Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nowy haracz na partyjną propagandę

Nowy haracz na partyjną propagandę

Data: 2014-09-11 19:39:36
Autor: MarkWoydak
Nowy haracz na partyjną propagandę
Ta GNIDA podpisująca się "Mark Woydak" z adresem markwoydak@outlook.com
używający czytnika: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; WOW64; rv:29.0)
Gecko/20100101 Firefox/29.0 SeaMonkey/2.26 to KANALIA PODSZYWACZ.

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <markwoydak@outlook.com> napisał w wiadomości news:lur6v5$iqd$5dont-email.me...


Już nie tylko posiadacz odbiornika radiowego czy telewizyjnego ma płacić abonament, ale każda firma, nawet ta, która nie posiada odbiornika. Taki pomysł na ściągnięcie z obywateli haraczu z przeznaczeniem na media publiczne ma Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, któremu wtóruje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

Jeszcze w 2008 r. opuszczający dziś polską scenę polityczną premier Donald Tusk nazywał abonament RTV „archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych i haraczem ściąganym z ludzi”, jednocześnie zadeklarował, że będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji do jego zniesienia, czym zachęcił Polaków do niepłacenia za tę usługę. Jednak te obietnice zostały tradycyjnie niespełnione, a oferta publicznej skomercjalizowanej TV staje się coraz bardziej uboga, żeby nie użyć słowa „bezwartościowa”, z czego skrzętnie korzystają nadawcy prywatni. Jednocześnie trwają poszukiwania rozwiązań, które wyciągnęłyby więcej środków z kieszeni Polaków. Prym wiedzie w tym Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wspierane przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz wymyślona i testowana właśnie „Koncepcja zasad finansowania mediów publicznych”, czyli metoda na ściągnięcie pieniędzy z obywateli. Sposobem na to ma być opłata audiowizualna, którą będą musieli zapłacić zarówno obywatele, jak i przedsiębiorcy, fundacje, stowarzyszenia czy organizacje społeczne w Polsce, nawet te, które nie mają telewizora. Tym samym opłata będzie obowiązywać już nie od posiadanego odbiornika, ale od usługi, którą jest nadawanie programu, i od liczby zatrudnionych w danej firmie. Osoby samozatrudniające się miałyby płacić od 10 do 20 złotych miesięcznie, a wysokość opłat wzrastałaby wraz z liczbą zatrudnionych. Innymi słowy: im więcej pracowników, tym wyższa suma opłat za abonament RTV. Z wyliczeń KRRiT ów superabonament ma przynieść rocznie ponad miliard złotych.

Za wszelką cenę sięgnąć głębiej do kieszeni Kowalskiego

Spośród ok. 4 milionów firm funkcjonujących w Polsce w bazie KRRiT jest zarejestrowanych tylko ok. 200 tysięcy, które w ubiegłym roku z tytułu abonamentu wpłaciły niewiele ponad 4 miliony złotych. Ma to się zmienić. W takim wariancie uniknięcie opłaty audiowizualnej przez firmy nie będzie łatwe, a jednym z wariantów określających, od kogo ściągnąć pieniądze, miałby być Krajowy Rejestr Sądowy dla spółek prawa handlowego oraz Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Z kolei do „wykrycia” wielkości firmy, a tym samym określenia wysokości opłaty mają posłużyć dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jeżeli i to okazałoby się mało skuteczne, obowiązkiem ma być rejestrowanie się wszystkich przedsiębiorców w powołanej specjalnie do tego instytucji, która będzie odpowiedzialna za zbieranie nowego abonamentu. Ostatecznie o wysokości składki na media publiczne zadecyduje ministerstwo kultury, a następnie posłowie i senatorowie RP.

Piotr Babinetz, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl podkreśla, że tego typu propozycje przypominają balon próbny, który ma wysondować nastroje poszczególnych przedsiębiorców związane z ewentualnymi opłatami.

– Fakty są takie, że to Donald Tusk doprowadził do upadku abonamentu, co z kolei przełożyło się na upadek mediów publicznych, które poszły w kierunku komercji, zapominając o swojej prawdziwej misji – uważa poseł Babinetz.

Jego zdaniem, ważne będzie to, jaki kształt przybierze ostateczny projekt regulujący kwestie związane z finansowaniem mediów publicznych, o którym już od dawna się mówi i niestety na słowach się kończy. Tymczasem próbuje się ludziom wmówić, że oto Platforma Obywatelska myśli o zabezpieczeniu środków na media publiczne.

– Skoro nie wystarczy już odwołanie się do poczucia obywatelskiego obowiązku Polaków, to trzeba nałożyć haracz, i to wszelkimi możliwymi sposobami. Widać cel uświęca środki, ale wcale nie gwarantuje, że ściągnięte z obywateli pieniądze posłużą do faktycznego realizowania misji, jaka spoczywa na mediach publicznych – ocenia poseł Babinetz.

Dodaje, że w tej sytuacji trudno się spodziewać, żeby społeczeństwo polskie zaakceptowało pomysły wzięte z sufitu, które poza obciążeniem na siłę budżetów domowych i kasy przedsiębiorców niczego dobrego nie wniosą, a przede wszystkim nie rozwiążą problemu finansowania mediów publicznych, a de facto mogą posłużyć do dalszego demontażu wspólnoty narodowej.

– Tej ekipie – zarówno rządowi, jak i KRRiT, nie można ufać. Owszem, finansowanie mediów publicznych musi być zagwarantowane, ale musi być także jasno określone wsparcie dla misyjnej roli mediów, ten balon próbny nie daje takich gwarancji i wygląda podejrzanie – podkreśla Babinetz.

Nowy haracz na partyjną propagandę

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona