Data: 2012-08-31 06:01:12 | |
Autor: muto2100 | |
O mafijnych ukladach Bolka i jego kolesi z PO | |
oraz częściej i mocniej dostrzegamy, że narodzinom III RP towarzyszyły
najróżniejsze patologie, zaniedbania i zaniechania. To nic nowego pod polskim słońcem. Od lat mówimy o tajnych umowach w Magdalence, o grubej kresce Mazowieckiego i jej konsekwencjach. Kiedy jednak dziś patrzę na sprawę Lecha ... rozwiń całośćWałęsy z początku lat 90., z bólem w sercu widzę, że narodzinom polskiej demokracji towarzyszyła zdrada. I to w wydaniu najbardziej groźnym dla funkcjonowania państwa. Wcale nie przesadzam ani nie zafałszowuję swojego dzisiejszego odczucia. Przez wiele lat, podobnie jak miliony Polaków, patrzyłem na Wałęsę - żeby rzecz ująć najkrócej - jak na prawdziwego bohatera narodowego. Ten rozziew między pielęgnowanym i kultywowanym obrazem przywódcy "Solidarności", symbolem walki z komunizmem, a tym, co robił, kiedy pełnił urząd prezydenta, ciągle jest niezaleczoną raną w dziejach ostatnich dwóch dekad. Odpowiedzialność wielkich Akurat w momencie, gdy zaczynałem pisać ten tekst, przeczytałem słowa jednego z posłów PO, który grzmi, że nikczemnością i podłością jest wypominanie Wałęsie jego przeszłości. Przecież to postać historyczna, jeden z niewielu Polaków znanych na całym świecie. To niewątpliwie prawda. Ale właśnie dlatego, że nie jest nieznanym, szarym człowiekiem, jego czyny są bardziej haniebne. Chodzi o zniszczenie części dokumentów, które mogły wskazywać na współpracę Wałęsy z SB w latach 70. Zniszczenia tego prawdopodobnie dokonał on sam lub ktoś z jego otoczenia. Jest oczywiste, że zdrada ma różne oblicza, a jej ocena moralna podlega gradacji. Może się przejawiać na różnych płaszczyznach i w różnych sferach życia publicznego. Ten rodzaj zdrady, której dopuścił się Wałęsa, dotyka obszaru życia państwowego i politycznego zarazem. Aby nie dopuścić do zachowania mocnych i wiarygodnych dowodów, wskazujących jednoznacznie na jego dawną współpracę z policją polityczną PRL, Wałęsa zdradził kilka fundamentalnych zasad wpisanych w najistotniejsze dla funkcjonowania państwa kodeksy postępowania. Ale także wartości nieujęte literą prawa, ale obowiązujące i przestrzegane w cywilizowanym świecie. Czerwcowy przewrót W świetle późniejszych, przerażających posunięć Lecha Wałęsy, wyraźnie widoczny staje się prawdziwy powód przewrotu czerwcowego z 1992 r., tj. obalenie rządu Jana Olszewskiego. Powodem tak drastycznego posunięcia była uchwała Sejmu, nakazująca przeprowadzenie lustracji najważniejszych osób w państwie. Do jej wykonania zobowiązano Antoniego Macierewicza, wtedy ministra spraw wewnętrznych. W Sejmie już drugiego dnia po przyjęciu uchwały pojawiło się nieformalne lobby, które domagało się odwołania rządu. Jako drobną ciekawostkę przypomnę, że jednym z najgorętszych przeciwników lustracji i zarazem rządu, który próbował ją przeprowadzić, stał się od pierwszych godzin Michał Boni, wówczas poseł KLD. Jak wkrótce miało się okazać, widniejący na tzw. liście Macierewicza jako tajny współpracownik SB. Do tej współpracy Boni się przyznał, jednak dopiero po 15 latach - w 2007 r. Ludzi zagrożonych ujawnieniem ich tajemnicy było wielu. Nikt z nich nie miał jednak do stracenia tak wiele jak Lech Wałęsa. Prezydent początkowo liczył na zastraszenie Macierewicza i Olszewskiego oraz ułożenie się z nimi. Pamiętam niezwykłą scenę, którą w tamtym czasie opisałem. Kiedy Macierewicz na dzień przed przekazaniem listy lustracyjnej był w Belwederze, powiedział Wałęsie, że i on na niej figuruje. Gdy Wałęsa zagroził ministrowi, że jeśli nie skreśli z listy jego nazwiska, to skończy się to dla niego źle, obecny przy rozmowie Mieczysław Wachowski, szef prezydenckiej kancelarii, patrząc Macierewiczowi wprost w oczy, przeciągnął dłonią po szyi. Listy znalazły się w Sejmie 4 czerwca. Tej samej nocy, kilkanaście godzin później, rząd Olszewskiego został obalony. A już następnej nocy nowe kierownictwo MSW i Urzędu Ochrony Państwa przejęło z rąk Macierewicza i byłego już szefa UOP Piotra Naimskiego dokumenty zatytułowane "Materiały dotyczące agenturalnej działalności Lecha Wałęsy w latach 1970-1976". Wyrwane donosy Dzień lub dwa dni później lekturę tych teczek rozpoczął Lech Wałęsa. Początkowo czytał je w pomieszczeniach UOP, znajdujących się pod kontrolą. Jednak wkrótce zażyczył sobie, aby jego teczki, w których były oryginały dokumentów, dostarczono mu do Belwederu. Zwrócił je pod koniec września. W wielu miejscach, w których wcześniej znajdowały się donosy TW "Bolka", widniały strzępy powyrywanych kartek. Mimo to rok później, po wygranych przez SLD i PSL wyborach parlamentarnych, Wałęsa telefonicznie, w trybie pilnym, poprosił o powtórne wypożyczenie dotyczących go materiałów. I je dostał, dokonując kolejnych spustoszeń w kluczowych dokumentach. Do swojego procederu zdrady przepisów o prawidłowym funkcjonowaniu państwa wciągnął też innych, m.in. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, szefa UOP Gromosława Czempińskiego, prof. Jerzego Koniecznego. To, do czego dopuścił Wałęsa, nie może być traktowane w wymiarze zwykłego przestępstwa przeciw dokumentom. Z prostego powodu. Był w tym czasie najwyższą osobą w państwie. Zdradził - bo nawet trudno mówić "sprzeniewierzył się" - słowa przysięgi prezydenckiej. Po pierwsze, kiedy przysięgał, że "będzie strzegł niezłomnie godności Narodu". Swoimi oszustwami i kłamstwami tę godność podeptał, sponiewierał i zdradził. |
|