Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.gory   »   "Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.

"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.

Data: 2012-07-09 12:30:29
Autor: Bartek Wadas
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Już w sprzedaży długo oczekiwany przewodnik "Od Komańczy do Wysowej" autorstwa Witolda Grzesika, Tomasza Traczyka i Bartłomieja Wadasa

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników Beskidu Niskiego.
Nie jest to jednak tylko uzupełnienie a efekt ponad 18 miesięcznej pracy.
Oprócz nowych tekstów, które poszerzyły zakres terytorialny przewodnika, wszystkie teksty z poprzednich wydań jeśli nie zostały w całości napisane od nowa to przynajmniej zostały poważnie uzupełnione.

Do nabycia:
http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/aktualnosci/a1

Pozdrawiam

Bartłomiej Wadas
gg 4636245
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
www.beskid-niski.pl
"Sercu bliski
Beskid Niski"
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Newsletter portalu: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/subskrypcja
Beskidzkie forum: http://www.forum.beskid-niski.pl
Beskidzkie aktualności: http://www.beskid-niski.pl/index.php?
pos=/aktualnosci&news=all
Spis wszystkich artykułów: http://www.beskid-niski.pl/index.php?whatsnew=all

--


Data: 2012-07-09 14:58:52
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"
[...]

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do
Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników
Beskidu Niskiego.

Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i "Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ...

Pozdrawiam,
PABLO

Data: 2012-07-09 15:41:08
Autor: Stan
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-09 14:58, Paweł Pontek pisze:

Te czasy już nie wrócą ...

Będą nowe, lepsze... :)

Data: 2012-07-09 14:42:37
Autor:
Stan <stasiek@test.com> napisał(a):
W dniu 2012-07-09 14:58, Paweł Pontek pisze:

> Te czasy już nie wrócą ...

Będą nowe, lepsze... :)

W sumie nie jest źle - ludzi niespecjalnie jeszcze przybyło, bobry się zalęgły...


--


Data: 2012-07-09 15:58:31
Autor: Tomasz Sójka
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"
[...]

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do
Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników
Beskidu Niskiego.

Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i "Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ...

No, moje to kształtował raczej Krygowski...
Pozdrawiam Tomek

Data: 2012-07-09 16:07:15
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"
[...]

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do
Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników
Beskidu Niskiego.

Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i
"Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze
pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ...

No, moje to kształtował raczej Krygowski...

Szczerze Ci współczuję ...

Ja akurat, w "najbardziej płodnym okresie" załapałem się na przełom pomiędzy stylem 'ala Krygowski i tym, co prezentuje "Od K do B", albo Bieszczady, itp. Moim zdaniem niebo-a-ziemia i całkowicie odmienny wpływ na czytelnika co skutkowało zupełnie innymi wyborami w przyszłości ...

Za to dzieciństwo i pierwsze wycieczki to i w moim przypadku twórczość 'ala Krygowski/Matuszczyk.

PABLO

Data: 2012-07-10 09:28:12
Autor: Tomasz Sjka
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Dnia Mon, 09 Jul 2012 16:07:15 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"
[...]

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do
Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników
Beskidu Niskiego.

Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i
"Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze
pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ...

No, moje to kształtował raczej Krygowski...

Szczerze Ci współczuję ...


Szczerze - nie rozumiem. To chyba jakaś aluzja której nie łapię... Chyba że
dla ciebie przewodnik (książka) jest czymś więcej niż tylko przewodnikiem -
przewodnikiem duchowym? ;) (coś a'la "Jedz, módl się, kochaj" :)))

Ja akurat, w "najbardziej płodnym okresie" załapałem się na przełom pomiędzy stylem 'ala Krygowski i tym, co prezentuje "Od K do B", albo Bieszczady, itp. Moim zdaniem niebo-a-ziemia i całkowicie odmienny wpływ na czytelnika co skutkowało zupełnie innymi wyborami w przyszłości ...

Za to dzieciństwo i pierwsze wycieczki to i w moim przypadku twórczość 'ala Krygowski/Matuszczyk.

PABLO

IMHO przewodnik nie powinien wywierać wpływu na czytelnika. Największy
wpływ na moje wybory mieli ludzie z którymi chodziłem w góry, czyli
"przewodniki" z krwi i kości (nie chodzi mi o blachę, a o rolę). Papierowy
powinien informować, najlepiej obiektywnie. Poradniki typu "to warto
zobaczyć a to będzie strata czasu" są dla ludzi których nie stać na
samodzielne myślenie. O takie rzeczy to mogę spytać znajomych, co do
ktorych wiem jak myślą. Krygowski jaki był taki był, Nyka był lepszy, ale
przynajmniej żadnego "product placement" u nich sobie nie przypominam. I
dość rzetelnie pisał o takich nawet trasach gdzie przysłowiowego psa z
kulawą noga nie uświadczysz... Wciąż czasami do nich zaglądam zresztą.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2012-07-10 10:44:20
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-10 09:28, Tomasz Sjka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 16:07:15 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 09 Jul 2012 14:58:52 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-09 14:30, Bartek Wadas pisze:
przewodnik "Od Komańczy do Wysowej"
[...]

To kontynuacja myśli i pomysłu zawartych w przewodnikach "Od Komańczy do
Krempnej" i "Od Komańczy do Bartnego", które ukształtowały wielu miłośników
Beskidu Niskiego.

Aż się łezka w oku zakręciła. "Od K do K", a później od "Od K do B" i
"Gorlickie" to rzeczywiście były pozycje, które kształtowały nasze
pokolenie turystów. Te czasy już nie wrócą ...

No, moje to kształtował raczej Krygowski...

Szczerze Ci współczuję ...


Szczerze - nie rozumiem. To chyba jakaś aluzja której nie łapię...

Żadnych aluzji. Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.". Od tego jest mapa! Całości towarzyszył drętwy (moim zdaniem) opis miejsc.

Przewodniki w rodzaju rewaszowskich Bieszczadów, wspomniany "od K do B" i wiele następnych były moim zdaniem o niebo lepsze. Opisywały teren i wiele zagadnień związanych z terenem, wprowadzały czytelnika w "smak" terenu, zachęcały wręcz do odwiedzenia opisywanego terenu. Wybierając się gdzieś lubię przed wyjazdem poczuć "smak" miejsc, do których zamierzam trafić, fajnie jest też wiedzieć coś o tych miejscach w szerszym pojęciu, a potem odkrywać to na miejscu.

Przebajerowane pod tym względem są (choć bardzo miło się to czyta) przewodniki Rąkowskiego (wyd. Rewasz) - tyle, że boli fakt, jak człowiek rozczarowuje się na miejscu, odnajdując lewo część tego, co tak "kolorowo" opisuje autor. Ale i tak fajnie jest poczytać i przenieść się w tereny opisywane przez autora.

Oczywiście wszystkie w/w są to tylko moje osobiste, bardzo subiektywne i podszyte głębokimi emocjami młodego wówczas człowieka odczucia.


Chyba że
dla ciebie przewodnik (książka) jest czymś więcej niż tylko przewodnikiem -
przewodnikiem duchowym? ;) (coś a'la "Jedz, módl się, kochaj" :)))

Przewodnik jest dla mnie trochę jak dobra reklamówka, pod jego wpływem podejmuję decyzję czy dane miejsce jest ciekawe czy nie, jaki może mieć smak i klimat. Nie zabieram zwykle przewodników ze sobą w teren - raczej czytuję je od poduszki.


Ja akurat, w "najbardziej płodnym okresie" załapałem się na przełom
pomiędzy stylem 'ala Krygowski i tym, co prezentuje "Od K do B", albo
Bieszczady, itp. Moim zdaniem niebo-a-ziemia i całkowicie odmienny wpływ
na czytelnika co skutkowało zupełnie innymi wyborami w przyszłości ...

Za to dzieciństwo i pierwsze wycieczki to i w moim przypadku twórczość
'ala Krygowski/Matuszczyk.

PABLO

IMHO przewodnik nie powinien wywierać wpływu na czytelnika.

W moim przypadku jest odwrotnie.

Największy
wpływ na moje wybory mieli ludzie z którymi chodziłem w góry, czyli
"przewodniki" z krwi i kości (nie chodzi mi o blachę, a o rolę).

Też uważam, że klimat wyjazdu tworzą przede wszystkim ludzie, potem długo, długo nic, a miejsca i czas są na dalszym planie.

Niektórzy jednak nie mają szczęścia trafić na swojej turystycznej drodze na dobrych przewodników - i co mają zrobić. Pewnie się ze mną zgodzisz, że czasem jeden wyjazd z właściwym człowiekiem może zmienić dalsze turystyczne (i nie tylko turystyczne) życie człowieka. Wystarczy, że raz ktoś pokarze "to coś", czego czasem tak trudno samemu dostrzec, aby przewartościowało się wiele spraw w życiu - tak turystycznym jak i czasem codziennym. Moim zdaniem niewielu ludzi ma to szczęście, a ostatnimi czasy jest o to jeszcze trudniej. Dlaczego książka (przewodnik) nie miałby pełnić i takiej roli - przecież do niedawna książki czytane w dzieciństwie kształtowały charaktery i pasje ludzi na resztę życia ...

Papierowy
powinien informować, najlepiej obiektywnie.

Informować można na wiele sposobów, zakres informacji, ich wartościowanie, itp. to też jest sztuka.

Poradniki typu "to warto
zobaczyć a to będzie strata czasu" są dla ludzi których nie stać na
samodzielne myślenie. O takie rzeczy to mogę spytać znajomych, co do
których wiem jak myślą.

No właśnie przewodnik ma zastąpić tych znajomych - bo nie wszyscy ich mają. A autor przewodnika, autorowi nie równy - tak jak z tymi znajomymi i dlatego po Krygowskiego nie sięgam na półkę, po niektórych innych tak, i to z przyjemnością. W ciemno mogę jechać w miejsca polecane przez jednych autorów, a z daleka będę omijał miejsca polecane przez innych. Każdy autor, wydawnictwo, to marka ...

Krygowski jaki był taki był, Nyka był lepszy, ale
przynajmniej żadnego "product placement" u nich sobie nie przypominam. I
dość rzetelnie pisał o takich nawet trasach gdzie przysłowiowego psa z
kulawą noga nie uświadczysz... Wciąż czasami do nich zaglądam zresztą.

Ja czasem sięgam do beletrystki Krygowskiego, ale przewodników nie zdzierżę ...

Pozdrawiam,
PABLO

Data: 2012-07-10 23:40:35
Autor: Jacek G.
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
On 10 Lip, 10:44, Paweł Pontek <ppon...@interia.pl> wrote:

Ja czasem sięgam do beletrystki Krygowskiego, ale przewodników nie
zdzierżę ...
No bo Krygowski najwyraźniej świadomie oddzielał pisanie
beletrystyczne od - dość suchego i rzeczowego - przewodnikowego. Nie
wszystkim musi to pasować, ale niewątpliwą jego zasługą było
stworzenie jednorodnego i kompleksowego opracowania całych Beskidów.
Jak na tamte czasy, to było bardzo cenne dzieło. No i to były
przewodniki zrobione tak, aby je można było wziąć do plecaka i na
bieżąco planować wędrówkę - twarda oprawa, cienki papier, rozsądna
objętość i format. Dziś można sobie skserować lub wydrukować jakieś
interesujące fragmenty - wtedy było to niemożliwe.
Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i
stylistycznym - zresztą nie zawsze z dobrymi skutkami. No ale jest
wybór przynajmniej.

Data: 2012-07-11 10:13:01
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 08:40, Jacek G. pisze:

No bo Krygowski najwyraźniej świadomie oddzielał pisanie
beletrystyczne od - dość suchego i rzeczowego - przewodnikowego. Nie
wszystkim musi to pasować,

Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.

ale niewątpliwą jego zasługą było
stworzenie jednorodnego i kompleksowego opracowania całych Beskidów.
Jak na tamte czasy, to było bardzo cenne dzieło. No i to były
przewodniki zrobione tak, aby je można było wziąć do plecaka i na
bieżąco planować wędrówkę - twarda oprawa, cienki papier, rozsądna
objętość i format.

To prawda.

Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i
stylistycznym - zresztą nie zawsze z dobrymi skutkami. No ale jest
wybór przynajmniej.

Niestety w obecnych czasach przewodnik może wydać każdy - z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony mamy wysyp wydawnictw bardzo miernej jakości. Odnoszę wrażenie, że dawniej, aby wydać coś drukowanego trzeba było mieć markę, doświadczenie, autor był weryfikowany, a jak już coś wyszło to można było mieć do tego jakieś tam zaufanie. Oczywiście nie było tak różowo i pewnie trzeba było być odpowiednio zainstalowanym organizacyjnie - mimo to, jakość literatury turystycznej była moim zdaniem lepsza niż obecnie. Aktualnie wydawnictwa idą w kierunku masowego odbiorcy - a ten ma specyficzne gusta. Poza tym, za pisanie biorą się często mało doświadczeni autorzy, którym wydaje się, że posiedli już wiedzę, którą warto podzielić się z innymi. W efekcie, podobnie jak w sieci, w wydawnictwach książkowych też robi się mało merytorycznie. Inna sprawa, że wydanie czegoś na odpowiednim poziomie kosztuje znacznie drożej (i dłużej).

Dlatego moim zdaniem warto trzymać się wypróbowanych marek w sensie wydawnictwa i autorów, a przynajmniej środowisk z których Ci autorzy, a często także właściciele lub zarządzający wydawnictw się wywodzą. To jeszcze daje jakąś tam gwarancję rzetelności, jakości i poziomu.

