Data: 2011-03-09 10:24:51 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Obraza uczuć religijnych | |
Pakistańscy talibowie zabili już dwóch jej kolegów, z którymi domagała się
zmiany prawa karzącego śmiercią za bluźnierstwo. Dziś Shehrbano Rehman sama musi ukrywać się przed zabójcami, którzy wydali na nią wyrok Gniew fanatyków muzułmańskich ściągnęła na siebie pod koniec zeszłego roku, gdy zgłosiła w parlamencie projekt poprawki prawa o karach za bluźnierstwo. Znana z liberalnych poglądów, światowa i bogata Shehrbano Rehman (nawet jej imię przyjaciele zdrabniają na zachodnią modłę na "Sherry"), odkąd zasiadła w 2002 r. w parlamencie, zajmowała się głównie obroną mniejszości religijnych, kobiet i walką o wolność słowa. Wcześniej, przez 20 lat, pisała o tych sprawach jako dziennikarka. W 2009 r. amerykański Międzynarodowy Instytut Republikański przyznał jej tytuł Bohaterka w Walce o Demokrację, a pismo "Ahlan" z Dubaju uznało za jedną ze stu najbardziej wpływowych osobistości w Azji. Była przyjaciółką, doradczynią i rzeczniczką prasową Benazir Bhutto, dwukrotnej premier Pakistanu. "Sherry" Rehman była też przy Bhutto, gdy ta zginęła w zamachu w Rawalpindi w grudniu 2007 r. Wiosną 2008 r., po wygranych przez partię Bhutto wyborach, Rehman weszła do rządu, w którym została ministrem informacji. Rok później ostentacyjnie złożyła dymisję, twierdząc, że Asif Ali Zardari, prezydent i wdowiec pod Benazir Bhutto, zdradza ideały i polityczne dziedzictwo nie tylko byłej żony, ale też całej politycznej dynastii Bhuttów. "Sherry" nie ukrywała podziwu dla Benazir Bhutto, którą pod wieloma względami przypomina. Podobnie jak ona pochodzi z ziemiańskiego rodu z południowej prowincji Sindh, odebrała znakomite zagraniczne wykształcenie, a podczas pobytu na Zachodzie zachłysnęła się tamtejszymi poglądami i modami. Dzieliła z Benazir Bhutto także poglądy na politykę, a przede wszystkim przekonanie, że Pakistan został stworzony w wyniku podziału brytyjskich Indii kolonialnych jako kraj dla muzułmanów, a nie państwo muzułmańskie. Jesienią zeszłego roku "Sherry" Rehman wspólnie z gubernatorem Pendżabu Salmanem Tasirem i ministrem ds. mniejszości Szahbazem Bhattim zażądała, by parlament złagodził przepisy regulujące kary za bluźnierstwo, a prezydent ułaskawił chrześcijankę skazaną za to na śmierć. To srogie prawo wprowadził w latach 80. dyktator gen. Zia ul-Haq wspierany przez Zachód za pomoc dla afgańskich partyzantów walczących z Armią Radziecką. Choć na śmierć za bluźnierstwo skazano od tego czasu wiele osób, żadna nie została stracona. Wiele spędziło jednak długie lata w więzieniach, a inni, w areszcie czy po wypuszczeniu na wolność, byli mordowani przez dokonujących samosądów fanatyków muzułmańskich. W ostatnią sobotę, w pobliżu Rawalpindi, zlinczowany został niejaki Mohammed Imran, który po prawie dwóch latach w areszcie śledczym został uwolniony przez sąd z powodu braku przekonujących dowodów na bluźnierstwo. Żądania liberalnych polityków, by złagodzić prawo, i naciski w tej sprawie przywódców Zachodu rozwścieczyły pakistańskich mułłów. Przez cały kraj przetoczyła się fala strajków i demonstracji, podczas których próby reformowania bluźnierczego prawa uznawano za odszczepieństwo od islamu. Na początku stycznia w zamachu zginął gubernator Tasir. W zeszłym tygodniu zamachowcy zabili ministra Bhattiego, a minister policji Rehman Malik obwieścił, że pakistańscy talibowie wydali wyrok śmierci także na "Sherry" Rehman. I poradził jej, by dla własnego dobra jak najszybciej wyjechała z kraju. Już po śmierci Tasira wyklinany przez mułłów i nielubiany przez Pakistańczyków rząd prezydenta Zardariego i premiera Jusufa Rezy Gailaniego ogłosił, że nie tylko nie ma nic wspólnego z pomysłami reformy prawa, ale także polecił "Sherry" Rehman, by wycofała swój wniosek z poprawkami. Z obawy o własne bezpieczeństwo Zardari nie pojechał nawet na pogrzeby zastrzelonych polityków. Na pogrzebie Bhattiego premier Gailani słowem nie wspomniał o karach za bluźnierstwo ani talibach wydających wyroki na niewygodnych polityków i szantażujących pakistański rząd. Zwolennicy Benazir Bhutto i jej liberalnych poglądów na państwo uznali to za kolejny dowód, że Zardari zdradza polityczne ideały żony i kapituluje wobec konserwatywnych i religijnych partii. "Sherry" Rehman została wzięta na celownik przez fanatyków muzułmańskich już w styczniu, tuż po zamachu na Salmana Tasira. Munir Ahmed Szakir, imam meczetu Sultan w Karaczi, wydał wtedy edykt, w którym uznał ją za "niewierną nieprzyjaciółkę islamu, którą trzeba zgładzić". Po zabójstwie Tasira "Sherry" Rehman oświadczyła, że ani myśli wyjeżdżać z Pakistanu. Po śmierci Bhattiego napisała do ministra Malika, że bojąc się o własne życie, przez jakiś czas nie będzie jeździła do Islamabadu na posiedzenia parlamentu, lecz pozostanie w swoim domu w Karaczi. Minister przydzielił jej dodatkowych policjantów do ochrony. http://wyborcza.pl/1,75248,9221299,Talibowie_chca_zabic_bluzniercza_poslanke.html |
|