Data: 2009-05-19 08:06:52 | |
Autor: aRzor | |
O co chodzi stoczniowej "Solidarności". | |
- Szukali pretekstu, żeby zerwać debatę. Rząd znalazł kupców na stocznie w Gdyni i Szczecinie i wytrącił im mocny argument z ręki. Dlatego wymyślili, że rozbijemy debatę - mówią o stoczniowej "S" inni związkowcy.
To polityka, a nie walka o stocznię Maciej Sandecki: Miał pan na debatę z premierem nie iść. Marek Bronk, przewodniczący Związku Zawodowego "Okrętowiec": W piątek dostaliśmy od premiera zaproszenie. Jeszcze tego samego dnia rozmawiałem z Romanem Gałęzewskim z "S". Tłumaczył, że najlepiej, jakby on sam poszedł, bo reprezentuje największy związek. Dogadaliśmy się. Powiedziałem mu: Romek, dobra, ja nie idę, ty idź, mów w naszym imieniu. Ucieszył się i podziękował mi. Następnego dnia słyszę, jak nas w mediach atakuje, że nie reprezentujemy załogi, że jesteśmy marginalnym związkiem, przystawkami PO. No nie wytrzymałem! Powiedziałem sobie: jak tak nas traktujesz, to idę. Dlaczego "S" zaczęła was tak atakować? - Nie mam pojęcia! Myślę, że od początku szukali pretekstu, żeby zerwać tę debatę. A to im miejsce nie odpowiadało, a to publiczność nie ta, a to scenariusza nie ma. Wymyślali, co mogli, i w końcu wymyślili. Uprawiają politykę, a nie walczą o stocznię! Do tej pory w sprawach stoczni występowaliśmy razem, wszystkie cztery związki podpisywały się pod listami, petycjami do ministrów czy unijnej komisarz Neelie Kroes. Jak więc mogą mówić, że my nie dbaliśmy o stocznię? Zaatakowali nas, bo nie zgodziliśmy się z nimi jechać na manifestację do Warszawy 29 kwietnia. Nasz związek jest apolityczny, a to była typowa polityczna zadyma, dlatego odmówiliśmy. Szefowie stoczniowej "S" Guzikiewicz z Gałęzewskim mówią, że to wy jesteście polityczni, że sprzyjacie premierowi i PO. - To bezczelność! Przecież wszyscy widzą, że to oni cały czas działają na zlecenie PiS. Proszę pana, ja w stoczni pracuję od 36 lat, dłużej niż oni. Brałem udział w strajkach w 1980 i 1988 r. Przez 24 lata byłem członkiem "Solidarności". W Okrętowcu jest wiele takich osób jak ja. Jakim prawem oni zawłaszczają dla siebie ten zakład, ten pomnik, ten związek! Czemu pan już nie jest w "S"? - Wyrzucili mnie, bo kiedy jeszcze stocznia należała do Stoczni Gdynia, poparłem kolegów z "S" z Gdyni. Strasznie ich to wkurzyło, bo związkowcy z obu stoczni mieli wtedy rozbieżne interesy. Mówili, że mogą nawet rozbić tym z Gdyni grudniowe uroczystości pod pomnikiem. Wyobraża pan sobie? Mówi pan, że szukali pretekstu, ale dlaczego? Przecież wcześniej zgodzili się na debatę. - Rząd znalazł kupców na stocznie w Gdyni i Szczecinie i wytrącił im mocny argument z ręki. Gdyby nie to, mogliby przez całą debatę mówić, że rząd zabił przemysł stoczniowy, że tysiące ludzi poszło na bruk itd. Nie mieli argumentu, wiedzieli, że są na przegranej pozycji w starciu z premierem, więc wymyślili idiotyczny pretekst, że nasz związek będzie rozbijał debatę. Żenujące. http://wyborcza.pl/1,75478,6622561,O_co_chodzi_stoczniowej__Solidarnosci_.html "ł" -- Brońmy Polskę i Polaków przed picowcami! To antypolska hołota! |
|
Data: 2009-05-19 08:07:33 | |
Autor: aRzor | |
O co chodzi stoczniowej "Solidarności". | |
http://wyborcza.pl/1,75478,6622561,O_co_chodzi_stoczniowej__Solidarnosci_.html
"ł" -- Brońmy Polskę i Polaków przed picowcami! To antypolska hołota! |
|