PABLO

Data: 2012-07-11 10:38:43
Autor: Waldek Brygier
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Paweł Pontek wrote:
Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis
trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.

Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie były, a więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku miały jednak sens?


--
pozdrawiam
Waldemar Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
GG 415880

Data: 2012-07-11 02:24:38
Autor: Jacek G.
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
On 11 Lip, 10:38, "Waldek Brygier" <wal...@naszesudety.pl> wrote:
Paweł Pontek wrote:
> Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis
> trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.

Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w
czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie były, a
więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku miały jednak
sens?
A o tym nie pomyślałem, ale faktycznie tak to mogło być - jeszcze w
latach 70-tych podstawową mapą Beskidu Śląskiego i Żywieckiego było
coś takiego:
http://bazar.zory.info/?61,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki
w skali 1:100000. Gdy na początku lat 80-tych ukazała się 75-tka:
http://bazar.zory.info/?62,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki-2
to była rewolucja i rewelacja, mimo iż zawierała masę błędów.
Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego
Makowskiego, to w ogóle nie obejmowała w całości żadna mapa.
Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w
porównaniu z Matuszczykiem, który potrafił na prawdę każdy zakręt
szlaku i każde drzewko opisywać.
--
Jacek G.

Data: 2012-07-11 12:19:05
Autor: Michal Jankowski
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:

Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego
Makowskiego, to w ogóle nie obejmowała w całości żadna mapa.
Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w
porównaniu z Matuszczykiem, który potrafił na prawdę każdy zakręt
szlaku i każde drzewko opisywać.

Biorąc pod uwagę, że w takim Krygowskim ogromna większość opisanych
tras prowadziła poza wyznakowanymi szlakami, a mapy były jakie były,
to niby jak mieli to opisywać?

  MJ

Data: 2012-07-11 05:41:15
Autor: Jacek G.
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
On 11 Lip, 12:19, Michal Jankowski <mich...@fuw.edu.pl> wrote:
> Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w
> porównaniu z Matuszczykiem, który potrafił na prawdę każdy zakręt
> szlaku i każde drzewko opisywać.

Biorąc pod uwagę, że w takim Krygowskim ogromna większość opisanych
tras prowadziła poza wyznakowanymi szlakami, a mapy były jakie były,
to niby jak mieli to opisywać?
Ze stwierdzeniem, że ogromna większość opisanych tras to były trasy
bez szlaku, to bym się nie zgodził, choć głowy nie dam bez spojrzenia
w te przewodniki - możliwe, że w różnych tomach, dotyczących
poszczególnych pasm mogło być różnie - tak jak w danym terenie. W
przypadku Śląskiego i Żywieckiego na pewno przeważały trasy znakowane.
Opisy Krygowskiego moim zdaniem były takie w sam raz, ale Matuszczyk,
to na prawdę przesadzał, zwłaszcza, że gdy on zaczął wydawać, to
istniały już lepsze mapy.
--
Jacek G.

Data: 2012-07-11 13:38:30
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 11:24, Jacek G. pisze:

A o tym nie pomyślałem, ale faktycznie tak to mogło być

Po tym jak to napisałeś przypomniałem sobie jak na Bałkanach, nie mając żadnych map poza schematami "grzbiecików" (o ile w terenie krasowym można coś takiego w ogóle wyróżnić) oraz kserami ponad stuletnich 200-tek, wędrowaliśmy korzystając ze szczątkowych opisów w starych, czeskich przewodnikach. To była przygoda, szczególnie we mgle lub w księżycowym krajobrazie niektórych pasm górskich. Jak wielka była nasza radość, kiedy raz na jakiś dłuższy czas, coś w terenie wydawało się zgadzać z opisem. Do dzisiaj określenie "makedanova cesta" przywraca mi miłe wspomnienia.

- jeszcze w
latach 70-tych podstawową mapą Beskidu Śląskiego i Żywieckiego było
coś takiego:
http://bazar.zory.info/?61,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki
w skali 1:100000.

Moim zdaniem spoko mapa. Setki do nawigacji w terenie typu beskidzkiego są moim zdaniem optymalne.

Gdy na początku lat 80-tych ukazała się 75-tka:
http://bazar.zory.info/?62,mapa-beskid-slaski-i-zywiecki-2
to była rewolucja i rewelacja, mimo iż zawierała masę błędów.

To była podstawowa mapa przez kilka ładnych lat.

Z innymi częściami Beskidów było zresztą podobnie, a takiego
Makowskiego, to w ogóle nie obejmowała w całości żadna mapa.

Pamiętam jak długo przyszło czekać na mapę tzw. "Beskidu Średniego", obejmującą Pasmo Polic i Masyw Babiej Góry. Jak wielka była radość, kiedy się wreszcie ukazała.

Natomiast co do opisów tras, to Krygowski był i tak dość oszczędny w
porównaniu z Matuszczykiem, który potrafił na prawdę każdy zakręt
szlaku i każde drzewko opisywać.

Nooooo.

PABLO

Data: 2012-07-11 11:28:43
Autor: Michal Jankowski
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes:

Paweł Pontek wrote:
Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis
trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.

Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w
czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie
były, a więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku
miały jednak sens?

Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach
to nawet poziomic nie miała. Lepszej mapy nie miałem i tak się
chodziło (w 1976)... GPS-ów też nie było, you know.

  MJ

Data: 2012-07-11 05:35:43
Autor: Jacek G.
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
On 11 Lip, 11:28, Michal Jankowski <mich...@fuw.edu.pl> wrote:
Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach
to nawet poziomic nie miała. Lepszej mapy nie miałem i tak się
chodziło (w 1976)... GPS-ów też nie było, you know.

Bo to była tzw. graniówka z naniesionym schematem szlaków. Bardzo
zresztą przydatna do nauki topografii i robienia panoramek, mniej do
wędrówki - zwłaszcza na odcinkach bez szlaku.
Takie mapki były dołączane do wszystkich przewodników z tej serii.
--
Jacek G.

Data: 2012-07-11 13:11:56
Autor: J.F
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
Użytkownik "Michal Jankowski"  napisał w wiadomości
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes:
Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w
czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie
były, a więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku
miały jednak sens?

Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach
to nawet poziomic nie miała. Lepszej mapy nie miałem i tak się
chodziło (w 1976)... GPS-ów też nie było, you know.

W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.

Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo, bo tam cos ciekawego,
albo ze np do najblizszego  noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a do najblizszego sklepu 12h ..

J.

Data: 2012-07-11 13:24:37
Autor: Paweł Pontek
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:

W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.

Możesz rozwinąć swoją myśl?

.... moim zdaniem, poziomice akurat, szczególnie w terenie "pofałdowanym" niosą bardzo dużo informacji do nawigacji w terenie.
Mapa bez poziomic jest - moim zdaniem - mało warta.


Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
bo tam cos ciekawego,
albo ze np do najblizszego  noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a
do najblizszego sklepu 12h ..

Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać.

PABLO

Data: 2012-07-11 13:46:49
Autor: Zbynek Ltd.
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
Paweł Pontek napisał(a) :
Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
bo tam cos ciekawego,
albo ze np do najblizszego  noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a
do najblizszego sklepu 12h ..

Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać.

Ale nie to, że jest sklep, niezaznaczony na mapie, albo że sklepowa mieszka na innym niż sklep końcu wioski :-)

--
Pozdrawiam
    Zbyszek
PGP key: 0x5351FDE3

[Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.]

Data: 2012-07-11 13:54:00
Autor: Paweł Pontek
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 13:46, Zbynek Ltd. pisze:
Paweł Pontek napisał(a) :
Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
bo tam cos ciekawego,
albo ze np do najblizszego  noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a
do najblizszego sklepu 12h ..

Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać.

Ale nie to, że jest sklep, niezaznaczony na mapie, albo że sklepowa
mieszka na innym niż sklep końcu wioski :-)

W takiej kwestii przewodnik nie stanowi większej konkurencji, bo sytuacja się zmienia. Za to wiedząc (z mapy), że mieszkają ludzie, gdzie ich mieszka więcej a gdzie mniej, itp. - można wykombinować jakieś źródło zaopatrzenia lub "zasięgnąć języka".

PABLO

Data: 2012-07-11 15:16:14
Autor: J.F
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
Użytkownik "Paweł Pontek"  napisał w wiadomości grup
W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:
W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.
Możesz rozwinąć swoją myśl?

Ostrych przepasci brak,  podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym powtarzalny - jak ktos zrozumie zasade to mu poziomice nie potrzebne, szczegolnie jak podaza trasa opisana w przewodniku i wie czego sie spodziewac.


Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
bo tam cos ciekawego,
albo ze np do najblizszego  noclegu 6h marszu i czas podjac decyzje, a
do najblizszego sklepu 12h ..

Ludzie potrafiący korzystać z mapy potrafią wiele wyczytać.

Ale nie takie rzeczy :-)

J.

Data: 2012-07-11 13:29:00
Autor: Paweł Pontek
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 11:28, Michal Jankowski pisze:
"Waldek Brygier" <waldek@naszesudety.pl> writes:

Paweł Pontek wrote:
Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis
trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.

Nie jestem znawcą tematyki beskidzkiej, ale tak sobie pomyślałem, że w
czasach świetności przewodników Krygowskiego, mapy były takie, jakie
były, a więc często niedokładne, więc może opisy trasy w przewodniku
miały jednak sens?

Ciekawa hipoteza. Ma to jakiś sens.


Mapa stanowiąca załącznik do przewodnika Krygowskiego po Bieszczadach
to nawet poziomic nie miała. Lepszej mapy nie miałem i tak się
chodziło (w 1976)...

Jeszcze niedawno tak się chodziło w Rumunii czy na Bałkanach. Ma to swój specyficzny smak. W zasadzie współcześnie wydawane mapy (np. DIMAP) wyglądają na nowoczesne, są kolorowe i odbajerowane, a poziomice są co .... 50, albo 100 metrów - czyli tak jak by ich wcale nie było, przez co te mapy są niewiele lepsze od swoich poprzedniczek z poprzedniej epoki.


GPS-ów też nie było, you know.

Jak dla mnie to GPS psuje całą zabawę.

PABLO

Data: 2012-07-11 13:43:28
Autor: Zbynek Ltd.
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
Paweł Pontek napisał(a) :

Jak dla mnie to GPS psuje całą zabawę.

W zasadzie masz rację...
Droga? W tę stronę? hmmm... Dom? Tutaj? hmmm...
GPS ON. O kuź...! ;-)

--
Pozdrawiam
    Zbyszek
PGP key: 0x5351FDE3

[Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.]

Data: 2012-07-11 22:34:50
Autor: Tomasz Sójka
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Dnia Wed, 11 Jul 2012 10:13:01 +0200, Paweł Pontek napisał(a):

W dniu 2012-07-11 08:40, Jacek G. pisze:

No bo Krygowski najwyraźniej świadomie oddzielał pisanie
beletrystyczne od - dość suchego i rzeczowego - przewodnikowego. Nie
wszystkim musi to pasować,

Mnie nawet nie chodziło o suchy język, ale o kładzenie nacisku na opis trasy (po to wymyślono mapę!!!), a nie na opis miejsca/terenu.


Po pierwsze zdecydowana większość nie jest mistrzem mapy. Po drugie
większość z tej większości nie nauczy się tej mapy nigdy. Po trzecie - taki
wtedy panował styl, od opowiadania był przewodnik-człowiek :)

Potem literatura przewodnikowa ewoluowała i pod względem edytorskim i
stylistycznym - zresztą nie zawsze z dobrymi skutkami. No ale jest
wybór przynajmniej.

zdaniem lepsza niż obecnie. Aktualnie wydawnictwa idą w kierunku masowego odbiorcy - a ten ma specyficzne gusta.

Masowy odbiorca raczej nie ma własnego gustu, jeśli już to nabyty za
pośrednictwem - nomen omen - mass-mediów ;)

Pozdrawiam Tomek

Data: 2012-07-12 11:55:33
Autor: Paweł Pontek
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-11 22:34, Tomasz Sójka pisze:

Po pierwsze zdecydowana większość nie jest mistrzem mapy. Po drugie
większość z tej większości nie nauczy się tej mapy nigdy.

To potwierdzają nawet niektóre wypowiedzi w tym wątku, np.:

W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:> Użytkownik "Michal Jankowski"  >

> W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.
[...]

> Ostrych przepasci brak,  podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym
> powtarzalny - jak ktos zrozumie zasade to mu poziomice nie potrzebne,
> szczegolnie jak podaza trasa opisana w przewodniku i wie czego sie
> spodziewac.
[...]

>
> Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
> bo tam cos ciekawego,

Rzeczywiście chyba dla wielu osób nawigacja sprowadza się do wyboru właściwego koloru szlaku na rozwidleniu szlaków oraz wyszukiwania kolejnych znaczków poukrywanych przez znakarzy w zawiłościach terenu.

PABLO

Data: 2012-07-12 21:37:51
Autor: J.F
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Użytkownik "Paweł Pontek"  napisał w wiadomości grup
To potwierdzają nawet niektóre wypowiedzi w tym wątku, np.:
W dniu 2012-07-11 13:11, J.F pisze:
> W Bieszczadach poziomice jakby mniej istotne.
[...]
Ostrych przepasci brak,  podejscia umiarkowane, uklad gor rzeklbym
powtarzalny - jak ktos zrozumie zasade to mu poziomice nie potrzebne,
szczegolnie jak podaza trasa opisana w przewodniku i wie czego sie
spodziewac.
[...]
Za to z golej mapy nie wyczytasz ze warto spojrzec w lewo czy w prawo,
bo tam cos ciekawego,

Rzeczywiście chyba dla wielu osób nawigacja sprowadza się do wyboru właściwego koloru szlaku na rozwidleniu szlaków oraz wyszukiwania kolejnych znaczków poukrywanych przez znakarzy w zawiłościach terenu.

Coz chcesz - przyzwyczajono nas do tego ze jest szlak prowadzacy przez ciekawe tereny, a zejsc ze szlaku nie wolno, bo park narodowy i rezerwat :-)

Ale to powyzej pisalem konkretnie o Bieszczadach - tam swoboda jakby wieksza i utrudnienia terenowe mniejsze. Bede sie chcial przespacerowac polonina, to sobie wejde, pojde, zejde gdzie mi sie spodoba, i brak poziomic na mapie mi w tym nie przeszkodzi :-P

Z tym ze nie wiem czy by mi sie chcialo schodzic ze szlaku, bo i nie bardzo jest po co, i bloto po kolana mozna trafic .. bardziej tam przydatna umiejetnosc pozostania na szlaku i dojscia do schroniska.

Za to ciekaw jestem jak chcesz z golej mapy wyczytac co tam ciekawego mozna zobaczyc, szczegolnie gdy porownujemy z  tytulowa ksiazka, gdzie
"Zachowana została konwencja wydawnicza przewodnika bez kolorowych zdjęć lecz z dużą ilością rycin obiektów po których nie ma już do dziś śladu"

Czyli na mapie moze i masz znaczek ruiny, ale nie wiesz czego i w jakim stanie, albo zostal sie sam znaczek, albo juz i znaczka nie ma ...

A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem.

J.

Data: 2012-07-12 14:18:31
Autor: Jacek G.
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote:
Ale to powyzej pisalem konkretnie o Bieszczadach - tam swoboda jakby
wieksza i utrudnienia terenowe mniejsze. Bede sie chcial
przespacerowac polonina, to sobie wejde, pojde, zejde gdzie mi sie
spodoba, i brak poziomic na mapie mi w tym nie przeszkodzi :-P
Przepraszam, ale o której konkretnie połoninie piszesz ? Bo
wspomniałeś wcześniej o Parku Narodowym, więc chyba wiesz, że
połoninna część polskich Bieszczadów objęta jest właśnie PN-em i nie
bardzo możesz sobie wejść i zejść gdzie chcesz.
Natomiast poza Parkiem chodzenie bez szlaku, bez dobrej poziomicowej
mapy wymaga sporej wiedzy na temat ukształtowania danego terenu i
sporego doświadczenia. Ja mógłbym w ten sposób poruszać się po
Beskidzie Śląskim, Żywieckim i okolicznych pasmach, ale tylko dlatego,
że to moje najbliższe góry, w które jeżdżę od wielu lat (kiedyś niemal
co weekend) uprzednio zdawszy parę egzaminów. Ale też wolę mieć mapę w
zanadrzu, bo nie znam na pamięć wszystkich grzbiecików i dolinek, a
niekiedy mały błąd powoduje, że możemy nadłożyć sporo drogi, zejść nie
tam gdzie chcemy, zaryć się w jakieś chaszcze i stracić sporo czasu
itp.  Zwłaszcza zimą może to mieć spore znaczenie.
Zalesione w dużej mierze góry typu beskidzkiego wbrew pozorom nie są
takie łatwe w orientacji i właśnie one wymagają dobrych, poziomicowych
map jeśli chce się poruszać po nich nie tylko znakowanymi szlakami.

Z tym ze nie wiem czy by mi sie chcialo schodzic ze szlaku, bo i nie
bardzo jest po co, i bloto po kolana mozna trafic .. bardziej tam
przydatna umiejetnosc pozostania na szlaku i dojscia do schroniska.
To prawda, że szlaki są poprowadzone zwykle tymi najbardziej
logicznymi trasami - główniejszymi grzbietami i dolinami. A jest ich
na tyle dużo, że coraz trudniej znaleźć rejon, gdzie da się wymyślić
logiczną trasę bez wykorzystania szlaków.

Za to ciekaw jestem jak chcesz z golej mapy wyczytac co tam ciekawego
mozna zobaczyc, szczegolnie gdy porownujemy z  tytulowa ksiazka, gdzie
"Zachowana została konwencja wydawnicza przewodnika bez kolorowych
zdjęć lecz z dużą ilością rycin obiektów po których nie ma już do dziś
śladu"
Nikt tu chyba nie negował sensu pisania i używania przewodników.
Rozmawiamy o tym na ile przewodnik powinien opisywać przebieg szlaków,
a na ile właśnie to co ciekawego można zobaczyć w danym rejonie czy na
danej trasie.

A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem.
A to z pewnym przybliżeniem można akurat przewidzieć - przecież na
mapie widać gdzie są polany, na którym stoku (poziomice), a zatem w
którym kierunku jest widok, a jak wiesz w którym kierunku, to możesz
przewidzieć co będzie widać o ile mapa obejmuje odpowiednio daleki
rejon. Opis panoramy w przewodniku może pomóc osobom mniej
doświadczonym w czytaniu mapy.
Poza tym na współczesnych mapach treść turystyczna jest dość bogata i
wyczytać można bardzo wiele - co oczywiście nie zastąpi w 100 %
przewodnika.
--
Jacek G.

Data: 2012-07-13 10:09:42
Autor: Michal Jankowski
Od Komańczy do Wysowej już w sprzedaży.
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:

On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote:
Ale to powyzej pisalem konkretnie o Bieszczadach - tam swoboda jakby
wieksza i utrudnienia terenowe mniejsze. Bede sie chcial
przespacerowac polonina, to sobie wejde, pojde, zejde gdzie mi sie
spodoba, i brak poziomic na mapie mi w tym nie przeszkodzi :-P
Przepraszam, ale o której konkretnie połoninie piszesz ? Bo
wspomniałeś wcześniej o Parku Narodowym, więc chyba wiesz, że
połoninna część polskich Bieszczadów objęta jest właśnie PN-em i nie
bardzo możesz sobie wejść i zejść gdzie chcesz.
Natomiast poza Parkiem chodzenie bez szlaku, bez dobrej poziomicowej
mapy wymaga sporej wiedzy na temat ukształtowania danego terenu i
sporego doświadczenia. Ja mógłbym w ten sposób poruszać się po
Beskidzie Śląskim, Żywieckim i okolicznych pasmach, ale tylko dlatego,
że to moje najbliższe góry, w które jeżdżę od wielu lat (kiedyś niemal
co weekend) uprzednio zdawszy parę egzaminów. Ale też wolę mieć mapę w
zanadrzu, bo nie znam na pamięć wszystkich grzbiecików i dolinek, a
niekiedy mały błąd powoduje, że możemy nadłożyć sporo drogi, zejść nie
tam gdzie chcemy, zaryć się w jakieś chaszcze i stracić sporo czasu
itp.  Zwłaszcza zimą może to mieć spore znaczenie.
Zalesione w dużej mierze góry typu beskidzkiego wbrew pozorom nie są
takie łatwe w orientacji i właśnie one wymagają dobrych, poziomicowych
map jeśli chce się poruszać po nich nie tylko znakowanymi szlakami.

Krygowski pisał przewodnik, kiedy Bieszczadzkiego Parku Narodowego
jeszcze nie było. :) Ja chodziłem korzystając z tego przewodnika,
kiedy park już był, ale malutki.

Ale tak - po połoninach w zasadzie (nawet poza Parkiem) chodziło się
i tak szlakami.

Natomiast w pozostałej części Bieszczadów było mnóstwo opisanych tras
bez szlaków i bardzo fajnie się tam łaziło, ale jednak bez porządnej
mapy to łatwo nie było. To nie są takie góry, żeby zaraz spaść w
przepaść (aczkolwiek znam osobę, która wywichnęła sobie bark po upadku
w rejonie bodajże Bukowego Berda), ale co poziomica, to poziomica.
Zimą nawet nie próbowałem.

  MJ

Data: 2012-07-13 20:39:12
Autor: J.F
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Użytkownik "Jacek G."  napisał w wiadomości grup
On 12 Lip, 21:37, "J.F" <jfox_xnosp...@poczta.onet.pl> wrote:
[...]
Nikt tu chyba nie negował sensu pisania i używania przewodników.
Rozmawiamy o tym na ile przewodnik powinien opisywać przebieg szlaków,
a na ile właśnie to co ciekawego można zobaczyć w danym rejonie czy na
danej trasie.

A to przepraszam, wydawalo mi sie ze o co innego chodzilo.

A jak chcesz z mapy wyczytac gdzie tam piekny widok ... to nie wiem.
A to z pewnym przybliżeniem można akurat przewidzieć - przecież na
mapie widać gdzie są polany, na którym stoku (poziomice), a zatem w
którym kierunku jest widok, a jak wiesz w którym kierunku, to możesz
przewidzieć co będzie widać o ile mapa obejmuje odpowiednio daleki
rejon. Opis panoramy w przewodniku może pomóc osobom mniej
doświadczonym w czytaniu mapy.

Ale mial byc nie tylko widok, ale piekny widok, warty wycieczki w gory :-)

I jak tak potrafisz patrzac na mape w miare szybko wskazac miejsca, ktore trzeba odwiedzic w rejonie, bo beda piekne widoki ... to gratuluje :-)

J.

Data: 2012-07-13 13:45:59
Autor: M
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-12 11:55, Paweł Pontek pisze:

Rzeczywiście chyba dla wielu osób nawigacja sprowadza się do wyboru
właściwego koloru szlaku na rozwidleniu szlaków oraz wyszukiwania
kolejnych znaczków poukrywanych przez znakarzy w zawiłościach terenu.


Co swoją drogą na niektórych terenach może też być dość trudne (np. Pogórze Przemyskie) ;)

Data: 2012-07-18 20:19:19
Autor: turpin
cenne dzieło
Jacek G. <jginter@wp.pl> napisał(a):
Jak na tamte czasy, to by=B3o bardzo cenne dzie=B3o.

Cenne może i było, ale istotnie - jak na tamte czasy, pasując jak ulał do
jakości ówczesnych map 'turystycznych' w skali 1:125 000, z odestkiem błędów
określonych utajnioną normą i do pasztetu mazowieckiego, z jeszcze wyższym
odstekiem aberracji, towarzyszącego owym dziełom w plecaku.  Jako nastolatek
miałem okazję poznać Krygowskiego i zastanawiałem się, jak to możliwe, że ten
miły, elokwentny i potrafiący nieźle pisać (na inne tematy) Pan był w stanie
wysmażyć takie gnioty.

Myślę, że robił to dla chleba i pasztetu.

--


Data: 2012-07-19 02:28:52
Autor: Tomasz Sójka
cenne dzieło
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a):

Jacek G. <jginter@wp.pl> napisał(a):
Jak na tamte czasy, to by=B3o bardzo cenne dzie=B3o.

Cenne może i było, ale istotnie - jak na tamte czasy, pasując jak ulał do
jakości ówczesnych map 'turystycznych' w skali 1:125 000, z odestkiem błędów
określonych utajnioną normą i do pasztetu mazowieckiego, z jeszcze wyższym
odstekiem aberracji, towarzyszącego owym dziełom w plecaku.  Jako nastolatek
miałem okazję poznać Krygowskiego i zastanawiałem się, jak to możliwe, że ten
miły, elokwentny i potrafiący nieźle pisać (na inne tematy) Pan był w stanie
wysmażyć takie gnioty.

Myślę, że robił to dla chleba i pasztetu.

Swoją drogą ciekawe, jak to możliwe że tzw. ogół, używający tak dennych map
i przewodników (BTW nie było GSM i GPS - zgroza), nie błądził masowo, czemu
zapewne musiałyby towarzyszyć mniejsze i większe tragedie w skali
nieporównanie większej do teraźniejszości...
Co do ostatniego zdania - w pierwszym słowie czai się pytanie - czy aby na
pewno? :) Mam nadzieję że znałeś tego Pana na tyle dobrze żeby spokojnie
pisać tak o nieżyjącym.
Pzdr. Tomek

Data: 2012-07-19 09:56:39
Autor: borsuk
cenne dzieło
W dniu 2012-07-19 02:28, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a):

Jacek G.<jginter@wp.pl>  napisał(a):

.....
Swoją drogą ciekawe, jak to możliwe że tzw. ogół, używający tak dennych map
i przewodników (BTW nie było GSM i GPS - zgroza), nie błądził masowo, czemu
zapewne musiałyby towarzyszyć mniejsze i większe tragedie w skali
nieporównanie większej do teraźniejszości...

Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy.
Przewodniki Krygowskiego są obecnie anachroniczne, ale odegrały w swoim czasie olbrzymią rolę i chwała mu za to.

pozdrawiam
borsuk

Data: 2012-07-19 13:55:31
Autor: Lech
cenne dzieło
W dniu 19.07.2012 09:56, borsuk pisze:
[...]
Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był
znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew.
rajdy, gdzie byli przewodnicy.

Takie wycieczki z przewodnikiem to niemal wyłącznie wycieczki autokarowe, gdzie przejścia piesze były zjawiskiem marginalnym. Natomiast zjawiskiem powszechnym na takich wycieczkach było to, że pierwsza półlitrówka była opróżniona zanim autokar wyjechał poza rogatki miasta...

Poziom intelektualny turystów pieszo wędrujących po górach wyrabiały wycieczki szkolne i obozy wędrowne organizowane i prowadzone przez nauczycieli, a nie przez przewodników. Taka turystyka młodzieżowa została niestety zniszczona za pomocą głupich przepisów i w majestacie prawa.

To, że turystyka szkolna leży, to oczywiście nie tylko problem złego prawa i wymuszania na szkołach korzystania z usług różnych biur turystycznych, ale także roszczeniowo-żądaniowa postawa rodziców i ich pojętnych dziatek. Zgodnie z tą postawą dzieciom wolno wszystko, np. ordynarnie zwymyślać nauczyciela, a ten jest od tego, aby te zachcianki spełniać i może takiego młodego bandziora najwyżej pogłaskać po główce. Z drugiej strony mamy kuriozalne stanowisko władz oświatowych, które zamiast bronić nauczycieli, to nakazują im pobłażać wybrykom dzieci, a równocześnie obarczają winą nauczycieli za to, że nie umieją ich wychowywać. Skutek jest taki, że coraz mniej nauczycieli chce się wychylać i wychowanie turystyczne po prostu padło.


--
Pozdrawiam
Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://ksp.orangespace.pl

Data: 2012-07-19 17:32:16
Autor: gl
cenne dzieło


Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy.

za mojej pamięci dwa najgłośniejsze pobłądzenia zdarzyły się- jedno
po drugim -  na Pilsku zimą bodaj z 80/81 i dotyczyły grup:
pierwsze tragiczne w skutkach (3 zgony) na obozie sportowym,
a ze dwa/trzy  tygodnie później - wycieczka z przewodniczką;

g.

Data: 2012-07-21 08:30:41
Autor: Lech
cenne dzieło
W dniu 19.07.2012 17:32, gl pisze:


Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był
znacznie wyższy niż obecnie. Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe,
ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy.

za mojej pamięci dwa najgłośniejsze pobłądzenia zdarzyły się- jedno
po drugim -  na Pilsku zimą bodaj z 80/81 i dotyczyły grup:
pierwsze tragiczne w skutkach (3 zgony) na obozie sportowym,
a ze dwa/trzy  tygodnie później - wycieczka z przewodniczką;

Ten pierwszy wypadek zrobił na ówczesnych władzach niewielkie wrażenie, natomiast drugi spowodował wydanie przez ówczesny PRL-owski GKKFiT zarządzenia nakazującego w górach powyżej 1000 m n.p.m. prowadzenie wycieczek tylko przez przewodników górskich lub przodowników turystyki górskiej, a przez przewodniczki już nie. Jednocześnie zapis ten zignorował problem bezpieczeństwa na treningach sportowych w górach. Nadrobiono to już w wolnej RP w 1997 r. dopisując obszary parków narodowych i rezerwatów przyrody i wykreślając przewodników społecznych (tzw. przodowników) oraz dodając obowiązek prowadzenia treningów sportowych przez przewodników górskich z zastrzeżeniem, że jeżeli odbywają się poza szlakami.


--
Pozdrawiam
Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://ksp.orangespace.pl

Data: 2012-07-21 09:38:40
Autor: J.F.
cenne dzieło
Dnia Thu, 19 Jul 2012 17:32:16 +0200, gl napisał(a):
Myślę, że poziom intelektualny przeciętnego indywidualnego turysty był znacznie wyższy niż obecnie.

No, z tym by mozna polemizowac.

Ogół to jeździł na wycieczki zakładowe, ew. rajdy, gdzie byli przewodnicy.

Przede wszystkim - byly jednak oznakowane szlaki, i wielkiej inteligencji
to nie wymagalo.
za mojej pamięci dwa najgłośniejsze pobłądzenia zdarzyły się- jedno
po drugim -  na Pilsku zimą bodaj z 80/81 i dotyczyły grup:
pierwsze tragiczne w skutkach (3 zgony) na obozie sportowym,

Ale to bardzo nietypowa sprawa byla.

a ze dwa/trzy  tygodnie później - wycieczka z przewodniczką;

A to tego nie pamietam.
Byla jeszcze sprawa w Karkonoszach, gdy lawina zasypala wycieczke. Zakazali chyba potem przewodnikom prowadzic wycieczki zima pod zagozeniem,
przynitowali tabliczki "zagrozenie lawinowe" na stale, i zaczelo sie jak to
w Polsce - nie wolno, ale sie da :-)

J.

Data: 2012-07-20 20:13:11
Autor: turpin
cenne dzieło?
Tomasz Sójka <nobody@gmail.com> napisał(a):
Dnia Wed, 18 Jul 2012 20:19:19 +0000 (UTC), turpin napisał(a):

Co do ostatniego zdania - w pierwszym słowie czai się pytanie - czy aby na
pewno? :) Mam nadzieję że znałeś tego Pana na tyle dobrze żeby spokojnie
pisać tak o nieżyjącym.


Mama za komuny była z zawodu tzw. 'działaczem turystycznym' (w sumie fajny
zawód jak na tamte czasy), zatem od kiedy posiadłem umiejętność przemieszcznia
się na dwóch zadnich łapach byłem niezależnie od pogody pędzony w góry na
różne zjazdy, zloty i spędy, co zresztą całkiem mi odpowiadało i zostało na
starość, choć obecnie włóczę się raczej sam (synowie tego nie lubią; nie
zmuszam).  Śp. Władysła Krygowski był regularnym, choć nie pamiętam czy też
zawodowym i opłacanym, uczestnikiem tych imprez. Jak piszę, był człowiekiem
nader sympatycznym.  Nie wyrażam się źle o zmarłym, lecz o niektórych
książkach, które popełnił, a to pewna różnica.

A co do zmarłych - jestem patologiem; nieżyjący to mój chleb codzienny  :)

--


Data: 2012-07-22 09:02:57
Autor: Tomasz Sójka
cenne dzieło?
Dnia Fri, 20 Jul 2012 20:13:11 +0000 (UTC), turpin napisał(a):

nader sympatycznym.  Nie wyrażam się źle o zmarłym, lecz o niektórych
książkach, które popełnił, a to pewna różnica.


Chodziło mi o "Myślę, że robił to dla chleba i pasztetu." - to nie wygląda
na recenzję ;) i ma wydźwięk raczej negatywny...

Pozdrawiam Tomek

Data: 2012-07-11 12:26:06
Autor: Bartek Wadas


> Poradniki typu "to warto
> zobaczyć a to będzie strata czasu" są dla ludzi których nie stać na
> samodzielne myślenie. O takie rzeczy to mogę spytać znajomych, co do
> których wiem jak myślą.

Widzę, że ruszyłem lawinę... narazie niewielką, tylko wracającdo tytułu, który zapoczątkował dyskusję należy się zastanowić czy "Od Komańczy do Wysowej" czy "Od Komańczy do Bartnego" to faktycznie przewodnik??

Długo w trójkę zastanawialśmy się nad alternatywnym określeniem ale nic nie udało się wymyśleć. Ci co znają poprzednie wydania chyba potwierdzą, że ta pozycja wydawnicza różni się od konwencji typowego przewodnika.

W końcu cóż to za przewodnik, który jest bez opisu szlaków, bazy noclegowej, aktualnych map.....itd. Ale chyba jednak właśnie taka konwencja zmusza do myślenia (nie tylk mapa) i właśnie dopiero zachęci do sięgnięcia do mapy.

Zresztą nie ma co ukrywać, iż zakres materiału i informacji zawartych w "OKdW", nie trafi do osoby, która przypadkiem trafiła w BN.


Pozdrawiam

Bartłomiej Wadas
gg 4636245
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
www.beskid-niski.pl
"Sercu bliski
Beskid Niski"
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Newsletter portalu: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/subskrypcja
Beskidzkie forum: http://www.forum.beskid-niski.pl
Beskidzkie aktualności: http://www.beskid-niski.pl/index.php?
pos=/aktualnosci&news=all
Spis wszystkich artykułów: http://www.beskid-niski.pl/index.php?whatsnew=all

--


Data: 2012-07-11 14:38:06
Autor: Paweł Pontek
W dniu 2012-07-11 14:26, Bartek Wadas pisze:


należy się zastanowić czy "Od Komańczy do
Wysowej" czy "Od Komańczy do Bartnego" to faktycznie przewodnik??

Długo w trójkę zastanawialśmy się nad alternatywnym określeniem ale nic nie
udało się wymyśleć. Ci co znają poprzednie wydania chyba potwierdzą, że ta
pozycja wydawnicza różni się od konwencji typowego przewodnika.

W końcu cóż to za przewodnik, który jest bez opisu szlaków, bazy noclegowej,
aktualnych map.....itd. Ale chyba jednak właśnie taka konwencja zmusza do
myślenia (nie tylk mapa) i właśnie dopiero zachęci do sięgnięcia do mapy.

Zresztą nie ma co ukrywać, iż zakres materiału i informacji zawartych
w "OKdW", nie trafi do osoby, która przypadkiem trafiła w BN.


Ale może:
- zachęcić do wybrania się w B.N.
- zachęcić do powrotu w B.N.
- pokierować - gdzie czego samemu szukać, co w ogóle można tam znaleźć, itp.
- lepiej poznać teren B.N., zrozumieć "dlaczego" ..., itp.
- i (last but not least) świadomie wędrować po B.N. !!!

Moim zdaniem przewodnik + mapa + samodzielne myślenie, stanowią kompletne wyposażenie świadomego turysty.

Moim daniem taka konwencja "przewodnika" jest optymalna. Ewentualnie, można by rozważyć opisy wybranych tras jako drugi "tom", dodatek, itp. W sumie to mógłby być dodatkowy zarobek dla wydawcy, łatwość w dokonywaniu aktualizacji, rozbudowy, "złapanie" kolekcjonerów, itp.

PABLO

Data: 2012-07-11 14:48:13
Autor: Zbynek Ltd.
Bartek Wadas napisał(a) :
Zresztą nie ma co ukrywać, iż zakres materiału i informacji zawartych w "OKdW"
      ^^^^

hmmm... Ober Kommando der Wehrmacht?
MSPANC

--
Pozdrawiam
    Zbyszek
PGP key: 0x5351FDE3

[Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.]

Data: 2012-07-12 00:16:57
Autor: Tomasz Sójka
Dnia Wed, 11 Jul 2012 12:26:06 +0000 (UTC), Bartek Wadas napisał(a):


Poradniki typu "to warto
zobaczyć a to będzie strata czasu" są dla ludzi których nie stać na
samodzielne myślenie. O takie rzeczy to mogę spytać znajomych, co do
których wiem jak myślą.

Widzę, że ruszyłem lawinę... narazie niewielką, tylko wracającdo tytułu, który zapoczątkował dyskusję należy się zastanowić czy "Od Komańczy do Wysowej" czy "Od Komańczy do Bartnego" to faktycznie przewodnik??

Długo w trójkę zastanawialśmy się nad alternatywnym określeniem ale nic nie udało się wymyśleć. Ci co znają poprzednie wydania chyba potwierdzą, że ta pozycja wydawnicza różni się od konwencji typowego przewodnika.


Przecież nie wszystko o czymś musi nazywać się przewodnik? - jak rozumiem
obawialiście się że bez tego może zostać niezauważone czy pominięte? Myślę
że to błąd, w środowisku do jakiego takie rzeczy są kierowane dobre pozycje
bronią się same... Pozdrawiam Tomek

Data: 2012-07-14 17:30:53
Autor: Robert Ostrowski
Paweł Pontek <ppontek@interia.pl> napisał(a):
 Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.". Od tego jest mapa! Całości towarzyszył drętwy (moim zdaniem) opis miejsc.

Jestem tego samego zdania. W podobnym stylu są redagowane wszystkie
przewodniki rowerowe co mnie kompletnie załamuje. Przewodnik powinien opisywać
miejsce a nie sposób dotarcia do tego miejsca.


--


Data: 2012-07-14 21:27:26
Autor: Zbynek Ltd.
Robert Ostrowski napisał(a) :
Przewodnik powinien opisywać
miejsce a nie sposób dotarcia do tego miejsca.

To wtedy byłby miejscownik, nie przewodnik.

--
Pozdrawiam
    Zbyszek
PGP key: 0xC62E926B

Data: 2012-07-15 02:11:27
Autor: Dziobak
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
Użytkownik "Paweł Pontek"

Żadnych aluzji. Po prostu - moim zdaniem (!) koncepcja przewodników 'ala Krygowski była po prostu beznadziejna. Dominował opis tras w rodzaju "droga pnie się do góry, (...) obok dużego drzewa skręcamy w lewo, (...) z polany widoki, itp.".

Krążyła w górach legenda [nie było jeszcze wtedy internetu - serio!  :) ] ,
że pierwsze wydania były pisane jedynie na podstawie map  :>>>



pozdrawiam


Pieszy

Data: 2012-07-16 21:44:18
Autor: j
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.


Krążyła w górach legenda [nie było jeszcze wtedy internetu - serio!  :) ] ,
że pierwsze wydania były pisane jedynie na podstawie map  :>>>


Legenda, a właściwie bzdura. Na podstawie ówczesnych map nic sensownego nie dało by się stworzyć. Moją przygodę z górami zacząłem jeszcze czytając Sosnowskiego i Zwolińskich. Krygowski to było już coś super. On naprawdę większość z opisywanych szlaków przeszedł. Nie wszystkie , zdarzały mu się wpadki widoczne po konfrontacji opis - teren. Lecz to były przypadki, nie reguła.

pozdrawiam młodzież
j.

Data: 2012-07-10 14:06:52
Autor: Adampio
"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.
W dniu 2012-07-09 15:58, Tomasz Sójka pisze:
No, moje to kształtował raczej Krygowski...

Tylko dzieki Krygowskiemu w ogole trafilem w BN :)

"Od Komańczy do Wysowej" już w sprzedaży.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona