Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   O przypadku.

O przypadku.

Data: 2011-03-31 19:30:48
Autor: robertcb
O przypadku.
Rodzisz się w ściśle określonych przypadkowych okolicznościach:
Twój kod genetyczny jest już ustalony w chwili poczęcia, i to on w znaczącej
mierze zdecyduje o Twojej przyszłości.
Geny są zapisem Twojego stanu zdrowia, wyglądu, sprawności fizycznej i umysłowej
skłonności odziedziczonych po rodzicach a nawet dalszych przodkach, a także cech
charakteru.
To, jak bardzo geny decydują o Tobie - najlepiej widać w przypadku podobieństw u
bliźniąt jednojajowych, które to kod genetyczny mają wspólny .
Nie wybierasz sobie czasów, w których przyszło Ci żyć, - Rok, miesiąc i dzień
Twoich urodzin - są ściśle określone.
Nie wybierasz sobie miejsca.
Ściśle określony jest kraj, miejscowość, dzielnica, ulica, dom czy mieszkanie w
którym niezależnie od okoliczności,
musisz spędzić przynajmniej czas do usamodzielnienia się.
Nie wybierasz sobie rodziców. Ich charakteru, miłości, - a także nie decydujesz
o tym, czy się nie rozeszli ze sobą lub nie rozejdą, oraz jak długo będą żyć.
Nie decydujesz także o tym, czym będziesz mieć rodzeństwo , czy też będziesz
jedynakiem (jedynaczką).
Również nie od Ciebie zależy, czy wychowasz się w spokojnej rodzinnej
atmosferze, czy w atmosferze pijackich awantur, co potem odbije się na Twojej
przyszłości.
Nie wybierasz statusu społecznego, majętności ani wykształcenia swoich rodziców.
Nie wybierasz liczebności swojej rodziny, ani kontaktów z innymi ludźmi przez
nich utrzymywanych.
Nie wybierasz standardu domu czy mieszkania w którym przyszło Ci żyć w młodych
latach.
To wszystko zdecyduje już od najmłodszych lat o sukcesach (lub nie), odnoszonych
np. w szkole, tym czy będziesz miał(a) przyjaciół, kolegów, koleżanki itp.
Zapewne nie raz w życiu zdawałe(a)ś jakieś egzaminy.
Począwszy od szkoły podstawowej - klasówki, sprawdziany, odpowiedzi ustne, przy
tablicy, zaliczenia semestralne.
Potem matura, egzaminy na studia, egzamin na prawo jazdy, itp.
Przygotowanie się do egzaminu to tylko cząsteczka sukcesu, o pozostałej lwiej
części zdecydował przypadek.
Rozbieżności ocen wystawianych przez różnych nauczycieli za te same prace są
naprawdę zaskakujące;
w skrajnych przypadkach nawet do tego stopnia, że za tą samą pracę jeden
nauczyciel wystawi jedynkę, a inny piątkę.
Wszędzie tam, gdzie występuje swoboda oceny egzaminu przez człowieka - o jego
wyniku decyduje cały splot przypadkowych okoliczności.
Przypadek zdecyduje o człowieku, który będzie oceniał Twoją pracę.
Przypadek zdecyduje, w jakim nastroju i humorze będzie ten człowiek w kluczowym
momencie decyzyjnym dotyczącym oceny Twoich poczynań.
Jeśli jest to egzamin bez komisji, sam na sam egzaminowany z egzaminującym
- pewien wpływ na wynik egzaminu ma także Twój wygląd fizyczny, płeć,
autoprezentacja (nieświadoma).
Dwie różne osoby mogą otrzymać różne wyniki tego samego egzaminu, mimo że
złożyły go w taki sam sposób i u tego samego egzaminatora.
Popularne na egzaminach i zaliczeniach losowanie karteczek z pytaniami to
najlepszy przykład celowego wprowadzania udziału przypadku,
szczęścia lub pecha w wyniku egzaminu.
Taki właśnie splot przypadkowych okoliczności decyduje między innymi o tym, kto
dostaje się na studia, zdobywa dyplomy, czy robi w życiu tzw. karierę.
Jeżeli mógłbym mówić o jakichś sprawiedliwych egzaminach, w których to
rzeczywiście przygotowanie egzaminowanego ma decydujący wplyw na wynik egzaminu,
a nie czynnik ludzki w postaci osoby egzaminatora, jej nastroju i stosunku do
egzaminowanego, czy też łut szczęścia - to są to następujące przykłady:
Egzamin na podstawie testu zawierającego pytania, na które należy konkretnie
odpowiedzieć jednym słowem lub krótkim zdaniem, a także
zawierającego podobnie jak w teleturnieju "milionerzy" - pytania, na które jest
przygotowane kilka odpowiedzi, z których tylko jedna jest właściwa.
Egzaminy matematyczne, gdzie o prawidłowym rozwiązaniu zadań decydują wyniki
końcowe, które są ściśle określone.
Przy czym zestawy egzaminacyjne są takie same dla całej grupy egzaminowanych.
Tutaj nawet nie jest potrzebne kodowe oznaczenie (np. numerem PESEL, jak w
przypadku matur), by egzaminujący nie wiedział, czyją pracę ocenia.
Zupełnie inną sprawą jest celowe nadgorliwe oblewanie egzaminowanych za błahe
błędy przez egzaminatorów, oraz antidotum na to - egzaminacyjna korupcja,
która przejawia się we wszystkich przypadkach niekomisyjnych egzaminów, do
których każdorazowe podejście wiąże się z odpłatnością,
(np. egzamin na prawo jazdy, egzaminy eksternistyczne, itp.).
Jest to nic innego, jak nielegalne zbijanie biznesu przez ośrodki egzaminacyjne,
kosztem egzaminowanych.
Innym przykładem czegoś wziętego z życia codziennego, o wyniku czego decudyje
splot przypadkowych okoliczności - są sprawy i wyroki sądowe.
Masz sprawę sądową, jakąkolwiek.
O werdykcie i wyroku zadecyduje nie tylko podmiot sprawy, ale w głównej mierze
przypadek, a mianowicie to na jakiego sędziego trafisz,
w jakim będzie nastroju, humorze - (na co może mieć wpływ m.in. pora dnia,
pogoda itp.) - tu własnie główną rolę gra czynnik ludzki.
Sędzia widzi Ciebie, więc też w jakimś choćby nieświadomym stopniu, zasugeruje
się Twoją autoprezentacją, wyglądem ciała, płcią itp.
Akty prawne mają to do siebie, że można je interpretować w bardzo szerokim
zakresie, dochodząc nawet do skrajności;
ponadto za naruszenie każdego aktu prawnego są przewidziane tzw. widełki, czyli
minimalny i maksymalny wyrok.
Stąd włąśnie często czytamy w wiadomościach o absurdach - a więc wyjątkowo
pobłażliwych, wręcz śmiesznych wyrokach za poważne zbrodnie,
jak i wyjątkowo surowych karach nakładanych przez sądy, za błahe przewinienia o
znikomej szkodliwości społecznej.

Jak durne prawo ustanowili "rządzący" to każdy chyba wie. Popularne jest
powiedzenie "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf."
I tak w erze komputerów i internetu, przestępstwem zagrożonym karą więzienia
jest posiadanie na dysku komputera czy innym nośniku
nielegalnego oprogramowania, filmów, muzyki czy materiałów pornograficznych z
udziałem dzieci poniżej 15 roku życia.
Istnieją przynajmniej dwa sposoby - nie do udowodnienia przez oskarżonego - by w
ten sposób osądzić i wsadzić do więzienia niewinnego człowieka.
1.) Uzdolniony haker może za pomocą choćby własnoręcznie napisanego konia
trojańskiego
- a więc niewidzialnego przez oprogramowanie antywirusowe - lub innym z naprawdę
wielu sposobów,
- wgrać na nasz podłączony do internetu komputer domowy dowolną ilość dowolnych
plików z dowolną datą modyfikacji
- a wszystko bez naszej wiedzy i najmniejszego podejrzenia!
Następnie haker może zdalnie usunąć plik trojana z komputera, żeby śladu nie
było, także w rejestrze systemowym!
Pliki zapisują się także w tzw. cache'u - podczas normalnego przeglądania stron,
nawet takie które się na nich nie wyświetlają!
2.) Policjanci po tzw. nalocie, czyli wejściu w porannych godzinach do domu,
celem zabezpieczenia komputera, dysków i innych nośników danych -
mogą przed oddaniem do ekspertyzy sądowej - bez najmniejszych problemów, nawet w
radiowozie podłączając do laptopa
dograć lub zmodyfikować dowolne pliki na dysku, i innych nośnikach. Data i czas
modyfikacji i utworzenia plików nie mają najmniejszego znaczenia -
można je bowiem dowolnie zmienić w laptopie czy komputerze na czas modyfikacji,
i tak też zapiszą się na "zabezpieczonych" nośnikach.
zresztą o czym tu pisać - i w czasie ekspertyzy mogą dograć co chca - przecież
to nie jest robione publicznie, na neutralnym sprzęcie, ani nawet komisyjnie.
Podobnie może wyglądać sprawa z zabezpieczeniem telefonu komórkowego, który też
jest nośnikiem danych.
Tak więc nie jest ważne co mamy lub będziemy mieć na dysku czy innych nośnikach
danych, a przypadek czy trafimy na uczciwych ludzi.
Można na mnóstwo dowolnych sposobów podrzucić człowiekowi to czego samo
POSIADANIE (choćby nieświadome) jest przestępstwem.
Można włożyć narkotyki do kieszeni czy plecaka w tłumie, może to zrobić
policjant, może podmienić lub dorzucić do rzeczy "zabezpieczonych" podczas kontroli.
Można komuś sypnąć na działkę np. nasiona marihuany - która sobie po jakimś
czasie pięknie i okazale wyrośnie,
oraz zwróci uwagę przedstawiciela jakiejś służby mundurowej lub innego
człowieka, który poczuje się do obywatelskiego obowiązku doniesienia o
przestępstwie.
Można też podrzucić np. kilka sztuk ostrej amunicji (do 8 lat więzienia), i
oskarżony nie ma szans udowodnienia niewinności i się wybronić.
Identyczna sytuacja ma miejsce w przypadku policjanta, czy przedstawiciela innej
uprawnionej służby mundurowej zatrzymującego Cię w jakiejkolwiek sprawie.
I tak "prowadzenie" roweru po spożyciu alkoholu czyli także pchanie go idąc
pieszo - kończy się utratą prawa jazdy na samochód i grzywną a czasem więzieniem.
Rowerzyści po spożyciu odpowiadają na podstawie kodeksu karnego za przestępstwo,
sa nawet surowiej karani niż kierowcy,
ponieważ prócz grzywny i czasem wyroku w zawieszeniu, odbiera im się prawo jazdy
na samochód.
Pieszy może być pijany, i dopóki nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa
drogowego, np staczając się na jezdnię - pozostaje bezkarny.
Policja często urządza sobie złośliwie z niskich pobudek zasadzki kontrolując
trzeźwość rowerzystów,
i nie ważne że w czasie tej kontroli śmignie obok z prędkością np. 150 km/h
kilka samochodów
prowadzonych być może przez pijanych lub młodocianych bez prawa jazdy kierowców,
którzy np. wzięli je od rodziców. -
Rowerzystę jest o wiele łatwiej zatrzymać, a statystyki będą i premia będzie, i
tylko to się liczy, a nie bezpieczeństwo obywateli.
Ile było w statystykach wypadków, w których nietrzeźwy rowerzysta kogoś zabił
lub zranił?
A ile było przypadków, w ktorych to pijany kierowca samochodu kogoś zabił lub
ranił? - wnioski wyciągnijcie sami...
W polskich więzieniach nie ma miejsc, są przepełnione, a kto tam siedzi? głównie
alimenciarze, notoryczni rowerzyści za jazdę po pijanemu,
ludzie którzy nie mieli pieniędzy, aby się wykupić, a wpadli w zasadzkę żądnych
premii hien w mundurach. Jednym słowem - sami bardzo groźni przestępcy...

Oto słynny cytat Alberta Einsteina:
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i ludzka głupota. Jednak nie
jestem pewien co do tej pierwszej."

Dlaczego dajecie się nabrać na kiełbasę wyborczą, i głosujecie na jakichś ludzi
lub partię kandydującą w wyborach, tylko dlatego że coś Wam obiecali dobrego?
Czy na samo słowo załatwicie jakąkolwiek sprawę np. w urzędzie, banku itp?
czy też wszędzie wymaga się od Was różnorakich weryfikacji w postaci
przedłożenia wymaganych dokumentów,
gwarancji, poręczeń majątkowych i od osób trzecich, a przede wszystkim rękojmi w
postaci złożenia własnoręcznego podpisu?
W dzisiejszych czasach nie ma wśród ludzi zaufania na słowo, i nawet właśnie
kiełbasy w sklepie nie dostaniecie "na krechę",
jeśli akurat nie macie przy sobie gotówki czy karty płatniczej, i powiecie
"obiecuję, że jutro zapłacę" a sprzedawca nie jest waszym znajomym.
A Wy znacie osobiście w cztery oczy, a nie za pośrednictwem mediów lub osób
trzecich - ludzi na których głosujecie?
Tym samym jeśli kandydaci coś obiecują i rzeczywiście mają zamiar tego dokonać,
to niech podpiszą, zarejestrują w sądzie, a następnie opublikują przed wyborami
umowy publicznoprawne z treścią swoich obietnic,
które będą opatrzone ścisłym terminem wykonania oraz klauzulą surowych karnych
konsekwencji w przypadku niedotrzymania warunków umowy,
Klauzula niech też zawiera adnotację, że umowy te staną się prawnie wiążące dla
kandydatów, jedynie w przypadku zwycięstwa w wyborach.
Na pewno w takim przypadku, bardziej by się zastanowili nad tym co obiecują, i
czy faktycznie mają zamiar i zdołają się z tego wywiązać.
Ale ludzie są naiwni, wierzą w kiełbasę wyborczą, mimo że nigdy jej nie widzieli
na oczy, a historia niczego ich w życiu nie nauczyła.
Ja osobiście m.in. z powyższego właśnie powodu bojkotuję wszelkie wybory, i
dziwi mnie wysoka frekwencja naiwnych polaków oddających swój głos.

Przeczytawszy powyższe, masz już świadomość, że osoba posiadająca dyplom dobrej
uczelni i mnóstwo innych kwalifikacji
udokumentowanych na rozmaitych papierach, które mogła zdobyć za "ładne oczy i
uśmiech" -
może nie mieć nawet podstawowej wiedzy i umiejętności w "udokumentowanym" fachu.
Znam taki przypadek.
Po prostu zamożni rodzice z własnych przekonań wysłali swoją pociechę na studia,
nawet mimo braku jej zainteresowania danym kierunkiem,
pieczołowicie dokładali starań i pieniędzy, by ukończyła je i zdobyła dyplom, co
wcale nie musiało się odbywać przez uczciwe zdobywanie wiedzy i doświadczenia.
Specjalizacja w danym fachu to przede wszystkim sprawa wrodzonej pasji,
zamiłowania. - kształcenie się, jest jedynie jej kontynuacją.
Dlatego szczerze gardzę wszystkimi pracodawcami, którzy nie dopuszczają
możliwości odbycia każdemu kandydatowi rozmowy w cztery oczy, a oferują
jako jedyną drogę w procesie rekrutacji - wysyłkę CV (ze zdjęciem, a jakże!)
poprzez email, które weźmie udział w losowaniu zwanym rekrutacją, przez
zatrudnioną do tego celu osobę, która często z własnych pobudek sugeruje się
subiektywną oceną wyglądu kandydata twarzy na tych zdjęciach.
Szczytem głupoty jest ocena człowieka na podstawie cech zewnętrznych, takich jak
wygląd, majętność, czy zdobyte dyplomy - a bez odbycia z nim osobistej rozmowy.
Gardzę pracodawcami, którzy oferując zatrudnienie, określają sztywne ramy
wiekowe, odcinając w ten sposób osoby starsze, mimo że mogłyby z powodzeniem
wykonywać pracę na danym stanowisku, mając często większe doświadczenie od tych
młodych.
No ale o czym tu mówić, skoro autorytetami dla polaków sa tacy ludzie jak
Jacyków, Doda itp...
Można otrzymać zatrudnienie "dzięki znajomościom" ale to też jest sprawa splotu
przypadkowych wydarzeń.
Pracodawcą też często zostaje się dzięki łutowi szczęścia, przypadkowi.
Niewiele jest osób, którym udało się wprowadzić jakiś oryginalny pomysł na
rynek, większość przejęła działalność,
lub skorzystała z posiadanych środków trwałych swojej rodziny.
Np rodzice posiadali lokal pod działalność gospodarczą, samochód dostawczy,
maszyny do produkcji itp. dzięki czemu odpadły
koszty związane z ich wynajmem, zakupem co uczyniło działalność możliwą i
rentowną. - i mamy kolejnego pracodawcę na rynku...
Dlatego właśnie np. Twój znajomy prowadzi prosperującą firmę, a Ty nie, mimo że
nie jest to wcale zasługą jego pracy
- po prostu miał więcej szczęścia w życiu, w jego przypadku było to możliwe w
prosty sposób, startując miał już w zasadzie gwarancję sukcesu.
Przy zakupie używanego samochodu też trzeba mieć szczęście, bo to istna loteria.
Tak się składa, że większości polaków nie stać nowe auta, a za 1/10 ceny nowego,
można mieć używane, ale jeśli nie ma się znajomego sprzedającego takowe,
a kupuje od obcej osoby (np komis, giełda, aukcja, ogłoszenie itp) to jego stan
techniczny jest jednym wielkim znakiem zapytania.
Nie każdy jest fachowcem motoryzacyjnym, lub ma kogoś takiego wśród przyjaciół,
by móc choćby w pewnym stopniu zmniejszyć element losowości.
Szansa zakupu auta nadającego się na złom, a więc np. "katowanego" ze zużytym
silnikiem czy skrzynią biegów jest bardzo duża,
a koszty przedzakupowej diagnozy przez warsztaty w przypadku diagnozowania wielu
aut wysokie, i nie zawsze trafne.
Więc jeśli ktoć Ci powie, że można kupić samochód za tysiąc zł, bo on właśnie
kupił, to powiedz - niech kupi drugi taki sam, w identycznym stanie technicznym.
Inną sprawą jest wysokość składki obowiązkowego ubezpieczenia OC, która dla
osoby do 25 roku życia (zwyżka)
zameldowanej w najdroższej "strefie OC" wyniesie kilka tys. zł rocznie,
natomiast inna osoba może mieć możliwość zarejestrowania auta na kogoś z
rodziny, mającego np 60% zniżki na OC za bezwypadkową jazdę,
do tego zameldowanego w tańszej strefie, - skutkiem czego składka za to samo
ubezpieczenie wyniesie ją np 200-300 zł rocznie,
a więc może to być dziesięciokrotnie mniej niż w pierwszym przykładzie - a
wszystko za sprawą szczęśliwego przypadku.
Innym przykładem jest ubieganie się o wizę w celu wyjazdu do kraju, który ich
wymaga od polaków, np wizę do USA.

Ta subiektywna i przypadkowa decyzja konsula zdecyduje poważnie o Twoim dalszym
życiu, gdyż albo wyjedziesz
za granicę, do danego kraju, i np. tam urządzisz sobie przyszłość, albo też - w
przypadku odmowy
zniechęcisz się i zaprzestaniesz dalszych prób pozyskania wizy, i tym samym
Twoje życie obierze inny tor.
Płeć i wygląd fizyczny mają kolosalne znaczenie w kontaktach z ludźmi, zarówno
oficjalnych jak i nieoficjalnych.
Np. młodej "atrakcyjnej" dziewczynie będzie o wiele łatwiej zatrzymać autostopa,
zaliczyć egzamin, otrzymać pracę, wynegocjować wyższe wynagrodzenie
- niż komuś innemu, w przypadku gdy drugą stroną sprawy będzie jakiś mężczyzna.
To zjawisko stronniczości przejawia się we wszystkich aspektach życia, w których
następują relacje międzyludzkie.
Ludzie są traktowani ulgowo bądź nadgorliwie, właśnie między innymi za sprawą
wyglądu, płci i wieku.

Na tym świecie panuje też magia autorytetów.
Gdy Stephen Hawking powiedział że Bóg nie był potrzebny do stworzenia
wszechświata - wszystkie media to natychmiast powieliły.
Gdyby dokładnie to samo, słowo po słowie, powiedział przeciętny kowalski - to
pies z kulawą nogą by na to nie zwrócił uwagi.
Jak widzicie, media powielają wyłącznie to co prawią autorytety, a ich
redaktorzy nie zastanawiają się nad wartością takich twierdzeń...
Mimo że Hawking ze względu na swój stan zdrowia może być jedynie teoretykiem;
nie jest zdolny do przeprowadzenia jakiegokolwiek fizycznego eksperymentu.

Dlatego też nigdy nie sądź drugiego człowieka z jakiegokolwiek powodu, gdyż ma
on zupełnie inne życie od Ciebie,
I gdy byś się znalazł(a) w jego skórze, dysponując jego możliwościami, to na nic
by się zdała Twoja choćby najbardziej wyrafinowana filozofia.
Ty nigdy nie doświadczysz bycia w jego skórze, i na odwrót.
Tym samym, tylko Bóg może nas sądzić i oceniać nasze poczynania.

Podzielam jednak stwierdzenie Einsteina, że świat nie jest "grą w kości".
Uważam, że różne możliwości realizują się w nieskończenie wielu równoległych
wszechświatach,
I że to wszystko w ostatecznym rozrachunku ma swój głęboki sens.

--


Data: 2011-03-31 19:53:14
Autor: Zbynek Ltd.
O przypadku.
robertcb@poczta.onet.pl napisał(a) :
Rodzisz się w ściśle określonych przypadkowych okolicznościach:

Zgodnie z prawem?
Możesz resztę streścić? Nie wiem, czy warto czytać. Tego drugiego
newsa też streść, OK?

--
Pozdrawiam
   Zbyszek
PGP key: 0x5351FDE3

[Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się
wszystkie możliwości.]

Data: 2011-03-31 21:05:23
Autor: Andrzej Lawa
O przypadku.
W dniu 31.03.2011 19:30, robertcb@poczta.onet.pl pisze:
Rodzisz się w ściśle określonych przypadkowych okolicznościach:

Tyś się urodził z popieprzonym mózgiem.

Zrób zjazd, trollu głupi.

Data: 2011-03-31 23:54:19
Autor: Feromon
O przypadku.

Użytkownik <robertcb@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:178f.0000062e.4d94ba48newsgate.onet.pl...
I że to wszystko w ostatecznym rozrachunku ma swój głęboki sens.

Życie nie ma sensu, nie staraj się tego pojąć.
To bezmyślne przedłużenie gatunku.
Wygląda na to, że muzułmanie lepiej to rozumieją.

Młodzi fundują nam wyścigi. Tylko więcej i więcej i więcej.
Forsa rządzi. To nieludzkie. I jeszcze promowane przez elity.
Ekologia to kasa dla określonych grup. Rozwody kościelne za pieniądze.

Ostatnio Unia Europejska zmieniła normy dopuszczalnego promieniowania produktów,
aby nadal sprowadzać szpinak z Japonii. Poczytajcie. Ale kogo to obchodzi...

Feromon

Data: 2011-04-01 00:54:39
Autor: Tomasz Chmielewski
O przypadku.
On 31.03.2011 23:54, Feromon wrote:

Ostatnio Unia Europejska zmieniła normy dopuszczalnego promieniowania
produktów,
aby nadal sprowadzać szpinak z Japonii. Poczytajcie. Ale kogo to
obchodzi...

URL?


--
Tomasz Chmielewski
http://wpkg.org

Data: 2011-04-01 01:07:00
Autor: Maciek
O przypadku.
begin o nicku Feromon napisał(a) na pl.soc.prawo następujące bzdety:
Ostatnio Unia Europejska zmieniła normy dopuszczalnego promieniowania
produktĂłw,
aby nadal sprowadzać szpinak z Japonii. Poczytajcie. Ale kogo to
obchodzi...
A po co czytać. Ty wiesz jak zadziała ta chmura radioaktywna znad Japonii?
Będziesz świecił w nocy jak robaczek świętojański. Ponieważ już dostałeś
dawkę z Czernobyla, to teraz kitę odwalisz najdalej za 5 lat. Oczywiście na
chorobę popromienną. Ta chmura ma promieniowanie tysiąc razy mniejsze niż
naturalne promieniowanie tła. Ona może być jak ta czarna dziura. Wyssie z
ciebie wszystkie bekerele.
Starczy? Czy mam wymyślać dalej?

--
Maciek
I spend my time wasting yours.

O przypadku.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona