Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   No i stało się - utopiłem rower

No i stało się - utopiłem rower

Data: 2010-01-25 17:29:20
Autor: BoDro
No i stało się - utopiłem rower
Wojtas pisze:

Jak w temacie. Będąc wczoraj na wypadzie (planowane 40 km, wykonane 20), jadąc pewną pieprzoną zamarzniętą rzeczką, konkretnego dałem nura wraz z rowerem. Tj. wpadliśmy osobno, bo go prowadziłem, w zw. z próbą ominięcia konaru. Lód jak widać był tam cienki...


brrrr... Trochę mnie ta historia zmroziła - zwłaszcza, że w niedzielę
trochę zwątpiłem w bezpieczne łażenie (tym bardziej jeżdżenie rowerem)
po zamarzniętym jeziorze mimo, że lód ma ok. 20cm grubości.
Mianowicie w pewnym miejscu, daleko od brzegu, nogi zaczęły
mi się zapadać w śnieżno-lodowo-wodnej brei prawie do połowy łydek.
Nie da się ukryć, że dość mocno przyspieszyłem kroku :-).
Od tego momentu podobne miejsca omijałem wieeelkim łukiem :-).
Prawdopodobnie utworzyły się tam dość spore zaspy,
a przesączająca się przez pęknięcia w lodzie woda - która
jeszcze nie zdążyła zamarznąć - "przerobiła" zaspy w taką
niesympatyczną breję...

--
Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

Data: 2010-01-25 18:53:16
Autor: SN .. AP
No i stało się - utopiłem rower
brrrr... Trochę mnie ta historia zmroziła - zwłaszcza, że w niedzielę
trochę zwątpiłem w bezpieczne łażenie (tym bardziej jeżdżenie rowerem)
po zamarzniętym jeziorze mimo, że lód ma ok. 20cm grubości.
Mianowicie w pewnym miejscu, daleko od brzegu, nogi zaczęły
mi się zapadać w śnieżno-lodowo-wodnej brei prawie do połowy łydek.
Nie da się ukryć, że dość mocno przyspieszyłem kroku :-).
Od tego momentu podobne miejsca omijałem wieeelkim łukiem :-).
Prawdopodobnie utworzyły się tam dość spore zaspy,
a przesączająca się przez pęknięcia w lodzie woda - która
jeszcze nie zdążyła zamarznąć - "przerobiła" zaspy w taką
niesympatyczną breję...

Dzis mialem to samo nad jeziorem w majej miejscowosci Podborsko.
Najpierw nozem takim wiekszym do survivalu 5 m od brzegu wydziabalem
dziure by sprawdzic ile cm ma lod - wydziabalem na okolo 10-15cm i nie
dodziabalem sie do wody wiec smialo kroczylem po jeziorku na jego srodek.
Podbiegalem sobie az nagle wlazlem na jakis inny snieg pod ktorym bylo ze 2 do 3cm
stopnialego sniegu ktory sie zapadal i dziwnie trzeszczal - nie musze chyba pisac jak nagle stanalem
i skradalem sie niczym zlodziej z bajki bartolini bartlomiej o smoku wawelskim :) ale sraka w gaciach
prawie juz byla bo rowne 15km od domu w srodku lasu zero pomocy.


Co do opowiesci zalozyciela tego posta to jakos mu nie wierze ze wpadl, wydostal sie i do domu mial 20km
Przy -10'c szlak by cie trafil po kilku minutach. Ludzie zamarzaja jak nie sa mokrzy a co dopiero
jak bys byl wychlodzony i caly mokry i wyczerpany wychodzeniem z przerebla bo to napewno jest extremalnie
wyczerpujace kiedy ubrania na tobie mokre warza ze 25kg. Woda odbiera cieplo 24 razy szybciej niz powietrze
a przy minusowej temperaturze z 50 x ?

Co do roweru:
Kiedys policjant szukal siatki kusowniczej na spokojnej rzece Parseta - schylil sie by zobaczyc czy jest siatka
ale w momencie schylenia wypadla mu splówa P64 z kabury. Pistolet szukali tydzien czasu z wykrywaczami - siatkami - grabiami
wszystko co tylko przyszlo do glowy bo wiazalo sie to z utrata pracy. Pistolet znalezi ponad 100 metrow dalej od miejsca w ktorym mu wypadl.
Taki rower jak sie o nic nie zaczepi to zapomnij o nim bo odplynal w sina dal.

Ja szukac: ?
Ja bym wzial drabine mala skladana aluminiowa, sznur dlugi, pile spalinowa lub reczna, siekierke, bosak, i cos jak czekan zeby przywiazac to sobie do paska wrazie jak bys wpadl ponownie. Sznurkiem przywiazac do drzewa drabine i drabine do siebie. Plecak z zapasowym calym kompletem ubran zimowych + buty. Co kilka metrow dziura i na drabinke wejsc i sprawdzac bosakiem czy rower jest i tak co kilka metrow w zaleznosci od dlugosci bosaka.

Data: 2010-01-25 19:50:10
Autor: Wojtas
No i stało się - utopiłem rower
W dniu 2010-01-25 18:53, SN .. AP pisze:

Co do opowiesci zalozyciela tego posta to jakos mu nie wierze ze wpadl,
wydostal sie i do domu mial 20km

Ależ, ja nie mówię, że szedłem na piechotę. Wylazłem i poszedłem do pierwszego z brzegu domu, skąd zadzwoniłem po transport (czekając tam na niego).

Przy -10'c szlak by cie trafil po kilku minutach. Ludzie zamarzaja jak nie
sa mokrzy a co dopiero

Łącznie z 10 minut byłem na dworzu. Mimo zanurzenia do ramion, kurtka z membrany dość nieźle trzymała i górę miałem stosunkowo suchą.

Ja szukac: ?
Ja bym wzial drabine mala skladana aluminiowa, sznur dlugi, pile spalinowa
lub reczna, siekierke, bosak, i cos jak czekan zeby przywiazac to sobie do
paska wrazie jak bys wpadl ponownie. Sznurkiem przywiazac do drzewa drabine
i drabine do siebie. Plecak z zapasowym calym kompletem ubran zimowych +
buty. Co kilka metrow dziura i na drabinke wejsc i sprawdzac bosakiem czy
rower jest i tak co kilka metrow w zaleznosci od dlugosci bosaka.

Chyba jedyna metoda. Aczkolwiek zamiast sprzętu ciężkiego wezmę wykrywacz. Sonda jest wodoodporna, więc mogę ją zanurzyć na 1 m, wtedy do dna będzie góra 1.5 m, tak więc jeśli coś będzie, sygnał powinien się pojawić.

--
Pozdr.
wojtas(at)rubikon.pl

   My devotion has a definition
   Something in my mind kept me all the time
   If it rains, or if the sun shines
   Looking just for you baby, looking just for you baby

Data: 2010-01-25 20:34:59
Autor: SN .. AP
No i stało się - utopiłem rower
Chyba jedyna metoda. Aczkolwiek zamiast sprzętu ciężkiego wezmę wykrywacz. Sonda jest wodoodporna, więc mogę ją zanurzyć na 1 m, wtedy do dna będzie góra 1.5 m, tak więc jeśli coś będzie, sygnał powinien się pojawić.

Jak masz wykrywacz tylko na metale a nie ma w nim opcji selekcji szukaj tylko metale kolorowe to moze ci piszczec
wykrywacz wlasciwie co chwile od byle smiecia : /
Miales szczescie ze sie wydostales i byl blisko jakis dom.
Teraz po takiej lekcji paskudnej chyba nie wjedziesz rowerem
nigdy na lod rzeczny a moze jakikolwiek lod na glebokiej wodzie.
Ja jak bym mial taka sytuacje to napewno bym nie wlazl/wjechal drugi raz.
Jak bedziesz szukal to idz tam najlepiej z kims i najlepiej jak ten ktos bedzie duzy i silny i mial mase,
wiesz przywiazac sie linka do tego kogos wrazie co : ]

Data: 2010-01-25 20:45:37
Autor: Wojtas
No i stało się - utopiłem rower
W dniu 2010-01-25 20:34, SN .. AP pisze:

Jak masz wykrywacz tylko na metale a nie ma w nim opcji selekcji szukaj
tylko metale kolorowe to moze ci piszczec
wykrywacz wlasciwie co chwile od byle smiecia : /

To akurat nie jest problemem. Wolę zresztą tryb statyczny (czyli wszystkie metale), dlatego, że ma największy zasięg. Dodatkowo jak człowiek jest osłuchany ze sprzętem to wie, czy to coś dużego, czy drobny śmieć.

Miales szczescie ze sie wydostales i byl blisko jakis dom.
Teraz po takiej lekcji paskudnej chyba nie wjedziesz rowerem
nigdy na lod rzeczny a moze jakikolwiek lod na glebokiej wodzie.

Zdecydowanie, drobne strumienie to maksimum tego, na co się zdecyduję w przyszłości.

--
Pozdr.
wojtas(at)rubikon.pl

   My devotion has a definition
   Something in my mind kept me all the time
   If it rains, or if the sun shines
   Looking just for you baby, looking just for you baby

Data: 2010-01-25 20:36:31
Autor: BoDro
No i stało się - utopiłem rower
Wojtas pisze:

Łącznie z 10 minut byłem na dworzu. Mimo zanurzenia do ramion, kurtka z membrany dość nieźle trzymała i górę miałem stosunkowo suchą.

"Morsy" twierdzą, że kąpiel w przeręblu czy tarzanie goło w śniegu to pryszcz - najważniejsze, by mieć na głowie czapkę :-). Dodatkowo jak człowiek odpowiednio ubrany (przykładem pianka "mokra" nurka), zdrowy i się rusza, to jakiś czas powinien wytrzymać...

--
Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

Data: 2010-01-25 20:49:37
Autor: Wojtas
No i stało się - utopiłem rower
W dniu 2010-01-25 20:36, BoDro pisze:

"Morsy" twierdzą, że kąpiel w przeręblu czy tarzanie goło w śniegu to
pryszcz - najważniejsze, by mieć na głowie czapkę :-)

Ten warunek był spełniony :) Gorzej, że dostałem maksymalnych skurczy mięśni udowych. 100 metrów jakie musiałem przejść, było istną katorgą.

PS> Przy okazji zacznę zabierać dwa telefony, jeden na zapas.

--
Pozdr.
wojtas(at)rubikon.pl

   My devotion has a definition
   Something in my mind kept me all the time
   If it rains, or if the sun shines
   Looking just for you baby, looking just for you baby

Data: 2010-01-29 00:35:26
Autor: Tomasz Chodnik
No i stało się - utopiłem rower
W dniu 2010-01-25 20:49, Wojtas pisze:
"Morsy" twierdzą, że kąpiel w przeręblu czy tarzanie goło w śniegu to
pryszcz - najważniejsze, by mieć na głowie czapkę :-)
A zeglarze mowia, ze woda tez ciut grzeje, jesli ubranie na cebulke i
nieprzepuszczalne dla wiatru. Grzeje nawet w wodzie ("pozycja help")

PS> Przy okazji zacznę zabierać dwa telefony, jeden na zapas.
Telefon w aquapacku takze na rower, nie tylko na jacht ;-)
(zamiast auapacka dziala tez prezerwatywa ;-) )

T

No i stało się - utopiłem rower

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona