Data: 2012-02-16 15:35:45 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
<http://naszepagory.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=150:dramat-na-babiej-gorze&catid=19:beskid-ywiecki&Itemid=14>
- znajomy podrzucił, może kogoś zainteresuje. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-16 16:10:29 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello Marek 'marcus075' Karweta !:
<http://naszepagory.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=150:dramat-na-babiej-gorze&catid=19:beskid-ywiecki&Itemid=14> Jakbym czytał książkę ..... Ale wnioski nasuwają się dość jednoznaczne. Dobrze że to podrzuciłeś, mając trochę wyobraźni łatwo wyciągnąć wnioski na przyszłość. BTW kiedyś szedłem po Czerwonych Wierchach w czasie podobnej wichury - na sznurówkach miałem listki tak po 5 cm. Ale widziałem ścieżkę, nie było potrzeby wyjmowania busoli. GPSa wtedy nie miałem... pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-16 16:24:06 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Thu, 16 Feb 2012 15:35:45 +0100, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):
<http://naszepagory.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=150:dramat-na-babiej-gorze&catid=19:beskid-ywiecki&Itemid=14> Ty co, przecież to już było. Chyba dzień po opublikowaniu linka tutaj autor/admin zahasłował ten artykuł... Najwyraźniej po publikacji Prezesa nabrał odwagi i udostępnił ogółowi ponownie... Pzdr. Tomek |
|
Data: 2012-02-16 12:52:38 | |
Autor: Marek | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz Sójka:
przecież to już było. Chyba dzień po opublikowaniu linka tutaj A było w tak rozbudowanej formie? Chyba czytałem wybiórczo, bo nie pamiętam tej końcówki z Krowiarek. Teraz przeczytałem całość. W relacji uderza egzaltacja, dokładność czasowa i nadużywanie klawisza Alt. Nie sądziłem, że to w naszych czasach możliwe ;). Warto rzucić okiem także na komentarze do tekstu. Okazuje się, że postawę ofiar tej przygody można nawet podziwiać. Ale podoba mi się podejście GOPRowców. Czuje się życzliwość, luz i dystans. Ten luz przypomniał mi, że też kiedyś korzystałem z pomocy GOPR na Babiej.. Planowałem zjazd grzbietem do Brony, bo na północnym stoku wydawało mi się ciut lawiniasto. Ale dwóch chłopaków na skiturach naciągnęło mnie na zjazd Szerokim Żlebem. Zweryfikowali ocenę zagrożenia i jeszcze wsparli łykiem z flaszki na granicy lasu :). -- Marek |
|
Data: 2012-02-16 22:02:40 | |
Autor: Henek Dąbrowski | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-16 21:52, Marek pisze:
Warto rzucić okiem także na komentarze do tekstu. Okazuje się, że Pozostaje czekać na naśladowców .... no i ten _wstrętny_wiatr_ .... ;-) Pzdr Henek |
|
Data: 2012-02-16 22:35:18 | |
Autor: Basia Z. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Marek" : A było w tak rozbudowanej formie? Było. W tak samo rozbudowanej formie miałeś to okazję wcześniej przeczytać na forum SKPG, gdzie to zamieściłam za zgodą autora. Możesz sprawdzić - nadal tam to jest. Chyba czytałem wybiórczo, bo nie Chyba faktycznie wybiórczo. 1. Autorzy nie byli żadnymi waletami ale pełnoprawnymi uczestnikami wycieczki, którzy za nią zapłacili. 2. Nie było wyznaczonego zamka. Autor tej drugiej relacji pisze coś o "zamku" ale "zamek" nie wiedzial że jest "zamkiem". Teraz przeczytałem całość. W relacji uderza egzaltacja, dokładność Nie rozumiem ? Co niby oznacza ten "alt". ? Jeden fakt jest bezsporny: przewodnik w tej konkretnej sytuacji dał dupy. A potem usiłuje się wykręcać pisząc jakieś gładkie slowa (nie wiem zresztą czy to on czy ktoś inny). Uczestnicy mieli prawo nie być przygotowani - jeżeli wycieczka jest zorganizowana to przewodnik bierze za nich w dużym stopniu odpowiedzialnosć. Przede wszystkim powinien nie dopuscić do rozwleczenia się grupy, ewentualnie w odpowiednio wczesnym momencie zawrócić. Uczestnicy mieli odpowiedni ubiór i wyposażenie. Czy sie zachowali racjonalnie trudno jest oceniać siedząc przed monitorem. Ja osobiście (i większość osób z którymi rozmawialam o tym) _raczej_ starałaby się za wszelka cenę zejsć w dół, a przynajmniej schronić się przed wiatrem. Ale nie ma o czym dywagować, bo już robiliśmy to przez ponad 150 postów. Natomiast uderza mnie to samo co Jacka - pewna "niefrasobliwosć" w podsumowaniu całego tego wydarzenia ze strony kierownictwa klubu. Basia |
|
Data: 2012-02-17 08:05:11 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Witam,
1. Autorzy nie byli żadnymi waletami ale pełnoprawnymi uczestnikami To nie było to małżeństwo ok. 40-tki ??? Jeden fakt jest bezsporny: Dość delikatnie to określiłaś. Taka grupa nie powinna wyjść w takich warunkach nigdzie, a na Babią szczególnie. Uczestnicy mieli prawo nie być przygotowani - jeżeli wycieczka jest Nawet w zakresie sprawdzenia prognozy ??? Popatrz : http://www.meteo.pl/um/metco/mgram_pict.php?ntype=0u&fdate=2012012100&row=479&col=227&lang=pl No chyba że to dzieciaki same szły .... Przede wszystkim powinien nie dopuscić do rozwleczenia się grupy, Ja bym odwołał wyjazd ew. poszedł na Markowe i w razie poprawy warunków przez Bronę na szczyt. Poza tym ... czy oni wyszli po południu ???? Paranoja jakaś ... Z Krowiarek na Babią w lecie jest 1.40, w śniegu w rakietach max razy dwa !!! Jeżeli ktoś w 3 godziny nie dojdzie na szczyt, to w moim odczuciu powinien zawrócić. Uczestnicy mieli odpowiedni ubiór i wyposażenie. Nie sądzę - w tekście nie ma wzmianki o rakietach. Ale może się mylę. Bez rakiet czy skiturów w ten teren w takich warunkach to zwykła głupota. I autorzy busoli też nie mieli. A wzmianka o "komórce z programem od Garmina" to dla mnie cienka reklama tej firmy ... Ja osobiście (i większość osób z którymi rozmawialam o tym) _raczej_ Dokładnie. Ale mając tylko marnego GPSa w komórce i NIE mając BUSOLI - to może być trudne gdy zawiewa ścieżkę ... Czekanie w takim wietrze bez nawet próby zbudowania jakiejkolwiek osłony to dla mnie zwykła pardon, głupota ... Ale nie ma o czym dywagować, bo już robiliśmy to przez ponad 150 postów. Sądząc po ilości postów hmmm ... Wiesz ważne aby inni chętni na Babią czegoś się nauczyli. Natomiast uderza mnie to samo co Jacka - pewna "niefrasobliwosć" w Zdecydowanie - i dlatego i ja popieram wprowadzenie odpłatności za takie akcje - jak na Słowacji czy krajach alpejskich. Wtedy nawet mając ubezpieczenie ludzie jednak myślą nieco więcej ... pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 02:19:32 | |
Autor: Jacek G. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
On 17 Lut, 08:05, Grzegorz <bzd...@brakmaila.pl> wrote:
> 1. Autorzy nie byli żadnymi waletami ale pełnoprawnymi uczestnikamiTak, to o nich chodzi - ten gość, którego relację można przeczytać na podanej tu stronie. Dość delikatnie to określiłaś. Taka grupa nie powinna wyjść w takichNie ze wszystkim Grzegorzu co tu napisałeś się zgadzam. Kiedyś myślałem, że po górach chodzi się tylko latem/wiosną/jesienią, potem okazało się, że chodzi się cały rok. Nie sądziłem też, że można chodzić nocą, okazało się, że można, a czasem nawet specjalnie chodzi się po nocy. Okazało się też, że można po górach chodzić w dowolną pogodę - czasem dlatego, że nie ma wyjścia, czasem dlatego, że pogody w górach nigdy tak do końca nie da się przewidzieć. Mówię o turystyce głównie Beskidzkiej, wiadomo - w górach wyższych obowiązują nieco inne zasady. Dlatego nie uważam, że nie powinno się wychodzić na tę Babią w taką pogodę i o takiej porze. Na Babiej rzadko kiedy jest dobra pogoda. A jaka będzie skala i intensywność pogorszenia pogody i kiedy dokładnie to pogorszeni przyjdzie, to też trudno dokładnie przewidzieć nawet znając prognozy. Jak wspominała Basia wychodziliśmy kiedyś w Sylwestra z Krowiarek ok 21:00. A na szczycie o północy było kilkadziesiąt osób. Też wiało, sypało i była mgła - trudno porównywać na ile te warunki były lepsze czy gorsze niż podczas omawianej wycieczki, ale o żadnych akcjach ratunkowych nie było mowy. Nie uważam też, że rakiety lub narty w tym przypadku były niezbędnym wyposażeniem. Po pierwsze grzbiet Babiej jest zwykle mocno wywiany. Często tworzą się wprawdzie zaspy, ale to raczej lokalnie i w tak licznej grupie da się torować często zmieniając się na prowadzeniu. Jak zresztą wynika z relacji nie to było głównym problem - skoro wszyscy osiągnęli szczyt lub rejon w pobliżu szczytu w czasie zbliżonym do letniego. Babiej nie można lekceważyć - zwłaszcza zimą, ale nie można też demonizować. W końcu takich gór jak Babia, to choćby w nie tak odległych górach Ukrainy jest cała masa, nie wspominając o Alpach. Natomiast wg mnie w całej tej historii popełniono wiele innych błędów metodycznych, o których było tu już sporo napisane, więc nie będę powtarzał. Nie zgadzam się też z postulatem, aby akcje ratunkowe były płatne, bądź aby wprowadzić wymaganie ubezpieczania się przy wyjazdach w góry. Rozumiem - w przypadku jakichś ambitniejszych wyjazdów w wyższe góry. Ale tu chodzi o dość banalną formę turystyki w zalesionych górach typu Beskidy - które jednak w pewnych okolicznościach i dla niektórych turystów bywają całkiem niebanalne i mogą dać w kość, a nawet być groźne. Tyle, że czasem ta granica - czy mamy do czynienia z banalnym spacerem czy walką o życie bywa dość płynna i niewyraźna. Nie wiadomo kiedy należałoby się ubezpieczać, a kiedy nie. Zarówno turyści jak i firmy ubezpieczeniowe miałyby poważne kłopoty z interpretacją. Podejrzewam, że ubezpieczyciel bardzo często odmawiałby pokrycia kosztów gdyby stwierdził, że wezwanie pomocy było nieuzasadnione lub turysta nie powinien w danych warunkach wychodzić w góry. Ale faktem jest, że ostatnie doniesienia, gdzie GOPR traktowany jest niemal jak RadioTaxi mogą nasuwać takie pomysły. -- Jacek G. |
|
Data: 2012-02-17 12:47:37 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello Jacek G. !:
Tak, to o nich chodzi - ten gość, którego relację można przeczytać na1. Autorzy nie byli żadnymi waletami ale pełnoprawnymi uczestnikami Hmmm, pisał jakby ktoś mu za to opowiadanie zapłacił .... Ubarwione jak w Fakcie czy innej kolorowej gazetce ... Dość delikatnie to określiłaś. Taka grupa nie powinna wyjść w takichNie ze wszystkim Grzegorzu co tu napisałeś się zgadzam. Kiedyś I ja tak kiedyś uważałem - ale od jakiegoś czasu mając rakiety pozwalam sobie na więcej, i to najczęściej samotnie. Dlatego nie uważam, że nie powinno się wychodzić na tę Babią w taką Ale cały problem polega na tym, aby przeanalizować własne możliwości i warunki. Można czasem spokojnie wejść z 5-latkiem, a mogą się zdarzyć warunki w których doświadczony alpinista będzie miał problem. I nadal twierdzę, że ta konkretna grupa na szczyt iść nie powinna. Nie byli oni w moim odczuciu (być może wiem za mało) do tego w żaden sposób przygotowani ani kondycyjnie ani sprzętowo. Jak wspominała Basia wychodziliśmy kiedyś w Sylwestra z Krowiarek ok Fakt, takie porównania są trudne ... Kiedyś zjeżdżałem z Pilska we mgle, widoczność ok. 2 długości nart, poza tym mleko i nic poza tym. W pewnym momencie zaczęliśmy szukać właściwej drogi, bo po prostu na dół to się na nartach nie da. Ja na prawo, kolega na lewo i do granicy lasu. Słyszeliśmy się i nic poza tym ... Nie uważam też, że rakiety lub narty w tym przypadku były niezbędnym Czyżby ??? O 11 do busa, o 12 max 13 musieli być na Krowiarkach, Gówniak po 16, o 17 załamanie pogody .... W lecie z 6-ciolatkiem wszedłem poniżej 2 godzin ... Startując o 13 z Krowiarek w znośnych warunkach bez marudzenia najdalej 16.30-17 na szczycie albo nie mieli sprzętu ... Babiej nie można lekceważyć - zwłaszcza zimą, ale nie można też Masz rację - i dlatego o tym pisać należy. I szkoda że żaden z organizatorów nie odważył się przedstawić "swojej wersji" ... Nie zgadzam się też z postulatem, aby akcje ratunkowe były płatne, No właśnie ... Wiesz, w Alpach taki system działa i to całkiem sprawnie. A koszt ubezpieczenia nawet dla nas Polaków nie jest wysoki. To też sprawa subiektywnego wpływu właśnie ryzyka nie uznania potrzeby akcji w sytuacji, gdy grupą można by było zejść na dół, mając busolę, GPSa, dobrą mapę i odrobinę tych informacji bez których w takich warunkach lepsze jest TV... Ale z innej beczki - kiedyś Czeszkę zawróciłem na zejściu z Rysów - nie wiedziała że schodzi w lekkiej mgle do do PL. I koło Żabnicy takiej jednej uświadomiłem, że idzie w przeciwnym kierunku ... Zdarza się ... Ale w grupie ??? pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 13:00:42 | |
Autor: Wojciech wierba | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Witajcie,
Chociaż wszyscy piszą o dobrym wyekwipowaniu uczestników, to wydaje mi się, że warto pomyśleć o uzupełnieniu apteczki o ogrzewacze chemiczne (nie żelowe). Taki BodyWarmer kosztuje ~7.50 zł i podobno grzeje około 24H (nawet jeśli tylko 8 h, to i tak noc da się przetrwać). Para ogrzewaczy do rąk kosztuje ~6.50 i działa przez ~7h. Testowaliśmy z JGJ na ostatnim ZBP taki ogrzewacz do rąk. Trudno powiedzieć, czy działa te 7h, ale daje wystarczająco ciepła, żeby włożony do rękawiczki rozgrzał dłonie przy -25C. Taki ogrzewacz można też włożyć do buta (są co prawda specjalne modele pod palce do buta, ale to chyba lekka przesada). Da się go wyłączyć odcinając dopływ powietrza (torebka z zapięciem strunowym). Właśnie wyposażyłem apteczkę plecakową i samochodową (każdą) w: 1. 2 x Body Warmer 2. 4 x HandWarmer To zestaw dwuosobowy. W sumie koszt całości to ~40 zł/apteczkę. Chyba niezbyt wygórowana cena za 'dodatkową szansę'. Pozdrawiam Wojtek |
|
Data: 2012-02-17 19:36:31 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Wojciech wierba <Wojciech.Wierba@ifj.edu.pl> writes:
Witajcie, SwojÄ drogÄ , nie wiem czy cieplejsze rÄkawice (Ĺapawice) nie byĹyby lepszym rozwiÄ zaniem. Lepsze buty pewnie takĹźe, chociaĹź to jest spory koszt. Lepsza kurtka (+polary, stretche, puch itd), spodnie (podobnie), gogle i ew. maski na twarz itd. Natomiast w przypadkach, w ktĂłrych "powinna byÄ" temperatura rzÄdu 0 st.C., a na szczycie w ciÄ gu minuty dostajemy wiatr 150 km/h i -40 st.C., to niestety wiele nie poradzimy, bo nie moĹźna byÄ przygotowanym na kaĹźde warunki. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-17 20:22:50 | |
Autor: Basia Z. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Krzysztof Halasa" :
Osoby które uległy najcięższym odmrozeniom odmrożone miały głównie uda i pośladki. Nie ręce i nie stopy. Mieli "normalną" odzież zimową ale bez puchów. Natomiast w przypadkach, w których "powinna być" temperatura rzędu Dokładnie tak samo uważam. |
|
Data: 2012-02-17 21:37:43 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Basia Z." <bjz-usun-to-@poczta-i-to.onet.pl> writes:
Osoby ktĂłre ulegĹy najciÄĹźszym odmrozeniom odmroĹźone miaĹy gĹĂłwnie uda i Ale to byĹy takie lekkie odmroĹźenia, tak? Szybko ustÄpujÄ ce po ustaniu niekorzystnych warunkĂłw? Tak normalnie to moĹźna odmroziÄ palce, uszy, nos (i to raczej w gorszych warunkach), nie dobrze ukrwione masywne czÄĹci ciaĹa. .... mieli mokre spodnie? Niczego "takiego" oczywiĹcie nie sugerujÄ, mogĹy zamoczyÄ siÄ od Ĺniegu. Typowy strĂłj na takie okazje (np. (stretchowe leginsy +) polarowe + zewnÄtrzne spodnie) nie powinien chyba na to pozwoliÄ. Chyba nie poszli tam w bojĂłwkach? Nie wiem, kojarzÄ wkĹadanie zmarzniÄtych dĹoni wĹaĹnie miÄdzy uda (albo pod pachy), bo tam jest najcieplej. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 15:01:07 | |
Autor: Basia Z. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Krzysztof Halasa" <khc@pm.waw.pl> napisał w wiadomości news:m3mx8hqjqg.fsfintrepid.localdomain... "Basia Z." <bjz-usun-to-@poczta-i-to.onet.pl> writes: Niestety nie. Kilka dni w szpitalu oraz ciężko gojące się rany. Na szczęście bez trwałego okaleczenia. Którego stopnia odmrożenie - tego nie wiem. Dziwi mnie w tym wszystkim również to, ze przecież ta grupa "biwakująca" skoro się szykowała na zimowy biwak to musiała mieć jakieś puchy. Jeżeli już nie schodzić - to pogrupowanie kilku osób przytulonych do siebie i nakrytych jednym ciepłym śpiworem pozwoliloby pewnie uniknąć odmrożeń. Tymczasem pozostawiono tych idących na końcu zupełnie samotnie. B. |
|
Data: 2012-02-18 16:49:48 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Basia Z." <bjz-usun-to-@poczta-i-to.onet.pl> writes:
Niestety nie. Kilka dni w szpitalu itd. moĹźe byÄ Ĺatwe do wytĹumaczenia (np. politykÄ pĹacenia przez NFZ), ale te rany (przy braku problemĂłw np. z palcami) - dziwna sprawa. IMHO musieli nie mieÄ spodni "zewnÄtrznych" i zapadanie siÄ w Ĺniegu po pas, albo nawet tylko padajÄ cy Ĺnieg, ich tak zaĹatwiĹy. Ale to musiaĹo byÄ chyba nawet bardziej pechowe, bo np. jeans + polar w Ĺrodku przy doĹÄ niskich temperaturach by chyba nie daĹ takiego efektu (sam kilka razy trenowaĹem podobne kombinacje, raz nawet na wzglÄdnie powaĹźnym terenie, i nigdy nie byĹo Ĺladu problemu z mokrymi spodniami polarowymi, mimo Ĺźe zewnÄtrzne jeansy zamarzĹy). MoĹźe coĹ w stylu baweĹniane kalesony itp. (ktĂłre pociÄ gnÄĹy wodÄ) + niewodoszczelne spodnie (teĹź baweĹna?), ktĂłre zamarzĹy. A rÄkawiczki mogli mieÄ wodoszczelne, a moĹźe nawet zwykĹe polarowe nie byĹyby problemem w tych warunkach. Kluczem do odmroĹźeĹ ud (w ogĂłle do jakiegoĹ wiÄkszego dyskomfortu w tych okolicach) musi byÄ naprawdÄ dobre przewodnictwo cieplne z zewnÄ trz ubrania. Dziwi mnie w tym wszystkim rĂłwnieĹź to, ze przecieĹź ta grupa "biwakujÄ ca" No wĹaĹnie. Jak dla mnie to wyglÄ da tak, jakby oni wybrali siÄ "na styk" w panujÄ cych wczeĹniej warunkach. Wtedy nawet niewielkie pogorszenie warunkĂłw (nawet takie oczywiste, ktĂłre wynika ze zmiany pory dnia) jest zasadniczym problemem. Ale to wyklucza caĹkowicie ich dobre przygotowanie. Nawet takie "wzglÄdnie dobre". BiorÄ c pod uwagÄ konsekwencje, "zaĹamanie pogody" musiaĹo byÄ raczej umiarkowane. DoĹÄ silny wiatr ze Ĺniegiem to jest coĹ, czego naleĹźy siÄ spodziewaÄ w zimie. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 01:26:24 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Fri, 17 Feb 2012 13:00:42 +0100, Wojciech wierba napisał(a):
Witajcie, Ano właśnie. Nie wiem jak inni, ale ja nie bardzo wyobrażam sobie wyjście zimą w góry bez jakiegoś puchu. Chyba że jest to zejście do kawiarni na piwo :) Oczywiście bielizna termo- anty- pro- jest super, wszystkie polarki i nie wszystkie softshelle są super, hardshelle też. Ale to się dobrze sprawdza dopóki jest się w ruchu, w razie jakiejś dupówy, nawet lżejszej od opisanej, robi się niefajnie. Dobra puchatka, nie taka przykrótka jak teraz większość, tylko za tyłek, waży wprawdzie ok. kilograma, ale bardzo znacząco zwiększa nasze szanse na przetrwanie jakby co. Patrząc na te ich fotki mam wrażenie że byli ubrani niezbyt solidnie. No i zemściło się. A tak swoją drogą b. ciekawi mnie temat tych biwakowiczów - mogło by się zdawać że jak już ma się to "doświadczenie" :) i idzie się zimą na Babią pod namiot, powinni mieć lepsze ciuchy od reszty. No myślę że decyzja o pozostaniu na górze była poparta czymś więcej niż tylko niezachwianą pewnością siebie. A i namiot w taki wiatr, o ile nie odleciał, daje jednak b. dużo. To co tam się z nimi działo że rano też dołączyli do klubu - w przenośni i dosłownie?... ;) Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-18 14:34:46 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz SĂłjka <nobody@gmail.com> writes:
Ano wĹaĹnie. Nie wiem jak inni, ale ja nie bardzo wyobraĹźam sobie wyjĹcie No bez przesady, w parze grubych polarĂłw (jeden mniejszy w Ĺrodku, drugi wiÄkszy) moĹźna sporo wytrzymaÄ. Z tym Ĺźe to oczywiĹcie takĹźe waĹźy itd., moĹźe byÄ argument cenowy. A tak swojÄ drogÄ b. ciekawi mnie temat tych biwakowiczĂłw - To jest rzeczywiĹcie nieco dziwne, przecieĹź chyba mieli takĹźe Ĺpiwory? -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 21:23:31 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Sat, 18 Feb 2012 14:34:46 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
Tomasz Sójka <nobody@gmail.com> writes: No bez przesady. Gruby polar to jakieś 3-4mm, może pięć. Przyzwoita puchatka to dobre pięć ale centymetrów, sporo LEPSZEJ izolacji... Przy temperaturze rzędu -20 rozsądne minimum pod śpiwór w namiocie to jakieś 4-5cm czegoś dobrze izolującego. A przecież w namiocie nie wieje i nie pada. Na normalne warunki czy względnie trudne, w porządku, na kibel w gorszych warunkach tych warst trzeba by mieć sporo więcej... BTW - polar jest bez porównania tańszy od dobrej puchatki. A tak swoją drogą b. ciekawi mnie temat tych biwakowiczów - Patrząc na fotki to po wielkości plecaków śpiwory mieli jak nie wszyscy to większość. Chyba że były wypełnione czymś innym rozgrzewającym. Nikt nie wpadł na to żeby się owinąć? No chyba że KTW trzyma fason i nie walczy z górą takimi chwytami poniżej pasa ;) Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-18 21:56:27 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz SĂłjka <nobody@gmail.com> writes:
No bez przesady. Gruby polar to jakieĹ 3-4mm, moĹźe piÄÄ. Przyzwoita Nie wiem czy tak "sporo lepszej". GĹĂłwnym argumentem jest IMHO wĹaĹnie gruboĹÄ przy ustalonej masie. Podejrzewam Ĺźe polar mĂłgĹby konkurowaÄ (pod wzglÄdem izolacji cieplnej) z puchem, gdyby miaĹ tÄ samÄ gruboĹÄ. Tyle Ĺźe wtedy masa polara byĹaby niestety doĹÄ duĹźa, poza tym koszt wcale nie byĹby duĹźo niĹźszy (jeĹli w ogĂłle). Przy Co masz na myĹli? SpaĹem w niĹźszych temperaturach na samej karimacie (na samym Karrimacie) i nie byĹo najmniejszego problemu. Z tym, Ĺźe miaĹem przyzwoity ĹpiwĂłr. BTW lepiej by w namiocie nieco wiaĹo. Na normalne warunki czy wzglÄdnie trudne, w porzÄ dku, na kibel w Dlatego napisaĹem o argumencie cenowym. Z tym "bez porĂłwnania" to bym nie przesadzaĹ, porĂłwnaÄ moĹźna, tylko wynik jest niekorzystny dla puchu. Max tego, co zdaĹźyĹo mi siÄ wykorzystywaÄ w praktyce to byĹo mniej-wiÄcej tak: koszulka, maĹy polar 300, Ĺredni polar z supermarketu, duĹźy polar 300, kurtka zewnÄtrzna. Na nogach stretch, polar 200, spodnie. Nie wyobraĹźam sobie odmroĹźenia ud bez odmroĹźenia rÄ k i stĂłp w czymĹ takim. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-19 09:31:15 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Sat, 18 Feb 2012 21:56:27 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
Tomasz Sójka <nobody@gmail.com> writes: ??? Weźmy najgrubszą trzysetkę czyli 300g/m2. ZTCP to na bluzę wchodzi ok. 1,5m2, co daje wagę takowego polarka na poziomie 550-600g (zamki, ściągacze). Przy wadze solidnej puchatki na poziomie 1100-1200g mamy dwa polary na jedną puchatkę. Proponuję eksperyment - wybierzmy się gdziekolwiek przy -30 - ja będę miał tylko jakiś podkoszulek i kurtkę https://picasaweb.google.com/alex1969ster/ZBP2012Balbina#5709813819151847746 - wisi na wieszaku, niebiesko zielona, ma 20 lat około; ty weź podkoszulek, dwa polary i coś od wiatru, waga powinna byc podobna lub odrobinę większa. Prowadząc interesującą dyskusję o sprzęcie zobaczymy ile kto wytrzyma... :) Podejrzewam że polar mógłby konkurować (pod względem izolacji cieplnej) Dokupienie drugiego grubego polara to koszt rzędu 150-300 złotych, dokupienie puchówki to tak od 800-900 w górę. Przy Sorry, to ja wymiękam. Już przy -8 na samym Karrimacie dość mocno mi ciągnęło "od ziemi". Wychodzi na to że większość turystów to cieniasy i rzadziaki, skoro taki Exped dla Downmat grubości 7cm podaje marne -24 stopnie Celsjusza... Na normalne warunki czy względnie trudne, w porządku, na kibel w O cenach już pisałem; być może kupując za cenę kurtki 5-6 grubych polarów uzyskalibyśmy podobne ciepło. Przy 3x większej wadze ;) Te nogi to inna sprawa, moim zdaniem ta część ciała jest właśnie najgorzej chroniona - do kolan mamy ochraniacze, często się stoi w śniegu który też izoluje, potem mamy uda i tyłek, gdzie najczęściej ubiera się jakieś kalesonki i spodnie. Ew. jeszcze jakieś nieprzewiewne. Dopiero od połowy tyłka zaczynają się najcieplejsze rzeczy. Wprawdzie najłatwiej odmrozić ręce, twarz, uszy, ale akurat o tych częściach ciała się pamięta i ubiera je dość lub całkiem dobrze. Od kurtki do kolan jest najcieniej... Dopóki się idzie, w tych miejscach wydziela się chyba najwięcej ciepła, na stojąco już nie. Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-19 12:30:47 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
. Proponuję eksperyment - wybierzmy się do dyskusji przy -30, to zestaw puchówka+podkoszulek jest dobry, ale na realną wycieczkę to ja wybrałbym jednak dwa polary i coś od wiatru;) a swoją drogą, to chyba nikt nie zwrócił uwagi na najdziwniejszy element tej niefortunnej wyprawy: pozostawione same sobie 2 osoby wzywają pomocy- OK; ktoś z biwakowiczów rano zasłabł i też wzywa pomoc - OK; ale grupa (z przewodnikiem ?), która dokładnie zna swoje położenie, przytupując, podskakując i oklepując się, czeka na dwóch ratowników, aby ci ich sprowadzili do cywilizacji? g. |
|
Data: 2012-02-19 18:23:29 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Sun, 19 Feb 2012 12:30:47 +0100, gl napisał(a):
. Proponuję eksperyment - wybierzmy się Przecież nigdzie nie piszę że puchatka nadaje się do marszu - bo się nie nadaje. Tak samo jak dwa polarki z czymś od wiatru nie nadają się na długi kibel w kiepskich warunkach. a swoją drogą, to chyba nikt nie zwrócił uwagi na najdziwniejszy Wobec hmm dość stromych północnych stoków Babiej i braku pewności co do szlaku, można to odebrać jako jedną z nielicznych rozsądnych decyzji. Może założyli że już wyczerpali swoj limit szczęścia na dziś? ;) Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-20 11:35:27 | |
Autor: Marek | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
gl:
a swoją drogą, to chyba nikt nie zwrócił uwagi na najdziwniejszy Chyba ktoś zwrócił, ale w końcówce sąsiedniego wątku. Ten jest przecież "z innej perspektywy" ;). Dla mnie jest jasne, że "wytrawni", mimo wielokrotnego bywania zimą na Babiej po prostu się zgubili. Znali swoje położenie, ale bez widocznych elementów orientacyjnych nie wiedzieli jak trafić na Bronę.. GOPRowcy odegrali tylko rolę przewodników. Jeśli nie liczyć dostarczenia nowej porcji gorącej herbaty :). Bo idąc we dwóch, a później we trzech na nartach nie byli w stanie ułatwić torowania ani wspierać idących fizycznie, jak w przypadku pary sprowadzanej na Krowiarki. Ponieważ w wątku pojawił się motyw sprzętowy, dorzucę i tu po po trzy grosze. Porównywanie puchu i poliestrowych kapilar według cen, wagi i parametrów izolacyjnych to tylko teoria dobra w Internecie. Według mnie na postoju nie ma jak puch. Polar nie daje rady. Kiedyś na mroźnych bacowaniach ubierałem się w śpiwór, bo tylko w tym było mi ciepło w bezruchu. W polarach, softshellach i membranach wcześniej czy później trzeba zatańczyć, żeby wyprodukować trochę wewnętrznego ciepła. Myślę że na nasze warunki, nawet wtedy gdy temperatura czasem spada poniżej średniej wieloletniej, nie trzeba szaleć z masywnymi i ciężkimi kurtkami puchowymi. Jest "budżetowy" kompromis. Świetnie sprawdzi się nawet lekka kurtka z Decathlonu. Wypchana niezbyt suto kaczym puchem nadal kasuje polar. Teraz jest w przecenie za niecałą stówkę, więc i cenowo konkuruje z polarem. Kiedyś w awaryjnej sytuacji wystarczyła mi jako lek na szczękanie zębami nawet zwykła, pikowana kurtka miejska, jaką pożyczył mi jeden z kolegów. Choć przecież miałem na sobie trochę polaru ;). A z karimatami jest dziwnie. Pewnie pianka piance nierówna i grubość nie jest jedynym ważnym parametrem. Kiedyś na ośmiomilimetrowej piance z Trampa zawsze zimą było mi zimno od dołu, a po zwinięciu namiotu widać było spore wgłębienie wytopione w śniegu. W ostatnie mrozy spałem na współczesnej piance o takiej samej grubości i nie było żadnego z tych efektów. A pianka "no name". Zwykła i goła, bo warstwa srebrnej folii złuszczyła się z niej sto lat temu. -- Marek |
|
Data: 2012-02-19 18:50:35 | |
Autor: bans | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-19 09:31, Tomasz Sójka pisze:
O cenach już pisałem; być może kupując za cenę kurtki 5-6 grubych polarów A olać tam wagę, tu raczej objętość takiego pakunku byłaby sporym problemem :) -- bans |
|
Data: 2012-02-20 22:23:41 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz SĂłjka <nobody@gmail.com> writes:
No bez przesady. Gruby polar to jakieĹ 3-4mm, moĹźe piÄÄ. Przyzwoita No wĹaĹnie :-) ProponujÄ eksperyment - wybierzmy siÄ Sam piszesz Ĺźe polar to "3-4 mm, moĹźe piÄÄ". PomyĹl raczej o 10 polarach, wtedy pogadamy :-) Z tym Ĺźe ani to nie bÄdzie taĹsze, ani lĹźejsze, ani wygodniejsze. Inna sprawa, Ĺźe zapewne bÄdzie (sporo) cieplejsze - ale przyznaje, Ĺźe o takiej kombinacji nigdy nie myĹlaĹem. Tak realnie, to proponujÄ zejĹÄ do 5-6 polarĂłw, i tak byĹyby cieplejsze. Podejrzewam Ĺźe polar mĂłgĹby konkurowaÄ (pod wzglÄdem izolacji cieplnej) No to ile bÄdzie kosztowaĹo 5 cm (gruboĹÄ) polarĂłw? Co masz na myĹli? SpaĹem w niĹźszych temperaturach na samej karimacie A nie myĹlaĹeĹ Ĺźe sÄ róşne maty, np. ja uĹźywam takiej "Karrimat Extreme" i jest ok. ĹpiwĂłr, wbrew pozorom :-) takĹźe ma znaczenie (mimo Ĺźe pod spodem na sporej powierzchni puch siÄ zgniata - akurat ja uĹźywam Cumulusa 1300). O cenach juĹź pisaĹem; byÄ moĹźe kupujÄ c za cenÄ kurtki 5-6 grubych polarĂłw WĹaĹnie. OczywiĹcie te 5-6 to tylko taka wartoĹÄ do porĂłwnaĹ, a nie praktyczne i sensowne zastosowanie. WeĹş jednak pod uwagÄ, Ĺźe polary da siÄ zakĹadaÄ niezaleĹźnie od siebie, no i Ĺźe tyle ich w praktyce nie potrzeba. Te nogi to inna sprawa, moim zdaniem ta czÄĹÄ ciaĹa jest wĹaĹnie najgorzej Chyba Ĺźe jest ciepĹo i Ĺnieg robi siÄ "wodnisty". Czy ktoĹ wie jaka tam byĹa temperatura (prawdziwa)? Podejrzewam Ĺźe byĹo doĹÄ ciepĹo i tylko wiatr i Ĺnieg dawaĹy efekt zimna, wtedy niewodoszczelne (zwĹaszcza baweĹniane) spodnie itp. nasiÄ kajÄ wodÄ ze Ĺniegu, ktĂłry roztapia siÄ pod wpĹywem ciepĹa ciaĹa (a takĹźe potem). W czasie marszu mogĹy zamoknÄ Ä im spodnie, poĹşniej mogĹy nawet zamarznÄ Ä - to rzeczywiĹcie bez problemu mogĹo daÄ powaĹźne odmroĹźenia. Jakbym czyĹ Ĺźe mam mokre spodnie, to bym chyba kombinowaĹ z jakÄ Ĺ foliÄ czy co tam by siÄ znalazĹo, a na poczÄ tek staraĹbym siÄ caĹy czas utrzymywaÄ temperaturÄ (= wysiĹek). Nawet cienka folia pomiÄdzy zamroĹźonym/lodowatym ubraniem i ciaĹem robi olbrzymiÄ róşnicÄ (potencjalnie przynajmniej, bo zakoĹczenie moĹźe byÄ jednak podobne). potem mamy uda i tyĹek, gdzie najczÄĹciej ubiera siÄ jakieĹ Nawet na stojÄ co, a takĹźe na leĹźÄ co, nie widzÄ yu odmroĹźenia ud (pod warunkiem bycia ubranym w suche i nieprzewiewne spodnie o jakiejĹ sensownej - w kontekscie zimy w gĂłrach - izolacji cieplnej) bez odmroĹźenia palcĂłw. Ale kluczem jest temperatura, niestety nie pamiÄtam by ktoĹ jÄ choÄby zgrubnie okreĹliĹ. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-21 00:16:25 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Elo
Krzysztof Halasa napisał(a) : Jakbym czył że mam mokre spodnie, to bym chyba kombinował z jakąś folią Aj waj, zdejmować spodnie w czasie mroźnej zamieci? Cienko to widzę. Nawet na stojąco, a także na leżąco, nie widzę yu odmrożenia ud (pod Z naciskiem na "nieprzewiewne". Coś mi się widzi, że ten aspekt ubioru został pominięty wśród wycieczkowiczów. Bywałem dosyć lekko ubrany (czytaj: cienkie kalesony a'la 50 i cienkie spodnie) ale nieprzewiewne spodnie na d... ratowały mnie właśnie przed odmrożeniami w czasie huraganowego wiatru. Czy to w minus kilkunastu stopniach, czy to w plus 2 i mrożącym deszczu. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-02-21 21:48:11 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes:
Aj waj, zdejmowaÄ spodnie w czasie mroĹşnej zamieci? Cienko to widzÄ. CoĹ w tym jest ale wszystkie moĹźliwoĹci sÄ cienkie. MoĹźe jakoĹ bez zdejmowania :-) Z naciskiem na "nieprzewiewne". CoĹ mi siÄ widzi, Ĺźe ten aspekt Tak mi to wyglÄ da, ale nie wiem jak to miaĹoby siÄ staÄ, przecieĹź to podstawowa sprawa nawet nie tylko zimÄ . -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-21 00:30:17 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Mon, 20 Feb 2012 22:23:41 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
Tomasz Sójka <nobody@gmail.com> writes: .... Generalnie zgubiłem się. Spróbuję to skompresować. IMO dopóki idę (nie stoję, tupię, klaskam uszami) warstwa termiczna z 1-2 polarów jest OK. Puchatka nie ma sensu. W sytuacji analogicznej do tej na Babiej odwrotnie. Niezależnie ile co waży i kosztuje. Jeśli uważasz że w parze polarów dałbyś w takiej sytuacji radę to chylę czoła i gratuluję zdrowia i kondycji. Rzecz jasna klimat i charakter beskidzki.
Pardon, nie pomyślałem. Od kiedy mam i używam oryginalnych karrimat myślenie o innych firmach przychodzi mi z dużą trudnością. Uuups, chyba mówimy o tych samych matach? :) Moje odczucie zimna w miarę odpowiada temu co podają w katalogach dobre firmy, ale to oczywiście wcale nie znaczy że racja jest po naszej stronie. Może faktycznie 3/4 cala ewazotu daje komfort poniżej -20 - powtórnie gratuluję zdrowia i kondycji :)
Bez jaj, cytuję: "O 18.20 przez kombinację połączeń udaje się powiadomić GOPR. Dochodzimy do żółtego słowackiego szlaku i stajemy za ogromną zaspą śnieżną gdzie trochę mniej wieje. Temperatura powietrza minus 16 stopni, przy wietrze wiejącym prawdopodobnie z prędkością ponad 100 km/h (tak też sądzili ratownicy), temperatura odczuwalna może być nawet w granicach minus 30 stopni." Tako rzecze Prezes Nogaś (jak sądzę). Te minus 30 to IMHO wariant bardzo otymistyczny, o ile faktycznie wiało jak mówią. Ale wciąż możemy się gdzieś w górach zmówić żeby porównać termikę, wagę i cenę polaru vs. puch. Ewentualnie jeszcze Karrimat vs. 5 cm czegoś innego niebędącego materacem dmuchanym (pustym). Może Babia? ;) Ale na przyzwoity wiatr dość trudno trafić. Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-21 22:05:30 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz SĂłjka <nobody@gmail.com> writes:
Generalnie zgubiĹem siÄ. SprĂłbujÄ to skompresowaÄ. IMO dopĂłki idÄ (nie Tzn. zaleĹźnie od temperatury, ogĂłlnie niekoniecznie, ale generalnie tak. Puchatka nie ma sensu. To teĹź zaleĹźy od np. temperatury, moĹźe byÄ tak, Ĺźe nadaje siÄ Ĺwietnie. W sytuacji analogicznej do tej na Babiej odwrotnie. Tzn. jasne jest ze kurtka/kombinezon puchowy byĹyby lepszym rozwiÄ zaniem podczas oczekiwania np. na GOPR. A w kaĹźdym razie nie gorszym. NiezaleĹźnie ile co waĹźy i kosztuje. JeĹli uwaĹźasz Ĺźe w parze polarĂłw daĹbyĹ A to jest zupeĹnie inna sprawa i szczerze mĂłwiÄ c nie mam zwyczaju stania na wietrze i Ĺniegu w bezruchu. Ale ud to bym raczej tak nie odmroziĹ. Pardon, nie pomyĹlaĹem. Od kiedy mam i uĹźywam oryginalnych karrimat A tego to nie wiem, nie pisaĹeĹ jakich mat uĹźywasz. :) Moje odczucie zimna w miarÄ odpowiada temu PrzyznajÄ Ĺźe nie byĹem osamotniony w takim uĹźyciu m.in. mat itd., i w późniejszej ich ocenie, ale nic to. Tzn. to Ĺźe sÄ mniej komfortowe (w sensie twardoĹci) to jest jasne. Bez jaj, cytujÄ: No wĹaĹnie. Pisali jak zmierzyli te -16? Tak czy owak, o ile pomiar temperatury i szacowanie prÄdkoĹci wiatru moĹźe byÄ obarczony mniejszym lub wiÄkszym bĹÄdem, o tyle jak rozumiem struktura odmroĹźeĹ jest faktem. BTW temperatura odczuwalna zaleĹźy bardzo mocno od np. wiatroszczelnoĹci ubrania, w szczegĂłlnoĹci od sposobu jego zaĹoĹźenia itp. Ewentualnie jeszcze Karrimat vs. 5 cm czegoĹ innego SÄ miejsca gdzie o to nietrudno, podobnie z temperaturami. Podejrzewam Ĺźe w sieci jest duĹźo relacji z takich miejsc, z podanymi dokĹadnymi temperaturami, wykazami sprzÄtu itd. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-22 10:22:39 | |
Autor: Michal Jankowski | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Krzysztof Halasa <khc@pm.waw.pl> writes:
No właśnie. Pisali jak zmierzyli te -16? Skąd wy wiecie, co oni sobie odmrozili? Było w którejś relacji? Za długi się wątek zrobił... W każdym razie - czytałem setki relacji relacji z różnych wypadków, widziałem wielu himalaistów po przejściach, ale o odmrożeniu w pierwszej kolejności pośladków/ud to pierwsze słyszę. Owszem, odmrożenia palców aż do odpadnięcia, to tak, ale coś takiego?... MJ |
|
Data: 2012-02-22 10:49:30 | |
Autor: Stan | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-22 10:22, Michal Jankowski pisze:
Fakt, to dziwne, ale... Przypominam, że oni przykucnęli na śniegu i siedzieli tak kilka godzin. Na twarz założyli sobie jakiś polar, a ręce być może schowali pod kurtkę. Zakładając, że było to przy relatywnie wysokiej temperaturze* (czyli minus kilka stopni) stopy w ciepłych butach i skarpetkach, schowane w śniegu miały szansę nie przemarznąć. Jeśli faktycznie dość dobrze zabezpieczyli ręce, stopy i twarz (co siedząc w miejscu nie jest takie trudne), to najbardziej narażone zostały właśnie pośladki i uda, które miały kontakt ze śniegiem. *oczywiście temperatura odczuwalna była dużo niższa, ale stopy nie były wystawione na wiatr |
|
Data: 2012-02-19 12:54:59 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Krzysztof Halasa, Sat, 18 Feb 2012 21:56:27 +0100, pl.rec.gory:
Dlatego napisałem o argumencie cenowym. Z tym "bez porównania" to bym Panowie zapominają o stanie pośrednim, jaki jest PrimaLoft czy jego podróbki ;-) Niedawno kupiłem kurtkę Fjord Nansen Alfar, szedłem w niej na Babią przed Sylwestrem i było pięknie - wiał wiatr taki, że podmuchy iść nie dawały i w miejscach na ciele, gdzie kurtki nie miałem, było mi zimno - kurtka chroniła bardzo dobrze. Wiadomo, że co puch to puch, doznaję tego stosunkowo niedługo na śpiworze, ale nie każdego stać zapłacić 600zł za kurtkę. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-19 14:13:14 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a) :
Krzysztof Halasa, Sat, 18 Feb 2012 21:56:27 +0100, pl.rec.gory: Przypadkiem udało Ci się trafić. Ale wysnuwasz złe wnioski. Tam gdzie docierał wiatr, było zimno. Śmiem twierdzić, że polar z nieprzewiewną wiatrówką sprawiłby się równie dobrze. Tak samo, zwykła kurtka puchowa nie chroniłaby przed zimnem, jeśli nie miałaby wiatroszczelnego materiału. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-02-19 15:18:40 | |
Autor: Stefan | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:jhqshb$dd5$1inews.gazeta.pl... Przypadkiem udało Ci się trafić. Ale wysnuwasz złe wnioski.W 1967 uszyła mi pani Mandlowa puchuweczkę z 1,2 kg domowego puchu kaczo-gęsiego, z wierzchu kryta ortalionem, od spodu zwykły inlet. Pierwsza i najlepsza kurtka. Podarowałem synowi gdzieś po 90 roku, bo zmieniły mi się wymiary i nie mogłem się już zapiąć. Ale dlaczego piszę - wtedy nie było żadnych materiałów high-end, ale starannne szycie gwarantowało komfort cieplny, nawet w ekstremalnych warunkach. wiatr, wichura - cieplutko było, zdażyło mi się parę "kibli"- przeżyłem bez większych uszczerbków. pozdrawiam Stefan |
|
Data: 2012-02-20 22:32:08 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes:
Tak samo, No, takich to chyba nie ma(?), ale bywajÄ takie przeszywane na wskroĹ, bardzo kiepskie i zimne rozwiÄ zanie. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-19 16:15:42 | |
Autor: Basia Z. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Marek 'marcus075' Karweta" : Wiadomo, że co puch to puch, doznaję tego stosunkowo niedługo na śpiworze, Na ZPB-2012 prezentowałam Kolegom puchową kurtkę do -20 kupioną za ok. 30 zł - nową w sklepie "odzież używana". Fakt ze nie jest najlżejsza, waży ok. 1 kg. ale po tym wszystkim co ostanio przeczytałam chyba zacznę zima zabierać ją w góry w plecaku. Dotychczas nie zabierałam, w marszu, nawet przy -20 jest gorąco, problemy sie zaczynają gdy sie stoi / siedzi bez ruchu. |
|
Data: 2012-02-19 20:05:15 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Basia Z., Sun, 19 Feb 2012 16:15:42 +0100, pl.rec.gory:
Na ZPB-2012 prezentowałam Kolegom puchową kurtkę do -20 kupioną za ok. 30 zł - nową w sklepie "odzież używana". Fajnie, ale przyznasz, że to była wybitna okazja i kupienie drugiej takiej za taką samą kasę graniczy z cudem. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-19 14:17:33 | |
Autor: Jacek G. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
On 19 Lut, 20:05, Marek 'marcus075' Karweta <m.karweta-nie-trawi-
sp...@gmail.com> wrote: Basia Z., Sun, 19 Feb 2012 16:15:42 +0100, pl.rec.gory:Basia jest specjalistką w trafianiu na takie okazje :) -- Jacek G. |
|
Data: 2012-02-19 23:52:19 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Jacek G., Sun, 19 Feb 2012 14:17:33 -0800 (PST), pl.rec.gory:
On 19 Lut, 20:05, Marek 'marcus075' Karweta <m.karweta-nie-trawi- Ale jest Harnasicą! ;-P -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-19 18:04:27 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Sun, 19 Feb 2012 12:54:59 +0100, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):
Krzysztof Halasa, Sat, 18 Feb 2012 21:56:27 +0100, pl.rec.gory: Nie, nie zapomniałem; nawet mam i z przyjemnością używam. To b. dobry zastępnik swetra puchowego, w rzeczy samej cieplejszy od polara czy sofshella; grubej kurtki puchowej nie zastąpi - ...bo jest cienki :) Tak naprawdę to jest z nim jeden kłopot - właśnie ta "pośredniość" - nie bardzo nadaje się na intensywny wysiłek fizyczny, tak jak puchatka, i nie bardzo wystarczy na poważniejszy kibel, tak jak polar. Ale myślę że na wycieczki w lżejszy teren, np. poniżej granicy lasu może dać radę. Z drugiej strony nie jest tani niestety, za te same lub mniejsze pieniądze można nabyć sweter puchowy, który jest trochę lżejszy i lepiej się kompresuje. Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-02-19 20:06:08 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Tomasz Sójka, Sun, 19 Feb 2012 18:04:27 +0100, pl.rec.gory:
Z drugiej strony nie jest tani niestety, za te same lub mniejsze pieniądze Tuttu.pl obecnie tego mojego primalofta sprzedaje za trzy stówy. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-17 13:58:02 | |
Autor: Olin | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Fri, 17 Feb 2012 12:47:37 +0100, Grzegorz napisał(a):
szkoda że żaden z organizatorów nie odważył się przedstawić "swojej wersji" ... Chyba przeoczyłeś: http://ktw.bielsko.pttk.pl/gal_babia_gora2012.html Tam też podają, że na szczyt ruszyli o 13:45. -- uzdrawiam Grzesiek adres: Grzegorz.Tracz[NA]ifj.edu.pl "Jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma." Lech Kaczyński (prezydent) http://picasaweb.google.com/gtracz64 |
|
Data: 2012-02-17 14:12:09 | |
Autor: bans | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 13:58, Olin pisze:
Chyba przeoczyłeś: O, ze zdjęć wnioskuję, że tam naprawdę mało kto miał gogle, a to stoi trochę w sprzeczności z twierdzeniem, że uczestnicy wycieczki "byli dobrze wyposażeni". -- bans |
|
Data: 2012-02-17 17:01:52 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello bans !:
W dniu 2012-02-17 13:58, Olin pisze: Nie tylko gogli nie mieli, za to aż nadto modnych kijków do wykonania na szybko wygódki syberyjskiej :-D ! No i widać dokładnie jak pogoda pokazywała nadchodzące załamanie. Jak by to ująć ..... nie wybiorę się na wycieczkę z takim klubem, na pewno. pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 18:35:04 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:
Nie ze wszystkim Grzegorzu co tu napisaĹeĹ siÄ zgadzam. KiedyĹ DokĹadnie. ZresztÄ co np. mieliby powiedzieÄ w "takich" warunkach ratownicy - "nie idziemy"? BTW warunki mogÄ byÄ takie, Ĺźe jedyne co mogÄ (z sensem) powiedzieÄ ratownicy to jest wĹaĹnie "nie idziemy" - ale chyba tak nie byĹo. Nie zgadzam siÄ teĹź z postulatem, aby akcje ratunkowe byĹy pĹatne, Ano. Tak naprawde gĹĂłwnym beneficjentem pĹatnych akcji byĹyby firmy ubezpieczeniowe. Tak jak i teraz z ubezpieczeniami (pomijajÄ c moĹźe OC komunikacyjne, bo brak takiego obowiÄ zku rodziĹby nieciekawe skutki). Z tym, Ĺźe jeĹli ktoĹ robi coĹ naprawdÄ bez sensu, to powinna byÄ moĹźliwoĹÄ obciÄ Ĺźenia go kosztami. Ubezpieczenie by tego i tak nie pokryĹo. Rozumiem - w przypadku jakichĹ ambitniejszych wyjazdĂłw w wyĹźsze gĂłry. Wtedy przede wszystkim lepiej liczyÄ na siebie i np. inne osoby z ekipy, ew. na inne ekipy. Z tym ubezpieczeniem wciÄ Ĺź moĹźe byÄ bardzo kiepsko. Ale tu chodzi o doĹÄ banalnÄ formÄ turystyki w zalesionych gĂłrach typu DokĹadnie tak. Jedyny widoczny efekt byĹby taki, Ĺźe po prostu wyjazdy byĹyby droĹźsze o koszt ubezpieczenia (troche droĹźsze gdyby ubezpieczenie nie byĹo obowiÄ zkowe i byÄ moĹźe duĹźo droĹźsze w innych przypadkach). Nie ma Ĺźadnego powodu by to dziaĹaĹo lepiej niĹź istniejÄ ce ubezpieczenia (np. takie mieszkaniowe itp). Ale faktem jest, Ĺźe ostatnie doniesienia, gdzie GOPR traktowany jest Ale to nie sÄ dobre pomysĹy. Moim zdaniem, wszÄdzie na Ĺwiecie ratownictwo (nie tylko gĂłrskie) powinno byÄ "darmowe" (niezaleĹźnie od tego, czy ktoĹ pĹaci np. ZUS-52, czy jest obcokrajowcem itd). OczywiĹcie do pewnego stopnia, na ktĂłry staÄ np. paĹstwo, lokalnÄ spoĹecznoĹÄ itp. PowyĹźej tego stopnia po prostu nie ma jakichkolwiek ratownikĂłw i Ĺźadne ubezpieczenie (w kaĹźdym razie takie, ktĂłre nie dysponuje helikopterem i personelem, a tylko ma "zwracaÄ poniesione koszty") nic tu nikomu nie pomoĹźe. Pozostawienie kogoĹ na ĹmierÄ tylko dlatego, Ĺźe siÄ przeliczyĹ (albo np. zostaĹ o jeden dzieĹ dĹuĹźej i nie daĹ rady przedĹuĹźyÄ ubezpiecznia, lub co tam moĹźe siÄ zdaĹźyÄ lub co moĹźe wymyĹliÄ dobry prawnik ubezpieczyciela) uwaĹźam za nieludzkie. JeĹli nie moĹźna kogoĹ uratowaÄ, to nie moĹźna, ale jeĹli moĹźna, to nie powinno to zaleĹźeÄ od tego, kto to jest i ile ma pieniÄdzy, czy zapĹaciĹ wczeĹniej jakiĹ haracz itp. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 12:41:37 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Elo
Krzysztof Halasa napisał(a) :
Kto definiowałby sens lub bezsens wycieczki? Panienka, której największym ekstremalnym osiągnięciem jest letnia impreza na plaży do 2-giej w nocy? Jeśli zasady miałyby zależeć od umiejętności uczestnika, to kto dokonywałby ich weryfikacji? Papierek od kolegów z klubu może być mniej wart niż koszt tej kartki papieru. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-02-18 15:45:04 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes:
Z tym, Ĺźe jeĹli ktoĹ robi coĹ naprawdÄ bez sensu, to powinna byÄ Tak by byĹo w przypadku dochodzenia odszkodowania od ubezpieczyciela, dlatego to jest bez sensu. Natomiast w przypadku bezpĹatnej pomocy, ew. dochodzenie naleĹźnoĹci od ratowanego, dĹugo po akcji, wymagaĹoby udowodnienia swoich racji tak jak w sprawach kryminalnych. StÄ d nawet "doĹÄ" oczywiste przypadki nie kwalifikowaĹyby siÄ, musiaĹyby byÄ "naprawdÄ bardzo oczywiste" :-) BTW postÄpowanie jest przynajmniej dwuinstancyjne, to nie jest jakaĹ pojedyncza "panienka". -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 17:42:57 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Krzysztof Halasa napisał(a) :
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes: No pewnie, że dwuinstancyjne. Wyższą instancją jest szefowa owej panienki, która brała udział we wspomnianej imprezie integracyjnej na plaży. Zresztą wspomniana "panienka" jest firmowym ekspertem od spraw górskich. Brała wielokrotnie udział we wspinaczkach w Tatrach. Tzn. była parę razy w Zakopanem, a raz nawet wspinała się do najwyżej położonego schroniska w polskich Tatrach ;-) Inaczej - legitymizowanie przez firmę komercyjną zespołu orzekającego ma tylko za zadanie zarobienia przez tę firmę kasy. Jak widzimy w wielu przypadkach. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-02-18 18:55:30 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Zbynek Ltd., Sat, 18 Feb 2012 17:42:57 +0100, pl.rec.gory:
Tzn. była parę razy w Zakopanem, a raz nawet wspinała się do Ja przepraszam, ale wydaje mi się, że o czymś zapominasz: pomiędzy panienką w japonkach mknącą drogą do MoKa, a Anną Czerwińską czy Kingą Baranowską jest kilka stadiów pośrednich. A przynajmniej tak mi się wydaje, choć mogę się nie znać. -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-18 21:31:46 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes:
No pewnie, Ĺźe dwuinstancyjne. WyĹźszÄ instancjÄ jest szefowa owej Jedna z najkrĂłtszych tras prowadzi przez KoziÄ PrzeĹÄcz, z tym Ĺźe to jest raczej wtedy zejĹcie. A tak w ogĂłle, to chodzi o jakÄ Ĺ konkretnÄ pannÄ, czy tak ogĂłlnie? Bo chyba nie kojarzÄ. Tak czy owak, w grÄ w chodzi raczej wyrok sÄ du + klauzula wykonalnoĹci + komornik i ten ostatni musi mieÄ co ĹciÄ gaÄ - co przy duĹźej sumie moĹźe byÄ nietrywialne. Inaczej - legitymizowanie przez firmÄ komercyjnÄ zespoĹu Nie mam wÄ tpliwoĹci Ĺźe tak jest. StÄ d taki "zespĂłĹ" jest bez sensu. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-18 22:13:24 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Krzysztof Halasa napisał(a) :
"Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> writes: Nie, nie, tak ogólnie. Jako realnie możliwy przykład osoby decyzyjnej, nie posiadającej zupełnie kompetencji do podejmowania tychże decyzji. W kraju gdzie zaufanie do osób określanych w krajach angielskojęzycznych jako "authority", zupełnie nie odzwierciedla tego autorytetu. Jest wręcz jego przeciwieństwem. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0xC62E926B |
|
Data: 2012-02-20 12:14:50 | |
Autor: Artur Krupiński | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
On 18 Lut, 15:45, Krzysztof Halasa <k...@pm.waw.pl> wrote:
[...] Natomiast w przypadku bezpłatnej pomocy, Ciekawe, czy to jest przypadek "dość oczywisty", czy "naprawdę bardzo oczywisty": Ciekawe, jak oceniłaby to rzeczona panienka i jej dwuinstancyjna przełożona... "Z początkiem lipca interweniowało Pogotowie na Zamarłej Turni, ściągając ze ściany dwóch młodych turystów, próbujących po raz pierwszy swych sił taternickich: p. Stanisławskiego Wiesława i Korosadowicza Zbigniewa; wypadek bez tragicznych następstw. (przyczyną nieukończenia drogi i wezwania pomocy była kłótnia między partnerami !! - rszad)" - to cytat z pewnej kroniki, znaleziony na pewnej stronie www... Pozostając w umizgach i podskokach Artur Krupiński |
|
Data: 2012-02-20 03:11:38 | |
Autor: Filip | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Witam!
On 17 Lut, 18:35, Krzysztof Halasa <k...@pm.waw.pl> wrote: "Jacek G." <jgin...@wp.pl> writes:(...) > Nie zgadzam się też z postulatem, aby akcje ratunkowe były płatne,(...) Odpowiadam skrótowo, bo zarobiony jestem temat i tak był on już tu dyskutowany. Nie zgadzam z opiniami Szanownych Przedpiśców. Jestem za odpłatnością akcji ratunkowych, bowiem jestem przeciwnikiem opłacania przez ogół niefrasobliwości pojedyńczych egzemplarzy. Nie widzę również problemu w tym, że zarobią na tym f-my ubezp. Od razu przyznaję się do lobbingu, pracuję w międzynarodowej korporacji, tyle, że akurat nie ubezp. Biorąc pod uwagę kwoty, które płaci się za dzień wędrówki na Słowacji nie były by to i u nas wielkie sumy. Nasuwa mi się analogia osób jojczących jak to proboszcz każe im płacic parę stówek za mszę przy okazji ślubu, gdy jest to i tak zwykle drobnych parę procent wydatków "postaw się, a zastaw się" przy okazji wesela.. Weźmy pod uwagę, ile przeciętny turysta wydaje na polary, goretexy, itd, itp. pozdrawiam, Filip |
|
Data: 2012-02-20 05:31:42 | |
Autor: Jacek G. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
On 20 Lut, 12:11, Filip <f...@wp.pl> wrote:
Odpowiadam skrótowo, bo zarobiony jestem temat i tak był on już tuRoczny budżet GOPR i TOPR to ok 10 mln zł. W przeliczeniu na 1 mieszkańca Polski to ok 26 gr/os/rok. Można by zaoszczędzić te 26 gr gdyby w ogóle zlikwidować ratownictwo górskie i zakazać wszelkich wyjść w góry. Samo utrzymanie GOPR'u i TOPRu nawet jeśli nie musiałyby w ogóle interweniować też kosztuje. Co do ubezpieczenia na Słowacji, to czy nie dotyczy ono przypadkiem tylko Tatr ? Można by też ubezpieczyć wszystkich niefrasobliwych od akcji straży pożarnej, policji, WOPRu. Wypadki i akcje w górach są dość spektakularne i dlatego tyle się o nich mówi i pisze. Więcej wypadków zdarza się zapewne nad wodą (choćby teraz z wędkarzami co łowią w przeręblach, ale głównie latem). -- Jacek G. |
|
Data: 2012-02-20 05:36:01 | |
Autor: Jacek G. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
On 20 Lut, 14:31, "Jacek G." <jgin...@wp.pl> wrote:
Roczny budżet GOPR i TOPR to ok 10 mln zł. W przeliczeniu na 1Drobne sprostowanie - te 10 mln to z budżetu państwa, GOPR/TOPR mają jeszcze inne źródła finansowania. -- |
|
Data: 2012-02-20 22:41:15 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Filip <fs72@wp.pl> writes:
Odpowiadam skrĂłtowo, bo zarobiony jestem temat i tak byĹ on juĹź tu Jasne - tyle Ĺźeby nie byĹo, Ĺźe tylko ratownictwo gĂłrskie ma byÄ pĹatne, a np. juĹź ratownictwo wodne, drogowe albo inne miejskie ma byÄ paĹstwowe (bo np. z tego juĹź mamy szanse kiedys skorzystaÄ, przecieĹź nie chcielibyĹmy wtedy zostaÄ "na lodzie"). Z tÄ niefrasobliwoĹciÄ , to zastanawiam siÄ gdzie jej najwiÄcej. GĂłry raczej nie sÄ tu chyba liderem, ani w ogĂłle zauwaĹźalnym graczem? Tak siÄ akurat skĹada Ĺźe moja Ĺźona jest lekarzem, i jak wiÄkszoĹÄ jej podobnych miaĹa okazje zetknÄ Ä siÄ z ratownictwem (szpitalnym itp) - podejrzewam Ĺźe sama (skuteczna) likwidacja spoĹźycia nadmiernych iloĹci alkoholu daĹaby rzÄdy wielkoĹci wieksze "oszczÄdnoĹci". -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-20 22:57:13 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
podejrzewam Ĺźe sama (skuteczna) likwidacja spoĹźycia nadmiernych iloĹci a byĹyby wiÄksze niĹź wpĹywy do budĹźetu ze sprzedaĹźy "procentĂłw"? g. |
|
Data: 2012-02-21 21:45:28 | |
Autor: Krzysztof Halasa | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
"gl" <grzlipnidodane@poczta.onet.pl> writes:
podejrzewam Ĺźe sama (skuteczna) likwidacja spoĹźycia nadmiernych iloĹci Ludzie to nawet jakoĹ liczyli, ale szczerze mĂłwiÄ c nie pamiÄtam co z tego wynikaĹo. -- Krzysztof Halasa |
|
Data: 2012-02-17 20:30:07 | |
Autor: Basia Z. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Użytkownik "Jacek G." : Jak wspominała Basia wychodziliśmy kiedyś w Sylwestra z Krowiarek ok Nie wspominam tej wycieczki jakoś "strasznie", normalnie było, a na szczycie wręcz wesoło. Natomiast bardzo dał mi wtedy popalić powrót od schroniska na parking górnym płajem, ktory był jednym wielkim lodowiskiem. Nie uważam też, że rakiety lub narty w tym przypadku były niezbędnym Ze zdjeć widać przecież że szli do góry szeroką wydeptaną ścieżką. Zaś w opisie było że potem wiatr wywiał na grzbiecie do gołego, zaś zaspy i nawisy tworzyły się po zawietrznej. No chyba nie czytaliście tego ;) Basia |
|
Data: 2012-02-17 10:05:10 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Bez rakiet czy skiturów w ten teren w takich warunkach to zwykła głupota. o ile pamiętam, tam było gwałtowne załamanie pogody i zaspy na bieżąco tworzone przez wiatr, wcześniej było przetorowane; zresztą w takim świeżym śniegu narty aż tak wiele na dają - pierwszy i tak się nieźle męczy na torowaniu - a jak się jeszcze trafi w jakie krzaki, czy połamane drzewa - to tylko się człowiek wnerwia przez te patyki na nogach;) przykładowo wczoraj byłem w podmiejskim lesie i kolejny raz doświadczyłem zapadania się na nartach po stosowne narządy; inna sprawa, że gdyby na tytułowej górze była zwarta grupa, to pewnie mieliby jakieś szanse przebić się do cywilizacji; g. |
|
Data: 2012-02-17 10:30:14 | |
Autor: Stan | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 10:05, gl pisze:
zresztą w takim świeżym śniegu narty aż tak wiele na dają - Tu się stanowczo nie zgodzę. Nie raz lazłem w nartach przez zaspy, powalone drzewa, krzal. Przy głębokim i kopnym śniegu wymaga to dużo sił i pożera mnóstwo energii. Ale... Wystarczy odpiąć narty w takich warunkach i spróbować przejść z buta zapadając się po pas, żeby zobaczyć kolosalną różnicę. Jeszcze gorzej jest w krzalu pod śniegiem (np kosówka) - wtedy nogi wpadają między gałęzie i praktycznie nie da się iść. Idąc na nartach często nie czuje się w ogóle jak dużo jest śniegu. W zeszłym roku na Ukrainie po pierwszym dniu wędrówki w górach (pierwsza osoba zapadała się na 20-30cm) odpiąłem narty dopiero wieczorem na biwaku. Jakie było moje zdziwienie gdy zapadłem się właściwie po pas i musiałem z dużym problem z powrotem wgramolić się na powierzchnię i przypiąć narty. Co do torowania to faktycznie pierwszy się trochę męczy, ale jest to nieporównywalne z męczeniem się torując na butach. Poza tym na nartach wszystkie następne osoby za torującym idą bez większego wysiłku. Na butach to kolejne osoby wcale nie mają dużo łatwiej. |
|
Data: 2012-02-17 10:58:25 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Ale... Wystarczy odpiąć narty w takich warunkach i spróbować przejść z buta zapadając się po pas, żeby zobaczyć kolosalną różnicę. owszem, ale z taką różnicą, że wczoraj po zdjęciu nart, by założyć foki, zapadłem się po pierś:) zdecydowanie jednak nie demonizowałbym właściwości nart, zwłaszcza w krzakach, a jak jeszcze przyjdzie robić w tych krzakach nawroty, bo na wprost zbyt stromo - to już poezja; wiele się zmienia, jeśli grupa liczy więcej niż 2 osoby; już tu było, ale pozwolę sobie jeszcze raz (ostatecznie tytułowy teren): https://picasaweb.google.com/grzlipnicki/ZaletyNartWTurystyceZimowej#5290781897476147074 na tej fotce zapadam się do _ stałego gruntu_; wczoraj momentami zapadałem się znacznie bardziej, choć mam teraz nieco szersze narty i ze 3kg schudłem, a "góra, która chciała zabić" była, jakem pisał, w podmiejskim lesie; g. |
|
Data: 2012-02-17 11:01:57 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello gl !:
Próbowałeś kiedyś rakiety ??? pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 11:24:15 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
zdecydowanie jednak nie demonizowałbym właściwości nart, Próbowałeś kiedyś rakiety ??? nie, ale ja generalnie jestem narciarz przywyciągowy i w te francowate pagóry łażę tylko po to, żeby zjechać; a targać jeszcze rakiety? To chyba musiałbym się przesiąść na snowboard; g. |
|
Data: 2012-02-17 03:19:14 | |
Autor: Barbara Zygmanska | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Pozostając w temacie głębokości śniegu
=============24-letniego narciarza, który wpadł do trzymetrowej zaspy, poszukiwali nocą w Beskidzie Żywieckim ratownicy GOPR. Mężczyznę odnaleziono po blisko trzech godzinach od wezwania i sprowadzono do doliny. Jak informują goprowcy, freeridowy narciarz ze Świętochłowic na Śląsku zjeżdżał poza trasą narciarską w rejonie potoku Cebulowego. W tej okolicy utworzyło się mnóstwo zasp, których głębokość sięga nawet kilku metrów - mężczyzna wpadł w jedną z nich. Nie był w stanie wydostać się o własnych siłach i wezwał pomoc. Na szczęście, gdy ratownicy dotarli do niego i wyciągnęli go z zaspy, był w dobrym stanie. W tym roku goprowcy wyruszali na wyprawy poszukiwawcze już ponad 20 razy. W porównaniu z ostatnimi latami to wynik rekordowy. Największa z dotychczasowych akcja została przeprowadzona nocą z 21 na 22 stycznia. Ratownicy poszukiwali wtedy łącznie około 30 osób, które zagubiły się w rejonie Babiej Góry i Baraniej Góry. ============== http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-goprowcy-szukali-narciarza-ktorys-wpadl-do-zaspy,nId,434623 |
|
Data: 2012-02-17 12:32:07 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello gl !:
Ja też podwyciągowy jestem, ale czasem lubię i pochodzić po tej białej powierzchni ;-). W takim wypadku rakiety mniejsze i lżejsze od każdej deski ... To chyba musiałbym się przesiąść na snowboard; Ja raczej o takim lepszym dupolocie myślałem .... Niedawno widziałem dziewczynę zjeżdżającą po Lolobrigidzie na czymś takim ... pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 11:14:07 | |
Autor: Henek Dąbrowski | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 10:58, gl pisze:
wczoraj momentami zapadałem się znacznie bardziej, choć mam teraz Zamiast się męczyć mogłeś zawezwać GOPR lub JOPR no ewentualanie Rutkowski Patrol ... PZdr Henek |
|
Data: 2012-02-18 12:23:30 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Elo
Stan napisał(a) : Idąc na nartach często nie czuje się w ogóle jak dużo jest śniegu. W zeszłym roku na Ukrainie po pierwszym dniu wędrówki w górach (pierwsza osoba zapadała się na 20-30cm) odpiąłem narty dopiero wieczorem na biwaku. Jakie było moje zdziwienie gdy zapadłem się właściwie po pas i musiałem z dużym problem z powrotem wgramolić się na powierzchnię i przypiąć narty. Rozbijać namiot z nartami na nogach? Hmmm... Jak kiedyś spróbuję, to uznam, że już wszystkiego próbowałem w życiu ;-) -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-02-18 13:19:07 | |
Autor: Stasiek | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-18 12:23, Zbynek Ltd. pisze:
Dokładnie tak. Lepiej rozbijać namiot z nartami na nogach, niż będąc zapadniętym po pas. Poza tym w nartach dobrze się ubija śnieg pod namiot. Zdarzały się nie raz takie warunki, że wszystko się właściwie robiło w nartach, również wszelkie czynności fizjologiczne, gdyż był to jedyny sposób, żeby mieć odpowiednie narządy na powierzchni ;) No, ale to takie uroki zimowego biwakowania. W sumie nic szczególnego jeśli ktoś trochę jeździ zimą na takie wycieczki. |
|
Data: 2012-02-17 11:01:16 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello gl !:
Przewidywane w prognozach ... i zaspy na bieżąco tworzone przez wiatr, wcześniej było przetorowane; Coi nie znaczy, że z buta szło się łatwo ... zresztą w takim świeżym śniegu narty aż tak wiele na dają - Rakiety ??? Więcej niż myślisz. pierwszy i tak się nieźle męczy na torowaniu - Rakiety są w takich sytuacjach jednak znacznie lepszym rozwiązaniem. przykładowo wczoraj byłem w podmiejskim lesie i kolejny Też kiedyś tak szedłem ... W sumie to nie głębokość śniegu przeszkadza, ile jego ubijanie. Wtedy zużywasz tyle energii, że tempo spada wyraźnie. Ale jak jest puch, to w rakietach idzie się wspaniale. Nie zapomnę zejścia niebieskim z B. Węgierskiego do Brennej - na tej polanie próbowałem kijkiem sondować ilość śniegu - razem z ręgą wpadał bez oporu .... inna sprawa, że gdyby na tytułowej górze była zwarta Pewnie tak i niekoniecznie z powrotem do Krowiarek. Ale musieliby włączyć myślenie ... pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 11:14:46 | |
Autor: gl | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W sumie to nie głębokość śniegu przeszkadza, ile jego ubijanie. Wtedy zużywasz tyle energii, że tempo spada wyraźnie. Ale jak jest puch, to w rakietach idzie się wspaniale. nie wiem jak na rakietach, ale przy naprawdę głębokim, sypkim śniegu, kiedy mimo nart zapadamy się po narządy, to już niewielka stromizna zmusza do zakładania zakosów, bo jeszcze miękkie dzioby idą do góry i sami udeptujemy sobie dodatkową górkę;) w rzadkim, bukowym lesie zakosy można zakładać, niemal dowolnie, ale w "krzakach" takiej swobody manewru nie ma; a już samo wyrwanie spod sporej warstwy śniegu tych francowatych patyków (tj. ukochanych deseczek;), by zrobić zakos wymaga zręczności małpy i siły słonia;) g. |
|
Data: 2012-02-17 12:32:46 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello gl !:
No to pożycz sobie rakiety i potem pogadamy ;-) ! pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-17 12:54:24 | |
Autor: Stan | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 12:32, Grzegorz pisze:
a już samo wyrwanie spod sporej warstwy śniegu tych Ja zasadniczo jestem narciarski. Raz miałem rakiety na nogach i wszystko było fajnie dopóki śnieg nie zrobił się głęboki. Poza tym przedzieranie się przez kosówkę to był koszmar - szło się jak w butach, czyli nogi wpadały między gałęzie i ciężko był się ruszać. Naprawdę bardzo chciałem mieć wtedy narty na nogach - choć na nich też lekko by nie było. Ale oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić momenty gdzie lepsze by były rakiety. Zresztą była już jakiś czas temu dyskusja na ten temat - chyba nie ma co wracać do niej. |
|
Data: 2012-02-17 09:27:27 | |
Autor: Olin | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Dnia Thu, 16 Feb 2012 22:35:18 +0100, Basia Z. napisał(a):
Ja osobiście (i większość osób z którymi rozmawialam o tym) _raczej_ starałaby się za wszelka cenę zejsć w dół, a przynajmniej schronić się przed wiatrem. ChGW jak tam było, ale też bym przynajmniej próbował. Kiedyś byłem w podobnej sytuacji na Grzesiu. Siedzieliśmy z kolegą na tyłkach i czekali aż na chwilę pokaże się tyczka, po czym braliśmy stosowny azymut, a potem szło przez indukcję, aż do lasu. Tyle że godziny było mocno przedpołudniowe, a żaden z nas nie miał "braków treningowych". -- uzdrawiam Grzesiek adres: Grzegorz.Tracz[NA]ifj.edu.pl "Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych" św. Tomasz z Akwinu http://picasaweb.google.com/gtracz64 |
|
Data: 2012-02-17 10:25:43 | |
Autor: bans | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 09:27, Olin pisze:
Kiedyś byłem w podobnej sytuacji na Grzesiu. Siedzieliśmy z kolegą na To my na Babiej, właśnie na trasie z Krowiarek, kilka lat temu szliśmy tak: jedna osoba zostawała przy tyczce, obserwując drugą, która szła i wypatrywała następnej tyczki. Jak ta druga osoba wypatrzyła tyczkę, to pierwsza do niej dołączała, dochodziły do tyczki i procedura zaczynała się od nowa ;) -- bans |
|
Data: 2012-02-17 10:38:47 | |
Autor: Henek Dąbrowski | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-17 10:25, bans pisze:
To my na Babiej, właśnie na trasie z Krowiarek, kilka lat temu szliśmy Wspinacze mają łatwiej ;-) wiążę się czujkę na sznurek ..... ale to nie na babiej ;-) PZdr Henek |
|
Data: 2012-02-18 18:42:46 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
bans, Fri, 17 Feb 2012 10:25:43 +0100, pl.rec.gory:
W dniu 2012-02-17 09:27, Olin pisze: Trochę przypomina mi to moje zejście z Babiej na Orawę. Podejmowałem dwa podejścia, żadne się nie udało szlakiem (raz szedłem prawie 5h, z czego 3h spędziłem w kosówce...). ;-) -- Pozdrowienia, Marek 'marcus075' Karweta | Dwa kieliszki wystarczą. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Najpierw jeden Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | A potem kilkanaście drugich. |
|
Data: 2012-02-17 11:17:46 | |
Autor: Marek | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
No i jednak zrobił się tu wątek "Dlaczego turyści..." bis :).
Basia Z.: Chyba faktycznie wybiórczo. Wybiórczo na pewno. Ale... 1. Widocznie różnie rozumiemy pojęcie walet. Nie kwestionuję tym terminem pełnoprawności uczestnictwa w wycieczce pary kiblującej pod tyczką. Nie należą do klubu, ale wzięto ich ze sobą, więc wzięto za nich odpowiedzialność. Tym bardziej, że wzięto też kasę. Choć nie napisano jasno, czy był to tylko zrzutkowy koszt udziału czy "komercha". Przy okazji przypomniało mi się, jak doświadczony taternik Maciek S. uległ pewnej zimy w Tatrach wdziękom obcego dziewczęcia i zgodził się, by dołączyła do i tak zbyt dużej i zbyt późno wychodzącej grupy. Walet w trakcie wycieczki ujawnił silny lęk wysokości i stał się poważnym problemem, ale... był członkiem grupy. Po prostu wycieczka stała się trudniejsza, bardziej emocjonująca i trwała dłużej. I tak to powinno działać, jak już się bierze ludzi z zewnątrz. 2. Nic nie pisałem o zamku. Jest dla mnie oczywiste, że tam zamka nie było. Nie rozumiem ? Dziwne. Przecież to się w tekście rzuca w oczy. Ale przypomnę ;). Alt służy do pisania liter z polskimi znakami diakrytycznymi. Próbka pierwsza z brzegu: "Madzia zostaję trochę w tyle..." Ja zostajĘ (1 os.), ona zostajE (3 os.). O kim więc pisze autor? I tak jest co chwilę. To po prostu męczy, choć czasem w nagrodę tworzy zabawne dwuznaczności. Według mnie do roztrząsania co Tomasz przeżył jest raczej równoległy wątek. Ten jest do roztrząsania, jak to opisał. A opisał między innymi z dziwną manierą kaleczenia wyrazów. I to w czasach, gdy coraz mniej klikaczy korzysta z Alt ;). Ale nie ma o czym dywagować, bo już robiliśmy to przez ponad 150 postów. No właśnie. A przynajmniej nie dywagować tutaj :). -- Marek |
|
Data: 2012-02-16 16:51:26 | |
Autor: Grzegorz | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
Hello Tomasz Sójka !:
...... Najwyraźniej po publikacji Prezesa Ja bym się nie odważył .... pzdrw. -- Grzegorz maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1 |
|
Data: 2012-02-18 11:29:17 | |
Autor: Jurek Geisler | |
No to jeszcze raz o Babiej, ale z innego punktu widzenia... | |
W dniu 2012-02-16 15:35, Marek 'marcus075' Karweta pisze:
<http://naszepagory.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=150:dramat-na-babiej-gorze&catid=19:beskid-ywiecki&Itemid=14> Tak dla podsumowania tych dyskusji - dla mnie sprawa jest prosta. Jak się zaczyna huragan to zawija się całą grupę i sp...a na dół, a nie zgrywa bohatera. j. |