Data: 2012-07-09 12:30:29 | |
Autor: Bartek Wadas | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Już w sprzedaży długo oczekiwany przewodnik "Od Komańczy do Wysowej" autorstwa Witolda Grzesika, Tomasza Traczyka i Bartłomieja Wadasa
To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników Beskidu Niskiego. Nie jest to jednak tylko uzupełnienie a efekt ponad 18 miesięcznej pracy. Oprócz nowych tekstów, które poszerzyły zakres terytorialny przewodnika, wszystkie teksty z poprzednich wydań jeśli nie zostały w całości napisane od nowa to przynajmniej zostały poważnie uzupełnione. Do nabycia: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/aktualnosci/a1 Pozdrawiam Bartłomiej Wadas gg 4636245 -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - www.beskid-niski.pl "Sercu bliski Beskid Niski" -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - Newsletter portalu: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/subskrypcja Beskidzkie forum: http://www.forum.beskid-niski.pl Beskidzkie aktualności: http://www.beskid-niski.pl/index.php? pos=/aktualnosci&news=all Spis wszystkich artykułów: http://www.beskid-niski.pl/index.php?whatsnew=all -- |
|
Data: 2012-07-09 14:58:52 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"[...]
Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i "Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ... Pozdrawiam, PABLO |
|
Data: 2012-07-09 15:41:08 | |
Autor: Stan | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-09 14:58, Paweł Pontek pisze:
Te czasy już nie wrócą ... Będą nowe, lepsze... :) |
|
Data: 2012-07-09 14:42:37 | |
Autor: | |
Stan <stasiek@test.com> napisał(a):
W dniu 2012-07-09 14:58, Paweł Pontek pisze: W sumie nie jest źle - ludzi niespecjalnie jeszcze przybyło, bobry się zalęgły... -- |
|
Data: 2012-07-09 15:58:31 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a):
W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:No, moje to kształtował raczej Krygowski... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-07-09 16:07:15 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a): Szczerze Ci współczuję ... Ja akurat, w "najbardziej płodnym okresie" załapałem się na przełom pomiędzy stylem 'ala Krygowski i tym, co prezentuje "Od K do B", albo Bieszczady, itp. Moim zdaniem niebo-a-ziemia i całkowicie odmienny wpływ na czytelnika co skutkowało zupełnie innymi wyborami w przyszłości ... Za to dzieciństwo i pierwsze wycieczki to i w moim przypadku twórczość 'ala Krygowski/Matuszczyk. PABLO |
|
Data: 2012-07-10 09:28:12 | |
Autor: Tomasz Sjka | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Dnia Mon, 09 Jul 2012 16:07:15 +0200, Paweł Pontek napisał(a):
W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze: Szczerze - nie rozumiem. To chyba jakaś aluzja której nie łapię... Chyba że dla ciebie przewodnik (książka) jest czymś więcej niż tylko przewodnikiem - przewodnikiem duchowym? ;) (coś a'la "Jedz, módl się, kochaj" :))) Ja akurat, w "najbardziej płodnym okresie" załapałem się na przełom pomiędzy stylem 'ala Krygowski i tym, co prezentuje "Od K do B", albo Bieszczady, itp. Moim zdaniem niebo-a-ziemia i całkowicie odmienny wpływ na czytelnika co skutkowało zupełnie innymi wyborami w przyszłości ... IMHO przewodnik nie powinien wywierać wpływu na czytelnika. Największy wpływ na moje wybory mieli ludzie z którymi chodziłem w góry, czyli "przewodniki" z krwi i kości (nie chodzi mi o blachę, a o rolę). Papierowy powinien informować, najlepiej obiektywnie. Poradniki typu "to warto zobaczyć a to będzie strata czasu" są dla ludzi których nie stać na samodzielne myślenie. O takie rzeczy to mogę spytać znajomych, co do ktorych wiem jak myślą. Krygowski jaki był taki był, Nyka był lepszy, ale przynajmniej żadnego "product placement" u nich sobie nie przypominam. I dość rzetelnie pisał o takich nawet trasach gdzie przysłowiowego psa z kulawą noga nie uświadczysz... Wciąż czasami do nich zaglądam zresztą. Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-07-10 10:44:20 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-10 09:28, Tomasz Sjka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 16:07:15 +0200, Paweł Pontek napisał(a): Żadnych aluzji. Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.". Od tego jest mapa! Całości towarzyszył drętwy (moim zdaniem) opis miejsc. Przewodniki w rodzaju rewaszowskich Bieszczadów, wspomniany "od K do B" i wiele następnych były moim zdaniem o niebo lepsze. Opisywały teren i wiele zagadnień związanych z terenem, wprowadzały czytelnika w "smak" terenu, zachęcały wręcz do odwiedzenia opisywanego terenu. Wybierając się gdzieś lubię przed wyjazdem poczuć "smak" miejsc, do których zamierzam trafić, fajnie jest też wiedzieć coś o tych miejscach w szerszym pojęciu, a potem odkrywać to na miejscu. Przebajerowane pod tym względem są (choć bardzo miło się to czyta) przewodniki Rąkowskiego (wyd. Rewasz) - tyle, że boli fakt, jak człowiek rozczarowuje się na miejscu, odnajdując lewo część tego, co tak "kolorowo" opisuje autor. Ale i tak fajnie jest poczytać i przenieść się w tereny opisywane przez autora. Oczywiście wszystkie w/w są to tylko moje osobiste, bardzo subiektywne i podszyte głębokimi emocjami młodego wówczas człowieka odczucia. Chyba że Przewodnik jest dla mnie trochę jak dobra reklamówka, pod jego wpływem podejmuję decyzję czy dane miejsce jest ciekawe czy nie, jaki może mieć smak i klimat. Nie zabieram zwykle przewodników ze sobą w teren - raczej czytuję je od poduszki.
W moim przypadku jest odwrotnie. Największy Też uważam, że klimat wyjazdu tworzą przede wszystkim ludzie, potem długo, długo nic, a miejsca i czas są na dalszym planie. Niektórzy jednak nie mają szczęścia trafić na swojej turystycznej drodze na dobrych przewodników - i co mają zrobić. Pewnie się ze mną zgodzisz, że czasem jeden wyjazd z właściwym człowiekiem może zmienić dalsze turystyczne (i nie tylko turystyczne) życie człowieka. Wystarczy, że raz ktoś pokarze "to coś", czego czasem tak trudno samemu dostrzec, aby przewartościowało się wiele spraw w życiu - tak turystycznym jak i czasem codziennym. Moim zdaniem niewielu ludzi ma to szczęście, a ostatnimi czasy jest o to jeszcze trudniej. Dlaczego książka (przewodnik) nie miałby pełnić i takiej roli - przecież do niedawna książki czytane w dzieciństwie kształtowały charaktery i pasje ludzi na resztę życia ... Papierowy Informować można na wiele sposobów, zakres informacji, ich wartościowanie, itp. to też jest sztuka. Poradniki typu "to warto No właśnie przewodnik ma zastąpić tych znajomych - bo nie wszyscy ich mają. A autor przewodnika, autorowi nie równy - tak jak z tymi znajomymi i dlatego po Krygowskiego nie sięgam na półkę, po niektórych innych tak, i to z przyjemnością. W ciemno mogę jechać w miejsca polecane przez jednych autorów, a z daleka będę omijał miejsca polecane przez innych. Każdy autor, wydawnictwo, to marka ... Krygowski jaki był taki był, Nyka był lepszy, ale Ja czasem sięgam do beletrystki Krygowskiego, ale przewodników nie zdzierżę ... Pozdrawiam, PABLO |
|
Data: 2012-07-10 23:40:35 | |
Autor: Jacek G. | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
On 10 Lip, 10:44, Paweł Pontek <ppon...@interia.pl> wrote:
Ja czasem sięgam do beletrystki Krygowskiego, ale przewodników nieNo bo Krygowski najwyraźniej świadomie oddzielał pisanie beletrystyczne od - dość suchego i rzeczowego - przewodnikowego. Nie wszystkim musi to pasować, ale niewątpliwą jego zasługą było stworzenie jednorodnego i kompleksowego opracowania całych Beskidów. Jak na tamte czasy, to było bardzo cenne dzieło. No i to były przewodniki zrobione tak, aby je można było wziąć do plecaka i na bieżąco planować wędrówkę - twarda oprawa, cienki papier, rozsądna objętość i format. Dziś można sobie skserować lub wydrukować jakieś interesujące fragmenty - wtedy było to niemożliwe. Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i stylistycznym - zresztą nie zawsze z dobrymi skutkami. No ale jest wybór przynajmniej. |
|
Data: 2012-07-11 10:13:01 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 08:40, Jacek G. pisze:
No bo Krygowski najwyraźniej świadomie oddzielał pisanie Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu. ale niewątpliwą jego zasługą było To prawda. Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i Niestety w obecnych czasach przewodnik może wydać każdy - z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony mamy wysyp wydawnictw bardzo miernej jakości. Odnoszę wrażenie, że dawniej, aby wydać coś drukowanego trzeba było mieć markę, doświadczenie, autor był weryfikowany, a jak już coś wyszło to można było mieć do tego jakieś tam zaufanie. Oczywiście nie było tak różowo i pewnie trzeba było być odpowiednio zainstalowanym organizacyjnie - mimo to, jakość literatury turystycznej była moim zdaniem lepsza niż obecnie. Aktualnie wydawnictwa idą w kierunku masowego odbiorcy - a ten ma specyficzne gusta. Poza tym, za pisanie biorą się często mało doświadczeni autorzy, którym wydaje się, że posiedli już wiedzę, którą warto podzielić się z innymi. W efekcie, podobnie jak w sieci, w wydawnictwach książkowych też robi się mało merytorycznie. Inna sprawa, że wydanie czegoś na odpowiednim poziomie kosztuje znacznie drożej (i dłużej). Dlatego moim zdaniem warto trzymać się wypróbowanych marek w sensie wydawnictwa i autorów, a przynajmniej środowisk z których Ci autorzy, a często także właściciele lub zarządzający wydawnictw się wywodzą. To jeszcze daje jakąś tam gwarancję rzetelności, jakości i poziomu. PABLO |
|
Data: 2012-07-11 10:38:43 | |
Autor: Waldek Brygier | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Paweł Pontek wrote:
Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie były, a więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku miały jednak sens? -- pozdrawiam Waldemar Brygier www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam! GG 415880 |
|
Data: 2012-07-11 02:24:38 | |
Autor: Jacek G. | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
On 11 Lip, 10:38, "Waldek Brygier" <wal...@naszesudety.pl> wrote:
Paweł Pontek wrote:A o tym nie pomyślałem, ale faktycznie tak to mogło być - jeszcze w latach 70-tych podstawową mapą Beskidu Śląskiego i Żywieckiego było coś takiego: http://bazar.zory.info/?61,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki w skali 1:100000. Gdy na początku lat 80-tych ukazała się 75-tka: http://bazar.zory.info/?62,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki-2 to była rewolucja i rewelacja, mimo iż zawierała masę błędów. Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego Makowskiego, to w ogóle nie obejmowała w całości żadna mapa. Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w porównaniu z Matuszczykiem, który potrafił na prawdę każdy zakręt szlaku i każde drzewko opisywać. -- Jacek G. |
|
Data: 2012-07-11 12:19:05 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:
Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego Biorąc pod uwagę, że w takim Krygowskim ogromna większość opisanych tras prowadziła poza wyznakowanymi szlakami, a mapy były jakie były, to niby jak mieli to opisywać? MJ |
|
Data: 2012-07-11 05:41:15 | |
Autor: Jacek G. | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
On 11 Lip, 12:19, Michal Jankowski <mich...@fuw.edu.pl> wrote:
> Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny wZe stwierdzeniem, że ogromna większość opisanych tras to były trasy bez szlaku, to bym się nie zgodził, choć głowy nie dam bez spojrzenia w te przewodniki - możliwe, że w różnych tomach, dotyczących poszczególnych pasm mogło być różnie - tak jak w danym terenie. W przypadku Śląskiego i Żywieckiego na pewno przeważały trasy znakowane. Opisy Krygowskiego moim zdaniem były takie w sam raz, ale Matuszczyk, to na prawdę przesadzał, zwłaszcza, że gdy on zaczął wydawać, to istniały już lepsze mapy. -- Jacek G. |
|
Data: 2012-07-11 13:38:30 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 11:24, Jacek G. pisze:
A o tym nie pomyślałem, ale faktycznie tak to mogło być Po tym jak to napisałeś przypomniałem sobie jak na Bałkanach, nie mając żadnych map poza schematami "grzbiecików" (o ile w terenie krasowym można coś takiego w ogóle wyróżnić) oraz kserami ponad stuletnich 200-tek, wędrowaliśmy korzystając ze szczątkowych opisów w starych, czeskich przewodnikach. To była przygoda, szczególnie we mgle lub w księżycowym krajobrazie niektórych pasm górskich. Jak wielka była nasza radość, kiedy raz na jakiś dłuższy czas, coś w terenie wydawało się zgadzać z opisem. Do dzisiaj określenie "makedanova cesta" przywraca mi miłe wspomnienia. - jeszcze w Moim zdaniem spoko mapa. Setki do nawigacji w terenie typu beskidzkiego są moim zdaniem optymalne. Gdy na początku lat 80-tych ukazała się 75-tka: To była podstawowa mapa przez kilka ładnych lat. Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego Pamiętam jak długo przyszło czekać na mapę tzw. "Beskidu Średniego", obejmującą Pasmo Polic i Masyw Babiej Góry. Jak wielka była radość, kiedy się wreszcie ukazała. Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w Nooooo. PABLO |
|
Data: 2012-07-11 11:28:43 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes:
Paweł Pontek wrote: Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach to nawet poziomic nie miała. Lepszej mapy nie miałem i tak się chodziło (w 1976)... GPS-ów też nie było, you know. MJ |
|
Data: 2012-07-11 05:35:43 | |
Autor: Jacek G. | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
On 11 Lip, 11:28, Michal Jankowski <mich...@fuw.edu.pl> wrote:
Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach Bo to była tzw. graniówka z naniesionym schematem szlaków. Bardzo zresztą przydatna do nauki topografii i robienia panoramek, mniej do wędrówki - zwłaszcza na odcinkach bez szlaku. Takie mapki były dołączane do wszystkich przewodników z tej serii. -- Jacek G. |
|
Data: 2012-07-11 13:11:56 | |
Autor: J.F | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
Użytkownik "Michal Jankowski" napisał w wiadomości
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes: Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne. Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, bo tam cos ciekawego, albo ze np do najblizszego noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a do najblizszego sklepu 12h .. J. |
|
Data: 2012-07-11 13:24:37 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:
Możesz rozwinąć swoją myśl? .... moim zdaniem, poziomice akurat, szczególnie w terenie "pofałdowanym" niosą bardzo dużo informacji do nawigacji w terenie. Mapa bez poziomic jest - moim zdaniem - mało warta.
Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać. PABLO |
|
Data: 2012-07-11 13:46:49 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
Paweł Pontek napisał(a) :
Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, Ale nie to, że jest sklep, niezaznaczony na mapie, albo że sklepowa mieszka na innym niż sklep końcu wioski :-) -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-07-11 13:54:00 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 13:46, Zbynek Ltd. pisze:
Paweł Pontek napisał(a) : W takiej kwestii przewodnik nie stanowi większej konkurencji, bo sytuacja się zmienia. Za to wiedząc (z mapy), że mieszkają ludzie, gdzie ich mieszka więcej a gdzie mniej, itp. - można wykombinować jakieś źródło zaopatrzenia lub "zasięgnąć języka". PABLO |
|
Data: 2012-07-11 15:16:14 | |
Autor: J.F | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
Użytkownik "Paweł Pontek" napisał w wiadomości grup
W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze: W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.Możesz rozwinąć swoją myśl? Ostrych przepasci brak, podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym powtarzalny - jak ktos zrozumie zasade to mu poziomice nie potrzebne, szczegolnie jak podaza trasa opisana w przewodniku i wie czego sie spodziewac. Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać. Ale nie takie rzeczy :-) J. |
|
Data: 2012-07-11 13:29:00 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 11:28, Michal Jankowski pisze:
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes: Ciekawa hipoteza. Ma to jakiś sens.
Jeszcze niedawno tak się chodziło w Rumunii czy na Bałkanach. Ma to swój specyficzny smak. W zasadzie współcześnie wydawane mapy (np. DIMAP) wyglądają na nowoczesne, są kolorowe i odbajerowane, a poziomice są co .... 50, albo 100 metrów - czyli tak jak by ich wcale nie było, przez co te mapy są niewiele lepsze od swoich poprzedniczek z poprzedniej epoki. GPS-ów też nie było, you know. Jak dla mnie to GPS psuje całą zabawę. PABLO |
|
Data: 2012-07-11 13:43:28 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
Paweł Pontek napisał(a) :
W zasadzie masz rację... Droga? W tę stronę? hmmm... Dom? Tutaj? hmmm... GPS ON. O kuź...! ;-) -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-07-11 22:34:50 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Dnia Wed, 11 Jul 2012 10:13:01 +0200, Paweł Pontek napisał(a):
W dniu 2012-07-11 08:40, Jacek G. pisze: Po pierwsze zdecydowana większość nie jest mistrzem mapy. Po drugie większość z tej większości nie nauczy się tej mapy nigdy. Po trzecie - taki wtedy panował styl, od opowiadania był przewodnik-człowiek :) Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i Masowy odbiorca raczej nie ma własnego gustu, jeśli już to nabyty za pośrednictwem - nomen omen - mass-mediów ;) Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-07-12 11:55:33 | |
Autor: Paweł Pontek | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-11 22:34, Tomasz Sójka pisze:
To potwierdzają nawet niektóre wypowiedzi w tym wątku, np.: W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:> Użytkownik "Michal Jankowski" > > W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne. [...] > Ostrych przepasci brak, podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym > powtarzalny - jak ktos zrozumie zasade to mu poziomice nie potrzebne, > szczegolnie jak podaza trasa opisana w przewodniku i wie czego sie > spodziewac. [...] > > Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, > bo tam cos ciekawego, Rzeczywiście chyba dla wielu osób nawigacja sprowadza się do wyboru właściwego koloru szlaku na rozwidleniu szlaków oraz wyszukiwania kolejnych znaczków poukrywanych przez znakarzy w zawiłościach terenu. PABLO |
|
Data: 2012-07-12 21:37:51 | |
Autor: J.F | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Użytkownik "Paweł Pontek" napisał w wiadomości grup
To potwierdzają nawet niektóre wypowiedzi w tym wątku, np.: W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze: > W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.[...] [...]Ostrych przepasci brak, podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, Rzeczywiście chyba dla wielu osób nawigacja sprowadza się do wyboru właściwego koloru szlaku na rozwidleniu szlaków oraz wyszukiwania kolejnych znaczków poukrywanych przez znakarzy w zawiłościach terenu. Coz chcesz - przyzwyczajono nas do tego ze jest szlak prowadzacy przez ciekawe tereny, a zejsc ze szlaku nie wolno, bo park narodowy i rezerwat :-) Ale to powyzej pisalem konkretnie o Bieszczadach - tam swoboda jakby wieksza i utrudnienia terenowe mniejsze. Bede sie chcial przespacerowac polonina, to sobie wejde, pojde, zejde gdzie mi sie spodoba, i brak poziomic na mapie mi w tym nie przeszkodzi :-P Z tym ze nie wiem czy by mi sie chcialo schodzic ze szlaku, bo i nie bardzo jest po co, i bloto po kolana mozna trafic .. bardziej tam przydatna umiejetnosc pozostania na szlaku i dojscia do schroniska. Za to ciekaw jestem jak chcesz z golej mapy wyczytac co tam ciekawego mozna zobaczyc, szczegolnie gdy porownujemy z tytulowa ksiazka, gdzie "Zachowana została konwencja wydawnicza przewodnika bez kolorowych zdjęć lecz z dużą ilością rycin obiektów po których nie ma już do dziś śladu" Czyli na mapie moze i masz znaczek ruiny, ale nie wiesz czego i w jakim stanie, albo zostal sie sam znaczek, albo juz i znaczka nie ma ... A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem. J. |
|
Data: 2012-07-12 14:18:31 | |
Autor: Jacek G. | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote:
Ale to powyzej pisalem konkretnie o Bieszczadach - tam swoboda jakbyPrzepraszam, ale o której konkretnie połoninie piszesz ? Bo wspomniałeś wcześniej o Parku Narodowym, więc chyba wiesz, że połoninna część polskich Bieszczadów objęta jest właśnie PN-em i nie bardzo możesz sobie wejść i zejść gdzie chcesz. Natomiast poza Parkiem chodzenie bez szlaku, bez dobrej poziomicowej mapy wymaga sporej wiedzy na temat ukształtowania danego terenu i sporego doświadczenia. Ja mógłbym w ten sposób poruszać się po Beskidzie Śląskim, Żywieckim i okolicznych pasmach, ale tylko dlatego, że to moje najbliższe góry, w które jeżdżę od wielu lat (kiedyś niemal co weekend) uprzednio zdawszy parę egzaminów. Ale też wolę mieć mapę w zanadrzu, bo nie znam na pamięć wszystkich grzbiecików i dolinek, a niekiedy mały błąd powoduje, że możemy nadłożyć sporo drogi, zejść nie tam gdzie chcemy, zaryć się w jakieś chaszcze i stracić sporo czasu itp. Zwłaszcza zimą może to mieć spore znaczenie. Zalesione w dużej mierze góry typu beskidzkiego wbrew pozorom nie są takie łatwe w orientacji i właśnie one wymagają dobrych, poziomicowych map jeśli chce się poruszać po nich nie tylko znakowanymi szlakami. Z tym ze nie wiem czy by mi sie chcialo schodzic ze szlaku, bo i nieTo prawda, że szlaki są poprowadzone zwykle tymi najbardziej logicznymi trasami - główniejszymi grzbietami i dolinami. A jest ich na tyle dużo, że coraz trudniej znaleźć rejon, gdzie da się wymyślić logiczną trasę bez wykorzystania szlaków. Za to ciekaw jestem jak chcesz z golej mapy wyczytac co tam ciekawegoNikt tu chyba nie negował sensu pisania i używania przewodników. Rozmawiamy o tym na ile przewodnik powinien opisywać przebieg szlaków, a na ile właśnie to co ciekawego można zobaczyć w danym rejonie czy na danej trasie. A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem.A to z pewnym przybliżeniem można akurat przewidzieć - przecież na mapie widać gdzie są polany, na którym stoku (poziomice), a zatem w którym kierunku jest widok, a jak wiesz w którym kierunku, to możesz przewidzieć co będzie widać o ile mapa obejmuje odpowiednio daleki rejon. Opis panoramy w przewodniku może pomóc osobom mniej doświadczonym w czytaniu mapy. Poza tym na współczesnych mapach treść turystyczna jest dość bogata i wyczytać można bardzo wiele - co oczywiście nie zastąpi w 100 % przewodnika. -- Jacek G. |
|
Data: 2012-07-13 10:09:42 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży. | |
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:
On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote: Krygowski pisał przewodnik, kiedy Bieszczadzkiego Parku Narodowego jeszcze nie było. :) Ja chodziłem korzystając z tego przewodnika, kiedy park już był, ale malutki. Ale tak - po połoninach w zasadzie (nawet poza Parkiem) chodziło się i tak szlakami. Natomiast w pozostałej części Bieszczadów było mnóstwo opisanych tras bez szlaków i bardzo fajnie się tam łaziło, ale jednak bez porządnej mapy to łatwo nie było. To nie są takie góry, żeby zaraz spaść w przepaść (aczkolwiek znam osobę, która wywichnęła sobie bark po upadku w rejonie bodajże Bukowego Berda), ale co poziomica, to poziomica. Zimą nawet nie próbowałem. MJ |
|
Data: 2012-07-13 20:39:12 | |
Autor: J.F | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Użytkownik "Jacek G." napisał w wiadomości grup
On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote: [...] Nikt tu chyba nie negował sensu pisania i używania przewodników. A to przepraszam, wydawalo mi sie ze o co innego chodzilo. A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem.A to z pewnym przybliżeniem można akurat przewidzieć - przecież na Ale mial byc nie tylko widok, ale piekny widok, warty wycieczki w gory :-) I jak tak potrafisz patrzac na mape w miare szybko wskazac miejsca, ktore trzeba odwiedzic w rejonie, bo beda piekne widoki ... to gratuluje :-) J. |
|
Data: 2012-07-13 13:45:59 | |
Autor: M | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-12 11:55, Paweł Pontek pisze:
Co swoją drogą na niektórych terenach może też być dość trudne (np. Pogórze Przemyskie) ;) |
|
Data: 2012-07-18 20:19:19 | |
Autor: turpin | |
cenne dzieło | |
Jacek G. <jginter@wp.pl> napisał(a):
Jak na tamte czasy, to by=B3o bardzo cenne dzie=B3o. Cenne może i było, ale istotnie - jak na tamte czasy, pasując jak ulał do jakości ówczesnych map 'turystycznych' w skali 1:125 000, z odestkiem błędów określonych utajnioną normą i do pasztetu mazowieckiego, z jeszcze wyższym odstekiem aberracji, towarzyszącego owym dziełom w plecaku. Jako nastolatek miałem okazję poznać Krygowskiego i zastanawiałem się, jak to możliwe, że ten miły, elokwentny i potrafiący nieźle pisać (na inne tematy) Pan był w stanie wysmażyć takie gnioty. Myślę, że robił to dla chleba i pasztetu. -- |
|
Data: 2012-07-19 02:28:52 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
cenne dzieło | |
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a):
Jacek G. <jginter@wp.pl> napisał(a): Swoją drogą ciekawe, jak to możliwe że tzw. ogół, używający tak dennych map i przewodników (BTW nie było GSM i GPS - zgroza), nie błądził masowo, czemu zapewne musiałyby towarzyszyć mniejsze i większe tragedie w skali nieporównanie większej do teraźniejszości... Co do ostatniego zdania - w pierwszym słowie czai się pytanie - czy aby na pewno? :) Mam nadzieję że znałeś tego Pana na tyle dobrze żeby spokojnie pisać tak o nieżyjącym. Pzdr. Tomek |
|
Data: 2012-07-19 09:56:39 | |
Autor: borsuk | |
cenne dzieło | |
W dniu 2012-07-19 02:28, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a):..... Swoją drogą ciekawe, jak to możliwe że tzw. ogół, używający tak dennych map Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy. Przewodniki Krygowskiego są obecnie anachroniczne, ale odegrały w swoim czasie olbrzymią rolę i chwała mu za to. pozdrawiam borsuk |
|
Data: 2012-07-19 13:55:31 | |
Autor: Lech | |
cenne dzieło | |
W dniu 19.07.2012 09:56, borsuk pisze:
[...] Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był Takie wycieczki z przewodnikiem to niemal wyłącznie wycieczki autokarowe, gdzie przejścia piesze były zjawiskiem marginalnym. Natomiast zjawiskiem powszechnym na takich wycieczkach było to, że pierwsza półlitrówka była opróżniona zanim autokar wyjechał poza rogatki miasta... Poziom intelektualny turystów pieszo wędrujących po górach wyrabiały wycieczki szkolne i obozy wędrowne organizowane i prowadzone przez nauczycieli, a nie przez przewodników. Taka turystyka młodzieżowa została niestety zniszczona za pomocą głupich przepisów i w majestacie prawa. To, że turystyka szkolna leży, to oczywiście nie tylko problem złego prawa i wymuszania na szkołach korzystania z usług różnych biur turystycznych, ale także roszczeniowo-żądaniowa postawa rodziców i ich pojętnych dziatek. Zgodnie z tą postawą dzieciom wolno wszystko, np. ordynarnie zwymyślać nauczyciela, a ten jest od tego, aby te zachcianki spełniać i może takiego młodego bandziora najwyżej pogłaskać po główce. Z drugiej strony mamy kuriozalne stanowisko władz oświatowych, które zamiast bronić nauczycieli, to nakazują im pobłażać wybrykom dzieci, a równocześnie obarczają winą nauczycieli za to, że nie umieją ich wychowywać. Skutek jest taki, że coraz mniej nauczycieli chce się wychylać i wychowanie turystyczne po prostu padło. -- Pozdrawiam Lech Klub Sudecki z Poznania - http://ksp.orangespace.pl |
|
Data: 2012-07-19 17:32:16 | |
Autor: gl | |
cenne dzieło | |
Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy. za mojej pamięci dwa najgłośniejsze pobłądzenia zdarzyły się- jedno po drugim - na Pilsku zimą bodaj z 80/81 i dotyczyły grup: pierwsze tragiczne w skutkach (3 zgony) na obozie sportowym, a ze dwa/trzy tygodnie później - wycieczka z przewodniczką; g. |
|
Data: 2012-07-21 08:30:41 | |
Autor: Lech | |
cenne dzieło | |
W dniu 19.07.2012 17:32, gl pisze:
Ten pierwszy wypadek zrobił na ówczesnych władzach niewielkie wrażenie, natomiast drugi spowodował wydanie przez ówczesny PRL-owski GKKFiT zarządzenia nakazującego w górach powyżej 1000 m n.p.m. prowadzenie wycieczek tylko przez przewodników górskich lub przodowników turystyki górskiej, a przez przewodniczki już nie. Jednocześnie zapis ten zignorował problem bezpieczeństwa na treningach sportowych w górach. Nadrobiono to już w wolnej RP w 1997 r. dopisując obszary parków narodowych i rezerwatów przyrody i wykreślając przewodników społecznych (tzw. przodowników) oraz dodając obowiązek prowadzenia treningów sportowych przez przewodników górskich z zastrzeżeniem, że jeżeli odbywają się poza szlakami. -- Pozdrawiam Lech Klub Sudecki z Poznania - http://ksp.orangespace.pl |
|
Data: 2012-07-21 09:38:40 | |
Autor: J.F. | |
cenne dzieło | |
Dnia Thu, 19 Jul 2012 17:32:16 +0200, gl napisał(a):
Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie. No, z tym by mozna polemizowac. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy. Przede wszystkim - byly jednak oznakowane szlaki, i wielkiej inteligencji to nie wymagalo. za mojej pamięci dwa najgłośniejsze pobłądzenia zdarzyły się- jedno Ale to bardzo nietypowa sprawa byla. a ze dwa/trzy tygodnie później - wycieczka z przewodniczką; A to tego nie pamietam. Byla jeszcze sprawa w Karkonoszach, gdy lawina zasypala wycieczke. Zakazali chyba potem przewodnikom prowadzic wycieczki zima pod zagozeniem, przynitowali tabliczki "zagrozenie lawinowe" na stale, i zaczelo sie jak to w Polsce - nie wolno, ale sie da :-) J. |
|
Data: 2012-07-20 20:13:11 | |
Autor: turpin | |
cenne dzieło? | |
Tomasz Sójka <nobody@gmail.com> napisał(a):
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a): Mama za komuny była z zawodu tzw. 'działaczem turystycznym' (w sumie fajny zawód jak na tamte czasy), zatem od kiedy posiadłem umiejętność przemieszcznia się na dwóch zadnich łapach byłem niezależnie od pogody pędzony w góry na różne zjazdy, zloty i spędy, co zresztą całkiem mi odpowiadało i zostało na starość, choć obecnie włóczę się raczej sam (synowie tego nie lubią; nie zmuszam). Śp. Władysła Krygowski był regularnym, choć nie pamiętam czy też zawodowym i opłacanym, uczestnikiem tych imprez. Jak piszę, był człowiekiem nader sympatycznym. Nie wyrażam się źle o zmarłym, lecz o niektórych książkach, które popełnił, a to pewna różnica. A co do zmarłych - jestem patologiem; nieżyjący to mój chleb codzienny :) -- |
|
Data: 2012-07-22 09:02:57 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
cenne dzieło? | |
Dnia Fri, 20 Jul 2012 20:13:11 +0000 (UTC), turpin napisał(a):
nader sympatycznym. Nie wyrażam się źle o zmarłym, lecz o niektórych Chodziło mi o "Myślę, że robił to dla chleba i pasztetu." - to nie wygląda na recenzję ;) i ma wydźwięk raczej negatywny... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-07-11 12:26:06 | |
Autor: Bartek Wadas | |
Widzę, że ruszyłem lawinę... narazie niewielką, tylko wracającdo tytułu, który zapoczątkował dyskusję należy się zastanowić czy "Od Komańczy do Wysowej" czy "Od Komańczy do Bartnego" to faktycznie przewodnik?? Długo w trójkę zastanawialśmy się nad alternatywnym określeniem ale nic nie udało się wymyśleć. Ci co znają poprzednie wydania chyba potwierdzą, że ta pozycja wydawnicza różni się od konwencji typowego przewodnika. W końcu cóż to za przewodnik, który jest bez opisu szlaków, bazy noclegowej, aktualnych map.....itd. Ale chyba jednak właśnie taka konwencja zmusza do myślenia (nie tylk mapa) i właśnie dopiero zachęci do sięgnięcia do mapy. Zresztą nie ma co ukrywać, iż zakres materiału i informacji zawartych w "OKdW", nie trafi do osoby, która przypadkiem trafiła w BN. Pozdrawiam Bartłomiej Wadas gg 4636245 -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - www.beskid-niski.pl "Sercu bliski Beskid Niski" -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - Newsletter portalu: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/subskrypcja Beskidzkie forum: http://www.forum.beskid-niski.pl Beskidzkie aktualności: http://www.beskid-niski.pl/index.php? pos=/aktualnosci&news=all Spis wszystkich artykułów: http://www.beskid-niski.pl/index.php?whatsnew=all -- |
|
Data: 2012-07-11 14:38:06 | |
Autor: Paweł Pontek | |
W dniu 2012-07-11 14:26, Bartek Wadas pisze:
Ale może: - zachęcić do wybrania się w B.N. - zachęcić do powrotu w B.N. - pokierować - gdzie czego samemu szukać, co w ogóle można tam znaleźć, itp. - lepiej poznać teren B.N., zrozumieć "dlaczego" ..., itp. - i (last but not least) świadomie wędrować po B.N. !!! Moim zdaniem przewodnik + mapa + samodzielne myślenie, stanowią kompletne wyposażenie świadomego turysty. Moim daniem taka konwencja "przewodnika" jest optymalna. Ewentualnie, można by rozważyć opisy wybranych tras jako drugi "tom", dodatek, itp. W sumie to mógłby być dodatkowy zarobek dla wydawcy, łatwość w dokonywaniu aktualizacji, rozbudowy, "złapanie" kolekcjonerów, itp. PABLO |
|
Data: 2012-07-11 14:48:13 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Bartek Wadas napisał(a) :
Zresztą nie ma co ukrywać, iż zakres materiału i informacji zawartych w "OKdW"^^^^ hmmm... Ober Kommando der Wehrmacht? MSPANC -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2012-07-12 00:16:57 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
Dnia Wed, 11 Jul 2012 12:26:06 +0000 (UTC), Bartek Wadas napisał(a):
Przecież nie wszystko o czymś musi nazywać się przewodnik? - jak rozumiem obawialiście się że bez tego może zostać niezauważone czy pominięte? Myślę że to błąd, w środowisku do jakiego takie rzeczy są kierowane dobre pozycje bronią się same... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2012-07-14 17:30:53 | |
Autor: Robert Ostrowski | |
Paweł Pontek <ppontek@interia.pl> napisał(a):
Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.". Od tego jest mapa! Całości towarzyszył drętwy (moim zdaniem) opis miejsc. Jestem tego samego zdania. W podobnym stylu są redagowane wszystkie przewodniki rowerowe co mnie kompletnie załamuje. Przewodnik powinien opisywać miejsce a nie sposób dotarcia do tego miejsca. -- |
|
Data: 2012-07-14 21:27:26 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Robert Ostrowski napisał(a) :
Przewodnik powinien opisywać To wtedy byłby miejscownik, nie przewodnik. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0xC62E926B |
|
Data: 2012-07-15 02:11:27 | |
Autor: Dziobak | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Użytkownik "Paweł Pontek"
Żadnych aluzji. Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.". Krążyła w górach legenda [nie było jeszcze wtedy internetu - serio! :) ] , że pierwsze wydania były pisane jedynie na podstawie map :>>> pozdrawiam Pieszy |
|
Data: 2012-07-16 21:44:18 | |
Autor: j | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
Legenda, a właściwie bzdura. Na podstawie ówczesnych map nic sensownego nie dało by się stworzyć. Moją przygodę z górami zacząłem jeszcze czytając Sosnowskiego i Zwolińskich. Krygowski to było już coś super. On naprawdę większość z opisywanych szlaków przeszedł. Nie wszystkie , zdarzały mu się wpadki widoczne po konfrontacji opis - teren. Lecz to były przypadki, nie reguła. pozdrawiam młodzież j. |
|
Data: 2012-07-10 14:06:52 | |
Autor: Adampio | |
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży. | |
W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
No, moje to kształtował raczej Krygowski... Tylko dzieki Krygowskiemu w ogole trafilem w BN :) |