Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nowy przekrt ta sama platforma

Nowy przekrt ta sama platforma

Data: 2014-01-27 00:41:26
Autor: Mark Woydak
Nowy przekrt ta sama platforma

Przekręt w Kolejach Śląskich

 Zróbmy sobie własne koleje na Śląsku – pomyślało kilku polityków PO i
szybko przeszli do realizacji planu. Dziś owym planem zajmuje się
prokuratura.

Co wam strzeliło do głowy z tymi kolejami, po co to było? – pytam ważnego
śląskiego polityka Platformy Obywatelskiej. – Pomysł był świetny,
chcieliśmy się uniezależnić od roszczeniowej spółki PKP Przewozy
Regionalne. Generalnie miało być pięknie, tylko do realizacji projektu
wzięli się złodzieje – brzmi szczera odpowiedź. Za realizację tego projektu
odpowiadał bowiem były marszałek województwa Adam Matusiewicz, najbliższy
współpracownik szefa regionu PO Tomasza Tomczykiewicza.

 – To gotowy akt oskarżenia i zapis gigantycznego przekrętu – przyznaje
inny polityk partii rządzącej, gdy pokazuję mu materiały, do których
dotarliśmy. To dokumenty z wewnętrznej kontroli prowadzonej w firmie Inteko
w listopadzie i grudniu ubiegłego roku. Ta spółka córka Kolei Śląskich
powstała w czerwcu 2012 r. Miała zorganizować system biletomatów i zająć
się zakupami taboru. Prezesem został Witold W. Nie możemy podać całego
nazwiska, bo prokuratura ponad miesiąc temu postawiła mu zarzuty.

Z prezesem W. nikt nie zawarł umowy o pracę. Z dokumentów wynika, że
obowiązki szefa spółki pełnił na podstawie umowy doradztwa gospodarczego.
Ot, po prostu został własnym doradcą i za to brał pieniądze. Podczas
kontroli nie odnaleziono co prawda żadnej analizy ani opinii sporządzonej
przez prezesa-doradcę. Odnaleziono za to fakturę na 12 tys. zł netto za
październik 2013 r. Nie wiadomo, ile Witold W. zarobił, działając od
czerwca 2012 r., bo z firmy zniknęło wiele faktur i dokumentów.

Prezes energicznie przystępuje do zakupu taboru kolejowego. Kupuje od Sasa
do lasa. Różne składy od różnych producentów. Po Śląsku krąży anegdota: na
dworcu stoi kilku zaciekawionych kolejarzy, którzy zamiast ruszać swoimi
pociągami w drogę, z uwagą czegoś wypatrują. Na pytanie, na co czekają,
odpowiadają: zaraz wjeżdża pociąg Kolei Śląskich, chcemy zobaczyć, co to za
cudactwo.

Prezes zamawia składy z rozmachem. Gdy zamarzył mu się szynobus, to za dwa
miliony plus koszty przejazdu sprowadzono go z austriackiego Graz. Nikogo
nie obchodziło, że koszt dostosowania pojazdu do polskich wymogów wyniesie
dodatkowo nawet 700 tys. zł. Do dziś nie wiadomo, czy ów szynobus został
dopuszczony do ruchu w Polsce. Na razie stoi na bocznicy w Chrzanowie i
jest przedmiotem sporu. Z dnia na dzień prezes Inteko rozkręca się jednak coraz bardziej. Na
kolejnej umowie brakuje co prawda daty, ale jest kwota. Ponad 25 milionów
złotych za 13 pojazdów. Szynobusy nie mają dokumentów uprawniających do
jeżdżenia po Polsce. Niemal przy każdym zakupie brakuje wielu dokumentów: a
to faktur, a to umów, a to dokumentacji technicznej. Prezes najwyraźniej
nie lubi papierów. Sporo rzeczy załatwia na tak zwana gębę. Na przykład
wysokość miesięcznego czynszu na dzierżawę autobusów szynowych w wysokości
65 tys. zł netto prezesi Inteko i Energo-Utech ustalili sobie ustnie. Owa
ustna umowa obowiązywała przez osiem miesięcy. W audycie słowo „brak” powtarza się tysiące razy.

Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Data: 2014-01-27 16:51:40
Autor: MarkWoydak
Nowy przekręt ta sama platforma
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich chwilach! Nie ma on nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i znów zasrywa grupę ze swego rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wznośmy modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w opiece jego bliskich!

MW

Bydlak i psychopata "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:wpdn9wxs6avj$.w2zrei5itdnp$.dlg40tude.net...

Przekręt w Kolejach Śląskich

Zróbmy sobie własne koleje na Śląsku – pomyślało kilku polityków PO i
szybko przeszli do realizacji planu. Dziś owym planem zajmuje się
prokuratura.

Co wam strzeliło do głowy z tymi kolejami, po co to było? – pytam ważnego
śląskiego polityka Platformy Obywatelskiej. – Pomysł był świetny,
chcieliśmy się uniezależnić od roszczeniowej spółki PKP Przewozy
Regionalne. Generalnie miało być pięknie, tylko do realizacji projektu
wzięli się złodzieje – brzmi szczera odpowiedź. Za realizację tego projektu
odpowiadał bowiem były marszałek województwa Adam Matusiewicz, najbliższy
współpracownik szefa regionu PO Tomasza Tomczykiewicza.

– To gotowy akt oskarżenia i zapis gigantycznego przekrętu – przyznaje
inny polityk partii rządzącej, gdy pokazuję mu materiały, do których
dotarliśmy. To dokumenty z wewnętrznej kontroli prowadzonej w firmie Inteko
w listopadzie i grudniu ubiegłego roku. Ta spółka córka Kolei Śląskich
powstała w czerwcu 2012 r. Miała zorganizować system biletomatów i zająć
się zakupami taboru. Prezesem został Witold W. Nie możemy podać całego
nazwiska, bo prokuratura ponad miesiąc temu postawiła mu zarzuty.

Z prezesem W. nikt nie zawarł umowy o pracę. Z dokumentów wynika, że
obowiązki szefa spółki pełnił na podstawie umowy doradztwa gospodarczego.
Ot, po prostu został własnym doradcą i za to brał pieniądze. Podczas
kontroli nie odnaleziono co prawda żadnej analizy ani opinii sporządzonej
przez prezesa-doradcę. Odnaleziono za to fakturę na 12 tys. zł netto za
październik 2013 r. Nie wiadomo, ile Witold W. zarobił, działając od
czerwca 2012 r., bo z firmy zniknęło wiele faktur i dokumentów.

Prezes energicznie przystępuje do zakupu taboru kolejowego. Kupuje od Sasa
do lasa. Różne składy od różnych producentów. Po Śląsku krąży anegdota: na
dworcu stoi kilku zaciekawionych kolejarzy, którzy zamiast ruszać swoimi
pociągami w drogę, z uwagą czegoś wypatrują. Na pytanie, na co czekają,
odpowiadają: zaraz wjeżdża pociąg Kolei Śląskich, chcemy zobaczyć, co to za
cudactwo.

Prezes zamawia składy z rozmachem. Gdy zamarzył mu się szynobus, to za dwa
miliony plus koszty przejazdu sprowadzono go z austriackiego Graz. Nikogo
nie obchodziło, że koszt dostosowania pojazdu do polskich wymogów wyniesie
dodatkowo nawet 700 tys. zł. Do dziś nie wiadomo, czy ów szynobus został
dopuszczony do ruchu w Polsce. Na razie stoi na bocznicy w Chrzanowie i
jest przedmiotem sporu.

Z dnia na dzień prezes Inteko rozkręca się jednak coraz bardziej. Na
kolejnej umowie brakuje co prawda daty, ale jest kwota. Ponad 25 milionów
złotych za 13 pojazdów. Szynobusy nie mają dokumentów uprawniających do
jeżdżenia po Polsce. Niemal przy każdym zakupie brakuje wielu dokumentów: a
to faktur, a to umów, a to dokumentacji technicznej. Prezes najwyraźniej
nie lubi papierów. Sporo rzeczy załatwia na tak zwana gębę. Na przykład
wysokość miesięcznego czynszu na dzierżawę autobusów szynowych w wysokości
65 tys. zł netto prezesi Inteko i Energo-Utech ustalili sobie ustnie. Owa
ustna umowa obowiązywała przez osiem miesięcy.

W audycie słowo „brak” powtarza się tysiące razy.

Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Nowy przekrt ta sama platforma

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona