Data: 2011-03-08 11:14:23 | |
Autor: Przemysław Warzywny | |
Od kurdupla się zaczęło. | |
Rzecz się wzięła stąd, że Jarosław Kaczyński użył rodziny w kampanii prezydenckiej, pokazano publicznie zięcia prezydenta (Marcina Dubienieckiego - red.) - mówił w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu Tomasz Nałęcz, tłumacząc, skąd wynikło zainteresowanie sprawą ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. Doradca prezydenta uważa, że wtedy dziennikarze zaczęli drążyć i okazało się, że Dubieniecki wcale nie stał się "słońcem, lecz dzisiaj się wydaje, że to raczej meteoryt".
Prezydent Lech Kaczyński 9 czerwca 2009 roku ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej mężczyzna ten założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, mężem Marty Kaczyńskiej. Kwidzyński biznesmen z Marcinem Dubienieckim w ciągu ostatnich miesięcy prowadzili liczne interesy. Również i obecnie są wspólnikami w jednej ze spółek. Kwidzyński przedsiębiorca przez niemal osiem lat oszukiwał Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz urząd skarbowy. W zamian za podpisywanie się pod fikcyjnymi listami obecności, wypłacał kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł. W ten sposób poświadczał ich rzekomą pracę w jednej z jego firm w Kwidzynie. Dzięki procederowi wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa naraził na stratę co najmniej 30 tys. zł. Nałęcz w Polskim Radiu bronił prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Wierzę w prawość prezydenta, miałem okazję znać Lecha Kaczyńskiego przez lat kilkanaście, z całym przekonaniem i bez cienia polityki mogę powiedzieć, że Lech Kaczyński był człowiekiem uczciwym - przekonywał Nałęcz. W kwestii decyzji o skorzystaniu z prawa łaski w tym konkretnym przypadku doradca prezydenta zwrócił uwagę na działania Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Współpracownicy muszą uczciwie prezydenta o wszystkim informować - mówił Nałęcz w "Sygnałach Dnia", wskazując na "wątpliwy typ działania prezydenckich urzędników". Przeczytaj pierwszą i drugą część wywiadu z Tomaszem Nałęczem dla Onet.pl. Wczoraj się okazało, że to Piotr Kownacki i Andrzej Duda, ministrowie z kancelarii Lecha Kaczyńskiego, zwracali się do prokuratora generalnego w sprawie ułaskawienia Adama S. Doradca Bronisława Komorowskiego sądzi, że cała dokumentacja w tej sprawie powinna zostać położona na stole, możliwie jak najszybciej, ale tak, aby nie naruszyć prawa. - Niech Polacy ocenią - stwierdził gość Polskiego Radia. - Te dokumenty pokażą, jak ta sprawa była traktowana przez urzędników kancelarii - dodał. Profesor tłumaczył też szerszy kontekst pojawienia się "sprawy ułaskawienia Adama S." - Rzecz się wzięła stąd, że Jarosław Kaczyński użył rodziny w kampanii prezydenckiej, pokazano publicznie zięcia prezydenta (Marcina Dubienieckiego - red.) - przekonuje Tomasz Nałęcz. Doradca prezydenta uważa, że wtedy dziennikarze zaczęli drążyć i okazało się, że Dubieniecki wcale nie stał się "słońcem, lecz dzisiaj się wydaje, że to raczej meteoryt". http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szef-pis-odpowiada-za-skandal-wokol-adama-s,1,4204099,wiadomosc.html Przemek -- .."Prezydent Lech Kaczyński ułaskawił gangstera, z którym jego zięć prowadził interesy. Marcin Dubieniecki i Adam S. pojawiają się w dokumentach jednej ze spółek. Udziały w niej ma także Robert Draba, były szef kancelarii Lecha Kaczyńskieg. Zięć Lecha Kaczyńskiego i były szef jego kancelarii prowadzili interesy z przestępcą, którego ułaskawił nieżyjący prezydent". |
|
Data: 2011-03-08 12:06:42 | |
Autor: Azxse | |
Od kurdupla się zaczęło. | |
Użytkownik "Przemysław Warzywny" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:il4vi0$fqj$1inews.gazeta.pl... Rzecz się wzięła stąd, że Jarosław Kaczyński użył rodziny w kampanii prezydenckiej, pokazano publicznie zięcia prezydenta (Marcina Dubienieckiego - red.) - mówił w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu Tomasz Nałęcz, tłumacząc, skąd wynikło zainteresowanie sprawą ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. Doradca prezydenta uważa, że wtedy dziennikarze zaczęli drążyć i okazało się, że Dubieniecki wcale nie stał się "słońcem, lecz dzisiaj się wydaje, że to raczej meteoryt". Zaraz, to ten uczciwy i prawy patriota nie wiedział co podpisywał? Ciemno było, a może byli już po kilku małpkach? AAA |
|