http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14758093,Nowa_sciezka_rowerowa_powstanie_na_Banacha.html
"
Na ul. Banacha wreszcie powstanie wygodna ścieżka rowerowa. Prace mają się tam zacząć lada dzień.
 Ulicą przejeĹźdĹźa mnĂłstwo rowerzystĂłw, ktĂłrzy m.in. zmierzają z Pola Mokotowskiego na Ochotę i dalej na Wolę.

 Teraz muszą korzystać z pokrzywionego chodnika, ktĂłry jest tzw. ciągiem pieszo-rowerowym, czyli trotuarem z dopuszczonym ruchem cyklistĂłw. Muszą ustępować tam pierwszeństwa pieszym. Teraz wzdłuĹź ul. Banacha wreszcie ma powstać ścieĹźka rowerowa. z prawdziwego zdarzenia. Będzie asfaltowa. Obok piesi będą mogli korzystać z wyremontowanego chodnika. Jednocześnie ma powstać przejazd rowerowy. przez skrzyĹźowanie al. Ĺťwirki i Wigury oraz Banacha. Łukasz Puchalski, pełnomocnik rowerowy ratusza, mĂłwi, Ĺźe budowa ścieĹźki powinna się zacząć lada dzień. Prace mają się skończyć w tym roku.
"

Interesujące. To tam jest cokolwiek na chodniku? Poważnie?
Nie zauważyłem żadnego oznakowania. Trochę osób tam się porusza co prawda po chodniku, ale czy tam faktycznie coś wymalowali na tych płytach chodnikowych?

Tak czy owak - dla mnie to jest bez sensu. Ruch rowerowy w Warszawie spycha się na chodniki, tworzy niby jakąś część infrastruktury, a potem mamy to co na Bitwy Warszawskiej - niby asfalcik, ale góra-dół, lewo-prawo non stop i jechać po tym z prędkością rozsądną się po prostu nie da.
Czuję, że będzie to kontynuacja tego badziewia z Bitwy Warszawskiej i mimo wszystko zmuszony będę pędzić po jezdni. Zresztą jak dla mnie to lepiej, nie mam roweru terenowego i nie zamierzam się męczyć na chodniczkach i krawężniczkach.

Interesujące. To tam jest cokolwiek na chodniku? Poważnie?
Nie zauważyłem żadnego oznakowania. Trochę osób tam się porusza co prawda po
chodniku, ale czy tam faktycznie coś wymalowali na tych płytach chodnikowych?

Jest, albo było bo się już starło :)
http://3.bp.blogspot.com/-kU1Wplj154U/Uel4q4xL45I/AAAAAAAAEI0/zfqlTvPtoPg/s1600/P6290076.jpg

Tak czy owak - dla mnie to jest bez sensu. Ruch rowerowy w Warszawie spycha
się na chodniki, tworzy niby jakąś część infrastruktury, a potem mamy to co na
Bitwy Warszawskiej - niby asfalcik, ale góra-dół, lewo-prawo non stop i jechać
po tym z prędkością rozsądną się po prostu nie da.
Czuję, że będzie to kontynuacja tego badziewia z Bitwy Warszawskiej i mimo
wszystko zmuszony będę pędzić po jezdni. Zresztą jak dla mnie to lepiej, nie
mam roweru terenowego i nie zamierzam się męczyć na chodniczkach i
krawężniczkach.

Też jestem ciekawy jak to wykonają, tyle że to kropla w morzu bo od dawna HGW nic nie robi w tym kierunku.
Czekam na scieżkę na Powstańców Śląskich i na Puławskiej do Piaseczna, ma nadzieję bez esów floresów :)

W dniu piątek, 11 października 2013 13:49:37 UTC+2 użytkownik Czesław Wiśniak napisał:

Czekam na scieżkę na Powstańców Śląskich i na Puławskiej do Piaseczna, ma nadzieję bez esów floresów :)

eee bez jaj, na Puławskiej to ścieżka jak dla mnie średnio potrzebna, szerokie pasy. Bez problemu można w korku pomiędzy samochodami się zmieścić. W ostateczności jest ten kawałek nierównego asfaltu jako pobocze, jeśli jakaś pipa lub coś naprawdę szerokiego stanie dokładnie przy prawej krawędzi. Jeżdżę tamtędy prawie codziennie do i z pracy (odcinek Piaseczno - Poleczki) i jedyne co mnie denerwuje to zakaz ruchu rowerów gdy jadę do Piaseczna od Mysiadła do Energetycznej, ale o tym kawałku juz chyba jakoś niedawno było wspominane na grupie..

--
Cynio

eee bez jaj, na Puławskiej to ścieżka jak dla mnie średnio potrzebna, szerokie pasy.

Dla ciebie to nie znaczy, że wszystkim usmiecha sie jezdzic wsrod aut zapierdalajacych i skaczacych z pasa na pas na 3 pasmowej jezdni. Tam nie zawsze jest korek i na tym odcinku porzadna i szeroka asfaltowa sciezka to podstawa !

W dniu piątek, 11 października 2013 17:53:18 UTC+2 użytkownik Czesław Wiśniak napisał:

Dla ciebie to nie znaczy, �e wszystkim usmiecha sie jezdzic wsrod aut zapierdalajacych i skaczacych z pasa na pas na 3 pasmowej jezdni. Tam nie zawsze jest korek i na tym odcinku porzadna i szeroka asfaltowa sciezka to podstawa !

Dlatego napisałem "dla mnie". Skoro boisz się jeździć po ulicy to faktycznie lepiej się na nią nie pchaj. Ale śmieszka spowoduje zakaz jazdy tą ulicą dla innych, a to już mi się nie uśmiecha.

--
Cynio

Dlatego napisałem "dla mnie". Skoro boisz się jeździć po ulicy to faktycznie lepiej się na nią nie pchaj. >Ale śmieszka spowoduje zakaz jazdy tą ulicą dla innych, a to już mi się nie uśmiecha.

Owszem rzadko się pcham. Ścieżka (porządna) spowoduje, że ruch rowerowy na tym odcinku potężnie wzrośnie i będzie bezpieczniej, no ale na razie nie musisz się tego obawiać :)

W dniu 2013-10-11 18:52, Czesław Wiśniak pisze:

Owszem rzadko się pcham. Ścieżka (porządna) spowoduje, że ruch rowerowy
na tym odcinku potężnie wzrośnie i będzie bezpieczniej, no ale na razie
nie musisz się tego obawiać :)

Dokładnie, bo kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do większej liczby cyklistów na wydzielonym fragmencie pasa i będą musieli uważać (co oczywiście nie zwalnia rowerzystów od uważania na siebie i na innych uczestników ruchu).

K.

--
http://www.krystek.art.pl/

W dniu sobota, 12 października 2013 03:25:34 UTC+2 użytkownik Krystek napisał:

W dniu 2013-10-11 18:52, Czesław Wiśniak pisze:

Dokładnie, bo kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do większej liczby cyklistów na wydzielonym fragmencie pasa i będą musieli uważać (co oczywiście nie zwalnia rowerzystów od uważania na siebie i na innych uczestników ruchu).

To ja już wolę żeby kierowcy przywykli do większej liczby rowerzystów na drodze, a nie na jakimś wyimaginowanym odcinku "porządnej drogi rowerowej".
Jeżdżę ulicami W-wy od wielu lat, miałem kilka nieprzyjemnych/niebezpiecznych sytuacji zawsze występowały wtedy gdy poruszałem się ścieżką rowerową. Więc daję stanowcze nie śmieszkom bo i tak nie zrobią ich porządnie.

--
Cynio
Cynio

Cynio wrote:

W dniu sobota, 12 paĹşdziernika 2013 03:25:34 UTC+2 uĹźytkownik Krystek
napisał:

W dniu 2013-10-11 18:52, Czesław Wiśniak pisze:

Dokładnie, bo kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do większej liczby

cyklistów na wydzielonym fragmencie pasa i będą musieli uważać (co

oczywiście nie zwalnia rowerzystów od uważania na siebie i na innych

uczestnikĂłw ruchu).

To ja już wolę żeby kierowcy przywykli do większej liczby rowerzystów na
drodze, a nie na jakimś wyimaginowanym odcinku "porządnej drogi rowerowej".

Dokładnie, w pełni się zgadzam.

Jeżdżę ulicami W-wy od wielu lat, miałem kilka
nieprzyjemnych/niebezpiecznych sytuacji zawsze występowały wtedy gdy
poruszałem się ścieżką rowerową. Więc daję stanowcze nie śmieszkom bo i tak
nie zrobią ich porządnie.

Też, zawsze jak tylko jest kolizja śmieszynki z ulica, to kierowca zakłada z automatu, że ma pierwszeństwo "bo tak i już".
Lepiej ich przyzwyczajać jak napisałeś do tego, że jeździmy razem z nimi po ulicach - jest z tym tylko jeden problem. Mianowicie trzeba sporą rzeszę rowerzystów tego nauczyć. Prawidłowego korzystania z ulic i PoRD.

W dniu 2013-10-13 12:52, Raffaello pisze:

Cynio wrote:

W dniu sobota, 12 paĹşdziernika 2013 03:25:34 UTC+2 uĹźytkownik Krystek
napisał:

W dniu 2013-10-11 18:52, Czesław Wiśniak pisze:

Dokładnie, bo kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do większej liczby
cyklistów na wydzielonym fragmencie pasa i będą musieli uważać (co
oczywiście nie zwalnia rowerzystów od uważania na siebie i na innych
uczestnikĂłw ruchu).

To ja już wolę żeby kierowcy przywykli do większej liczby rowerzystów na
drodze, a nie na jakimś wyimaginowanym odcinku "porządnej drogi rowerowej".

Dokładnie, w pełni się zgadzam.

No, ale jeśli to będzie pas namalowany na jezdni, wydzielony z pasa ruchu to co, też źle? Chyba taka jest idea, by oswajać w ten sposób kierowców z rowerzystami?

K.

--
http://www.krystek.art.pl/

Krystek wrote:

Dokładnie, bo kierowcy będą musieli przyzwyczaić się do większej liczby
cyklistów na wydzielonym fragmencie pasa i będą musieli uważać (co
oczywiście nie zwalnia rowerzystów od uważania na siebie i na innych
uczestnikĂłw ruchu).

To ja już wolę żeby kierowcy przywykli do większej liczby rowerzystów na
drodze, a nie na jakimś wyimaginowanym odcinku "porządnej drogi
rowerowej".

Dokładnie, w pełni się zgadzam.

No, ale jeśli to będzie pas namalowany na jezdni, wydzielony z pasa
ruchu to co, też źle? Chyba taka jest idea, by oswajać w ten sposób
kierowcĂłw z rowerzystami?

Pas na jezdni jest już znacznie lepszym rozwiązaniem, bo przymusowo uczy niektórych rowerzystów, że poruszanie się po jezdni nie jest bolesne i wcale nie jest takie straszne jak to oni sobie wyobrażają. Co prawda niby jada po wyedzielonym pasie, ale tak naprawdę od prawdziwego ruchu oddzieleni są jedynie białą linią na jezdni. Ci inteligentniejsi natychmiast zauważą, że ta linia jest łatwa do przekroczenia i... mozna kontynuować jazdę dalej i bez niej. I nadal ani nie boli, ani nie jest to takie straszne :D

On Sun, 13 Oct 2013, Krystek wrote:

W dniu 2013-10-13 12:52, Raffaello pisze:

Cynio wrote:

To ja już wolę żeby kierowcy przywykli do większej liczby rowerzystów na
drodze, a nie na jakimś wyimaginowanym odcinku "porządnej drogi rowerowej".

Dokładnie, w pełni się zgadzam.

No, ale jeśli to będzie pas namalowany na jezdni, wydzielony z pasa ruchu to co, też źle?

  To jest ZDECYDOWANIE dobrze.

  Znam tylko jedno lepsze rozwiązanie.
  Zgadywać Ci nie każę, bo wiele razy pisałem na grupie :)
  Nie jest "lepsze dla rowerzystów" z przyczyn formalnych, ale jest
"lepsze dla rowerzystów" przy istniejącej praktyce ORAZ lepsze
dla wszystkich innych.
  Przepraszam za prezentowany pogląd, ale ogranicza m.in. problem
lekceważącego podejścia drogowców do wszelkich działań ocierających
się o "rowerowość". Fantazje że to podejście zmieni się od 1.I
następnego roku należy przełożyć na następny rok i zastosowac
rekurencję ;)

  Owym rozwiązaniem jest pas jak wyżej, z tym, że o ile leży on
przy krawędzi jezdni, oznaczony jako pobocze "zakaz zatrzymywania".
  Plus: wszelkie przeszkody (legalne i nielegalne, od zaparkowanych
wbrew zakazowi po śnieg zgarnięty z jezdni) można omijać w myśl
jawnie wyrażonego przepisu jezdnią.

Chyba taka jest idea, by oswajać w ten sposób kierowców
z rowerzystami?

  Tak właśnie.

pzdr, Gotfryd

W dniu piątek, 11 października 2013 18:52:53 UTC+2 użytkownik Czesław Wiśniak napisał:

Owszem rzadko się pcham. Ścieżka (porządna) spowoduje, że ruch rowerowy na tym odcinku potężnie wzrośnie i będzie bezpieczniej, no ale na razie nie musisz się tego obawiać :)

To teraz wymień mi w DC porządne odcinki ścieżek rowerowych poprowadzonych wzdłuż ulic. Ja mimo wielkiej chęci jakoś nie umiem.

--
Cynio

Cynio wrote:

W dniu piątek, 11 października 2013 18:52:53 UTC+2 użytkownik Czesław
Wiśniak napisał:

Owszem rzadko się pcham. Ścieżka (porządna) spowoduje, że ruch rowerowy na

tym odcinku potężnie wzrośnie i będzie bezpieczniej, no ale na razie nie

musisz się tego obawiać :)

To teraz wymień mi w DC porządne odcinki ścieżek rowerowych poprowadzonych
wzdłuż ulic. Ja mimo wielkiej chęci jakoś nie umiem.

Gdybyś wykasował słowo "porządnie" to można by zasugerować jakieś Bitwy Warszawskiej czy Sobieskiego (strona wschodnia). ;)

Ale ze słowem "porządnie" - jest trudniej, ale się da.
1. Przyczółkowa, która chyba nie była budowana jako DDR, ale droga lokalna z dojazdem do pól (?). W miarę gładka, chociaż wieczorami ze względu na brak oświetlenia tej drogi trzeba uważać na idiotów jeżdżących bez oświetlenia.
2. DDR wzdłuż przebudowanej Wilanowskiej od Puławskiej do Sobieskiego (strona północna). Oczywiście są tam piesi, pieski i sygnalizacje, ale te 30 da się pociągnąć między nimi.

A tak poza tymi dwiema uliczkami, to nic więcej w stolicy chyba nie ma.
I to też jest naciągane, bo osobiście wolę lecieć samą Wilanowską niż jej DDRką.

W dniu niedziela, 13 października 2013 12:30:37 UTC+2 użytkownik Raffaello napisał:

1. Przyczółkowa, która chyba nie była budowana jako DDR, ale droga lokalna z dojazdem do pól (?). W miarę gładka, chociaż wieczorami ze względu na brak oświetlenia tej drogi trzeba uważać na idiotów jeżdżących bez oświetlenia.

Faktycznie, jakoś skupiałem się na bardziej miejskich odcinkach. Tą drogą jeżdżę bardzo często, zwłaszcza że niedawno odnowili na części nawierzchnię i leci się bardzo przyjemnie.

2. DDR wzdłuż przebudowanej Wilanowskiej od Puławskiej do Sobieskiego (strona północna). Oczywiście są tam piesi, pieski i sygnalizacje, ale te 30 da się pociągnąć między nimi.

hehe widać, że jeździmy w podobnych miejscach. Tą DDR też pomykam, głównie na odcinku od dolinki do Sobieskiego. Brak skrzyżowań (ja mam praktycznie tylko jedno).

A tak poza tymi dwiema uliczkami, to nic więcej w stolicy chyba nie ma.

I to też jest naciągane, bo osobiście wolę lecieć samą Wilanowską niż jej DDRką.

Ewentualnie ścieżka wzdłuż trasy siekierkowskiej, zazwyczaj jadę nią do wału i wałem na południe do Gassy. No cóż powyższe ścieżki (ich wygoda) zazwyczaj wynika z tego, że brak jest skrzyżowań (lub jest ich niewiele). Ścieżką wzdłuż Sobieskiego też jeżdżę, zaletą jest to, że praktycznie nie meandruje na lewo i prawo. Za to dość często poruszam się Poleczki w stronę Puławskiej i zawsze jeden odcinek jadę ulicą lub chodnikiem (bodajże od Poloneza do Tanecznej), bo śmieszka z nieznanych mi powodów na jakieś 500-600 m zmienia strony.

--
Pozdr.
Cynio

On 2013-10-11 13:49, Czesław Wiśniak wrote:

Jest, albo było bo się już starło :)
http://3.bp.blogspot.com/-kU1Wplj154U/Uel4q4xL45I/AAAAAAAAEI0/zfqlTvPtoPg/s1600/P6290076.jpg

Nie jest. To coś namalowane na chodniku nie było ani poprawne
ani zgodne z oznakowaniem pionowym. Nawet nie wiadomo, kto to
zrobił. Mogła to być samowolka.

Oznakowanie jest jasne. Pozioma kreska na znaku, pieszy wyĹźej.
Można się poruszać po całej szerokości drogi (oczywiście
obowiązuje ruch prawostronny). Pieszy ma pierwszeństwo. Żadne
białe paski na ziemi nie są istotne.

Też jestem ciekawy jak to wykonają, tyle że to kropla w morzu bo od
dawna HGW nic nie robi w tym kierunku.

To nie jest "kropla w morzu" tylko rzeczywiście jeden z najbardziej
ruchliwych ciągów rowerowych w mieście. I jest bardzo problematyczny,
bo wąski i dużo przeszkód po drodze. Trudno powiedzieć, co planują
zrobić na pierwszych 200 metrach od Grójeckiej. Są drzewa, jest postój
taxi. Coś będzie musiało zniknąć, bo tam chodnik ma niecałe 2m
szerokości :).

Chyba że ktoś planuje ścieżkę po drugiej stronie, ale tam jest w tej
chwili bazar, więc po prostu nie da rady. Bazar jest do skasowania
i wtedy nie będzie problemu ze zrobieniem DDR, więc ja akurat liczyłem,
że z tym poczekają (tzn. nie sądziłem, że ten bazar dotrwa do 2014, ale
jednak...).

Ogólnie warto zauważyć, że Banacha to są puste 3 pasy w każdym
kierunku. Spokojnie udałoby się wcisnąć pas dla rowerów, zamiast
tworzyć kolejny slalom między drzewami.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

On 2013-10-11 11:23, Raffaello wrote:

Interesujące. To tam jest cokolwiek na chodniku? Poważnie?
Nie zauważyłem żadnego oznakowania. Trochę osób tam się porusza co prawda po
chodniku, ale czy tam faktycznie coś wymalowali na tych płytach chodnikowych?

Oznakowanie poziome jest niepoprawne, nieznanego pochodzenia. Znaki
pionowe stoją od lat - jak ich nie zauważyłeś, to nie ma się czym
chwalić...

Tak czy owak - dla mnie to jest bez sensu. Ruch rowerowy w Warszawie spycha
się na chodniki, tworzy niby jakąś część infrastruktury, a potem mamy to co na
Bitwy Warszawskiej - niby asfalcik, ale góra-dół, lewo-prawo non stop i jechać
po tym z prędkością rozsądną się po prostu nie da.

Się umie, się da.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Piotr Kosewski wrote:

Interesujące. To tam jest cokolwiek na chodniku? Poważnie?
Nie zauważyłem żadnego oznakowania. Trochę osób tam się porusza co prawda
po chodniku, ale czy tam faktycznie coś wymalowali na tych płytach
chodnikowych?

Oznakowanie poziome jest niepoprawne, nieznanego pochodzenia. Znaki
pionowe stoją od lat - jak ich nie zauważyłeś, to nie ma się czym
chwalić...

Mam się czym chwalić bo jeżdżę po jezdni, tam gdzie jest miejsce dla rowerów, a nie po chodnikowcu jak ostatnie tchórze :P

Tak czy owak - dla mnie to jest bez sensu. Ruch rowerowy w Warszawie spycha
się na chodniki, tworzy niby jakąś część infrastruktury, a potem mamy to co
na Bitwy Warszawskiej - niby asfalcik, ale góra-dół, lewo-prawo non stop i
jechać po tym z prędkością rozsądną się po prostu nie da.

Się umie, się da.

Oj jednak nie, chyba, że dla ciebie rozsądna prędkość to AŻ 20 km/h :P

On 2013-10-12 23:42, Raffaello wrote:

Mam się czym chwalić bo jeżdżę po jezdni, tam gdzie jest miejsce dla rowerów,
a nie po chodnikowcu jak ostatnie tchĂłrze :P

Łamaniem prawa też bym się na Twoim miejscu nie chwalił. Nawet jeśli
wydaje się idiotyczne.

Oj jednak nie, chyba, że dla ciebie rozsądna prędkość to AŻ 20 km/h :P

20 km/h to całkiem przyzwoita prędkość w przypadku standardowej
komunikacji po mieście. A po wspomnianej ścieżce na odcinku
Jerozolimskie-Białobrzeska właściwie zawsze da się jechać 30, tylko
po co? Średniej z trasy to bardzo nie zmieni.
Tylko obok przystanka przy Szczęśliwickiej trzeba uważać, bo jest słaba
widoczność, a okazuje się, że DDR to idealne miejsce na palenie
porannego papierosa (i wyrzucenie peta...).
Krótki odcinek Białobrzeska-Grójecka jest rzeczywiście ciaśniejszy
i ludzie z bloków obok wyprowadzają tam psy, ale jadący do/od Pola
Mokotowskiego mogą go olać (przynajmniej na razie).

Do treningów sprinterskich można sobie wybrać drogę bez DDR. Zresztą
BW1920 i tak średnio się nadaje :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Piotr Kosewski wrote:

On 2013-10-12 23:42, Raffaello wrote:

Mam się czym chwalić bo jeżdżę po jezdni, tam gdzie jest miejsce dla
rowerĂłw, a nie po chodnikowcu jak ostatnie tchĂłrze :P

Łamaniem prawa też bym się na Twoim miejscu nie chwalił. Nawet jeśli
wydaje się idiotyczne.

Ależ ja nie mam zamiaru chwalić się łamaniem prawa, tylko stwierdzam, że jego przestrzeganie co do milimetra nas strasznie spowalnia! A wystarczyłoby tu i ówdzie wykreślić łagodniejszy promień skrętu, zniwelować górki i dolinki, krawężniczki i juz by się dało przejechać znacznie szybciej.

Oj jednak nie, chyba, że dla ciebie rozsądna prędkość to AŻ 20 km/h :P

20 km/h to całkiem przyzwoita prędkość w przypadku standardowej
komunikacji po mieście.

20 km/h to starsze panie mają na wsi.
20 km/h to można mieć na śmieszynce na Polach Mokotowskich, albo na Jana Pawła II, lub tym czymś co jest wzdłuż Połczyńskiej.

A po wspomnianej ścieżce na odcinku
Jerozolimskie-Białobrzeska właściwie zawsze da się jechać 30, tylko
po co? Średniej z trasy to bardzo nie zmieni.

Owszem, ale zmienia. Jeśli chcę mieć średnią zbliżoną chociaż trochę do przelotowej, to nie moge sobie pozowlić na jazdę po miejscach, które mnie spowalniają.

Tylko obok przystanka przy Szczęśliwickiej trzeba uważać, bo jest słaba
widoczność, a okazuje się, że DDR to idealne miejsce na palenie
porannego papierosa (i wyrzucenie peta...).
Krótki odcinek Białobrzeska-Grójecka jest rzeczywiście ciaśniejszy
i ludzie z bloków obok wyprowadzają tam psy, ale jadący do/od Pola
Mokotowskiego mogą go olać (przynajmniej na razie).

A więc sam widzisz, że sa miejsca, gdzie jadąc bezpiecznie trzeba zwalniać i wypatrywać, omijać itd. Wolniej, niewygodnie.
Tymczasem dla mnie liczy się czas - bo jadę transportowo. Liczy się więc dla mnie to, aby w określone miejsca dojeżdżać co najmniej tak samo szybko jakbym jechał komunikacją zbiorową. I zazwyczaj - tak właśnie jest. Na przedmieściach autobusy mają ze mną problem. W mieście - jestem szybszy od nich.

Do treningów sprinterskich można sobie wybrać drogę bez DDR. Zresztą
BW1920 i tak średnio się nadaje :).

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy :)
30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo. Czasami spotykam ludzi, którzy niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z sakwami. To jest nic innego jak kwestia wyćwiczenia wytrzymałości, a jeżdżąc w mieście tą da się wyrobić w ciągu roku jeżdżenia w sezonie.

On Sun, 13 Oct 2013, Raffaello wrote:

Tymczasem dla mnie liczy się czas - bo jadę transportowo.

  I tego użytkujący rower do celów rekreacyjnych i sportowych nijak
nie umieją zrozumieć.
  Rozumieją, że jak jadą samochodem, to im konieczność zwolnienia
do połowy prędkości wadzi, że trzy skręty pod rząd im wadzą.
  20 sekund to tragedia. A rowerem... nie.
  Taka ciekawostka.

pzdr, Gotfryd

On 2013-10-13 12:19, Raffaello wrote:

Ależ ja nie mam zamiaru chwalić się łamaniem prawa, tylko stwierdzam, że jego
przestrzeganie co do milimetra nas strasznie spowalnia! A wystarczyłoby tu i
ówdzie wykreślić łagodniejszy promień skrętu, zniwelować górki i dolinki,
krawężniczki i juz by się dało przejechać znacznie szybciej.

Przestrzeganie limitów prędkości strasznie spowalnia kierowców i co z
tego? Jeśli nie umiesz docenić idei przepisów drogowych, to Twoja
sprawa. Jeśli ich nie przestrzegasz, to (zazwyczaj) Twoje ryzyko. Ale
żeby chwalić się tym publicznie?

20 km/h to starsze panie mają na wsi.

20 km/h jeżdżą prawie wszyscy Ci ludzie, którzy rano pedałują do pracy.
To jest bardzo wygodna, dość optymalna prędkość. Szczególnie na typowo
miejskim rowerze.

Poza tym miasto ma to do siebie, że nie zawsze jedzie się z wybraną
prędkością. Ot choćby: jest dużo skrzyżowań, przejść na pieszych,
sygnalizatorĂłw itp.
Jeśli w czasie swobodnej jazdy masz 25 km/h, to średnia wychodzi pewnie
niecałe 20. Jeśli jedziesz 35 km/h, to średnią masz 25 km/h.

Tyle że jadąc 20km/h typowy człowiek dojeżdża względnie świeży. Jeśli
jego praca nie wymaga nieskazitelnej higieny, to pewnie obejdzie się
bez prysznica.
Jeśli Ty nie pocisz się jadąc 35 km/h, to masz chyba coś nie halo
z organizmem. Zdrowy człowiek się spoci i 20 minut zajmie mu prysznic
i przebranie się. Nadal warto? :)

Oczywiście domyślam się, że czerwone światła i różne inne przepisy
traktujesz tak jak DDRy - olewasz, bo spowalniają. Wtedy rzeczywiście
na rowerze jeździ się całkiem szybko.

20 km/h to można mieć na śmieszynce na Polach Mokotowskich, albo na Jana Pawła
II, lub tym czymś co jest wzdłuż Połczyńskiej.

Nie ma w Warszawie "PĂłl Mokotowskich". Podejrzewam, Ĺźe w reszcie Polski
teĹź nie.

Owszem, ale zmienia. Jeśli chcę mieć średnią zbliżoną chociaż trochę do
przelotowej, to nie moge sobie pozowlić na jazdę po miejscach, które mnie
spowalniają.

No to nie jedź wzdłuż BW1920. Jest w okolicy sporo dróg bez DDR.
Ja nie lubię "ścieżek" i unikam miejsc, gdzie już je zorganizowano.
Nie robię z tego powodu tragedii.

A więc sam widzisz, że sa miejsca, gdzie jadąc bezpiecznie trzeba zwalniać i
wypatrywać, omijać itd. Wolniej, niewygodnie.

Na jezdni nie trzeba się rozglądac i zwalniać...?

Tymczasem dla mnie liczy się czas - bo jadę transportowo. Liczy się więc dla
mnie to, aby w określone miejsca dojeżdżać co najmniej tak samo szybko jakbym
jechał komunikacją zbiorową. I zazwyczaj - tak właśnie jest. Na przedmieściach
autobusy mają ze mną problem. W mieście - jestem szybszy od nich.

No to już Twój problem, jeśli masz taką potrzebę. Naprawdę mi nie
imponujesz (a im dłużej opowiadasz o swoich prędkościach, tym trudniej
mi traktować Cię poważnie).
Nie zaimponowałbyś także autorom PoRD.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

On Tue, 15 Oct 2013, Piotr Kosewski wrote:

On 2013-10-13 12:19, Raffaello wrote:

Ależ ja nie mam zamiaru chwalić się łamaniem prawa, tylko stwierdzam, że jego
przestrzeganie co do milimetra nas strasznie spowalnia! A wystarczyłoby tu i
ówdzie wykreślić łagodniejszy promień skrętu, zniwelować górki i dolinki,
krawężniczki i juz by się dało przejechać znacznie szybciej.

Przestrzeganie limitów prędkości strasznie spowalnia kierowców
i co z tego?

  To z tego, że kierowcom nikt nie robi zygzaków na prostej.
  Przyjrzyj się jak wielu z nich wybiera drogę czasem nie
tylko dłuższą, ale bywa że i dłużej trwającą, po to, aby
pojechać WYGODNIE.

Poza tym miasto ma to do siebie, że nie zawsze jedzie się z wybraną
prędkością. Ot choćby: jest dużo skrzyżowań, przejść na pieszych,
sygnalizatorów itp.

  Jest.

Tyle że jadąc 20km/h typowy człowiek dojeżdża względnie świeży.

  Przez kilkanaście lat dojeżdżałem do pracy, w której miałem
możliwość umycia się.
  Nie optymalizuj wszystkim zaraz całego życia :|

to pewnie obejdzie się bez prysznica.

  Aha. Jadący zbiorkomem też tak myślą :P

Zdrowy człowiek się spoci i 20 minut zajmie mu prysznic
i przebranie się. Nadal warto? :)

  Warto.
  Gdzieś trzeba zużyć te kalorie z ciastka! :P

Oczywiście domyślam się, że czerwone światła i różne inne przepisy
traktujesz tak jak DDRy - olewasz, bo spowalniają.

  Proszę, nie sprowadzaj rozmówców do tego poziomu.

  Znacząca większość kierowców olewa ograniczenia prędkości,
z czego NIE wynika, że znacząca wiekszość olewa czerwone
światło.
  To już jako pieszy przechodzę na czerwonym, żeby widoczne
dojeżdżające kolumny pojazdów nie stały po "przycisku".
  Bo ci sami co jechali "czysta" później jednak... stoją.
  O dziwo.

Nie ma w Warszawie "Pól Mokotowskich".

  Jedno wystarczy, widać Warszawiacy nie są tak wymagający ;)

pzdr, Gotfryd

Piotr Kosewski wrote:

On 2013-10-13 12:19, Raffaello wrote:

Ależ ja nie mam zamiaru chwalić się łamaniem prawa, tylko stwierdzam, że
jego przestrzeganie co do milimetra nas strasznie spowalnia! A
wystarczyłoby tu i ówdzie wykreślić łagodniejszy promień skrętu, zniwelować
górki i dolinki, krawężniczki i juz by się dało przejechać znacznie
szybciej.

Przestrzeganie limitów prędkości strasznie spowalnia kierowców i co z
tego? Jeśli nie umiesz docenić idei przepisów drogowych, to Twoja
sprawa. Jeśli ich nie przestrzegasz, to (zazwyczaj) Twoje ryzyko. Ale
żeby chwalić się tym publicznie?

Czytaj uważniej. Nie pisałem, że się tym chwalę, tylko napisałem co jest korzystne dla nas rowerzystów i co powinniw ziąc pod uwagę projektanci, którzy te gówna projektują, a którzy rower niestety widzą tylko z daleka.

20 km/h to starsze panie mają na wsi.

20 km/h jeżdżą prawie wszyscy Ci ludzie, którzy rano pedałują do pracy.
To jest bardzo wygodna, dość optymalna prędkość. Szczególnie na typowo
miejskim rowerze.

Pffffff... ROTFL.
25 km/h poza sezonem lub na jego początku, bez kondycji to dla mnie standard.
W środku sezonu minimum 30, obecnie spokojnie na prostej i gładkiej sięgam z rana po 32-33. Po południu bez napinania 36.
I nie pie*l mi proszę za przeproszeniem o rowerach miejskich, bo mój rower ze wszystkimi standardowymi pierdułkami w kufrze waży 25 kg!

Poza tym miasto ma to do siebie, że nie zawsze jedzie się z wybraną
prędkością. Ot choćby: jest dużo skrzyżowań, przejść na pieszych,
sygnalizatorĂłw itp.

To nie znaczy, że między tymi przeszkodami wszyscy jadą 20 km/h jak piszesz!

Jeśli Ty nie pocisz się jadąc 35 km/h, to masz chyba coś nie halo
z organizmem. Zdrowy człowiek się spoci i 20 minut zajmie mu prysznic
i przebranie się. Nadal warto? :)

Pocę się i to bardziej niż pionowcy, ale po to są prysznice, aby z nich korzystać. Prysznice, umywalki, ręczniki, mydła. Kojarzysz?
Czy warto? Jak dla mnie tak! Dzięki temu mam kondycję, końskie zdrowie i stać mnie na wiele rzeczy, na których nie stać okazyjnych rowerzystów, co w mieście korzystają z miejskiego roweru i ograniczają się do jazdy w tempie żółwika.

Oczywiście domyślam się, że czerwone światła i różne inne przepisy
traktujesz tak jak DDRy - olewasz, bo spowalniają. Wtedy rzeczywiście
na rowerze jeździ się całkiem szybko.

Czy ty czytasz co piszę tu na tej grupie? Czytałeś inne wątki? Może zastanów się, zanim wciśniesz mi coś, co nie jest prawdą? Zwłaszcza te pierdolenie o czerwonych światłach co jest absolutną nieprawdą?

20 km/h to można mieć na śmieszynce na Polach Mokotowskich, albo na Jana
Pawła II, lub tym czymś co jest wzdłuż Połczyńskiej.

Nie ma w Warszawie "PĂłl Mokotowskich". Podejrzewam, Ĺźe w reszcie Polski
teĹź nie.

Czy jeśli zmienię na te Pole Mokotowskie to już będziesz panie czepialski kojarzył miejsce?
Czy tylko czepianie się o nazwy miejsc ci pozostaje jako kontrargumenty wobec tego co napisałem? jesli tak to przykro mi, że nie stać cię na nic więcej... :>>> To też świadczy o twoim doświadczeniu w jeździe po mieście. Z drugiej strony co ty możesz wiedzieć o jeżdżeniu po mieście, skoro ty tylko na miejskim rowerku i też tłumaczysz się, że więcej jak 20 nie pojedziesz? ;PPPP

Owszem, ale zmienia. Jeśli chcę mieć średnią zbliżoną chociaż trochę do
przelotowej, to nie moge sobie pozowlić na jazdę po miejscach, które mnie
spowalniają.

No to nie jedź wzdłuż BW1920. Jest w okolicy sporo dróg bez DDR.
Ja nie lubię "ścieżek" i unikam miejsc, gdzie już je zorganizowano.
Nie robię z tego powodu tragedii.

A ja będę robił tragedię z tego, bo to jest jedyna ulica która łączy Prymasa 1000-lecia z Banacha w prostej linii. A z kolei Prymasa 1000-lecia jest na przestrzeni kilku kilometrów jedyną ulicą łączącą Wolę z Ochotą.
Może jednak zamiast czepiać się literówek i przekręconych nazw - spojrzysz chociaż na sekundę na mapę? :>>>

A więc sam widzisz, że sa miejsca, gdzie jadąc bezpiecznie trzeba zwalniać
i wypatrywać, omijać itd. Wolniej, niewygodnie.

Na jezdni nie trzeba się rozglądac i zwalniać...?

Ale nie tak często jak na DDR, a w szczególności śmieszynkach.
Zwróc też łaskawie uwagę na to, że w zdecydowanej większości przypadków na jezdnię nie wpada bez ostrzeżenia piesek, dziecko, pieszy itede. Parę rzeczy odpada z listy potencjalnych zagrożeń i łatwiej jest się skupić na jeździe.

Tymczasem dla mnie liczy się czas - bo jadę transportowo. Liczy się więc
dla mnie to, aby w określone miejsca dojeżdżać co najmniej tak samo szybko
jakbym jechał komunikacją zbiorową. I zazwyczaj - tak właśnie jest. Na
przedmieściach autobusy mają ze mną problem. W mieście - jestem szybszy od
nich.

No to już Twój problem, jeśli masz taką potrzebę. Naprawdę mi nie
imponujesz (a im dłużej opowiadasz o swoich prędkościach, tym trudniej
mi traktować Cię poważnie).
Nie zaimponowałbyś także autorom PoRD.

Ojojoj. Także mi nie zaimponowałeś tym swoim miejskim rowerkiem i swoją prędkością oraz tłumaczeniami, że nie chcesz się spocić w jeździe do pracy. No tak, to byłoby straszne! ten zapach potu, który można zmyć. brrrrr... Woda?! Z mydłem?! A fuj!!!
;>>>

Raffaello pisze:

20 km/h to starsze panie mają na wsi.

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy :)
30-35 km/h to nie jest wcale tak duĹźo. Czasami spotykam ludzi, ktĂłrzy
niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z sakwami. To
jest nic innego jak kwestia wyćwiczenia wytrzymałości, a jeżdżąc w mieście tą
da się wyrobić w ciągu roku jeżdżenia w sezonie.

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.


Jan Cytawa

W dniu 2013-10-15 08:15, cytawa pisze:

Raffaello pisze:

Po prostu normalna jazda do
pracy :)
30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z
sakwami.

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.

E tam, nie znasz się.
Skoro ktoś pisze, że 35 km/godz po mieście dla niego jest niewiele, to chyba wie co pisze. Cieniasy wygrywające Tour de Pologne mogą mu co najwyżej buty czyścić.

--
          Akarm
http://bykom-stop.avx.pl

On 15.10.2013 15:59, Akarm wrote:

W dniu 2013-10-15 08:15, cytawa pisze:

Raffaello pisze:

Po prostu normalna jazda do
pracy :)
30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z
sakwami.

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.

E tam, nie znasz się.
Skoro ktoś pisze, że 35 km/godz po mieście dla niego jest niewiele, to
chyba wie co pisze. Cieniasy wygrywające Tour de Pologne mogą mu co
najwyżej buty czyścić.

Na TdP jakby nieco inne dystanse dziennie pokonują.
35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie jest jakimś wielkim wyczynem.
Naście lat temu dojeżdżałem do szkoły średniej rowerem 38km i regularnie miałem średnie powyżej 30km/h. Dobrze, że nie wiedziałem, że się nie da.
--
live_evil

On 2013-10-15, live_evil <usame_niechcespamu@o2.pl> wrote:

E tam, nie znasz się.
Skoro ktoś pisze, że 35 km/godz po mieście dla niego jest niewiele, to
chyba wie co pisze. Cieniasy wygrywające Tour de Pologne mogą mu co
najwyżej buty czyścić.

Na TdP jakby nieco inne dystanse dziennie pokonują.
35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie jest jakimś wielkim wyczynem.

Jedna minuta postoju na swiatlach + jedna minuta jazdy z predkoscia 40 km/h
i wychodzi Ci srednia 20 km/h. Miasto, miastu nierowne, tak samo zalezy
tez od trasy. Dojezdzam do pracy codziennie szosa, prosta trasa, sporo
dlugich odcinkow prostej ale tez sporo swiatel - co z tego, ze jade ~35km/h
a srednia mi wychodzi troche ponad 20...

Naście lat temu dojeżdżałem do szkoły średniej rowerem 38km i regularnie miałem średnie powyżej 30km/h. Dobrze, że nie wiedziałem, że się nie da.

Napisz jeszcze, ze na Wigry lub Jubilacie :-)

--
Artur

On 15.10.2013 17:34, AZ wrote:

Napisz jeszcze, ze na Wigry lub Jubilacie :-)

Merida Klahari 570 jeszcze na ramie cr-mo.

--
live_evil

AZ wrote:

Na TdP jakby nieco inne dystanse dziennie pokonują.
35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.

Jedna minuta postoju na swiatlach + jedna minuta jazdy z predkoscia 40 km/h
i wychodzi Ci srednia 20 km/h. Miasto, miastu nierowne, tak samo zalezy
tez od trasy. Dojezdzam do pracy codziennie szosa, prosta trasa, sporo
dlugich odcinkow prostej ale tez sporo swiatel - co z tego, ze jade ~35km/h
a srednia mi wychodzi troche ponad 20...

Nie wiem jak ty, ale ja nie wliczam do swoich średnich czasów postojów.
Liczę (tak jak liczy mi licznik zresztą) czas jazdy. Bo zreszta i tak te postoje nie zależą ode mnie, ale od sygnalizacji i ruchu miejskiego.

Dnia 15.10.2013 Raffaello <in.poland@or.something.else.ch> napisał/a:

Na TdP jakby nieco inne dystanse dziennie pokonują.
35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.

Jedna minuta postoju na swiatlach + jedna minuta jazdy z predkoscia 40 km/h
i wychodzi Ci srednia 20 km/h. Miasto, miastu nierowne, tak samo zalezy
tez od trasy. Dojezdzam do pracy codziennie szosa, prosta trasa, sporo
dlugich odcinkow prostej ale tez sporo swiatel - co z tego, ze jade ~35km/h
a srednia mi wychodzi troche ponad 20...

Nie wiem jak ty, ale ja nie wliczam do swoich średnich czasów postojów.
Liczę (tak jak liczy mi licznik zresztą) czas jazdy. Bo zreszta i tak te postoje nie zależą ode mnie, ale od sygnalizacji i ruchu miejskiego.

A no to w takim razie wszystko jasne i tu sie zgadzam, ze srednia 30 km/h w
miescie bez wliczania postojow nie jest jakims super osiagnieciem tyle, ze to
jak podawanie dlugosci penisa wraz z kregoslupem...

--
Artur

AZ wrote:

Dnia 15.10.2013 Raffaello <in.poland@or.something.else.ch> napisał/a:

Na TdP jakby nieco inne dystanse dziennie pokonują.
35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.

Jedna minuta postoju na swiatlach + jedna minuta jazdy z predkoscia 40
km/h i wychodzi Ci srednia 20 km/h. Miasto, miastu nierowne, tak samo
zalezy tez od trasy. Dojezdzam do pracy codziennie szosa, prosta trasa,
sporo dlugich odcinkow prostej ale tez sporo swiatel - co z tego, ze jade
~35km/h a srednia mi wychodzi troche ponad 20...

Nie wiem jak ty, ale ja nie wliczam do swoich średnich czasów postojów.
Liczę (tak jak liczy mi licznik zresztą) czas jazdy. Bo zreszta i tak te
postoje nie zależą ode mnie, ale od sygnalizacji i ruchu miejskiego.

A no to w takim razie wszystko jasne i tu sie zgadzam, ze srednia 30 km/h w
miescie bez wliczania postojow nie jest jakims super osiagnieciem tyle, ze
to jak podawanie dlugosci penisa wraz z kregoslupem...

Cóż, zawsze możesz do czasu przejazdu do pracy czy na uczelnię dodawać jeszcze te minuty, które spędzasz na porannej toalecie, jedzeniu, ubieraniu się... Wtedy jest się na pewno Pro! Nikt ci nie broni :D

On 2013-10-16, Raffaello <in.poland@or.something.else.ch> wrote:

A no to w takim razie wszystko jasne i tu sie zgadzam, ze srednia 30 km/h w
miescie bez wliczania postojow nie jest jakims super osiagnieciem tyle, ze
to jak podawanie dlugosci penisa wraz z kregoslupem...

Cóż, zawsze możesz do czasu przejazdu do pracy czy na uczelnię dodawać jeszcze te minuty, które spędzasz na porannej toalecie, jedzeniu, ubieraniu się... Wtedy jest się na pewno Pro! Nikt ci nie broni :D

Czemu mialbym w to wliczac poranna toalete i jedzenie skoro to czas przejazdu?
Jak sie z kims umawiasz i masz do niego 15 km to mowisz ze bedziesz za 30 minut
ale jestes za 40 bo nie liczysz postojow? :-)

--
Artur

W dniu środa, 16 października 2013 09:08:41 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

Jak sie z kims umawiasz i masz do niego 15 km to mowisz ze bedziesz za 30 minut

ale jestes za 40 bo nie liczysz postojow? :-)

Ale prędkość średnią (przynajmniej rowerową) od zawsze liczy się (liczę), bez uwzględniania postojów. Nawet liczniki rowerowe są tak skonstruowane, aby czas jazdy zatrzymywać podczas postojów i nie uwzględniać do średniej prędkości.

--
Cynio

On 2013-10-16, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

Jak sie z kims umawiasz i masz do niego 15 km to mowisz ze bedziesz za 30 minut

ale jestes za 40 bo nie liczysz postojow? :-)

Ale prędkość średnią (przynajmniej rowerową) od zawsze liczy się (liczę), bez uwzględniania postojów. Nawet liczniki rowerowe są tak skonstruowane, aby czas jazdy zatrzymywać podczas postojów i nie uwzględniać do średniej prędkości.

No ale mowimy o sredniej predkosci w miescie, trudno zeby tu nie uwzgledniac
postojow skoro sa ogromna czescia czasu przejazdu? Obliczona srednia z postojami
daje jakies pojecie o "jakosci" przejazdu, a bez postojow?

--
Artur

Cynio pisze:

Ale prędkość średnią (przynajmniej rowerową) od zawsze liczy się
(liczę), bez uwzględniania postojów. Nawet liczniki rowerowe są tak
skonstruowane, aby czas jazdy zatrzymywać podczas postojów i nie
uwzględniać do średniej prędkości.

Ale liczy czasy bardzo wolnej jazdy. Wyjezszajac z miasta mam srednio ok 21 na godz a prawie caly czas jade okolo 30. I zeby w koncu miec srednia ok 28-30 musze jechac poza miastem ok 20 km z predkoscia 30-45 by mi sie na liczniku pokazala taka srednia. A kazde zwolnienie np. na skrzyzowaniu wydluza o kolejne kilometry. I jest to spory wysilek.

Jan Cytawa

W dniu środa, 16 października 2013 11:38:33 UTC+2 użytkownik cytawa napisał:

Ale liczy czasy bardzo wolnej jazdy.

Ależ oczywiście i z tym nie dyskutuję. Sam z reguły jeżdżąc do/z pracy z prędkościami około 25-26 km/h, po sprawdzeniu czasu jazdy i odległości (nie mam licznika ze średnią) wychodzą mi średnie z przedziałów 21-22km/h.
Ot chociażby dzisiaj, odległość 13,31 km, czas jazdy 35 min, stąd średnia niecałe 23 km/h. Czas przejazdu z postojami to około 40 min.

 Natomiast podważam stwierdzenie, że do średniej prędkości powinno się wliczać czas postojów.

--
Pozdr.
Cynio

On 2013-10-16, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

Ale liczy czasy bardzo wolnej jazdy.

Ależ oczywiście i z tym nie dyskutuję. Sam z reguły jeżdżąc do/z pracy z prędkościami około 25-26 km/h, po sprawdzeniu czasu jazdy i odległości (nie mam licznika ze średnią) wychodzą mi średnie z przedziałów 21-22km/h.
Ot chociażby dzisiaj, odległość 13,31 km, czas jazdy 35 min, stąd średnia niecałe 23 km/h. Czas przejazdu z postojami to około 40 min.

 Natomiast podwaĹźam stwierdzenie, Ĺźe do średniej prędkości powinno się wliczać czas postojĂłw.

No ale taka srednia w miescie jest nijak miarodajna bo co ona niby wyraza?
Jeden bedzie powoli dotaczal sie do czerwonego swiatla i bedzie mu to licznik
liczyl z mniejsza predkoscia a drugi stanie deba przed samymi swiatlami i
nie bedzie mu to zanizalo sredniej, obaj dojada w tym samym czasie na miejsce
i beda mieli rozna srednia :-)

Google My Tracks fajnie podaje bo podaje srednia z ruchu i calkowita.

--
Artur

W dniu środa, 16 października 2013 12:53:54 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

No ale taka srednia w miescie jest nijak miarodajna bo co ona niby wyraza?

a co chcesz żeby wyrażała? jest to według mnie prędkość średnia z jaką poruszał się dany rowerzysta, z naciskiem na poruszał się.

Jeden bedzie powoli dotaczal sie do czerwonego swiatla i bedzie mu to licznik

liczyl z mniejsza predkoscia a drugi stanie deba przed samymi swiatlami i

nie bedzie mu to zanizalo sredniej, obaj dojada w tym samym czasie na miejsce

i beda mieli rozna srednia :-)

Jeśli wliczysz w to postoje to dalej średnia będzie różna dla powyższego przykładu.

Generalnie mi średnia prędkość przydaje sie aby śledzić spadki/zwyżki formy i to raczej na przestrzeni dłuższych okresów typu miesiąc/rok, a nie na przestrzeni pojedynczych wycieczek.

--
Pozdr.
Cynio

On Wednesday, October 16, 2013 9:11:15 PM UTC+10, Cynio

> Jeden bedzie powoli dotaczal sie do czerwonego swiatla i bedzie mu to licznik

> liczyl z mniejsza predkoscia a drugi stanie deba przed samymi swiatlami i

> nie bedzie mu to zanizalo sredniej, obaj dojada w tym samym czasie na miejsce


> i beda mieli rozna srednia :-)



Jeśli wliczysz w to postoje to dalej średnia będzie różna dla powyższego przykładu.

Pewny jestes? Jesli oboje zrobia 20km w godzine to jakim cudem beda mieli inna srednia?

Ja, podobnie jak AZ, jestem zwolennikiem liczenia sredniej z postojami. W przeciwnym razie ktos kto po kazdej gorce zatrzymuje sie na zlapanie oddechu,  kanapke i drzemke moze miec lepsza srednia od kogos kto dystans przejechal uczciwie bez zatrzymania.  Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

W dniu środa, 16 października 2013 13:23:03 UTC+2 użytkownik Iguan_007 napisał:

Ja, podobnie jak AZ, jestem zwolennikiem liczenia sredniej z postojami. W przeciwnym razie ktos kto po kazdej gorce zatrzymuje sie na zlapanie oddechu,  kanapke i drzemke moze miec lepsza srednia od kogos kto dystans przejechal uczciwie bez zatrzymania. 

zaraz czy ja dobrze rozumiem, jadę do pracy powiedzmy 0,5 h, w pracy spędzam 8h, powrót ponownie 0,5 h, to Ty chcesz liczyć średnią z 9h jazdy, bo ktoś mógł wsiąść na rower i przejechać 9h nonstop?

--
Pozdr.
Cynio

On Thursday, October 17, 2013 1:21:30 AM UTC+10, Cynio wrote:

> Ja, podobnie jak AZ, jestem zwolennikiem liczenia sredniej z postojami. W przeciwnym razie ktos kto po kazdej gorce zatrzymuje sie na zlapanie oddechu,  kanapke i drzemke moze miec lepsza srednia od kogos kto dystans przejechal uczciwie bez zatrzymania.  zaraz czy ja dobrze rozumiem, jadę do pracy powiedzmy 0,5 h, w pracy spędzam 8h, powrót ponownie 0,5 h, to Ty chcesz liczyć średnią z 9h jazdy, bo ktoś mógł wsiąść na rower i przejechać 9h nonstop?

Zle rozumiesz. Mowimy o dojezdzie do/z pracy. Nie wiem skad pomysl zeby wliczac czas pracy. Nie fantazjuj.



Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

W dniu środa, 16 października 2013 20:20:03 UTC+2 użytkownik Iguan_007 napisał:

> > Ja, podobnie jak AZ, jestem zwolennikiem liczenia sredniej z postojami. W przeciwnym razie ktos kto po kazdej gorce zatrzymuje sie na zlapanie oddechu,  kanapke i drzemke moze miec lepsza srednia od kogos kto dystans przejechal uczciwie bez zatrzymania.  > > zaraz czy ja dobrze rozumiem, jadę do pracy powiedzmy 0,5 h, w pracy spędzam 8h, powrót ponownie 0,5 h, to Ty chcesz liczyć średnią z 9h jazdy, bo ktoś mógł wsiąść na rower i przejechać 9h nonstop?



Zle rozumiesz. Mowimy o dojezdzie do/z pracy. Nie wiem skad pomysl zeby wliczac czas pracy. Nie fantazjuj.

Znasz kogoś kto w drodze do/z pracy robi przerwę na kanapkę lub drzemkę?
Bo ja takie czynności wykonuję zdecydowanie na wyjazdach turystycznych i nie wliczam tych przerw do średniej. Palnąłeś głupotę to przyjmij na klatę ,a nie wycofuj się okrakiem.

--
Pozdr.
Cynio

On Thursday, October 17, 2013 5:35:26 AM UTC+10, Cynio wrote:

W dniu środa, 16 października 2013 20:20:03 UTC+2 użytkownik Iguan_007 napisał:

> > > Ja, podobnie jak AZ, jestem zwolennikiem liczenia sredniej z postojami. W przeciwnym razie ktos kto po kazdej gorce zatrzymuje sie na zlapanie oddechu,  kanapke i drzemke moze miec lepsza srednia od kogos kto dystans przejechal uczciwie bez zatrzymania.  > > zaraz czy ja dobrze rozumiem, jadę do pracy powiedzmy 0,5 h, w pracy spędzam 8h, powrót ponownie 0,5 h, to Ty chcesz liczyć średnią z 9h jazdy, bo ktoś mógł wsiąść na rower i przejechać 9h nonstop?
> > Zle rozumiesz. Mowimy o dojezdzie do/z pracy. Nie wiem skad pomysl zeby wliczac czas pracy. Nie fantazjuj.

Znasz kogoś kto w drodze do/z pracy robi przerwę na kanapkę lub drzemkę?

Bo ja takie czynności wykonuję zdecydowanie na wyjazdach turystycznych i nie wliczam tych przerw do średniej. Palnąłeś głupotę to przyjmij na klatę ,a nie wycofuj się okrakiem.

Z drzemka to byl zart. Sorry, widocznie malo oczywisty. Z kanapka nie byl zart bo duzo ludzi, przynajmniej w moim otoczeniu, umawia sie przed praca na sniadanie czy kawe po drodze. Co do zarzucania "glupot". Moim zdaiem niemadry jest Twoj powyzszy pomysl liczenia sredniej z podrozy z i do pracy, wliczajac czas pracy. Bo niezaleznie czy odliczysz prace czy ja policzysz, ta srednia nie bedzie miala sensu. Jesli doliczysz to masz absurdalnie niska srednia. Jesli odliczysz to troche oszukujesz bo nie przejchales tych 40km w 2 godziny tylko przejechales 20km, odpoczywales od roweru 8 godzin i przejechales kolejne 20km. Takie srednie zupelnie nic nie mowia. Tak samo jak liczenie sredniej w wyjazdach turystycznych w ktorych masz wiecej odpoczynku pomiedzy kolejnymi etapami. Taka srednia nic nie znaczy.


Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

W dniu środa, 16 października 2013 21:57:48 UTC+2 użytkownik Iguan_007 napisał:

Z drzemka to byl zart. Sorry, widocznie malo oczywisty. Z kanapka nie byl zart bo duzo ludzi, przynajmniej w moim otoczeniu, umawia sie przed praca na sniadanie czy kawe po drodze. Co do zarzucania "glupot". Moim zdaiem niemadry jest Twoj powyzszy pomysl liczenia sredniej z podrozy z i do pracy, wliczajac czas pracy.

Skoro drzemka to był żart (sorry nie złapałem), to potraktuj mój post o liczeniu średnie z uwzględnieniem czasu pracy jako również oczywisty żart.

A tak z ciekawości jeszcze zapytam, jak po drodze jedzą sniadanie, kafkę piją to wliczają ten czas przerwy do średniej czy nie?

--
Pozdr.
Cynio

On Thursday, October 17, 2013 6:04:15 PM UTC+10, Cynio wrote:

A tak z ciekawości jeszcze zapytam, jak po drodze jedzą sniadanie, kafkę piją to wliczają ten czas przerwy do średniej czy nie?

Za innych nie bede sie wypowiadal, ja GPS nie wylaczam. Ale takiej sredniej nigdy do niczego nie uzywam. Bo, tak jak napisalem wczesniej, nie ma ona sensu. Bo czy dolicze ten czas zuzyty na kawe czy nie, taka srednia bedzie zupelnie bezuzyteczna. Chyba ze z jakiegos powodu chcialbym brac udzial w wyscigu rowerowym polaczonym z zawodami w szybkim piciu kawy. Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

W dniu czwartek, 17 października 2013 11:14:47 UTC+2 użytkownik Iguan_007 napisał:

Za innych nie bede sie wypowiadal, ja GPS nie wylaczam. Ale takiej sredniej nigdy do niczego nie uzywam. Bo, tak jak napisalem wczesniej, nie ma ona sensu. Bo czy dolicze ten czas zuzyty na kawe czy nie, taka srednia bedzie zupelnie bezuzyteczna. Chyba ze z jakiegos powodu chcialbym brac udzial w wyscigu rowerowym polaczonym z zawodami w szybkim piciu kawy.

:-) No ja sobie poprostu codziennie spisuję licznik do małego excelika, w sensie dystans i czas jazdy. Średnia jakby sama się wylicza, ale to tez mi mniej potrzebne, no powiedzmy ,że jak biorę rok po roku to miło widzieć, że ta średnia powolutku ale rośnie (metoda liczenia niezmienna). Natomiast bardziej cenna jest dla mnie informacja ile spędziłem "w siodle", np. żona ma pretensję, że za dużo jeżdżę, a ja jej bach "spójrz Kochanie, jeździłem w tym roku raptem 200h ,toż to niespełna 7 dni":-)
Ale tak serio to faktycznie wszystkie te rzeczy sobie skrupulatnie notuję i czasem w jesienne/zimowe wieczory spoglądam na rok 2009 gdzie przejechałem raptem 2 tys km ze średnią 18km/h, a później na bieżący rok gdzie mam 4 tys. i średnią 21.5km/h i jakoś tak mi miło, bo wiem, że poprawienie się choć o 1 km/h jest całkiem niezłym wynikiem dla mnie:-)

--
Pozdr.
Cynio

On 2013-10-16, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

No ale taka srednia w miescie jest nijak miarodajna bo co ona niby wyraza?

a co chcesz żeby wyrażała? jest to według mnie prędkość średnia z jaką poruszał się dany rowerzysta, z naciskiem na poruszał się.

Chcialbym zeby wyrazala czas jaki z grubsza jest potrzebny do pokonania X
kilometrow w miescie.

Jeden bedzie powoli dotaczal sie do czerwonego swiatla i bedzie mu to licznik

liczyl z mniejsza predkoscia a drugi stanie deba przed samymi swiatlami i

nie bedzie mu to zanizalo sredniej, obaj dojada w tym samym czasie na miejsce

i beda mieli rozna srednia :-)

Jeśli wliczysz w to postoje to dalej średnia będzie różna dla powyższego przykładu.

W jaki sposob? Obaj przejada ten sam dystans w tym samym czasie. Nie ma mozliwosci
zeby tu srednia byla inna dla tego co zatrzymuje sie i stoi i dla tego co sie caly
czas toczy.

--
Artur

W dniu środa, 16 października 2013 13:18:21 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

> a co chcesz żeby wyrażała? jest to według mnie prędkość średnia z jaką poruszał się dany rowerzysta, z naciskiem na poruszał się.

>

Chcialbym zeby wyrazala czas jaki z grubsza jest potrzebny do pokonania X

kilometrow w miescie.

No i to z grubsza będzie bardzo z grubsza, bo czas o którym mówisz będzie mocno uzależniony od trasy, godziny przemieszczania się i innych czynników, niezależnie czy postoje wliczysz do średniej czy nie.

> Jeśli wliczysz w to postoje to dalej średnia będzie różna dla powyższego przykładu.

>

W jaki sposob? Obaj przejada ten sam dystans w tym samym czasie.

Mea culpa nie zauważyłem, że całkowity czas przejazdu ma być ten sam. Oczywiście masz rację.


--
Pozdr.
Cynio

On 2013-10-16, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

Chcialbym zeby wyrazala czas jaki z grubsza jest potrzebny do pokonania X

kilometrow w miescie.

No i to z grubsza będzie bardzo z grubsza, bo czas o którym mówisz będzie mocno uzależniony od trasy, godziny przemieszczania się i innych czynników, niezależnie czy postoje wliczysz do średniej czy nie.

Moze i mozliwe, chociaz u mnie to srednia (z calosci, nie tylko ruchu)
po Wawie wychodzi cos ok. 20-25 km/h wiec jest to juz jakies zalozenie
ktore moze sie przydac w wyliczaniu czasu dojazdu do punktu X. Roweru
w miescie uzywam jako srodek transportu wiec istotny jest dla mnie
czas w jakim dojazde z punktu A do punktu B a nie osiagniecia - wiec
podawanie sredniej w miescie bez liczenia postojow na swiatlach itd.
jest IMHO bezsensowna.

--
Artur

W dniu środa, 16 października 2013 14:42:36 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

Roweru w miescie uzywam jako srodek transportu wiec istotny jest dla mnie

czas w jakim dojazde z punktu A do punktu B a nie osiagniecia - wiec

podawanie sredniej w miescie bez liczenia postojow na swiatlach itd.

jest IMHO bezsensowna.

Dla mnie w ogóle nie potrzeba średniej (jakkolwiek liczonej) do określenia czasu potrzebnego do przejechania z punktu A do punktu B w znanym mieście.
Natomiast średnia z jazdy przydaje mi się na porównywanie się na przestrzeni ostatnich miesięcy, lat. Czy rośnie ,czy maleje tak aby mieć lekką satysfakcję lub powód do częstszego jeżdżenia:-) Dlatego rzadko odnoszę się do średniej z pojedynczego przejazdu/wycieczki.. Ale notuję skrupulatnie:-)
No i najważniejsze, moją średnią łatwo wyliczyć uzyskać itp. Nie zastanawiam się jadąc do sklepu rowerowego po części ile czasu w nim spędzę, co by odjąć od czasu jazdy, no chyba, żeby nie odejmować ale to już chyba bez sensu.

--
Pozdr.
Cynio

Dnia 16.10.2013 Cynio <cyniczny0@gmail.com> napisał/a:

Roweru w miescie uzywam jako srodek transportu wiec istotny jest dla mnie

czas w jakim dojazde z punktu A do punktu B a nie osiagniecia - wiec

podawanie sredniej w miescie bez liczenia postojow na swiatlach itd.

jest IMHO bezsensowna.

Dla mnie w ogóle nie potrzeba średniej (jakkolwiek liczonej) do określenia czasu potrzebnego do przejechania z punktu A do punktu B w znanym mieście.

Jeszcze wszedzie w Wawie nie bylem wiec mi sie przydaje ;-) Patrze na GMaps, wychodzi np 15 km i wiem ze z grubsza mi trzeba ponad 40 a nie 30 minut.

Natomiast średnia z jazdy przydaje mi się na porównywanie się na przestrzeni ostatnich miesięcy, lat. Czy rośnie ,czy maleje tak aby mieć lekką satysfakcję lub powód do częstszego jeżdżenia:-) Dlatego rzadko odnoszę się do średniej z pojedynczego przejazdu/wycieczki. Ale notuję skrupulatnie:-)

No tutaj sie zgadzam, ale srednia z miasta nijak przeklada sie na kondycje tzn. nie jest to miarodajne przelozenie. Ja tam na kazdy wyjazd odpalam Endomondo
i wybieram "Cycling, transport" jak uzywam roweru jako srodka transportu
albo "Cycling, sport" jak jade na trening wiec w statystykach mam to
rozdzielone.

No i najważniejsze, moją średnią łatwo wyliczyć uzyskać itp. Nie zastanawiam się jadąc do sklepu rowerowego po części ile czasu w nim spędzę, co by odjąć od czasu jazdy, no chyba, żeby nie odejmować ale to już chyba bez sensu.

Do glowy by mi nie przyszlo zeby liczyc to samemu w dobie smartfonow ;-)

--
Artur

W dniu środa, 16 października 2013 22:54:17 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

Do glowy by mi nie przyszlo zeby liczyc to samemu w dobie smartfonow ;-)

O i tu mnie zaciekawiłeś.
Jak jedziesz na wycieczkę, załóżmy startujesz o 9:00 wracasz o 17:00, po drodze zwiedzasz sobie piękne ruiny dwóch zamków. Powiedzmy spędzasz tam dwa razy po pół godziny. Czy w smartfonie jakoś zaznaczasz, żeby nie liczył czasu, czy do średniej liczysz cały czas spędzony na wycieczce?

--
Pozdr.
Cynio

W dniu czwartek, 17 października 2013 11:22:29 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

Robie pauze w Endomondo/Google My Tracks i tyle - ma ta jedynie w moim

przypadku ta wade, ze albo zapomne ta pauze wlaczyc albo pozniej

wylaczyc ;-)

Kurcze to jednak nie dla mnie, bo podobnie jak Ty pewnie zapominałbym go wyłączyć/włączyć, a tak nie muszę się o to kłopotać, bo z licznika mam zawsze dane. Fakt że z samej jazdy, ale na moje potrzeby to zdecydowanie wystarcza. --
Pozdr.
Cynio

On 2013-10-17, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

Do glowy by mi nie przyszlo zeby liczyc to samemu w dobie smartfonow ;-)

O i tu mnie zaciekawiłeś.
Jak jedziesz na wycieczkę, załóżmy startujesz o 9:00 wracasz o 17:00, po drodze zwiedzasz sobie piękne ruiny dwóch zamków. Powiedzmy spędzasz tam dwa razy po pół godziny. Czy w smartfonie jakoś zaznaczasz, żeby nie liczył czasu, czy do średniej liczysz cały czas spędzony na wycieczce?

Robie pauze w Endomondo/Google My Tracks i tyle - ma ta jedynie w moim
przypadku ta wade, ze albo zapomne ta pauze wlaczyc albo pozniej
wylaczyc ;-)

--
Artur

On 2013-10-16 14:24, Cynio wrote:

No i to z grubsza będzie bardzo z grubsza, bo czas o którym mówisz będzie mocno uzależniony od trasy, godziny przemieszczania się i innych czynników, niezależnie czy postoje wliczysz do średniej czy nie.

Istnieje hipoteza, że średnia "brutto" po mieście będzie wyrażała to
mniej "z grubsza" niż "netto" (z ruchu). I o to właśnie chodzi.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

W dniu środa, 16 października 2013 13:18:21 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

On 2013-10-16, Cynio <cyniczny0@gmail.com> wrote:

>> No ale taka srednia w miescie jest nijak miarodajna bo co ona niby wyraza?

>

> a co chcesz żeby wyrażała? jest to według mnie prędkość średnia z jaką poruszał się dany rowerzysta, z naciskiem na poruszał się.

>

Chcialbym zeby wyrazala czas jaki z grubsza jest potrzebny do pokonania X

kilometrow w miescie.

To się nazywa, OIDP, "prędkość handlowa". Taka średnia od drzwi do drzwi.

Kwestia, co kto chce wiedzieć. Licznik rowerowy stara się pokazywać
osiągi rowerzysty niezależnie od świateł, czyli niejako obrazować
formę rowerzysty i takiej właśnie informacji potrzebuje rafaello.
Potrzebujesz innej informacji - użyj innego narzędzia, np. zegarka.
Wynuki OCZYWIŚCIEbędą różne dla tego samego przejazdu.

On Wed, 16 Oct 2013, Cynio wrote:

W dniu środa, 16 października 2013 12:53:54 UTC+2 użytkownik AZ napisał:

No ale taka srednia w miescie jest nijak miarodajna bo co ona niby wyraza?

a co chcesz żeby wyrażała? jest to według mnie prędkość średnia z jaką poruszał się dany rowerzysta, z naciskiem na poruszał się.

  Z naciskiem na "odpoczywał w międzyczasie".

pzdr, Gotfryd

Cynio <cyniczny0@gmail.com> w wiadomości
<news:0b31e8f0-f1e2-4f95-ac02-ba6357c39cdagooglegroups.com>
napisał:

Natomiast podważam stwierdzenie, że do średniej prędkości
powinno się wliczać czas postojów.

Zależy do której średniej prędkości :)

Bo zasadniczo to określa się dwie:
- średnia prędkość ruchu
- średnia prędkość podróży

--
ptysiek

Cynio wrote:

W dniu środa, 16 października 2013 11:38:33 UTC+2 użytkownik cytawa
napisał:

Ale liczy czasy bardzo wolnej jazdy.

Ależ oczywiście i z tym nie dyskutuję. Sam z reguły jeżdżąc do/z pracy z
prędkościami około 25-26 km/h, po sprawdzeniu czasu jazdy i odległości
(nie mam licznika ze średnią) wychodzą mi średnie z przedziałów 21-22km/h.
Ot chociażby dzisiaj, odległość 13,31 km, czas jazdy 35 min, stąd średnia
niecałe 23 km/h. Czas przejazdu z postojami to około 40 min.

 Natomiast podwaĹźam stwierdzenie, Ĺźe do średniej prędkości powinno się
 wliczać czas postojĂłw.

Ale tak właśnie liczona średnia bardzo zależy od stylu jazdy - czy widząc czerwone światło zwalniasz powoli, czy na pełnej prędkości dojeżdzasz do linii zatrzymania i uskuteczniasz gwałtowne hamowanie. A to bez sensu.
Oszczędność energii wskazuje na zwolnienie do takiej prędkości, dojechać do linii zatrzymania w momencie zapalenia się zielonego.


Co innego postoje w "ruchu turystycznym" - na zwiedzanie, zakupy, jakieś pieczątki do książeczki wycieczek kolarskich itp. Nie są nieuniknione - więc można nie liczyć.


Krzysiek

W dniu środa, 16 października 2013 17:54:44 UTC+2 użytkownik Krzysiek napisał:

Ale tak właśnie liczona średnia bardzo zależy od stylu jazdy - czy widząc czerwone światło zwalniasz powoli, czy na pełnej prędkości dojeżdżasz do linii zatrzymania i uskuteczniasz gwałtowne hamowanie.

Serio widujesz rowerzystów, którzy tak robią? Bo pewnie wielu rowerzystów (a może jednak nie:-)) liczy średnią w taki sposób jak ja liczę i jakoś nie widuję przez to ludzi gnających na maksa do czerwonego i nagle hamujących. Dla mnie po prostu jest to łatwiejsze, bo nie muszę w jakiś specjalny sposób kwalifikować/dzielić przerw na te co mam wliczać i te co mam nie wliczać do średniej. Mam czas jazdy, ma dystans przejechany i już. Nie wspomnę o licznikach, które od razu podają średnią.

Co innego postoje w "ruchu turystycznym" - na zwiedzanie, zakupy, jakieś pieczątki do książeczki wycieczek kolarskich itp. Nie są nieuniknione - więc można nie liczyć.

Hmm a Iguan twierdzi, że powinno się liczyć:-)

--
Pozdr.
Cynio

On Thursday, October 17, 2013 2:10:33 AM UTC+10, Cynio wrote:

> Co innego postoje w "ruchu turystycznym" - na zwiedzanie, zakupy, jakieś > pieczątki do książeczki wycieczek kolarskich itp. Nie są nieuniknione - więc > można nie liczyć.
> Hmm a Iguan twierdzi, że powinno się liczyć:-)

Nie napisalem ani slowa o wyjazdach turystycznych. Nie baw sie w manipulacje moimi wypowiedziami bo marnie Ci to wychodzi. Co innego odliczanie czasu ktory ktos spedzil w drodze po pracy na zlapanie oddechu (tak mozna zrobic cala trase 1km sprintami), co innego doliczanie czasu zwiedzania. Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

On 2013-10-16 11:38, cytawa wrote:

Ale liczy czasy bardzo wolnej jazdy. Wyjezszajac z miasta mam srednio ok
21 na godz a prawie caly czas jade okolo 30.

To tak jak u mnie. Próba utrzymania prędkości (chwilowej) w przedziale
25-30km/h przekłada się na 19-22km/h średniej.

Przypuśćmy, że chcę dojechać do lasu. W tym celu muszę przejechać 15km
przez miasto.

<V> = 19km/h => T = 47 min
<V> = 22km/h => T = 41 min

Rozrzut T jest duży, bo między przejechaniem na "ciemnym
pomarańczowym", a zaliczeniem całego cyklu na skrzyżowaniu są nawet 2
minuty różnicy. Na trasie do tego lasu mam pewnie ze 30 sygnalizacji.

Ale najważniejsza jest sytuacja, kiedy się już dojedzie. 25km/h po
mieście to jest dla mnie prędkość wypoczynkowa - w ogóle nie czuję
zmęczenia mięśni nóg. Dojeżdżam do lasu i mogę od razu docisnąć.
Przy próbie jazdy 30km/h będę już wyraźnie czuł różnicę i będzie
to miało wpływ na przyjemność z jazdy w terenie. Dlatego chętnie
poświęcam 12 minut na dojeździe ;).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

On 2013-10-16 10:00, Cynio wrote:

Ale prędkość średnią (przynajmniej rowerową) od zawsze liczy się (liczę), bez uwzględniania postojów. Nawet liczniki rowerowe są tak skonstruowane, aby czas jazdy zatrzymywać podczas postojów i nie uwzględniać do średniej prędkości.

Oczywiście, że tak jest. Ale w mieście taka wartość nie jest mariodajna.
Jeśli ktoś ma pecha, to na trasie spędzi 1/3 czasu na światłach i
1/3 w korku (nawet jeśli jedzie, to raczej wolno).

Do tego dochodzi też styl jazdy.
Jeśli widzę 50-100m przed sobą czerwone światło, to zwalniam do
prędkości poniżej 10km/h, bo wolę się toczyć niż stać (oczywiście
pod warunkiem, że nikomu tym nie utrudniam życia). Ale ktoś inny
może woleć dojechać na pełnym gazie do świateł i dać ostro po
hamulcach.
Różnica w średniej prędkości (z jazdy!) będzie ogromna (nawet >=10%).

Drugą sprawą jest układ świateł, czyli tzn. "zielona fala". Jeśli
ktoś jeździ trasą regularnie, to wie, ile warto jechać. Ja wiem, że
na niektórych odcinkach w moim mieście nie warto jechać 25-30km/h, bo
się potem trzeba toczyć lub stać (j/w). Prędkość "zielonej fali" jest
wyższa lub niższa, przy czym zawsze łatwiej jest trafić przy niższej.

I tak dalej.

Oczywiście wszystko zależy od tego, po co komu ta średnia :).
Można chcieć zaimponować nieznanym ludziom w Internecie (bez sensu) lub
znajomej modelce (jest sens). Ale można też móc jakoś przewidywać czas
przejazdu lub np. testować sensowność roweru jako środka transportu.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

W dniu środa, 16 października 2013 20:50:00 UTC+2 użytkownik Piotr Kosewski napisał:

On 2013-10-16 10:00, Cynio wrote:

> Ale pr�dko�� �redni� (przynajmniej rowerow�) od zawsze liczy si� (licz�), bez uwzgl�dniania postoj�w. Nawet liczniki rowerowe s� tak skonstruowane, aby czas jazdy zatrzymywa� podczas postoj�w i nie uwzgl�dnia� do �redniej pr�dko�ci.



Oczywi�cie, �e tak jest. Ale w mie�cie taka warto�� nie jest mariodajna.

Je�li kto� ma pecha, to na trasie sp�dzi 1/3 czasu na �wiat�ach i
1/3 w korku (nawet je�li jedzie, to raczej wolno).

Zgadza się, i wtedy niezależnie jaką średnią bierzesz może grubo się pomylić, po prostu raz więcej czasu spędzisz na światłach raz mniej.

Drug� spraw� jest uk�ad �wiate�, czyli tzn. "zielona fala". Je�li
kto� je�dzi tras� regularnie, to wie, ile warto jecha�. Ja wiem, �e
na niekt�rych odcinkach w moim mie�cie nie warto jecha� 25-30km/h, bo
si� potem trzeba toczy� lub sta� (j/w). Pr�dko�� "zielonej fali" jest wy�sza lub ni�sza, przy czym zawsze �atwiej jest trafi� przy ni�szej.

Też się zgadza, a czasem układ świateł jest taki że warto jechać powyżej 25 km/h, i taka wiedza jest cenna do poruszania się po mieście, a nie sam sposób liczenia średniej z poszczególnych przejazdów.

Oczywi�cie wszystko zale�y od tego, po co komu ta �rednia :).

Mo�na chcie� zaimponowa� nieznanym ludziom w Internecie (bez sensu) lub
znajomej modelce (jest sens).

Już pisałem do czego używam średniej. Chwalić sie nie ma czym, bo moje prędkości nie są zbyt imponujące

--
Pozdr.
Cynio

On Wed, 16 Oct 2013, Raffaello wrote:

AZ wrote:

A no to w takim razie wszystko jasne i tu sie zgadzam, ze srednia 30 km/h w
miescie bez wliczania postojow nie jest jakims super osiagnieciem tyle, ze
to jak podawanie dlugosci penisa wraz z kregoslupem...

Cóż, zawsze możesz do czasu przejazdu do pracy czy na uczelnię dodawać jeszcze
te minuty, które spędzasz na porannej toalecie, jedzeniu, ubieraniu się...

  Nie ma sensu.
  Dolicza się ten czas, kiedy jesteś "w ruchu" w rozumieniu przepisów
o ruchu drogowym - czyli kiedy MUSISZ (masz obowiązek, dla ścisłości)
stać, a nie kiedy CHCESZ stać.

  Z tego samego powodu średnia "samochodowa" po mieście wychodzi tak sobie.

pzdr, Gotfryd

live_evil pisze:

35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.
Naście lat temu dojeżdżałem do szkoły średniej rowerem 38km i regularnie
miałem średnie powyżej 30km/h. Dobrze, że nie wiedziałem, że się nie da.

Za dlugo jezdze rowerem, zeby mi taki kit wciskac, ze takie predkosci SREDNIE sa osiagalne bez problemu. Owszem trenujacy zawodnik to wykreci ale tez jest niezle spocony.

I ze babcie jezdza 20 km/h po miescie. Chyba ze z gory.


Jan Cytawa

On 16.10.2013 11:28, cytawa wrote:

live_evil pisze:

35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.
Naście lat temu dojeżdżałem do szkoły średniej rowerem 38km i regularnie
miałem średnie powyżej 30km/h. Dobrze, że nie wiedziałem, że się nie da.

Za dlugo jezdze rowerem, zeby mi taki kit wciskac, ze takie predkosci
SREDNIE sa osiagalne bez problemu. Owszem trenujacy zawodnik to wykreci
ale tez jest niezle spocony.

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla innych.

--
live_evil

On Wednesday, October 16, 2013 7:47:32 PM UTC+10, live_evil wrote:

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla innych.

Jako srednia w miescie na 25kg rowerze? Nie zartuj. Chyba, ze ta jazda "po miescie" oznacza TT po obwodnicy ;)


Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

Dnia pięknego Wed, 16 Oct 2013 11:47:32 +0200 osobnik zwany live_evil
napisał:

On 16.10.2013 11:28, cytawa wrote:

live_evil pisze:

35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie
jest jakimś wielkim wyczynem.
Naście lat temu dojeżdżałem do szkoły średniej rowerem 38km i
regularnie miałem średnie powyżej 30km/h. Dobrze, że nie wiedziałem,
że się nie da.

Za dlugo jezdze rowerem, zeby mi taki kit wciskac, ze takie predkosci
SREDNIE sa osiagalne bez problemu. Owszem trenujacy zawodnik to wykreci
ale tez jest niezle spocony.

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla
innych.

to, że zawodowcy jeżdżą 60kmh nie oznacz, że jest to standardowa prędkość dojazdu do pracy po mieście



--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości? -Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett

live_evil pisze:

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla
innych.

wskaz mi zdanie, w ktorym napisalem, ze taka predkosci nie jest osiagalna dla innych a nawet, ze jest dla mnie nieosiagalna. Raczej napisalem ze jest osiagalna. Nie przekonasz mnie jednak, ze po miescie jest bezproblemowa nawet dla wprawionych, a co mowic dla babc.
To zawsze spory wysilek. A poza tym jazda ponad 30 km/h wdluz rzedu stojacych samochodow jest czystym kretynizmem a tak czesto masz w miescie.

Jan Cytawa

On 2013-10-16 11:47, live_evil wrote:

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla
innych.

Ale prędkości rowerzystów zawodowych są dobrze znane. Można też dość
łatwo (choć grubo) oszacować moc przy takiej prędkości.
35 km/h na rowerze to naprawdę dużo. Nawet na świetnie przygotowanej
do jazdy szosówce. Opór powietrza robi swoje.

No ale na końcu wszystko zależy od celu. Np. dojazd do pracy -
jedni chcą po prostu dojechać, przypiąć rower i usiąść do biurka.
Inni mogą sobie pozwolić na ociekanie potem, bo wezmą prysznic i się
przebiorą, ale to zajmie im 20 minut. Musieliby dojeżdżać z 50 km, żeby
naprawdę oszczędzić czas.

A niektórzy (tak jak czasem ja) jeżdżą po mieście dla treningu. Wtedy
jedzie się szybko i wraca do domu ze strugami wyschniętej soli na
twarzy :).

Realny przykład. Moja mama (56-lat) jeździ po Warszawie z prędkością
10-15 km/h, czyli naprawdę wolno. Ale (pomijając jakieś srogie upały) w
ogóle się nie odróżnia od kogoś, kto przyjechał autobusem. Dla niej
rower jest naprawdę wygodnym środkiem transportu - prawie bez
niechcianych efektów ubocznych. A przecież o to właśnie chodzi.

Inny przykład: ludzie dojeżdżający rowerem do sklepu. Najłatwiej
to odczuć w ciasnych Biedronkach. Czasem na mieszczuchu przyjeżdża
taka 20-latka, że można by z niej zjeść sushi. A czasem trafi się taki
ktoś (zazwyczaj facet 25-35 lat na wypasionym fullu), że stoję na końcu
alejki i czekam, aż przejdzie, bo boję się o niego otrzeć :D. I to jest
7 rano, więc pewnie nie wraca z maratonu.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Dnia 16.10.2013 Piotr Kosewski <piotr.kosewski@mail.nowhere> napisał/a:

On 2013-10-16 11:47, live_evil wrote:

To, że dla ciebie nie są osiągalne, nie oznacza, że nie są osiągalne dla
innych.

Ale prędkości rowerzystów zawodowych są dobrze znane. Można też dość
łatwo (choć grubo) oszacować moc przy takiej prędkości.
35 km/h na rowerze to naprawdę dużo. Nawet na świetnie przygotowanej
do jazdy szosĂłwce. OpĂłr powietrza robi swoje.

Moze i jazda 35 km/h to nie jest jakies osiagniecie dla kogos kto regularnie jezdzi, ale zeby miec taka srednia to trzeba naprawde cisnac. Niestety czasami trzeba zwolnic na zakrecie, skrzyzowaniu, jechac pod wiatr, jechac pod gore a wtedy srednia leci nieublaganie
w dol :-)

--
Artur

On 2013-10-16 23:07, AZ wrote:

Moze i jazda 35 km/h to nie jest jakies osiagniecie dla kogos kto
regularnie jezdzi, ale zeby miec taka srednia to trzeba naprawde
cisnac. Niestety czasami trzeba zwolnic na zakrecie, skrzyzowaniu,
jechac pod wiatr, jechac pod gore a wtedy srednia leci nieublaganie
w dol :-)

W innym poście wkleiłem wyniki z triathlonu. 45km. Pomijając czołówkę,
która w innych okolicznościach mogłaby to robić zawodowo (i która jeździ
na rowerach TT), ludzie wykręcili właśnie średnie w okolicy 35km/h. Na
pustej, płaskiej trasie. Na rowerach szosowych.

Jeśli mi tu jakiś człowiek opowiada, że on z taką średnią jeździ do
pracy na trekkingu, to po prostu trudno jest mu uwierzyć.
1km do pracy ma? Przed wyjazdem robi sobie kroplówkę z glukozy? :)

No chyba że pod tymi nickami kryją się zawodowi kolarze, którzy
w takim tempie dojeżdżają na treningi. W to też mi trudno uwierzyć,
bo zapewne większość dojeżdża samochodem :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Akarm wrote:

W dniu 2013-10-15 08:15, cytawa pisze:

Raffaello pisze:

Po prostu normalna jazda do
pracy :)
30-35 km/h to nie jest wcale tak duĹźo.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z
sakwami.

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.

E tam, nie znasz się.
Skoro ktoś pisze, że 35 km/godz po mieście dla niego jest niewiele, to
chyba wie co pisze. Cieniasy wygrywające Tour de Pologne mogą mu co
najwyżej buty czyścić.

Chwila chwila... Dla mnie prędkość standardowa przelotowa to 30. Niezależnie, czy lecę SLRem, czy VG3. Natomiast w tym sezonie w zdecydowanej większości dystansów na liczniku pokazuje mi się 33-36 km/h i jest to wynik dobrego przygotowania, oraz rozjeżdżenia właśnie w kilku maratonach i innych długodystansowych wyjazdach rowerowych.
A do startujących w TdP jest mi baaaaardzo daleko niestety. Nie te nogi, nie te kolana, nie ten organizm.

On Tue, 15 Oct 2013, cytawa wrote:

Raffaello pisze:

30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z sakwami.

[...]

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.

  Nic nie pisał, że w obie strony ;)
  Nie cała Polska jest płaska jak stół!
(a było o dojeździe *DO* pracy, czyż nie?)

pzdr, Gotfryd

cytawa wrote:

Raffaello pisze:

20 km/h to starsze panie mają na wsi.

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy
:) 30-35 km/h to nie jest wcale tak duĹźo. Czasami spotykam ludzi, ktĂłrzy
niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.
30 km/h bezproblemowo daje się utrzymać na zwyczajnym trekkingu z sakwami.
To jest nic innego jak kwestia wyćwiczenia wytrzymałości, a jeżdżąc w
mieście tą da się wyrobić w ciągu roku jeżdżenia w sezonie.

Ustaw sobie lepiej licznik bo cos ci zawyza.

A dlaczego tak twierdzisz, skoro:
- był kalibrowany na prostej z taśmą na oponie
- był sprawdzany z innymi licznikami znajomych
- dane z niego są potwierdzone przez Endomondo i GPS
?
Może to inni nie dają rady? Nie trenują i nie mają tyle siły, aby jechać z przyzwoitymi prędkościami? :>>>

On 2013-10-15 22:14, Raffaello wrote:

A dlaczego tak twierdzisz, skoro:
- był kalibrowany na prostej z taśmą na oponie
- był sprawdzany z innymi licznikami znajomych
- dane z niego są potwierdzone przez Endomondo i GPS
?
Może to inni nie dają rady? Nie trenują i nie mają tyle siły, aby jechać z
przyzwoitymi prędkościami? :>>>

Zacznijmy od tego, Ĺźe 90% rowerzystĂłw w ogĂłle nie "trenuje",
w sensie jakiegoś celowego, planowanego działania.

Tak było 20 lat temu, jak w miastach jeździły głównie dzieci
i "trenujący" zapaleńcy. Dziś rower jest już bardzo popularny
wśród ludzi, którzy nie wiedzą, co to jest pulsometr. Dla nich
35 km/h to jest często życiowe max, a nie średnia do pracy.

I jeszcze jedna dygresja. Porównywanie się do zawodowców w peletonie
jest oczywiście bez sensu. Stąd pomysł:

http://startlist.pl/zawody/3/wyniki/2013-garmin-iron-triathlon-slesin

Ludzi startujących w tych zawodach możemy nazwać bardzo sprawnymi
hobbystami. I oni na szosowych rowerach przejechali 45 km ze średnią
zbliżoną do tej, z którą supermani z wątku jeżdżą do pracy. Jakiś
komentarz? :D

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

On Sunday, October 13, 2013 8:19:30 PM UTC+10, Raffaello wrote:

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy :)

30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo. Czasami spotykam ludzi, którzy niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.

Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach. 35km/h po miescie to bardzo duzo i szczerze mowiac nie wierze zebys byl w stanie taka _srednia_ osiagnac, szczegolnie ze podobno Twoj rower wazy 25kg. Nie hamujesz przed swiatlami/skrzyzowaniami? Nie rozpedzasz sie spod swiatel? Jaka musialbys miec predkosc chwilowa zeby Ci te 35km/h wyszlo? Zeby juz nie podawac swojego przykladu (generalnie nie jezdze po miescie), patrze na Strave na grupowe treningi mojego klubu kolarskiego, najszybszej grupy. Ludzie na szosowych rowerach, wiekszosc na karbonowych kolach, jadacy w peletonie (oslona przed wiatrem) na "miejskich" treningach maja srednia lekko powyzej 30km/h (przyznaje ze moje miasto jest gorzyste). Co jest oczywiste bo czasami jednak musza i do tych 10km/h zwolnic. Ty ich objezdzasz na swoim 25kg rowerze. Moze jednak sprawdz ten licznik. A moze podrzucisz zapis GPS z takiej swojej miejskiej jazdy ze srednia 30-35km/h?


Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

On 2013-10-16, Iguan_007 <iguan007@gmail.com> wrote:

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy :)

30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo. Czasami spotykam ludzi, którzy niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.

Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach. 35km/h po miescie to bardzo duzo i szczerze mowiac nie wierze zebys byl w stanie taka _srednia_ osiagnac, szczegolnie ze podobno Twoj rower wazy 25kg. Nie hamujesz przed swiatlami/skrzyzowaniami? Nie rozpedzasz sie spod swiatel? Jaka musialbys miec predkosc chwilowa zeby Ci te 35km/h wyszlo? Zeby juz nie podawac swojego przykladu (generalnie nie jezdze po miescie), patrze na Strave na grupowe treningi mojego klubu kolarskiego, najszybszej grupy. Ludzie na szosowych rowerach, wiekszosc na karbonowych kolach, jadacy w peletonie (oslona przed wiatrem) na "miejskich" treningach maja srednia lekko powyzej 30km/h (przyznaje ze moje miasto jest gorzyste). Co jest oczywiste bo czasami jednak musza i do tych 10km/h zwolnic. Ty ich objezdzasz na swoim 25kg rowerze. Moze jednak sprawdz ten licznik. A moze podrzucisz zapis GPS z takiej swojej miejskiej jazdy ze srednia 30-35km/h?

Przeciez napisal, ze nie wlicza do sredniej postojow :-)

--
Artur

On Wednesday, October 16, 2013 8:14:05 PM UTC+10, AZ wrote:

Przeciez napisal, ze nie wlicza do sredniej postojow :-)

No tak :)

Ale nawet jesli wyklucza postoje to chyba i tak musi kiedys zwalniac z tych 35km/h (a pozniej sie do nich rozpedzac). Chyba ze przeskakuje pieszych/skrecajace samochody/czerwone swiatla itd.

Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

Iguan_007 wrote:

On Wednesday, October 16, 2013 8:14:05 PM UTC+10, AZ wrote:

Przeciez napisal, ze nie wlicza do sredniej postojow :-)

No tak :)

Ale nawet jesli wyklucza postoje to chyba i tak musi kiedys zwalniac z
tych 35km/h (a pozniej sie do nich rozpedzac). Chyba ze przeskakuje
pieszych/skrecajace samochody/czerwone swiatla itd.

Pozdrawiam,
Iguan

Może ten licznik przestaje wliczać do średniej jak tylko prędkość spadnie poniżej 30km/h.

On 2013-10-16 12:37, Iguan_007 wrote:

No tak :)

Ale nawet jesli wyklucza postoje to chyba i tak musi kiedys zwalniac z tych 35km/h (a pozniej sie do nich rozpedzac). Chyba ze przeskakuje pieszych/skrecajace samochody/czerwone swiatla itd.

Chyba Ĺźe odpina licznik przy zatrzymywaniu i ruszaniu :).

Czasem jak wracam do domu i mam np. średnią 25.1, ale brakuje sił, to
odpinam na ostatnie kilkaset metrów :P. 25.1 wygląda dużo lepiej niż
24.9!

A potem otwieram zapis z GPS i czar pryska: 21-22... :(

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

W dniu 2013-10-16 12:37, Iguan_007 napisał(a)::

On Wednesday, October 16, 2013 8:14:05 PM UTC+10, AZ wrote:

Przeciez napisal, ze nie wlicza do sredniej postojow :-)

No tak :)

Ale nawet jesli wyklucza postoje to chyba i tak musi kiedys zwalniac
z tych 35km/h (a pozniej sie do nich rozpedzac). Chyba ze przeskakuje
pieszych/skrecajace samochody/czerwone swiatla itd.

Wątek tak się rozrósł, że nie wiem gdzie się podpiąć z moimi
spostrzeżeniami na temat średniej. W sumie na wysokiej średniej mi nie
zależy, bo jeżdżę głównie turystycznie, ale z samej ciekawości sprawdzam
licznik po wycieczce. No i jakoś nigdy na takich turystycznych trasach
(asfalt, teren, pagórki) na liczniku nie pojawiła mi się AV >= 20.
Postanowiłem więc kiedyś wracając na rowerze z pracy (jeżdżę
sporadycznie bo mam 35 km) uzyskać możliwie największą efektywność
przejazdu. Zwykle na tej trasie (trochę miasta, trochę lasu) osiągam
średnią 18 - 19 km/h, teraz postanowiłem od początku wycisnąć jak
najwięcej i obserwowałem średnią na bieżąco.
I cóż - okazało się, że średnia ma tę niemiłą właściwość, że bardzo
łatwo spada z byle powodu, a bardzo trudno i mozolnie się ją odrabia.
Spadki prędkości (np. na podjazdach) mają bowiem zwykle większą wartość
w stosunku do bieżącej średniej niż nadwyżki prędkości (na prostych
odcinkach). Ponadto im dłuższy przejechany dystans tym trudniej nadrobić
straty średniej, ale też wolniej ona spada - czysta matematyka zresztą.
Tym niemniej - mimo, że jeżdżę na góralu i mimo, iż trasa prowadzi w ok.
70 % szutrowo-gruntowymi drogami leśnymi udawało się utrzymać wskazania
na poziomie 19,8 - 20,3 i w rezultacie uzyskałem na całej trasie 20,3
(netto z licznika).
Oczywiście praktyczny zysk czasowy z takiego "sprężu" jest niewielki -
różnica w średniej o 1 km/h na dystansie 30 km daje około 5 min zysku
lub straty, a wysiłek był znacząco większy. Stwierdziłem więc, że chyba
lepiej dać sobie więcej luzu lub wyjechać te 5 min wcześniej.
Co ciekawe jadąc do pracy inną trasą, przez miasta, samymi asfaltami nie
udało mi się uzyskać lepszego wyniku (tylko 19,3 km/h) - okazuje się
bowiem, że większe znaczenie niż sama nawierzchnia ma bezkolizyjność,
prostota i dobra znajomość trasy. Unikając dróg o dużym ruchu trzeba się
trochę pokręcić po bocznych uliczkach, co nie sprzyja szybkiej,
równomiernej jeździe, sporo traci się też na światłach, skrzyżowaniach i
nawigowaniu - bo zwykle wyszukuję jakieś ciekawsze lub optymalniejsze warianty.
A na ostatniej wycieczce na Turbacz osiągnąłem AV = 8,6 km/h :)
--
Jacek G.

Jacek G. pisze:

licznik po wycieczce. No i jakoś nigdy na takich turystycznych trasach
(asfalt, teren, pagórki) na liczniku nie pojawiła mi się AV >= 20.
Postanowiłem więc kiedyś wracając na rowerze z pracy (jeżdżę
sporadycznie bo mam 35 km) uzyskać możliwie największą efektywność
przejazdu. Zwykle na tej trasie (trochę miasta, trochę lasu) osiągam
średnią 18 - 19 km/h, teraz postanowiłem od początku wycisnąć jak
najwięcej i obserwowałem średnią na bieżąco.
I cóż - okazało się, że średnia ma tę niemiłą właściwość, że bardzo
łatwo spada z byle powodu, a bardzo trudno i mozolnie się ją odrabia.

Widze,ze jestes normalny i masz dokladnie takie spostrzezenia jak ja.


Jan Cytawa

W dniu 2013-10-16 23:39, Jacek G. pisze:

Unikając dróg o dużym ruchu trzeba się
trochę pokręcić po bocznych uliczkach, co nie sprzyja szybkiej,
równomiernej jeździe, sporo traci się też na światłach, skrzyżowaniach

Na niektórych moich trasach przez centrum Warszawy nie jestem w stanie osiągnąć większej średniej niż np. 18km/h. Wynika to z ustawienia skrzyżowań i świateł. Co nie przeszkadza by prędkość maksymalna dochodziła w okolice 40km/h.
Natomiast najlepsze średnie wychodzą późnym wieczorem, gdy ulice są puste i uda się utrafić na części skrzyżowań na zielone światło.

Krzysztof

Krzysztof Olszak wrote:

W dniu 2013-10-16 23:39, Jacek G. pisze:

Unikając dróg o dużym ruchu trzeba się
trochę pokręcić po bocznych uliczkach, co nie sprzyja szybkiej,
równomiernej jeździe, sporo traci się też na światłach, skrzyżowaniach

Na niektĂłrych moich trasach przez centrum Warszawy nie jestem w stanie
osiągnąć większej średniej niż np. 18km/h. Wynika to z ustawienia
skrzyżowań i świateł. Co nie przeszkadza by prędkość maksymalna
dochodziła w okolice 40km/h.
Natomiast najlepsze średnie wychodzą późnym wieczorem, gdy ulice są
puste i uda się utrafić na części skrzyżowań na zielone światło.

Co nazywasz centrum Warszawy i dlaczego ono tak cię zwalnia?
Osobiście jeżdżę przez centrum i jakoś problemu nie mam specjalnego z uzyskaniem nieco wyższych średnich. I zazwyczaj nie pędzę więcej jak 35-37 km/h maksymalnej, bo więcej nie ma po co. No chyba, że jakaś uliczka w dół.

W dniu 2013-10-18 13:45, Raffaello pisze:

Co nazywasz centrum Warszawy

Funkcjonalne centrum Warszawy to Śródmieście oraz teren do kluczowych miejsce w dzielnicach sąsiednich. Co mniej więcej obejmuje teren miasta w granicach z lat 1916-51.

i dlaczego ono tak cię zwalnia?

Bo takie są warunki drogowe.

Osobiście jeżdżę przez centrum i jakoś problemu nie mam specjalnego z
uzyskaniem nieco wyższych średnich.

To akurat zaleĹźy od wybranej trasy a takĹźe pory dnia.

Krzysztof

Iguan_007 wrote:

On Sunday, October 13, 2013 8:19:30 PM UTC+10, Raffaello wrote:

Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy
:)

30-35 km/h to nie jest wcale tak duĹźo. Czasami spotykam ludzi, ktĂłrzy

niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.

Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach.

Ale ja nie pisałem o średniej 35km/h tylko o takiej przelotowej.
Ty też nie umiesz czytać ze zrozumieniem, czy w ogóle czytanie sprawia ci problem?

W dniu środa, 16 października 2013 23:55:13 UTC+2 użytkownik Raffaello napisał:

Iguan_007 wrote:
>> Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do pracy
>> 30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo. Czasami spotykam ludzi, którzy
>> niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.
> Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach.

Ale ja nie pisałem o średniej 35km/h tylko o takiej przelotowej.

Zaraz, zaraz, to zdefiniuj może co rozumiesz przez prędkość przelotową? Wikipedia podaje coś takiego:
"Prędkość przelotowa - średnia prędkość, z jaką porusza się statek powietrzny podczas lotu." ;) Ale pewnie nie o to ci chodzi.
No i podaj jaką AV wskazuje ci licznik - to będzie jakaś podstawa do dyskusji, bo obecnie, to chyba nie wiadomo o czym rozmawiamy i stąd takie rozbieżności w opiniach czy da się osiągnąć te 30-35 km/h czy się nie da.
--
Jacek G.

Jacek G. wrote:

>> Eeeee, ale jakie treningi sprinterskie? Po prostu normalna jazda do
>> pracy 30-35 km/h to nie jest wcale tak duĹźo. Czasami spotykam ludzi,
>> którzy niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.
> Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach.

Ale ja nie pisałem o średniej 35km/h tylko o takiej przelotowej.

Zaraz, zaraz, to zdefiniuj może co rozumiesz przez prędkość przelotową?
Wikipedia podaje coś takiego: "Prędkość przelotowa - średnia prędkość, z
jaką porusza się statek powietrzny podczas lotu." ;)

Dokładnie o coś takiego mi chodzi, przy czym bym to określił jaką prędkość marszowa, która jestem w stanie utrzymać na prostej gładkiej jezdni przez dłuższy okres czasu kiedy na ruch roweru nie wpływają żadne czynniki zewnętrzne poza ewentualnie wiatrem.

Ale pewnie nie o to ci
chodzi. No i podaj jaką AV wskazuje ci licznik - to będzie jakaś podstawa do
dyskusji, bo obecnie, to chyba nie wiadomo o czym rozmawiamy i stąd takie
rozbieżności w opiniach czy da się osiągnąć te 30-35 km/h czy się nie da.

Średnia dzisiejsza dosyć słaba, 37km dystansu - AVG:25.39km/h, ale było trochę kręcenia po uliczkach w Warszawie.
Inny przykład: AVG: 27.13 km/h dla dystansu 26km.

A jeśli chodzi o dłuuuuższe:
DST 310.40km Czas 12:31 AVG 24.80km/h

Wystarczy?

Raffaello pisze:

Średnia dzisiejsza dosyć słaba, 37km dystansu - AVG:25.39km/h, ale było trochę
kręcenia po uliczkach w Warszawie.

Zaczynasz wreszcie wyjasniac szczegoly. Przyznajesz ze miasto ci obniza srednia. Gdybys tylko po uliczkach jezdzil to i 20 moglo by byc wyczynem.

A jeśli chodzi o dłuuuuższe:
DST 310.40km
Czas 12:31
AVG 24.80km/h

To dowodzi, ze nie jestes z innej gliny niz ja. Tez potrafie tak jechac. A to znaczy ze trzeba niezle zapiepszac by osiagac takie przecietne jakie podajesz. A ludzie dojezdzajac do pracy nie chca byc spoceni i na pewno jezdza wolniej.

Jan Cytawa

On Thursday, October 17, 2013 7:55:13 AM UTC+10, Raffaello wrote:

>> 30-35 km/h to nie jest wcale tak dużo. Czasami spotykam ludzi, którzy

>> niekurwiersko jeżdżą jeszcze szybciej i wcale nie są szoszonami.

> Takie bajki to mozna opowiadac komus kto nie ma pojecia o rowerach.


Ale ja nie pisałem o średniej 35km/h tylko o takiej przelotowej.

Ty też nie umiesz czytać ze zrozumieniem, czy w ogóle czytanie sprawia ci problem?

1. Co to jest "taka predkosc przelotowa"? Podzielisz sie zapisem GPS z takiego przejazdu?
2. Potrafisz rozmawiac bez nieudolnego obrazania dyskutantow?
3. Dlaczego ponizej mowiles o sredniej skoro nie piszesz o sredniej a o "przelotowej"?

35km/h na dystansie kilku km, zwłaszcza dla wprawionego rowerzysty nie jest jakimś wielkim wyczynem.

Jedna minuta postoju na swiatlach + jedna minuta jazdy z predkoscia 40 km/h i wychodzi Ci srednia 20 km/h.

Nie wiem jak ty, ale ja nie wliczam do swoich średnich czasów postojów

Pozdrawiam,   Iguan   --
Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia

Mam się czym chwalić bo jeżdżę po jezdni, tam gdzie jest miejsce dla rowerów,
a nie po chodnikowcu jak ostatnie tchĂłrze :P

Oj jednak nie, chyba, że dla ciebie rozsądna prędkość to AŻ 20 km/h :P

Świetnie, tylko jeszcze odkręć z tyłu boczne kółka :/

Czesław Wiśniak wrote:

Mam się czym chwalić bo jeżdżę po jezdni, tam gdzie jest miejsce dla
rowerĂłw,
a nie po chodnikowcu jak ostatnie tchĂłrze :P

Oj jednak nie, chyba, że dla ciebie rozsądna prędkość to AŻ 20 km/h :P

Świetnie, tylko jeszcze odkręć z tyłu boczne kółka :/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ironia