Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nominacje w Kancelarii Prezydenta - powrót Unii Demokratycznej

Nominacje w Kancelarii Prezydenta - powrót Unii Demokratycznej

Data: 2010-10-28 12:58:02
Autor: mkarwan
Nominacje w Kancelarii Prezydenta - powrót Unii Demokratycznej
(...)umknęła nam rzecz nie mniej ważna. To nominacje w Kancelarii
Prezydenta.

Jerzy Osiatyński, Henryk Wujec, Jan Lityński.
Czy ktoś jeszcze pamięta te nazwiska?
Przez kilka ostatnich lat właściwie nie udzielali się publicznie.
Osiatyński - ekonomista - brał czasem udział w debatach gospodarczych.
"Styropianowców" - Wujca i Lityńskiego zapraszano na kolejne rocznice KOR,
Solidarności albo Okrągłego Stołu.

Tych trzech gentlemanów połączył kiedyś pierwszy niekomunistyczny premier
Tadeusz Mazowiecki i jego Unia Demokratyczna.
Tworzyli ścisłe kierownictwo partii, a nawet państwa.
Było to po "przełomie", kiedy UD, przez złośliwców nazywana udecją albo
mumią demokratyczną, sprawowała swoje światłe rządy.
Światłe, bo mądrzyli się, pouczali i wielokrotnie podkreślali, że
społeczeństwo do nich nie dorosło.
I co teraz mamy?
Byli demokraci znów pokierują sprawami Polski.
Te dinozaury polityki, "autorytety" odrzucone przez owych niedojrzałych
Polaków we wszystkich możliwych wyborach, wchodzą do polityki tylnymi
drzwiami.  Posadki w Pałacu zapewnił tym socjalistom polityk określający się
jako konserwatysta.

Różnica poglądów?
Kompetencje?
To rzecz wtórna, najważniejsze są znajomości.
Bo Komorowski też należał kiedyś do... Unii Demokratycznej.
A Lityńskiemu, Mazowieckiemu, Osiatyńskiemu i Wujcowi do twarzy będzie z
innym doradcą prezydenta - Tomaszem Nałęczem, który nawet w PZPR nie był
"prawicowym odchyleniem".
Unia wróciła.
Po latach politycznego niebytu znów jest u władzy.
Po "grubej kresce" przez chwilę szło jej nawet nieźle.
Co prawda pierwszy niekomunistyczny Mazowiecki poległ w pierwszych
prawdziwie demokratycznych wyborach na prezydenta (już wtedy społeczeństwo
nie dorosło), ale w 1991 r. UD wygrała pierwsze prawdziwie demokratyczne
wybory parlamentarne.
Prawdziwym pogromem dla unitów był rząd Olszewskiego, a wraz z nim
barbarzyńska, dzika lustracja (choć była realizacją ustawy sejmowej), noc
teczek, "Bolków" itp., itd.
Strach przed ubeckimi brudami i językiem agresji, nienawiści (skąd my to
znamy?) zaowocował przyjaźnią między "autorytetami" a "aferałami".
Demokraci unijni (UD) razem z demokratami liberalnymi (KLD) najpierw
proklamowali rząd Suchockiej, a potem zjednoczyli się pod nową nazwą: Unia
Wolności.
I choć później, w 2005 r., "aferałowie" wzięli rozwód z "autorytetami" i
założyli partię miłości - Platformę Obywatelską, to dziś mamy powrót do
koncepcji jednolitego frontu sił postępowych (oczywiście przeciwnych
językowi agresji i nienawiści).
I stąd dziś unici w Pałacu.
Ale unijnych "autorytetów" dużo jeszcze chodzi po ziemi.
Może też nadadzą się na prezydenckich doradców?
Jest przecież Władysław Frasyniuk, który porzucił w końcu postunitów, czyli
Partię Demokratyczną, bo ta polityczna kanapa stała się kanapką, a nawet
kanapeczką.

Na prezydenturze się zna - wychwalał jednego z poprzedników Komorowskiego na
urzędzie prezydenta - Jaruzelskiego.
Jest Aleksander Hall, który musi żyć z tekstów do "Gazety Wyborczej", a
przecież sam był ministrem, i to u nie byle kogo - bo u pierwszego
niekomunistycznego.  Ten ostatni pomoże teraz Hallowi?
Po porażce w ostatnich wyborach do Europarlamentu niezagospodarowany jest
też Janusz Onyszkiewicz.
U pierwszego niekomunistycznego służył w MON.
Ale o współczesnej armii wie wszystko z innego powodu - jest mężem wnuczki
Marszałka Piłsudskiego.
Do wzięcia jest też Barbara Labuda - właśnie przestała być ambasadorem RP w
Luksemburgu.
A ona nadałaby się bardzo, bo w prezydenckiej kancelarii (Kwaśniewskiego)
przepracowała całe 10 lat.
No i miała sukces - w przeprowadzaniu dzieci przez pasy, gdy te szły do
szkoły.
Przepraszam, zapomniałbym o Janie Marii "Niemcy mnie biją" Rokicie, byłym
polityku i byłym publicyście.
Ten też szuka pracy, bo pensja żony, posłanki Nelli, do zaspokojenia
intelektualnych potrzeb nie wystarcza.
Może i dla niego znajdzie się jakieś miejsce w Pałacu?
Im więcej byłych unitów znów będzie nas pouczać, tym lepiej!
A może będzie z tego jednak jakiś pożytek?
Może się zmienili?
W takim razie powinni doradzić Komorowskiemu, aby był bardziej aktywny, aby
nie chował się w zaciszu gabinetów, aby wyszedł do ludzi.
Może nawet przeprosił Polaków, zgodnie z apelem prof. Staniszkis, za
podkręcanie politycznej wojny.
Może tym razem "autorytety" nie będą ponad to.
Może nie powiedzą już, że społeczeństwo do nich nie dorosło.
A takie prawdziwe przeprosiny to obowiązek głowy państwa, prezydenta
wszystkich Polaków.
źroło
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/tadeusz-pluzanski-nominacje-kancelarii-prezydenta-_157672.html

Nominacje w Kancelarii Prezydenta - powrót Unii Demokratycznej

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona