄ™ - jak najbardziej

Ale o jakiej dyscyplinie mówimy? W przypadku wyścigów szosowych zapewne
masz racjÄ™, nie interesujÄ… mnie zbytnio.

W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA
wyprzedzajÄ…c Emily Batty na ostatnim technicznym zjeĹşdzie? Niemniej, na
tych wyścigach nie ma zjazdów na tyle długich, żeby dały w kość.

>> I możesz sobie uważać, co tam Ci się podoba, pogardzać tymi, którzy nie
>> zachwycają się asfaltem - ale na tych asfaltach się zwyczajnie mało
>> jeĹşdzi rowerami gĂłrskimi, za to szlakami terenowymi - jak najbardziej.

Ja nikim nie pogardzam, więc bądź łaskaw kolejny raz nie wstawiać mi w
usta tekstów których nie napisałem - bo takie ostre sformułowania
nijak się mają do takiej dyskusji. Po prostu omijanie sporej części
ciężkich podjazdów uważam za zwyczajne pójście na łatwiznę,
charakteryzujące wielu właśnie na rowerach MTB - stąd sformułowanie o
francuskich pieskach.

Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie
pogardzasz, ale przylepiasz etykietkÄ™ francuskich pieskĂłw. Uroczy
jesteĹ›.

A już całkowicie śmieszne są "purystyczne" zarzuty takich osób - że co
to za MTB gdy jeździmy też asfaltem - podczas gdy sami wwożą tyłki tym
samym asfaltem za pomocÄ… autobusu, samochodu, czy ewentualnie
kolejki/wyciągu. IMO dużo bardziej w kolarskim duchu jest to wjechać
samemu dowolną drogą i siłą własnych mięśni niż iść na taką łatwiznę.

Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełną
samowystarczalność na dwóch kółkach, to faktycznie korzystanie z
jakiejkolwiek infrastruktury jest sprzeczne z tymĹĽe kolarskim duchem.

Wydaje mi się jednak, że całkiem sporo, a może i większość, luda na
rowerach jeździ nie dla idei wypełniania jakiegoś kolarskiego ducha,
tylko po prostu żeby mieć frajdę z jazdy. Zapewne w duchu narciarskim
jest analogicznie nie korzystać z wyciągów, w duchu spadochronowym nie
korzystać z samolotów itd... do wszystkiego można sobie dorobić
ideologiÄ™.

Dalej twierdzę, że jest złem koniecznym, ale już absolutnie nie
nieuniknionym (jak pisałeś) - po Alpach da się robić całkiem długie
trasy bez kawałka asfaltu.

DĹ‚ugie na 50-70km ;))

Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem
wystarczająco jak na solidny dzień jazdy. Jeżeli ma być dłużej, to już
trzeba mieć trochę większy bagaż i nastawiać się na wielodniową jazdę,
co oczywiście można, ale niekoniecznie jest takie znowu popularne.

Niemniej, to w zupełności wystarcza, żeby asfalt nie był niczym
nieuniknionym. No chyba, ĹĽe (patrz niĹĽej)..

Trasy przelotowe typu TransAlp w tym sznycie - to juĹĽ nierealne. A
TransAlp to jest klasyczna jazda MTB, więc nie usiłuj tu insynuować,
że taka jazda to coś co nie jest w duchu prawdziwego MTB - a z reguły
koło 1/3 takiej trasy wypada po asfalcie. I nie musi to wcale być
jazda z bagażem, zdecydowana większość rowerzystów pokonuje to z
trochę większym plecakiem - nocując i jedząc w schroniskach/hotelach

W sumie średnio mnie interesuje, co ma niby być w "duchu prawdziwego MTB
wg. Michała W.". Niemniej, jeżeli zdefiniujesz sobie, że tenże
"prawdziwy duch" wymaga bycia w pełni samowystarczalnym i broń Boże
wycieczek nie krĂłtszych niĹĽ X dni, to faktycznie, masz racjÄ™ - to, co
napisałem jest wręcz herezją.

Tyle, że to nie Ty ustalasz, co inni mają uważać za "prawdziwego ducha
MTB".

To dobrze, że raczyłeś wreszcie sprecyzować, że opierasz to na swoich
danych anegdotycznych.

Anegdoty to mogą opowiadać ludzie tacy jak Ty - znający Alpy z
wąskiego wycinka. Chcesz się dalej kompromitować uznając, że w Alpach
MTB jest popularniejsze od szosy - be my guest. Ja mam tÄ… przewagÄ™ nad
TobÄ… - ĹĽe nie patrzÄ™ z klapkami na oczach, nie jestem fanatykiem ani
szosy, ani terenu - jestem po prostu fanatykiem roweru. Jak ktoĹ›
zamyka oczy na fakt, że Tour de France jest imprezą ustępującą
oglądalnością jedynie olimpiadom i mistrzostwom w piłce nożnej; jak
sądzi, że ta oglądalność nie ma przełożenia na amatorską jazdę w
Alpach - to po prostu nie ma pojęcia o alpejskich realiach. Są szosowe
wyścigi, które mimo naprawdę trudnych tras (kilka ciężkich
dwutysięcznych przełęczy i dystans pod 200km) - grupują na starcie po
5-7 tysięcy startujących - to mówi wiele o popularności kolarstwa
szosowego w Alpach; a na tak znanych przełęczach jak Stelvio - w
sezonie w weekend niełatwo się dopchac do tabliczki z wysokością
przełęczy - takie są tłumy rowerzystów.

Tak. Kolarstwo szosowe jest tam popularne. Nie negowałem tego ani przez
chwilÄ™.

Ale kolarstwo gĂłrskie jest rĂłwnieĹĽ bardzo popularne (z racji wyboru tras
oczywiście z nim spotykam się znacznie częściej), choć ma siłą rzeczy
krótsze tradycje. Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba
mieć jakieś oparcie w badaniach statystycznych - z popularności szosy
nijak nie wynika brak popularności MTB

Wiem rĂłwnieĹĽ, ĹĽe masz juĹĽ rower gĂłrski i czujesz siÄ™ w zwiÄ…zku z tym
upoważniony do wyznaczania, czym MTB być powinno, a czym nie i
klasyfikować radośnie na francuskie pieski i wycinaków podjeżdżających
asfaltami. Jak zwykle zjadłeś wszystkie rozumy, ziew.

OdpowiadajÄ…c na tÄ… prymitywnÄ… manipulacjÄ™ - jeszcze raz przypominam
kto tu nam zaczął wyznaczać czym jest MTB:
Jan Srzednicki w wypowiedzi z 26.VII.2012 godz. 11:51:
"JeĹĽeli MTB widuje siÄ™ w tym samym miejscu, co szosy, to ktoĹ›
jeĹşdzi nie tam, gdzie powinien"

PrzytoczÄ™ tu definicjÄ™ z Wikipedii:
Kolarstwo gĂłrskie (MTB - z ang. mountain biking) - forma kolarstwa,
uprawianego za pomocÄ… rowerĂłw gĂłrskich, ktĂłrych konstrukcja umoĹĽliwia
poruszanie siÄ™ w trudnym terenie.

I tak śmiertelnie poważnie i dosłownie odczytujesz to zdanie, mimo
emotikona na końcu? A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem
górskim będzie każda jazda na rowerze górskim - nawet po torze. No
chyba, ĹĽe jazda na rowerach do DH po torze kolarskim jest zgodna z
"duchem prawdziwego kolarstwa górskiego wg Michała W." - w takim
układzie nie mam pytań.

Nic dodać, nic ująć; niestety ludzie z klapeczkami na oczach z chęcią
usiłują ową definicję dostosowywać do własnego widzimisię, żeby się
poczuć trochę lepiej - że to oni są tymi od "prawdziwego MTB"

To szalenie zabawne, że powyższe zdanie napisał ktoś, kto parę akapitów
wcześniej postanowił ustalić, co jest "w duchu prawdziwego MTB".

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 07:44:38
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 27 Lip, 15:42, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:


>> Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów w terenie
>> po Alpach jeĽdzi na rowerach szosowych?

> Taaak...
> Tak samo jak Ty stwierdziłe¶, że większo¶ć rowerzystów na szosie
> jeĽdzi rowerami MTB. Jak chcesz rozmawiać - to wstawiaj teksty
> odpowiadaj±ce rzeczywisto¶ci.

Kłamiesz. Nigdzie czego¶ takiego nie napisałem.

Co za kole¶! Przepiękne!
Zapiekłe¶ się już tak mocno, tak przebierasz swoimi krótkimi nóżkami
żeby mi dokopać - że nawet tak oczywistej ironii nie byłe¶ w stanie
wykryć ;)))


Pragnę Cię poinformować, że guzik wiesz i się wypowiadasz. Techniczny
zjazd, mimo, że oczywi¶cie zdecydowanie krótszy, potrafi być
wielokrotnie bardziej wymagaj±cy fizycznie niż podjazd na tak± sam±
wysoko¶ć

Dobra, spuszczam już zasłonę miłosierdzia na takie wypowiedzi, ja się
na satyryka ¶rednio nadaję; Ty jak widze - masz spore zadatki.

W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA
wyprzedzaj±c Emily Batty na ostatnim technicznym zjeĽdzie? Niemniej, na
tych wy¶cigach nie ma zjazdów na tyle długich, żeby dały w ko¶ć.

My¶l trochę. Oczywi¶cie, że na zjeĽdzie można wygrać wy¶cig - i na
szosie się to nieraz zdarzało. Ale można wygrać TYLKO I WYŁˇCZNIE przy
bardzo zbliżonej postawie na podjeĽdzie. Nawet niewielkie różnice na
podjeĽdzie s± nie do odrobienia wybitn± postaw± na zjeĽdzie. Każd±
ważn± imprezę z górami wygrywa się moc± na podjazdach, technika na
zjazdach to tylko uzupełnienie, które przeważa szalę ale tylko przy
tych samych osi±gach pod górę.

Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie
pogardzasz, ale przylepiasz etykietkę francuskich piesków. Uroczy
jeste¶.

A czy to, że Ciebie uważam za "francuskiego pieska"  - znaczy, że Tob±
gardzę??? Naucz się kolego znaczeń pewnych słów i sformułowań - a
dopiero póĽniej wyci±gaj takie wnioski; bo wychodz± póĽniej takie
klocki jak tutaj. Sformułowanie "francuski piesek" to humorystyczne
okre¶lenie osoby nadmiernie delikatnej, wybrednej, nie lubi±cej się
męczyć, nie ma nic do pogardy.

Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełn±
samowystarczalno¶ć na dwóch kółkach, to faktycznie korzystanie z
jakiejkolwiek infrastruktury jest sprzeczne z tymże kolarskim duchem.

Fajnie się łapiesz praw± ręk± za lewe ucho. Kolarski duch - to przede
wszystkim JAZDA NA ROWERZE, a nie wwożenie owego roweru innymi
¶rodkami transportu

do wszystkiego można sobie dorobić
ideologię.

Przepięknie się wijesz...
To nie ja dorabiam ideologię do wjeżdżania rowerem na góry za pomoc±
wyci±gów. Doskonale rozumiem, że ludzie z tego maj± frajdę - bo takim
im łatwiej; podobnie jak rozumiem że dużo więcej ludzi ma frajdę z
leżenia na plaży i jeżdżenia na wczasach rowerkiem 2km po lasku (tak
im jeszcze łatwiej). Tylko zupełnie nie rozumiem - jak kole¶ wyznaj±cy
takie zasady zaczyna mnie pouczać, że wjeżdżanie asfaltem pod ciężkie
góry by dotrzeć do terenu - nie ma nic wspólnego z kolarstwem górskim.

Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem
wystarczaj±co jak na solidny dzień jazdy. Jeżeli ma być dłużej, to już
trzeba mieć trochę większy bagaż i nastawiać się na wielodniow± jazdę,
co oczywi¶cie można, ale niekoniecznie jest takie znowu popularne.

Teorie wstawiasz, że ręce opadaj±, widać całkowity brak do¶wiadczenia
w jeĽdzie z bagażem. Wła¶nie w terenie duży bagaż ogranicza znacznie
bardziej niż na szosie, wła¶nie w terenie wpływa znacznie bardziej na
długo¶ć tras. Im większy bagaż - tym się przejedzie mniej. Na
tygodniowy wyjazd spokojnie da się spakować w niewiele więcej niż na
wymagaj±c± jednodniówkę (jak kto¶ tego nie potrafi - jego problem);
więcej trzeba brać tylko je¶li chcemy oszczędzić kasę - czyli je¶ć
oraz spać we własnym zakresie. W Alpach (ze względu na doskonał± i
liczn± infrastrukturę) - to bardzo łatwe i całkiem popularne

Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba
mieć jakie¶ oparcie w badaniach statystycznych - z popularno¶ci szosy
nijak nie wynika brak popularno¶ci MTB

Tak - na wszystko trzeba przecież mieć papierek!
Tak samo jak było trzeba, żeby ocenić, że w latach 80 w Polsce
dominuj± maluchy i fiaty 125p.
Aksjomatów się nie udowadnia, za wiele razy byłem w Alpach by o tym
dalej dyskutować.

A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem
górskim będzie każda jazda na rowerze górskim - nawet po torze. No ...

No to już jest wręcz genialne!
Jak już się Srzednickiemu przytoczy przed nos ów papierek
potwierdzaj±cy czarno na białym co to jest MTB - to czego się
dowiadujemy?
Ano tego, że ów papierek jest gumowy! :)))

Ale starczy już tej rozrywki; pojeĽdzisz po Alpach jeszcze parę razy -
to pogadamy; na razie EOT - bo rozmowa trochę jak ze ¶lepym o
kolorach.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-27 18:29:09
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 27 Lip, 15:42, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:
>> Czekaj. Czy Ty własnie stwierdziłeś, że większość rowerzystów w terenie
>> po Alpach jeĹşdzi na rowerach szosowych?

> Taaak...
> Tak samo jak Ty stwierdziłeś, że większość rowerzystów na szosie
> jeździ rowerami MTB. Jak chcesz rozmawiać - to wstawiaj teksty
> odpowiadające rzeczywistości.

Kłamiesz. Nigdzie czegoś takiego nie napisałem.

Co za koleś! Przepiękne!
Zapiekłeś się już tak mocno, tak przebierasz swoimi krótkimi nóżkami
żeby mi dokopać - że nawet tak oczywistej ironii nie byłeś w stanie
wykryć ;)))

OMG! Odkryłeś ironię! Jakoś tak mi nie pasowała do świętego przekonania
o własnej racji, wybacz.

[..]
W XC to już nie takie pewne. Pamiętasz, jak Maja wygrała puchar w RPA
wyprzedzajÄ…c Emily Batty na ostatnim technicznym zjeĹşdzie? Niemniej, na
tych wyścigach nie ma zjazdów na tyle długich, żeby dały w kość.

Myśl trochę. Oczywiście, że na zjeździe można wygrać wyścig - i na
szosie siÄ™ to nieraz zdarzaĹ‚o. Ale moĹĽna wygrać TYLKO I WYĹÄ„CZNIE przy
bardzo zbliżonej postawie na podjeździe. Nawet niewielkie różnice na
podjeĹşdzie sÄ… nie do odrobienia wybitnÄ… postawÄ… na zjeĹşdzie. KaĹĽdÄ…
waĹĽnÄ… imprezÄ™ z gĂłrami wygrywa siÄ™ mocÄ… na podjazdach, technika na
zjazdach to tylko uzupełnienie, które przeważa szalę ale tylko przy
tych samych osiÄ…gach pod gĂłrÄ™.

To trochę co innego, niż napisałeś wcześniej o rozstrzygnięciach jedynie
na podjazdach.

Niezłe. W jednym zdaniu sobie potrafisz zaprzeczyć - nikim nie
pogardzasz, ale przylepiasz etykietkÄ™ francuskich pieskĂłw. Uroczy
jesteĹ›.

A czy to, ĹĽe Ciebie uwaĹĽam za "francuskiego pieska"  - znaczy, ĹĽe TobÄ…
gardzę??? Naucz się kolego znaczeń pewnych słów i sformułowań - a
dopiero później wyciągaj takie wnioski; bo wychodzą później takie
klocki jak tutaj. Sformułowanie "francuski piesek" to humorystyczne
określenie osoby nadmiernie delikatnej, wybrednej, nie lubiącej się
męczyć, nie ma nic do pogardy.

Zapewne chodziłem na inne lekcje języka polskiego i słowniki mam pewnie
też jakieś lewe, ale jakoś nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że
określenie "francuski piesek" jest zwyczajnie pogardliwe. Ale tak,
zapewne wiesz lepiej, co to jest pogarda i dlaczego akurat to
humorystyczne i jakże dowcipne określenie pogardliwym nie jest. Zapewne
nie spełnia to kryteriów "ducha prawdziwej pogardy". :/

Tak, jeżeli ustalimy sobie, że kolarski duch oznacza pełną
samowystarczalność na dwóch kółkach, to faktycznie korzystanie z
jakiejkolwiek infrastruktury jest sprzeczne z tymĹĽe kolarskim duchem.

Fajnie się łapiesz prawą ręką za lewe ucho. Kolarski duch - to przede
wszystkim JAZDA NA ROWERZE, a nie wwoĹĽenie owego roweru innymi
środkami transportu

I duch ten straszy po nocach, jak człowiek się skala czymkolwiek innym,
niĹĽ permanentna jazda na rowerze. Ja wiem. Ale to siÄ™ juĹĽ chyba leczy.

do wszystkiego można sobie dorobić
ideologiÄ™.

Przepięknie się wijesz...
To nie ja dorabiam ideologiÄ™ do wjeĹĽdĹĽania rowerem na gĂłry za pomocÄ…
wyciÄ…gĂłw. Doskonale rozumiem, ĹĽe ludzie z tego majÄ… frajdÄ™ - bo takim
im łatwiej; podobnie jak rozumiem że dużo więcej ludzi ma frajdę z
leĹĽenia na plaĹĽy i jeĹĽdĹĽenia na wczasach rowerkiem 2km po lasku (tak
im jeszcze łatwiej). Tylko zupełnie nie rozumiem - jak koleś wyznający
takie zasady zaczyna mnie pouczać, że wjeżdżanie asfaltem pod ciężkie
góry by dotrzeć do terenu - nie ma nic wspólnego z kolarstwem górskim.

I znowu kłamczuszek. Nie napisałem, że nie ma nic wspólnego, tylko, że
to zło konieczne.

Spokojnie da się dłuższe, chociaż 50-70km po górach to całkiem
wystarczająco jak na solidny dzień jazdy. Jeżeli ma być dłużej, to już
trzeba mieć trochę większy bagaż i nastawiać się na wielodniową jazdę,
co oczywiście można, ale niekoniecznie jest takie znowu popularne.

Teorie wstawiasz, że ręce opadają, widać całkowity brak doświadczenia
w jeździe z bagażem. Właśnie w terenie duży bagaż ogranicza znacznie
bardziej niż na szosie, właśnie w terenie wpływa znacznie bardziej na
długość tras. Im większy bagaż - tym się przejedzie mniej.

Przykro mi niszczyć tak doskonały chwyt erystyczny, ale zupełnie nie
zrozumiałeś tego, co napisałem.

Bagaż wpływa na maksymalny dystans dzienny, ale dystans całkowity (a o
tym było) będzie większy. Jeżeli chcesz przejechać te 200-300km po
górach, to potrzebny bagaż (oczywiście w zależności od warunków
żywieniowych i biwakowych) zmniejszy dystans dzienny o ileśtam procent,
ale pozwoli na ciągłość bycia w trasie.

[..]
Ale żeby wysnuwać takie twarde stwierdzenia, trzeba
mieć jakieś oparcie w badaniach statystycznych - z popularności szosy
nijak nie wynika brak popularności MTB

Tak - na wszystko trzeba przecież mieć papierek!
Tak samo jak było trzeba, żeby ocenić, że w latach 80 w Polsce
dominujÄ… maluchy i fiaty 125p.
Aksjomatów się nie udowadnia, za wiele razy byłem w Alpach by o tym
dalej dyskutować.

Oo, to teraz aksjomat. OK, to przepraszam, że ośmieliłem się
zakwestionować.

A ta definicja z Wikipedii to taka gumowa jest. Wedle niej, kolarstwem
górskim będzie każda jazda na rowerze górskim - nawet po torze. No ...

No to już jest wręcz genialne!
Jak juĹĽ siÄ™ Srzednickiemu przytoczy przed nos Ăłw papierek
potwierdzający czarno na białym co to jest MTB - to czego się
dowiadujemy?
Ano tego, ĹĽe Ăłw papierek jest gumowy! :)))

To teraz wysil się i spróbuj wedle powyższej definicji ustalić, czy
jazda rowerem DH po torze jest "kolarstwem gĂłrskim" czy teĹĽ nie.
Czynność iteruj do czasu doznania oświecenia.

Ale starczy juĹĽ tej rozrywki; pojeĹşdzisz po Alpach jeszcze parÄ™ razy -
to pogadamy; na razie EOT - bo rozmowa trochę jak ze ślepym o
kolorach.

Ale ja jeĹĽdĹĽÄ™ tylko "na francuskiego pieska", przecieĹĽ to siÄ™ nie liczy,
nigdy w życiu nie podjeżdżałem po asfalcie i w ogóle to leżę na plaży
jeżdżąc na rowerze. Nie mam szans na zdobycie certyfikatu zgodności z
"duchem kolarstwa górskiego wg Michała W.", więc chyba się już więcej
nie odezwÄ™. :/

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-28 02:11:46
Autor: Titus Atomicus
No i dupa :/
In article <slrnk15nfl.20j6.w_at_wrzask_dot_pl@oak.pl>,
 Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote:
[...]
Nie mam szans na zdobycie certyfikatu zgodno¶ci z
"duchem kolarstwa górskiego wg Michała W.", więc chyba się już więcej
nie odezwę. :/

E, bez przesady. Wilk po prostu znowu dal popis.
Ze niby to on wyznacza standardy i w ogole rulezuje. Wszelkie postawy rozne od jego sa z definicji godne pozalowania.
A juz myslalem ze podczas swojej nieobecnosci na preclu po ostatniej awanturze przemyslal swoje postepowanie i wyciagnal wnioski.
:-(
--
TA

Data: 2012-07-27 09:30:26
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Jan Srzednicki napisał:
Asfalt nie jest rakotwĂłrczy.

Jak nie jest jak jest: "Przeprowadzone ostatnio w USA badania naukowe smoły stosowanej do łatania tzw. dziur w ulicach wykazały, że w smole węglowej (asfaltowej) używanej głównie w drogownictwie i do budowy parkingów oraz podjazdów znajdują się substancje rakotwórcze. Wyniki analiz opublikowała rządowa agencja geologiczna. Według naukowców z US Geological Survey, podczas kruszenia się smoły węglowej powstaje pył, w którym znajdują się bardzo niebezpieczne chemikalia z grupy benzopirenów."

Na szczęście tylko przy Chicago i Detroit! W Alpach używają zdrowego ;)

Asfalt jest zwyczajnie niemoĹĽebnie nudny.

Tru!

A.

Data: 2012-07-27 04:00:36
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 27 Lip, 09:30, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

> Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny.

Tru!

Znawca asfaltu się udzielił ;)
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-27 13:49:10
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Wilk napisał:
> Asfalt jest zwyczajnie niemożebnie nudny.

Znawca asfaltu się udzielił ;)

Ale że co, za mało kilometrów wykręciłem na asfalcie? :-)

Prosty przykład. Jedziemy z chłopakami całodzienne MTB, niebieski szlak, ten który kończy się w Żdziarze. Tu się zaczyna: http://www.alfer.pl/TA11/imagepages/image36.html i następne foty, a potem dalej do samego Zako.

Nocleg był w słowackiej wsi więc pierwsza dycha jest asfaltowym podjazdem. No i co, niby MTB, tak? Bo pod górę, nawet z widokami na góry, na góralach. Bożesztymój, każde 100 m tego podjazdu to była mordęga! Psychiczna! Stałe przełożenie i kręcisz. Obrót raz, obrót dwa, tysi±c osiemset, 23 tysi±ce 450. I ci±gle ten sam widok gładkiego, smutnego asfaltu, gdzie jedynym zadaniem rowerzysty jest miarowe kręcenie. Nic sie nie dzieje. Nic.

Dopiero po wjechaniu na szlak się zaczęło - tu kamyczek, to strumyczek, tu myszkowanie kołem bo po drodze dziury, zmiana przełożeń itd.

Takie pedałowanie pod górę po asfalcie, choćby i najbardziej stromym, to dla mnie taki trenażer tyle że w naturze. Owszem, jak się długo jedzie to i widoki się zmieniaj±, niemniej to naprawdę może być nudne. I w sumie też pój¶cie na łatwiznę, je¶li mam ¶wiadomo¶ć że t± sam± drog± może zaraz obok przemkn±ć kole¶ na 7-kilowej szosówce, to jazda na MTB w tym miejscu staje się wręcz karykaturalna, bo po co te szerokie opony, po co zawieszenie. Bez sensu. Wiadomo, czasem _trzeba_ asfaltem popylać ale też traktuję to jako zło konieczne. Moja własna definicja MTB to nie tylko rower MTB ale przede wszystkim teren. Asfalt ma być jako ostateczna alternatywa w razie złej pogody albo kryzysu, a tak to nie ma zmiłuj, jak się da to zostawiamy go rowerzystom z oponami 25 mm żeby pod koniec dnia móc ze spokojem spojrzeć w lustro i powiedzieć bez w±tpliwo¶cio "o taaak, pokonałem góry a nie one mnie".

A.

Data: 2012-07-27 06:04:18
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 27 Lip, 13:49, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Nocleg był w słowackiej wsi więc pierwsza dycha jest asfaltowym podjazdem.
No i co, niby MTB, tak?

Tak bo MTB - to jazda po górach

Bo pod górę, nawet z widokami na góry, na góralach.
Bożesztymój, każde 100 m tego podjazdu to była mordęga! Psychiczna! Stałe
przełożenie i kręcisz. Obrót raz, obrót dwa, tysi±c osiemset, 23 tysi±ce
450.

23 450 to raczej nie na 10km ;)

I ci±gle ten sam widok gładkiego, smutnego asfaltu, gdzie jedynym
zadaniem rowerzysty jest miarowe kręcenie. Nic sie nie dzieje. Nic.

Rysujesz karykaturę, nic więcej. Jak nie do¶wiadczasz niczego
pozytywnego w trakcie takiego podjazdu - Twoja sprawa, ale nie
insynuuj, że w przypadku każdego tak jest i nie twórz definicji pod
własne potrzeby.
Taki widok maj± rowerzy¶ci wjeżdżaj±cy asfaltem pod słynne Stelvio:
http://carsroute.com/top-15-most-beautiful-roads-in-the-world/stelvio-pass-1/

który to widok ten Twój na trasie terenowej ze Zdiaru nakrywa czapk±,
nakrywa nawet czapk± i mnóstwo terenowych dróg w Alpach. I warto
dodać, że takie widoki odsłaniaj± się stopniowo, potęguj±c wrażenia -
najpierw widać lodowiec, póĽniej nieprawdopodobn± ¶cianę serpentyn,
wreszcie ten lodowiec mamy na wyci±gnięcie ręki, widzimy jak na dłoni
ile się wspięli¶my do góry itd, odliczamy ponumerowane zakręty do
końca, walczymy z własnymi słabo¶ciami, bo podjazd jest bardzo długi
itd. No i mamy t± satysfakcję, że jedziemy - a nie PCHAMY co jest
norm± na mnóstwie ciężkich i wysokich terenowych podjazdów, norma
mocno psuj±c± tak± jazdę.

Dopiero po wjechaniu na szlak się zaczęło - tu kamyczek, to strumyczek, tu
myszkowanie kołem bo po drodze dziury, zmiana przełożeń itd.

Takie pedałowanie pod górę po asfalcie, choćby i najbardziej stromym, to dla
mnie taki trenażer tyle że w naturze. Owszem, jak się długo jedzie to i
widoki się zmieniaj±, niemniej to naprawdę może być nudne.

Bo w terenie to taka potężna różnica ;)) Tak samo powtarzalnie
kręcisz, po prostu nawierzchnia bardziej wymagaj±ca. Takich szlaków
gdzie wszystko się co chwilę zmienia - wcale nie ma tak wielu,
szczególnie w wysokich górach, gdzie podjeżdża się głównie
szutrówkami, bo masa singli kończy się z reguły pchaniem, przejezdne
s± tylko w dół. Inaczej wygl±da to na zjeĽdzie, gdzie sił± rzeczy
obrazy przelatuj± szybciej, trzeba być dużo bardziej aktywnym niż na
szosie, trzeba mieć technikę itd. Ale z kolei prędko¶ci w porównaniu z
szos± - żadne; a jak kogo¶ bawi na zjeĽdzie wła¶nie prędko¶ć (a takich
osób jest mnóstwo) to będzie preferował zjazdy szosowe. Na zjeĽdzie
terenowym cały czas trzeba siedzieć na hamulcach, rzadko kiedy można
poszaleć, a tłuczenie się po kamulcach na długim zjeĽdzie szybko
zaczyna nużyć, a długie zjazdy ze względu na niska prędko¶ć czasem
ci±gn± się do znudzenia.

I w sumie też
pój¶cie na łatwiznę, je¶li mam ¶wiadomo¶ć że t± sam± drog± może zaraz obok
przemkn±ć kole¶ na 7-kilowej szosówce, to jazda na MTB w tym miejscu staje
się wręcz karykaturalna, bo po co te szerokie opony, po co zawieszenie. Bez
sensu. Wiadomo, czasem _trzeba_ asfaltem popylać ale też traktuję to jako
zło konieczne. Moja własna definicja MTB to nie tylko rower MTB ale przede
wszystkim teren. Asfalt ma być jako ostateczna alternatywa w razie złej
pogody albo kryzysu, a tak to nie ma zmiłuj, jak się da to zostawiamy go
rowerzystom z oponami 25 mm żeby pod koniec dnia móc ze spokojem spojrzeć w
lustro i powiedzieć bez w±tpliwo¶cio "o taaak, pokonałem góry a nie one
mnie".

Nie usiłuj mi włożyć w usta tekstu, że ja insynuuję, że MTB powinno
się ograniczać do szosy - bo nic takiego nie twierdzę. Ale uważam
szosy s± naturaln± czę¶ci± takiej jazdy, piękne podjazdy szosowe nie
s± jej istot±, ale s± fajnym uzupełnieniem takiej jazdy; płodozmian
się jak najbardziej przydaje. JeĽdzisz tylko na krótkie wyjazdy na
parę dni, raczej na te z tych łatwiejszych, więc trudno Ci to nawet
ocenić. A jak musisz na szlaku rowerowym wpychać 300-500m w pionie -
to się trochę człowiek po pewnym do takiej "jazdy" zniechęca; dlatego
pod względem rado¶ci samej jazdy pod górę - dla mnie teren przegrywa z
szos± do¶ć wyraĽnie, niestety prawidłowo¶ć singiel=pchanie jest
zdecydowanie za częsta. Natomiast nadrabia możliwo¶ci± jazdy w
bardziej dziewiczym terenie, bez ruchu samochodowego, wspaniałymi
krajobrazami (które przeciętnie s± ciekawsze od tych z asfaltu), można
się zapu¶cić w mniej cywilizowane rejony itd.

Jednym słowem - IMO i jeden i drugi typ jazdy ma mnóstwo do
zaoferowania i jeden i drugi potrafi bardzo cieszyć i dawać mnóstwo
satysfakcji i przyjemno¶ci. MTB jest po prostu bardziej uniwersalne -
bo tu na szosie (choć trochę wolniej) też pojedziemy, w drug± stronę
już gorzej.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-27 15:32:29
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Wilk napisał:
Tak bo MTB - to jazda po górach

W jakiej¶ definicji pewnie tak... Ale zapytaj Ritcheya i Fishera czy ich wynalazek był wymy¶lony również z my¶l± o szosowych podjazdach :-) Moja definicja MTB nie zawiera w sobie asfaltu i kropka. Każdy niech sobie stworzy własn±.

nie insynuuj, że w przypadku każdego tak jest i nie twórz definicji pod własne potrzeby

A sk±d, opisałem tylko własne spotrzeżenia (no, powiedzmy zbieżne również ze spostrzeżeniemi kilkunastu czy więcej rowerowych znajomych).

I warto dodać, że takie widoki odsłaniaj± się stopniowo, potęguj±c wrażenia

Ależ ja to doskonale rozumiem! Tylko jedno "ale" - to jest doskonała trasa, ale na szosówkę :) Góral jest tam zbędny i wręcz bez sensu. Ale owszem, da się.

Nie wiem jak u Ciebie, a w moim góralu już po kilkuset metrach asfaltu opony krzycz± "błagam, tylko nie to, pozwól nam popracować jak należy, błagamy, tylko nie ten nudny, równy asfalt, my chcemy walczyć z gleb±, prosimy!".

Bo w terenie to taka potężna różnica ;)) Tak samo powtarzalnie kręcisz, po prostu nawierzchnia bardziej wymagaj±ca

No wła¶nie. I to jest OGROMNA różnica. Nie ma nawet czego porównywać. Po asfalcie w deszczu a nawet i po ¶niegu pod górę pojedziesz praktycznie gładko, bez szarpania się. A w terenie po 100 metrach (!) możesz być już zmęczony. Na szosie wrzucasz kadencję XXX i kręcisz do znudzenia, tylko tempomatu brakuje :) W terenie nawet co kilka metrów zmienia się ona diametralnie. Ot, niby drobnostka, ale jest to jedna z istotniejszych różnic między MTB a szos±. I m.in. dlatego dla mnie i mi podobnych, rypanie góralem po asfalcie to co¶ jak powiedzmy jazda terenówk± po autostradzie. Nie do tego zostało to stworzone i aż żal sprzętu i samego siebie, żeby katować się równomiernym turlaniem się pod kolejny asfaltowy podjazd.

Nie usiłuj mi włożyć w usta tekstu, że ja insynuuję, że MTB powinno się ograniczać do szosy - bo nic takiego nie twierdzę.

Absolutnie tego nie insynuowałem. Wręcz to by było głupie :)

piękne podjazdy szosowe nie s± jej istot±, ale s± fajnym uzupełnieniem takiej jazdy

Niech będzie. Co kto lubi. Mi większ± satysfakcję zrobi jednak objechanie tegoż asfaltu (w miarę możliwo¶ci rzecz jasna) i zdobycie szczytu w walce z nawierzchni± - a to raz kamienist±, a to błotnist±, a to korzenie, a to muldy etc.

A.

Data: 2012-07-27 06:47:44
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 27 Lip, 15:32, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Mi większ± satysfakcję zrobi jednak objechanie
tegoż asfaltu (w miarę możliwo¶ci rzecz jasna) i zdobycie szczytu w walce z
nawierzchni± - a to raz kamienist±, a to błotnist±, a to korzenie, a to
muldy etc.

I pewnie dlatego Srzednicki i jemu podobni zamiast się tłuc rowerem
asfaltem pod górę - wsiadaj± na wyci±gi lub do autobusu
Bo tak kochaj± to zmęczenie ;))
(i dlatego pewnie na zjazdach mecz± się bardziej niż na podjazdach ;))
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale pod to wyci±gów nijak się nie da
podł±czyć - to po prostu zwyczajnie pój¶cie na łatwiznę; chęć
"załatwienia" sobie za darmo ilo¶ci zjazdów dużo większej od
podjazdów, łatwe obej¶cie najtrudniejszego elementu takiej jazdy.
Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM
mniej wspólnego niż wjeżdżanie asfaltem.

--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-27 14:02:35
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Wilk wrote:
On 27 Lip, 15:32, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Mi większą satysfakcję zrobi jednak objechanie
tegoż asfaltu (w miarę możliwości rzecz jasna) i zdobycie szczytu w walce z
nawierzchnią - a to raz kamienistą, a to błotnistą, a to korzenie, a to
muldy etc.

I pewnie dlatego Srzednicki i jemu podobni zamiast się tłuc rowerem
asfaltem pod gĂłrÄ™ - wsiadajÄ… na wyciÄ…gi lub do autobusu
Bo tak kochają to zmęczenie ;))

Tak. Bo podjazdów nieasfaltowych to nie ma i w terenie się człowiek
zupełnie nie męczy.

Niemniej, przykro mi burzyć Twój idealnie poukładany świat, ale
asfaltami, mimo niechęci, również zdarza mi się podjeżdżać. Czasem z
nawet z lenistwa/zmęczenia, jak alternatywą jest walka z wąskim singlem
pod gĂłrÄ™.

(i dlatego pewnie na zjazdach meczÄ… siÄ™ bardziej niĹĽ na podjazdach ;))
Rozumiem TwĂłj punkt widzenia, ale pod to wyciÄ…gĂłw nijak siÄ™ nie da
podłączyć - to po prostu zwyczajnie pójście na łatwiznę; chęć
"załatwienia" sobie za darmo ilości zjazdów dużo większej od
podjazdów, łatwe obejście najtrudniejszego elementu takiej jazdy.

A wiesz, że są różne rodzaje trudności? Jest wytrzymałościowa

WjeĹĽdĹĽanie na gĂłrÄ™ w tak sztuczny sposĂłb - IMO ma z kolarstwem GĂ“RSKIM
mniej wspĂłlnego niĹĽ wjeĹĽdĹĽanie asfaltem.

Michał W. ogłosił, co czynić należy, a czego nie. I zagrzmiały niebiosa
na potwierdzenie tych słów.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 14:04:28
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Jan Srzednicki wrote:
[..]
(i dlatego pewnie na zjazdach meczÄ… siÄ™ bardziej niĹĽ na podjazdach ;))
Rozumiem TwĂłj punkt widzenia, ale pod to wyciÄ…gĂłw nijak siÄ™ nie da
podłączyć - to po prostu zwyczajnie pójście na łatwiznę; chęć
"załatwienia" sobie za darmo ilości zjazdów dużo większej od
podjazdów, łatwe obejście najtrudniejszego elementu takiej jazdy.

A wiesz, że są różne rodzaje trudności? Jest wytrzymałościowa

.... ale też trudność techniczna. I nie mam pojęcia, jak w ogóle chcesz
je porównywać, autorytarnie klasyfikując asfaltowe podjazdy jako
"najtrudniejsze elementy".

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 16:05:20
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Wilk napisał:
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale pod to wyci±gów nijak się nie da podł±czyć - to po prostu zwyczajnie pój¶cie na łatwiznę; chęć "załatwienia" sobie za darmo ilo¶ci zjazdów dużo większej od podjazdów, łatwe obej¶cie najtrudniejszego elementu takiej jazdy. Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM mniej wspólnego niż wjeżdżanie asfaltem.

Cóż, i mi zdarza się korzystać z wyci±gów na pocz±tku dnia. Dzięki temu oszczędza się kupę czasu, który można potem po¶więcić na dalsz± i ciekawsz± "walkę". W końcu nie jeĽdzimy tylko dla jakiej¶ górnolotnej idei bycia w majestatycznymn duchu MTB ale również dla funu, przyjemno¶ci itd. Je¶li póĽniej kto¶ miałby stwierdzić, że taka całodzienna wycieczka złożona w 95% z walki z terenem, ale rozpoczęta poprzez wyci±g, nie jest w duchu kolarstwa górskiego czy czego¶ tam jeszcze to już jego problem :-) Wyci±gi - czy też podwózka autem, co stosuje się często w kupnych wycieczkach z przewodnikami (znam tylko z opowie¶ci) - to dobra alternatywa dla wła¶nie nieciekawego podjeżdżania na pocz±tku trasy. I je¶li potem i tak  następuje tzw. zrypanie organizmu, kompletnie nie widzę tu żeby było się czego wstydzić. Wszystko dla ludzi!

Przykład jeszcze ¶wieży - po grzyba tracić godzinę pn±c się z Krupówek na Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejk± przy okazji wci±gaj±c ¶niadanie? :-) PóĽniej i tak jeszcze będzie mnóstwo podjazdów i to znacznie ciekawszych i bardziej wymagaj±cych niż dymanie między domostwami górali, więc IMO warto to wykorzystywać. A z drugiej strony, jest całe mnóstwo miejsc gdzie wyci±gów i tak nie ma, więc porz±dny rowerzysta MTB w swoim życiu zd±zy się nawjeżdżać aż do przesady, nie ma mu co żałować tych paru kilometrów wyci±giem.

A.

Data: 2012-07-27 07:56:54
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 27 Lip, 16:05, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Przykład jeszcze ¶wieży - po grzyba tracić godzinę pn±c się z Krupówek na
Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejk± przy okazji wci±gaj±c ¶niadanie?

http://www.youtube.com/watch?v=ap1637Dh_Oc
:)))

--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-28 02:15:17
Autor: Titus Atomicus
No i dupa :/
In article <0cd7a38c-9bc3-4adc-bb46-c2eee7d047f2@k21g2000vbj.googlegroups.com>,
 Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote:

On 27 Lip, 16:05, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

> Przykład jeszcze ¶wieży - po grzyba tracić godzinę pn±c się z Krupówek na
> Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejk± przy okazji wci±gaj±c ¶niadanie?

http://www.youtube.com/watch?v=ap1637Dh_Oc
:)))

To sobie postepuj w imie tych zasad.
I daj zyc innym.
--
TA

Data: 2012-07-28 01:38:20
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 28 Lip, 02:15, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote:
In article

To sobie postepuj w imie tych zasad.
I daj zyc innym.

Odezwał się facet, który w życiu na góralu nie jeĽdził. Nie masz
zielonego pojęcia o czym jest rozmowa, nie masz zielonego pojęcia jak
wygl±da jazda MTB - a bierzesz się do ocen kto ma rację/nie ma racji w
dyskusji o tym co można zakwalifikować do kolarstwa górskiego (czyli
wła¶nie MTB), czy ewentualne podjazdy asfaltem s± bardziej w duchu tej
odmiany kolarstwa od wjeżdżania wyci±giem.
Dobre!


Warto dodać, że Ty w ogóle stanowisz w tej całej dyskusji totalne
kuriozum - bo jeste¶ znany z tego, że jako turysta jeżdż±cy PO
ASFALCIE - nawet łatwe góry podjeżdżasz poci±giem :)))

Więc zajmij się dyskusjami o stojakach, ewentualnie Dahonach i
siodełkach do nich, bo to Twoja działka - a nie zabieraj głosu w
dyskusjach o różnych stylach jazdy MTB, bo o tym nie masz bladego
pojęcia. Ze zdaniem Alfera, Srzednickiego czy moim - można
polemizować, bo każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia, swoje spojrzenie
na tak± jazdę, nasze inne spojrzenia wynikaj± wła¶nie z tego powodu,
że mamy inne style takiej jazdy.
Natomiast Twoje zdanie można jedynie zignorować lub wy¶miać - bo
jeste¶ totalnym ignorantem w tej mierze; cała Twoja działalno¶ć w
takich dyskusjach polega na tym, że jak zobaczysz mój podpis -
wstawiasz osobisty atak, niezależnie od tego co piszę; czy jak±
kolejn± trasę zrobiłem

Jak to kiedy¶ powiedział prezydent Jacques Chirac "trzeba było
wykorzystać okazję żeby siedzieć cicho".
EOT - bo mam ciekawsze zabawy niż kopanie leż±cych; zreszt±
najdoskonalej robisz to zawsze sam.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-28 12:44:03
Autor: Titus Atomicus
No i dupa :/
In article <a973b2fe-f74a-43b3-9439-5b208b196969@v9g2000vbc.googlegroups.com>,
 Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote:

On 28 Lip, 02:15, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote:
> In article

> To sobie postepuj w imie tych zasad.
> I daj zyc innym.

Odezwał się facet, który w życiu na góralu nie jeĽdził. Nie masz
zielonego pojęcia o czym jest rozmowa, [...]
Natomiast Twoje zdanie można jedynie zignorować lub wy¶miać - bo
jeste¶ totalnym ignorantem w tej mierze; cała Twoja działalno¶ć w
takich dyskusjach polega na tym, że jak zobaczysz mój podpis -
wstawiasz osobisty atak, niezależnie od tego co piszę; czy jak±
kolejn± trasę zrobiłem

Nie. Naprawde zaciekawilo, mnie co napiszesz po dluzszej przerwie. Mialem nadzieje, ze przemyslales swoje postepowanie i wyciagniesz wnioski.
Ale ty koniecznie chcesz ugruntowac swoja pozycje na preclu jako arcycham. Naprawde nie musisz raz po raz udawadniac ze jestes glupim wasatym chujem z mania wiellkosci. O tym wszyscy wiedza. Myslalem ze chcesz nieco popracowac nad zmiana wizerunku.
--
TA

Data: 2012-07-28 15:01:57
Autor: Titus Atomicus
No i dupa :/
In article <Titus_Atomicus-CB3E9E.12440328072012@news.atman.pl>,
 Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world wrote:

In article <a973b2fe-f74a-43b3-9439-5b208b196969@v9g2000vbc.googlegroups.com>,
 Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote:

> On 28 Lip, 02:15, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote:
> > In article
> > > To sobie postepuj w imie tych zasad.
> > I daj zyc innym.
> > Odezwał się facet, który w życiu na góralu nie jeĽdził. Nie masz
> zielonego pojęcia o czym jest rozmowa, [...]

Bardzo przepraszam, ze w poprzednim poscie wycialem wypowiedz Wilka ktora jest doskonalym przykladem jego proby demagogii w stylu Goebbelsa i Urbana.
--
TA

Data: 2012-07-27 14:13:38
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Alfer_z_pracy wrote:
Wilk napisał:
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale pod to wyciągów nijak się nie da podłączyć - to po prostu zwyczajnie pójście na łatwiznę; chęć "załatwienia" sobie za darmo ilości zjazdów dużo większej od podjazdów, łatwe obejście najtrudniejszego elementu takiej jazdy. Wjeżdżanie na górę w tak sztuczny sposób - IMO ma z kolarstwem GÓRSKIM mniej wspólnego niż wjeżdżanie asfaltem.
[..]
Przykład jeszcze świeży - po grzyba tracić godzinę pnąc się z Krupówek na Gubałówkę, skoro można tam wjechać kolejką przy okazji wciągając śniadanie? :-) Później i tak jeszcze będzie mnóstwo podjazdów i to znacznie ciekawszych i bardziej wymagających niż dymanie między domostwami górali, więc IMO warto to wykorzystywać. A z drugiej strony, jest całe mnóstwo miejsc gdzie wyciągów i tak nie ma, więc porządny rowerzysta MTB w swoim życiu zdązy się nawjeżdżać aż do przesady, nie ma mu co żałować tych paru kilometrów wyciągiem.

Nic nie zrozumiałeś z ducha prawdziwego kolarstwa górskiego. Jesteś
spalony.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 16:20:59
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Jan Srzednicki napisał:
Nic nie zrozumiałeś z ducha prawdziwego kolarstwa górskiego. Jesteś spalony.

Wiesz co? Ja to i tak Ciebie nigdy nie lubiłem. A najbardziej Cię znielubiłem wówczas, kiedy na znanym portalu społecznościowym zacząłeś wrzucać zdjęcia z górami po horyzont podpisane "Achievement unlocked: cycled above 3000 meters." He he he! Na pewno żeś tam wjechał jakimś dżipem hehehe! Albo we fotoszopie skleciłeś!!!

A.

Data: 2012-07-27 14:35:35
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-27, Alfer_z_pracy wrote:
Jan Srzednicki napisał:
Nic nie zrozumiałeś z ducha prawdziwego kolarstwa górskiego. Jesteś spalony.

Wiesz co? Ja to i tak Ciebie nigdy nie lubiłem. A najbardziej Cię znielubiłem wówczas, kiedy na znanym portalu społecznościowym zacząłeś wrzucać zdjęcia z górami po horyzont podpisane "Achievement unlocked: cycled above 3000 meters." He he he! Na pewno żeś tam wjechał jakimś dżipem hehehe! Albo we fotoszopie skleciłeś!!!

Ojtam. Może po prostu wpadnij zobaczyć, jak się jeździ rowerem po Alpach
na "francuskiego pieska"? ;)

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-27 16:45:50
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Jan Srzednicki napisał:
Ojtam. Może po prostu wpadnij zobaczyć, jak się jeździ rowerem po Alpach na "francuskiego pieska"? ;)

Plany są. Z wykonaniem gorzej ;) Wiesz, my tu zarabiamy w złotówkach, średnia wg GUSu to koło 4000. U Was 5600. Tyle że Franków :-)

A.

Data: 2012-07-27 09:36:33
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Jan Srzednicki napisał:
Jak zwykle zjadłeś wszystkie rozumy, ziew.

Panowie, panowie! Pax! Na okres igrzysk olimpijskich ogłaszano rozejm w przypadku jakichkolwiek konfliktów. Dajcie teraz sobie buzi i wróćcie do dyskusji 13 sierpnia, kiedy będzie już po ptakach ;)

A.

Data: 2012-07-27 21:28:42
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-25 22:14, biodarek pisze:
Nie byłem w Livigno, ale pierwszy wynik szukania:
http://vimeo.com/13281431 - to nie jest trudny teren. Zwłaszcza w
porównaniu z trasami na zawodach XC.

Trasę w Londynie można obejrzeć tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=D3yMq7AYP3U
Nie ma długich, sztywnych podjazdów. Jest chyba bardziej interwałowa. Wszystkie przeszkody sztuczne. Zakręty ułożone jak w bikeparku ;)
Nawet kładki s±.

A tymczasem jutro zaczynaj± szosowcy. 2/3 kadry jest z Torunia :)

--
biodarek

Data: 2012-07-27 13:34:20
Autor: rzymo
No i dupa :/
W dniu pi±tek, 27 lipca 2012 21:28:42 UTC+2 użytkownik biodarek napisał:
(...) Trasę w Londynie można obejrzeć tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=D3yMq7AYP3U

Mam mieszane uczucia - trasa wygl±da na zbyt łatw±, zbyt wygładzon±. Dużo równych prostych kawałków. Jakbym jechał, to pewnie sztywny wideł + Race Kingi.

Data: 2012-07-28 13:38:31
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-27 22:34, rzymo pisze:
W dniu pi±tek, 27 lipca 2012 21:28:42 UTC+2 użytkownik biodarek napisał:
(...)
Trasę w Londynie można obejrzeć tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=D3yMq7AYP3U

Mam mieszane uczucia - trasa wygl±da na zbyt łatw±, zbyt wygładzon±. Dużo równych prostych kawałków. Jakbym jechał, to pewnie sztywny wideł + Race Kingi.

Co¶ tam chyba dołożyli teraz ze 2 przeszkody, ale nie zmienia to obrazu cało¶ci.

Jeszcze trasa widziana oczami Włoszczowskiej:
http://londyn2012.tvp.pl/4566716/olimpijska-trasa-oczami-wloszczowskiej
Autostrada:
http://londyn2012.tvp.pl/4558815/maja-na-olimpijskiej-autostradzie

Maja jeĽdzi na Geaxach, więc pewnie jechałaby na ich niskobieżnikowych szytkach:
http://sport-raporty.bikeboard.pl/images/galerie/1f8di1_tn_img_1443.jpg

Te karbonowe widelce DT Swiss XMM to i tak zachowuj± się prawie jak sztywne widelce. A i waż± niewiele więcej.

--
biodarek

Data: 2012-07-28 05:34:59
Autor: Wilk
Wy¶cig szosowy elity w Londynie
On 28 Lip, 13:38, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

> Mam mieszane uczucia - trasa wygl da na zbyt atw , zbyt wyg adzon . Du o r wnych prostych kawa k w. Jakbym jecha , to pewnie sztywny wide + Race Kingi.

Do wy¶cigu MTB - to jeszcze daleko; tymczasem dzisiaj na trasie
szosowej o medale wła¶nie walcz± mężczyĽni. Polacy oczywi¶cie
większych szans nie maj± - ale wy¶cig jest ciekawy ze względu na
zupełnie inn± taktykę niż w typowych wy¶cigach "profi" czy nawet M¦.

Bardzo istotna sprawa - kolarze nie mog± stosować słuchawek w uszach,
więc wpływ dyrektorów sportowych na rywalizację (co¶ co bardzo psuje
obraz wy¶cigów na szosie) jest ograniczony; mniejsza szansa, że
dojdzie do tak kontrowersyjnych zachowań jak to, gdy nasz Sylwester
Szmyd na M¦ jechał na Włochów ze swojej drużyny (za to nikt za nim w
naszej reprezentacji nie tęskni).

Na razie na czele jest ¶rednio mocna ucieczka, do końca pewnie nie
dojedzie; Polacy zgodnie z planem i oczekiwaniami kibiców - trzymaj±
tyły peletonu, by mieć więcej sił na decyduj±cy atak ;)); trochę przed
peletonem jest też już dużo mocniejsza grupka z Nibalim i Bonenem
Gospodarzom z kolei bardzo zależy na finiszu z grupy - bo maj± w
składzie Cavendisha, który ostatnio na finiszu jest nie do objechania.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-28 07:19:32
Autor: Wilk
Wy¶cig szosowy elity w Londynie
On 28 Lip, 14:34, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 28 Lip, 13:38, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

> > Mam mieszane uczucia - trasa wygl da na zbyt atw , zbyt wyg adzon . Du o r wnych prostych kawa k w. Jakbym jecha , to pewnie sztywny wide + Race Kingi.

Do wy¶cigu MTB - to jeszcze daleko; tymczasem dzisiaj na trasie
szosowej o medale wła¶nie walcz± mężczyĽni

No i zanosi się, że jednak Brytyjczycy mog± nie dać rady doci±gn±ć
Cavendisha na kreskę. Froome (drugi na TdF) wła¶nie odpadł z peletonu,
a w czołowej grupce s± m.in. Cancellara, Valverde i Nibali.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 09:55:53
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-25, Rowerex wrote:
On 24 Lip, 14:36, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-24 09:46:55 +0200, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> said:
[..]
Podstawowa zasada układanie mezocyklu treningowego: koncentracja na
najistotniejszych zawodach. Jak akurat w mikrocyklu wypadał odpoczynek,
to startowanie w lokalnych zawodach mogłoby być zniweczeniem paru
miesięcy pracy.

Pozwolę sobie na polemikę. To co napiszę, to wnioski które przyszły mi
do głowy, nie znaczy to wcale, że uważam je za prawdziwe, jak mi
przyjdą do głowy wnioski przeciwne, to też je opiszę. A więc...
[..]
No dobra, mamy zawodnika profesjonalistkę, która mówi wprost, że znała
doskonale trasę, ale podcięło jej przednie koło i próbowała się
ratować.... Hmmm... Wiecie co się mówi w takich przypadkach? Ano mówi
siÄ™ wprost i bez ogrĂłdek, ĹĽe zawodowca, fachowca, znawcÄ™ tematu, etc,
zwyczajnie zgubiła rutyna.

Weźmy więc pod lupę ów upadek.

Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
mianowicie najgorszą rzeczą jaką można zrobić gdy rower nieuchronnie
dÄ…ĹĽy ku wywrotce jest prĂłba ratowania siÄ™ przed przewrĂłceniem siÄ™ np.
poprzez podpieranie się nogą. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
zwichnięciem sobie kostki lub czymś gorszym. Może się nie znam, może
za mało razy się wywaliłem, ale przyjąłem w końcu zasadę, że ratować
się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
nawet nie wypinając się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej...

OMG. Ty tak na serio? Może jeszcze jeździć w noskach zamiast klików,
żeby nie wyrabiać sobie "złego" odruchu?..

Aż mnie zmierziło od tego co napisałeś. Nogi są po to, żeby się nimi
podpierać. Obejrzyj sobie dla przykładu, jak zawodnicy DH często
pomagają sobie nogami na zakrętach.

Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać
przy prędkości 5km/h na trawkę lub śnieg.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 03:07:22
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 11:55, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

> Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
> mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie
> d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np.
> poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
> zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może
> za mało razy się wywaliłem, ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować
> się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
> nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
> przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej...

OMG. Ty tak na serio? Może jeszcze jeĽdzić w noskach zamiast klików,
żeby nie wyrabiać sobie "złego" odruchu?..

Aż mnie zmierziło od tego co napisałe¶. Nogi s± po to, żeby się nimi
podpierać. Obejrzyj sobie dla przykładu, jak zawodnicy DH często
pomagaj± sobie nogami na zakrętach.

Pomagaj± sobie w zakrętach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza
różnica. Zobacz jak upadaj± zawodnicy ¶cigaj±cy się na motocyklach, po
prostu kład± się wraz z motocyklem, inaczej powyrywało by im nogi przy
probie podparcia się.

Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać
przy prędko¶ci 5km/h na trawkę lub ¶nieg.

I tu się bardzo mylisz. Parę lat temu wywaliłem się na lodzie przy
prędko¶ci prawie zerowej - nie chc±c robić z siebie po¶miewiska
zachciało mi się na siłę utrzymać na nogach, wypi±łem buta z pedała i
dawaj się podpierać... no i wykręciło mi nogę w kolanie. Do domu
dojechałem z wielkim trudem, dzień póĽniej miałem kłopoty z wstawaniem
z krzesła, a noga pod kolanem bolała do póĽnej wiosny.

Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty maj± się
z pedałów wypi±ć same, taka jest ich rola i tak s± konstruowane.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 11:23:23
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-26, Rowerex wrote:
On 26 Lip, 11:55, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

> Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
> mianowicie najgorszą rzeczą jaką można zrobić gdy rower nieuchronnie
> dÄ…ĹĽy ku wywrotce jest prĂłba ratowania siÄ™ przed przewrĂłceniem siÄ™ np.
> poprzez podpieranie się nogą. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
> zwichnięciem sobie kostki lub czymś gorszym. Może się nie znam, może
> za mało razy się wywaliłem, ale przyjąłem w końcu zasadę, że ratować
> się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
> nawet nie wypinając się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
> przekoziołkować. Chyba że..., ale o tym niżej...

OMG. Ty tak na serio? Może jeszcze jeździć w noskach zamiast klików,
żeby nie wyrabiać sobie "złego" odruchu?..

Aż mnie zmierziło od tego co napisałeś. Nogi są po to, żeby się nimi
podpierać. Obejrzyj sobie dla przykładu, jak zawodnicy DH często
pomagają sobie nogami na zakrętach.

Pomagają sobie w zakrętach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza
różnica. Zobacz jak upadają zawodnicy ścigający się na motocyklach, po
prostu kładą się wraz z motocyklem, inaczej powyrywało by im nogi przy
probie podparcia siÄ™.

Tak, wyścigi torowe motocykli mają bardzo dużo wspólnego z MTB.

Podpieranie się na zakręcie chroni przed upadkiem w tymże zakręcie.
Często jest to też sam kontrolny wymach nogą bez dotykania ziemi.

Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać
przy prędkości 5km/h na trawkę lub śnieg.

I tu się bardzo mylisz. Parę lat temu wywaliłem się na lodzie przy
prędkości prawie zerowej - nie chcąc robić z siebie pośmiewiska
zachciało mi się na siłę utrzymać na nogach, wypiąłem buta z pedała i
dawaj się podpierać... no i wykręciło mi nogę w kolanie. Do domu
dojechałem z wielkim trudem, dzień później miałem kłopoty z wstawaniem
z krzesła, a noga pod kolanem bolała do późnej wiosny.

To, co piszesz, ma się kompletnie nijak do tego, co na napisałem.

AbstrahujÄ…c juĹĽ od tego, ĹĽe na lodzie nie ma zapewne dobrej metody, bo
upadając można się potłuc, a próbując podpierać poślizgnąć.

Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty mają się
z pedałów wypiąć same, taka jest ich rola i tak są konstruowane.

Albowiem tak stanowi Prawo?

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 07:17:55
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 12:23, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

> Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty maj± się
> z pedałów wypi±ć same, taka jest ich rola i tak s± konstruowane.

Albowiem tak stanowi Prawo?

A udowodnij że nie stanowi? Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe
musz± spełniać jakie¶ wymogi bezpieczeństwa, normy, certyfikaty itp.
Kto wie, co w nich jest zapisane...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 14:36:08
Autor: Jan Srzednicki
No i dupa :/
On 2012-07-26, Rowerex wrote:
On 26 Lip, 12:23, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

> Od tamtej pory nie wypinam się z pedałów przy upadkach. Buty mają się
> z pedałów wypiąć same, taka jest ich rola i tak są konstruowane.

Albowiem tak stanowi Prawo?

A udowodnij że nie stanowi? Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe
muszą spełniać jakieś wymogi bezpieczeństwa, normy, certyfikaty itp.
Kto wie, co w nich jest zapisane...

Ale mi nie chodzi o normy, które muszą spełniać pedały, tylko o
wprowadzanie reguły, że z pedałów nie należy się wypinać świadomie. :P

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-07-26 16:45:46
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-26 16:17:55 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:

Albowiem tak stanowi Prawo?

A udowodnij że nie stanowi?

Udowodnij, że nie jeste¶ wielbł±dem.


Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe
musz± spełniać jakie¶ wymogi bezpieczeństwa, normy, certyfikaty itp.

To je znajdĽ i przytocz tutaj.


Kto wie, co w nich jest zapisane...

Wszyscy chętnie się dowiemy.



--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-26 08:20:37
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 15:45, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-26 16:17:55 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said:

>> Albowiem tak stanowi Prawo?

> A udowodnij że nie stanowi?

Udowodnij, że nie jeste¶ wielbł±dem.

> Na pewno pedały, tym bardziej zatrzaskowe
> musz± spełniać jakie¶ wymogi bezpieczeństwa, normy, certyfikaty itp.

To je znajdĽ i przytocz tutaj.

> Kto wie, co w nich jest zapisane...

Normy s± zwykle płatne, je¶li sfinansujesz zakup, to zrobię jaki¶
wyci±g :-p

A tak na serio, poszukam czego¶.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 12:42:54
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-26 12:07:22 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:

Pomagaj± sobie w zakrętach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza
różnica. Zobacz jak upadaj± zawodnicy ¶cigaj±cy się na motocykl
ach, po
prostu kład± się wraz z motocyklem, inaczej powyrywało by im nogi przy
probie podparcia się.

Jako że conieco mam nawinięte na koła motocykli, napiszę wprost - pitolisz. Po pierwsze czym innym jest wy¶cig na torze asfaltowym, czym innym offroad. W pierwszym przypadku gleby w mocnych złożeniach (najczęstsze) i przy prędko¶ciach 50-120 maj± miejsce przy takim ustawieniu motocykla i zawodnika na nim (literalnie zwieszaj±cego do wewnętrznej), że zwyczajnie nie sposób jest się podeprzeć, chyba że kolanem albo... łokciem - tak, to się zdarza, niedawno w czasie którego¶ wy¶cigu GP czy SBK, kto¶ ratował się odpychaj±c od gleby dłoni±. Je¶li motocykl jest w mniejszym złożeniu i da się jako¶ zawalczyć, to zawodnicy je¶li tylko mog±, to próbuj± się podpierać, bo gleba oznacza najczę¶ciej koniec udziału w wy¶cigu. A i opanowanie maszyny waż±cej ~180 kg i jad±cej nierzadko ponad 100 (albo i 200) jest trochę inn± skal± problemu od opanowania wal±cego się roweru.
W offroadzie z kolei (cross/enduro), któremu nieco bliżej do MTB, podpieranie się nog± aby wyratować się z opresji jest codzinno¶ci± - wła¶nie dlatego buty do tego sportu waż± po 4 kilo, s± sztywne i całe obudowane ochraniaczami (za to częstym miejscem kontuzji s± kolana - lec± więzadła i łękotki). I robi± tak wszyscy, od poziomu szkółki niedzielnej, do Błażusiaka. Sztuka polega na nauczeniu się, kiedy już nie warto nawet próbować.


--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-26 05:13:42
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 12:42, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-26 12:07:22 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said:

> Pomagaj sobie w zakr tach, ale nie przy upadkach - to zasadnicza
> r nica. Zobacz jak upadaj zawodnicy cigaj cy si na motocykl
> ach, po
> prostu k ad si wraz z motocyklem, inaczej powyrywa o by im nogi przy
> probie podparcia si .

W offroadzie z kolei (cross/enduro), któremu nieco bliżej do MTB,
podpieranie się nog± aby wyratować się z opresji jest codzinno¶ci± -
wła¶nie dlatego buty do tego sportu waż± po 4 kilo, sa sztywne i całe
obudowane ochraniaczami

Zbijam argument :) Pisz±c o butach motocyklowych podważyłe¶
jakiekolwiek podobieństwo do MTB. Włoszczowska nie miała butów
motocyklowych, gdyby je miała, mogłaby się podpierać do woli, a taka
kontuzja byłaby z natury niemożliwa.

Daj motocykli¶cie buty do MTB i nakaż udział w trudnych zawodach
enduro...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 14:34:35
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-26 14:13:42 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:

W offroadzie z kolei (cross/enduro), któremu nieco bliżej do MTB,
podpieranie się nog± aby wyratować się z opresji jest codzinno¶
ci± -
wła¶nie dlatego buty do tego sportu waż± po 4 kilo, sa sztywne i
całe
obudowane ochraniaczami

Zbijam argument :) Pisz±c o butach motocyklowych podważyłe¶
jakiekolwiek podobieństwo do MTB.

Podobieństwo obejmuje jedynie to, po czym się jeĽdzi, fakt niepedałowania na motocyklu uznałem za tak oczywisty, iż niewart nawet wspomnienia.


Włoszczowska nie miała butów
motocyklowych, gdyby je miała, mogłaby się podpierać do woli,

Nie miała też ochraniaczy kolan, łokci, buzera, pełnego kasku. A mimo to miała Twoim zdaniem zamiast podpierania, glebn±ć jak długa na ¶cieżkę, niew±tpliwie kamienist±. Doskonałe wnioski. Mógłby¶ zademontrować jak to się robi? Jaki¶ filmik w zupełno¶ci wystarczy.


a taka kontuzja byłaby z natury niemożliwa.

Próbowałe¶ kiedy¶ pedałować w ciężkich butach sięgaj±cych ponad połowę piszczela? Każdy sport ma swoje ograniczenia.


Daj motocykli¶cie buty do MTB i nakaż udział w trudnych zawodach
enduro...

Daj rowerzy¶cie rower waż±cy ~120 kg i za razem bez najmniejszego problemu osi±gaj±cy w terenie prędko¶ci 40-70 km/h.


--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-26 03:16:02
Autor: rmikke
No i dupa :/
On Thursday, July 26, 2012 11:55:53 AM UTC+2, Jan Srzednicki wrote:

Aż mnie zmierziło od tego co napisałe¶. Nogi s± po to, żeby się nimi
podpierać. Obejrzyj sobie dla przykładu, jak zawodnicy DH często
pomagaj± sobie nogami na zakrętach.

Wybacz, ale wpiętym w rower to można się w miarę bezpiecznie wywracać
przy prędko¶ci 5km/h na trawkę lub ¶nieg.

Powiedziałbym, że wprost przeciwnie. Do jakich¶ 10km/h w miarę bezpiecznie można się podpierać, powyżej jest to ryzykowne (co nie znaczy, że się nie da,
patrz wspomniani przez Ciebie zawodnicy DH), za to wpięcie w zatrzaski
ułatwia opanowanie roweru, żeby jednak się nie przewrócił (łatwiej
go szarpn±ć we wła¶ciwym kierunku).

Data: 2012-07-26 11:30:07
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-25 21:41:49 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:

Ci którzy uważaj±, że wypowiedĽ Szurkowskiego na temat winy trenera
jest bzdur± często powołuj± się na _profesjonalizm_ trenera i
zawodniczki - skoro s± _profesjonalistami_, to znaczy, że wiedzieli co
robi±, a to co się stało było zwykłym wypadkiem.

Wła¶nie tak, pech, niefart, zła koniugacja gwiazd - jak tam kto lubi.


WeĽmy więc pod lupę ów upadek.

Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie
d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np.
poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może
za mało razy się wywaliłem,

Tylko to ostatnie zdanie jest prawdziwe ;-) Po ilu¶ glebach i sytuacjach okołoglebowych uczysz się, że to co może wygl±dać na nieuchronne spotkanie z matk± gleb±, wcale nie jest sytuacj± przes±dzon± i często gęsto idzie się jeszcze wyratować. Skutki niepowodzenia mog± być bolesne, ale zysk je¶li się uda - znaczny, szczególnie w kontek¶cie wy¶cigu - bo każda gleba to nie tylko ryzyko kontuzji, ale i uszkodzenia sprzętu.


ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować
się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
przekoziołkować.

Robiłe¶ to już na kamienistym zjeĽdzie w górach? Pokaż fotki.


Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy
się przewracać, wiec czemu jednak  podpierał się na siłę aby upadku
unikn±ć i odniósł kontuzję? Możliwo¶ci jest kilka...
1) Zgubiła go rutyna
2) Jednak nie do końca wie jak bezpiecznie i cało wyj¶ć z wywrotki
3) Teren był tak trudny, np.: stromy, kamienisty itp, że nie ratowanie
się mogło skończyć się czym¶ jeszcze gorszym...

4) Miał miejsce zwykły pech - podparła się na kamieniu, który odjechał jej spod stopy, w tych ułamkach sekund niezauważyła jakiej¶ dziury, w któr± wpadła jej stopa lub tysi±c innych nieprzewidywalnych okoliczno¶ci. Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, ale tam w terenie na wła¶ciw± decyzję masz setne, może dziesi±te czę¶ci sekundy, a  i tak najpierw działaj± wtedy odruchy - wyuczone b±dĽ instynktowne.


W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener?
Moim zdaniem na wszystkie.

Realnie (na tym poziomie) - na żadne.



--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-26 02:58:26
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 11:30, de Fresz <defr...@NOSPAMo2.pl> wrote:
On 2012-07-25 21:41:49 +0200, Rowerex <rowe...@op.pl> said:

> Ci którzy uważaj±, że wypowiedĽ Szurkowskiego na temat winy trenera
> jest bzdur± często powołuj± się na _profesjonalizm_ trenera i
> zawodniczki - skoro s± _profesjonalistami_, to znaczy, że wiedzieli co
> robi±, a to co się stało było zwykłym wypadkiem.

Wła¶nie tak, pech, niefart, zła koniugacja gwiazd - jak tam kto lubi.

> WeĽmy więc pod lupę ów upadek.

> Parę razy się na rowerze wywaliłem i mam z tego jeden wniosek,
> mianowicie najgorsz± rzecz± jak± można zrobić gdy rower nieuchronnie
> d±ży ku wywrotce jest próba ratowania się przed przewróceniem się np.
> poprzez podpieranie się nog±. Takie "ratowanie się" kończy się zwykle
> zwichnięciem sobie kostki lub czym¶ gorszym. Może się nie znam, może
> za mało razy się wywaliłem,

Tylko to ostatnie zdanie jest prawdziwe ;-) Po ilu¶ glebach i
sytuacjach okołoglebowych uczysz się, że to co może wygl±dać na
nieuchronne spotkanie z matk± gleb±, wcale nie jest sytuacj±
przes±dzon± i często gęsto idzie się jeszcze wyratować. Skutki
niepowodzenia mog± być bolesne, ale zysk je¶li się uda - znaczny,
szczególnie w kontek¶cie wy¶cigu - bo każda gleba to nie tylko ryzyko
kontuzji, ale i uszkodzenia sprzętu.

Więc nie należy uczyć się sztuki upadania? Ew. nie ma czego¶ takiego
jak sztuka bezpiecznego upadania?

> ale przyj±łem w końcu zasadę, że ratować
> się nie ma sensu i trzeba się po prostu przewrócić razem z rowerem,
> nawet nie wypinaj±c się z pedałów i nawet gdy trzeba wraz z rowerem
> przekoziołkować.

Robiłe¶ to już na kamienistym zjeĽdzie w górach? Pokaż fotki.

O tym niżej

> Dalej w kwestii upadku. Załóżmy, że zawodnik doskonale wie jak należy
> się przewracać, wiec czemu jednak  podpierał się na siłę aby upadku
> unikn±ć i odniósł kontuzję? Możliwo¶ci jest kilka...
> 1) Zgubiła go rutyna
> 2) Jednak nie do końca wie jak bezpiecznie i cało wyj¶ć z wywrotki
> 3) Teren był tak trudny, np.: stromy, kamienisty itp, że nie ratowanie
> się mogło skończyć się czym¶ jeszcze gorszym...

4) Miał miejsce zwykły pech - podparła się na kamieniu, który odjechał
jej spod stopy, w tych ułamkach sekund niezauważyła jakiej¶ dziury, w
któr± wpadła jej stopa lub tysi±c innych nieprzewidywalnych
okoliczno¶ci.

W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak
koncentracji. Pech to zderzenie z wybiegaj±c± z lasu sarn±, zderzenie
z innym rowerzyst± nie zwi±zanym z trenuj±cym, zderzenie za samochodem
na drodze dojazdowej itp.

Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, ale
tam w terenie na wła¶ciw± decyzję masz setne, może dziesi±te czę¶ci
sekundy, a  i tak najpierw działaj± wtedy odruchy - wyuczone b±dĽ
instynktowne.

Między "instynktowne", a "wyuczone" jest tak różnica jak między
upadkiem zakończonym kontuzj± i upadkiem niegroĽnym w jakim¶ stopniu
kontrolowanym.

Zdaje się, że Włoszczowska już raz się poobijała podczas treningu na
jakiej¶ bardzo trudnej kamienistej trasie (M¦ czy co¶ takiego), może
mieć pewien rodzaj urazu psychicznego, który będzie powodował jakies
nieracjonalne zachowania w takich sytuacjach - i tu jest rola sztabu
szkoleniowego.

> W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ trener?
> Moim zdaniem na wszystkie.

Realnie (na tym poziomie) - na żadne.

1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji. Za koncentrację
zawodnika odpowiada trener, je¶li trener pozwala na to, by zawodnik
lekceważył trudno¶ci trasy i pozwalał sobie na brak koncentracji, to
jest to wina trenera
2) Zawodnik nie wie jak bezpiecznie wyj¶ć z opresji przy upadku - sam
się tego nie nauczy, to jest rola sztabu szkoleniowego i wpojenia
zawodnikowi okre¶lonych zachować.
3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren?
Wybrał go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5
minut przed zawodami? Podejmowanie takiego ryzyk bierze na siebie
trener i on odpowiada za ewentualne wypadki.
4) Pech? Upadek nie jest pechem, skoro stanowi jedn± z cech tego
sportu. Cech± np. boksu s± ciężkie nokauty, ale dziwne byłoby, aby na
sparingach trener trenuj±cy zawodnika do waznej walki pozwalał
sparingpartnerowi na ciężkie nokautowanie swojego podopiecznego...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 12:28:11
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Rowerex napisał:
W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak koncentracji

Rozumiem. W niedzielę bodaj po raz pierwszy w życiu urwałem na górskiej trasie łańcuch. Teraz już wiem, że przyczyn± była moja dekoncentracja :-)))

1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji.

Hm, sk±d Ci przyszło do głowy że Maja była wtedy zdekoncentrowana?

Za koncentrację zawodnika odpowiada trener

Dobre! Dobrze to przemy¶lałe¶? ;)

OK, żeby nie pozostawić bez komentarza: masz rację że sztab zawodnika powinien dbać o jego dobr± kondycję psychiczn±, nastawienie, stres itd. Natomiast praktycznie nie ma to bezpo¶redniego wpływu na to, co dzieje się podczas treningu / wy¶cigu. Nawet najlepsza opieka nad zawodnikiem nie spowoduje, że w którym¶ momencie treningu czy zawodów ów zawodnik nie będzie my¶lał o niebieskich migdałach lub zwyczajnie się zdekoncentruje. Obarczenie win± trenera to odważny zabieg :)

3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Wybrał go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5 minut przed zawodami?

O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani niebezpieczne. Ot teren. Zreszt± rowerzy¶ci MTB jeżdż± po terenie, tak jak szachi¶ci siedz± przy szachownicach.

Podsumowuj±c, mam wrażenie że wypowiadasz się podobnie do p. Szurkowskiego - nie był, nie widział, nie pytał ale wie lepiej bo to pasuje do jego teorii.

A.

Data: 2012-07-26 04:24:35
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 12:28, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani
niebezpieczne. Ot teren.

A na czym opierasz swoje skojarzenia? ;))
W sumie nie mamy zdjęć feralnego miejsca, nie mamy podanego jaka to
była trasa w owym Livigno - więc trudno cokolwiek wyrokować, można
sobie jedynie posnuć domysły.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 14:36:45
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Wilk napisał:
O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani
niebezpieczne. Ot teren.

A na czym opierasz swoje skojarzenia? ;)) W sumie nie mamy zdjęć feralnego miejsca, nie mamy podanego jaka to była trasa w owym Livigno - więc trudno cokolwiek wyrokować, można sobie jedynie posnuć domysły.

W całym tym szumie medialnym gdzie¶ pojawiło się stwierdzenie że to była znana jej, nietrudna trasa. Ale ponieważ nie wiem czy to była wypowiedĽ ze strony Mai czy kto¶ co¶ dopowiedział, dodałem "o ile dobrze kojarzę".

Ale nawet je¶li by to był jaki¶ trudny odcinek, to też nie przesadzajmy. Aspirantka do olimpiskiego złota miałaby przed Igrzyskami trenować tylko w górach Izerskich :-)? To wtedy ujadacze rzuciłyby się na trenera że treningi były zbyt łatwe :)

Majka ma duże do¶wiadczenie. Podejrzewam że mimo swej w±tłej postury, nie dajmy się temu zwie¶ć, przejeĽdziła setki kilometrów po niebywale trudnych technicznie trasach, na których połowa z nas by poległa. Wystarczy zreszt± popatrzeć choćby w streamach RedBulla na żywo jak ¶migała po niemal hardkorowych zjazdach, zreszt± skutecznie objeżdżaj±c inne rywalki. I preclowi - ale nie tylko, vide Szurkowski - fachowcy mog± tylko dopisywać swoje teorie do nieszczę¶liwego wypadku. Bardzo łatwo im wysnuć wnioski, że skoro już kiedy¶ miała masakryczn± glebę (wted, jak rozwaliła sobie buzię) to ma psychiczny uraz, że skoro zmieniła trenera to jest niepewna i nogi jej drż± w zakrętach i tym podobne. Tymczasem Majka co tydzień wali setki kilometrów w terenie, buduje formę i raczej wspomniane ułomno¶ci jej nie dotycz±. No ale jest temat - jest dyskusja :-) I m±drale wymy¶laj± po fakcie. Czy dobrze kojarzę, że przed wypadkiem Mai gadaj±ce głowy nie krytykowały faktu, że ostatnie dni przed Igrzyskami spędza w Livigno :-)? Ba, pewnie gdyby stanęła na podium, te same głowy zachwycałyby się nad wspaniałym zmysłem taktycznym trenera, który sprytnie do ostatniej chwili wzmacniał krew Majce poprzez treningi na wysoko¶ci 2000 m, ach i och :) Ale o tym się niestety nie przekonamy.

A.

Data: 2012-07-26 05:48:24
Autor: Wilk
No i dupa :/
On 26 Lip, 14:36, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Wilk napisał:

Ale nawet je¶li by to był jaki¶ trudny odcinek, to też nie przesadzajmy.
Aspirantka do olimpiskiego złota miałaby przed Igrzyskami trenować tylko w
górach Izerskich :-)? To wtedy ujadacze rzuciłyby się na trenera że treningi
były zbyt łatwe :)

Przecież napisałem wcze¶niej, że obwinianie trenera to ten wypadek
jest nie na miejscu, zwykły pech; ale by ocenić, czy odcinek był łatwy
- trzeba by go zobaczyć. Zreszt± łatwo¶ć to też pojęcie względne,
wiele zależy od prędko¶ci z jak± go pokonujemy, to samo przy 5km/h
będzie łatwe, ale przy 25km/h już niekoniecznie.

Ba, pewnie gdyby stanęła na podium, te same głowy zachwycałyby się nad
wspaniałym zmysłem taktycznym trenera, który sprytnie do ostatniej chwili
wzmacniał krew Majce poprzez treningi na wysoko¶ci 2000 m, ach i och :) Ale
o tym się niestety nie przekonamy.

No i czemu się dziwisz, to stare jak ¶wiat - sukces ma wielu ojców, a
porażka jest sierot±. Polacy przegrali na Euro ostatni mecz i odpadli
- Smudę natychmiast zaczęto gnoić; gdyby ten jednak do¶ć wyrównany
mecz z Czechami ułożył się na nasz± korzy¶ć i weszliby¶my do
ćwierćfinału to Smuda byłby człowiekiem sukcesu.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-07-26 07:15:50
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 13:48, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 26 Lip, 14:36, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

> Wilk napisał:
> Ale nawet je¶li by to był jaki¶ trudny odcinek, to też nie przesadzajmy.
> Aspirantka do olimpiskiego złota miałaby przed Igrzyskami trenować tylko w
> górach Izerskich :-)? To wtedy ujadacze rzuciłyby się na trenera że treningi
> były zbyt łatwe :)

Przecież napisałem wcze¶niej, że obwinianie trenera to ten wypadek
jest nie na miejscu, zwykły pech; ale by ocenić, czy odcinek był łatwy
- trzeba by go zobaczyć.

Trochę przesadzaj±c - zaprzeczasz milionom lat ewolucji ¶wiata żywego.

Za błędu narodu i kryzysy w państwie odpowiadaj± przywódcy państwa. Za
błędy w firmie odpowiada kadra kierownicza. Za błędy żołnierza
odpowiada jego dowódca. Je¶li wataha wilków sobie nie radzi, to
znaczy, że osobnik dominuj±cy Ľle wykonuje swoje obowi±zju i stado
szuka nowego przywódcy. Tak ten ¶wiat zwierzęcy, w tym ludzki, się
ułożł i widać tak ma być.

Galiński wci±ż się pogr±ża przez swoje milczenie. A IMHO powinien
zrobić tak:
- W dniu wypadku powinien zakazać Włoszczowskiej wypowiadania się dla
mediów.
- W tym samym czasie powinien wydać o¶wiadczenie, że:
"bierze na siebie pełn± odpowiedzialno¶ć za to co się stało, że
przyczyny i okoliczno¶ci s± i będ± zbadane, że zostanie sprawdzone czy
można było tego wypadku unikn±ć oraz że zostan± wyci±gnięte
odpowiednie wnioski, aby w przyszło¶ci zminimalizować ryzyko
wyst±pienia podobnych przypadków, a w najbliższych czasie zorganizuje
konferencję prasow± na której wraz z zawodniczk± odpowiedz± na
wszystkie pytania."

Gdyby to zrobił, nie byłoby wypowiedzi Szurkowskiego, nie byłoby szumu
medialnego, nie byłoby domniemań, obrażania się jednych na drugich,
nie byłoby tej preclowej dyskusji. A tak, Galiński milczy, a psy
szczekaj±.

Trener podpisuje ze zwi±zkiem kontrakt w którym zobowi±zuje się do
przygotowania zawodnika w pełnym zdrowiu i w optymalnej formie do
największej sportowej imprezy jak± s± m.in. igrzyska, a w tym czasie
bierze za wszystko pełn± odpowiedzialno¶ć.

Wszystko co zdarzy się w czasie przygotowań, wszystko co wpłynie na
ich zakłócenie będzie jego wył±czn± win± z której będzie się mógł
ewentualnie tłumaczyć. Je¶li co¶ się stanie zawodnikowi, a ktokolwiek
inny udowodni, że tego wypadku przez odpowiednie działania można było
unikn±ć, to trenerowi postawione zostanie pytanie: "dlaczego tego nie
przewidział i czemu temu nie przeciwdziałał".

O ile wczoraj byłem niepewny, to dzisiaj nabrałem przekonania do
prostego wniosku: za zawodnika odpowiada trener. Koniec i kropka.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 16:50:51
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Rowerex napisał:
Trener podpisuje ze zwi±zkiem kontrakt w którym zobowi±zuje się do przygotowania zawodnika w pełnym zdrowiu i w optymalnej formie do największej sportowej imprezy jak± s± m.in. igrzyska, a w tym czasie bierze za wszystko pełn± odpowiedzialno¶ć.

No je¶li tak do tego podchodzisz, to fakt. Wina trenera. A może nawet Tuska.

Ale na Boga, wypieprzyć się może i każdy i zawsze i wszędzie. Tu akurat miał miejsce spektakularny wypadek w terenie. Cholernie łatwo to nagi±ć w kierunku "Ľle dobrano parametry treningu". A gdyby Maja rozerwała sobie staw podczas wychodzenia z prysznica? No tak, trener nie przewidział, można było zmienić o¶rodek. I tak dalej.

Najlepiej jakby od 31 maja Maja siedziała zakmnięta w szczelnej kapsule z dodatkiem tlenu i nutrientów :-)

Najgorsze, że Maja się teraz ma dużo czasu i sama zaczyna ci±ć gałęĽ, na której siedzi, komentuj±c różne bzdury. Sił± rzeczy wpada w to bagienko.

A.

Data: 2012-07-26 08:18:44
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

A gdyby Maja rozerwała sobie staw
podczas wychodzenia z prysznica? No tak, trener nie przewidział, można było
zmienić o¶rodek. I tak dalej.

Gdyby tak było, to trener i tak znalazłby się na dywaniku w zwi±zku (o
ile ów zwi±zek byłby z prawdziwego zdarzenia) i padłoby pytanie:

"Co zrobił Pan aby zminimalizować ryzyko tego wypadku, i co zrobi Pan
aby zminimalizować ryzyko w przyszło¶ci?"

I tu zadaniem trenera jest podawanie faktów, co zrobił, czego nie mógł
zrobić, czego nie zrobił i dlaczego. Odpowiedzi maj± być jasne i
rzeczowe, bez tłumaczenia się. Tłumaczenie się będzie przyznaniem się
do winy. Podawanie faktów będzie odpowiedzi± na pytanie. O tym co
zwi±zek zrobi z trenerem zadecydować powinna analiza odpowiedzi
trenera. Proste, prawda?

Je¶li zawodnika poraziłby piorun podczas treningu, gdy grupę
zawodników zaskoczyła gwałtowna burza, to rozmowa trenera "na
dywaniku" w zwi±zku sportowym mogłaby wygl±dać tak:

- Co zrobił Pan aby zminimalizować ryzyko tego wypadku?
- A sk±d miałem wiedzieć, że będzie burza, nie jestem meteorologiem,
nie mogłem nic zrobić
- W jaki sposób bierze Pan pod uwagę stan pogody podczas planowania
treningu?
- Yyyyy... jak jest słońce to jedziemy na trening, jak zanosi się na
burzę, to nie jedziemy, a jak nas zaskoczy w czasie treningu to
kończymy trening
- Dlaczego nie ¶ledzi Pan prognoz pogody?
- Bo nie mam czasu na ogl±danie TV
- Czy Wg pana ¶ledzenie prognoz pogody mogłoby zminimalizować ryzyko
zorganizowania treningu w czasie największego prawdopodobieństwa
pojawiania się gwałtownych burz?
- No, może, ale...
- Jak zatem zamierza Pan zminimalizować w przyszło¶ci ryzyko wypadku
spowodowanego zaplanowaniem treningu w czasie, w którym mog± wyst±pić
nagłe i gwałtowne zjawiska pogodowe?
- Hmm.... może zlecę komu¶ z mojego sztabu ¶ledzenie prognoz,
eee...yyy..., wtedy mogliby¶my takie sytuacje przewidzieć i zaplanować
alternatywny trening w bezpieczniejszych warunkach
- Noooo... jak Pan widzi, jak się chce to można
(...)

:-)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 20:46:53
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-26 17:18, Rowerex pisze:
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

A gdyby Maja rozerwała sobie staw
podczas wychodzenia z prysznica? No tak, trener nie przewidział, można było
zmienić o¶rodek. I tak dalej.

Gdyby tak było, to trener i tak znalazłby się na dywaniku w zwi±zku (o
ile ów zwi±zek byłby z prawdziwego zdarzenia) i padłoby pytanie:

"Co zrobił Pan aby zminimalizować ryzyko tego wypadku, i co zrobi Pan
aby zminimalizować ryzyko w przyszło¶ci?"

I tu zadaniem trenera jest podawanie faktów, co zrobił, czego nie mógł
zrobić, czego nie zrobił i dlaczego. Odpowiedzi maj± być jasne i
rzeczowe, bez tłumaczenia się. Tłumaczenie się będzie przyznaniem się
do winy. Podawanie faktów będzie odpowiedzi± na pytanie. O tym co
zwi±zek zrobi z trenerem zadecydować powinna analiza odpowiedzi
trenera. Proste, prawda?

Pachnie komisj± ¶ledcz± ;)

--
biodarek

Data: 2012-07-27 09:34:05
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
biodarek napisał:
Podawanie faktów będzie odpowiedzi± na pytanie. O tym co
zwi±zek zrobi z trenerem zadecydować powinna analiza odpowiedzi
trenera. Proste, prawda?

Pachnie komisj± ¶ledcz± ;)

Jak najbardziej! A trener Mai powinien podać się do dymisji. Czytałem też, że rynki zachodnioeuropejskie nerwowo zareagowały na kontuzję naszej mistrzyni, wzrosło oprocentowanie papierów dłużnych a bankierzy usiłuj± zapobiec panice i masowej likwidacji depozytów.

A.

Data: 2012-07-27 07:46:16
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Fri, 27 Jul 2012 09:34:05 +0200, Alfer_z_pracy wrote:

wzrosło oprocentowanie papierów dłużnych a bankierzy usiłują zapobiec
panice i masowej likwidacji depozytĂłw.

No i OLT wylądował.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-26 08:27:34
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Najgorsze, że Maja się teraz ma dużo czasu i sama zaczyna ci±ć gałęĽ, na
której siedzi, komentuj±c różne bzdury. Sił± rzeczy wpada w to bagienko.

I to jest najsmutniejsze. Gdzie jest trener? Powinien jej bronić,
powinien sam wyja¶niać sytuację, powinien zawodniczkę chronić przed
sam± sob±, czyli pogr±żaniem się przez nieprzemy¶lane wypowiedzi,
powinien wzi±ć na siebie ciężar sytuacji, a nie zrzucać go na
zawodniczkę będ±c± w takiej traumie.

Powiem tak: wolałbym nie wiedzieć nic o okoliczno¶ciach wypadku. To
powinna być tajemnica trenera, zawodniczki i zwi±zku kolarskiego i to
oni we wspólnym gronie powinni ustalić, co można a czego nie można
powiedzieć mediom, dla _dobra_ zawodniczki_ - nie dla dobra zwi±zku i
trenera, tylko _dla_dobra_zawodniczki_ jako człowieka i sportowca.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 20:56:31
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-26 17:27, Rowerex pisze:
On 26 Lip, 15:50, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Najgorsze, że Maja się teraz ma dużo czasu i sama zaczyna ci±ć gałęĽ, na
której siedzi, komentuj±c różne bzdury. Sił± rzeczy wpada w to bagienko.

I to jest najsmutniejsze. Gdzie jest trener? Powinien jej bronić,
powinien sam wyja¶niać sytuację, powinien zawodniczkę chronić przed
sam± sob±, czyli pogr±żaniem się przez nieprzemy¶lane wypowiedzi,
powinien wzi±ć na siebie ciężar sytuacji, a nie zrzucać go na
zawodniczkę będ±c± w takiej traumie.

Akurat teraz trener jest w pracy. Jest trenerem kadry a oprócz Mai s± też inni zawodnicy i teraz na nich powinien się skoncentrować. Widzieli¶cie jak jeĽdzi Marek Konwa w eliminatorze? Ma potencjał. Jest jeszcze Ola Dawidowicz, Piotr Brzózka i Paula Gorycka. Oni teraz bardzo potrzebuj± trenera. Chociaż może w przypadku tej ostatniej, bardziej pomocny byłby trener, który j± prowadził do tej pory.

--
biodarek

Data: 2012-07-27 10:45:50
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Rowerex napisał:
O ile wczoraj byłem niepewny, to dzisiaj nabrałem przekonania do prostego wniosku: za zawodnika odpowiada trener. Koniec i kropka.

O, to do TRwoich teorii jeszcze pan Skarul Ci doszedł jako kontra:

"- Absurdalny jest pomysł, że trener może odpowiadać za kontuzję Włoszczowskiej. To był nieszczęśliwy wypadek i nic więcej. Dwa lata temu Majka też miała kraksę przed mistrzostwami świata, wtedy z innym trenerem. Czy Ryszard również jego za to wini? – pyta Skarul, nawiązując do trenera Andrzeja Piątka."

A.

Data: 2012-07-26 15:09:24
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Wilk napisał:
Polacy przegrali na Euro ostatni mecz i odpadli - Smudę natychmiast zaczęto gnoić; gdyby ten jednak do¶ć wyrównany mecz z Czechami ułożył się na nasz± korzy¶ć i weszliby¶my do ćwierćfinału to Smuda byłby człowiekiem sukcesu.

Wyj±tkowo się zgodzę w 100% :-)

A.

Data: 2012-07-26 05:32:33
Autor: Rowerex
No i dupa :/
On 26 Lip, 12:28, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:
Rowerex napisał:

> W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak
> koncentracji

Rozumiem. W niedzielę bodaj po raz pierwszy w życiu urwałem na górskiej
trasie łańcuch. Teraz już wiem, że przyczyn± była moja dekoncentracja :-)))

Zdecydowanie brak koncentracji ;-)

> 1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji.

Hm, sk±d Ci przyszło do głowy że Maja była wtedy zdekoncentrowana?

Bo trasa była prosta, o czym już tu napisano.

> Za koncentrację zawodnika odpowiada trener

Dobre! Dobrze to przemy¶lałe¶? ;)

OK, żeby nie pozostawić bez komentarza: masz rację że sztab zawodnika
powinien dbać o jego dobr± kondycję psychiczn±, nastawienie, stres itd.
Natomiast praktycznie nie ma to bezpo¶redniego wpływu na to, co dzieje się
podczas treningu / wy¶cigu. Nawet najlepsza opieka nad zawodnikiem nie
spowoduje, że w którym¶ momencie treningu czy zawodów ów zawodnik nie będzie
my¶lał o niebieskich migdałach lub zwyczajnie się zdekoncentruje. Obarczenie
win± trenera to odważny zabieg :)

Może odważny, może nie. Zawodnik jest pod opiek± trenera, nie
odwrotnie. Za wyniki i zdrowie zawodników odpowiedzialno¶ć bior±
trenerzy. Je¶li jakikolwiek trener powiedziałby, że nie bierze
odpowiedzialno¶ci za zdrowie i wyniki swoich zawodników, to zostałby
publicznie i powszechnie wy¶miany.

> 3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren? Wybrał
> go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5 minut przed
> zawodami?

O ile dobrze kojarzę, to wła¶nie miejsce wypadku Mai nie było ani trudne ani
niebezpieczne. Ot teren. Zreszt± rowerzy¶ci MTB jeżdż± po terenie, tak jak
szachi¶ci siedz± przy szachownicach.

Podsumowuj±c, mam wrażenie że wypowiadasz się podobnie do p. Szurkowskiego -
nie był, nie widział, nie pytał ale wie lepiej bo to pasuje do jego teorii.

Łatwa trasa, wywrotka i taka kontuzja w przypadku kompletnego laika
jest zrozumiała. W przypadku zawodowca jest zrozumiała mniej, tym
bardziej, że był to trening a nie zawody, a trasa łatwa.

Brutalne stwierdzenie, ale tak niestety jest - w przypadku amatora na
potknięcie mówi się "pech", w przypadku zawodowca na to samo
potknięcie mówi się "bł±d" lub "dekoncentracja".

Ogl±dam często wy¶cigi szosowe i komentatorzy przy wielu banalnych
kraksach wiele mówi± o braku koncentracji, zreszt± nie tylko w tym
sporcie...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2012-07-26 15:13:16
Autor: Alfer_z_pracy
No i dupa :/
Rowerex napisał:
skąd Ci przyszło do głowy że Maja była wtedy zdekoncentrowana?

Bo trasa była prosta, o czym już tu napisano.

Niezykle Ĺ‚atwo wyciÄ…gasz pewne wnioski :-)

Oglądam często wyścigi szosowe

Aaaa, szacun.

i komentatorzy przy wielu banalnych kraksach wiele mĂłwiÄ… o braku koncentracji

No tak, to wszystko wyjaśnia. Ech, gdyby Maja częściej oglądała TDF z Wyrzykowskim i Jarońskim, mielibyśmy olimpijskie złoto!

"Ale zobacz, Andy Schleck nie jest w ogóle podobny do swojego brata. – A ty jesteś podobny do swojego brata? – Nie wiem, ale serdecznie go pozdrawiam, o ile nie jest w pracy."

"Nawet sympatyczny ten Frank Schleck. A pamiętam jakieś jego wypowiedzi z Giro, nie, przecież on chyba Giro nie ukończył, albo nie... co tam było?"

"- Patrz, jak tu się dzielą tą wodą, jak tutaj jeden z kieszonki wyjmuje, tu podaje, tam przekłada, tamten pije, ten nie pije, ależ tu kombinacje. - Kolarze na ogół zbierają ze sobą dwa bidony, jeden pełny drugi pusty. Wiesz dlaczego? - Nie. - Bo albo im się będzie chciało pić, albo nie."

A.

Data: 2012-07-26 13:17:56
Autor: de Fresz
No i dupa :/
On 2012-07-26 11:58:26 +0200, Rowerex <rowerex@op.pl> said:

Tylko to ostatnie zdanie jest prawdziwe ;-) Po ilu¶ glebach i
sytuacjach okołoglebowych uczysz się, że to co może wygl±dać
na
nieuchronne spotkanie z matk± gleb±, wcale nie jest sytuacj±
przes±dzon± i często gęsto idzie się jeszcze wyratować. Sku
tki
niepowodzenia mog± być bolesne, ale zysk je¶li się uda - znaczny,
szczególnie w kontek¶cie wy¶cigu - bo każda gleba to nie tylko ry
zyko
kontuzji, ale i uszkodzenia sprzętu.

Więc nie należy uczyć się sztuki upadania?

Należy, zawsze to lepsze od niećwiczenia wcale.


 Ew. nie ma czego¶ takiego
jak sztuka bezpiecznego upadania?

Jest, w teorii. Nawet w kontrolowanych i niby bardzo bezpiecznych warunkach na sali gimnastycznej z mat± zdarzaj± się wypadki kończ±ce złamaniem ręki, obojczyka, zwichnięciem kostki/kolana. A teraz użyj wyobraĽni i przełóż to na teren, w tysi±cach różnych możliwych konfiguracji ukształtowania terene i pozycji startowej do lotu.


Robiłe¶ to już na kamienistym zjeĽdzie w górach? Pokaż fotk
i.

O tym niżej

Tey no, to proste pytania i liczę na prost± odpowiedĽ.


4) Miał miejsce zwykły pech - podparła się na kamieniu, który o
djechał
jej spod stopy, w tych ułamkach sekund niezauważyła jakiej¶ dziur
y, w
któr± wpadła jej stopa lub tysi±c innych nieprzewidywalnych
okoliczno¶ci.

W sporcie nie ma pecha, w sporcie jest koncentracja, albo brak
koncentracji.

Buchachachacha! Naiwno¶ć na poziomie 5 latka. Ty chyba nigdy w życiu nie robiłe¶ nic doprowadzaj±cego do granic wytrzymało¶ci fizycznej, co?


Pech to zderzenie z wybiegaj±c± z lasu sarn±, zderzenie
z innym rowerzyst± nie zwi±zanym z trenuj±cym, zderzenie za samochodem
na drodze dojazdowej itp.

Mieszkasz w Szwecji lub Norwegii? Poziom zaburzeniu w postrzeganiu bezpieczeństwa ¶wiata może na to wskazywać.


Fajnie się o tym dywaguje z poziomu miekkiego fotela, ale
tam w terenie na wła¶ciw± decyzję masz setne, może dziesi±te
czę¶ci
sekundy, a  i tak najpierw działaj± wtedy odruchy - wyuczone b±d
Ľ
instynktowne.

Między "instynktowne", a "wyuczone" jest tak różnica jak między
upadkiem zakończonym kontuzj± i upadkiem niegroĽnym w jakim¶ stopniu
kontrolowanym.

Bzdura. Tysi±ce razy w życiu, jak chyba każdy, ratowałem się skutecznie przed najróżniejszymi glebami za pomoc± instynktu. Wiele razy też się nie udałoi glebłem. Trening pozwala zwiększyć szansę na sukces, szczególnie przy "nienaturalnych" aktywno¶ciach człowieka, ale NICZEGO NIE GWARANTUJE.
Jeszcze raz odwołam się do Twojej wyobraĽni: aby dobrze opanować element techniczny trzeba go powtórzyć kilka tysięcy razy. WyobraĽ sobie jak można ćwiczyć przewracanie na rowerze parę tysięcy razy, oczywi¶cie w najróżniejszych konfiguracjach prędko¶ć/teren/pozycja i zachować sprawno¶ć fizyczn± pozwalaj±c± na profesjonalne uprawianie sportu.


W której z tych możliwo¶ci ma swój udział i ma na nie wpływ
 trener?
Moim zdaniem na wszystkie.

Realnie (na tym poziomie) - na żadne.

1) Zgubiona przez rutynę = brak koncentracji. Za koncentrację
zawodnika odpowiada trener,

Bzdura. Za koncentrację zawodnika odpowiada wył±cznie zawodnik.


 je¶li trener pozwala na to, by zawodnik
lekceważył trudno¶ci trasy i pozwalał sobie na brak koncentracji, to
jest to wina trenera

Trener może mówić, zwracać uwagę, sugerować. Zawodnik to nie laleczka sterowana sznurkami, tylko człowiek samodzielnie podejmuj±cy decyzję. Dżizas, czy na prawdę trzeba tłumaczyć aż takie oczywisto¶ci?


3) Teren był bardzo trudny i niebezpieczny. Kto wybrał taki teren?
Wybrał go trener. Po co trenować w bardzo niebezpiecznym terenie na 5
minut przed zawodami? Podejmowanie takiego ryzyk bierze na siebie
trener i on odpowiada za ewentualne wypadki.

Faken, czy Ty na prawdę nie jeste¶ w stanie przyswoić tak oczywistego faktu, że zwykły pech prowadz±cy do kontuzji może się przytrafić na prostej, równej drodze? Że zawodnik jest tylko człowiekiem i pech też go może spotkać?


4) Pech? Upadek nie jest pechem, skoro stanowi jedn± z cech tego
sportu. Cech± np. boksu s± ciężkie nokauty, ale dziwne byłoby, aby na
sparingach trener trenuj±cy zawodnika do waznej walki pozwalał
sparingpartnerowi na ciężkie nokautowanie swojego podopiecznego...

Bezsensowne porównanie z racji zupełnie odmiennego charakteru dyscyplin. Ale nawet w nim przeczysz sam sobie. Nokaut potrafi się zdarzyć niechc±cy - ot, zawodnik za bardzo się odsłoni, zrobi niewła¶ciwy unik i sam nadzieję się na cios, ¶wiatła zgasn±. I to według Ciebie jest wina trenera? Przemy¶l to jeszcze raz.

--

Pozdrawiam
de Fresz

Data: 2012-07-24 14:04:22
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Mon, 23 Jul 2012 21:14:59 +0200, biodarek wrote:

Nie wiem czy Gunn-Rita Dahle-Flesja startuje w Londynie, ale jest chyba
10 lat starsza od Mai, a startowała już w Atlancie w 1996 r.

I "Tinker" niedawno coś wygrał, no i oczywiście Ned "The Lung" Overend daje radę. Więc i Majka może nas cieszyć przez kolejne 20 lat.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-24 14:09:00
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Tue, 24 Jul 2012 14:04:22 +0000, Olgierd wrote:

I "Tinker" niedawno coś wygrał,

O proszÄ™ jaki Ĺ‚adny: http://tinyurl.com/tinkerwinner

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-29 00:26:29
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-24 16:04, Olgierd pisze:
On Mon, 23 Jul 2012 21:14:59 +0200, biodarek wrote:

Nie wiem czy Gunn-Rita Dahle-Flesja startuje w Londynie, ale jest chyba
10 lat starsza od Mai, a startowała już w Atlancie w 1996 r.

I "Tinker" niedawno co¶ wygrał, no i oczywi¶cie Ned "The Lung" Overend
daje radę. Więc i Majka może nas cieszyć przez kolejne 20 lat.

Zgadza się. Dzisiaj wy¶cig ze startu wspólnego na szosie wygrał Vinokurov. A jest również w wieku Gunn-Rity, która... też dzisiaj wygrała edycję Pucharu ¦wiata MTB XC w Val d-Isere:
http://www.rockyroads.net/en/home-en/30-mountain-bike-en/cross-country-en/41843-val-d-isere-world-cup-victory-for-dahle-flesjaa.html

Wrócę jeszcze do zdania Rowerexa, że przed ważn± imprez± nie należy się narażać na ryzyko kontuzji. Chyba jednak tak to nie działa - bycie w formie, w MTB, oznacza również obycie z rowerem w terenie. Nie wiem jak to okre¶lić - trzeba być wjeżdżonym. Kiedy jeżdżę na trenażerze, to pierwsze wyj¶cie w teren zawsze jest niepewne - trzeba wczuć się w rower, w przyczepno¶ć kół, w to, że rower można przechylić na bok ;) I dlatego, oprócz uzyskania najlepszej formy od strony wydolno¶ciowej, ważne jest również obycie w terenie. Najlepiej chyba na zawodach. A ryzyko urazu... jest po prostu wpisane w ten sport i na pewnym poziomie nie można inaczej.

Zreszt± zobaczymy jak będzie. Na li¶cie startowej Igrzysk jest też Norweżka:
http://www.london2012.com/cycling-mountain-bike/athletes/event=cycling-mountain-bike-women/index.html
Jest też starsza Sabine Spitz (ostatni raz "wypominam" kobiecie wiek ;)

BTW Majki nie wykre¶lili. Może trochę plastrów i pojedzie ;)

--
biodarek

Data: 2012-07-29 06:39:20
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Sun, 29 Jul 2012 00:26:29 +0200, biodarek wrote:

I "Tinker" niedawno coś wygrał, no i oczywiście Ned "The Lung" Overend
daje radę. Więc i Majka może nas cieszyć przez kolejne 20 lat.

Zgadza się. Dzisiaj wyścig ze startu wspólnego na szosie wygrał
Vinokurov. A jest rĂłwnieĹĽ w wieku Gunn-Rity, ktĂłra... teĹĽ dzisiaj
wygrała edycję Pucharu Świata MTB XC w Val d-Isere:

No właśnie.
Szczere brawa dla tych Państwa!!

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-29 09:11:18
Autor: PK
No i dupa :/
On 2012-07-29, Olgierd <no.email.no.spam@no.problem> wrote:
No właśnie.
Szczere brawa dla tych Państwa!!

Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem
jak w przypadku MTB.

A Gunn-Rita wygrała oczywiście głównie dlatego, że cała czołówka jest
w Londynie...

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-07-29 12:04:35
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-29 11:11, PK pisze:
On 2012-07-29, Olgierd <no.email.no.spam@no.problem> wrote:
No wła¶nie.
Szczere brawa dla tych Państwa!!

Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem
jak w przypadku MTB.

A Gunn-Rita wygrała oczywi¶cie głównie dlatego, że cała czołówka jest
w Londynie...

A nie!

Start w Londynie jest 11 sierpnia. To byłby zły pomysł siedzieć teraz w Londynie.

Jeszcze raz te same linki ;)
Spójrz na pierwszę dziesi±tkę w Val d'Isere:
http://www.rockyroads.net/en/home-en/30-mountain-bike-en/cross-country-en/41843-val-d-isere-world-cup-victory-for-dahle-flesjaa.html

oraz listę startow± z Londynu:
http://www.london2012.com/cycling-mountain-bike/athletes/event=cycling-mountain-bike-women/index.html

Cała pierwsza dziesi±tka z Val d'Isere jest na li¶cie startowej w Londynie :)

--
biodarek

Data: 2012-07-29 14:43:24
Autor: Fabian
No i dupa :/
On 29.07.2012 11:11, PK wrote:
On 2012-07-29, Olgierd<no.email.no.spam@no.problem>  wrote:
No właśnie.
Szczere brawa dla tych Państwa!!

Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem
jak w przypadku MTB.

A Gunn-Rita wygrała oczywiście głównie dlatego, że cała czołówka jest
w Londynie...

Takie same teksty jak w TVP, że ktoś tam był zmęczony po TDP i cośtam, a Majka naprostowała, że przecież Winokurow przejechał TDF, które skończyło się tydzień temu. :)

Fabian.

Data: 2012-07-29 13:27:02
Autor: PK
No i dupa :/
On 2012-07-29, Fabian <fabian1234567890@gazeta.pl> wrote:
Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem
jak w przypadku MTB.

A Gunn-Rita wygrała oczywiście głównie dlatego, że cała czołówka jest
w Londynie...

Takie same teksty jak w TVP, że ktoś tam był zmęczony po TDP i cośtam, a Majka naprostowała, że przecież Winokurow przejechał TDF, które skończyło się tydzień temu. :)

No przyznaję, że nie spojrzałem na listę tych zawodów. Myślałem, że
10 dni przed startem wszyscy trochę odpuszczają, bo taki wyścig
to jednak nie jest ranga TdF.

Ale ze starzeniem siÄ™ to akurat prawda (a przynajmniej statystyka).

A dyskusję w TVP widziałem i nawet się z tego śmiałem w którymś z
wÄ…tkĂłw. Ale wstyd... :D

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-07-30 07:34:01
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Sun, 29 Jul 2012 13:27:02 +0000, PK wrote:

Ale ze starzeniem siÄ™ to akurat prawda (a przynajmniej statystyka).

Czyli statystyka, z ktĂłrej nic nie wynika.

Generalnie niewątpliwie lepiej mieć 25 i dużo pary (no ale doświadczenia brak). Albo 30 i już wiedzieć więcej.

Ja tam zamierzam i Sabince, i Ricie kibicować :) --
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-08-11 19:40:44
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Mon, 30 Jul 2012 07:34:01 +0000, Olgierd wrote:

Ja tam zamierzam i Sabince, i Ricie kibicować

No i nie mówiłem? ;-) No dobra, z Ritą nie wyszło. Ale Sabinka -- jak się patrzy!

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-08-11 23:08:42
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-08-11 21:40, Olgierd pisze:
On Mon, 30 Jul 2012 07:34:01 +0000, Olgierd wrote:

Ja tam zamierzam i Sabince, i Ricie kibicować

No i nie mówiłem? ;-)

No dobra, z Rit± nie wyszło. Ale Sabinka -- jak się patrzy!

No, Rita leżała i jeszcze złapała kapcia. Ale Sabinka miodzio!
Choć trzeba przyznać, że Julie Bresset pięknie kręciła. Szkoda, że nie było Mai - wtedy Francuzka nie mogłaby sobie pozwolić na ten honorowy dojazd do mety. No i ¶wietnie pojechała nasza Ola Dawidowicz, bo żeby pokonać Annie Last i Catharine Pendrel, to nie byle co. A skoro wiemy o ile lepsza lepsza od Oli była Maja... srebro lub złoto byłoby jak nic.
Ale nie ma :(

Tak jak przy ostatnich Mistrzostwach ¦wiata - Maja zdobyła "tylko" srebro, bo po naprawieniu roweru dogoniła czołówkę i zabrakło jej już okr±żeń do dalszego odzyskiwania pozycji. Wszyscy wiedz±, że była wtedy najlepsza i najmocniejsza... ale złota nie ma. Takie życie. Trzeba to brać pod uwagę, pamiętać o takiej możliwo¶ci, ale nie może to w żaden sposób odbijać się na przyszło¶ci. Gruba krecha, rehabilitacja, powrót do treningów i jedziemy dalej. Wstaniemy, otrzepiemy, klapy nasze, r±czki nasze...

--
biodarek

Data: 2012-07-30 17:35:09
Autor: biodarek
No i dupa :/
W dniu 2012-07-29 15:27, PK pisze:
On 2012-07-29, Fabian <fabian1234567890@gazeta.pl> wrote:
Akurat w kolarstwie szosowym 40 lat na karku nie jest takim problemem
jak w przypadku MTB.

A Gunn-Rita wygrała oczywi¶cie głównie dlatego, że cała czołówka jest
w Londynie...

Takie same teksty jak w TVP, że kto¶ tam był zmęczony po TDP i co¶tam, a
Majka naprostowała, że przecież Winokurow przejechał TDF, które
skończyło się tydzień temu. :)

No przyznaję, że nie spojrzałem na listę tych zawodów. My¶lałem, że
10 dni przed startem wszyscy trochę odpuszczaj±, bo taki wy¶cig
to jednak nie jest ranga TdF.

Taki start na 2 tygodnie przed głównymi zawodami może być wpisany w BPS. Prawdopodobnie przejechały (i przejechali) niekoniecznie daj±c z siebie 100%. A teraz tapering czyli zmniejszanie codziennie obci±żeń treningowych.

--
biodarek

Data: 2012-07-29 06:40:23
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Sun, 29 Jul 2012 00:26:29 +0200, biodarek wrote:

Zresztą zobaczymy jak będzie. Na liście startowej Igrzysk jest też
NorweĹĽka:

BTW zdjęcia jak klasyczny "mug shot".

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-24 15:05:36
Autor: Kapsel
No i dupa :/
Mon, 23 Jul 2012 15:46:25 +0200, Mike napisał(a):

W sumie potwierdzenie tego, co było wiadome już od wczoraj:
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/622969,maja-wloszczowska-nie-pojedzie-na-igrzyska,id,t.html
Szkoda, no ale co zrobić, chyba tylko trenować kolejne 4 lata.

Mam nieodparte wrażenie, że ta kontuzja odbija się po wielokroć większym
echem w mediach, niż wcze¶niejsze sukcesy Mai.


--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2012-07-24 14:06:48
Autor: Olgierd
No i dupa :/
On Tue, 24 Jul 2012 15:05:36 +0200, Kapsel wrote:

Mam nieodparte wrażenie, że ta kontuzja odbija się po wielokroć większym
echem w mediach, niż wcześniejsze sukcesy Mai.

Bo jak dotąd Maja ma 1 medal IO, a teraz była szansa na drugi. W dodatku możliwości polskiej reprezentacji na jakikolwiek medal spadły o -- na oko -- 20%.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-07-24 07:14:25
Autor: Wilk
No i dupa :/
On Jul 24, 4:06 pm, Olgierd <no.email.no.s...@no.problem> wrote:

Bo jak dot±d Maja ma 1 medal IO, a teraz była szansa na drugi. W dodatku
możliwo¶ci polskiej reprezentacji na jakikolwiek medal spadły o -- na oko
-- 20%.

Nie kracz, 20% to byłoby gdyby¶my mieli zgarn±ć 5 medali (a tak Ľle to
od dawna nie bywało). A tymczasem s± poważni kandydaci i to w dużo
bardziej prestiżowej konkurencji - siatkarze maj± szanse nawet na
złoto, co¶ może wpa¶ć w żeglarstwie, wygl±da na to, że mamy też bardzo
mocnych zawodników np. w zapasach - tak więc nie jest tak tragicznie.
A jak będzie - to się okaże.

A dziennikarze gadaj± - bo taka ich rola, nic innego wielkiego w
polskim sporcie się obecnie nie dzieje, więc co dziwnego, że tuż przed
igrzyskami mówi± o kontuzji jednej z naszych nadziei olimpijskich? Za
parę dni nie będzie tego tematu - tak żyj± media.

--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

No i dupa :/

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona