Data: 2010-06-15 07:49:15 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Dzień dobry!
Lecimy do Armenii, gdzie kupienie kartuszy jest podobno umiarkowanie możliwe. Potrzeba nam czegoś co: 1) dałoby się przewieźć samolotem 2) wystarczyłoby na trzy-czterokrotne gotowanie typu "dwie herbatki" względnie "dwa chińszczaki" (na wysokości ok 3500) Namierzyłem coś takiego: http://www.allegro.pl/item1082078122_kuchenka_zelowa_notkocher_m71.html Miał ktoś może przyjemność używać? Macie może jakieś inne sugestie? Pozdrawiam, Kuba D |
|
Data: 2010-06-16 06:00:59 | |
Autor: Matusz | |
Notkocher - prośba o opinie | |
1) dałoby się przewieźć samolotem Jeśli będzie dostęp do choćby marnej ilości suchych patyków to polecam Kelly Kettle. Gabaryty swoje ma, ale gotuje wodę bardzo szybko. Matusz |
|
Data: 2010-06-16 11:34:24 | |
Autor: Artur Stachura | |
Notkocher - prośba o opinie | |
On Tue, 15 Jun 2010 07:49:15 -0700 (PDT), Kuba Daszkiewicz
<-- kuba_usenet-at-go2-pl@thisisnotmyrealemail.com> wrote: Lecimy do Armenii, gdzie kupienie kartuszy jest podobno umiarkowanie Może Esbit? Nie jestem jednak pewien, czy wolno go przewozić samolotem. Albo samoróbka z dwóch puszek po konserwach (na drewno albo na alkohol). Przykładowe rozwiązania: http://web.axilar.net/LarenCorie/THE_COMPLETE_MIDGE.pdf http://reconnet.pl/viewtopic.php?t=1786&sid=11cfdcbee77edb6d9c2d6ec805b47f20 http://www.tactical.pl/forum/index.php/topic,57414.0.html i inne wątki z tych forów, http://zenstoves.net/ http://stoves.bioenergylists.org/ Wadą jest niewielka moc takich palników; nadają się IMHO bardziej do podgrzewania niż gotowania. Testowałem tę z pierwszego linka; pół litra wody w menażce zagotowało się po ok. kwadransie, w bezwietrznych warunkach, na bardzo suchym drewnie. Do częstszego używania pewnie warto już zainwestować w kuchenkę spirytusową lub benzynową. Pozdrawiam, -- Artur Stachura |
|
Data: 2010-06-16 16:19:01 | |
Autor: Jar | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Lecimy do Armenii, gdzie kupienie kartuszy jest podobno umiarkowanieKoncepcja wg. mnie całkowicie bez sensu. To ma b. niska wydajność, podobnie jak spirytus w płynie. Pomijajac już kiepską wydajność w warunkach górskich [na >3000m nocą i rano będzie ładny przymrozek -podobnie jak w Turcji]. Tylko do kocherka spirytusowaego paliwo dostaniecie na miejscu, a tych puszek z łatwopalnym żelem musielibyście nawsadzać sporo do bagażu lotniczego. Gdy gorliwy inspektor zainteresuje się tymi puszkami na monitorze i każe wyjąć do oględzin, w Erewaniu wylądujecie bez nich. Jesli chcecie tanio w kraju [palnik] i drogo na miejscu [paliwo], to kocherek na zwykły spirytus herbatkę albo chińczyka Wam zrobi. Sugerowałbym jednak albo wybór modelu z pełnym ekranem-kominem wokół naczynia [ten palnik z linku na puszkę z żelem ma chyba taki patent w postaci tej czaszy], albo wyprucie samego palnika z kochera na spirytus i zrobienie we własnym zakresie składanego rusztu oraz osłony-komina obejmujacej dość ciasno całe naczynie. Jak to ma być chinol i herbatka dla góra 2 osób, to może być małe i wystarczyć od biedy. Ale tylko do takich b. ograniczonych celów, porządne gotowanie na dużej wysokości to nie na tym. W przypadku gdy jest Was wiecej, bez ceregieli bym się zaopatrzył w jakąś lekką kuchenkę na benzynę czy naftę. Przy czym używane [zapach paliwa, okopcenie] modele z integralnym zbiornikiem [bez osobnej butelki z pompką i wężykiem] bywaja też konfiskowane na lotniskach. Znam dwa konkretne przypadki, w tym jeden na Okęciu. Dla pewnosci warto wziąść jakąś niedroga nówkę [ale ryzyko brania nieprzetestowanego w domu sprzętu w góry!!!] albo lepiej wyszorować i wysuszyć dokładnie, w miarę możliwości rozebrać do transportu. W razie czego to Wy musicie przekonać cieci lotniskowych, że obiekt jest całkowicie bezpieczny i mieć na to wizualny dowód. Ponownie spreparowac w ten sposób przed lotem powrotnym lub spisać na straty w razie inspekcji. Może to być np. kostka-brezniewka albo co. Wyjsciem ostatecznym jest wydanie tych kilkuset złotych na porządną maszynkę wielopaliwową z osobną butelka i pompką. Pozdrawiam -J. -- |
|
Data: 2010-07-13 08:16:58 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Spóźnione dzięki wszystkim za kompetentne odpowiedzi (w wypadku Jara należy dodać - "jak zwykle" :) ). Koniec końców okazało się, że rodzicielka ma na pawlaczu zbunkrowaną menażkę z kocherkiem spirytusowym i chyba to będzie ostateczne rozwiązanie. Pojawia się w związku z tym kolejne pytanie - gdzie na wschodzie (Armenia, może Gruzja) zaopatrywać się w sensowne paliwo? Spożywczak? Apteka? Mógłby się ktoś podzielić doświadczeniami? Pozdrawiam, KD |
|
Data: 2010-07-14 06:03:45 | |
Autor: Doczu | |
Notkocher - prośba o opinie | |
W dniu 2010-07-13 17:16, Kuba Daszkiewicz pisze:
Koniec końców okazało się, że rodzicielka ma na pawlaczu zbunkrowaną Ale może zacząłbyś od podania jaki to kocherek, bo są naftowe, spirytusowe i benzynowe, a to determinuje wybór miejsca "tankowania". -- -= Pozdrawiam Doczu =- adres do korespondencji doczu@_usun_interia.pl |
|
Data: 2010-07-14 01:05:47 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Hej,
podałem, może ciut między wierszami: > menażkę z kocherkiem spirytusowym Pozdrawiam, KD |
|
Data: 2010-07-14 12:51:21 | |
Autor: Doczu | |
Notkocher - prośba o opinie | |
W dniu 2010-07-14 10:05, Kuba Daszkiewicz pisze:
Ale może zacząłbyś od podania jaki to kocherek, bo są naftowe, aaa sorki. rzeczywiście. Jakieś przymroczenie miałem widać. Co do miejsc zaopatrywania, to myślę, że w rejonie o którym piszesz to może jeszcze w sklepach z chemią bym popytał -- -= Pozdrawiam Doczu =- adres do korespondencji doczu@_usun_interia.pl |
|
Data: 2010-07-13 08:19:29 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Spóźnione dzięki wszystkim za kompetentne odpowiedzi (w wypadku Jara należy dodać - "jak zwykle" :) ). Koniec końców okazało się, że rodzicielka ma na pawlaczu zbunkrowaną menażkę z kocherkiem spirytusowym i chyba to będzie ostateczne rozwiązanie. Pojawia się w związku z tym kolejne pytanie - gdzie na wschodzie (Armenia, może Gruzja) zaopatrywać się w sensowne paliwo? Spożywczak? Apteka? Mógłby się ktoś podzielić doświadczeniami? Pozdrawiam, KD |
|
Data: 2010-07-15 11:56:00 | |
Autor: Jar | |
Notkocher - prośba o opinie | |
Koniec końców okazało się, że rodzicielka ma na pawlaczu zbunkrowaną Dam głowę,że to niesmiertelny kocherek "Wisła" z kompletem alu menażek bez rączki, a nawet małym czjnikiem, w towarzystwie tzw. utrzymanki do naczyń, zwanej potocznie dziwką :-)) Gotowałem na tym w poczatkach kariery [tez wygrzebane z pawlacza], nim stać mnie było na palnik gazowy lub zdobycie benzynowego Ogonioka. Moja rada -zanim zdecydujesz, czy do Twoich celów toto sie nada [w wersji odchudzonej oczywiście], wypróbuj gdzieś pod domem, najlepiej na wietrze. Tak jak pisałem, w odpowiednich warunkach [idealna osłona palnika i naczynia przed wiatrem,ciepło dookoła] da się na tym doprowadzić do wrzenia małe porcje wody. Czas oczekiwania na nią może być naprawde długi -niedostateczna osłona od wiatru może wogóle uniemożliwić uzyskanie porcji wrzatku w sensownym czasie [miałem tak kiedyś w okolicach 1 maja w Bieszczadach, w Łopience i to przy ładnej pogodzie],a zawsze w takim przypadku nadmierne zużycie paliwa gwarantowane! Zadbaj o zapas na trudne warunki. W Armenii nie byłem, za to przez miedzę w Turcji w podobnych górach. Za dnia latem nawet powyżej 3000m jest żarówa, za to w nocy przy dobrej pogodzie łapie solidny przymrozek i rano jest zimno [zwykle przez b. krótki czas]. Musisz sam ocenić, czy spirytusowy koher zda egzamin w takich warunkach -przy skromnych wymaganiach jak podałeś [herbatka i chińczyk, krótki pobyt] może to się udać. Przy poważniejszej imprezie górskiej płacz i zgrzytanie zębów -ale można pomyśleć o gotowaniu na ognisku gdzieś niżej jako uzupełnienie [odpowiednie naczynia + jakiś łancuszek do zawieszenia nad ogniem itp.]. Co do dostepności spirytusu w Armenii sie nie wypowiem, ale nie sadzę,by był to problem. Za schyłkowego PRL u nas był dostepny denaturact zarówno w sklepach AGD/spożywczych [he, he], jak i z chemią malarską [teraz najczesciej tam własnie]. Myślę, że podobnie będzie w kraju docelowym. Pozdrawiam -J. -- |
|
Data: 2010-07-21 14:38:30 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
On 15 Lip, 11:56, "Jar" <jarwpawWYTNI...@interia.pl> wrote:
Dam głowę,że to niesmiertelny kocherek "Wisła" z kompletem alu menażek bez Bingo! Taki właśnie. Eksperyment został przeprowadzony i się niestety nie powiódł. No dobra, spytam - choć się wstydzę: Jak toto powinno się odpalać? My napoiliśmy spirytusem, poczekaliśmy aż tkanina się trochę nasączy i próbowaliśmy podpalić opary które naszym zdaniem powinny się wydobywać przez otworki na obwodzie palnika (bez powodzenia). Na marginesie - w trosce o czystość metodologiczną eksperymentu zorganizowaliśmy grupę porównawczą w postaci zestawu podgrzewającego na paliwo stałe. W temperaturze ponad 25 C w na wysokości 78 m npm (czyli na poziomie Wisły w Warszawie) udało się jedną tabletką doprowadzić jeden kubek wody do stanu w którym herbatka by jako-tako naciągnęła (bardziej precyzyjną wartością nie dysponujemy jako że pomiar odbywał się poprzez zanurzenie palca). Czyli - obiadu z trzech dań się na tym nie zrobi, ale przy dużej ilości czasu i determinacji można się tym ratować... Pozdrawiam, Kuba |
|
Data: 2010-07-21 23:54:05 | |
Autor: J_K_K | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
Użytkownik "Kuba Daszkiewicz" <-- kuba_usenet-at-go2-pl@thisisnotmyrealemail.com> napisał w wiadomości news:ce0c3b15-7c13-424b-9d74-c74b26c6eb67g35g2000yqa.googlegroups.com...
na paliwo stałe. W temperaturze ponad 25 C w na wysokości 78 m npm (czyli na poziomie Wisły w Warszawie) udało się jedną tabletką doprowadzić jeden kubek wody do stanu w którym herbatka by jako-tako naciągnęła (bardziej precyzyjną wartością nie dysponujemy jako że pomiar odbywał się poprzez zanurzenie palca). -- -- -- -- -- -- - OIDP to do zagotowania wody w kubku na komunistycznym paliwku spirytusowym stałym (+ "kuchenka" za 5 PLN) potrzeba było 3 pastylek. Pzdr JKK |
|
Data: 2010-07-22 09:50:24 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
Cześć
J_K_K napisał(a) : na paliwo stałe. W temperaturze ponad 25 C w na wysokości 78 m npm OIDP, to na 3 czy 4 dużych pastylkach radzieckich zagowuję litr wrzątku. Zero wiatru, ok. +20st. Tak. Mam jeszcze parę pastylek Goriuczeje Suchoje :-D -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2010-07-22 10:05:15 | |
Autor: J_K_K | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
Użytkownik "Zbynek Ltd." <sp2scf.spamstoper@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:i28t7q$oub$1news.onet.pl...
Też jeszcze mam (a nwet ten 3-częściowy stelaż - kuchenkę ;-),-- -- -- -- -- -- - ale made in PRL, wielkości mniej więcej białych pastylek miętowych :-) A kubek był ~3/4 litra, czyli mniej więcej się zgadza. Pzdr JKK |
|
Data: 2010-07-22 12:00:20 | |
Autor: Jar | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
Bingo! Taki właśnie.Od 2 dziesiecioleci [sic!]na tym nie gotowałem już. Ale z pomroku dziejów walczaca ze sklerozą pamięc mówi mi,ze trzeba było trochę poczekać,zanim palnik rozgrzeje się i zastartuje, tzn. przestanie palic środkiem, a zacznie dziurkami. Istotne było też, czy owe dziurki są czyste, czy zatkane nalotem. Istniał też chyba optymalny stopien napelnienai palnika, ale tu bez eksperymentu nic nie doradzę. Sprawą absolutnie kluczową była zawsze jakaś zewnetrzna obudowa i osłona od wiatru, zmniejszająca kilkakrotnie straty ciepła. Na marginesie - w trosce o czystość metodologiczną eksperymentu Wniosek prosty: nie licz,ze uda Ci się na tej jednej tabletce uzyskać te herbatkę w górach, skoro ledwo sie udaje w warunkach de facto laboratoryjnych. Z tego co pisza tu inni wynika też,że paliwko paliwku nierówne. Albo kubek kubkowi -Kształt i pojemność naczynia tez mają zasadnicze znaczenie, szczególnei ajk palnikowi brakz apasu mocy. Żeby obskoczyć 2 herbaty dziennie i 2 chińskie zupki przy pomocy tego w polowych warunkach, to calkiem sporo trzeba by tych tabletek brać [i to na głowe uczestnika licząc]. Z drugiej strony, może na miejscu to suche paliwko dostaniecie. Więc jesli nie planujecie zabierac solidnej kuchenki tylko taki ersatz, to weźcie ten palnik na spirytus od Wisły [+ koniecznie jakąś obudowe i ruszt, nie musza byc oryginalne],a do tego jakąś blaszkę/puszkę służąca za "palnik" na te kostki, którą w razie czego wstawicie w osłonę zamiast palnika na spirytus. Kilka sztuk przejdzie przez kotrole na lotnisku [ale to tylko żelazna rezerwa na 1-2 herbaty dla 1 człowieka], a na miejscu moga byc te "radzieckie". Jakieś sklepy sportowo-turystyczne tam pewnie istnieją ;) Jesli korzystać bedziecie z małych naczyń [np. kubki ze stali kwasówki], to obudowe i zarazem ruszt można zrobić choćby z dużej puszki po konserwach, z osłonę od wiatru z grubej folii Al. Mniejsze gabaryty zwiększą wydajność. Oryginalna obudowa od Wisły jest na litrowe menażki o sporej średnicy. Zestaw home-made trzeba oczywiście niezaleznie przetestowac przed zabraniem w podróż. Pozdrawiam -J. -- |
|
Data: 2010-07-27 13:06:53 | |
Autor: Kuba Daszkiewicz | |
Ja "Wisła"; było: Notkocher - prośba o opinie | |
On 22 Lip, 12:00, "Jar" <jarwpawWYTNI...@interia.pl> wrote:
Od 2 dziesiecioleci [sic!]na tym nie gotowałem już. Ale z pomroku dziejów Odpalił! Wprawdzie na osłoniętym od wiatru balkonie (poza balkonem deszcz że psa wy nie wygonił), ale zawsze. Dzięki rozmówcom i pozdrawiam, Kuba |
|