Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.koszykowka   »   Odom zawieszony

Odom zawieszony

Data: 2009-03-11 01:02:36
Autor: Leszczur
Odom zawieszony
A jednak nie tylko stal i sie gapil. Jeden mecz zawieszenia. Akurat
ten dzisiejszy z Houston.
Robimy zaklady czy Kobe odda +35 rzutow z gry? ;-)
Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
Artesta tak jak Rudego. Stawiam mala wyspe na Pacyfiku, ze chyba
raczej jednak nie. ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-11 01:58:30
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Robimy zaklady czy Kobe odda +35 rzutow z gry? ;-)

Obstawiam ze odda i Lakers beda grali straszna meczaranie.

Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
Artesta tak jak Rudego.

Mysle ze niestarczyloby mu sily, Artest wazy pewnie 2 razy wiecej:)

pzdr

Data: 2009-03-11 02:53:46
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 11 Mar, 09:58, soo...@gmail.com wrote:
> Robimy zaklady czy Kobe odda +35 rzutow z gry? ;-)

Obstawiam ze odda i Lakers beda grali straszna meczaranie.

Houston ma wszelkie mozliwe narzedzia zeby wygrac ten mecz.
A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-11 15:33:29
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-11 07:58:09
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 11 Mar, 15:33, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
> straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
> Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
> za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?

Jezeli doszloby do czegos takiego, ze Lakers traca HCA i przegrywaja
przez to Finaly to byloby tak jak w serii Suns-Spurs z zawieszeniem
Diawa i Amare - najprostszy z mozliwych powodow. A w dodatku bardzo
medialny.

Ale oczywiscie zgadzam sie, ze Lakers przegraja Finaly dlatego, ze
beda gorsza druzyna, a nie przez to, ze Odom zostal zawieszony na
poczatku marca.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-11 23:27:06
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
> > straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
> > Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
> > za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
>
> Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?

Jezeli doszloby do czegos takiego, ze Lakers traca HCA i przegrywaja
przez to Finaly

Ale dlaczego akurat przez to, a nie np przez ostatnia porazke z Blazers?
Albo totalnie dziwna porazke z Suns bez Nasha i Amare?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-11 23:57:42
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 11 Mar, 23:27, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
> > > straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
> > > Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
> > > za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

> > Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?

> Jezeli doszloby do czegos takiego, ze Lakers traca HCA i przegrywaja
> przez to Finaly

Ale dlaczego akurat przez to, a nie np przez ostatnia porazke z Blazers?
Albo totalnie dziwna porazke z Suns bez Nasha i Amare?

Bo o tej miala zadecydowac glupota Odoma, a nie tylko okresowa
niedyspozycja druzyny. "Kwalifikacja czynu" bylaby inna, bo na jedno
masz wplyw, a na drugie juz nie. No ale nie ma o czym mowic bo Lakers
wygrali.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-11 17:34:23
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?

Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 18:09:54
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8obs$m6f$4news.interia.pl...
wiLQ pisze:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)

Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?

Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.

pozdr
G

Data: 2009-03-11 18:37:02
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.

Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 18:42:29
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8s1b$r78$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.

Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.

Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.

pozdr
G

Data: 2009-03-11 18:45:32
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Gerard" <gerard24@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gp8t68$o7t$1news.onet.pl...

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8s1b$r78$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.

Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.

Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.

Korekta, kiepsko już ze wzrokiem u mnie:
Jeżeli będzie 1 za 1 to jak najbardziej wchodzę.

pozdr
G

Data: 2009-03-11 18:50:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Gerard" <gerard24@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gp8t68$o7t$1news.onet.pl...
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8s1b$r78$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.
Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.
Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.
Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.

Korekta, kiepsko już ze wzrokiem u mnie:
Jeżeli będzie 1 za 1 to jak najbardziej wchodzę.

Ponoć te pod koniec miały być więcej warte? Rozumiem, że zmieniasz zdanie i przechodzisz na stronę tezy "punkt jest punkt".

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 18:52:48
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8srb$s58$2news.interia.pl...
Gerard pisze:
Użytkownik "Gerard" <gerard24@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gp8t68$o7t$1news.onet.pl...
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8s1b$r78$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.
Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.
Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.
Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.

Korekta, kiepsko już ze wzrokiem u mnie:
Jeżeli będzie 1 za 1 to jak najbardziej wchodzę.

Ponoć te pod koniec miały być więcej warte? Rozumiem, że zmieniasz zdanie i przechodzisz na stronę tezy "punkt jest punkt".

Nie dwa razy. Skoro są równo warte to dlaczego nie pasuje Ci 1 za 1?

pozdr
G

Data: 2009-03-11 19:00:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.
Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.
Korekta, kiepsko już ze wzrokiem u mnie:
Jeżeli będzie 1 za 1 to jak najbardziej wchodzę.
Ponoć te pod koniec miały być więcej warte? Rozumiem, że zmieniasz zdanie i przechodzisz na stronę tezy "punkt jest punkt".

Nie dwa razy. (...)

Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 21:54:05
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gp8tcq$t93$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.
Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.
Korekta, kiepsko już ze wzrokiem u mnie:
Jeżeli będzie 1 za 1 to jak najbardziej wchodzę.
Ponoć te pod koniec miały być więcej warte? Rozumiem, że zmieniasz zdanie i przechodzisz na stronę tezy "punkt jest punkt".

Nie dwa razy. (...)

Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

Wchodzę oczywiście.
Dalej raczej nie czytaj, bo zerojedynkowiec nie dogada się w tej kwesti z romantykiem, a że dyskusja jest akademicka [żadnych danych na poparcie swoich zdań nie znajdziemy] to szkoda klawiatury na jakieś bezsensowne przygadywanki.

Jestem zwolennikiem teorii, że wraz ze zmiana wyniku zmienia się podejście zawodników do gry, czyli zawodnik bardziej przkłada się do gry gdy musi odrobić stratę pkt. Więc na 2 pkt na początku spotkania jest w stanie się sprężyć i odpowiedzieć również dwoma. Natomiast na 2 pkt w ostatniej sekundzie, czy równo z syreną, nie da już rady.
Taki eksperyment. Graja dwie równe drużyny i jednej dajemy 11 pkt przewagi na poczatku meczu [zaczynamy mecz od 0-11] Drugą nagrodzamy 10-cioma na koniec [Twoja oferta 1,1 do 1], ale obie druzyny o tym nie wiedzą i grają tak by odrobić/utrzymać to 11 pkt prowadzenie. To przebieg byłby IMO taki, że druzyna prowadzacą traci tę przewagę, bo przegrywający za każdą cenę staraja się odrobić strate, gryza parkiet by wygrać mecz [nie wiedza o nagrodzie 10 pkt na końcu] i mecz w końcówce oscyluje wokół remisu. Wtedy te 10 pkt najczęściej rozstrzygają mecz.

pozdr
G

Data: 2009-03-12 13:02:58
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

Wchodzę oczywiście.

Czyli dałeś mi tie breaker przy ewentualnym remisie. Ech, żeby bookmacherzy byli tacy uprzejmi...

Dalej raczej nie czytaj, bo zerojedynkowiec nie dogada się w tej kwesti z romantykiem, a że dyskusja jest akademicka [żadnych danych na poparcie swoich zdań nie znajdziemy] to szkoda klawiatury na jakieś bezsensowne przygadywanki.

Jestem zwolennikiem teorii, że wraz ze zmiana wyniku zmienia się podejście zawodników do gry, czyli zawodnik bardziej przkłada się do gry gdy musi odrobić stratę pkt.

Powiedzmy. A ja jestem zwolennikiem teorii, że im większa przewagę wypracuję w pierwszej kwarcie tym większa szansa, że w czwartej kwarcie będą grały rezerwy (sprawdzić, czy nie Clippers).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 14:16:55
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpasqv$hr1$2news.interia.pl...


Powiedzmy. A ja jestem zwolennikiem teorii, że im większa przewagę wypracuję w pierwszej kwarcie tym większa szansa, że w czwartej kwarcie będą grały rezerwy (sprawdzić, czy nie Clippers).

Bardzo mądrze :-)

pozdr
G

Data: 2009-03-11 23:03:48
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Data: 2009-03-11 23:59:33
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 11 Mar, 23:03, lorak <jea...@gmail.com> wrote:
Tomasz Radko pisze:

> Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod
> koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją
> skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za
> 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly
czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Przestan - Tomek jeszcze nie odkryl czegos co sie nazywa "psycholgia
sportu". I moze dobrze.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-12 13:01:09
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

Toż zaproponowałem kurs 1.01 za 1. Jeszcze za wysoki? Że punkty pod koniec są warte więcej, ale nie o 1/100 więcej? Dobra, znaj moją skłonność do kompromisów. Sprzedam Ci punkt w ostatniej minucie za 1.0000000000001 punktu w pierwszej minucie. Wchodzisz?

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 14:38:48
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Data: 2009-03-12 14:45:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 06:51:51
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

> Tomasz Radko pisze:

>>> czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
>>> caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

>> Nie. No i ...?

> skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
> intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
> jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
Chociazby dlatego ze sedzia w 1 kwarcie gwizdnie faul, w ostaniej
akcji nie bedzie juz taki chetny do gwizdania faulu obroncy przy
wbiciu sie pod kosz.

pzdr

Data: 2009-03-12 14:55:45
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

Tomasz Radko pisze:
czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
Nie. No i ...?
skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
jest rozny stopien trudnosci.
Powiedzmy. No i ...?

No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.

Powiedzmy. No i ...?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 06:59:21
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 14:55, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> lorak pisze:

>>> Tomasz Radko pisze:
>>>>> czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
>>>>> caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
>>>> Nie. No i ...?
>>> skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
>>> intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
>>> jest rozny stopien trudnosci.
>> Powiedzmy. No i ...?

> No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.

Powiedzmy. No i ...?

No i...nie umiesz czytac?
Przeciez napisalem.

pzdr

Data: 2009-03-12 15:16:52
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 12 Mar, 14:55, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:
czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
Nie. No i ...?
skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
jest rozny stopien trudnosci.
Powiedzmy. No i ...?
No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
Powiedzmy. No i ...?

No i...nie umiesz czytac?
Przeciez napisalem.

Że jest trudniej. No i ...? Punkt jest punkt niezależnie od tego, jak trudno go zdobyć.

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy) w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 07:26:38
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 12 Mar, 15:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:





> On 12 Mar, 14:55, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>>> lorak pisze:
>>>>> Tomasz Radko pisze:
>>>>>>> czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
>>>>>>> caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
>>>>>> Nie. No i ...?
>>>>> skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
>>>>> intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
>>>>> jest rozny stopien trudnosci.
>>>> Powiedzmy. No i ...?
>>> No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
>> Powiedzmy. No i ...?

> No i...nie umiesz czytac?
> Przeciez napisalem.

Że jest trudniej. No i ...? Punkt jest punkt niezależnie od tego, jak
trudno go zdobyć.

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy)
w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Na 82games.com cos takiego kiedys robili.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-12 07:28:26
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 15:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



> On 12 Mar, 14:55, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>>> lorak pisze:
>>>>> Tomasz Radko pisze:
>>>>>>> czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
>>>>>>> caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
>>>>>> Nie. No i ...?
>>>>> skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
>>>>> intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
>>>>> jest rozny stopien trudnosci.
>>>> Powiedzmy. No i ...?
>>> No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
>> Powiedzmy. No i ...?

> No i...nie umiesz czytac?
> Przeciez napisalem.

Że jest trudniej. No i ...? Punkt jest punkt niezależnie od tego, jak
trudno go zdobyć.

Tomku zablokowales sie lekko.
Okopales sie na swoim stanowisku i nawet nie starasz sie czytac tego
co pisza inni.
Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
caly czas no i?

pzdr

Data: 2009-03-12 16:13:38
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
Nie. No i ...?
skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
jest rozny stopien trudnosci.
Powiedzmy. No i ...?
No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
Powiedzmy. No i ...?
No i...nie umiesz czytac?
Przeciez napisalem.
Że jest trudniej. No i ...? Punkt jest punkt niezależnie od tego, jak
trudno go zdobyć.

Tomku zablokowales sie lekko.
Okopales sie na swoim stanowisku i nawet nie starasz sie czytac tego
co pisza inni.

Nie tylko staram się, ale nawet czytam!

Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
caly czas no i?

Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 08:50:36
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
> Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
> caly czas no i?

Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

pzdr

Data: 2009-03-12 17:02:47
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
caly czas no i?
Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

Nieprawdą jest jakoby. Aby wygrać mecz, należy zdobyć więcej punktów niż rywal. Żaden pojedynczy rzut nie wygrywa meczu.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 09:51:29
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 17:02, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>> Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
>>> Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
>>> caly czas no i?
>> Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
>> nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

> Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

Nieprawdą jest jakoby. Aby wygrać mecz, należy zdobyć więcej punktów niż
rywal. Żaden pojedynczy rzut nie wygrywa meczu.

Nieprawda jest jakoby. Jeden pojedyczny rzut moze wygrac mecz.

pzdr

Data: 2009-03-12 17:55:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 12 Mar, 17:02, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
caly czas no i?
Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).
Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.
Nieprawdą jest jakoby. Aby wygrać mecz, należy zdobyć więcej punktów niż
rywal. Żaden pojedynczy rzut nie wygrywa meczu.

Nieprawda jest jakoby. Jeden pojedyczny rzut moze wygrac mecz.

Owszem, ale bardzo rzadko widuje się w koszykówce wyniki końcowe 1:0, 2:0, 2:1, 3:0, 3:1 i 3:2.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 17:29:43
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
> > Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
> > caly czas no i?
>
> Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
> nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 09:49:27
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 17:29, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
> > > Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
> > > caly czas no i?

> > Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
> > nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

> Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

Alez skad! jednym rzutem nie spowodujesz blowoutu.

pzdr

Data: 2009-03-12 18:13:58
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
> > > nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).
>
> > Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.
>
> Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

Alez skad! jednym rzutem nie spowodujesz blowoutu.

Oczywiscie, ze nie, podobnie jak jednym rzutem nie wygrasz meczu bo
potrzebujesz do tego ilus tam dziesiatek koszy zdobytych wczesniej.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 01:15:22
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 18:13, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > > Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
> > > > nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

> > > Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

> > Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

> Alez skad! jednym rzutem nie spowodujesz blowoutu.

Oczywiscie, ze nie, podobnie jak jednym rzutem nie wygrasz meczu bo
potrzebujesz do tego ilus tam dziesiatek koszy zdobytych wczesniej.

Mozesz po dzieki temu ostatniemu uzyskasz o 1 punk wiecej od rywala.
Wlasnie tym rzutem wygrasz mecz.

pzdr

Data: 2009-03-12 12:31:40
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 17:29, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Czy ja debatuje  gdzies z Toba ze ostatni punkt > pierwszy punkt ?
> > > Napisalem ze jest trudniej, dalem argument, czego wiecej chcesz piszac
> > > caly czas no i?

> > Żebyś mi wyjaśnił, dlaczego punkty w czwartej kwarty są ważniejsze. A
> > nie, dlaczego trudniej się je zdobywa (o ile jest to prawdą).

> Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

A najwiecej jest takich meczy jak ostatni Mavs-Blazers. Buzzer beater
nie byl konieczny bo Dirk minute przed koncem zrobil co musial. Zdobyl
najwazniejsze 2 kosze w meczu!

pzdr

Data: 2009-03-12 22:40:27
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.
>
> Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

A najwiecej jest takich meczy jak ostatni Mavs-Blazers. Buzzer beater
nie byl konieczny bo Dirk minute przed koncem zrobil co musial.

To wczesniej bedac na boisku nie robil co musial?

Zdobyl najwazniejsze 2 kosze w meczu!

Gral przez 40 minut by oddac ten jeden najwazniejszy rzut? To nie mogl
wejsc tylko na ta jedna akcje skoro byla rozstrzygajaca o meczu? --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 01:24:44
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 22:40, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Bo rzutem w 4 kwarcie mozna wygrac mecz, rzutem w 1 nie mozna.

> > Alez skad, wiecej jest w NBA blowoutow niz buzzer-beaterow w 4 kwarcie.

> A najwiecej jest takich meczy jak ostatni Mavs-Blazers. Buzzer beater
> nie byl konieczny bo Dirk minute przed koncem zrobil co musial.

To wczesniej bedac na boisku nie robil co musial?

Nie wiem, moze nie byl tak skutecznny jak powinien.

> Zdobyl najwazniejsze 2 kosze w meczu!

Gral przez 40 minut by oddac ten jeden najwazniejszy rzut? To nie mogl
wejsc tylko na ta jedna akcje skoro byla rozstrzygajaca o meczu?

mogl, z biegu w dresie. wilQ pomysl czasmi zanim cos napiszesz.

pzdr

Data: 2009-03-13 15:28:16
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Zdobyl najwazniejsze 2 kosze w meczu!
>
> Gral przez 40 minut by oddac ten jeden najwazniejszy rzut? To nie mogl
> wejsc tylko na ta jedna akcje skoro byla rozstrzygajaca o meczu?

mogl, z biegu w dresie. wilQ pomysl czasmi zanim cos napiszesz.

Przeciez tylko parodiuje Twoja argumentacje... Po co to wczesniejsze
zamieszanie? Oddac jeden najwazniejszy rzut i po meczu...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 07:30:54
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 15:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



> On 12 Mar, 14:55, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 12 Mar, 14:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>>> lorak pisze:
>>>>> Tomasz Radko pisze:
>>>>>>> czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach
>>>>>>> caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?
>>>>>> Nie. No i ...?
>>>>> skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie
>>>>> intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach
>>>>> jest rozny stopien trudnosci.
>>>> Powiedzmy. No i ...?
>>> No i dlatego w koncowce trudniej zdobyc punkt niz w 1 kwarcie.
>> Powiedzmy. No i ...?

> No i...nie umiesz czytac?
> Przeciez napisalem.
BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy)
w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Ja nie mam ale mysle ze duzo dalaby Ci statystyka ktora pokazuje jak
duzo zespolow przegrywa mecz wygrywajac po 1 kwarcie. A jak malo
przegrywa wygrywajac po 3 kwarcie.

pzdr

Data: 2009-03-12 07:35:13
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 12 Mar, 15:30, soo...@gmail.com wrote:
Ja nie mam ale mysle ze duzo dalaby Ci statystyka ktora pokazuje jak
duzo zespolow przegrywa mecz wygrywajac po 1 kwarcie. A jak malo
przegrywa wygrywajac po 3 kwarcie.

Rowniez 82games.com

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-12 16:14:51
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Ja nie mam ale mysle ze duzo dalaby Ci statystyka ktora pokazuje jak
duzo zespolow przegrywa mecz wygrywajac po 1 kwarcie. A jak malo
przegrywa wygrywajac po 3 kwarcie.

Przy identycznej stracie punktów prawdopodobnie nie ma statystycznie znaczącej różnicy.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 08:51:07
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 16:14, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> Ja nie mam ale mysle ze duzo dalaby Ci statystyka ktora pokazuje jak
> duzo zespolow przegrywa mecz wygrywajac po 1 kwarcie. A jak malo
> przegrywa wygrywajac po 3 kwarcie.

Przy identycznej stracie punktów prawdopodobnie nie ma statystycznie
znaczącej różnicy.

A ja mysle ze jest ogromna, niestety nie mam tyle zapalu zeby
sprawdzac:)

pzdr

Data: 2009-03-12 17:07:02
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy)
> w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Ja nie mam ale mysle ze duzo dalaby Ci statystyka ktora pokazuje jak
duzo zespolow przegrywa mecz wygrywajac po 1 kwarcie. A jak malo
przegrywa wygrywajac po 3 kwarcie.

Co by dawala taka statystyka poza jakze odkrywcza informacja, ze im
wiecej czasu do konca meczu tym wiecej moze sie wydarzyc?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 17:12:28
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy) w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Lepiej spojrzcie tutaj:
http://www.82games.com/0809/QSORT11.HTM

Kto najczesciej wygrywa 1 kwarte w tym sezonie?
1) Cleveland 2) Boston 3) Houston 4) Orlando 5) L.A. Lakers 6) San Antonio Kto najczesciej wygrywa 4 kwarte w tym sezonie?
1) Portland 2) New Orleans 3) Atlanta 4) Cleveland 5) Orlando 6) New Jersey Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
wazniejsza od 4 niz odwrotnie...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 17:22:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy) w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Lepiej spojrzcie tutaj:
http://www.82games.com/0809/QSORT11.HTM

Kto najczesciej wygrywa 1 kwarte w tym sezonie?
1) Cleveland 2) Boston 3) Houston 4) Orlando 5) L.A. Lakers 6) San Antonio Kto najczesciej wygrywa 4 kwarte w tym sezonie?
1) Portland 2) New Orleans 3) Atlanta 4) Cleveland 5) Orlando 6) New Jersey Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
wazniejsza od 4 niz odwrotnie...

Nie, oznacza to jedynie, że jak ktoś jest dobry, to czwartą kwartę może olać częściej od innych (bo wynik jest taki, że na centrze mogłaby zagrać i teściowa coacha).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 17:49:39
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
> wazniejsza od 4 niz odwrotnie...

Nie, oznacza to jedynie, że jak ktoś jest dobry, to czwartą kwartę może olać częściej od innych (bo wynik jest taki, że na centrze mogłaby zagrać i teściowa coacha).

To miala byc ironia...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 17:25:21
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy) w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Lepiej spojrzcie tutaj:
http://www.82games.com/0809/QSORT11.HTM

Kto najczesciej wygrywa 1 kwarte w tym sezonie?
1) Cleveland 2) Boston 3) Houston 4) Orlando 5) L.A. Lakers 6) San Antonio Kto najczesciej wygrywa 4 kwarte w tym sezonie?
1) Portland 2) New Orleans 3) Atlanta 4) Cleveland 5) Orlando 6) New Jersey Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
wazniejsza od 4 niz odwrotnie...



to niewiele nam mowi, bo wazne jest tez to, co dzialo sie w kwartach II i III, poniewaz rozwazamy tu taka sytuacje, w ktorej mecz po 36 minutach jest wyrownany.

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

podpowiem: wniosek ma inicjaly MJ i jego nazwisko jest niemal synonimem "clutch".

Data: 2009-03-12 11:27:03
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 12 Mar, 17:25, lorak <jea...@gmail.com> wrote:
wiLQ pisze:



> Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy)
>> w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

> Lepiej spojrzcie tutaj:
>http://www.82games.com/0809/QSORT11.HTM

> Kto najczesciej wygrywa 1 kwarte w tym sezonie?
> 1) Cleveland
> 2) Boston
> 3) Houston
> 4) Orlando
> 5) L.A. Lakers
> 6) San Antonio

> Kto najczesciej wygrywa 4 kwarte w tym sezonie?
> 1) Portland
> 2) New Orleans
> 3) Atlanta
> 4) Cleveland
> 5) Orlando
> 6) New Jersey

> Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
> wazniejsza od 4 niz odwrotnie...

to niewiele nam mowi, bo wazne jest tez to, co dzialo sie w kwartach II
i III, poniewaz rozwazamy tu taka sytuacje, w ktorej mecz po 36 minutach
jest wyrownany.

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a
i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

podpowiem: wniosek ma inicjaly MJ i jego nazwisko jest niemal synonimem
"clutch".

Majka Jeżowska????

Data: 2009-03-12 17:28:44
Autor: lorak
Odom zawieszony
lorak pisze:
wiLQ pisze:
Tomasz Radko napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

BTW ma ktoś dane porównujące TS% tego samego zespołu (czy nawet graczy) w pierwszej kwarcie i w zaciętej końcówce?

Lepiej spojrzcie tutaj:
http://www.82games.com/0809/QSORT11.HTM

Kto najczesciej wygrywa 1 kwarte w tym sezonie?
1) Cleveland 2) Boston 3) Houston 4) Orlando 5) L.A. Lakers 6) San Antonio
Kto najczesciej wygrywa 4 kwarte w tym sezonie?
1) Portland 2) New Orleans 3) Atlanta 4) Cleveland 5) Orlando 6) New Jersey
Jak dla mnie predzej mozna wyciagnac wniosek, ze 1 kwarta jest
wazniejsza od 4 niz odwrotnie...



to niewiele nam mowi, bo wazne jest tez to, co dzialo sie w kwartach II i III, poniewaz rozwazamy tu taka sytuacje, w ktorej mecz po 36 minutach jest wyrownany.

poza tym wezmy np. final z 1998.

z 1997

Data: 2009-03-12 17:35:20
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

to niewiele nam mowi, bo wazne jest tez to, co dzialo sie w kwartach II i III, poniewaz rozwazamy tu taka sytuacje, w ktorej mecz po 36 minutach jest wyrownany.

Ale dlaczego skupiasz sie akurat na takich meczach jesli stanowia one
jakas wybrana mniejszosc ze wszystkich rozegranych?
 
poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".
 --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 17:45:26
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

to niewiele nam mowi, bo wazne jest tez to, co dzialo sie w kwartach II i III, poniewaz rozwazamy tu taka sytuacje, w ktorej mecz po 36 minutach jest wyrownany.

Ale dlaczego skupiasz sie akurat na takich meczach jesli stanowia one
jakas wybrana mniejszosc ze wszystkich rozegranych?

bo wlasnie tej mniejszosci dotyczy dyskusja.

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".

to nie badania, to fakty!

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa. finaly 1997 to tylko jeden z przykladow na to.

Data: 2009-03-12 17:46:43
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".

to nie badania, to fakty!

Łomatkoboskoczenstochosko...

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 18:05:28
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a >> i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?
> > Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".

to nie badania, to fakty!

Powiedzialbym, ze fakt.
Czy w ramach kontrargumentu chcesz bym Ci wskazal jedna serie, w ktorej
druzyna wygrywala wiekszosc czwartych kwart, ale przegrala cala serie?

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.

Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 18:08:52
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?
Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".
to nie badania, to fakty!

Powiedzialbym, ze fakt.
Czy w ramach kontrargumentu chcesz bym Ci wskazal jedna serie, w ktorej
druzyna wygrywala wiekszosc czwartych kwart, ale przegrala cala serie?

dawaj. zobaczymy ktorych bedzie wiecej. i proponuje ograniczyc sie do finalow, co by nie trwalo to cale wieki.

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.

Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?

probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

Data: 2009-03-12 18:53:10
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>>> poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a >>>> i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?
>>> Hmmm, powiedzialbym, ze "nigdy nie rob badan na tak malej probce".
>> to nie badania, to fakty!
> > Powiedzialbym, ze fakt.
> Czy w ramach kontrargumentu chcesz bym Ci wskazal jedna serie, w ktorej
> druzyna wygrywala wiekszosc czwartych kwart, ale przegrala cala serie?

dawaj. zobaczymy ktorych bedzie wiecej. i proponuje ograniczyc sie do finalow, co by nie trwalo to cale wieki.

Przy takim wybieraniu trudno to uznac za doglebna analize niemniej
rozrywka zapowiada sie przednio, wiec sprobujmy... Moja odpowiedz:
Sezon 2004-05. Spurs wygrali serie. Pistons wygrali wiecej 4 kwart.
Sezon 2006-07. Spurs wygrali serie. Cavs wygrali _wszystkie_ 4 kwarty! Twoja kolej.

>> chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania >> do tej mniejszosci, o ktorej mowa. > > Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
> podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?

probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz. Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 22:28:55
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpbi54$ts0$1news.task.gda.pl...
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:
>
> Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
> podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?

probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej
koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom
zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz.
Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru, przy dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z kosz. Wtedy wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te "najważniejsze" punkty. Przy sporej przewadze jednej ze stron. kluczowości punktów nie dostrzezesz, bo ona sama meczu ci nie wygra dopóki reguły są takie jakie są.
Zerojedynkowcy robią jeden błąd, nie uzględniają psychologicznego czynnika gry. A inaczej gra się przy paru punktach straty a inaczej przy remisie. To widac w końcówkach meczy.

pozdr
G

Data: 2009-03-12 22:40:19
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?
probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej
koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom
zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).
To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz.
Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru, przy dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z kosz. Wtedy wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te "najważniejsze" punkty.

Nie. Najważniejszy jest pierwszy kosz, bo bez niego byłby remis.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 22:52:59
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz.
> Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
> ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
> a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
> punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru, przy dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z kosz. Wtedy wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te "najważniejsze" punkty.

Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w zaleznosci
od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej roznicy pojawiaja
sie te najwazniejsze punkty?
Przy sporej przewadze jednej ze stron kluczowości punktów nie dostrzezesz, bo ona sama meczu ci nie wygra

Co jest dla druzyny wazniejsze: wygrac mecz wysoko czy w bardzo rownym pojedynku?

Zerojedynkowcy robią jeden błąd, nie uzględniają psychologicznego czynnika gry.

A w jaki sposob Ty uwzgledniasz?

A inaczej gra się przy paru punktach straty a inaczej przy remisie. To widac w końcówkach meczy.

Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:17:53
Autor: Gerard
Odom zawieszony
wiLQ wrote:
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz.
Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej
polowie... a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja
istotnosc punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch
wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań
Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru, przy
dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z kosz. Wtedy
wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te "najważniejsze"
punkty.

Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w
zaleznosci od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej
roznicy pojawiaja sie te najwazniejsze punkty?

Przy wyniku oscylującym wokół remisu.

Przy sporej przewadze jednej ze stron kluczowości punktów nie
dostrzezesz, bo ona sama meczu ci nie wygra

Co jest dla druzyny wazniejsze:
wygrac mecz wysoko czy w bardzo rownym pojedynku?

Nie ma znaczenia. Najwazniejsze by wygrać.

Zerojedynkowcy robią jeden błąd, nie uzględniają psychologicznego
czynnika gry.

A w jaki sposob Ty uwzgledniasz?

Pisałem już. Efekt biegaczy - gdy przegrywasz kilkoma pktami zaangazowanie wzrasta, gdy dochodzisz przeciwnika, spoczywasz na laurach.

A inaczej gra się przy paru punktach straty a inaczej przy remisie.
To widac w końcówkach meczy.

Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?

Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze? Nie przychodził Ci wtedy do głowy - "czemu wczesniej tak nie grali?"

pozdr
G

Data: 2009-03-12 23:22:21
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch
wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań
Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru, przy
dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z kosz. Wtedy
wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te "najważniejsze"
punkty.
Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w
zaleznosci od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej
roznicy pojawiaja sie te najwazniejsze punkty?

Przy wyniku oscylującym wokół remisu.

Mówiłem! Pierwszy kosz!!!

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 23:25:01
Autor: Gerard
Odom zawieszony
Tomasz Radko wrote:
Gerard pisze:

Takie badania sa bez sensu jeżeli nie sa robione na serii dwóch
wyrównanych dużyn. Najlepsze efekty dałoby porównanie serii spotkań
Orlando vs Orlando czy Miami vs Miami. Wg matematycznego wzoru,
przy dwóch równych druzynach, mecz powinien przebiegać kosz z
kosz. Wtedy wygrywa drużyna, która rzuci ostatnia. Czyli te
"najważniejsze" punkty.
Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w
zaleznosci od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej
roznicy pojawiaja sie te najwazniejsze punkty?

Przy wyniku oscylującym wokół remisu.

Mówiłem! Pierwszy kosz!!!

Przy remisie... ale w końcówce :-)

pozdr
G

Data: 2009-03-12 23:46:28
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w
> zaleznosci od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej
> roznicy pojawiaja sie te najwazniejsze punkty?

Przy wyniku oscylującym wokół remisu.

Czyli jesli wynik oscyluje wokol remisu punkty robia sie wazniejsze.
Dobra, dzieki za cierpliwosc, nastepne pytanie: czy zawodnikom zalezy by
zdobywac jak najwiecej tych waznych punktow?
 
> Co jest dla druzyny wazniejsze:
> wygrac mecz wysoko czy w bardzo rownym pojedynku?

Nie ma znaczenia.

Dlaczego nie ma? Nawet pomijajac jakies cyferkowe wynalazki jak "point
differential" to czy przypadkiem starterzy sie nie mecza mniej? Nie oszczedzaja sobie nerwow? Mecz nie trwa przez to krocej, wiec szybciej moga byc w domu?

>> Zerojedynkowcy robią jeden błąd, nie uzględniają psychologicznego
>> czynnika gry.
>
> A w jaki sposob Ty uwzgledniasz?

Pisałem już. Efekt biegaczy - gdy przegrywasz kilkoma pktami zaangazowanie wzrasta, gdy dochodzisz przeciwnika, spoczywasz na laurach.

Pytanie bylo dosyc konkretne i tyczylo sie koszykowki, a nie biegania.
W jaki jaki sposob uwzgledniasz ten psychologiczny czynnik gry oceniajac
jakikolwiek mecz (czego podobno cyferkowcy nie robia)?
 
> Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?

Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?

A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:13:14
Autor: Gerard
Odom zawieszony
wiLQ wrote:
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Czyli sugerujesz, ze wartosc punktow w kwartach zmienia sie w
zaleznosci od tego czy mecz jest wyrownany czy nie? Przy jakiej
roznicy pojawiaja sie te najwazniejsze punkty?

Przy wyniku oscylującym wokół remisu.

Czyli jesli wynik oscyluje wokol remisu punkty robia sie wazniejsze.
Dobra, dzieki za cierpliwosc, nastepne pytanie: czy zawodnikom zalezy
by zdobywac jak najwiecej tych waznych punktow?

Nie mam pojecia, należałoby ich zapytać. Nie bardzo widzę do czego dążysz.

Co jest dla druzyny wazniejsze:
wygrac mecz wysoko czy w bardzo rownym pojedynku?

Nie ma znaczenia.

Dlaczego nie ma? Nawet pomijajac jakies cyferkowe wynalazki jak "point
differential" to czy przypadkiem starterzy sie nie mecza mniej?
Nie oszczedzaja sobie nerwow?
Mecz nie trwa przez to krocej, wiec szybciej moga byc w domu?

Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy dodatkowego ubytku sił?
Geez, ale rzeźbisz. Nerwy? Sugerujesz, że przecietny gwiazdor po zakończeniu kariery jest tak znerwicowany że powinien się oszczędzać?? Mecz krótszy o parę minut?? Rozmawiajmy poważnie, albo w ogole.

Zerojedynkowcy robią jeden błąd, nie uzględniają psychologicznego
czynnika gry.

A w jaki sposob Ty uwzgledniasz?

Pisałem już. Efekt biegaczy - gdy przegrywasz kilkoma pktami
zaangazowanie wzrasta, gdy dochodzisz przeciwnika, spoczywasz na
laurach.

Pytanie bylo dosyc konkretne i tyczylo sie koszykowki, a nie biegania.

Nie pisałem o bieganiu, a o efekcie biegacza.

W jaki jaki sposob uwzgledniasz ten psychologiczny czynnik gry
oceniajac jakikolwiek mecz (czego podobno cyferkowcy nie robia)?

2. W ten sposób, że rozrózniam kluczowość pktów.

Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?

Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce
kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?

A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?

A pisałem, że w połowie 2 kwarty się nie zdarza?

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:32:00
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Przy wyniku oscylującym wokół remisu.
>
> Czyli jesli wynik oscyluje wokol remisu punkty robia sie wazniejsze.
> Dobra, dzieki za cierpliwosc, nastepne pytanie: czy zawodnikom zalezy
> by zdobywac jak najwiecej tych waznych punktow?

Nie mam pojecia, należałoby ich zapytać. Nie bardzo widzę do czego dążysz.

Do tego, ze tokiem Twojego rozumowania dojdziemy do wniosku, ze
zawodnikom powinno zalezec by mecze byly jak najbardziej wyrownane.
Bo wtedy moga zdobywac najwiecej tych waznych punktow, a nie jakichs tam
malo istotnych przy blowoutach.
 
> Dlaczego nie ma? Nawet pomijajac jakies cyferkowe wynalazki jak "point
> differential" to czy przypadkiem starterzy sie nie mecza mniej?
> Nie oszczedzaja sobie nerwow?
> Mecz nie trwa przez to krocej, wiec szybciej moga byc w domu?

Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy dodatkowego ubytku sił?

Dlaczego dodatkowego?!

> W jaki jaki sposob uwzgledniasz ten psychologiczny czynnik gry
> oceniajac jakikolwiek mecz (czego podobno cyferkowcy nie robia)?

2. W ten sposób, że rozrózniam kluczowość pktów.

Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?
 
>>> Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?
>>
>> Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce
>> kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?
>
> A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?

A pisałem, że w połowie 2 kwarty się nie zdarza?

Nie, ale w takim razie ten argument nic nie wnosi.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:38:38
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdqnv$924$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Przy wyniku oscylującym wokół remisu.
>
> Czyli jesli wynik oscyluje wokol remisu punkty robia sie wazniejsze.
> Dobra, dzieki za cierpliwosc, nastepne pytanie: czy zawodnikom zalezy
> by zdobywac jak najwiecej tych waznych punktow?

Nie mam pojecia, należałoby ich zapytać. Nie bardzo widzę do czego dążysz.

Do tego, ze tokiem Twojego rozumowania dojdziemy do wniosku, ze
zawodnikom powinno zalezec by mecze byly jak najbardziej wyrownane.
Bo wtedy moga zdobywac najwiecej tych waznych punktow, a nie jakichs tam
malo istotnych przy blowoutach.

1. Myslisz że nie chcieliby zdobywać game-winnerów?
2. Dalej nie wiem po co ta dygresja nie związana z problemem.

> Dlaczego nie ma? Nawet pomijajac jakies cyferkowe wynalazki jak "point
> differential" to czy przypadkiem starterzy sie nie mecza mniej?
> Nie oszczedzaja sobie nerwow?
> Mecz nie trwa przez to krocej, wiec szybciej moga byc w domu?

Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy dodatkowego
ubytku sił?

Dlaczego dodatkowego?!

Pomyśl.

> W jaki jaki sposob uwzgledniasz ten psychologiczny czynnik gry
> oceniajac jakikolwiek mecz (czego podobno cyferkowcy nie robia)?

2. W ten sposób, że rozrózniam kluczowość pktów.

Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?

Raczej tak.

>>> Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?
>>
>> Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce
>> kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?
>
> A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?

A pisałem, że w połowie 2 kwarty się nie zdarza?

Nie, ale w takim razie ten argument nic nie wnosi.

Wnosi, wnosi, tylko własnie zerojedynkowcy nie potrafią tego zobaczyć dopóki nie uda się go ująć we wzory.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:50:11
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy >> dodatkowego ubytku sił?
>
> Dlaczego dodatkowego?!

Pomyśl.

Nie mam pojecia dlaczego dodatkowego, wiec pytam.
 
>> 2. W ten sposób, że rozrózniam kluczowość pktów.
>
> Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?

Raczej tak.

A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?
 
>> >>> Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?
>> >>
>> >> Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce
>> >> kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?
>> >
>> > A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?
>>
>> A pisałem, że w połowie 2 kwarty się nie zdarza?
>
> Nie, ale w takim razie ten argument nic nie wnosi.

Wnosi, wnosi, tylko własnie zerojedynkowcy nie potrafią tego zobaczyć dopóki nie uda się go ująć we wzory.

Prosze, pomoz mi i wskaz wlasciwa droge!


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:59:47
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdrq1$b51$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy
>> dodatkowego ubytku sił?
>
> Dlaczego dodatkowego?!

Pomyśl.

Nie mam pojecia dlaczego dodatkowego, wiec pytam.

Więc pomysl.

>> 2. W ten sposób, że rozrózniam kluczowość pktów.
>
> Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?

Raczej tak.

A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?

A mozesz mi najpierw podać po co Ci to? Bo taki pie...nie o dygesjach mnie nie interesuje.

>> >>> Tzn co widac w koncowkach czego nie widac wczesniej?
>> >>
>> >> Nie zastanawiło Cie jak czesto druzyna przegrywająca w końcówce
>> >> kilkoma pktami potrafi łatwo zdobywac kosze?
>> >
>> > A to sie zdarza tylko w koncowce? W polowie 2 kwarty juz nie?
>>
>> A pisałem, że w połowie 2 kwarty się nie zdarza?
>
> Nie, ale w takim razie ten argument nic nie wnosi.

Wnosi, wnosi, tylko własnie zerojedynkowcy nie potrafią tego zobaczyć dopóki
nie uda się go ująć we wzory.

Prosze, pomoz mi i wskaz wlasciwa droge!

I'm trying, God knows I'm trying!!!

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:15:34
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> > Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?
>>
>> Raczej tak.
>
> A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?

A mozesz mi najpierw podać po co Ci to? Bo taki pie...nie o dygesjach mnie nie interesuje.

Probuje zglebic ta tajna i niedostepna dla danych wiedze.
Przyklady zwykle pomagaja, prawda?

>> >> Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy
>> >> dodatkowego ubytku sił?
>> >
>> > Dlaczego dodatkowego?!
>>
>> Pomyśl.
>
> Nie mam pojecia dlaczego dodatkowego, wiec pytam.

Więc pomysl.

[...]

>> Wnosi, wnosi, tylko własnie zerojedynkowcy nie potrafią tego zobaczyć >> dopóki nie uda się go ująć we wzory.
>
> Prosze, pomoz mi i wskaz wlasciwa droge!

I'm trying, God knows I'm trying!!!

Odpowiadajac dwukrotnie "pomysl"? Za taki wysilek to nie wiem czy
dostalbys audiencje u papierowego bozka origami ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:26:19
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdt9k$e2t$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> > Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?
>>
>> Raczej tak.
>
> A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?

A mozesz mi najpierw podać po co Ci to? Bo taki pie...nie o dygesjach mnie
nie interesuje.

Probuje zglebic ta tajna i niedostepna dla danych wiedze.
Przyklady zwykle pomagaja, prawda?

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot" i zaczyna trafiać serią trójki. Drużyna odskakuje i w konsekwencji wygrywa. Punkty tego gościa były kluczowe.

>> >> Rozumiem że odskoczenie na poczatku meczu nie powoduje u graczy
>> >> dodatkowego ubytku sił?
>> >
>> > Dlaczego dodatkowego?!
>>
>> Pomyśl.
>
> Nie mam pojecia dlaczego dodatkowego, wiec pytam.

Więc pomysl.

[...]

>> Wnosi, wnosi, tylko własnie zerojedynkowcy nie potrafią tego zobaczyć
>> dopóki nie uda się go ująć we wzory.
>
> Prosze, pomoz mi i wskaz wlasciwa droge!

I'm trying, God knows I'm trying!!!

Odpowiadajac dwukrotnie "pomysl"? Za taki wysilek to nie wiem czy
dostalbys audiencje u papierowego bozka origami ;-)

Nie mam zamiaru wyjaśniać dlaczego 4+5=9. Wszystkiego w zyciu na tacy nie dostaniesz, czasem trzeba ruszyć głową.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:27:42
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot"

Takowe zjawisko nie istnieje. Wiem, wiem, gdybym grał, to bym wiedział etc. NIE ISTNIEJE.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:40:50
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdt6q$dt2$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot"

Takowe zjawisko nie istnieje. Wiem, wiem, gdybym grał, to bym wiedział etc. NIE ISTNIEJE.

Dlaczego nie? Ew. co konkretnie nie istnieje?

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:44:16
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdt6q$dt2$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot"
Takowe zjawisko nie istnieje. Wiem, wiem, gdybym grał, to bym wiedział etc. NIE ISTNIEJE.

Dlaczego nie? Ew. co konkretnie nie istnieje?

Hot hand. A dlaczego? Nie mam pojęcia, spytaj Stwórcę Wszechrzeczy, dlaczego zrobił taki świat, a nie inny.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:46:08
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdu5s$flg$2news.interia.pl...
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdt6q$dt2$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot"
Takowe zjawisko nie istnieje. Wiem, wiem, gdybym grał, to bym wiedział etc. NIE ISTNIEJE.

Dlaczego nie? Ew. co konkretnie nie istnieje?

Hot hand. A dlaczego? Nie mam pojęcia, spytaj Stwórcę Wszechrzeczy, dlaczego zrobił taki świat, a nie inny.

Albo masz na to zjawisko inną definicję, albo się tu nie zgadzamy.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:52:10
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot"
Takowe zjawisko nie istnieje. Wiem, wiem, gdybym grał, to bym wiedział etc. NIE ISTNIEJE.
Dlaczego nie? Ew. co konkretnie nie istnieje?
Hot hand. A dlaczego? Nie mam pojęcia, spytaj Stwórcę Wszechrzeczy, dlaczego zrobił taki świat, a nie inny.

Albo masz na to zjawisko inną definicję, albo się tu nie zgadzamy.

No to nie zgadzasz się z rzeczywistością. Nie ma - i już. Ponad wszelką wątpliwość.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:51:08
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> >> > Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?
>> >>
>> >> Raczej tak.
>> >
>> > A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?
>>
>> A mozesz mi najpierw podać po co Ci to? Bo taki pie...nie o dygesjach >> mnie nie interesuje.
>
> Probuje zglebic ta tajna i niedostepna dla danych wiedze.
> Przyklady zwykle pomagaja, prawda?

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu Jeden z graczy "gets hot" i zaczyna trafiać serią trójki.

Hmm, doszlismy do "hot hand"? ;-)

Drużyna odskakuje i w konsekwencji wygrywa. Punkty tego gościa były kluczowe.

To ciekawe, kilka wypowiedzi wczesniej napisales, ze jestes w stanie
ocenic, ktory rzut byl kluczowy zanim mecz sie skonczyl...
I o takie cos pytalem.
 
> Odpowiadajac dwukrotnie "pomysl"? Za taki wysilek to nie wiem czy
> dostalbys audiencje u papierowego bozka origami ;-)

Nie mam zamiaru wyjaśniać dlaczego 4+5=9.

Dziwna analogia skoro w tej kwestii podobno cyferkami nic sie nie da
opisac... ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:55:52
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdvca$iov$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> >> > Zanim mecz sie skonczy jestes w stanie ocenic, ktore sa kluczowe?
>> >>
>> >> Raczej tak.
>> >
>> > A mozesz podac kilka przykladow takich rzutow?
>>
>> A mozesz mi najpierw podać po co Ci to? Bo taki pie...nie o dygesjach
>> mnie nie interesuje.
>
> Probuje zglebic ta tajna i niedostepna dla danych wiedze.
> Przyklady zwykle pomagaja, prawda?

Uff. Ok. Dwie drużyny, zbliża się koniec meczu, wynik oscyluje wokół remisu
Jeden z graczy "gets hot" i zaczyna trafiać serią trójki.

Hmm, doszlismy do "hot hand"? ;-)

Yup. Jak widze kolejnej rzeczy której 01 nie są w stanie pojąć, bo nie da się opisać wzorem.

Drużyna odskakuje
i w konsekwencji wygrywa. Punkty tego gościa były kluczowe.

To ciekawe, kilka wypowiedzi wczesniej napisales, ze jestes w stanie
ocenic, ktory rzut byl kluczowy zanim mecz sie skonczyl...

To ciekawe bo jestem.

> Odpowiadajac dwukrotnie "pomysl"? Za taki wysilek to nie wiem czy
> dostalbys audiencje u papierowego bozka origami ;-)

Nie mam zamiaru wyjaśniać dlaczego 4+5=9.

Dziwna analogia skoro w tej kwestii podobno cyferkami nic sie nie da
opisac... ;-)

Pomyslałem, że łatwiej zrozumiesz :-)

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:58:42
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Jeden z graczy "gets hot" i zaczyna trafiać serią trójki.
Hmm, doszlismy do "hot hand"? ;-)

Yup. Jak widze kolejnej rzeczy której 01 nie są w stanie pojąć, bo nie da się opisać wzorem.

Ależ da się. I po opisaniu wychodzą nawet bardzo kształcące rzeczy.

pzdr
TRad



Data: 2009-03-13 18:34:48
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Drużyna odskakuje
>> i w konsekwencji wygrywa. Punkty tego gościa były kluczowe.
>
> To ciekawe, kilka wypowiedzi wczesniej napisales, ze jestes w stanie
> ocenic, ktory rzut byl kluczowy zanim mecz sie skonczyl...

To ciekawe bo jestem.

To prosze Cie by splynela na mnie czastka tej mocy w formie przykladu;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 18:39:07
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpe5em$1te$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Drużyna odskakuje
>> i w konsekwencji wygrywa. Punkty tego gościa były kluczowe.
>
> To ciekawe, kilka wypowiedzi wczesniej napisales, ze jestes w stanie
> ocenic, ktory rzut byl kluczowy zanim mecz sie skonczyl...

To ciekawe bo jestem.

To prosze Cie by splynela na mnie czastka tej mocy w formie przykladu;-)

Przecież podałem przed chwilą.

pozdr
G

Data: 2009-03-12 22:51:29
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.
Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?
probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz. Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos takiego nas ty interesuje. podczas 82 meczow regular ma to miejsce zwykle tylko wtedy, gdy w koncowce wynik jest na styku.

co do wyliczanki meczow, to nie podoba mi sie twoj nieobiektywizm ;)

powinnismy to robic jakos tak:
2005

#1
I - DET
IV - SAS
W - SAS

#2
I - SAS
IV - SAS
W - SAS

#3
I - SAS
IV - DET
W - DET

#4
I - DET
IV - DET
W - DET

#5
I - DET
IV - DET
OT - SAS
W - SAS

#6
I - remis
IV - DET
W - DET

#7
I - SAS
IV - SAS
W - SAS
-- --
wygranie I i wygranie meczu -- > 3 (raz w I byl remis)
wygranie I i przegranie meczu-- > 3
wygranie IV i wygranie meczu -- > 6 (raz byla dogrykwa)
wygranie IV i przegranie meczu -- > 1 (w meczu z dogrywka, przegranym przez druzyne, ktora wygrala IV)

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --
2007

#1
I - SAS
IV - CAV
W - SAS

#2
I - SAS
IV - CAV
W - SAS

#3
I - CAV
IV - CAV
W - SAS

#4
I - CAV
IV - CAV
W - SAS
-- -- -- --
wygranie I i wygranie meczu -- > 2
wygranie I i przegranie meczi-- > 2
wygranie IV i wygranie meczu -- > 0
wygranie IV i przegranie meczu -- > 4

pytanie Wilqu - w ktorej czesci gry druzyny graja z wieksza "mobilizacja" (niech to bedzie okreslenie dla tych wszystkich elementow jak egzekucja, skupienie itd.): w pierwszej kwarcie, czy dogrywce?

Data: 2009-03-12 22:53:47
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.
Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?
probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz. Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos takiego nas ty interesuje.

A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 23:03:30
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.
Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?
probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz. Wybierajac mecze rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie...
a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos takiego nas ty interesuje.

A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc zacietych koncowek. i nie chodzi tylko o tego, ktory oddawal wiekszosc rzutow, ale o cala druzyne, o to poczucie, ze razem zrobilo sie cos dobrze w trudnej sytuacji . zreszta najlepiej to widac po zeszlorocznych PO. celtics mieli trudna droge, zaciete spotkania. lakers z kolei dosc latwo doszli do finalu. wygrali ci pierwsi, miedzy innymi dzieki temu, ze ich wczesniejsze zwyciestwa wiecej znaczyly (tzn. wiecej im daly).

Data: 2009-03-12 23:18:55
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos takiego nas ty interesuje.

A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc zacietych koncowek.

To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na sukces w p-o. Nawet kiedyś puściłem dane z kilku ostatnich p-o na grupę.

Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie buduje pewność siebie, a, jak rozumiem, pewność siebie jest dobra. Nie rozumiem co prawda, dlaczego pewności nie buduje takie kopanie gościom tyłka, że po trzech kwartach starterzy schodzą z boiska i wpuszcza się juniorów.

PO. celtics mieli trudna droge, zaciete spotkania. lakers z kolei dosc latwo doszli do finalu. wygrali ci pierwsi, miedzy innymi dzieki temu, ze ich wczesniejsze zwyciestwa wiecej znaczyly (tzn. wiecej im daly).

Przede wszystkim to Celci byli faworytami. Mieli SRS 9.31, podczas gdy Lakers 7.34. Żadnej mistyki w tym nie ma.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 23:26:18
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos takiego nas ty interesuje.

A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc zacietych koncowek.

To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na sukces w p-o. Nawet kiedyś puściłem dane z kilku ostatnich p-o na grupę.

a masz dane dotyczace tego ile meczow "na styku" pozniejszy mistrz wygral?
bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.

Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie buduje pewność siebie, a, jak rozumiem, pewność siebie jest dobra. Nie rozumiem co prawda, dlaczego pewności nie buduje takie kopanie gościom tyłka, że po trzech kwartach starterzy schodzą z boiska i wpuszcza się juniorów.

dlatego, ze potem przyszedlby mecz z kims, kogo nie dalo rady skopac w trzy kwarty i byloby wielkie rozczarowanie porazka.


PO. celtics mieli trudna droge, zaciete spotkania. lakers z kolei dosc latwo doszli do finalu. wygrali ci pierwsi, miedzy innymi dzieki temu, ze ich wczesniejsze zwyciestwa wiecej znaczyly (tzn. wiecej im daly).

Przede wszystkim to Celci byli faworytami. Mieli SRS 9.31, podczas gdy Lakers 7.34. Żadnej mistyki w tym nie ma.

szkoda ze nie napisales tego w czerwcu (czy moze gdzies napisales?), bo akurat faworytem byli lakers (przykladow wiele, ze slawnymi ekspertami ESPN na czele)

Data: 2009-03-12 23:32:48
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc zacietych koncowek.

To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na sukces w p-o. Nawet kiedyś puściłem dane z kilku ostatnich p-o na grupę.

a masz dane dotyczace tego ile meczow "na styku" pozniejszy mistrz wygral?
bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.

A to już Twój problem. Ja pokazałem, na danych z kilku sezonów, że mecze w p-o wygrywa zazwyczaj drużyna, która w r-s wygrywała wyżej. I że zależność jest b.silna. Twierdzisz coś innego - to udowodnij.

Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie buduje pewność siebie, a, jak rozumiem, pewność siebie jest dobra. Nie rozumiem co prawda, dlaczego pewności nie buduje takie kopanie gościom tyłka, że po trzech kwartach starterzy schodzą z boiska i wpuszcza się juniorów.

dlatego, ze potem przyszedlby mecz z kims, kogo nie dalo rady skopac w trzy kwarty i byloby wielkie rozczarowanie porazka.

Dostępne mi dane są sprzeczne z Twoim modelem. Masz inne - pokaż. Nie, heroiczny epos o Celtics nie wystarczy.

PO. celtics mieli trudna droge, zaciete spotkania. lakers z kolei dosc latwo doszli do finalu. wygrali ci pierwsi, miedzy innymi dzieki temu, ze ich wczesniejsze zwyciestwa wiecej znaczyly (tzn. wiecej im daly).

Przede wszystkim to Celci byli faworytami. Mieli SRS 9.31, podczas gdy Lakers 7.34. Żadnej mistyki w tym nie ma.

szkoda ze nie napisales tego w czerwcu (czy moze gdzies napisales?), bo akurat faworytem byli lakers (przykladow wiele, ze slawnymi ekspertami ESPN na czele)

Co najlepiej dowodzi, jak niewiele trzeba się znać na koszykówce, żeby zostać expertem ESPN.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 23:50:47
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.

http://ww.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:02:38
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.

http://ww.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573


tak po szybkim przejrzeniu  - jest tam cos o PO? bo przypominam: "celtics to mieli w __PO__, lakers nie bardzo."

Data: 2009-03-13 00:11:26
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po >> swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.
> > http://ww.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573
> tak po szybkim przejrzeniu  - jest tam cos o PO? bo przypominam: "celtics to mieli w __PO__, lakers nie bardzo."

Chodzilo mi o ogolna koncepcje "uczenia sie jak rozstrzygac wyrownane
spotkania po swojej mysli"... Czy sugerujesz, ze ta wiedze druzyny
wykorzystuja tylko w playoffach, a w sezonie regularnym to juz nie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:19:26
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.
http://ww.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573

tak po szybkim przejrzeniu  - jest tam cos o PO? bo przypominam: "celtics to mieli w __PO__, lakers nie bardzo."

Chodzilo mi o ogolna koncepcje "uczenia sie jak rozstrzygac wyrownane
spotkania po swojej mysli"... Czy sugerujesz, ze ta wiedze druzyny
wykorzystuja tylko w playoffach, a w sezonie regularnym to juz nie?



to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac prawdziwym samolotem.

Data: 2009-03-13 00:21:03
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
bo tu chodzi o to, ze druzyna uczy sie roztrzygac takie spotkania po swojej mysli. celtics to mieli w PO, lakers nie bardzo.
http://ww.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573

tak po szybkim przejrzeniu  - jest tam cos o PO? bo przypominam: "celtics to mieli w __PO__, lakers nie bardzo."

Chodzilo mi o ogolna koncepcje "uczenia sie jak rozstrzygac wyrownane
spotkania po swojej mysli"... Czy sugerujesz, ze ta wiedze druzyny
wykorzystuja tylko w playoffach, a w sezonie regularnym to juz nie?

to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac prawdziwym samolotem.

Jakoś tym z 9/11 wystarczyło.

--
\-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- / Całe  gadanie  o  moralności praw autorskich
|  Kruk@epsilon.eu.org   | zwykle  znika,  kiedy  przychodzi   do   wy-
| http://epsilon.eu.org/ | pożyczalni kajaków.(anonim na pcoa)
/-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- \

Data: 2009-03-13 00:26:14
Autor: lorak
Odom zawieszony
Mariusz Kruk pisze:

Jakoś tym z 9/11 wystarczyło.


nie bardzo, bo przeciez sie rozbili.

Data: 2009-03-13 00:29:04
Autor: Gerard
Odom zawieszony
lorak wrote:
Mariusz Kruk pisze:

Jakoś tym z 9/11 wystarczyło.


nie bardzo, bo przeciez sie rozbili.

To się nazywa czarny dowcip :-)

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:32:13
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Chodzilo mi o ogolna koncepcje "uczenia sie jak rozstrzygac wyrownane
> spotkania po swojej mysli"... Czy sugerujesz, ze ta wiedze druzyny
> wykorzystuja tylko w playoffach, a w sezonie regularnym to juz nie?

to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac prawdziwym samolotem.

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 18:03:28
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Chodzilo mi o ogolna koncepcje "uczenia sie jak rozstrzygac wyrownane
spotkania po swojej mysli"... Czy sugerujesz, ze ta wiedze druzyny
wykorzystuja tylko w playoffach, a w sezonie regularnym to juz nie?
to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac prawdziwym samolotem.

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?

nie.
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.
ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
locie/grze.

regular w NBA to niestety glownie sposob na zarabianie pieniedzy. tych meczow mogloby byc spokojnie o polowe mniej bez zadnego uszczerbku dla rywalizacji, poziomu gry, a wrecz z pozytkiem dla niego. zdaje sie, ze w NFL graja bardzo malo spotkan, prawda to? jesli tak, to jak to wyglada pod wzgledami sportowymi?

Data: 2009-03-13 18:10:03
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?

nie.
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.
ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
locie/grze.

Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:29:41
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?

nie.
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.
ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
locie/grze.

Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

badanie nieodpowiednie do problemu. wlasciwym byloby sprawdzenie tego, ile druzyn z doswiadczeniem w PO wygrywa serie, a ile nie.
na przyklad ile zespolow zdobylo tytul, mimo ze rok wczesniej w ogole nie gralo w PO (czy tez wiekszosc ich zawodnikow nie grala)?

Data: 2009-03-13 18:42:46
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?

nie.
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.
ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
locie/grze.

Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

badanie nieodpowiednie do problemu.

Jak najbardziej odpowiednie. Napisałeś, że r-s nie ma znaczenia. Pokazałem, że ma. QED.

wlasciwym byloby sprawdzenie tego, ile druzyn z doswiadczeniem w PO wygrywa serie, a ile nie.

Nie ma sprawy. Policz i pokaż, że masz rację. Że w 80% seryj p-o wygrywa drużyna z większym doświadczeniem w p-o. Zasuwaj.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:55:26
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
Mecze w RS sa tylko cwiczebne i nikt sie nimi nie przejmuje nawet jesli
to one decyduja czy w playoffach w ogole zagrasz, tak?

nie.
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.
ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
locie/grze.

Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

badanie nieodpowiednie do problemu.

Jak najbardziej odpowiednie. Napisałeś, że r-s nie ma znaczenia. Pokazałem, że ma. QED.

nie pokazales, bo w daniu nie zostaly uwzglednione inne czyniki - takie wlasnie, jak np. wczesniejsze doswiadczenie w PO. krotko mowiac badanie jest nierzetelne do bolu i az zadziwiajace, ze z jednej strony tak sie domagacie klarownych wnioskowan, a gdy przychodzi co do czego (czyli znajdujecie jakies, ktore pozornie potwierdza wasza teze), to bierzecie wszystko calkowicie bezkrytycznie.

poza tym nie mowilem, ze nie ma znaczenia w ogole, lecz ze ma male (jesli ktos potrzebuje zobrazowania to takie, jak symulator).

Data: 2009-03-13 19:02:20
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

badanie nieodpowiednie do problemu.

Jak najbardziej odpowiednie. Napisałeś, że r-s nie ma znaczenia. Pokazałem, że ma. QED.

nie pokazales, bo w daniu nie zostaly uwzglednione inne czyniki - takie wlasnie, jak np. wczesniejsze doswiadczenie w PO. krotko mowiac badanie jest nierzetelne do bolu i az zadziwiajace, ze z jednej strony tak sie domagacie klarownych wnioskowan, a gdy przychodzi co do czego (czyli znajdujecie jakies, ktore pozornie potwierdza wasza teze), to bierzecie wszystko calkowicie bezkrytycznie.

poza tym nie mowilem, ze nie ma znaczenia w ogole, lecz ze ma male (jesli ktos potrzebuje zobrazowania to takie, jak symulator).

80%. Ono nie jest małe. Przewaga w r-s tłumaczy 80% zwycięstw w seriach p-o.

Ale nie ma sprawy. Weź i pokaż, że doświadczenie w p-o jest jeszcze ważniejsze. Śmiało, wszyscy czekamy. Aha, dobrze by było, gdybyś ważył doświadczenie liczbą rozegranych minut (bo zgodzisz się, że zatrudnienie Kareema Abdula Jabbara i posadzenie go na ławce nie wpłynie dodatnio na szansę wygrania w p-o, a doświadczenia wnosiłby po byku). Zresztą sam zaproponuj jakąś metrykę i pokaż, jak dobrze koreluje z wygrywaniem p-o.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 19:42:01
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Tomasz Radko"
Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).
badanie nieodpowiednie do problemu.
Jak najbardziej odpowiednie. Napisałeś, że r-s nie ma znaczenia. Pokazałem, że ma. QED.

Żadne tam QED. Korelacja != implikacja.


--
  Kruk@ -\                   | THIS    PUNISHMENT   IS   NOT   BORING   AND
          }-> epsilon.eu.org | POINTLESS(Bart  Simpson  on  chalkboard   in
http:// -/                   | episode 8F24)
                             |

Data: 2009-03-16 23:29:19
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> ale doswiadczenie z symulatora/regular ma male znaczenie przy prawdziwym
>> locie/grze.
> > Nieprawdą jest jakoby. Drużyny, które wyżej wygrywały swoje mecze w RS > (technicznie: drużyny z wyższym SRS) w ciągu ostatnich sześciu sezonów > wygrały 80% seryj w p-o. Jeżeli różnica SRS wynosiła ponad 3 punkty - > lepsze drużyny wygrywały 92% seryj. Jeżeli wreszcie różnica wyosiła > ponad 4 punkty - lepsze drużyny wygrały 97% seryj (29 na 30 przypadków).

badanie nieodpowiednie do problemu. wlasciwym byloby sprawdzenie tego, ile druzyn z doswiadczeniem w PO wygrywa serie, a ile nie.

To byloby bardzo dziwne badanie: przeciez druzyny majace doswiadczenie w
playoff... sa po prostu dobre skoro w tych playoffach graly ;-)

na przyklad ile zespolow zdobylo tytul, mimo ze rok wczesniej w ogole nie gralo w PO (czy tez wiekszosc ich zawodnikow nie grala)?

Takich jak Celtics 2008? Tylko w jaki sposob to mialoby uzasadniac teze,
ze RS jest "symulatorem" skoro i w nim Celci okazali sie najlepsi?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-17 00:11:03
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:

na przyklad ile zespolow zdobylo tytul, mimo ze rok wczesniej w ogole nie gralo w PO (czy tez wiekszosc ich zawodnikow nie grala)?

Takich jak Celtics 2008? Tylko w jaki sposob to mialoby uzasadniac teze,
ze RS jest "symulatorem" skoro i w nim Celci okazali sie najlepsi?

pilot, ktory duzo latal samolotem i w symulatorze poradzi sobie bez problemu ;)

Data: 2009-03-17 15:17:28
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> na przyklad ile zespolow zdobylo tytul, mimo ze rok wczesniej w ogole >> nie gralo w PO (czy tez wiekszosc ich zawodnikow nie grala)?
> > Takich jak Celtics 2008? Tylko w jaki sposob to mialoby uzasadniac teze,
> ze RS jest "symulatorem" skoro i w nim Celci okazali sie najlepsi?

pilot, ktory duzo latal samolotem i w symulatorze poradzi sobie bez problemu ;)

A mozna stac sie pilotem bez symulatora?
Zarowno w oryginalnym znaczeniu jak i w analogi?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-16 23:28:40
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac >> prawdziwym samolotem.
> > Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?

musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.

Czyli przez np 1 polowe sezonu nikt nie gra na powaznie? A najbardziej
bylo to widac u Celtics w zeszlym sezonie czy Lakers w tym? ;-)

regular w NBA to niestety glownie sposob na zarabianie pieniedzy.

W przeciwienstwie do playoff, ktorych to rozgrywanie nie ma nic
wspolnego z zarabianiem pieniedzy? ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-17 00:05:40
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

to tak, jakby uczyc sie latac na symulatorze, a potem sterowac prawdziwym samolotem.
Brzmi interesujaco, moglbys jakos rozwinac ta analogie?
musisz zaliczyc okreslona ilosc godzin na kursach w symulatorze, aby w
ogole moc podejsc do proby lotu prawdziwym samolotem.
podobnie w lidze - musisz wygrac okreslona ilosc meczow, aby zaczac grac
na powaznie.

Czyli przez np 1 polowe sezonu nikt nie gra na powaznie? A najbardziej
bylo to widac u Celtics w zeszlym sezonie czy Lakers w tym? ;-)

1 z 30 to raczej wyjatek. poza tym i tak intensity w przypadku celtics bylo wieksze w PO. to jest zwyczajnie niemozliwe, aby przez 82 mecze grac na maksymalnym poziomie, zeby kazdy zawodnik przez te 48 minut byl caly czas skupiony.

regular w NBA to niestety glownie sposob na zarabianie pieniedzy.

W przeciwienstwie do playoff, ktorych to rozgrywanie nie ma nic
wspolnego z zarabianiem pieniedzy? ;-)

tego nie powiedzialem - jest roznica miedzy "to sluzy glownie zarabianiu pieniedzy" a "to zarabia pieniadze". przeciez w sumie dlatego Stern wprowadzil best of seven w pierwszej rundzie, aby $ bylo wiecej.

Data: 2009-03-17 15:15:49
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

poza tym i tak intensity w przypadku celtics bylo wieksze w PO.

Niz na poczatku RS? Skad taki wniosek?

>> regular w NBA to niestety glownie sposob na zarabianie pieniedzy. > > W przeciwienstwie do playoff, ktorych to rozgrywanie nie ma nic
> wspolnego z zarabianiem pieniedzy? ;-)

tego nie powiedzialem - jest roznica miedzy "to sluzy glownie zarabianiu pieniedzy" a "to zarabia pieniadze".

Um, w takim razie jaki jest glowny cel organizowania playoffow?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 01:31:49
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 23:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

>>> elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy
>>> jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne
>>> dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos
>>> takiego nas ty interesuje.

>> A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

> w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie
> buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc
> zacietych koncowek.

To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej
drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na
sukces w p-o.

No bo to chyba oczywiste. Skoro jest cholernie mocna i kopie rywali.

Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie
buduje pewność siebie,

Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:10:37
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 12 Mar, 23:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy
jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne
dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos
takiego nas ty interesuje.
A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?
w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie
buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc
zacietych koncowek.
To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej
drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na
sukces w p-o.

No bo to chyba oczywiste. Skoro jest cholernie mocna i kopie rywali.

Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie
buduje pewność siebie,

Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.

No to jeszcze pokaż to na cyfrach. Bo Peltonowi wyszło coś innego - że im silniejsza drużyna tym częściej wygrywa końcówki, że rola losu jest znacznie większa niż w meczach nie-zaciętych, że wygrywanie końcówek nie koreluje z doświadczeniem zespołu i że nie koreluje z wygrywaniem końcówek w poprzednich meczach (czyli że nie da się tego nauczyć). Dokładniej: z powodu wielkości próby wyszło mu, że nie ma przesłanek na rzecz tezy o istnieniu czynników sprzyjających wygrywaniu końcówek (z wyjątkiem siły gry, no ale to chyba oczywiste).

Innymi słowy: zacięte końcówki częściej wygrywa drużyna, która w RS wygrywa średnio wyżej. Zero mistyki.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:18:06
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:10, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



> On 12 Mar, 23:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> lorak pisze:

>>>>> elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy
>>>>> jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne
>>>>> dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos
>>>>> takiego nas ty interesuje.
>>>> A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?
>>> w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie
>>> buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc
>>> zacietych koncowek.
>> To teraz mi to pokaż na liczbach. Bo moje dane pokazują, że im wyżej
>> drużyna wygrywa podczas sezonu zasadniczego, tym większą ma szansę na
>> sukces w p-o.

> No bo to chyba oczywiste. Skoro jest cholernie mocna i kopie rywali.

>> Ty natomiast zdajesz się twierdzić coś innego: że to niskie wygrywanie
>> buduje pewność siebie,

> Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.

No to jeszcze pokaż to na cyfrach.

Mam Ci poakzac na cyfrach, jak wygrywanie w koncowach buduje wiare
wlasne mozliwosci?
Tomek wróć na ziemie.

Innymi słowy: zacięte końcówki częściej wygrywa drużyna, która w RS
wygrywa średnio wyżej.

Czy ja gdzies przeczylem temu stwierdzeniu?
Po raz kolejny piszesz ze mna o czyms  o czym z Toba nie dyskutuje.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:33:58
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.
No to jeszcze pokaż to na cyfrach.

Mam Ci poakzac na cyfrach, jak wygrywanie w koncowach buduje wiare
wlasne mozliwosci?

Masz mi pokazać na liczbach, że taki efekt ma znaczenie. Jeżeli faktycznie buduje wiarę i jeżeli tak zbudowana wiara ma wpływ na wyniki zespołu (jeżeli nie ma, to efekt jest bez znaczenia) - to musi to byc widoczne. To mi to pokaż. Nikomu do tej pory się nie udało.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:42:42
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:33, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>> Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.
>> No to jeszcze pokaż to na cyfrach.

> Mam Ci poakzac na cyfrach, jak wygrywanie w koncowach buduje wiare
> wlasne mozliwosci?

Masz mi pokazać na liczbach, że taki efekt ma znaczenie. Jeżeli
faktycznie buduje wiarę i jeżeli tak zbudowana wiara ma wpływ na wyniki
zespołu (jeżeli nie ma, to efekt jest bez znaczenia) - to musi to byc
widoczne. To mi to pokaż. Nikomu do tej pory się nie udało.
On 13 Mar, 10:33, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>> Wygrywanie w koncowach buduje wiare we wlasne mozliwosci.
>> No to jeszcze pokaż to na cyfrach.

> Mam Ci poakzac na cyfrach, jak wygrywanie w koncowach buduje wiare
> wlasne mozliwosci?

Masz mi pokazać na liczbach, że taki efekt ma znaczenie. Jeżeli
faktycznie buduje wiarę i jeżeli tak zbudowana wiara ma wpływ na wyniki
zespołu (jeżeli nie ma, to efekt jest bez znaczenia) - to musi to byc
widoczne. To mi to pokaż. Nikomu do tej pory się nie udało.

Ja  jestem tego przykladem i wiem to po sobie. IWSZYSCY koszykarze i
trenerzy z ktorymi o tym rozmawiaja uwazaja podobnie. Ale wiem to Ci
nie wystarcza

Ps; Rozumiem ze wszystko na swiecie musi dla Ciebie byc opisane
liczbami zebys w to uwierzyl?
Wierzysz w sumienie, wierzysz w milosc, wierzysz w uczciwosc? Pewnie
nie wierzysz bo nie opiszesz jej liczbami. Smutne musisz miec zycie,
oj smutne.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:53:37
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Masz mi pokazać na liczbach, że taki efekt ma znaczenie. Jeżeli
faktycznie buduje wiarę i jeżeli tak zbudowana wiara ma wpływ na wyniki
zespołu (jeżeli nie ma, to efekt jest bez znaczenia) - to musi to byc
widoczne. To mi to pokaż. Nikomu do tej pory się nie udało.

Ja  jestem tego przykladem i wiem to po sobie. IWSZYSCY koszykarze i
trenerzy z ktorymi o tym rozmawiaja uwazaja podobnie. Ale wiem to Ci
nie wystarcza

Zgadłeś!

Ps; Rozumiem ze wszystko na swiecie musi dla Ciebie byc opisane
liczbami zebys w to uwierzyl?
Wierzysz w sumienie, wierzysz w milosc, wierzysz w uczciwosc? Pewnie
nie wierzysz bo nie opiszesz jej liczbami. Smutne musisz miec zycie,
oj smutne.

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:44:45
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Ps; Rozumiem ze wszystko na swiecie musi dla Ciebie byc opisane
> liczbami zebys w to uwierzyl?
> Wierzysz w sumienie, wierzysz w milosc, wierzysz w uczciwosc? Pewnie
> nie wierzysz bo nie opiszesz jej liczbami. Smutne musisz miec zycie,
> oj smutne.

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki
- i owszem.

Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.

pzdr



--


Data: 2009-03-13 11:51:36
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
  sooobi pisze:
Ps; Rozumiem ze wszystko na swiecie musi dla Ciebie byc opisane
liczbami zebys w to uwierzyl?
Wierzysz w sumienie, wierzysz w milosc, wierzysz w uczciwosc? Pewnie
nie wierzysz bo nie opiszesz jej liczbami. Smutne musisz miec zycie,
oj smutne.
Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki
- i owszem.

Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.

Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na wyniki meczów.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:56:40
Autor:
Odom zawieszony
Tomasz Radko <trad@interia.pl> napisał(a):
  sooobi pisze:
>>> Ps; Rozumiem ze wszystko na swiecie musi dla Ciebie byc opisane
>>> liczbami zebys w to uwierzyl?
>>> Wierzysz w sumienie, wierzysz w milosc, wierzysz w uczciwosc? Pewnie
>>> nie wierzysz bo nie opiszesz jej liczbami. Smutne musisz miec zycie,
>>> oj smutne.
>> Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki
>> - i owszem. > > Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
> pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.

Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na wyniki meczów.

Dlatego jestes tym kim jestes

pzdr


--


Data: 2009-03-13 11:58:15
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
e_sobi@NOSPAM.gazeta.pl pisze:

Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na wyniki meczów.

Dlatego jestes tym kim jestes

Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z obserwowalną rzeczywistością.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 11:05:16
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Tomasz Radko <trad@interia.pl> napisał(a):
e_sobi@NOSPAM.gazeta.pl pisze:

>>> Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
>>> pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
>> Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na >> wyniki meczów.
>>
> Dlatego jestes tym kim jestes

Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z obserwowalną rzeczywistością.

To nie mistyka, ludzie grajacy/trenujacy wiedza o co chodzi. Ba ludze znajacy
sie po prostu na koszu tez to wiedza. Ty nie zaliczasz sie po prostu do zadnej z tych grup.

pzdr


--


Data: 2009-03-13 12:22:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
  sooobi pisze:
Tomasz Radko <trad@interia.pl> napisał(a):
e_sobi@NOSPAM.gazeta.pl pisze:

Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na wyniki meczów.

Dlatego jestes tym kim jestes
Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z obserwowalną rzeczywistością.

To nie mistyka, ludzie grajacy/trenujacy wiedza o co chodzi.

Toż mówię: czysta gnoza. Wpływu na wynik nie ma, ale ludzie wtajemniczeni widzą rzeczy, których motłoch nie jest w stanie dostrzec. Cóż, każdemu jego porno.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 05:18:05
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 12:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
  sooobi pisze:

> Tomasz Radko <t...@interia.pl> napisał(a):

>> e_s...@NOSPAM.gazeta.pl pisze:

>>>>> Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
>>>>> pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
>>>> Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na
>>>> wyniki meczów.

>>> Dlatego jestes tym kim jestes
>> Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z
>> obserwowalną rzeczywistością.

> To nie mistyka, ludzie grajacy/trenujacy wiedza o co chodzi.

Toż mówię: czysta gnoza. Wpływu na wynik nie ma

Nie jestes w stanie tego udowodnic.

pzdr

Data: 2009-03-13 13:20:29
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na
wyniki meczów.
Dlatego jestes tym kim jestes
Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z
obserwowalną rzeczywistością.
To nie mistyka, ludzie grajacy/trenujacy wiedza o co chodzi.
Toż mówię: czysta gnoza. Wpływu na wynik nie ma

Nie jestes w stanie tego udowodnic.

To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na _Tobie_.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 05:23:49
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 13:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>>>>>> Ale my rozmawiamy o wierze we wlasne mozliwosci. Ale Ty juz po raz n-ty
>>>>>>> pokazujesz jak zaslepiony jestes i rozmawiasz sam ze soba.
>>>>>> Nie interesuje mnie wiara we własne możliwości niemająca wpływu na
>>>>>> wyniki meczów.
>>>>> Dlatego jestes tym kim jestes
>>>> Lepsze to, niż wierzyć w koszykarską mistykę niemającą żadnego związku z
>>>> obserwowalną rzeczywistością.
>>> To nie mistyka, ludzie grajacy/trenujacy wiedza o co chodzi.
>> Toż mówię: czysta gnoza. Wpływu na wynik nie ma

> Nie jestes w stanie tego udowodnic.

To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
_Tobie_.

Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy. Ani ja swojej tezy, ani
Ty swojej. Pozostaje Ci wiec tylko posluchac wiedzy osoby ktora na ten
temat wie wiecej od Ciebie. Mozesz tez nie chciec sie rozwijac i
pozostac tam gdzie jestes.

pzdr

Data: 2009-03-13 13:45:48
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
_Tobie_.

Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy.

Nie. Ja tego nie twierdzę. Więcej: uważam, że jeżeli istnieje mierzalny wpływ, to da się go udowodnić. Cyferkami.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 05:50:07
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 13:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>> To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
>> _Tobie_.

> Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy.

Nie. Ja tego nie twierdzę. Więcej: uważam, że jeżeli istnieje mierzalny
wpływ, to da się go udowodnić. Cyferkami.

To jesli jeszcze nikt nie udowodnil tego, ani temu nie zapreczyl to
pozostaje Ci sluchac po prostu tych co wiedza wiecej. Albo jak juz
pisalem, zostań tam gdzie jestes.

pzdr

Data: 2009-03-13 13:59:32
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 13:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
_Tobie_.
Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy.
Nie. Ja tego nie twierdzę. Więcej: uważam, że jeżeli istnieje mierzalny
wpływ, to da się go udowodnić. Cyferkami.

To jesli jeszcze nikt nie udowodnil tego, ani temu nie zapreczyl to
pozostaje Ci sluchac po prostu tych co wiedza wiecej.

Np. Ciebie? Co to wiesz, że istnieje, tylko ni hu hu nie potrafisz tego pokazać? Masz, poczytaj sobie:
http://www.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 06:15:45
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 13:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 13 Mar, 13:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>>> To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
>>>> _Tobie_.
>>> Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy.
>> Nie. Ja tego nie twierdzę. Więcej: uważam, że jeżeli istnieje mierzalny
>> wpływ, to da się go udowodnić. Cyferkami.

> To jesli jeszcze nikt nie udowodnil tego, ani temu nie zapreczyl to
> pozostaje Ci sluchac po prostu tych co wiedza wiecej.

Np. Ciebie? Co to wiesz, że istnieje, tylko ni hu hu nie potrafisz tego
pokazać?

A jak pokazesz ze ktos kto jest w 3cim zwiazku jest madrzejszy o
pozostale 2 zwiazki...w sumie to wybralem zly przyklad, moglbys
niezrozumiec zalozenia.

Nie da sie tego pokazac, i dopki nikt tego nie zrobil, to jest to
potwierdzenie mojej tezy. To tak jakbys chcial zeby ktos Ci cyframi
opisal pewnosc siebie.

A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
sily.

pzdr

Data: 2009-03-13 14:24:23
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

A jak pokazesz ze ktos kto jest w 3cim zwiazku jest madrzejszy o
pozostale 2 zwiazki...w sumie to wybralem zly przyklad, moglbys
niezrozumiec zalozenia.

Ke?

Nie da sie tego pokazac, i dopki nikt tego nie zrobil, to jest to
potwierdzenie mojej tezy. To tak jakbys chcial zeby ktos Ci cyframi
opisal pewnosc siebie.

Mówimy cały czas o wynikach meczów. One są opisywane liczbami jak najbardziej.

A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
sily.

No więc nie. Zbadał też zależność wygrywania zaciętych końcówek od poprzednio wygranych zaciętych końcówek. Korelacja = 0.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 06:32:39
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Nie da sie tego pokazac, i dopki nikt tego nie zrobil, to jest to
> potwierdzenie mojej tezy. To tak jakbys chcial zeby ktos Ci cyframi
> opisal pewnosc siebie.

Mówimy cały czas o wynikach meczów.

nie

pzdr

Data: 2009-03-13 14:38:51
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Nie da sie tego pokazac, i dopki nikt tego nie zrobil, to jest to
potwierdzenie mojej tezy. To tak jakbys chcial zeby ktos Ci cyframi
opisal pewnosc siebie.
Mówimy cały czas o wynikach meczów.

nie

Jeżeli Ty mówisz o czymś, co nie ma wpływu na wynik meczów, to ja nie jestem tym zainteresowany.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 15:39:08
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
sily.

Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
doswiadczeniem boiskowym?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 08:12:42
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 15:39, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
> doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
> sily.

Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
doswiadczeniem boiskowym?

Ma

pzdr

Data: 2009-03-13 16:31:06
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
> > doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
> > sily.
>
> Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
> doswiadczeniem boiskowym?

Ma

W jaki sposob? Im bardziej doswiadczony zawodnik tym wieksza wiara w siebie, tak?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 08:43:43
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 16:31, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
> > > doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
> > > sily.

> > Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
> > doswiadczeniem boiskowym?

> Ma

W jaki sposob?
Im bardziej doswiadczony zawodnik tym wieksza wiara w siebie, tak?

Zazwyczaj tak, doswiadczony gra madrzej, z wieksza pewnoscia niz
jakies mlokosy (except lebron i inne talenciaki, ktore dominuja od
razu po przyjsciu do ligi).
Tylko zobacz co doswiadczeni gracze graja w tym roku w Pistons, w nich
nie ma juz wiary ze moga cos ugrac, bo to co zazwyczaj wygrywali w tym
roku dostaja po dupie.
Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.

pzdr

Data: 2009-03-13 16:45:58
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.

Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego samego gracza) będzie niecelny?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 08:56:59
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 16:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
> sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
> nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
> po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.

Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego
samego gracza) będzie niecelny?

No i?

pzdr

Data: 2009-03-13 16:59:01
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 16:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.
Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego
samego gracza) będzie niecelny?

No i?

Uwierzysz, czy nie?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 09:34:39
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 16:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 13 Mar, 16:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
>>> sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
>>> nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
>>> po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.
>> Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego
>> samego gracza) będzie niecelny?

> No i?

Uwierzysz, czy nie?

Ale w co tutaj wierzyc. To oczywiste ze koles nie bedzie gral na 100%
skutecznosci.
No i?

pzdr

Data: 2009-03-13 17:45:44
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 16:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

On 13 Mar, 16:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:
Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.
Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego
samego gracza) będzie niecelny?
No i?
Uwierzysz, czy nie?

Ale w co tutaj wierzyc. To oczywiste ze koles nie bedzie gral na 100%
skutecznosci.
No i?

To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut powinien ją podbudować), tym lepiej?

Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy? Np. że po dunku efektywnośc obrony (pts/poss) jest wyższa, niż po jumperku z 4 metrów (ja wiem, niektóre jumperki są zajefajne, ale generalnie dunki są fajniejsze, a wielkość próby jest na tyle duża, że szumy znikną)?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 09:53:37
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 17:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



> On 13 Mar, 16:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 13 Mar, 16:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>>> soo...@gmail.com pisze:
>>>>> Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
>>>>> sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces. Tak samo jak zwykly layup
>>>>> nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
>>>>> po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.
>>>> Uwierzysz, że celny rzut w ataku zwiększa szansę, że kolejny rzut (tego
>>>> samego gracza) będzie niecelny?
>>> No i?
>> Uwierzysz, czy nie?

> Ale w co tutaj wierzyc. To oczywiste ze koles nie bedzie gral na 100%
> skutecznosci.
> No i?

To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
powinien ją podbudować), tym lepiej?

Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
jakies informacje z zewnatrz.

Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?

Autopsja.

pzdr

Data: 2009-03-13 17:59:16
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
powinien ją podbudować), tym lepiej?

Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
jakies informacje z zewnatrz.

No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek jakości gry?

Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?

Autopsja.

Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji w ataku.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:07:46
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 17:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>> To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
>> powinien ją podbudować), tym lepiej?

> Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
> jakies informacje z zewnatrz.

No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
jakości gry?

Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?

>> Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
>> obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?

> Autopsja.

Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz
stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji
w ataku.

Ty z autopsji najwyzej mozesz stwierdzic ze na czyms sie znasz kiedy
tak naprawde nie wiesz o co chodzi.

ps: ladna fotka na nasej klasie

pzdr

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:17:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 17:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
powinien ją podbudować), tym lepiej?
Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
jakies informacje z zewnatrz.
No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
jakości gry?

Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?

Najlepiej po polsku. Kto pisze o 100%? Bierzemy gracza, który ma z gry, powiedzmy, 50%. I patrzymy, jakie jest prawdopodobieństwo warunkowe, że jego rzut jest celny, jeżeli poprzedni rzut był celny. I co się okazuje? Iż "budujące pewnośc siebie" powodzenie poprzedniego rzutu obniża celność rzutu następnego.

Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?
Autopsja.
Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz
stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji
w ataku.

Ty z autopsji najwyzej mozesz stwierdzic ze na czyms sie znasz kiedy
tak naprawde nie wiesz o co chodzi.

Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:22:15
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 18:17, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 13 Mar, 17:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>>> To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
>>>> powinien ją podbudować), tym lepiej?
>>> Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
>>> jakies informacje z zewnatrz.
>> No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
>> podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
>> jakości gry?

> Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
> spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
> jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?

Najlepiej po polsku. Kto pisze o 100%? Bierzemy gracza, który ma z gry,
powiedzmy, 50%. I patrzymy, jakie jest prawdopodobieństwo warunkowe, że
jego rzut jest celny, jeżeli poprzedni rzut był celny. I co się okazuje?
Iż "budujące pewnośc siebie" powodzenie poprzedniego rzutu obniża
celność rzutu następnego.

tiaaa, pokaz jak to obliczyles:)

>>>> Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
>>>> obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?
>>> Autopsja.
>> Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz
>> stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji
>> w ataku.

> Ty z autopsji najwyzej mozesz stwierdzic ze na czyms sie znasz kiedy
> tak naprawde nie wiesz o co chodzi.

Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby
twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy.

Mysle ze zeby o czyms dyskutowac trzeba miec ku temu podstawy. Ty
patrzysz na sporty tylko przez pryzmat matematyki. Ona jest Twoja zona
kochanka i corka, tylko ona toleruje to ze zawsze musisz miec racje.

pzdr

Data: 2009-03-13 18:35:29
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 18:17, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

On 13 Mar, 17:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:
To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
powinien ją podbudować), tym lepiej?
Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
jakies informacje z zewnatrz.
No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
jakości gry?
Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?
Najlepiej po polsku. Kto pisze o 100%? Bierzemy gracza, który ma z gry,
powiedzmy, 50%. I patrzymy, jakie jest prawdopodobieństwo warunkowe, że
jego rzut jest celny, jeżeli poprzedni rzut był celny. I co się okazuje?
Iż "budujące pewnośc siebie" powodzenie poprzedniego rzutu obniża
celność rzutu następnego.

tiaaa, pokaz jak to obliczyles:)

Nie ja. Nie jest to zresztą trudne. Bierzesz play-by-play i jedziesz. Pierwszy link do klasycznej pracy z 1985, drugi do świeżutkiej, opublikowanej w zeszły weekend.
http://tiny.pl/b12c
http://web.me.com/sandy1729/sportsmetricians_consulting/Hot_Hand_files/HH_Draft_v04.pdf

Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?
Autopsja.
Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz
stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji
w ataku.
Ty z autopsji najwyzej mozesz stwierdzic ze na czyms sie znasz kiedy
tak naprawde nie wiesz o co chodzi.
Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby
twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy.

Mysle ze zeby o czyms dyskutowac trzeba miec ku temu podstawy. Ty
patrzysz na sporty tylko przez pryzmat matematyki. Ona jest Twoja zona
kochanka i corka, tylko ona toleruje to ze zawsze musisz miec racje.

Ja na poparcie mych słów mam argumenty. Ty - jedynie retorykę. Przeczytaj prace o "hot hand", pogadamy.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-15 12:15:38
Autor: sooobi
Odom zawieszony

> On 13 Mar, 18:17, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 13 Mar, 17:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>>> soo...@gmail.com pisze:
>>>>>> To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
>>>>>> powinien ją podbudować), tym lepiej?
>>>>> Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
>>>>> jakies informacje z zewnatrz.
>>>> No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
>>>> podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
>>>> jakości gry?
>>> Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
>>> spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
>>> jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?
>> Najlepiej po polsku. Kto pisze o 100%? Bierzemy gracza, który ma z gry,
>> powiedzmy, 50%. I patrzymy, jakie jest prawdopodobieństwo warunkowe, że
>> jego rzut jest celny, jeżeli poprzedni rzut był celny. I co się okazuje?
>> Iż "budujące pewnośc siebie" powodzenie poprzedniego rzutu obniża
>> celność rzutu następnego.

> tiaaa, pokaz jak to obliczyles:)

Nie ja. Nie jest to zresztą trudne. Bierzesz play-by-play i jedziesz.
Pierwszy link do klasycznej pracy z 1985, drugi do świeżutkiej,
opublikowanej w zeszły weekend.http://tiny.pl/b12chttp://web.me.com/sandy1729/sportsmetricians_consulting/Hot_Hand_file...

Przecyztales te 2 prace?
Ja nie moglem sie do tego zmusic. Tylko te prace sa o hot hand, a
chyba nie o tym rozmawialismy? Rozmawialismy o pewnosci siebie, ona
nie obajawia sie tylko celnym rzutem.

>>>>>> Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
>>>>>> obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?
>>>>> Autopsja.
>>>> Czyli brak danych. Tak myślałem. Z autopsji to Ty najwyżej możesz
>>>> stwierdzić, że _wydaje_ Ci się, że lepiej grasz w obronie po superakcji
>>>> w ataku.
>>> Ty z autopsji najwyzej mozesz stwierdzic ze na czyms sie znasz kiedy
>>> tak naprawde nie wiesz o co chodzi.
>> Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby
>> twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy.

> Mysle ze zeby o czyms dyskutowac trzeba miec ku temu podstawy. Ty
> patrzysz na sporty tylko przez pryzmat matematyki. Ona jest Twoja zona
> kochanka i corka, tylko ona toleruje to ze zawsze musisz miec racje.

Ja na poparcie mych słów mam argumenty. Ty - jedynie retorykę.
Przeczytaj prace o "hot hand", pogadamy.

Starosc Tomku, juz po raz n-ty w tym watku piszesz do mnie o czyms o
czym nie rozmawiamy. Cos Ci sie kielbasi na stare lata.

pzdr

Data: 2009-03-15 20:59:43
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

To jak to się ma do teorii, że im większa pewność siebie (a celny rzut
powinien ją podbudować), tym lepiej?
Tak ze nie mozna grac na 100% skutecznosci. Otworz swoj leb w koncu na
jakies informacje z zewnatrz.
No to jak: udana akcja podnosi pewność siebie czy nie? Jeżeli nie
podnosi, to dlaczego? A jeżeli podnosi, to dlaczego powoduje spadek
jakości gry?
Podnosi, ale gracz nie moze grac na 100% skutecznosci, musi kiedys
spudlowac, wierze ze bedzie to blizsze 50% skutecznosci niz 100%. Cos
jeszcze wylozyc dziecku lopatoligicznie?
Najlepiej po polsku. Kto pisze o 100%? Bierzemy gracza, który ma z gry,
powiedzmy, 50%. I patrzymy, jakie jest prawdopodobieństwo warunkowe, że
jego rzut jest celny, jeżeli poprzedni rzut był celny. I co się okazuje?
Iż "budujące pewnośc siebie" powodzenie poprzedniego rzutu obniża
celność rzutu następnego.
tiaaa, pokaz jak to obliczyles:)
Nie ja. Nie jest to zresztą trudne. Bierzesz play-by-play i jedziesz.
Pierwszy link do klasycznej pracy z 1985, drugi do świeżutkiej,
opublikowanej w zeszły weekend.http://tiny.pl/b12chttp://web.me.com/sandy1729/sportsmetricians_consulting/Hot_Hand_file...

Przecyztales te 2 prace?

Tak.

Ja nie moglem sie do tego zmusic.

Nie żeby mnie to dziwiło. Lepiej tkwić w nieświadomości i fanzolić o mistyce.

Tylko te prace sa o hot hand, a
chyba nie o tym rozmawialismy? Rozmawialismy o pewnosci siebie, ona
nie obajawia sie tylko celnym rzutem.

Wiesz, zmęczyło mnie. Twierdzisz, że pewność siebie to dobrze. Pokazuję, jak celny rzut, który podnosi pewność siebie, wpływa na efektywność gracza. Wpływa ujemnie. I, rzecz jasna, natychmiast stwierdzasz, że to nie na temat. To Ty już bądź sobie tym rycerzem.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-15 14:51:32
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby
> twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy.

Mysle ze zeby o czyms dyskutowac trzeba miec ku temu podstawy.

Tzn jakich "kwalifikacji" oczekujesz by rozmawiac z Toba o koszykowce?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 12:01:28
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 15 Mar, 14:51, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Głósić, że na koszykówce znają się tylko koszykarze, to tak jakby
> > twierdzić, że na astronomii znają się tylko planety i gwiazdy..

> Mysle ze zeby o czyms dyskutowac trzeba miec ku temu podstawy.

Tzn jakich "kwalifikacji" oczekujesz by rozmawiac z Toba o koszykowce?

To zalezy od tematu. W tym temacie oczekuje ze rozmowca gral w
ksozykowke, wiecej niz powdorkowo, poniewaz sadze ze nie wie o czym
pisze.

Data: 2009-03-13 18:01:57
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> >>>>> Tak samo jak zwykly layup
> >>>>> nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
> >>>>> po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.

[...]

> Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
> obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?

Autopsja.

Tak z ciekawosci, czy tylko mnie po takiej wymianie zdan narzucaja sie
slowa: "a moglbys czesciej przykladac sie do obrony?" ?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 10:09:54
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 18:01, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > >>>>> Tak samo jak zwykly layup
> > >>>>> nie da im takiego kopa w nastepnej akcji w obronie jak zbiorka w ataku
> > >>>>> po waznym niecelnym rzucie i dobitka monster dunkiem.

> [...]

> > Poza tym stwierdziłeś, że po super akcji w ataku lepiej grasie w
> > obronie. Jakieś dane na poparcie tej tezy?

> Autopsja.

Tak z ciekawosci, czy tylko mnie po takiej wymianie zdan narzucaja sie
slowa: "a moglbys czesciej przykladac sie do obrony?" ?

A slyszales pojecie "od dobrej wychodzi dobry atak"?
To powiedzenie dziala tez w druga strone.

pzdr

Data: 2009-03-13 18:18:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Tak z ciekawosci, czy tylko mnie po takiej wymianie zdan narzucaja sie
slowa: "a moglbys czesciej przykladac sie do obrony?" ?

A slyszales pojecie "od dobrej wychodzi dobry atak"?
To powiedzenie dziala tez w druga strone.

No tak: zbyt szybka jazda prowadzi do wypadków, czyli wypadki prowadzą do zbyt szybkiej jazdy. Wszystko się zgadza.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-15 14:51:22
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Tak z ciekawosci, czy tylko mnie po takiej wymianie zdan narzucaja sie
> slowa: "a moglbys czesciej przykladac sie do obrony?" ?

A slyszales pojecie "od dobrej wychodzi dobry atak"?

Takiego pojecia nie slyszalem.
A jesli zabraklo slowa "obrony" miedzy "dobrej", a "wychodzi" to
jak najbardziej i dosyc latwo to pokazac: strata -> kontra -> layup.

To powiedzenie dziala tez w druga strone.

Tak, ale wg mnie nie ma nic wspolnego z jakims kopem emocjonalnym po
ladnym zagraniu. Ot po zdobytym koszu trzeba wybic pilke zza linii, a to
spowalnia akcje i daje wiecej czasu na powrot do obrony.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 12:02:19
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> To powiedzenie dziala tez w druga strone.

Tak, ale wg mnie nie ma nic wspolnego z jakims kopem emocjonalnym po
ladnym zagraniu.

To wg. mnie wlasnie nie masz tych "kwalifikacji" :)

pzdr

Data: 2009-03-15 20:32:39
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > To powiedzenie dziala tez w druga strone.
>
> Tak, ale wg mnie nie ma nic wspolnego z jakims kopem emocjonalnym po
> ladnym zagraniu.

To wg. mnie wlasnie nie masz tych "kwalifikacji" :)

W takim razie wydalo sie, ze wcale nie oczekujesz jakichs konkretnych
"kwalifikacji" tylko tego samego zdania ;-P


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 17:51:43
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > > A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
> > > > doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
> > > > sily.
>
> > > Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
> > > doswiadczeniem boiskowym?
>
> > Ma
>
> W jaki sposob?
> Im bardziej doswiadczony zawodnik tym wieksza wiara w siebie, tak?

Zazwyczaj tak, doswiadczony gra madrzej, z wieksza pewnoscia niz
jakies mlokosy

Podsumujmy ta czesc dyskusji. W podanym linku Pelton udowadnia, ze
wygrywanie wyrownanych koncowek nie ma nic wspolnego z doswiadczeniem.
Napisales, ze to nie na temat poniewaz nie zajmowal sie wcale wiara w
siebie, ale jednoczesnie uwazasz, ze doswiadczeni zawodnicy maja wysoki
poziom wiary w siebie, tak?

Tylko zobacz co doswiadczeni gracze graja w tym roku w Pistons, w nich
nie ma juz wiary ze moga cos ugrac, bo to co zazwyczaj wygrywali w tym
roku dostaja po dupie.

Ubylo im talentu to przegrywaja, dlaczego laczysz to z doswiadczeniem?

Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces.

Ale caly szkopul tkwi w tym czy graja dzieki temu lepiej? Czy moze poza
pomeczowa euforia i efektowna dla widzow koncowka nic to nie zmienia?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 10:02:33
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 17:51, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > > > A link ktory podales nijak sie ma do naszej dyskusji. Pelton robil
> > > > > doswiadczenie biorac pod uwage ich wiek, ja pisze o wiarze we wlasne
> > > > > sily.

> > > > Robi sie ciekawie, znaczy sie wiara w siebie nie ma nic wspolnego z
> > > > doswiadczeniem boiskowym?

> > > Ma

> > W jaki sposob?
> > Im bardziej doswiadczony zawodnik tym wieksza wiara w siebie, tak?

> Zazwyczaj tak, doswiadczony gra madrzej, z wieksza pewnoscia niz
> jakies mlokosy

Podsumujmy ta czesc dyskusji. W podanym linku Pelton udowadnia, ze
wygrywanie wyrownanych koncowek nie ma nic wspolnego z doswiadczeniem.
Napisales, ze to nie na temat poniewaz nie zajmowal sie wcale wiara w
siebie, ale jednoczesnie uwazasz, ze doswiadczeni zawodnicy maja wysoki
poziom wiary w siebie, tak?

Tak, ale ja caly czas mowie o wiarze w siebie zespolu ktory wygrywa to
czegi wygrac niepowinien. Doswiadczenie to jakas tam pochodna wiary w
siebie.

> Tylko zobacz co doswiadczeni gracze graja w tym roku w Pistons, w nich
> nie ma juz wiary ze moga cos ugrac, bo to co zazwyczaj wygrywali w tym
> roku dostaja po dupie.

Ubylo im talentu to przegrywaja, dlaczego laczysz to z doswiadczeniem?

Talentu moze ubyc? Dlatego zeby pokazac ze gracze doswiadczeni moga
byc bez wiary w samych siebie.


> Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
> sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces.

Ale caly szkopul tkwi w tym czy graja dzieki temu lepiej? Czy moze poza
pomeczowa euforia i efektowna dla widzow koncowka nic to nie zmienia?

Graja jak chocby Knicks kiedy doszli do finalow, czy Rockets w pewnej
chwili rok temu. Ich wiara w siebie jest tak duza ze moga wejsc na
wyzszy poziom. Sam tez mialem okazje dostac kiedys w dupe z zespolem o
klase gorszym ktory wykorzystal nasza slabosc i gral z taka pasja i
wiara ze nas w koncu pokonal.

pzdr

Data: 2009-03-13 18:11:13
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Tylko zobacz co doswiadczeni gracze graja w tym roku w Pistons, w nich
nie ma juz wiary ze moga cos ugrac, bo to co zazwyczaj wygrywali w tym
roku dostaja po dupie.
Ubylo im talentu to przegrywaja, dlaczego laczysz to z doswiadczeniem?

Talentu moze ubyc? Dlatego zeby pokazac ze gracze doswiadczeni moga
byc bez wiary w samych siebie.

Owszem. Np. gdy wymienia się Billupsa na Iversona.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-15 14:50:55
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Podsumujmy ta czesc dyskusji. W podanym linku Pelton udowadnia, ze
> wygrywanie wyrownanych koncowek nie ma nic wspolnego z doswiadczeniem.
> Napisales, ze to nie na temat poniewaz nie zajmowal sie wcale wiara w
> siebie, ale jednoczesnie uwazasz, ze doswiadczeni zawodnicy maja wysoki
> poziom wiary w siebie, tak?

Tak, ale ja caly czas mowie o wiarze w siebie zespolu ktory wygrywa to
czegi wygrac niepowinien.

A nie jest mozliwe, ze ta ocena "nie powinien tego wygrac" byla po
prostu do bani?
 
> > Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
> > sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces.
>
> Ale caly szkopul tkwi w tym czy graja dzieki temu lepiej? Czy moze poza
> pomeczowa euforia i efektowna dla widzow koncowka nic to nie zmienia?

czy Rockets w pewnej chwili rok temu. Ich wiara w siebie jest tak duza ze moga wejsc na wyzszy poziom.

Ale dlaczego laczysz ta serie Rockets akurat z wiara w siebie?
Caly rok mieli podkulony ogon? Po takiej serii stracili ja kompletnie,
ze przestali wygrywac? Pamietasz, ze mowimy tu caly czas o ludziach,
ktorzy robia to codziennie od wielu, wielu lat?

Sam tez mialem okazje dostac kiedys w dupe z zespolem o
klase gorszym ktory wykorzystal nasza slabosc i gral z taka pasja i
wiara ze nas w koncu pokonal.

A gdzie sie podzialo "zle ocenilem przeciwnikow"? Albo "olalismy przeciwnika i gralismy ponizej mozliwosci"?
Albo "przeciwnik bardziej sie do tego meczu przylozyl"?
IMHO wybierasz jakies strasznie wydumane wyjasnienie, ktore nawet jesli
mialo wplyw to drugo- czy trzeciorzedny.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 12:03:50
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 15 Mar, 14:50, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Podsumujmy ta czesc dyskusji. W podanym linku Pelton udowadnia, ze
> > wygrywanie wyrownanych koncowek nie ma nic wspolnego z doswiadczeniem.
> > Napisales, ze to nie na temat poniewaz nie zajmowal sie wcale wiara w
> > siebie, ale jednoczesnie uwazasz, ze doswiadczeni zawodnicy maja wysoki
> > poziom wiary w siebie, tak?

> Tak, ale ja caly czas mowie o wiarze w siebie zespolu ktory wygrywa to
> czegi wygrac niepowinien.

A nie jest mozliwe, ze ta ocena "nie powinien tego wygrac" byla po
prostu do bani?

> > > Jesli zespol wygrywa mecz przegrany, albo wazna koncowke to zrzywa
> > > sie, bardziej sobie ufaja, wierza w sukces.

> > Ale caly szkopul tkwi w tym czy graja dzieki temu lepiej? Czy moze poza
> > pomeczowa euforia i efektowna dla widzow koncowka nic to nie zmienia?

> czy Rockets w pewnej chwili rok temu. Ich wiara w siebie jest tak
> duza ze moga wejsc na wyzszy poziom.

Ale dlaczego laczysz ta serie Rockets akurat z wiara w siebie?

Bo wg mnie to sie bezposrednio z tym laczylo.


> Sam tez mialem okazje dostac kiedys w dupe z zespolem o
> klase gorszym ktory wykorzystal nasza slabosc i gral z taka pasja i
> wiara ze nas w koncu pokonal.

A gdzie sie podzialo "zle ocenilem przeciwnikow"?
Albo "olalismy przeciwnika i gralismy ponizej mozliwosci"?
Albo "przeciwnik bardziej sie do tego meczu przylozyl"?

Albo przeciwnik gral w niespotykana pasja i wiara w siebie.

pzdr

Data: 2009-03-13 18:03:42
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 13:45, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

To _Ty_ masz udowodnić, że wpływ istnieje. Ciężar dowodu spoczywa na
_Tobie_.
Oboje wiemy ze cyferkami tego nie udowodnimy.
Nie. Ja tego nie twierdzę. Więcej: uważam, że jeżeli istnieje mierzalny
wpływ, to da się go udowodnić. Cyferkami.

To jesli jeszcze nikt nie udowodnil tego, ani temu nie zapreczyl to
pozostaje Ci sluchac po prostu tych co wiedza wiecej.

Np. Ciebie? Co to wiesz, że istnieje, tylko ni hu hu nie potrafisz tego pokazać? Masz, poczytaj sobie:
http://www.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573

"Using the final margin is not a perfect indicator because of situations
like the Celtics/Spurs game where one team pulls ahead or rallies in the
final minute, but at the season level it does a fine job of reflecting
team performance in close games."

bardzo rzetelnie, nie ma co.
gdzie dowod? czy po prostu takie zalozenie sobie przyjal, bo tak mu pasuje?

Data: 2009-03-15 20:43:40
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> http://www.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573

"Using the final margin is not a perfect indicator because of situations
like the Celtics/Spurs game where one team pulls ahead or rallies in the
final minute, but at the season level it does a fine job of reflecting
team performance in close games."

bardzo rzetelnie, nie ma co.
gdzie dowod? czy po prostu takie zalozenie sobie przyjal, bo tak mu pasuje?

Dla upewnienia sie czy dobrze zrozumialem... Pytasz o to czy koncowy
wynik spotkania, w ktorym roznica byla mniejsza niz 5 punktow, jest w
stanie oddac jak druzyna zachowuje sie w wyrownanych koncowkach?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 20:52:57
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

http://www.basketballprospectus.com/article.php?articleid=573
"Using the final margin is not a perfect indicator because of situations
like the Celtics/Spurs game where one team pulls ahead or rallies in the
final minute, but at the season level it does a fine job of reflecting
team performance in close games."

bardzo rzetelnie, nie ma co.
gdzie dowod? czy po prostu takie zalozenie sobie przyjal, bo tak mu pasuje?

Dla upewnienia sie czy dobrze zrozumialem... Pytasz o to czy koncowy
wynik spotkania, w ktorym roznica byla mniejsza niz 5 punktow, jest w
stanie oddac jak druzyna zachowuje sie w wyrownanych koncowkach?

chodzilo mi o to, ze przyjecie takiego kryterium (5 pts na koniec) wyklucza wiele spotkan, jak np. przywolane przez niego bos-sas, gdzie przez niemal cala IV wynik byl na styku, ale koncowy jest wiekszy niz 5   pts. lepszym rozwiazaniem byloby tu przyjecie za kryterium wyniku po trzech kwartach. to by IMO dalo lepszy obraz tego, jak kto gra w decydujacych momentach wyrownanych meczow.

Data: 2009-03-15 21:37:00
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Dla upewnienia sie czy dobrze zrozumialem... Pytasz o to czy koncowy
> wynik spotkania, w ktorym roznica byla mniejsza niz 5 punktow, jest w
> stanie oddac jak druzyna zachowuje sie w wyrownanych koncowkach?

chodzilo mi o to, ze przyjecie takiego kryterium (5 pts na koniec) wyklucza wiele spotkan, jak np. przywolane przez niego bos-sas, gdzie przez niemal cala IV wynik byl na styku, ale koncowy jest wiekszy niz 5 pts. lepszym rozwiazaniem byloby tu przyjecie za kryterium wyniku po trzech kwartach. to by IMO dalo lepszy obraz tego, jak kto gra w decydujacych momentach wyrownanych meczow.

Dlaczego uwazasz, ze dawaloby lepszy obraz? Wg mnie wrecz przeciwnie bo w ten sposob co prawda nie umknalby taki
bos-sas, ale jednoczesnie wylapalbys mnostwo bezwartosciowego szumu
typu: druzyna odskoczyla w pierwszych 6 minutach tej kwarty na +10 czy
+15, posadzeni zostali starterzy i reszte meczu rozegrala lawka
doprowadzajac wynik do np +7. Mogloby sie okazac, ze wg tej definicji
"Close Games" najlepsze sa niektore ziutki z konca lawki ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 21:46:33
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Dla upewnienia sie czy dobrze zrozumialem... Pytasz o to czy koncowy
wynik spotkania, w ktorym roznica byla mniejsza niz 5 punktow, jest w
stanie oddac jak druzyna zachowuje sie w wyrownanych koncowkach?
chodzilo mi o to, ze przyjecie takiego kryterium (5 pts na koniec) wyklucza wiele spotkan, jak np. przywolane przez niego bos-sas, gdzie przez niemal cala IV wynik byl na styku, ale koncowy jest wiekszy niz 5 pts. lepszym rozwiazaniem byloby tu przyjecie za kryterium wyniku po trzech kwartach. to by IMO dalo lepszy obraz tego, jak kto gra w decydujacych momentach wyrownanych meczow.

Dlaczego uwazasz, ze dawaloby lepszy obraz? Wg mnie wrecz przeciwnie bo w ten sposob co prawda nie umknalby taki
bos-sas, ale jednoczesnie wylapalbys mnostwo bezwartosciowego szumu
typu: druzyna odskoczyla w pierwszych 6 minutach tej kwarty na +10 czy
+15, posadzeni zostali starterzy i reszte meczu rozegrala lawka
doprowadzajac wynik do np +7. Mogloby sie okazac, ze wg tej definicji
"Close Games" najlepsze sa niektore ziutki z konca lawki ;-)

byc moze, rzecz wymaga zbadania, ale moja zawodna pamiec mowi mi, ze jak po trzech kwartach mecz jest na styku, to starterzy nie siadaja predko. a twoja?

Data: 2009-03-15 22:06:54
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> lepszym rozwiazaniem byloby tu przyjecie za kryterium wyniku po >> trzech kwartach. to by IMO dalo lepszy obraz tego, jak kto gra w >> decydujacych momentach wyrownanych meczow.
> > Dlaczego uwazasz, ze dawaloby lepszy obraz? > Wg mnie wrecz przeciwnie bo w ten sposob co prawda nie umknalby taki
> bos-sas, ale jednoczesnie wylapalbys mnostwo bezwartosciowego szumu
> typu: druzyna odskoczyla w pierwszych 6 minutach tej kwarty na +10 czy
> +15, posadzeni zostali starterzy i reszte meczu rozegrala lawka
> doprowadzajac wynik do np +7. Mogloby sie okazac, ze wg tej definicji
> "Close Games" najlepsze sa niektore ziutki z konca lawki ;-)

byc moze, rzecz wymaga zbadania, ale moja zawodna pamiec mowi mi, ze jak po trzech kwartach mecz jest na styku, to starterzy nie siadaja predko. a twoja?

Jesli jest na styku od poczatku do konca kwarty to oczywiscie nie siedza
duzo, ale przeciez podalem przyklad kiedy tak nie jest, a nie jest to
jedyna mozliwosc. I generalnie nie zalezalo mi na licytowaniu sie z Toba
kto ma gorsza pamiec (zwlaszcza, ze IMHO ogarniecie takich danych
wymagaloby... komputerowej pamieci), a na zwrocenie uwagi, ze przy
Twoich kryteriach trzeba bedzie napisac dokladnie to samo tzn "...is not
a perfect indicator because of situations like...".


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 22:37:12
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

lepszym rozwiazaniem byloby tu przyjecie za kryterium wyniku po trzech kwartach. to by IMO dalo lepszy obraz tego, jak kto gra w decydujacych momentach wyrownanych meczow.
Dlaczego uwazasz, ze dawaloby lepszy obraz? Wg mnie wrecz przeciwnie bo w ten sposob co prawda nie umknalby taki
bos-sas, ale jednoczesnie wylapalbys mnostwo bezwartosciowego szumu
typu: druzyna odskoczyla w pierwszych 6 minutach tej kwarty na +10 czy
+15, posadzeni zostali starterzy i reszte meczu rozegrala lawka
doprowadzajac wynik do np +7. Mogloby sie okazac, ze wg tej definicji
"Close Games" najlepsze sa niektore ziutki z konca lawki ;-)
byc moze, rzecz wymaga zbadania, ale moja zawodna pamiec mowi mi, ze jak po trzech kwartach mecz jest na styku, to starterzy nie siadaja predko. a twoja?

Jesli jest na styku od poczatku do konca kwarty to oczywiscie nie siedza
duzo, ale przeciez podalem przyklad kiedy tak nie jest,

podales troche wyidealizowany przyklad. mozesz wskazac choc jeden mecz, ktory spelnia warunki przez ciebie podane? ;)

  a nie jest to
jedyna mozliwosc. I generalnie nie zalezalo mi na licytowaniu sie z Toba
kto ma gorsza pamiec (zwlaszcza, ze IMHO ogarniecie takich danych
wymagaloby... komputerowej pamieci), a na zwrocenie uwagi, ze przy
Twoich kryteriach trzeba bedzie napisac dokladnie to samo tzn "...is not
a perfect indicator because of situations like...".

i do tego sie wlasnie przyczepiam. gdyby porownal "5pts na koniec" z "5ts po III" i na tej podstawie wybral to pierwsze jako lepsze kryterium, to wszystko bylo ok. a tak wybor na podstawie "bo tak" czyni to wszystko malo rzetelnym.

Data: 2009-03-15 23:29:51
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jesli jest na styku od poczatku do konca kwarty to oczywiscie nie siedza
> duzo, ale przeciez podalem przyklad kiedy tak nie jest,

podales troche wyidealizowany przyklad. mozesz wskazac choc jeden mecz, ktory spelnia warunki przez ciebie podane? ;)

Tylko pod warunkiem, ze Cie to przekona do mojego zdania ;-) A
powazniej, przyznaje, ze przyklad byl ekstremalny, ale wydawalo mi sie,
ze w ten sposob najlepiej wyjasnic intencje: tez nie bedzie idealnie...
 
i do tego sie wlasnie przyczepiam. gdyby porownal "5pts na koniec" z "5ts po III" i na tej podstawie wybral to pierwsze jako lepsze kryterium, to wszystko bylo ok.

... jasne, mozna dyskutowac co bedzie blizsze idealu, ale bez takiej
fajnej bazy z jakiej korzystal Pelton to tylko gdybologia...

a tak wybor na podstawie "bo tak" czyni to wszystko malo rzetelnym.

... i moim zdaniem analiza po prostu byla z akcentem na "koncowki" bez
potrzeby poszukiwania co najlepiej opisuje wyrownane mecze.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 12:00:49
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Data: 2009-03-13 12:23:13
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 12:24:32
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

a jesli gra z gorka gorna?

Data: 2009-03-13 12:27:06
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

a jesli gra z gorka gorna?

To 10 punktow zdobytych przez zawodnika z Górki Dolnej jest warte tyle samo, co 10 punktów zdobytych przez zawodnika Górki Górnej.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 12:47:32
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

a jesli gra z gorka gorna?

To 10 punktow zdobytych przez zawodnika z Górki Dolnej jest warte tyle samo, co 10 punktów zdobytych przez zawodnika Górki Górnej.

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

Data: 2009-03-13 13:09:38
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

a jesli gra z gorka gorna?

To 10 punktow zdobytych przez zawodnika z Górki Dolnej jest warte tyle samo, co 10 punktów zdobytych przez zawodnika Górki Górnej.

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

A jaki ma sens porównywanie punktów zdobytych w innych ligach?

Ustalmy parametry dyskusji. Dyskutujemy o tym, jakie czynniki wpływają na wynik meczu. Czy doświadczenie/pewność siebie zdobyte w wyniku rozgrywania (i wygrywania) zaciętych końcówek ma wpływ na wygrywanie następnych gier. Jeżeli ma, to, faktycznie, punkt zdobyty w zaciętej końcówce jest wart więcej od punktu zdobytego w pierwszej kwarcie (acz tylko w kontekście całego sezonu, w kontekście pojedynczego meczu nadal są równe). Jeżeli nie ma, to punkt równa się punkt. To jak, potrafisz pokazac istnienie tego wpływu czy pozostajesz o odwołaniem się do mistyki?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:53:44
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Miłość, uczciwośc etc nie są opisywalne liczbami. Wynik meczu koszykówki - i owszem. To się nazywa: punkty zdobyte i punkty stracone. I mnie kompletnie nie obchodzi, czy zespół z Górki Dolnej przegrywając 70-75 miał zbudowaną wiarę, czy też nie. Obchodzi mnie, czy w wyniku zbudowania wiary wygrywa zaciętych końcówek:
a) mniej
b) więcej
c) tyle samo.
I tyle liczby są w stanie pokazać.

czy 10 punktow zdobytych przez zawodnika z gorki dolnej jest tak samo wartosciowych jak 10 punktow zawodnika z LAL?

Jeżeli Górka Dolna gra z Lakers - tak.

a jesli gra z gorka gorna?

To 10 punktow zdobytych przez zawodnika z Górki Dolnej jest warte tyle samo, co 10 punktów zdobytych przez zawodnika Górki Górnej.

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

A jaki ma sens porównywanie punktów zdobytych w innych ligach?

nie chce zachowywac sie tak, jak wy w swoich pogadankach z Leszczurem, ale pytanie nie jest odpowiedzia na pytanie. tak wiec odpowiesz, czy bedziesz unikal?

Ustalmy parametry dyskusji. Dyskutujemy o tym, jakie czynniki wpływają na wynik meczu. Czy doświadczenie/pewność siebie zdobyte w wyniku rozgrywania (i wygrywania) zaciętych końcówek ma wpływ na wygrywanie następnych gier. Jeżeli ma, to, faktycznie, punkt zdobyty w zaciętej końcówce jest wart więcej od punktu zdobytego w pierwszej kwarcie (acz tylko w kontekście całego sezonu, w kontekście pojedynczego meczu nadal są równe). Jeżeli nie ma, to punkt równa się punkt. To jak, potrafisz pokazac istnienie tego wpływu czy pozostajesz o odwołaniem się do mistyki?

to, ze cos dla ciebie jest mityka nie znaczy, iz jest nia faktycznie. to po pierwsze, a po drugie to czekam na odpowiedz w sprawie gorki dolnej.

Data: 2009-03-13 18:00:45
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

A jaki ma sens porównywanie punktów zdobytych w innych ligach?

nie chce zachowywac sie tak, jak wy w swoich pogadankach z Leszczurem, ale pytanie nie jest odpowiedzia na pytanie. tak wiec odpowiesz, czy bedziesz unikal?

Dla mnie zadane pytanie nie ma sensu, nie potrafię na nie udzielić sensownej odpowiedzi.

Ustalmy parametry dyskusji. Dyskutujemy o tym, jakie czynniki wpływają na wynik meczu. Czy doświadczenie/pewność siebie zdobyte w wyniku rozgrywania (i wygrywania) zaciętych końcówek ma wpływ na wygrywanie następnych gier. Jeżeli ma, to, faktycznie, punkt zdobyty w zaciętej końcówce jest wart więcej od punktu zdobytego w pierwszej kwarcie (acz tylko w kontekście całego sezonu, w kontekście pojedynczego meczu nadal są równe). Jeżeli nie ma, to punkt równa się punkt. To jak, potrafisz pokazac istnienie tego wpływu czy pozostajesz o odwołaniem się do mistyki?

to, ze cos dla ciebie jest mityka nie znaczy, iz jest nia faktycznie.

To co z tym wpływem? Potrafisz pokazac jego istnienie, czy masz zamiar leszczurować?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:41:42
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

A jaki ma sens porównywanie punktów zdobytych w innych ligach?

nie chce zachowywac sie tak, jak wy w swoich pogadankach z Leszczurem, ale pytanie nie jest odpowiedzia na pytanie. tak wiec odpowiesz, czy bedziesz unikal?

Dla mnie zadane pytanie nie ma sensu, nie potrafię na nie udzielić sensownej odpowiedzi.


czy jesli zamiast gorki gornej bedzie jakas druzyna NBA w preseason vs inna druzyna NBA w preseason, to pytanie bedzie juz mialo dla ciebie sens, czy nadal nie?

Ustalmy parametry dyskusji. Dyskutujemy o tym, jakie czynniki wpływają na wynik meczu. Czy doświadczenie/pewność siebie zdobyte w wyniku rozgrywania (i wygrywania) zaciętych końcówek ma wpływ na wygrywanie następnych gier. Jeżeli ma, to, faktycznie, punkt zdobyty w zaciętej końcówce jest wart więcej od punktu zdobytego w pierwszej kwarcie (acz tylko w kontekście całego sezonu, w kontekście pojedynczego meczu nadal są równe). Jeżeli nie ma, to punkt równa się punkt. To jak, potrafisz pokazac istnienie tego wpływu czy pozostajesz o odwołaniem się do mistyki?

to, ze cos dla ciebie jest mityka nie znaczy, iz jest nia faktycznie.

To co z tym wpływem? Potrafisz pokazac jego istnienie, czy masz zamiar leszczurować?

bede potrafil. powiedz mi tylko w jaki sposob slepemu wytlumaczyc czym sa kolory?

poza tym ten wplyw, to jest akurat rzecz wtorna w tej dyskusji. najwazniejsze jest to, ze w grze sa momenty, gdy druzyny graja bardziej lub mniej zmobilizowane (co zdaje sie sam przyznales). a trudniej jest grac w tym pierwszym przypadku. zreszta, byla juz o tym mowa...

Data: 2009-03-13 18:47:56
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

ale czy jest tez warte tyle samo, co 10 punktow zdobytych przez zawodnika lakers w meczu przeciw jakiejs innej druzynie z NBA?
jesli nie, to dlaczego?

A jaki ma sens porównywanie punktów zdobytych w innych ligach?

nie chce zachowywac sie tak, jak wy w swoich pogadankach z Leszczurem, ale pytanie nie jest odpowiedzia na pytanie. tak wiec odpowiesz, czy bedziesz unikal?

Dla mnie zadane pytanie nie ma sensu, nie potrafię na nie udzielić sensownej odpowiedzi.

czy jesli zamiast gorki gornej bedzie jakas druzyna NBA w preseason vs inna druzyna NBA w preseason, to pytanie bedzie juz mialo dla ciebie sens, czy nadal nie?

Dalej nie. Interesuje mnie znaczenie zdobytych punktów dla wygrania meczu. I ograniczam się do dyskutowania o punktach zdobytych przez dwie bezpośrednio ze soba konkurujące drużyny.

Ustalmy parametry dyskusji. Dyskutujemy o tym, jakie czynniki wpływają na wynik meczu. Czy doświadczenie/pewność siebie zdobyte w wyniku rozgrywania (i wygrywania) zaciętych końcówek ma wpływ na wygrywanie następnych gier. Jeżeli ma, to, faktycznie, punkt zdobyty w zaciętej końcówce jest wart więcej od punktu zdobytego w pierwszej kwarcie (acz tylko w kontekście całego sezonu, w kontekście pojedynczego meczu nadal są równe). Jeżeli nie ma, to punkt równa się punkt. To jak, potrafisz pokazac istnienie tego wpływu czy pozostajesz o odwołaniem się do mistyki?

to, ze cos dla ciebie jest mityka nie znaczy, iz jest nia faktycznie.

To co z tym wpływem? Potrafisz pokazac jego istnienie, czy masz zamiar leszczurować?

bede potrafil. powiedz mi tylko w jaki sposob slepemu wytlumaczyc czym sa kolory?

Najlepiej na liczbach. Bo tylko wtedy masz pewność, że to, co postrzegasz jako kolory, nie jest halucynacją.

poza tym ten wplyw,to jest akurat rzecz wtorna w tej dyskusji. najwazniejsze jest to, ze w grze sa momenty, gdy druzyny graja bardziej lub mniej zmobilizowane (co zdaje sie sam przyznales). a trudniej jest grac w tym pierwszym przypadku. zreszta, byla juz o tym mowa...

Pokażesz ten efekt, czy nie? Jeżeli ma wpływ na mecz, musi mieć przełożenie na punkty, bo o wyniku meczu decyduje bilans zdobytych punktów.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 01:30:00
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 23:03, lorak <jea...@gmail.com> wrote:
Tomasz Radko pisze:



> lorak pisze:

>>>>>> chodzi mi o to, ze dane przytoczone przez ciebie nie maja
>>>>>> zastosowania do tej mniejszosci, o ktorej mowa.
>>>>> Um, dobrze zrozumialem, ze probujesz uzasadnic waznosc 4 kwarty na
>>>>> podstawie spotkan wyrownanych po 3 kwarcie?
>>>> probuje uzasadnic wieksza wartosc punktow zdobywanych w zacietej
>>>> koncowce niz "w drugiej kwarcie" (w sytuacji, gdy ogolny poziom
>>>> zaangazowania/egzekucji/uwagi jest nizszy).

>>> To wybacz, ale jakos dziwnie do tego podchodzisz. Wybierajac mecze
>>> rowne po 3 kwarcie eliminujesz mnostwo spotkan, w
>>> ktorych jedna druzyna skopala tylek przeciwnikow w pierwszej polowie....
>>> a tak sie sklada, ze wlasnie takie spotkania uzasadniaja istotnosc
>>> punktow w pierwszej i drugiej kwarcie.

>> elimnuje takie spotkania, poniewaz one sa tu nieistotne. na ogol, gdy
>> jakas druzyna szybko uzyskuje przewaga wystarczajaca na spokojne
>> dotrwanie do konca meczu, nie ma mowy o pelnej koncentracji - a cos
>> takiego nas ty interesuje.

> A te mecze w klasyfikacji końcowej się liczą mniej?

w tabeli nie, ale w glowach i "nogach" zawodnikow tak. nic tak nie
buduje pewnosci siebie u koszykarza, jak rozstrzyganie na wlasna korzysc
zacietych koncowek.

dokladnie Tomku i WilQ'u(dobrze napisalem?:) dla was rzut zdobyty w 1
kwarcie przez jakiegos bobka sam na sam z koszem przy stanie 4-4 jest
tak samo wazny  jak rzut w koncowce 4 kwarty, kiedy zawodnik X blokuje
rzut rywali biegnie do ataku, zbiera po niecielnym rzucie kolegi i po
niesamowitej walce na deskach i robi monster dunka nad ich dwoma
graczami?

Tomek odpowiedz prosze w ulubionym swoim stylu tak/nie

pzdr

Data: 2009-03-13 10:15:04
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

dokladnie Tomku i WilQ'u(dobrze napisalem?:) dla was rzut zdobyty w 1
kwarcie przez jakiegos bobka sam na sam z koszem przy stanie 4-4 jest
tak samo wazny  jak rzut w koncowce 4 kwarty, kiedy zawodnik X blokuje
rzut rywali biegnie do ataku, zbiera po niecielnym rzucie kolegi i po
niesamowitej walce na deskach i robi monster dunka nad ich dwoma
graczami?

Tomek odpowiedz prosze w ulubionym swoim stylu tak/nie

Tak, o ile FIBA/NBA nadal dają za ten rzut dwa punkty.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:19:48
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:15, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> dokladnie Tomku i WilQ'u(dobrze napisalem?:) dla was rzut zdobyty w 1
> kwarcie przez jakiegos bobka sam na sam z koszem przy stanie 4-4 jest
> tak samo wazny  jak rzut w koncowce 4 kwarty, kiedy zawodnik X blokuje
> rzut rywali biegnie do ataku, zbiera po niecielnym rzucie kolegi i po
> niesamowitej walce na deskach i robi monster dunka nad ich dwoma
> graczami?

> Tomek odpowiedz prosze w ulubionym swoim stylu tak/nie

Tak, o ile FIBA/NBA nadal dają za ten rzut dwa punkty.

To dla mnie EOT.

pzdr

Data: 2009-03-13 15:28:47
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

dokladnie Tomku i WilQ'u(dobrze napisalem?:)

Skoro pytasz to informuje, ze tradycyjnie zle ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:25:04
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

co do wyliczanki meczow, to nie podoba mi sie twoj nieobiektywizm ;)

Slucham?
Wskazales jedna serie, w ktorej wyniki pierwszych kwart slabo korelowaly
z wynikiem serii i na tej podstawie chciales wyciagac wniosek, ze Bulls
i Jordan byli mistrzami "clutch". Nie zgodzilem sie, ale by wyniknelo
cos z tej dyskusji grzecznie zapytalem czy w ramach kontrargumentu, ze
to guzik znaczy, chcesz otrzymac serie, w ktorej wyniki czwartej kwarty
rowniez marnie koreluja z wynikiem serii. Nie dosc, ze sie zgodziles to
jeszcze zaproponowales ograniczenie ram czasowych ("finaly"). W zwiazku z tym podalem dwie serie spelniajace warunek. Teraz czas bys
podal wiecej przykladow niz Jazz-Bulls 98... Czy moze juz masz dosyc
tego eksperymentu bo nie musialem szukac w latach 90tych?
powinnismy to robic jakos tak:
wygranie I i wygranie meczu -- > 3 (raz w I byl remis)
wygranie I i przegranie meczu-- > 3

To sie nazywa nieobiektywizm?!?
Niby dlaczego mam odwalac za Ciebie robote? Pisalem sie na 4 kwarty, a nie na 1, bo w ramach trzymania sie swojej
roboczej hipotezy uznalem, ze bedzie mi duzo latwiej niz Tobie. 
pytanie Wilqu - w ktorej czesci gry druzyny graja z wieksza "mobilizacja" (niech to bedzie okreslenie dla tych wszystkich elementow jak egzekucja, skupienie itd.): w pierwszej kwarcie, czy dogrywce?

W pierwszej bo maja wiecej sil? W dogrywce bo chca szybciej isc do domu?
Osobiscie powiedzialbym, ze to zalezy od meczu / zawodnika i generalnie
jest nie na temat bo dodatkowych punktow za extra wysilek nie przyznaja.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:52:06
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

co do wyliczanki meczow, to nie podoba mi sie twoj nieobiektywizm ;)

Slucham?
Wskazales jedna serie, w ktorej wyniki pierwszych kwart slabo korelowaly
z wynikiem serii i na tej podstawie chciales wyciagac wniosek, ze Bulls
i Jordan byli mistrzami "clutch". Nie zgodzilem sie, ale by wyniknelo
cos z tej dyskusji grzecznie zapytalem czy w ramach kontrargumentu, ze
to guzik znaczy, chcesz otrzymac serie, w ktorej wyniki czwartej kwarty
rowniez marnie koreluja z wynikiem serii. Nie dosc, ze sie zgodziles to
jeszcze zaproponowales ograniczenie ram czasowych ("finaly"). W zwiazku z tym podalem dwie serie spelniajace warunek.


tylko ze kiepsko dobrales jedna serie i IMO dopusciles sie nierzetelnosci. bo napisales: "Sezon 2004-05. Spurs wygrali serie. Pistons wygrali wiecej 4 kwart. Sezon 2006-07. Spurs wygrali serie. Cavs wygrali _wszystkie_ 4 kwarty!"

po pierwsze, jedna z IV wygranych przez pistons nie byla koncem meczu.

po drugie, w 2005  bylo tak: wygranie IV i wygranie meczu -- > 6
ten jedyny przypadek, gdy zwyciezca IV nie wygral meczu, mial miejsce wlasnie wtedy, gdy doszlo do dogrywki (a o wygrywanie w takich sytuacjach nam chodzi, wiec to sie zgadza z postawiona hipoteza).

Teraz czas bys
podal wiecej przykladow niz Jazz-Bulls 98... Czy moze juz masz dosyc
tego eksperymentu bo nie musialem szukac w latach 90tych?

nie, nie mam dosc. ale wole najpierw zebrac wszystkie dane.


To sie nazywa nieobiektywizm?!?
Niby dlaczego mam odwalac za Ciebie robote?

nie chodzi o odwalanie za kogos roboty, lecz o rzetelnosc. mamy dwie propozycje, wiec wypada je obie zanalizowac, co by moc okreslic w ktorym przypadku korelacja jest wieksza.


W pierwszej bo maja wiecej sil? W dogrywce bo chca szybciej isc do domu?
Osobiscie powiedzialbym, ze to zalezy od meczu / zawodnika


ktorzy zawodnicy i mecze sa przykladami na 1. a ktorzy na 2.?

Data: 2009-03-13 15:36:21
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> W zwiazku z tym podalem dwie serie spelniajace warunek. tylko ze kiepsko dobrales jedna serie i IMO dopusciles sie nierzetelnosci. bo napisales: "Sezon 2004-05. Spurs wygrali serie. Pistons wygrali wiecej 4 kwart. Sezon 2006-07. Spurs wygrali serie. Cavs wygrali _wszystkie_ 4 kwarty!"

po pierwsze, jedna z IV wygranych przez pistons nie byla koncem meczu.

Co za roznica skoro z zalozenia ograniczylismy sie do 1 i 4 kwarty?
 
po drugie, w 2005  bylo tak: wygranie IV i wygranie meczu -- > 6

Hmmmm, albo sie nie zrozumielismy, albo w miedzyczasie zmienila sie
omawiana teza. Podajac przyklad Jazz-Bulls z 98 zasugerowales, ze:
a) wazniejsze jest by druzyna wygrala czwarta kwarte niz pierwsza,
b) wynik serii lepiej oddaje porownanie czwartych kwart niz pierwszych?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 17:58:12
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

W zwiazku z tym podalem dwie serie spelniajace warunek.
tylko ze kiepsko dobrales jedna serie i IMO dopusciles sie nierzetelnosci. bo napisales: "Sezon 2004-05. Spurs wygrali serie. Pistons wygrali wiecej 4 kwart. Sezon 2006-07. Spurs wygrali serie. Cavs wygrali _wszystkie_ 4 kwarty!"

po pierwsze, jedna z IV wygranych przez pistons nie byla koncem meczu.

Co za roznica skoro z zalozenia ograniczylismy sie do 1 i 4 kwarty?

taka, ze zalozeniem bylo uwzglednienie poczatkowej i koncowej (jesli wyrownana) fazy
meczu. I i IV sa przyjete umownie i o ile w przypadku I rowniez ostatecznie, to
w przypadku IV juz nie, bo czasem zdarza sie tak, ze IV nie jest koncem gry.

byc moze zsumowanie wyniku IV i OT bedzie najrozsadniejszym rozwiazaniem, co ty na to?

po drugie, w 2005  bylo tak: wygranie IV i wygranie meczu -- > 6

Hmmmm, albo sie nie zrozumielismy, albo w miedzyczasie zmienila sie
omawiana teza. Podajac przyklad Jazz-Bulls z 98 zasugerowales, ze:
a) wazniejsze jest by druzyna wygrala czwarta kwarte niz pierwsza,
b) wynik serii lepiej oddaje porownanie czwartych kwart niz pierwszych?

naprawde duzo tych postow jest, a ja jeszcze wczoraj przez nie przypalilem cebule podczas robienia obiadu. powiem wiec tak: w sytuacji, gdy po trzech kwartach mamy wyrownany mecz (powiedzmy +/- 5pts, co by moc sie do tego konkretnie odniesc), to wygranie czwartej kwarty lepiej koreluje z wygraniem meczu niz wygranie pierwszej.

Data: 2009-03-16 23:28:58
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> po pierwsze, jedna z IV wygranych przez pistons nie byla koncem meczu.
> > Co za roznica skoro z zalozenia ograniczylismy sie do 1 i 4 kwarty?

taka, ze zalozeniem bylo uwzglednienie poczatkowej i koncowej (jesli wyrownana) fazy meczu. I i IV sa przyjete umownie i o ile w przypadku I rowniez ostatecznie, to
w przypadku IV juz nie, bo czasem zdarza sie tak, ze IV nie jest koncem gry.

byc moze zsumowanie wyniku IV i OT bedzie najrozsadniejszym rozwiazaniem, co ty na to?

>> po drugie, w 2005  bylo tak: wygranie IV i wygranie meczu -- > 6
> > Hmmmm, albo sie nie zrozumielismy, albo w miedzyczasie zmienila sie
> omawiana teza. Podajac przyklad Jazz-Bulls z 98 zasugerowales, ze:
> a) wazniejsze jest by druzyna wygrala czwarta kwarte niz pierwsza,
> b) wynik serii lepiej oddaje porownanie czwartych kwart niz pierwszych?

naprawde duzo tych postow jest, a ja jeszcze wczoraj przez nie przypalilem cebule podczas robienia obiadu. powiem wiec tak: w sytuacji, gdy po trzech kwartach mamy wyrownany mecz (powiedzmy +/- 5pts, co by moc sie do tego konkretnie odniesc), to wygranie czwartej kwarty lepiej koreluje z wygraniem meczu niz wygranie pierwszej.

Hmm, przy takim zalozeniu to IMHO porownanie traci caly sens: przeciez
skoro po 3 kwartach jest rowno tzn pierwsza polowa meczu nic nie
rozstrzygnela... czyli z miejsca wywalasz z probki wszystkie mecze,
ktore sa tak jakby moim kontrargumentem ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 17:40:44
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

poza tym wezmy np. final z 1998. bulls przegrali piec pierwszych kwart a i tak zdobyli tytul. jaki z tego wniosek?

Że nie należy wcyiągać zbyt daleko idących wniosków na podstawie małych i niereprezentatywnych próbek.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 14:55:08
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Data: 2009-03-12 14:56:19
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 15:09:41
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

?
jakiego rodzaju wyjasnienia oczekujesz?

tu o wartosciowosci decyduje stopien trudnosci. czego w tym nie rozumiesz?

Data: 2009-03-12 15:18:47
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

?
jakiego rodzaju wyjasnienia oczekujesz?

tu o wartosciowosci decyduje stopien trudnosci. czego w tym nie rozumiesz?

Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności się nie dostaje.

BTW spotkał się ktoś z analizą porónującą TS% w pierwszej kwarcie i w zaciętych końcówkach?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 15:48:48
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

?
jakiego rodzaju wyjasnienia oczekujesz?

tu o wartosciowosci decyduje stopien trudnosci. czego w tym nie rozumiesz?

Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności się nie dostaje.

ale skad ty sobie wymysliles te bonusy?

wyobraz sobie taka sytuacje: po trzech kwartach mamy wyrownany mecz. tak wiec w czwartej nastepuje wieksza mobililizacja, powiedzmy, ze gra sie ciezej. w takich warunkach byle zawodnik, ktory w drugiej kwarcie jest w stanie zdobyc 10 pts, bedzie znacznie mniej efektywny. sa jednak nieliczni, wlasnie ci "clutch", ktorzy nawet w takich momentach potrafia skutecznie zdobywac pts i tym samym przesadzac o wyniku meczu. nie znaczy to, ze punkt z dogrywki = 2xpunkt z pierwszej kwarty, takiego przelozenia, o jakie ci chyba chodzi, nie ma. jest za to cos takiego, ze w NBA (i w ogole w koszykowce) patrzy sie na to z czysto praktycznego punktu widzenia, tzn. jako ze niewielu moze zdobywac pts w TYCH warunkach i decydowac o zwyciestwie, to i tych zawodnikow i te punkty uznaje sie za cos cenniejszego od reszty graczy i punktow.

Data: 2009-03-12 16:18:08
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

?
jakiego rodzaju wyjasnienia oczekujesz?

tu o wartosciowosci decyduje stopien trudnosci. czego w tym nie rozumiesz?

Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności się nie dostaje.

ale skad ty sobie wymysliles te bonusy?

wyobraz sobie taka sytuacje: po trzech kwartach mamy wyrownany mecz.

Fajnie. Gdybym zdobył więcej punktów w pierwszej, drugiej i trzeciej kwarcie - nie mielibyśmy wyrównanego meczu.

wiec w czwartej nastepuje wieksza mobililizacja, powiedzmy, ze gra sie ciezej. w takich warunkach byle zawodnik, ktory w drugiej kwarcie jest w stanie zdobyc 10 pts, bedzie znacznie mniej efektywny. sa jednak nieliczni, wlasnie ci "clutch", ktorzy nawet w takich momentach potrafia skutecznie zdobywac pts i tym samym przesadzac o wyniku meczu. nie znaczy to, ze punkt z dogrywki = 2xpunkt z pierwszej kwarty, takiego przelozenia, o jakie ci chyba chodzi, nie ma. jest za to cos takiego, ze w NBA (i w ogole w koszykowce) patrzy sie na to z czysto praktycznego punktu widzenia, tzn. jako ze niewielu moze zdobywac pts w TYCH warunkach i decydowac o zwyciestwie, to i tych zawodnikow i te punkty uznaje sie za cos cenniejszego od reszty graczy i punktow.

Z czysto praktycznego punktu widzenia gracz, który rzuci 7/8 w pierwszej kwarcie i 1/8 w czwartej przyczyni się do zwycięstwa tak samo jak gracz, który rzuci 1/8 w pierwszej i 7/8 w czwartej (zakładając rzecz jasna, że w pozostałych elementach gry wypodli podobnie).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 16:31:09
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

czy uwazasz, ze druzyny przez 48 minut (czasem wiecej) w 82 meczach caly czas graja z taka sama intensywnoscia/zaangazowaniem/uwaga?

Nie. No i ...?


skoro nikt nie gra caly czas na tym samym poziomie intensywnosci/zaangazowania/uwagi, to znaczy, ze w roznych momentach jest rozny stopien trudnosci.

Powiedzmy. No i ...?

no i teraz dochodzimy do byc moze nieco problematycznego wniosku, tzn. do: punkty zdobywane w trudniejszych momentach sa wiecej warte niz zdobywane w latwiejszych.

Albowiem?

?
jakiego rodzaju wyjasnienia oczekujesz?

tu o wartosciowosci decyduje stopien trudnosci. czego w tym nie rozumiesz?

Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności się nie dostaje.

ale skad ty sobie wymysliles te bonusy?

wyobraz sobie taka sytuacje: po trzech kwartach mamy wyrownany mecz.

Fajnie. Gdybym zdobył więcej punktów w pierwszej, drugiej i trzeciej kwarcie - nie mielibyśmy wyrównanego meczu.

gdyby nie ma tu nic do rzeczy. takie sytuacje, ze po trzech kwartach mecz jest wyrownany, sa faktycznie zachodza.


wiec w czwartej nastepuje wieksza mobililizacja, powiedzmy, ze gra sie ciezej. w takich warunkach byle zawodnik, ktory w drugiej kwarcie jest w stanie zdobyc 10 pts, bedzie znacznie mniej efektywny. sa jednak nieliczni, wlasnie ci "clutch", ktorzy nawet w takich momentach potrafia skutecznie zdobywac pts i tym samym przesadzac o wyniku meczu. nie znaczy to, ze punkt z dogrywki = 2xpunkt z pierwszej kwarty, takiego przelozenia, o jakie ci chyba chodzi, nie ma. jest za to cos takiego, ze w NBA (i w ogole w koszykowce) patrzy sie na to z czysto praktycznego punktu widzenia, tzn. jako ze niewielu moze zdobywac pts w TYCH warunkach i decydowac o zwyciestwie, to i tych zawodnikow i te punkty uznaje sie za cos cenniejszego od reszty graczy i punktow.

Z czysto praktycznego punktu widzenia gracz, który rzuci 7/8 w pierwszej kwarcie i 1/8 w czwartej przyczyni się do zwycięstwa tak samo jak gracz, który rzuci 1/8 w pierwszej i 7/8 w czwartej (zakładając rzecz jasna, że w pozostałych elementach gry wypodli podobnie).

nie, nie tak samo.
nawiazujac troche do bardzo dobrej uwagi Slawka, to sama ewolucja gry swiadczy za tym. bo wlasnie przez te wszystkie dekady trener za trenerem dochodzili do wniosku, ze wazniejsze jest, by gwiazda zdobywala punkty w wyrownanej koncowce niz w drugiej kwarcie. to jest praktyczne podejscie, ktore ma doprowadzic (i doprowadza - np. Jordan) do wygrywania.

Data: 2009-03-12 16:44:15
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Fajnie. Gdybym zdobył więcej punktów w pierwszej, drugiej i trzeciej kwarcie - nie mielibyśmy wyrównanego meczu.

gdyby nie ma tu nic do rzeczy. takie sytuacje, ze po trzech kwartach mecz jest wyrownany, sa faktycznie zachodza.

Ale mnie chodzi o to, aby wygrać możliwie dużo meczy. A nie: możliwie dużo meczy, które po trzeciej kwarcie były wyrównane.

Z czysto praktycznego punktu widzenia gracz, który rzuci 7/8 w pierwszej kwarcie i 1/8 w czwartej przyczyni się do zwycięstwa tak samo jak gracz, który rzuci 1/8 w pierwszej i 7/8 w czwartej (zakładając rzecz jasna, że w pozostałych elementach gry wypodli podobnie).

nie, nie tak samo.

Czyli co: jednak punkty z pierwszej kwarty liczą się inaczej?

nawiazujac troche do bardzo dobrej uwagi Slawka, to sama ewolucja gry swiadczy za tym. bo wlasnie przez te wszystkie dekady trener za trenerem dochodzili do wniosku, ze wazniejsze jest, by gwiazda zdobywala punkty w wyrownanej koncowce niz w drugiej kwarcie. to jest praktyczne podejscie, ktore ma doprowadzic (i doprowadza - np. Jordan) do wygrywania.

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA. Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest lepiej - nie przemawia do mnie.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 08:54:25
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> nawiazujac troche do bardzo dobrej uwagi Slawka, to sama ewolucja gry
> swiadczy za tym. bo wlasnie przez te wszystkie dekady trener za trenerem
> dochodzili do wniosku, ze wazniejsze jest, by gwiazda zdobywala punkty w
> wyrownanej koncowce niz w drugiej kwarcie. to jest praktyczne podejscie,
> ktore ma doprowadzic (i doprowadza - np. Jordan) do wygrywania.

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA.
Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest
dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i
baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja
otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest
lepiej - nie przemawia do mnie.

Ale Ty jestes laikiem koszykarskim bez doswiadczenia ani w graniu ani
w trenowaniu, opinie trenerow powinny do Ciebie przemawiac.
Poza tym nic do Ciebie nie przemawia.
Wiec moze zakonczmy ta dyskusje bo do nikad ona nie prowadzi. Wiesz
dobrze ze nie podamy Ci matematycznego wzoru ktory udowodni Ci ze mamy
racji, wiec ta dyskusja moze bezsensownie toczyc sie w nieskonczonosc.

pzdr

Data: 2009-03-12 17:08:08
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
nawiazujac troche do bardzo dobrej uwagi Slawka, to sama ewolucja gry
swiadczy za tym. bo wlasnie przez te wszystkie dekady trener za trenerem
dochodzili do wniosku, ze wazniejsze jest, by gwiazda zdobywala punkty w
wyrownanej koncowce niz w drugiej kwarcie. to jest praktyczne podejscie,
ktore ma doprowadzic (i doprowadza - np. Jordan) do wygrywania.
Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA.
Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest
dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i
baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja
otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest
lepiej - nie przemawia do mnie.

Ale Ty jestes laikiem koszykarskim bez doswiadczenia ani w graniu ani
w trenowaniu, opinie trenerow powinny do Ciebie przemawiac.

Dlaczego? Toż napisałem wyraźnie: są _dowody_, że coache w footballu i w baseballu systemowo podejmują decyzje nieracjonalne. Systemowo, nie mówię o pomyłkach, tylko o przemyślanych błędnych decyzjach. To niby czemu w koszykówce miałoby być inaczej?

Poza tym nic do Ciebie nie przemawia.

Kłamiesz.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 16:59:38
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA. Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest lepiej - nie przemawia do mnie.

a ewolucja do ciebie przemawia?

Data: 2009-03-12 17:09:10
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA. Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest lepiej - nie przemawia do mnie.

a ewolucja do ciebie przemawia?

Dinozaury też uważały, że są koroną stworzenia.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 17:16:06
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA. Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest lepiej - nie przemawia do mnie.

a ewolucja do ciebie przemawia?

Dinozaury też uważały, że są koroną stworzenia.

nie mowie o ewolucji biologicznej, lecz ewolucji gry. gdyby pewne zachowania nie przynosily pozadanego efektu (czyli nie doprowadzaly do wygrywania meczow), to szybko przestalyby zachodzic.

Data: 2009-03-12 17:27:37
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

Nie znam badań dotyczących racjonalności decyzyj trenerskich w NBA. Byłoby to zresztą b.trudne, bo wpływ coacha na wydarzenia na boisku jest dużo mniejszy niż np. w footballu. Znam badania dotyczące footballu - i baseballu. Otóż główną przesłanką decyzyj jest najczęściej presja otoczenia. Postępowanie w myśl powszechnie akceptowanego paradygmatu.

Dlatego argumentacja: skoro trenerzy tak robią, to musi co tak jest lepiej - nie przemawia do mnie.

a ewolucja do ciebie przemawia?

Dinozaury też uważały, że są koroną stworzenia.

nie mowie o ewolucji biologicznej, lecz ewolucji gry. gdyby pewne zachowania nie przynosily pozadanego efektu (czyli nie doprowadzaly do wygrywania meczow), to szybko przestalyby zachodzic.

W profesjonalny baseball gra się mniej więcej dwa razy dłużej niż w koszykówkę. A mimo to wciąż jeszcze często spotyka się zachowania nieefektywne (np. ustawianie miotacza na ostatniej pozycji w lineupie jest powszechne). Dopiero w ostatniej dekadzie rozpoczęła się zmiana paradygmatu. Argumentacja zwolenników "starego porządku" wygląda znajomo: "Całe życie spędziłem w baseballu i nie będzie mi tu żaden smarkacz mówił, że wie lepiej ode mnie, co jest dobre, a co nie".

Nie bardzo wiem dlaczego obecnie obowiązujące w NBA poglądy na temat tego, co jest najefektywniejsze, miałyby być punktem omega.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 17:38:36
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

W profesjonalny baseball gra się mniej więcej dwa razy dłużej niż w koszykówkę. A mimo to wciąż jeszcze często spotyka się zachowania nieefektywne (np. ustawianie miotacza na ostatniej pozycji w lineupie jest powszechne). Dopiero w ostatniej dekadzie rozpoczęła się zmiana paradygmatu. Argumentacja zwolenników "starego porządku" wygląda znajomo: "Całe życie spędziłem w baseballu i nie będzie mi tu żaden smarkacz mówił, że wie lepiej ode mnie, co jest dobre, a co nie".

Nie bardzo wiem dlaczego obecnie obowiązujące w NBA poglądy na temat tego, co jest najefektywniejsze, miałyby być punktem omega.


dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

co do baseballu, to nie wiem prawie nic o tej grze, wiec nie moge sie odniesc. posluguj sie wiec jakimis koszykarskimi przykladami, o ile oczywiscie mozesz. inaczej to nie ma sensu, bo nawet nie mozna rzetelnosci badan zweryfikowac.

Data: 2009-03-12 17:45:31
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

W profesjonalny baseball gra się mniej więcej dwa razy dłużej niż w koszykówkę. A mimo to wciąż jeszcze często spotyka się zachowania nieefektywne (np. ustawianie miotacza na ostatniej pozycji w lineupie jest powszechne). Dopiero w ostatniej dekadzie rozpoczęła się zmiana paradygmatu. Argumentacja zwolenników "starego porządku" wygląda znajomo: "Całe życie spędziłem w baseballu i nie będzie mi tu żaden smarkacz mówił, że wie lepiej ode mnie, co jest dobre, a co nie".

Nie bardzo wiem dlaczego obecnie obowiązujące w NBA poglądy na temat tego, co jest najefektywniejsze, miałyby być punktem omega.

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla wygrywania, faktycznie jest kluczowe? Wysokośc kontraktów Marbury'ego czy Iversona jakby stały z tym w sprzeczności.

co do baseballu, to nie wiem prawie nic o tej grze, wiec nie moge sie odniesc. posluguj sie wiec jakimis koszykarskimi przykladami, o ile oczywiscie mozesz. inaczej to nie ma sensu, bo nawet nie mozna rzetelnosci badan zweryfikowac.

Toż piszę wyraźnie: nie są mi znane badania na temat racjonalności trenerskich decyzyj w koszykówce. Zwyczaj zdejmowania graczy po którymś tam faulu wydaje mi się dziwaczny, ale z analizą tego problemu się nie spotkałem. Tym niemniej argumentacja: poniewaz wszyscy tak robią, musi to mieć sens - nie jest jakoś specjalnie przekonująca (zdecydowana większość dorosłych Polaków upija się co jakiś czas, z czego bynajmniej nie wynika, że jest to zachowanie racjonalne. Zdecydowana większość pełnoletnich Polaków głosuje na ugrupowania socjalistyczne, z czego nie wynika etc.).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 17:54:16
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:
Tomasz Radko pisze:

W profesjonalny baseball gra się mniej więcej dwa razy dłużej niż w koszykówkę. A mimo to wciąż jeszcze często spotyka się zachowania nieefektywne (np. ustawianie miotacza na ostatniej pozycji w lineupie jest powszechne). Dopiero w ostatniej dekadzie rozpoczęła się zmiana paradygmatu. Argumentacja zwolenników "starego porządku" wygląda znajomo: "Całe życie spędziłem w baseballu i nie będzie mi tu żaden smarkacz mówił, że wie lepiej ode mnie, co jest dobre, a co nie".

Nie bardzo wiem dlaczego obecnie obowiązujące w NBA poglądy na temat tego, co jest najefektywniejsze, miałyby być punktem omega.

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.


Toż piszę wyraźnie: nie są mi znane badania na temat racjonalności trenerskich decyzyj w koszykówce. Zwyczaj zdejmowania graczy po którymś tam faulu wydaje mi się dziwaczny, ale z analizą tego problemu się nie spotkałem. Tym niemniej argumentacja: poniewaz wszyscy tak robią, musi to mieć sens - nie jest jakoś specjalnie przekonująca (zdecydowana większość dorosłych Polaków upija się co jakiś czas, z czego bynajmniej nie wynika, że jest to zachowanie racjonalne. Zdecydowana większość pełnoletnich Polaków głosuje na ugrupowania socjalistyczne, z czego nie wynika etc.).

nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.

Data: 2009-03-12 18:04:55
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.

Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem. BTW podobnie jest w baseballu i footballu - prawie wszyscy coache podejmują decyzje nieracjonalne tylko dlatego, że "tak zawsze było".

Toż piszę wyraźnie: nie są mi znane badania na temat racjonalności trenerskich decyzyj w koszykówce. Zwyczaj zdejmowania graczy po którymś tam faulu wydaje mi się dziwaczny, ale z analizą tego problemu się nie spotkałem. Tym niemniej argumentacja: poniewaz wszyscy tak robią, musi to mieć sens - nie jest jakoś specjalnie przekonująca (zdecydowana większość dorosłych Polaków upija się co jakiś czas, z czego bynajmniej nie wynika, że jest to zachowanie racjonalne. Zdecydowana większość pełnoletnich Polaków głosuje na ugrupowania socjalistyczne, z czego nie wynika etc.).

nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

Polacy tak robią, więc jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w życiu jest najważniejsze.

BTW musiałbyś wskazac te czynniki, które _odróżniają_ coachów dobrych od złych, żebyśmy mieli o czym rozmawiać.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji.

Jakbym czytał dyskusje o baseballu.
http://joeposnanski.com/JoeBlog/2009/03/08/straw-hats-and-calculators/

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 18:15:49
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.

Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

ale to trenerzy decyduja o tym kiedy ci zawodnicy graja, np. zeby posadzic w III kwarcie kogos, kto ma cztery faule, aby mogl zagrac "na calego" w IV...



Polacy tak robią, więc jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w życiu jest najważniejsze.

polacy nie sa rozliczani z tego, czy doprowadza swoje zycie do tego, co najwazniejsze. trenerzy zas sa rozliczani z tego, czy doprowadza swoje druzyny do wygranych.

Data: 2009-03-12 18:18:52
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.

Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

ale to trenerzy decyduja o tym kiedy ci zawodnicy graja, np. zeby posadzic w III kwarcie kogos, kto ma cztery faule, aby mogl zagrac "na calego" w IV...

Podczas gdyby zagrał "na calego" w trzeciej, to w czwartej w ogóle nie musiałby być potrzebny.

Polacy tak robią, więc jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w życiu jest najważniejsze.

polacy nie sa rozliczani z tego, czy doprowadza swoje zycie do tego, co najwazniejsze. trenerzy zas sa rozliczani z tego, czy doprowadza swoje druzyny do wygranych.

Mam nadzieję, że sam w to nie wierzysz?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 12:33:55
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 18:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

>>>>> dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

>>>> No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
>>>> wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

>>> moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
>>> Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
>>> tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.

>> Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

> ale to trenerzy decyduja o tym kiedy ci zawodnicy graja, np. zeby
> posadzic w III kwarcie kogos, kto ma cztery faule, aby mogl zagrac "na
> calego" w IV...

Podczas gdyby zagrał "na calego" w trzeciej, to w czwartej w ogóle nie
musiałby być potrzebny.

Nie masz takiej pewnosci. A potem okazalo sie ze w 4 nie ma kto oddac
waznego rzutu bo zmiennikow trzesa sie rece a najlepsi gracze spadli
za faule.

pzdr

Data: 2009-03-12 21:09:18
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.
ale to trenerzy decyduja o tym kiedy ci zawodnicy graja, np. zeby
posadzic w III kwarcie kogos, kto ma cztery faule, aby mogl zagrac "na
calego" w IV...
Podczas gdyby zagrał "na calego" w trzeciej, to w czwartej w ogóle nie
musiałby być potrzebny.

Nie masz takiej pewnosci. A potem okazalo sie ze w 4 nie ma kto oddac
waznego rzutu bo zmiennikow trzesa sie rece a najlepsi gracze spadli
za faule.

Ręce się trzęsą, powiadasz? Właśniem popatrzył na tabelkę clutch performance. Na ósmym miejscu pod względem FG% jest Garnett. Wymień kogokolwiek innego z Top 10. Bez sprawdzania danych, z głowy. Daję Ci 10   prób. Śmiało.

Z pięciu sklasyfikowanych Lakers Bryant jest czwarty, a ma najwięcej FGA. Pod względem Pts/FGA jest z tej piątki wręcz najgorszy. Sam zobacz:

          FG%  Pts  FGA  Pts/FGA
Bryant  .467  54.8 38.8  1.41
Gasol   .586  26.7 14.3  1.87
Odom    .478  18.4 12.1  1.52
Ariza   .500  19.5 13.6  1.43
Fisher  .286  18.1 12.1  1.49

Przestań pieprzyć o trzęsących się rękach zawodowców, którzy z tego żyją. Zacznij od analizy danych i na jej podstawie wyciągaj wnioski, zamiast uprawiać romantycznych uniesień.

Im trudniejszy mecz tym ważniejsze jest, aby najlepsi gracze spędzili na boisku tyle minut, ile to możliwe (uwzględniając czynnik zmęczenia rzecz jasna). Jest oczywiste, że oszczędzanie gwiazd "na zaś" stoi w sprzeczności z tym postulatem. Ergo: osłabia zespół.

pzdr

TRad

PS Nie wiem, skąd wzięły się części dziesiętne w Pts i FGA. Pewnie ktoś coś znormalizował względem czegoś.

Data: 2009-03-13 01:19:35
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 21:09, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



>>>>>>> dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
>>>>>> No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
>>>>>> wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
>>>>> moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
>>>>> Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
>>>>> tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
>>>> Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.
>>> ale to trenerzy decyduja o tym kiedy ci zawodnicy graja, np. zeby
>>> posadzic w III kwarcie kogos, kto ma cztery faule, aby mogl zagrac "na
>>> calego" w IV...
>> Podczas gdyby zagrał "na calego" w trzeciej, to w czwartej w ogóle nie
>> musiałby być potrzebny.

> Nie masz takiej pewnosci. A potem okazalo sie ze w 4 nie ma kto oddac
> waznego rzutu bo zmiennikow trzesa sie rece a najlepsi gracze spadli
> za faule.

Ręce się trzęsą, powiadasz? Właśniem popatrzył na tabelkę clutch
performance. Na ósmym miejscu pod względem FG% jest Garnett. Wymień
kogokolwiek innego z Top 10. Bez sprawdzania danych, z głowy. Daję Ci 10
  prób. Śmiało.

Zapewne sa to gracze ktorzy maja dogadna pozycje rzutowa dzieki temu
ze uwaga byla skupiona na takim Bryancie.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:15:51
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Ręce się trzęsą, powiadasz? Właśniem popatrzył na tabelkę clutch
performance. Na ósmym miejscu pod względem FG% jest Garnett. Wymień
kogokolwiek innego z Top 10. Bez sprawdzania danych, z głowy. Daję Ci 10
  prób. Śmiało.

Zapewne sa to gracze ktorzy maja dogadna pozycje rzutowa dzieki temu
ze uwaga byla skupiona na takim Bryancie.

Wysiadam. Prezentujesz rycerską odporność na fakty.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 01:20:51
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Przestań pieprzyć o trzęsących się rękach zawodowców, którzy z tego
żyją. Zacznij od analizy danych i na jej podstawie wyciągaj wnioski,
zamiast uprawiać romantycznych uniesień.

OK
Production per 48 Minutes of Clutch Time

Pierwsza trojka za last season
Lebron, Kobe, Nowitzki.

Przestan pieprzyc o rzeczach o ktorych sie nie znasz, bo o samej grze
w basket wiesz chyba nie za duzo.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:18:03
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Przestań pieprzyć o trzęsących się rękach zawodowców, którzy z tego
żyją. Zacznij od analizy danych i na jej podstawie wyciągaj wnioski,
zamiast uprawiać romantycznych uniesień.

OK
Production per 48 Minutes of Clutch Time

Pierwsza trojka za last season
Lebron, Kobe, Nowitzki.

Przestan pieprzyc o rzeczach o ktorych sie nie znasz, bo o samej grze
w basket wiesz chyba nie za duzo.

Zacznij czytać, zanim odpowiesz. Sprawdź FG% i Pts/FGA, to pogadamy.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:20:40
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>> Przesta pieprzy o trz s cych si r kach zawodowc w, kt rzy z tego
>> yj . Zacznij od analizy danych i na jej podstawie wyci gaj wnioski,
>> zamiast uprawia romantycznych uniesie .

> OK
> Production per 48 Minutes of Clutch Time

> Pierwsza trojka za last season
> Lebron, Kobe, Nowitzki.

> Przestan pieprzyc o rzeczach o ktorych sie nie znasz, bo o samej grze
> w basket wiesz chyba nie za duzo.

Zacznij czyta , zanim odpowiesz. Sprawd FG% i Pts/FGA, to pogadamy.

A ty sprawdz to co ja Ci podalem. fg% i pts/fga to nie wszystko. Ale
skad Ty mozesz to wiedziec?

pzdr

Data: 2009-03-13 01:14:24
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 18:04, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

>>> dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.

>> No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
>> wygrywania, faktycznie jest kluczowe?

> moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
> Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
> tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.

Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

Nowatorski pogladad, ale skoro stwierdziles ze nie sledzisz NBA to
jakos mnie nie dziwi:)

pzdr

Data: 2009-03-13 10:18:44
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 12 Mar, 18:04, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
lorak pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

Nowatorski pogladad, ale skoro stwierdziles ze nie sledzisz NBA to
jakos mnie nie dziwi:)

Niczego takiego nie stwierdziłem. Niepotrzebnie bierzesz te same prochy, co Leszczur.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:31:09
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:18, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 12 Mar, 18:04, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> lorak pisze:

>>>>> dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
>>>> No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
>>>> wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
>>> moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
>>> Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
>>> tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
>> Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.

> Nowatorski pogladad, ale skoro stwierdziles ze nie sledzisz NBA to
> jakos mnie nie dziwi:)

Niczego takiego nie stwierdziłem.

Ta zachowujesz sie jak nastolatka, ktora w jednej rozmowie/watku mowi/
pisze "Kto twierdzi ze obciagam kolegom z klasy" ? po czym w innym
watku/rozmowie jesli ktos zaklada ze nie obciaga kolegom z klasy to
sie obudza i twierdzi "niczego takiego nie stwierdzilam"...

pzdr

Data: 2009-03-13 10:35:10
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.
Nowatorski pogladad, ale skoro stwierdziles ze nie sledzisz NBA to
jakos mnie nie dziwi:)
Niczego takiego nie stwierdziłem.

Ta zachowujesz sie jak nastolatka, ktora w jednej rozmowie/watku mowi/
pisze "Kto twierdzi ze obciagam kolegom z klasy" ? po czym w innym
watku/rozmowie jesli ktos zaklada ze nie obciaga kolegom z klasy to
sie obudza i twierdzi "niczego takiego nie stwierdzilam"...

Nie odpowiadam za Twoje skojarzenia. Odpowiadam za to, co napisałem, a nie za to, co Tobie się _wydaje_, że napisałem.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 02:43:47
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:35, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>>>>>> dlatego, ze sam powiedziales, iz chodzi o wygrywanie.
>>>>>> No ale skąd wniosek, że to, co obecnie uważa się za kluczowe dla
>>>>>> wygrywania, faktycznie jest kluczowe?
>>>>> moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
>>>>> Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc
>>>>> tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
>>>> Moim zdaniem tytuły zdobyli gracze, no ale ja truskawki cukrem.
>>> Nowatorski pogladad, ale skoro stwierdziles ze nie sledzisz NBA to
>>> jakos mnie nie dziwi:)
>> Niczego takiego nie stwierdziłem.

> Ta zachowujesz sie jak nastolatka, ktora w jednej rozmowie/watku mowi/
> pisze "Kto twierdzi ze obciagam kolegom z klasy" ? po czym w innym
> watku/rozmowie jesli ktos zaklada ze nie obciaga kolegom z klasy to
> sie obudza i twierdzi "niczego takiego nie stwierdzilam"...

Nie odpowiadam za Twoje skojarzenia. Odpowiadam za to, co napisałem, a
nie za to, co Tobie się _wydaje_, że napisałem.

Pewnie nie musisz, ja pisze tylko ze mi sie kojarzysz z taka
cichodajna nastolatka ktora sama nie wie czego chce:)
Oczywiscie moge sie mylic.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:54:27
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Nie odpowiadam za Twoje skojarzenia. Odpowiadam za to, co napisałem, a
nie za to, co Tobie się _wydaje_, że napisałem.

Pewnie nie musisz, ja pisze tylko ze mi sie kojarzysz z taka
cichodajna nastolatka ktora sama nie wie czego chce:)
Oczywiscie moge sie mylic.

Nie przejmuj się, wielu maturzystów od Łybackiej ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Nie jesteś sam.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 21:36:23
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
[...]
nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.

To ja mogę na to tylko odpowiedzieć tylko tak:
http://xkcd.com/552/

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb The    supercarrier.    95,000    tons    of
`b  Kruk@epsilon.eu.org   d' diplomacy.(http://www.navy.mil/)
d' http://epsilon.eu.org/ Yb `b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

Data: 2009-03-12 22:53:41
Autor: lorak
Odom zawieszony
Mariusz Kruk pisze:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
[...]
nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.

To ja mogę na to tylko odpowiedzieć tylko tak:
http://xkcd.com/552/

mozesz rozwinac?

bo ja nie twierdze, ze z tego wynika wygrywanie, lecz ze to sie do niego przyczynia, jest jednym z elementow skladajacych sie na nie.

Data: 2009-03-12 23:46:45
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
[...]
nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.
To ja mogę na to tylko odpowiedzieć tylko tak:
http://xkcd.com/552/
mozesz rozwinac?

A co tu rozwijać? Korelacja to nie to samo, co implikacja.

bo ja nie twierdze, ze z tego wynika wygrywanie, lecz ze to sie do niego przyczynia, jest jednym z elementow skladajacych sie na nie.

Przy czym może być elementem zupełnie nieistotnym.

--
  Kruk@ -\                   | A new film by Borg... Dances with Borg
          }-> epsilon.eu.org | http:// -/                   |                              |

Data: 2009-03-12 23:56:20
Autor: lorak
Odom zawieszony
Mariusz Kruk pisze:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
[...]
nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.
To ja mogę na to tylko odpowiedzieć tylko tak:
http://xkcd.com/552/
mozesz rozwinac?

A co tu rozwijać? Korelacja to nie to samo, co implikacja.

a na jakiej podstawie zalozyles, ze jedno z drugim utozsamiam?

Data: 2009-03-13 00:11:45
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "lorak"
moze dlatego, ze faktycznie przyczynia sie to do wygrywania?
Pop, Phil, Brown, Riley - najlepsi trenerzy, ktorzy zdobyli wiekszosc tytulow w ostatnich prawie trzydziestu latach, tak wlasnie postepuja.
[...]
nie, nie.
nie mieszaj tu dwoch rzeczy. argument nie brzmi: wszyscy tak robia, wiec jest to dobre.
on ma postac nastepujaca: trenerzy tak robia, wiec jest to dobre, bo doprowadza do tego, co w koszu jest najwazniejsze.

poza tym (bo juz ktorys raz o tym piszesz) tu nie chodzi tylko o racjonalnosc decyzji. wazna jest tez intuicja ("czytanie gry"), bo czesc decyzji jest podejmowanych dzieki niej, a nie chlodnej racjonalnej kalkulacji. w tym temacie polecam ksiazki Phila.
To ja mogę na to tylko odpowiedzieć tylko tak:
http://xkcd.com/552/
mozesz rozwinac?
A co tu rozwijać? Korelacja to nie to samo, co implikacja.
a na jakiej podstawie zalozyles, ze jedno z drugim utozsamiam?

Zostało niewycięte. Np. "trenerzy tak robią, więc jest to dobre, bo
doprowadza do tego, co w koszu jest najważniejsze".

--
\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\ Niech  wielki  Harrison  Fnord będzie z Tobą
..\.Kruk@epsilon.eu.org.\.\. (Emilian Semczak)
\.http://epsilon.eu.org/\.\ ..\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.

Data: 2009-03-12 16:07:20
Autor: s
Odom zawieszony
Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności się nie dostaje.

Dyskusja jest oczywiscie ciekawa, jak zawsze w tym temacie :-)
Tak mi sie nasuwa jedno spostrzezenie - dlaczego tak wazne jest, by najlepsi gracze byli na boisku w ostatnich minutach/sekundach meczu?
Czy tylko dlatego, ze wtedy kamera lepiej lapie?

Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?
Przeciez gdyby taki gracz gral bez wzgledu na faule, to jest szansa, ze gralby wiecej minut. Wowczas napukalby sobie rownie waznych punktow w drugiej kwarcie, moglby spokojnie sie wyfaulowac i isc na piwko...

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-12 16:17:47
Autor: Gerard
Odom zawieszony
s wrote:
Uważam, że w koszykówce chodzi o to, aby wygrać. W tym celu należy
zdobyć więcej punktó od przeciwników, bonusów za stopień trudności
się nie dostaje.

Dyskusja jest oczywiscie ciekawa, jak zawsze w tym temacie :-)
Tak mi sie nasuwa jedno spostrzezenie - dlaczego tak wazne jest, by
najlepsi gracze byli na boisku w ostatnich minutach/sekundach meczu?
Czy tylko dlatego, ze wtedy kamera lepiej lapie?

Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na
dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?
Przeciez gdyby taki gracz gral bez wzgledu na faule, to jest szansa,
ze gralby wiecej minut. Wowczas napukalby sobie rownie waznych
punktow w drugiej kwarcie, moglby spokojnie sie wyfaulowac i isc na
piwko...

Zerojedynkowcom wychodzi, że trenerzy się nie znają.

pozdr
G

Data: 2009-03-12 16:19:56
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
s pisze:

Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?

Też mnie to bawi. Ponieważ po złapaniu szóstego faulu gracz musiałby zejść z boiska, trener zdejmuje go z boiska po faulu piątym. Albo czwartym.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 22:31:57
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Dyskusja jest oczywiscie ciekawa, jak zawsze w tym temacie :-)
Tak mi sie nasuwa jedno spostrzezenie - dlaczego tak wazne jest, by najlepsi gracze byli na boisku w ostatnich minutach/sekundach meczu?

Bo jakosc widowiska by ucierpiala? Moze z tego samego powodu przy 3-punktowym prowadzeniu, druzyna bez
pilki nigdy nie fauluje tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?

Jest cos bardzo waznego: tradycja. Wiele lat tradycji. I nie zrozum mnie
zle, nie jestem jakims przeciwnikiem tradycji z zalozenia, ale chyba
kazdy sie zgodzi, ze ma ona jedna powazna wade: przychodzi taki moment,
ze dana rzecz odbywa sie zupelnie automatycznie. Z banalnego powodu:
bo tak od zawsze bylo, wiec musi to byc dobre.

Jakis czas temu podalem na grupie przyklad kiedy tak nie bylo: rozklad
snu i lotow. Od zawsze wszyscy w NBA robili tak, ze w czasie wylotow na
drugie wybrzeze probowali sie dostosowac do nowej strefy czasowej.
Trener Blazers zapytany dlaczego wlasnie tak odpowiedzial: "that's just
the way we do it". To byla cala argumentacja. Przyszedl specjalista od
snu i im powiedzial by starali sie dzialac tak jakby wciaz byli w
Portland i okazalo sie, ze zawodnicy sie lepiej czuja i lepiej graja...
czyli to co od zawsze bylo robione wcale nie bylo dobre... --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 22:41:43
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Dyskusja jest oczywiscie ciekawa, jak zawsze w tym temacie :-)
Tak mi sie nasuwa jedno spostrzezenie - dlaczego tak wazne jest, by najlepsi gracze byli na boisku w ostatnich minutach/sekundach meczu?

Bo jakosc widowiska by ucierpiala? Moze z tego samego powodu przy 3-punktowym prowadzeniu, druzyna bez
pilki nigdy nie fauluje tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

No nie żartuj. Nie fauluje się z innego powodu: żeby tamten czasem nie wykonał próby rzutu.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 01:33:12
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 12 Mar, 22:41, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Bo jakosc widowiska by ucierpiala?
> Moze z tego samego powodu przy 3-punktowym prowadzeniu, druzyna bez
> pilki nigdy nie fauluje tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
> chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

No nie żartuj. Nie fauluje się z innego powodu: żeby tamten czasem nie
wykonał próby rzutu.

Bzdura. Faule taktyczne maja miejsce natychmiast po wprowadzeniu pilki
do gry.
I bledem jest, ze nie sa za czesto stosowane przez druzyne
prowadzaca.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-13 10:20:05
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
L'e-szczur pisze:
On 12 Mar, 22:41, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Bo jakosc widowiska by ucierpiala?
Moze z tego samego powodu przy 3-punktowym prowadzeniu, druzyna bez
pilki nigdy nie fauluje tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?
No nie żartuj. Nie fauluje się z innego powodu: żeby tamten czasem nie
wykonał próby rzutu.

Bzdura. Faule taktyczne maja miejsce natychmiast po wprowadzeniu pilki
do gry.

Bzdura. Mają miejsce wtedy, gdy jest to najbardziej opłacalne dla drużyny w obronie. _Natychmiast_ po wprowadzeniu nie są opłacalne prawie nigdy, ty **********.

TRad

Data: 2009-03-13 02:42:28
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 10:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> No nie żartuj. Nie fauluje się z innego powodu: żeby tamten czasem nie
>> wykonał próby rzutu.

> Bzdura. Faule taktyczne maja miejsce natychmiast po wprowadzeniu pilki
> do gry.

Bzdura. Mają miejsce wtedy, gdy jest to najbardziej opłacalne dla
drużyny w obronie. _Natychmiast_ po wprowadzeniu nie są opłacalne prawie
nigdy, ty **********.

W koncowkach o jakich pisaliscie sa oplacalne praktycznie zawsze! Przy
3-punktowym w ostatnich sekundach faulujesz zamiast pozwalac oddac
rzut mogacy doprowadzic do remisu. Zamiast sukcesu w 1/3 przypadkow
masz festiwal osobistych, ktory kosztuje i punkty i tak cenny czas.
Jezeli nie masz w skladzie Howarda, Okafora i O'Neala jednoczesnie to
nie da sie tego nie wygrac.
I daruj sobie te krakowskie komplementy. Wemy jaki poziom prezentujesz
i nie musisz nam tego ciagle przypominac.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-12 22:43:37
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:

Jakis czas temu podalem na grupie przyklad kiedy tak nie bylo: rozklad
snu i lotow. Od zawsze wszyscy w NBA robili tak, ze w czasie wylotow na
drugie wybrzeze probowali sie dostosowac do nowej strefy czasowej.
Trener Blazers zapytany dlaczego wlasnie tak odpowiedzial: "that's just
the way we do it". To byla cala argumentacja. Przyszedl specjalista od
snu i im powiedzial by starali sie dzialac tak jakby wciaz byli w
Portland i okazalo sie, ze zawodnicy sie lepiej czuja i lepiej graja...
czyli to co od zawsze bylo robione wcale nie bylo dobre...

zeby okreslic, czy zmiana byla dobra, to nalezaloby zbadac, czy dzieki niej blazers zaczeli wygrywac wiecej meczow.

poza tym jak w rzeczywistosci wyglada to zachowywanie sie "tak, jakby byli w portland"? tzn. co jesli godzina meczu bedzie akurat godzina popoludniowej drzemki? (Drexler o tym kiedys psial, ze to byla nieodlaczna czesc jego rutyny)

tak w ogole to znowu jest nieco inna sytuacja, bo ze snem nikt tego wczesniej nie probowal. natomiast granie gwiazdami mimo ich problemow z faulami bylo praktykowane i sie nie oplacalo - to spowodowalo zmiane.

Data: 2009-03-12 22:59:53
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jakis czas temu podalem na grupie przyklad kiedy tak nie bylo: rozklad
> snu i lotow. Od zawsze wszyscy w NBA robili tak, ze w czasie wylotow na
> drugie wybrzeze probowali sie dostosowac do nowej strefy czasowej.
> Trener Blazers zapytany dlaczego wlasnie tak odpowiedzial: "that's just
> the way we do it". To byla cala argumentacja. Przyszedl specjalista od
> snu i im powiedzial by starali sie dzialac tak jakby wciaz byli w
> Portland i okazalo sie, ze zawodnicy sie lepiej czuja i lepiej graja...
> czyli to co od zawsze bylo robione wcale nie bylo dobre... zeby okreslic, czy zmiana byla dobra, to nalezaloby zbadac, czy dzieki niej blazers zaczeli wygrywac wiecej meczow.

Nie to bylo puenta tej wypowiedzi tylko to, ze uzasadnienie "bo tak od
zawsze robia" jest raczej slabe.
 
poza tym jak w rzeczywistosci wyglada to zachowywanie sie "tak, jakby byli w portland"? tzn. co jesli godzina meczu bedzie akurat godzina popoludniowej drzemki?

http://blog.oregonlive.com/behindblazersbeat/2009/01/snoozing_to_stop_losing.html

--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:06:27
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Jakis czas temu podalem na grupie przyklad kiedy tak nie bylo: rozklad
snu i lotow. Od zawsze wszyscy w NBA robili tak, ze w czasie wylotow na
drugie wybrzeze probowali sie dostosowac do nowej strefy czasowej.
Trener Blazers zapytany dlaczego wlasnie tak odpowiedzial: "that's just
the way we do it". To byla cala argumentacja. Przyszedl specjalista od
snu i im powiedzial by starali sie dzialac tak jakby wciaz byli w
Portland i okazalo sie, ze zawodnicy sie lepiej czuja i lepiej graja...
czyli to co od zawsze bylo robione wcale nie bylo dobre...
zeby okreslic, czy zmiana byla dobra, to nalezaloby zbadac, czy dzieki niej blazers zaczeli wygrywac wiecej meczow.

Nie to bylo puenta tej wypowiedzi tylko to, ze uzasadnienie "bo tak od
zawsze robia" jest raczej slabe.

ale w temacie tu dyskutowanym, to uzasadnienie nie jest takie!
"bo to, co robia jest skuteczne" - tak jakos by to wygladalo.

Data: 2009-03-12 23:30:35
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Nie to bylo puenta tej wypowiedzi tylko to, ze uzasadnienie "bo tak od
> zawsze robia" jest raczej slabe.

ale w temacie tu dyskutowanym, to uzasadnienie nie jest takie!
"bo to, co robia jest skuteczne" - tak jakos by to wygladalo.

Nie zauwazylem takiego uzasadnienia w przeciwienstwie do w/w, wiec
dopytam, na czym polega ta skutecznosc? Na gwarantowaniu sobie
najgorszego skutku 6 fauli czyli ograniczaniu czasu gry zawodnika?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:53:19
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Nie to bylo puenta tej wypowiedzi tylko to, ze uzasadnienie "bo tak od
zawsze robia" jest raczej slabe.
ale w temacie tu dyskutowanym, to uzasadnienie nie jest takie!
"bo to, co robia jest skuteczne" - tak jakos by to wygladalo.

Nie zauwazylem takiego uzasadnienia w przeciwienstwie do w/w, wiec
dopytam, na czym polega ta skutecznosc? Na gwarantowaniu sobie
najgorszego skutku 6 fauli czyli ograniczaniu czasu gry zawodnika?

na wygrywaniu - pisalem juz o tym, wiec nie wiem jak mogles tego nie zauwazyc.

Data: 2009-03-13 00:02:21
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Nie zauwazylem takiego uzasadnienia w przeciwienstwie do w/w, wiec
> dopytam, na czym polega ta skutecznosc? Na gwarantowaniu sobie
> najgorszego skutku 6 fauli czyli ograniczaniu czasu gry zawodnika?

na wygrywaniu -

Czyli wiekszosc sposrod tych, ktorzy sadzaja zawodnika np z 3 faulami w
2 kwarcie wygrywa mecze, a wiekszosc tych, ktorzy nie sadzaja przegrywa?
Gdzie spotkales sie z taka analiza? Czy moze sam ja przeprowadziles?
Brzmi ciekawie.

pisalem juz o tym, wiec nie wiem jak mogles tego nie zauwazyc.

Przyznasz, ze zrobil sie z tego dlugi watek ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:10:50
Autor: lorak
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Nie zauwazylem takiego uzasadnienia w przeciwienstwie do w/w, wiec
dopytam, na czym polega ta skutecznosc? Na gwarantowaniu sobie
najgorszego skutku 6 fauli czyli ograniczaniu czasu gry zawodnika?
na wygrywaniu -

Czyli wiekszosc sposrod tych, ktorzy sadzaja zawodnika np z 3 faulami w
2 kwarcie wygrywa mecze, a wiekszosc tych, ktorzy nie sadzaja przegrywa?
Gdzie spotkales sie z taka analiza? Czy moze sam ja przeprowadziles?
Brzmi ciekawie.

pisalem juz o tym, wiec nie wiem jak mogles tego nie zauwazyc.

Przyznasz, ze zrobil sie z tego dlugi watek ;-)

to fakt i niestety z powodu twoich i TRada slusznych zarzutow o brak danych musze ustapic. przynajmniej na razie.

Data: 2009-03-13 09:45:49
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
lorak pisze:
wiLQ pisze:

Jakis czas temu podalem na grupie przyklad kiedy tak nie bylo: rozklad
snu i lotow. Od zawsze wszyscy w NBA robili tak, ze w czasie wylotow na
drugie wybrzeze probowali sie dostosowac do nowej strefy czasowej.
Trener Blazers zapytany dlaczego wlasnie tak odpowiedzial: "that's just
the way we do it". To byla cala argumentacja. Przyszedl specjalista od
snu i im powiedzial by starali sie dzialac tak jakby wciaz byli w
Portland i okazalo sie, ze zawodnicy sie lepiej czuja i lepiej graja...
czyli to co od zawsze bylo robione wcale nie bylo dobre...


zeby okreslic, czy zmiana byla dobra, to nalezaloby zbadac, czy dzieki niej blazers zaczeli wygrywac wiecej meczow.

poza tym jak w rzeczywistosci wyglada to zachowywanie sie "tak, jakby byli w portland"? tzn. co jesli godzina meczu bedzie akurat godzina popoludniowej drzemki? (Drexler o tym kiedys psial, ze to byla nieodlaczna czesc jego rutyny)

tak w ogole to znowu jest nieco inna sytuacja, bo ze snem nikt tego wczesniej nie probowal. natomiast granie gwiazdami mimo ich problemow z faulami bylo praktykowane i sie nie oplacalo - to spowodowalo zmiane.

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-13 10:21:08
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Szczepan Radzki pisze:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

Czyli to samo: żeby nie mieć problemu w obronie, zdejmujemy gracza z boiska i zastępujemy go słabszym.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:36:46
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
Szczepan Radzki pisze:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

Czyli to samo: żeby nie mieć problemu w obronie, zdejmujemy gracza z boiska i zastępujemy go słabszym.

No chyba, że masz na ławce lepszego.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-13 10:55:28
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Szczepan Radzki pisze:
Tomasz Radko pisze:
Szczepan Radzki pisze:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

Czyli to samo: żeby nie mieć problemu w obronie, zdejmujemy gracza z boiska i zastępujemy go słabszym.

No chyba, że masz na ławce lepszego.

Tu się mogę z Tobą zgodzić, że zastąpienia gracza słabszego graczem lepszym jest korzystne, ale niezależnie od foul trouble.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 13:12:59
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
Szczepan Radzki pisze:
Tomasz Radko pisze:
Szczepan Radzki pisze:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

Czyli to samo: żeby nie mieć problemu w obronie, zdejmujemy gracza z boiska i zastępujemy go słabszym.

No chyba, że masz na ławce lepszego.

Tu się mogę z Tobą zgodzić, że zastąpienia gracza słabszego graczem lepszym jest korzystne, ale niezależnie od foul trouble.

Słabszy za lepszego przy FT tego drugiego ... zależne.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-13 11:57:46
Autor: lorak
Odom zawieszony
Szczepan Radzki pisze:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?


tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych rzeczy nie mozna opisac w liczbach. dla nich to zawsze pozostanie poza sfera poznania i co najwyzej uruchomia sie ich mechanizmy obronne, bo trzeba przeciez jakos sobie zracjonalizowac braki epistemologiczne.

Data: 2009-03-13 15:33:09
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul > trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?

tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych rzeczy nie mozna opisac w liczbach.

ROTFL. A powiedzcie z czego wynika "mniejsza efektywnosc w obronie w
sytuacji foul trouble"?
dla nich to zawsze pozostanie poza sfera poznania

Rzeczywiscie, z wiara w ogolne wszechdobro wszystkich stosowanych
pomyslow jest u mnie kiepsko...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 20:01:45
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?
tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych rzeczy nie mozna opisac w liczbach.

ROTFL. A powiedzcie z czego wynika "mniejsza efektywnosc w obronie w
sytuacji foul trouble"?

Szanuję wasze podejście i wiedzę statystyczną, wręcz podzielam wiele z nich, bo pomaga w obserwacjach tego co dzieje się na boisku, ale czy mieliście kiedyś piłkę w rękach? Choćby taką do ping-ponga?

Albo odpowiem i wprost - czy wiecie co to znaczy odpuścić w obronie gdy ma się 4 przewinienia?

Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-13 12:27:17
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 20:01, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
wiLQ pisze:

> lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>> A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul
>>> trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?
>> tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych
>> rzeczy nie mozna opisac w liczbach.

> ROTFL. A powiedzcie z czego wynika "mniejsza efektywnosc w obronie w
> sytuacji foul trouble"?

Szanuję wasze podejście i wiedzę statystyczną, wręcz podzielam wiele z
nich, bo pomaga w obserwacjach tego co dzieje się na boisku, ale czy
mieliście kiedyś piłkę w rękach? Choćby taką do ping-ponga?

Musze powiedziec ze jezeli miara znajomosci przedmiotu ma być fakt
trzymania pilki do ping-ponga na boisku do koszykowki to ja sie czuje
totalnie zagięty ;-)

Albo odpowiem i wprost - czy wiecie co to znaczy odpuścić w obronie gdy
ma się 4 przewinienia?

Kozacy nie odpuszczaja nigdy! ;-)

Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Naaah - ta jeszcze nie jest taka zupelnie najgorsza.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-14 10:44:17
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
L'e-szczur pisze:
On 13 Mar, 20:01, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
wiLQ pisze:

lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:
A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul
trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?
tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych
rzeczy nie mozna opisac w liczbach.
ROTFL. A powiedzcie z czego wynika "mniejsza efektywnosc w obronie w
sytuacji foul trouble"?
Szanuję wasze podejście i wiedzę statystyczną, wręcz podzielam wiele z
nich, bo pomaga w obserwacjach tego co dzieje się na boisku, ale czy
mieliście kiedyś piłkę w rękach? Choćby taką do ping-ponga?

Musze powiedziec ze jezeli miara znajomosci przedmiotu ma być fakt
trzymania pilki do ping-ponga na boisku do koszykowki to ja sie czuje
totalnie zagięty ;-)

Lepszy ten ping-pong na boisku do koszykówki, niż sama zaduma pomiędzy liniami ;)

Albo odpowiem i wprost - czy wiecie co to znaczy odpuścić w obronie gdy
ma się 4 przewinienia?

Kozacy nie odpuszczaja nigdy! ;-)

Ooo i jest argument za tym dlaczego tych osłów sadza się na ławce gdy mają foul trouble! ;)

Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Naaah - ta jeszcze nie jest taka zupelnie najgorsza.

Nie jest, ale rozrosła się gigantycznie w zbyt wielu wątkach i w praktycznie wszystkich następują namiętne powtórzenia.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-14 05:26:42
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 14 Mar, 10:44, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
>> Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

> Naaah - ta jeszcze nie jest taka zupelnie najgorsza.

Nie jest, ale rozrosła się gigantycznie w zbyt wielu wątkach i w
praktycznie wszystkich następują namiętne powtórzenia.

No! A w dodatku jeszcze następują namiętne powtórzenia! ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-13 14:06:48
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 20:01, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
wiLQ pisze:

> lorak napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>> A ja bym dodał tu jeszcze mniejszą efektywność w obronie w sytuacji foul
>>> trouble. Czy to naprawdę takie trudne, że gadacie o tym od 3 dni?
>> tak to niestety jest, gdy niektorzy nie moga zrozumiec, ze pewnych
>> rzeczy nie mozna opisac w liczbach.

> ROTFL. A powiedzcie z czego wynika "mniejsza efektywnosc w obronie w
> sytuacji foul trouble"?

Szanuję wasze podejście i wiedzę statystyczną, wręcz podzielam wiele z
nich, bo pomaga w obserwacjach tego co dzieje się na boisku, ale czy
mieliście kiedyś piłkę w rękach?

No Tomek pisal ze gral kiedys 5 na 5. Ale ani razu nie zablokowal
nikogo, nie wiem czy kiedykolwiek mial pilke w rekach podejrzewam ze
koledzy mu nie podawali...pilki oczywiscie;)

Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
sa niezle.

pzdr

Data: 2009-03-13 15:00:13
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 22:06, soo...@gmail.com wrote:
> Szanuję wasze podejście i wiedzę statystyczną, wręcz podzielam wiele z
> nich, bo pomaga w obserwacjach tego co dzieje się na boisku, ale czy
> mieliście kiedyś piłkę w rękach?

No Tomek pisal ze gral kiedys 5 na 5. Ale ani razu nie zablokowal
nikogo, nie wiem czy kiedykolwiek mial pilke w rekach podejrzewam ze
koledzy mu nie podawali...pilki oczywiscie;)

Moze mial swoją do ping-ponga. Wtedy bedzie git ;-)

> Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
sa niezle.

Nawet slepa kura umie wystrzelic sama raz do roku. (czy jakos tak szlo
to przyslowie).

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-13 22:14:46
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

No Tomek pisal ze gral kiedys 5 na 5. Ale ani razu nie zablokowal
nikogo, nie wiem czy kiedykolwiek mial pilke w rekach podejrzewam ze
koledzy mu nie podawali...pilki oczywiscie;)

Ba. Kiedyś nawet trafiłem przez całe boisko (acz niewymiarowe, typowa sala szkolna, może ze 22 metry na długość). Akurat w telewizji pokazali migawkę, to sam spróbowałem. I za pierwszym razem weszło. Ile razy ja to próbowałem powtórzyć! Może dlatego mi nie chcieli podawać ;P

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 15:09:18
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 22:14, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> No Tomek pisal ze gral kiedys 5 na 5. Ale ani razu nie zablokowal
> nikogo, nie wiem czy kiedykolwiek mial pilke w rekach podejrzewam ze
> koledzy mu nie podawali...pilki oczywiscie;)

Ba. Kiedyś nawet trafiłem przez całe boisko (acz niewymiarowe, typowa
sala szkolna, może ze 22 metry na długość). Akurat w telewizji pokazali
migawkę, to sam spróbowałem. I za pierwszym razem weszło. Ile razy ja to
próbowałem powtórzyć! Może dlatego mi nie chcieli podawać ;P

No to szkoda, ze nie zagrasz z nami na meczyku keepera. To dopiero
jest kanonada. A jak jeszcze masz Slawka i Bartka w druzynie (tak
Slawciu widzielismy te samotna asyste i jest uwieczniona na filmie;-)
to w ogole mozesz rozpalic sobie grill'a i otworzyc piwo, bo pilki to
Ty bracie nie powachasz :-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-13 23:16:13
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
L'e-szczur pisze:
On 13 Mar, 22:14, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

No Tomek pisal ze gral kiedys 5 na 5. Ale ani razu nie zablokowal
nikogo, nie wiem czy kiedykolwiek mial pilke w rekach podejrzewam ze
koledzy mu nie podawali...pilki oczywiscie;)
Ba. Kiedyś nawet trafiłem przez całe boisko (acz niewymiarowe, typowa
sala szkolna, może ze 22 metry na długość). Akurat w telewizji pokazali
migawkę, to sam spróbowałem. I za pierwszym razem weszło. Ile razy ja to
próbowałem powtórzyć! Może dlatego mi nie chcieli podawać ;P

No to szkoda, ze nie zagrasz z nami na meczyku keepera.

W moim wieku? Toż bym się rozsypał. Aha, dlatego szkoda.

To dopiero
jest kanonada. A jak jeszcze masz Slawka i Bartka w druzynie (tak
Slawciu widzielismy te samotna asyste i jest uwieczniona na filmie;-)
to w ogole mozesz rozpalic sobie grill'a i otworzyc piwo, bo pilki to
Ty bracie nie powachasz :-)

Majerus kiedyś powiedział, że jest ulubionym partnerem we wszystkich dobieranych meczach, bo nic nie rzuca, tylko "box out i rebounding". Zamień zbiórki na faule - i będziesz miał mój profil :)

pzdr

TRad

Data: 2009-03-14 13:02:09
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 23:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> No to szkoda, ze nie zagrasz z nami na meczyku keepera.

W moim wieku? Toż bym się rozsypał. Aha, dlatego szkoda.

Pewnie. Czego jak czego, ale posiadania zwyklej ludzkiej zyczliwosci
nie mozna mi odmowic! :-)

> To dopiero
> jest kanonada. A jak jeszcze masz Slawka i Bartka w druzynie (tak
> Slawciu widzielismy te samotna asyste i jest uwieczniona na filmie;-)
> to w ogole mozesz rozpalic sobie grill'a i otworzyc piwo, bo pilki to
> Ty bracie nie powachasz :-)

Majerus kiedyś powiedział, że jest ulubionym partnerem we wszystkich
dobieranych meczach, bo nic nie rzuca, tylko "box out i rebounding".
Zamień zbiórki na faule - i będziesz miał mój profil :)

No to widze szanse na wspolprace. Wyobraz sobie Antoine'a Walkera, ale
takiego ktory oddaje naprawde duzo rzutow za 3.
Potrzeba mi takich ludzi jak Wy - Radko. To jak - pomożecie? ;-P

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-14 10:45:51
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
sa niezle.

Nie mówię, że nie, wręcz przeciwnie.
Podoba mi się za to, że nigdy nie będzie porozumienia w tym temacie. Może ze względu na punkt widzenia, a może z jakiegoś innego powodu ...

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-15 14:52:04
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
sa niezle.

Wow, to chyba mozna uznac za sukces ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-15 12:00:05
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 15 Mar, 14:52, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

> Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
> sa niezle.

Wow, to chyba mozna uznac za sukces ;-)

Dlaczego?

pzdr

Data: 2009-03-15 14:34:08
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 15 Mar, 20:00, soo...@gmail.com wrote:
On 15 Mar, 14:52, wiLQ <N...@spam.com> wrote:

> soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Pytam retorycznie, nie oczekuję odpowiedzi, bo osłabia mnie ta dyskusja.

> > Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
> > sa niezle.

> Wow, to chyba mozna uznac za sukces ;-)

Dlaczego?

Bo zwykle Tomek nie wytacza niezlych argumentow.  Albo wytacza, ale
nikt tego nie zauwaza. Albo wytacz i ludzie zauwazaja, ale nikt nie
chce go pochwalic ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-16 23:28:25
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:


Hmm, dziwna sprawa, znow widze odpowiedz na posta nie widzac oryginalnej
wypowiedzi...

> > soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:
>
> > > Mnie tez, chociaz przyznam ze niektore argumenty ktore wytacza Tomek
> > > sa niezle.
>
> > Wow, to chyba mozna uznac za sukces ;-)
>
> Dlaczego?

Bo wg mnie jest istotny postep miedzy argumentami niezlymi, a takimi,
ktore sa glupie i w ogole swiadczace o tym, ze ktos sie nie zna ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 23:23:28
Autor: Gerard
Odom zawieszony
wiLQ wrote:

Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na
dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?

Jest cos bardzo waznego: tradycja. Wiele lat tradycji. I nie zrozum
mnie zle, nie jestem jakims przeciwnikiem tradycji z zalozenia, ale
chyba kazdy sie zgodzi, ze ma ona jedna powazna wade: przychodzi taki
moment, ze dana rzecz odbywa sie zupelnie automatycznie. Z banalnego
powodu:
bo tak od zawsze bylo, wiec musi to byc dobre.

A jesteś pewien, że tak zawsze było? Tzn. czy na poczatku rozwoju profesjonalnej koszykówki trener także sadzał kluczowych zawodników ze zbyt duża ilością fauli? Coś mi się wydaje, że to wypracowano z czasem, własnie w trakcie doświadczeń.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 18:53:21
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Co jest tak waznego, ze czasem trener sadza faulujaca gwiazde na
>> dlugie minuty tylko po to, zeby w koncowce wpuscic na chwile?
>
> Jest cos bardzo waznego: tradycja. Wiele lat tradycji. I nie zrozum
> mnie zle, nie jestem jakims przeciwnikiem tradycji z zalozenia, ale
> chyba kazdy sie zgodzi, ze ma ona jedna powazna wade: przychodzi taki
> moment, ze dana rzecz odbywa sie zupelnie automatycznie. Z banalnego
> powodu: bo tak od zawsze bylo, wiec musi to byc dobre.

A jesteś pewien, że tak zawsze było?

Nie, ale jestem przekonany, ze jest to stosowane na tyle dlugo by mozna
to nazwac tradycja.

Coś mi się wydaje, że to wypracowano z czasem, własnie w trakcie doświadczeń.

Czysta gdybologia. Rownie dobrze mozna napisac, ze "mi sie wydaje, ze
strach przed 6 faulami byl od zawsze". Niemniej zgodze sie, ze bylyby
ciekawe jakies zrodlowe informacje na ten temat z lat 40 czy 50.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 18:59:58
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpe6hf$697$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:


Coś mi się wydaje, że to wypracowano z czasem, własnie w trakcie doświadczeń.

Czysta gdybologia. Rownie dobrze mozna napisac, ze "mi sie wydaje, ze
strach przed 6 faulami byl od zawsze". Niemniej zgodze sie, ze bylyby
ciekawe jakies zrodlowe informacje na ten temat z lat 40 czy 50.

Na logikę biorąc pierwsze powinny być eksperymenty z graniem do upadłego. Dopiero gdy ktoś zobaczył, że inny oszczedza gościa z faulami i to przynosi rezultaty, zaczęto to stosować.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 01:23:26
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 12 Mar, 22:31, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Dyskusja jest oczywiscie ciekawa, jak zawsze w tym temacie :-)
> Tak mi sie nasuwa jedno spostrzezenie - dlaczego tak wazne jest, by
> najlepsi gracze byli na boisku w ostatnich minutach/sekundach meczu?

Bo jakosc widowiska by ucierpiala?
Moze z tego samego powodu przy 3-punktowym prowadzeniu, druzyna bez
pilki nigdy nie fauluje

Czasami fauluje, ale fakt jest to rzadkosc.

tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

Poniewaz procentowo zobacz z jaka sktuecznoscia rzucaja druzyny za 3.
Maja znacznie wieksze szanse ze tamten zespol nie trafi.
Nie wiem czego sie tutaj doszukujesz.

pzdr

Data: 2009-03-13 09:52:47
Autor: s
Odom zawieszony
tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

Poniewaz procentowo zobacz z jaka sktuecznoscia rzucaja druzyny za 3.
Maja znacznie wieksze szanse ze tamten zespol nie trafi.
Nie wiem czego sie tutaj doszukujesz.

Tu mi sie przypomina pierwszy czy drugi mecz finalow Det - LAL (tych ostatnich).
Det prowadzili trzema punktami, pozwolili Kobo trafic za 3 i doprowadzic do dogrywki. I byly pytania, dlaczego Prince nie faulowal od razu?

Bo jasne, rzut za 3 jest niskoprocentowy, ale jakby tak porownac to z prawdopodobienstwem: trafienia osobistego + zbiorki po drugim niecelnym + trafienia dobitki, to juz chyba za 3 trafic latwiej.

Pozdr
Slawek

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-13 02:08:25
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 09:52, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>> tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
>> chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

> Poniewaz procentowo zobacz z jaka sktuecznoscia rzucaja druzyny za 3.
> Maja znacznie wieksze szanse ze tamten zespol nie trafi.
> Nie wiem czego sie tutaj doszukujesz.

Tu mi sie przypomina pierwszy czy drugi mecz finalow Det - LAL (tych
ostatnich).
Det prowadzili trzema punktami, pozwolili Kobo trafic za 3 i doprowadzic
do dogrywki. I byly pytania, dlaczego Prince nie faulowal od razu?

Bo jasne, rzut za 3 jest niskoprocentowy, ale jakby tak porownac to z
prawdopodobienstwem: trafienia osobistego + zbiorki po drugim niecelnym
+ trafienia dobitki, to juz chyba za 3 trafic latwiej.

To nie dziala tak, ty falujesz ich, potem oni ciebie, oni trafiaja 2
ty na przyklad ani jednego. i roznica wynosi juz tylko punkt.

pzdr

Data: 2009-03-13 10:14:06
Autor: s
Odom zawieszony
Bo jasne, rzut za 3 jest niskoprocentowy, ale jakby tak porownac to z
prawdopodobienstwem: trafienia osobistego + zbiorki po drugim niecelnym
+ trafienia dobitki, to juz chyba za 3 trafic latwiej.

To nie dziala tak, ty falujesz ich, potem oni ciebie, oni trafiaja 2
ty na przyklad ani jednego. i roznica wynosi juz tylko punkt.

Jakbym byl wiLQiem, to bym zapytal o prawdopodobienstwo scenariusza , o ktorym piszesz (+ celny rzut z gry rywala) vs prawdopodobienstwo jednej celnej trojki :-)

Pozdr
Slawek

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-13 02:09:23
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 09:52, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>> tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
>> chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?

> Poniewaz procentowo zobacz z jaka sktuecznoscia rzucaja druzyny za 3.
> Maja znacznie wieksze szanse ze tamten zespol nie trafi.
> Nie wiem czego sie tutaj doszukujesz.

Tu mi sie przypomina pierwszy czy drugi mecz finalow Det - LAL (tych
ostatnich).
Det prowadzili trzema punktami, pozwolili Kobo trafic za 3 i doprowadzic
do dogrywki. I byly pytania, dlaczego Prince nie faulowal od razu?

Chociaz tutaj zgodze sie ze powinni faulowac shaqa.

pzdr

Data: 2009-03-13 15:32:51
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> tylko daje przeciwnikom oddac 3-punktowy rzut
>> chociaz w ten sposob daje szanse na wyrownanie meczu?
> > Poniewaz procentowo zobacz z jaka sktuecznoscia rzucaja druzyny za 3.
> Maja znacznie wieksze szanse ze tamten zespol nie trafi.
> Nie wiem czego sie tutaj doszukujesz.

Tego, ze gdy przeciwnicy maja pilke w koncowych sekundach i musza trafic
za 3 los meczu jest w ich rekach. Trojka nie jest jakims rzutem
ekstremalnym. Natomiast po faulu los meczu jest w naszych rekach bo
wystarczy tylko zebrac pilke z tablicy po niecelnym osobistym [a przy
osobistych obrona jest lepiej do tego ustawiona niz atak].
 
Tu mi sie przypomina pierwszy czy drugi mecz finalow Det - LAL (tych ostatnich).
Det prowadzili trzema punktami, pozwolili Kobo trafic za 3 i doprowadzic do dogrywki. I byly pytania, dlaczego Prince nie faulowal od razu?

Bo jasne, rzut za 3 jest niskoprocentowy, ale jakby tak porownac to z prawdopodobienstwem: trafienia osobistego + zbiorki po drugim niecelnym + trafienia dobitki, to juz chyba za 3 trafic latwiej.

Otoz to. Co wiecej, zyskujemy kontrole nad czasem, a nie dajemy
przeciwnikom szanse na sklecenie jakiejs sensownej akcji.



--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-11 18:49:40
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

A przy tak niewielkiej roznicy w bilansie miedzy Lakers a Cavs byloby
straszna ironia losu, gdyby porazka z Houston (przez durne zachowanie
Odoma) zawazyla nie tylko na tym kto dostanie HCA w finalach, ale i co
za tym prawdopodobnie pojdzie - sam tytul :-)
Um, dlaczego akurat ta porazka mialaby zawazyc, a nie kazda inna?
Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.
Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.
Twoja drużyna gra z moją w kosza. Proponuję Ci handelek: dajesz mi dwa punkty w pierwszej minucie, a ja w zamian za to dam Ci jeden w ostatniej. Wchodzisz? Co mi tam, obniżę cenę do 1,01 punktu.

Oczywiście. IMO ten punkt ma większa szanse być przeważający.

Unglaublich...

pzdr

TRad

Data: 2009-03-12 22:31:50
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec meczu > uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW ciekaw jestem, ile > punktów z początku meczu jest zdaniem "kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się by dociągnąć wynik.

Czyli w biegu na 100 metrow ostatnie X jest wazniejsze niz pierwsze X?
Ktory kilometr w kolarstwie jest najwazniejszy? 3 od konca? 5?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-12 22:39:09
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "wiLQ"
Ktory kilometr w kolarstwie jest najwazniejszy? 3 od konca? 5?

Ale w jakim kolarstwie? Bo jednak kilometr na torze, klasyk i etapówka
to zupełnie różne rzeczy.

--
/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\ BUTT.COM IS NOT MY E-MAIL ADDRESS(Bart Simp-
\  Kruk@epsilon.eu.org   / son on chalkboard in episode 5F19)
/ http://epsilon.eu.org/ \ \/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/

Data: 2009-03-12 23:28:49
Autor: Gerard
Odom zawieszony
wiLQ wrote:
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Z tych samych powodów, dla których niektórzy dwa punkty pod koniec
meczu uważają za cenniejsze od dwóch punktów na początku. BTW
ciekaw jestem, ile punktów z początku meczu jest zdaniem
"kluczowców" wart punkt w końcówce.

Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w
kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna
uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się
by dociągnąć wynik.

Czyli w biegu na 100 metrow ostatnie X jest wazniejsze niz pierwsze X?
Ktory kilometr w kolarstwie jest najwazniejszy? 3 od konca? 5?

Kolarstwo to akurat fatalny dla Was przykład, ale z powodu aerodynamiki.
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

pozdr
G

Data: 2009-03-12 23:57:53
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Jest różnica. Psychologiczny efekt doganiania lidera w
>> kolarstwie/bieganiu/jakimkolwiek sporcie. W koszu gdy druzyna
>> uzyskuje przewagę nastepuje rozluźnienie, a przegrywajacy spina się
>> by dociągnąć wynik.
>
> Czyli w biegu na 100 metrow ostatnie X jest wazniejsze niz pierwsze X?
> Ktory kilometr w kolarstwie jest najwazniejszy? 3 od konca? 5?

Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak najefektywniejszego
rozlozenia sil.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:00:06
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
wiLQ napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej atakują w > późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak > najmniej czasu na reakcję.

To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak najefektywniejszego
rozlozenia sil.

Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby tylko
na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 00:17:28
Autor: Gerard
Odom zawieszony
wiLQ wrote:
wiLQ napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.

Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!

A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Jeżeli będziesz miał troche cywilnej odwagi to przyznasz, że bzdurą jest Twoja teoria, bo narzucanie własnego tempa jest przy wyrównanej stawce niespotykane.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 00:20:30
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.

Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu na ostatnich metrach?

Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".


--
  Kruk@ -\                   | Niejeden  baran  zostaje czarną owcą.(Wojtek
          }-> epsilon.eu.org | Moszko)
http:// -/                   |                              |

Data: 2009-03-13 00:28:03
Autor: Gerard
Odom zawieszony
Mariusz Kruk wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.

Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy
finiszu na ostatnich metrach?

Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".

Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego. Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 08:56:00
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy
finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego. Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.

Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.

--
\-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- / To   jest   nałóg,   a   ja   jestem   twoim
|  Kruk@epsilon.eu.org   | MONAREM.(mój kierownik)
| http://epsilon.eu.org/ | /-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- \

Data: 2009-03-13 10:49:59
Autor: Gerard
Odom zawieszony
Mariusz Kruk wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.

Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.

I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty finisz.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 11:25:29
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty finisz.

Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.

--
/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\ 007 of Borg:  Licence to Assimilate
\  Kruk@epsilon.eu.org   / / http://epsilon.eu.org/ \ \/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/

Data: 2009-03-13 14:53:37
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrkd4p.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty
finisz.

Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.

No tak. Ja to wszystko podciągam pod "zareagowanie na atak przeciwnika".

pozdr
G

Data: 2009-03-13 14:56:19
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty
finisz.
Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.
No tak. Ja to wszystko podciągam pod "zareagowanie na atak przeciwnika".

Owszem, jest to "zareagowanie", ale nieefektywność tej reakcji nie
wynika z kwestii czasu, a z kwestii energii/siły/whatever (mechanicznych
parametrów).

--
  Kruk@ -\                   | I  am  Leia of Borg. I'd rather assimilate a
          }-> epsilon.eu.org | Wookie!
http:// -/                   |                              |

Data: 2009-03-13 15:32:22
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrkpg3.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty
finisz.
Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.
No tak. Ja to wszystko podciągam pod "zareagowanie na atak przeciwnika".

Owszem, jest to "zareagowanie", ale nieefektywność tej reakcji nie
wynika z kwestii czasu, a z kwestii energii/siły/whatever (mechanicznych
parametrów).

Niekoniecznie. Atak rozpoczęty w odpowiednim momencie jest skuteczny. Rozpoczety wcześniej/później kończy się niepowodzeniem,

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:40:36
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie zaczęty
finisz.
Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.
No tak. Ja to wszystko podciągam pod "zareagowanie na atak przeciwnika".
Owszem, jest to "zareagowanie", ale nieefektywność tej reakcji nie
wynika z kwestii czasu, a z kwestii energii/siły/whatever (mechanicznych
parametrów).
Niekoniecznie. Atak rozpoczęty w odpowiednim momencie jest skuteczny. Rozpoczety wcześniej/później kończy się niepowodzeniem,

Owszem. Dlatego, że przeciwnik nie jest w stanie już wydać ze siebie
odpowiedniej mocy, żeby w danym czasie odeprzeć atak. Ale nie ma to nic
wspólnego z "czasem reakcji".
To tak, jak z faktu, że na 1/4 mili raczej maluch nie ma szans z
911 nie oznacza, że kierowca porsche ma krótszy czas reakcji na zielone
światełko.

--
\-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- / [...]jakieś  chore  stosy i kolejki, które w
|  Kruk@epsilon.eu.org   | dodatku są cholernie wolne.  I co to  ma  do
| http://epsilon.eu.org/ | rzeczy  z  normalym,  nowoczesym programowa-
/-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- \ niem?(gruesome)

Data: 2009-03-13 15:45:11
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrks34.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych.
Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by
zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
najefektywniejszego rozlozenia sil.
Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez
gdyby chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy
finiszowaliby tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim
okrazeniu!
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty
nigdy finiszu na ostatnich metrach?
Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
metrach".
Bez przesady na 2-3m nie da rady. Natomiast weż np. Czapiewskiego.
Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
Ale przecież nie ze względu na czas reakcji, tylko ze względu na
niemożność zebrania dostatecznych sił przez przeciwników.
I jednego i drugiego. Zdarza się, że rywale kontrują zbyt wcześnie
zaczęty
finisz.
Ale to nie jest kwestia czasu reakcji, tylko właśnie kwestia zebrania
sił. Reakcja następuje w czasie, powiedzmy, sekundy.
No tak. Ja to wszystko podciągam pod "zareagowanie na atak przeciwnika".
Owszem, jest to "zareagowanie", ale nieefektywność tej reakcji nie
wynika z kwestii czasu, a z kwestii energii/siły/whatever (mechanicznych
parametrów).
Niekoniecznie. Atak rozpoczęty w odpowiednim momencie jest skuteczny.
Rozpoczety wcześniej/później kończy się niepowodzeniem,

Owszem. Dlatego, że przeciwnik nie jest w stanie już wydać ze siebie
odpowiedniej mocy, żeby w danym czasie odeprzeć atak.

Otóż to - w danym czasie.

Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".

Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:50:13
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.

Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb Inwigilacja  kosztuje. Permanentna inwigila-
`b  Kruk@epsilon.eu.org   d' cja kosztuje dużo.(Bronek Kozicki)
d' http://epsilon.eu.org/ Yb `b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

Data: 2009-03-13 16:00:39
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrksl5.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.

Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P

A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:09:30
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?

Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.

--
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ] Heavy  voodoo here. I can't even believe you
[  Kruk@epsilon.eu.org   ] are reading this.  Are you crazy? Don't even
[ http://epsilon.eu.org/ ] think about adjusting these[...](squid.conf)
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ]

Data: 2009-03-13 16:30:06
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrktpa.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?

Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.

W takim razie warto się czasem zapytać co autor miał na myśli pisząc o "czasie na reakcję" [sprawdź, to z mojego posta wczesniej]. Bo jak się okazuje to nie jest niestety to samo co czas reakcji. Prawde mówiąc nie wiem jak można te rzeczy pomylić.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:56:50
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?
Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.
W takim razie warto się czasem zapytać co autor miał na myśli pisząc o "czasie na reakcję" [sprawdź, to z mojego posta wczesniej]. Bo jak się okazuje to nie jest niestety to samo co czas reakcji. Prawde mówiąc nie wiem jak można te rzeczy pomylić.

Normalnie. Czas na reakcję, to czas potrzebny na zareagowanie.
Ty piszesz o czymś zupełnie innym.

--
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ] Bieżący dysk nie jest już być prawidłowy(MS-
[  Kruk@epsilon.eu.org   ] DOS7.0)
[ http://epsilon.eu.org/ ] [-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ]

Data: 2009-03-13 17:01:21
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrl0i2.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic
wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?
Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.
W takim razie warto się czasem zapytać co autor miał na myśli pisząc o
"czasie na reakcję" [sprawdź, to z mojego posta wczesniej]. Bo jak się
okazuje to nie jest niestety to samo co czas reakcji. Prawde mówiąc nie wiem
jak można te rzeczy pomylić.

Normalnie. Czas na reakcję, to czas potrzebny na zareagowanie.

A teraz pomysl co miałem na myśli pod pojęciem 'zareagowanie'

Ty piszesz o czymś zupełnie innym.

Nope.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:37:03
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic
wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?
Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.
W takim razie warto się czasem zapytać co autor miał na myśli pisząc o
"czasie na reakcję" [sprawdź, to z mojego posta wczesniej]. Bo jak się
okazuje to nie jest niestety to samo co czas reakcji. Prawde mówiąc nie wiem
jak można te rzeczy pomylić.
Normalnie. Czas na reakcję, to czas potrzebny na zareagowanie.
A teraz pomysl co miałem na myśli pod pojęciem 'zareagowanie'

Nie wiem. Jak dla mnie mogłeś mieć na myśli np. "zrobienie kanapki
z dżemem i odtańczenie kankana", ale w takim wypadku racz dawać słownik
następnym razem.


--
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ] Incompatible  list  can't be unboxed. Sorry,
[  Kruk@epsilon.eu.org   ] Pandora. (You sneaky devil.)(TeX)
[ http://epsilon.eu.org/ ] [-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ]

Data: 2009-03-13 17:48:49
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrl2tf.iqa.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ale nie ma to nic wspólnego z "czasem reakcji".
Ale ma dużo wspólnego z moim rozumieniem pojęcia 'zareagować'. Nic
wiecej.
Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
najmniej dwu osób w tym wątku. :-P
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?
Z czasu potrzebnego mózgowi na zinterpretowanie bodźca i rozpoczęcie
działania.
W takim razie warto się czasem zapytać co autor miał na myśli pisząc o
"czasie na reakcję" [sprawdź, to z mojego posta wczesniej]. Bo jak się
okazuje to nie jest niestety to samo co czas reakcji. Prawde mówiąc nie
wiem
jak można te rzeczy pomylić.
Normalnie. Czas na reakcję, to czas potrzebny na zareagowanie.
A teraz pomysl co miałem na myśli pod pojęciem 'zareagowanie'

Nie wiem. Jak dla mnie mogłeś mieć na myśli np. "zrobienie kanapki
z dżemem i odtańczenie kankana", ale w takim wypadku racz dawać słownik
następnym razem.

Nie. Jeżeli wdajesz się z kimś w dyskusję to racz zapytać, co ma na myśli jeżeli jest to wątpliwe. Inaczej nie masz prawa zarzucać mu błedów w mysleniu.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:27:08
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
> najmniej dwu osób w tym wątku. :-P

Nawet juz trzech...
 
A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?

Z Twoich slow:
"Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
pozdr
G "



--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:42:02
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdtva$ffa$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jak widać, jest to dość różne od rozumienia pojęcia "czas reakcji" co
> najmniej dwu osób w tym wątku. :-P

Nawet juz trzech...

A można zapytać skąd wzięliście ten 'czas reakcji'?

Z Twoich slow:
"Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.

I "czas na reakcję" pomyliliście z "czasem reakcji mózgu" - pieknie.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 15:51:21
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Owszem, jest to "zareagowanie", ale nieefektywność tej reakcji nie
> wynika z kwestii czasu, a z kwestii energii/siły/whatever (mechanicznych
> parametrów).

Niekoniecznie. Atak rozpoczęty w odpowiednim momencie jest skuteczny. Rozpoczety wcześniej/później kończy się niepowodzeniem,

Ale wybranie tego momentu nie ma nic wspolnego z czasem reakcji!


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:36:50
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
> ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
> metrach".

Bez przesady na 2-3m nie da rady.

Przeciez Twoj czas reakcji tylko wtedy mialby jakies znaczenie!

Natomiast weż np. Czapiewskiego. Gość na ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.

I jaki to ma zwiazek z czasem reakcji?!
To sie nazywa rozkladanie sil ;-P


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:51:44
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdr10$9if$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
> ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
> metrach".

Bez przesady na 2-3m nie da rady.

Przeciez Twoj czas reakcji tylko wtedy mialby jakies znaczenie!

Na 2-3 metrach? A dobrze się czujemy? Przy biegu długodystansowym, 2-3m to ułamki sekund. Co jesteś w stanie zrobić przez ułamki sekund?

Natomiast weż np. Czapiewskiego. Gość na
ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.

I jaki to ma zwiazek z czasem reakcji?!
To sie nazywa rozkladanie sil ;-P

Nie. To jest atak w odpowiednim momencie. Coś czego 01 nie są wstanie pojąć.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:25:05
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> > Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
>> > ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
>> > metrach".
>>
>> Bez przesady na 2-3m nie da rady.
>
> Przeciez Twoj czas reakcji tylko wtedy mialby jakies znaczenie!

Na 2-3 metrach? A dobrze się czujemy? Przy biegu długodystansowym, 2-3m to ułamki sekund. Co jesteś w stanie zrobić przez ułamki sekund?

A jakich oszczednosci oczekujesz?!?! Zdajesz sobie sprawe, ze czasy
reakcji czlowieka to ulamki sekund i w tym czasie nie mozna zbyt duzo
przebiec?
 
>> Natomiast weż np. Czapiewskiego. Gość na
>> ostatniej prostej, czyli ok. 50-60m mijał całą czołówkę.
>
> I jaki to ma zwiazek z czasem reakcji?!
> To sie nazywa rozkladanie sil ;-P

Nie. To jest atak w odpowiednim momencie. Coś czego 01 nie są wstanie pojąć.

Robi sie coraz ciekawiej, kiedy jest wg Ciebie ten odpowiedni moment?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:35:01
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdtrf$f9f$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> > Ty, ale gdyby chodziło o czas reakcji, to finisz odbywałby się na
>> > ostatnich metrach, ale w sensie "dwu-trzech metrach", a nie "dwustu
>> > metrach".
>>
>> Bez przesady na 2-3m nie da rady.
>
> Przeciez Twoj czas reakcji tylko wtedy mialby jakies znaczenie!

Na 2-3 metrach? A dobrze się czujemy? Przy biegu długodystansowym, 2-3m to
ułamki sekund. Co jesteś w stanie zrobić przez ułamki sekund?

A jakich oszczednosci oczekujesz?!?! Zdajesz sobie sprawe, ze czasy
reakcji czlowieka to ulamki sekund i w tym czasie nie mozna zbyt duzo
przebiec

Z mojego wczesniejszego posta, do którego się przyczepiłeś:
"Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej atakują w
późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak
najmniej czasu na reakcję."

Skąd Wy u licha wzieliście ten 'czas reakcji mózgu'??
Mnie chodziło o 'czas na reakcję' czyli czas w jakim zawodnik może zreagować [zobaczyć atak i odpowiedzieć na niego]!
Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:38:40
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?

Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_. Wreszcie: to naprawdę bez znaczenia. Istotne jest, czy rywal da radę dobiegnąć sprintem do mety. Jeżeli zacznie człapać, to czasami nawet reagować nie trzeba.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:44:43
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdtre$f8q$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?

Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.

Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:53:35
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdtre$f8q$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.

Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.

A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:02:54
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdunc$g6m$3news.interia.pl...
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdtre$f8q$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.

Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.

A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.

Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:03:42
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.
Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.
A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.

Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.

Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:09:10
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdvaa$gv6$2news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.
Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.
A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.

Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.

Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:14:14
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.
Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.
A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.
Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Jeżeli ja nie zdążę, to Ty też nie. Reakcję zaczynam w momencie, kiedy Ty zaczynasz pyszpieszać, a nie gdy masz vmax.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:19:20
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdvu2$hmm$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.
Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.
A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.
Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Jeżeli ja nie zdążę, to Ty też nie. Reakcję zaczynam w momencie, kiedy Ty zaczynasz pyszpieszać, a nie gdy masz vmax.

A skąd. Przecież nie biegniemy obok siebie. Gdy mnie widzisz i dociera do Ciebie że wyprzedziłem, ja mam predkość wyższą od Twojej. Musisz na 2-3 m nie tylko powiekszyć swoją V nad moją ale i mnie wyprzedzić. Jakbyś nie liczył, nie da rady.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:20:51
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Obejrzyj sobie np. ten bieg, całkiem słynny:
http://www.youtube.com/watch?v=5LHid-nC45k

Jak widać nie chodzi o refleks czy reakcję, tylko o to, że Rosjaninowi zabrakło sił. Czasu na reakcję miał od groma.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:28:26
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe0af$i7l$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Obejrzyj sobie np. ten bieg, całkiem słynny:
http://www.youtube.com/watch?v=5LHid-nC45k

Jak widać nie chodzi o refleks czy reakcję, tylko o to, że Rosjaninowi zabrakło sił. Czasu na reakcję miał od groma.

Od groma? Czyli ile 0,1s? Nawet gdyby miał siły nie dałby rady.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:33:12
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe0af$i7l$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].
Obejrzyj sobie np. ten bieg, całkiem słynny:
http://www.youtube.com/watch?v=5LHid-nC45k

Jak widać nie chodzi o refleks czy reakcję, tylko o to, że Rosjaninowi zabrakło sił. Czasu na reakcję miał od groma.

Od groma? Czyli ile 0,1s? Nawet gdyby miał siły nie dałby rady.

Jakby miał siły, to by przede wszystkim nie zwalniał.

Data: 2009-03-13 09:37:54
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?

pzdr

Data: 2009-03-13 17:46:44
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?

Tak. Nie znam się na życiu sexualnym misiów koala. Nie żeby mnie to jakoś specjalnie męczyło.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 09:55:16
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 17:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
> wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
> baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?

Tak.

Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.

pzdr

Data: 2009-03-13 18:01:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 17:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?
Tak.

Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.

Czyli wg Ciebie normalni ludzie są alfą i omegą we wszystkim. Czy Ty, w myśl tej definicji, jesteś normalny?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:11:57
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 18:01, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

> On 13 Mar, 17:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
>>> wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
>>> baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?
>> Tak.

> Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.

Czyli wg Ciebie normalni ludzie są alfą i omegą we wszystkim. Czy Ty, w
myśl tej definicji, jesteś normalny?

ta tu mnie masz, z pospiechu nie doczytalem zle odpisalem i wyszedl
bigos. Triumfujesz.

PS; Ogladales film 40letni prawiczek?

pzdr

Data: 2009-03-13 18:19:14
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 13 Mar, 18:01, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

On 13 Mar, 17:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:
Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?
Tak.
Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.
Czyli wg Ciebie normalni ludzie są alfą i omegą we wszystkim. Czy Ty, w
myśl tej definicji, jesteś normalny?

ta tu mnie masz, z pospiechu nie doczytalem zle odpisalem i wyszedl
bigos. Triumfujesz.

No to wróć kilka pięter wyżej i spróbuj tym razem ze zrozumieniem.

PS; Ogladales film 40letni prawiczek?

Nie oglądam chłamu.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 10:24:59
Autor: sooobi
Odom zawieszony
>>>>> Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
>>>>> wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
>>>>> baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?
>>>> Tak.
>>> Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.
>> Czyli wg Ciebie normalni ludzie są alfą i omegą we wszystkim. Czy Ty, w
>> myśl tej definicji, jesteś normalny?

> ta tu mnie masz, z pospiechu nie doczytalem zle odpisalem i wyszedl
> bigos. Triumfujesz.

No to wróć kilka pięter wyżej i spróbuj tym razem ze zrozumieniem.


Osoba ktora zna sie na wszystkim oprocz zyciu seksualnym misia koala
nie moze byc normalna.

> PS; Ogladales film 40letni prawiczek?

Nie oglądam chłamu.

Szkoda, moglbys wtedy powiedziec cos o swojej autopsji:)

pzdr

Data: 2009-03-13 18:37:14
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Hmm tak odchadzac od waszej dyskusji biegowej. Tomek zauwazylem ze na
wszystkim znasz sie najlepiej, na koszu bieganiu, brydzu, polityce,
baseballu, futbollu. Jest cos w czym nie jestes alfa i omega?
Tak.
Tak myslalem ze nie mam do czynienia z normalna osoba.
Czyli wg Ciebie normalni ludzie są alfą i omegą we wszystkim. Czy Ty, w
myśl tej definicji, jesteś normalny?
ta tu mnie masz, z pospiechu nie doczytalem zle odpisalem i wyszedl
bigos. Triumfujesz.
No to wróć kilka pięter wyżej i spróbuj tym razem ze zrozumieniem.


Osoba ktora zna sie na wszystkim oprocz zyciu seksualnym misia koala
nie moze byc normalna.

Nie napisałem, że znam się na wszystkim poza życiem sexualnym misiów koala.

PS; Ogladales film 40letni prawiczek?
Nie oglądam chłamu.

Szkoda, moglbys wtedy powiedziec cos o swojej autopsji:)

Yup, tak właśnie przypuszczałem, że to film dopasowany do Twojego poziomu.

TRad

Data: 2009-03-13 17:29:44
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Inny porzykład,z  Tokio

http://www.youtube.com/watch?v=4QaDQL0rMWw

I to samo: Mills na ostatniej prostej był szybszy od Clarke'a i Gammoudiego, lepiej rozłożył siły. Czasu na reakcję mieli dość, ale byli spompowani do końca.

A tu masz długi finisz Juantoreny w Montrealu
http://www.youtube.com/watch?v=rBTG-QwbNsE

Zaatakował 300 metrów przed metą. Przeciwnicy mieli czasu na reakcję w cholerę i jeszcze trochę. Ale był najszybszy i najsilniejszy, mogli mu skoczyć.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 17:32:27
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdvaa$gv6$2news.interia.pl...
Gerard pisze:

Czy dalej wobec tego podtrzymujesz bzdurę że na 2-3m jesteś w stanie zareagować na atak rywala?
Długie dystanse biega się w tempie około 20 km/h, czyli mniej więcej 5-6 m/s. Śmiem twierdzić, że w pół sekundy zareagować zdąży _każdy_.
Nie zdazysz wygenerować przyspieszenia wiekszego od tego który Cię mija i minąć go.  Not a chance. Musiałbyś być świezutki. Zapytaj biegaczy.
A on zdążył? Poza tym ja nie muszę generować większego przyspieszenia. Wystarczy, że wygeneruję większą prędkość - i ją utrzymam. Rzecz się do przebiegnięcia końcówki w możliwie krótkim czasie, a nie do zaskakiwania opsów.
Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Pod koniec klipu masz długi finisz Walkera.
http://www.youtube.com/watch?v=rBTG-QwbNsE

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu  to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.

pzdr

TRAd

Data: 2009-03-13 17:46:10
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe108$j28$2news.interia.pl...
Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?

Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].

Pod koniec klipu masz długi finisz Walkera.
http://www.youtube.com/watch?v=rBTG-QwbNsE

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.

I o czym to świadczy? Że są biegacze na tyle mocni, by utzrymać atak czy prowadzenie. Przeciez ja nie twierdze, że takich nie ma.
Mało tego, własnie Ci najlepsi w stawce biegacze stosują strategię póxnego ataku, ani w głowie im wychodzić na prowadzenie i ciągnąc stawkę. Dlaczego? Właśnie dlatego, żeby się nie narazić na atak kogoś zza pleców, bo wtedy musisz być duuuzo mocniejszy od tego wyprzedzajacego by zareagować [czyli zobaczyć co się dzieje i skontrować - przyp. dla nadinterpretujących].
Dlatego tak ważny jest timing ataku i w bieganiu i w koszkówce.
Chyba bedę powoli kończył dyskusję, jeżeli nikogo z 01 nie przekonałem to pewnie i tak nie przekonam.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 18:04:41
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?
Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].
Pod koniec klipu masz długi finisz Walkera.
http://www.youtube.com/watch?v=rBTG-QwbNsE

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.

I o czym to świadczy? Że są biegacze na tyle mocni, by utzrymać atak czy prowadzenie. Przeciez ja nie twierdze, że takich nie ma.
Mało tego, własnie Ci najlepsi w stawce biegacze stosują strategię póxnego ataku, ani w głowie im wychodzić na prowadzenie i ciągnąc stawkę.

O czym Ty piszesz? Juantorena w Montrealu prowadził od startu do mety (z wyjątkiem krótkiej chwili na początku drugiego kółka. Walker zaatakował 300 metrów przed metą. Malinowski całe życie ciągnął stawkę. Podobnie biegali i biegają Kenijczycy. Skąd Ty swoje wnioski wyciągasz? Oglądasz w ogóle biegi długodystansowe?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:11:27
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe2sl$kue$4news.interia.pl...
Gerard pisze:

Nie dasz rady wygenerować wiekszej V na 2-3m.
Czyli jednak atak 2-3 metry przed metą?
Może być przed metą może być w srodku dystansu. Whatever. Przed chwilą upierałes się że jesteś w stanie zareagować na 2-3m [pół sek].
Pod koniec klipu masz długi finisz Walkera.
http://www.youtube.com/watch?v=rBTG-QwbNsE

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.

I o czym to świadczy? Że są biegacze na tyle mocni, by utzrymać atak czy prowadzenie. Przeciez ja nie twierdze, że takich nie ma.
Mało tego, własnie Ci najlepsi w stawce biegacze stosują strategię póxnego ataku, ani w głowie im wychodzić na prowadzenie i ciągnąc stawkę.

O czym Ty piszesz? Juantorena w Montrealu prowadził od startu do mety (z wyjątkiem krótkiej chwili na początku drugiego kółka.

Są wyjatki. Znacznie więcej jest takich którzy nie prowadzą od startu do mety.

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.

Otóż to.

Malinowski całe życie ciągnął stawkę. Podobnie biegali i biegają Kenijczycy.

Bzdura. Sprawdź potem wróc do dyskusji.

Skąd Ty swoje wnioski wyciągasz? Oglądasz w ogóle biegi długodystansowe?

Nie widziałem żadnego. Kto Ci takich głupot naopowiadał?

pozdr
G

Data: 2009-03-13 18:22:15
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.
I o czym to świadczy? Że są biegacze na tyle mocni, by utzrymać atak czy prowadzenie. Przeciez ja nie twierdze, że takich nie ma.
Mało tego, własnie Ci najlepsi w stawce biegacze stosują strategię póxnego ataku, ani w głowie im wychodzić na prowadzenie i ciągnąc stawkę.
O czym Ty piszesz? Juantorena w Montrealu prowadził od startu do mety (z wyjątkiem krótkiej chwili na początku drugiego kółka.

Są wyjatki. Znacznie więcej jest takich którzy nie prowadzą od startu do mety.

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.

Otóż to.

To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:26:49
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe3tk$mic$4news.interia.pl...
Gerard pisze:

Zwróć uwagę, że gdy przyspiesza, przeciwnik reaguje momentalnie. I nic mu to nie daje, bo Walker ma świetną wytrzymałość szybkościową i biegnie w swoim tempie do mety.
I o czym to świadczy? Że są biegacze na tyle mocni, by utzrymać atak czy prowadzenie. Przeciez ja nie twierdze, że takich nie ma.
Mało tego, własnie Ci najlepsi w stawce biegacze stosują strategię póxnego ataku, ani w głowie im wychodzić na prowadzenie i ciągnąc stawkę.
O czym Ty piszesz? Juantorena w Montrealu prowadził od startu do mety (z wyjątkiem krótkiej chwili na początku drugiego kółka.

Są wyjatki. Znacznie więcej jest takich którzy nie prowadzą od startu do mety.

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.

Otóż to.

To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?

To jak z tymi wyjatkami?
I jeszcze sprawdź co to jest późny atak.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 18:38:55
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.
Otóż to.
To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?

To jak z tymi wyjatkami?
I jeszcze sprawdź co to jest późny atak.

A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny? I może przedstawisz jakiś przykład ataku, po którym napastnik zwyciężył, pomimo iż obrońca miał siły i nsyzbkość, ale brakło mu czasu na reakcję?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 18:52:52
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe4sr$ntq$3news.interia.pl...
Gerard pisze:

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.
Otóż to.
To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?

To jak z tymi wyjatkami?
I jeszcze sprawdź co to jest późny atak.

A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny?

Od jakichś 75% dystansu.

I może przedstawisz jakiś przykład ataku, po którym napastnik zwyciężył, pomimo iż obrońca miał siły i nsyzbkość, ale brakło mu czasu na reakcję?

Znalazłoby się. Ale szukanie tego jest zbyt duzym wyzwaniem dla mojego wrodzonego lenistwa, nie mówiąc o tym że nie jest powiedziane czy jest w sieci. Bywały przypadki gdy gość podnosił już ręce na kilkanście metrów przed metą, i podczas gdy mijał go przeciwnik był tak zaskoczony, że zanim zdązył zareagować [widac było że miał sporo sił] było po ptokach.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 18:59:08
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe4sr$ntq$3news.interia.pl...
Gerard pisze:

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.
Otóż to.
To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?
To jak z tymi wyjatkami?
I jeszcze sprawdź co to jest późny atak.
A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny?

Od jakichś 75% dystansu.

Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, w biegu na 10 km atak na ósmym kilometrze jest wg Ciebie późny? I tam też mamy do czynienia z czasem reakcji (czy też na reakcję, chodzi o ten Twój termin) na atak?

I może przedstawisz jakiś przykład ataku, po którym napastnik zwyciężył, pomimo iż obrońca miał siły i nsyzbkość, ale brakło mu czasu na reakcję?

Znalazłoby się. Ale szukanie tego jest zbyt duzym wyzwaniem dla mojego wrodzonego lenistwa, nie mówiąc o tym że nie jest powiedziane czy jest w sieci. Bywały przypadki gdy gość podnosił już ręce na kilkanście metrów przed metą, i podczas gdy mijał go przeciwnik był tak zaskoczony, że zanim zdązył zareagować [widac było że miał sporo sił] było po ptokach.

Aha. Czyli odwołujesz się do argumentu Franza Fischera?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 19:04:39
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe62o$pd6$1news.interia.pl...
Gerard pisze:
Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe4sr$ntq$3news.interia.pl...
Gerard pisze:

Walker zaatakował 300 metrów przed metą.
Otóż to.
To jak z tymi najlepszymi stosującymi strategię późnego ataku? Jak z Malinowskim?
To jak z tymi wyjatkami?
I jeszcze sprawdź co to jest późny atak.
A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny?

Od jakichś 75% dystansu.

Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, w biegu na 10 km atak na ósmym kilometrze jest wg Ciebie późny? I tam też mamy do czynienia z czasem reakcji (czy też na reakcję, chodzi o ten Twój termin) na atak?

Wszystko zalezy od przeciwnika i ataku. Czasem dobry atak w połowie biegu/meczu też przeważa szalę. Chodzi o to by przeciwnik nie zdazył zareagować.

I może przedstawisz jakiś przykład ataku, po którym napastnik zwyciężył, pomimo iż obrońca miał siły i nsyzbkość, ale brakło mu czasu na reakcję?

Znalazłoby się. Ale szukanie tego jest zbyt duzym wyzwaniem dla mojego wrodzonego lenistwa, nie mówiąc o tym że nie jest powiedziane czy jest w sieci. Bywały przypadki gdy gość podnosił już ręce na kilkanście metrów przed metą, i podczas gdy mijał go przeciwnik był tak zaskoczony, że zanim zdązył zareagować [widac było że miał sporo sił] było po ptokach.

Aha. Czyli odwołujesz się do argumentu Franza Fischera?

Być może, skąd mam wiedzieć o którym argumencie mówisz.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 19:24:26
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny?
Od jakichś 75% dystansu.
Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, w biegu na 10 km atak na ósmym kilometrze jest wg Ciebie późny? I tam też mamy do czynienia z czasem reakcji (czy też na reakcję, chodzi o ten Twój termin) na atak?

Wszystko zalezy od przeciwnika i ataku. Czasem dobry atak w połowie biegu/meczu też przeważa szalę. Chodzi o to by przeciwnik nie zdazył zareagować.

Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, czasami przeciwnik nie zdąży zareagować nawet na atak 5 kilometrów przed metą? I dalej najważniejszy jest czas na reakcję?

I może przedstawisz jakiś przykład ataku, po którym napastnik zwyciężył, pomimo iż obrońca miał siły i nsyzbkość, ale brakło mu czasu na reakcję?
Znalazłoby się. Ale szukanie tego jest zbyt duzym wyzwaniem dla mojego wrodzonego lenistwa, nie mówiąc o tym że nie jest powiedziane czy jest w sieci. Bywały przypadki gdy gość podnosił już ręce na kilkanście metrów przed metą, i podczas gdy mijał go przeciwnik był tak zaskoczony, że zanim zdązył zareagować [widac było że miał sporo sił] było po ptokach.
Aha. Czyli odwołujesz się do argumentu Franza Fischera?

Być może, skąd mam wiedzieć o którym argumencie mówisz.

Swojego czasu w trakcie dyskusji miał powiedzieć:
- Na poparcie mojej tezy mam argument nie do odparcia.
- ???
- Daję panu uroczyste słowo honoru, że jest ona prawdziwa.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 20:34:32
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpe7i7$rdr$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

A właśnie, czym dla Ciebie jest późny atak? Bo może atak Juantoreny w połowie dystansu był późny?
Od jakichś 75% dystansu.
Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, w biegu na 10 km atak na ósmym kilometrze jest wg Ciebie późny? I tam też mamy do czynienia z czasem reakcji (czy też na reakcję, chodzi o ten Twój termin) na atak?

Wszystko zalezy od przeciwnika i ataku. Czasem dobry atak w połowie biegu/meczu też przeważa szalę. Chodzi o to by przeciwnik nie zdazył zareagować.

Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, czasami przeciwnik nie zdąży zareagować nawet na atak 5 kilometrów przed metą?

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście - prowadzącego niosą dodatkowe emocje.

I dalej najważniejszy jest czas na reakcję?

Tak. Ale tu mówię o reakcji na sam atak. Jezeli go odpuści, bedzie mógł później gonić, dlatego lepiej jest atakować w końcówce.

Aha. Czyli odwołujesz się do argumentu Franza Fischera?

Być może, skąd mam wiedzieć o którym argumencie mówisz.

Swojego czasu w trakcie dyskusji miał powiedzieć:
- Na poparcie mojej tezy mam argument nie do odparcia.
- ???
- Daję panu uroczyste słowo honoru, że jest ona prawdziwa.

Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 20:46:28
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest

No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.

Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 14:04:11
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 13 Mar, 20:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Gerard pisze:

> Ok.
> Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a
> przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest

No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.

> znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
>http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
> Gość skontrował i prawie mu się udało.

Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe
prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co
prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór
aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu
decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na
tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.

Kurde jeszcze o kolarstwie wiesz wszystko. Robot. Teraz wiem czemu nie
wiesz co to pewnosc siebie, milosc, wspolczucie i inne tym podobne
ludzkie odczucia.

ps; na wczesniejszy post odpowiem jak bede mial chwile zeby poczytac
co tam podeslales.

pzdr

Data: 2009-03-13 22:10:42
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

 Teraz wiem czemu nie
wiesz co to pewnosc siebie, milosc, wspolczucie i inne tym podobne
ludzkie odczucia.

Znowu piszesz od rzeczy. Non sequitur. Że Ty nie potrafisz wykazać, iż wiara w siebie wpływa na wynik meczy koszykówki, nie pociąga za sobą tezy, że nie wiem co tot akiego wiara w siebie.

Ludzie dzielą się na wyrażających się precyzyjnie.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 21:25:14
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpecc0$1hg$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest

No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.

Chciałeś bardzo specyficznego finiszu. Nie dziw się, że jest trudniejszy do znalezienia. Ja nie twierdzę, że timing w bieganiu/kolarstwie/koszu jest decydujący w duzej ilości przypadków, ale że _istnieje_. To Wy jesteście przekonani, że go w ogóle nie ma, czy tam, że nie ma wpływu.

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.

Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.

Na pewno kolarstwo rządzi się innymi prawami, ale nie zgodze się, że gość był słabszy od atakującego. Złapanie się na koło wymagało co najmniej tyle samo siły co u wygranego, a przegrał bo miał za mało czasu/miejsca na reakcję [dogonienie].

pozdr
G

Data: 2009-03-13 21:29:58
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest
No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.

Chciałeś bardzo specyficznego finiszu. Nie dziw się, że jest trudniejszy do znalezienia. Ja nie twierdzę, że timing w bieganiu/kolarstwie/koszu jest decydujący w duzej ilości przypadków, ale że _istnieje_. To Wy jesteście przekonani, że go w ogóle nie ma, czy tam, że nie ma wpływu.

Z powyższego drzewka wyciągnąłem wniosek, że dla Ciebie jest to czynnik _decydujący_ na finiszu. Nie chcę dużo: aby pokazać, że ma wpływ, wystarczy jeden przykład.

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.
Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.

Na pewno kolarstwo rządzi się innymi prawami, ale nie zgodze się, że gość był słabszy od atakującego. Złapanie się na koło wymagało co najmniej tyle samo siły co u wygranego, a przegrał bo miał za mało czasu/miejsca na reakcję [dogonienie].

Nie, przegrał, bo dłużej prowadził, tamten drugi miał większy zapas sił.    To nie miało nic wspólnego z czasem na reakcję, tylko z wytrzymałością szybkościową gościa, który zaatakował z drugiego miejsca. Poprawnie ocenił, że utrzyma tempo do końca.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 21:48:05
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpeeti$4gl$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest
No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.

Chciałeś bardzo specyficznego finiszu. Nie dziw się, że jest trudniejszy do znalezienia. Ja nie twierdzę, że timing w bieganiu/kolarstwie/koszu jest decydujący w duzej ilości przypadków, ale że _istnieje_. To Wy jesteście przekonani, że go w ogóle nie ma, czy tam, że nie ma wpływu.

Z powyższego drzewka wyciągnąłem wniosek, że dla Ciebie jest to czynnik _decydujący_ na finiszu. Nie chcę dużo: aby pokazać, że ma wpływ, wystarczy jeden przykład.

Na pewno nie decydujący, podobnie jak kluczowe punkty.

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.
Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.

Na pewno kolarstwo rządzi się innymi prawami, ale nie zgodze się, że gość był słabszy od atakującego. Złapanie się na koło wymagało co najmniej tyle samo siły co u wygranego, a przegrał bo miał za mało czasu/miejsca na reakcję [dogonienie].

Nie, przegrał, bo dłużej prowadził, tamten drugi miał większy zapas sił.

Mówisz o tym jak wcześniej jechali przez kilkset metrów w tempie spacerowym?
Faktycznie to sie musiało później odbić.

  To nie miało nic wspólnego z czasem na reakcję, tylko z wytrzymałością szybkościową gościa, który zaatakował z drugiego miejsca.

Ma. Gdyby wczesniej spostrzegł atak miałby wiekszą szansę na skuteczną kontrę. IMO jeszcze kilkanascie metrów bez przeszkadzania rywala i byłby z przodu.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 21:38:48
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest
No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z brzegu.
Chciałeś bardzo specyficznego finiszu. Nie dziw się, że jest trudniejszy do znalezienia. Ja nie twierdzę, że timing w bieganiu/kolarstwie/koszu jest decydujący w duzej ilości przypadków, ale że _istnieje_. To Wy jesteście przekonani, że go w ogóle nie ma, czy tam, że nie ma wpływu.

Ależ skąd. Po prostu ten timing jest istotny z przyczyn
psychologiczno/mechanicznych. A nie z "czasu na reakcję".

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.
Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.
Na pewno kolarstwo rządzi się innymi prawami, ale nie zgodze się, że gość był słabszy od atakującego. Złapanie się na koło wymagało co najmniej tyle samo siły co u wygranego, a przegrał bo miał za mało czasu/miejsca na reakcję [dogonienie].

Miał za mało "pary w nogach". I tyle.

--
  Kruk@ -\                   | A świstak siedzi i wyrabia nadgodziny
          }-> epsilon.eu.org | http:// -/                   |                              |

Data: 2009-03-13 21:50:08
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Mariusz Kruk" <Mariusz.Kruk@epsilon.eu.org> napisał w wiadomości news:slrngrlh2o.qgs.Mariusz.Krukepsilon.rdc.pl...
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Ok.
Nie mam pojęcia jakiej kwerendy uzyć do szukania takiego finiszu, a
przeglądanie wszystkiego jak leci nie wchodzi w grę. Ale prościej jest
No ja ze swoimi przykładami nie miałem problemu. Wziąłem pierwsze z
brzegu.
Chciałeś bardzo specyficznego finiszu. Nie dziw się, że jest trudniejszy do
znalezienia. Ja nie twierdzę, że timing w bieganiu/kolarstwie/koszu jest
decydujący w duzej ilości przypadków, ale że _istnieje_. To Wy jesteście
przekonani, że go w ogóle nie ma, czy tam, że nie ma wpływu.

Ależ skąd. Po prostu ten timing jest istotny z przyczyn
psychologiczno/mechanicznych. A nie z "czasu na reakcję".

Nie bardzo rozumiem. Musiałbyś rozwinąć myśl.

znaleźć podobny finisz w kolarstwie. Spójrz tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gn-kj7MnJFc
Gość skontrował i prawie mu się udało.
Ale kolarstwo to inna bajka, i też nie na temat. Tam są wyraźnie większe
prędkości, więc jadąc w cieniu aerodynamicznym więcej się zarabia. Co
prawda korzystniejszy jest Cx i trochę powierzchnia, ale opór
aerodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości. Czyli znowu
decyduje wytrzymałość i wytrzymałość szybkościową. Trzeba zaatakować na
tyle późno, żeby starczyło pary w nogach i tyle.
Na pewno kolarstwo rządzi się innymi prawami, ale nie zgodze się, że gość
był słabszy od atakującego. Złapanie się na koło wymagało co najmniej tyle
samo siły co u wygranego, a przegrał bo miał za mało czasu/miejsca na
reakcję [dogonienie].

Miał za mało "pary w nogach". I tyle.

IMO miał więcej. Jeszcze kilkanaście metrów i byłby z przodu.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 22:08:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Miał za mało "pary w nogach". I tyle.

IMO miał więcej. Jeszcze kilkanaście metrów i byłby z przodu.

Ależ dystans został zdeterminowany przez decyzję tego z tyłu. Na tyle miał sił - i tyle. Dłużej jechał na najwyższych obrotach - i dlatego jeszcze kilkunastu metrów by nie wytrzymał. Żaden timing - ocena zapasu sił.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-15 14:51:53
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście - prowadzącego niosą dodatkowe emocje.

Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje? A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?
 --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-16 13:35:15
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpj14o$cin$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla
atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
prowadzącego niosą dodatkowe emocje.

Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?

Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali. IMO przeciwdziałanie każdemu z tych etapów to te wazniejsze momenty.
Swoją drogą, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć komuś kto kibicuje i gra w kosza od x lat... ;-)

pozdr
G

Data: 2009-03-16 15:59:53
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla
atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
prowadzącego niosą dodatkowe emocje.
Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?

Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali.

Innymi słowy prowadzącego niosą dodtakowe emocje, albo prowadzącemu trzęsą się ręce, albo prowadzący rozluźnia się. W zależności od tego, która reakcja jest Ci potrzebna do udowodnienia tezy.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 08:53:20
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 16 Mar, 15:59, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Gerard pisze:

>>> Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej
>>> dla
>>> atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
>>> prowadzącego niosą dodatkowe emocje.
>> Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
>> A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?

> Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w
> bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu.
> Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy
> przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na
> fali.

Innymi słowy prowadzącego niosą dodtakowe emocje, albo prowadzącemu
trzęsą się ręce, albo prowadzący rozluźnia się. W zależności od tego,
która reakcja jest Ci potrzebna do udowodnienia tezy.

Masz racje.
I Gerard tez ma racje.
A jesli ktos powie, ze obaj nie mozecie miec racji to tez bedzie mial
racje.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-16 16:15:25
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gploml$b4m$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla
atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
prowadzącego niosą dodatkowe emocje.
Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?

Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali.

Innymi słowy prowadzącego niosą dodtakowe emocje, albo prowadzącemu trzęsą się ręce, albo prowadzący rozluźnia się. W zależności od tego, która reakcja jest Ci potrzebna do udowodnienia tezy.

Rozumiem, że nie zgadzasz się na takie rozróżnienie? Bo prowadzącemu nie mogą się trząść ręce? Bo nie mogą go nieść dodatakowe emocje?
Bo świat jest albo biały albo czarny. 0 albo 1.

pozdr
G

Data: 2009-03-16 16:44:18
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla
atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
prowadzącego niosą dodatkowe emocje.
Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?
Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali.
Innymi słowy prowadzącego niosą dodtakowe emocje, albo prowadzącemu trzęsą się ręce, albo prowadzący rozluźnia się. W zależności od tego, która reakcja jest Ci potrzebna do udowodnienia tezy.

Rozumiem, że nie zgadzasz się na takie rozróżnienie? Bo prowadzącemu nie mogą się trząść ręce? Bo nie mogą go nieść dodatakowe emocje?
Bo świat jest albo biały albo czarny. 0 albo 1.

Ależ się zgadzam. Ino w takim przypadku nie da się tego wykorzystać w analizie. Tzn. da się, ale będzie to intelektualnie nierzetelne.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 17:10:40
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gplr9u$f37$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Ale na sam atak. Im wiecej ma później czasu do dogonienia tym IMO gorzej dla
atakujacego. Choć tu już wchodzi w gre też psychiczne podejście -
prowadzącego niosą dodatkowe emocje.
Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?
Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali.
Innymi słowy prowadzącego niosą dodtakowe emocje, albo prowadzącemu trzęsą się ręce, albo prowadzący rozluźnia się. W zależności od tego, która reakcja jest Ci potrzebna do udowodnienia tezy.

Rozumiem, że nie zgadzasz się na takie rozróżnienie? Bo prowadzącemu nie mogą się trząść ręce? Bo nie mogą go nieść dodatakowe emocje?
Bo świat jest albo biały albo czarny. 0 albo 1.

Ależ się zgadzam. Ino w takim przypadku nie da się tego wykorzystać w analizie. Tzn. da się, ale będzie to intelektualnie nierzetelne.

To, że się nie da powtarzam od początku dyskusji. Problem w tym, że takie emocje w trakcie meczu wystepują [podobnie jak 'hot hand', bo te prace, które przytoczyłeś nie przeczą istnieniu tego zjawiska tylko temu, że powoduje je wczesniej trafiony rzut] i kibice czy komentatorzy mogą to zauważyć i dzieki temu ocenić, że taki a taki rzut, oddany w trakcie takiego momentu może być wazniejszy niż rzucony przy 0-0. Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.

pozdr
G

Data: 2009-03-16 17:54:48
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

To, że się nie da powtarzam od początku dyskusji. Problem w tym, że takie emocje w trakcie meczu wystepują [podobnie jak 'hot hand', bo te prace, które przytoczyłeś nie przeczą istnieniu tego zjawiska tylko temu, że powoduje je wczesniej trafiony rzut]

No to zrób analizę i pokaż, że "hot hand" istnieje. Nie, argument "tylko ktoś, kto grał (pół)zawodowo w koszykówke może to zauważyć" nie styknie.

i kibice czy komentatorzy mogą to zauważyć i dzieki temu ocenić, że taki a taki rzut, oddany w trakcie takiego momentu może być wazniejszy niż rzucony przy 0-0.

Co świadczy o zawodności zmysłów. Podczas pokazów Copperfielda i innych ludzie "widzą", jak znikają słonie, wagony kolejowe, statua wolności itp.

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.

Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 18:19:19
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gplve5$ksb$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

To, że się nie da powtarzam od początku dyskusji. Problem w tym, że takie emocje w trakcie meczu wystepują [podobnie jak 'hot hand', bo te prace, które przytoczyłeś nie przeczą istnieniu tego zjawiska tylko temu, że powoduje je wczesniej trafiony rzut]

No to zrób analizę i pokaż, że "hot hand" istnieje. Nie, argument "tylko ktoś, kto grał (pół)zawodowo w koszykówke może to zauważyć" nie styknie.

Ale 'hot hand' to zwykłe zjawisko, incydent. Gość wpada w rytm i wpada kilka rzutów serią. Co to powoduje - nie wiem. Jesli ktoś chce koniecznie dojść, może robić pomiary: temp. ciała, nawodnienia organizmu itp. Juz wiemy, że nie jest to spowodowane celnym poprzednim rzutem.  Na tej samej zasadzie możesz robić analizę celnego jednego rzutu. Po prostu trafieniu serii rzutów nadano nazwę 'hot hand' czy tam jak kto woli 'get hot'.

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.

Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?

pozdr
G

Data: 2009-03-16 18:27:11
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

To, że się nie da powtarzam od początku dyskusji. Problem w tym, że takie emocje w trakcie meczu wystepują [podobnie jak 'hot hand', bo te prace, które przytoczyłeś nie przeczą istnieniu tego zjawiska tylko temu, że powoduje je wczesniej trafiony rzut]
No to zrób analizę i pokaż, że "hot hand" istnieje. Nie, argument "tylko ktoś, kto grał (pół)zawodowo w koszykówke może to zauważyć" nie styknie.

Ale 'hot hand' to zwykłe zjawisko, incydent. Gość wpada w rytm i wpada kilka rzutów serią. Co to powoduje - nie wiem.

Ja Ci powiem, co to powoduje. Statystyka. Po prostu jak kilkinastu gości rzuca w sumie koło dwieście razy, to któremuś musi wejśc kilka rzutów z rzędu. Albo pięć na siedem.

Pobaw się rzutami monetą (zjawisko czysto losowe). Prawdopodobieństwo wypadnięcia wybranej strony moneyt jest zbliżone do prawdopodobieństwa trafienia rzutu. Rzuć kilkadziesiąt razy notując rezultaty (zaproponowałbym symulację komputerową, no ale komputery są zerojedynkowe). Zobaczysz, że pojawi się zjawisko "hot eagle". I zobaczysz też (acz próbka musiałaby być duuuuużo większa, tu już bez symulacji nie uciągniesz, no chyba żebyś bardzo się napiął), iż przy dowolnie zdefiniowanym "hot eagle"  (np. cztery orły z rzędu, albo seria pięciu rzutów z czterema orłami itp.) szansa na orła w kolejnym rzucie wynosi i tak 50%.

możesz robić analizę celnego jednego rzutu. Po prostu trafieniu serii rzutów nadano nazwę 'hot hand' czy tam jak kto woli 'get hot'.

No ale zjawisko "hot hand" wymyślono po to, aby uzasadnić seryjne rzucanie przez jednego gracza. Bo jest "hot", ergo: szansa, że trafi kolejny rzut jest większa, niż gdyby nie był "hot".

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

Innymi słowy: nie proszę przecież o to, żebyś wna liczbach pokazywał, dlaczego jeden dunk wygląda lepiej od innego.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 18:38:46
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpm1ar$n7o$1news.interia.pl...

Ale 'hot hand' to zwykłe zjawisko, incydent. Gość wpada w rytm i wpada kilka rzutów serią. Co to powoduje - nie wiem.

Ja Ci powiem, co to powoduje. Statystyka. Po prostu jak kilkinastu gości rzuca w sumie koło dwieście razy, to któremuś musi wejśc kilka rzutów z rzędu. Albo pięć na siedem.

Fine by me. Co nie przeszkadza tego tak nazywać.

możesz robić analizę celnego jednego rzutu. Po prostu trafieniu serii rzutów nadano nazwę 'hot hand' czy tam jak kto woli 'get hot'.

No ale zjawisko "hot hand" wymyślono po to, aby uzasadnić seryjne rzucanie przez jednego gracza. Bo jest "hot", ergo: szansa, że trafi kolejny rzut jest większa, niż gdyby nie był "hot".

A to mi nigdy nie pasowało, zwłaszcza, że to przekonanie [że powinien trafić] sprawia że jest bardziej kryty przez opps. Można za to 'hot hand' wykorzystać taktycznie, dogrywając mu piłkę, niech zbierze paru obrońców i poda do wolnego.

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

Innymi słowy: nie proszę przecież o to, żebyś wna liczbach pokazywał, dlaczego jeden dunk wygląda lepiej od innego.

Czy 'hot hand' ma wpływ na wynik? Ma - serią kilku/nastu pktów.
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.

pozdr
G

Data: 2009-03-16 18:58:06
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

możesz robić analizę celnego jednego rzutu. Po prostu trafieniu serii rzutów nadano nazwę 'hot hand' czy tam jak kto woli 'get hot'.
No ale zjawisko "hot hand" wymyślono po to, aby uzasadnić seryjne rzucanie przez jednego gracza. Bo jest "hot", ergo: szansa, że trafi kolejny rzut jest większa, niż gdyby nie był "hot".

A to mi nigdy nie pasowało, zwłaszcza, że to przekonanie [że powinien trafić] sprawia że jest bardziej kryty przez opps.

Określenie "hot hand" to właśnie oznacza. Tu masz zgrubyn opis podobnych iluzyj:  http://en.wikipedia.org/wiki/Clustering_illusion

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".
Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

Innymi słowy: nie proszę przecież o to, żebyś wna liczbach pokazywał, dlaczego jeden dunk wygląda lepiej od innego.

Czy 'hot hand' ma wpływ na wynik? Ma - serią kilku/nastu pktów.
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.

No to pokaż na liczbach istnienie momentum. Sam napisałeś, że ma wpływ na wynik, a więc da się je wyrazić w liczbach.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 19:34:21
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpm34q$ph0$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

możesz robić analizę celnego jednego rzutu. Po prostu trafieniu serii rzutów nadano nazwę 'hot hand' czy tam jak kto woli 'get hot'.
No ale zjawisko "hot hand" wymyślono po to, aby uzasadnić seryjne rzucanie przez jednego gracza. Bo jest "hot", ergo: szansa, że trafi kolejny rzut jest większa, niż gdyby nie był "hot".

A to mi nigdy nie pasowało, zwłaszcza, że to przekonanie [że powinien trafić] sprawia że jest bardziej kryty przez opps.

Określenie "hot hand" to właśnie oznacza. Tu masz zgrubyn opis podobnych iluzyj:  http://en.wikipedia.org/wiki/Clustering_illusion

Nie. Z tego co podałeś wcale to nie wynika. Bardzo często w relacjach pomeczowych podają, że ktoś miał hot hand czyli rzucał seriami. Dopiero z tego, że ktoś ma hot hand powstaje wrazenie, że powinien trafić nastepny rzut..

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".
Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

Innymi słowy: nie proszę przecież o to, żebyś wna liczbach pokazywał, dlaczego jeden dunk wygląda lepiej od innego.

Czy 'hot hand' ma wpływ na wynik? Ma - serią kilku/nastu pktów.
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.

No to pokaż na liczbach istnienie momentum. Sam napisałeś, że ma wpływ na wynik, a więc da się je wyrazić w liczbach.

Gadał dziad do  obrazu...
Pokaż na liczbach istnienie rzutu 3-pktowego. Trzy punkty na tablicy?
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.

pozdr
G

Data: 2009-03-16 19:45:08
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".
Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

Innymi słowy: nie proszę przecież o to, żebyś wna liczbach pokazywał, dlaczego jeden dunk wygląda lepiej od innego.
Czy 'hot hand' ma wpływ na wynik? Ma - serią kilku/nastu pktów.
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.
No to pokaż na liczbach istnienie momentum. Sam napisałeś, że ma wpływ na wynik, a więc da się je wyrazić w liczbach.

Gadał dziad do  obrazu...

Oj, tak, tak.

Pokaż na liczbach istnienie rzutu 3-pktowego.

Jest w przepisach. Nie potrzebuję do tego liczb.

> Trzy punkty na tablicy?
Tak samo momentum - seria punktów, ew. jeden kluczowy kosz.

Czyli istnieje, ma wpływ na wynik, ale tego w wyniku nie widać. Niechta.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 01:15:56
Autor: sooobi
Odom zawieszony
>>> Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to
>>> regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na
>>> rzeczy.
>> Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

> Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

pzdr

Data: 2009-03-17 01:24:55
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 17 Mar, 09:15, soo...@gmail.com wrote:
To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

A jak odroznic dobra pomoc od zlej?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-17 21:21:02
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
> cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

A jak odroznic dobra pomoc od zlej?

Pewnie ocena Bartka bedzie wyrocznia ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-18 01:49:44
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 21:21, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
> > cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

> A jak odroznic dobra pomoc od zlej?

Pewnie ocena Bartka bedzie wyrocznia ;-)

Dobra to taka po ktorej rozgrywajacy zostal zmuszony do oddania pilki
- ktore nie stwarzaloby przewagi a ataku. Dobra pomoc to takze taka,
ktora od razu po picku nie pozwoli na wjazd i zdobycie punktow.
Ogolnie dobra pomoc to taka ktora nie pozwoli stworzyc przewagi
druzynie atakujacej.

Tak z innej beczki zobaczcie jak swietnie Lakersi graja akcje kiedy na
Kobe jest udzielana pomoc na pickach.

pzdr

Data: 2009-03-18 15:23:31
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
> > > cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
>
> > A jak odroznic dobra pomoc od zlej?
>
> Pewnie ocena Bartka bedzie wyrocznia ;-)

Dobra to taka po ktorej rozgrywajacy zostal zmuszony do oddania pilki
- ktore nie stwarzaloby przewagi a ataku.

Ciekawe jak to zamierzasz ocenic? Przykladowo rozgrywajacy oddal pilke
do trojkowicza na obwodzie, ten odpalil trojke i trafil.
Pomoc byla dobra czy zla?

Dobra pomoc to takze taka,
ktora od razu po picku nie pozwoli na wjazd i zdobycie punktow.

A gdy do wjazdu dojdzie to jak rozroznisz kiedy dal ciala obronca, a
kiedy pomagajacy podkoszowiec? --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-18 08:14:38
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 18 Mar, 15:23, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > > To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
> > > > cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

> > > A jak odroznic dobra pomoc od zlej?

> > Pewnie ocena Bartka bedzie wyrocznia ;-)

> Dobra to taka po ktorej rozgrywajacy zostal zmuszony do oddania pilki
> - ktore nie stwarzaloby przewagi a ataku.

Ciekawe jak to zamierzasz ocenic? Przykladowo rozgrywajacy oddal pilke
do trojkowicza na obwodzie, ten odpalil trojke i trafil.
Pomoc byla dobra czy zla?

Jesli po prostu oddal pilke bo nic nie mogl zrobic a ktos tam rzucil
babola i trafil to co pomoc wysokiego ma z tym wspolnego?

> Dobra pomoc to takze taka,
> ktora od razu po picku nie pozwoli na wjazd i zdobycie punktow.

A gdy do wjazdu dojdzie to jak rozroznisz kiedy dal ciala obronca, a
kiedy pomagajacy podkoszowiec?

? Czasem nie rozumiem zupelnie Twoich pytan.
Ale naturalnie odpowiem: zobacze z czyjej winy wjechal pod kosz.

pzdr

Data: 2009-03-18 16:42:50
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Dobra to taka po ktorej rozgrywajacy zostal zmuszony do oddania pilki
> > - ktore nie stwarzaloby przewagi a ataku.
>
> Ciekawe jak to zamierzasz ocenic? Przykladowo rozgrywajacy oddal pilke
> do trojkowicza na obwodzie, ten odpalil trojke i trafil.
> Pomoc byla dobra czy zla?

Jesli po prostu oddal pilke bo nic nie mogl zrobic a ktos tam rzucil
babola i trafil to co pomoc wysokiego ma z tym wspolnego?

Nie pisalem o babolu rzuconym tylem przez rece, a chcialem sie czepnac
kiedy dokladnie juz nastepuje to "stwarzanie przewagi w ataku"...
 
> A gdy do wjazdu dojdzie to jak rozroznisz kiedy dal ciala obronca, a
> kiedy pomagajacy podkoszowiec?

Ale naturalnie odpowiem: zobacze z czyjej winy wjechal pod kosz.

... bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne. W zwiazku z tym jestem
przekonany, ze jeden mecz oceniany przez dwoch roznych stolikowych
moglby dac istotnie rozne wyniki w tej kategorii "dobrej pomocy".


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-18 13:14:38
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 18 Mar, 16:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Dobra to taka po ktorej rozgrywajacy zostal zmuszony do oddania pilki
> > > - ktore nie stwarzaloby przewagi a ataku.

> > Ciekawe jak to zamierzasz ocenic? Przykladowo rozgrywajacy oddal pilke
> > do trojkowicza na obwodzie, ten odpalil trojke i trafil.
> > Pomoc byla dobra czy zla?

> Jesli po prostu oddal pilke bo nic nie mogl zrobic a ktos tam rzucil
> babola i trafil to co pomoc wysokiego ma z tym wspolnego?

Nie pisalem o babolu rzuconym tylem przez rece, a chcialem sie czepnac
kiedy dokladnie juz nastepuje to "stwarzanie przewagi w ataku"...

To Ty nie wiesz kiedy nastepuje przewaga w ataku? Chociazby wtedy
kiedy Centra kryje pg. Shaq na pickach nie robi zupelnie nic, ani nie
przejmuje rozgrywajacego ani nie broni centra. Zobacz co robi Kg, tak
mocno naciska rozgrwyajacego ze tamten nie jest w stanie dostac
bezposrednio do C/PF, wtedy nastepuje rotacja w obronie i centra kryje
juz C/PF. To jest tez zalezne oczywiscie od calej obrony, ale zaczyna
sie to od dobrej obrony wysokiego na picku.


> > A gdy do wjazdu dojdzie to jak rozroznisz kiedy dal ciala obronca, a
> > kiedy pomagajacy podkoszowiec?

> Ale naturalnie odpowiem: zobacze z czyjej winy wjechal pod kosz.

.. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.

Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
kto zle.
WIlq naprawde nie jest trudno stwierdzic czy zawinil pg czy c, czy
moze obaj, nie jest to ocena subiektywna ale raczej obiektywna.

W zwiazku z tym jestem
przekonany, ze jeden mecz oceniany przez dwoch roznych stolikowych
moglby dac istotnie rozne wyniki w tej kategorii "dobrej pomocy".

Ale Wilq jak chcialem pokazac ze to jest rzecz ktora nie jest opisana
ZADNA statystyka a ma wplyw na wynik. Czyli wg światopogladu Trada
"dobra pomoc na pickach" nie istnieje. Chlopak nie wiedzial co ma na
to odpisac, wiec jak to ma w zwyczaju podkuli ogon i ucieknie.

pzdr

pzdr

Data: 2009-03-18 21:28:59
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Nie pisalem o babolu rzuconym tylem przez rece, a chcialem sie czepnac
> kiedy dokladnie juz nastepuje to "stwarzanie przewagi w ataku"...

To Ty nie wiesz kiedy nastepuje przewaga w ataku?

Uwazam, ze wiem, ale pytanie brzmi jak roznilaby sie nasza ostrosc w
ocenie na przykladzie jednego meczu? Czy wg Ciebie byloby 10 dobrych
pomocy zawodnika A, a wg mnie tylko 7? A moze odwrotnie?

> .. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
> IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.

Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
kto zle.

To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

> W zwiazku z tym jestem
> przekonany, ze jeden mecz oceniany przez dwoch roznych stolikowych
> moglby dac istotnie rozne wyniki w tej kategorii "dobrej pomocy".

Ale Wilq jak chcialem pokazac ze to jest rzecz ktora nie jest opisana
ZADNA statystyka

A ja przy tej okazji zastanawiam sie dlaczego tak jest...

a ma wplyw na wynik.

... oraz czy kiedykolwiek zdarzylo Ci sie powiedziec, ze "druzyna X
wygrala/przegrala z druzyna Y przez dobra/zla pomoc na pickach"?

Czyli wg światopogladu Trada
"dobra pomoc na pickach" nie istnieje.

Alez skad. Po prostu w tej sprawie nie bedzie rzucal zadnych ogolnych tez.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-18 13:47:11
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> > .. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
> > IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.

> Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
> i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
> kto zle.

To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

....w tym temacie o ktorym rozmawiamy. Wiec jesli mam na szali moje
doświadczenie w tym aspekcie i Twoj dywagacje to wybieram to pierwsze.

> > W zwiazku z tym jestem
> > przekonany, ze jeden mecz oceniany przez dwoch roznych stolikowych
> > moglby dac istotnie rozne wyniki w tej kategorii "dobrej pomocy".

> Ale Wilq jak chcialem pokazac ze to jest rzecz ktora nie jest opisana
> ZADNA statystyka

A ja przy tej okazji zastanawiam sie dlaczego tak jest...

Jest jeszcze mase innych tym podobnych rzeczy ktorych w statystykach
nie ma.
Na przyklad
- ile zagrywek zostalo zatrzymanych przez madry ruch jednego (tak
wystarczy jeden madry ruch jednego obroncy) obroncy.
- ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
rece.
to tak na szybko dalem Ci kolejne dwa.

> a ma wplyw na wynik.

.. oraz czy kiedykolwiek zdarzylo Ci sie powiedziec, ze "druzyna X
wygrala/przegrala z druzyna Y przez dobra/zla pomoc na pickach"?

hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.

pzdr

Data: 2009-03-18 22:00:06
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

....w tym temacie o ktorym rozmawiamy. Wiec jesli mam na szali moje
doświadczenie w tym aspekcie i Twoj dywagacje to wybieram to pierwsze.

Coz za zaskoczenie, kompletnie sie tego nie spodziewalem ;-)
 
Jest jeszcze mase innych tym podobnych rzeczy ktorych w statystykach
nie ma. Na przyklad
- ile zagrywek zostalo zatrzymanych przez madry ruch jednego (tak
wystarczy jeden madry ruch jednego obroncy) obroncy.

Hmm, tego nie bedzie w przechwytach lub "przecieciach"?

- ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
rece.

Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal" choc
rownie dobrze to mozna uznac za czepniecie sie do zasady przyznawania
przechwytow. Moze po polowce przechwytu za oba powyzsze? ;-)

> > a ma wplyw na wynik.
>
> .. oraz czy kiedykolwiek zdarzylo Ci sie powiedziec, ze "druzyna X
> wygrala/przegrala z druzyna Y przez dobra/zla pomoc na pickach"?

hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.

Pamietasz kiedy i/lub rzucisz przykladem?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-18 14:21:05
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Jest jeszcze mase innych tym podobnych rzeczy ktorych w statystykach
> nie ma. Na przyklad
> - ile zagrywek zostalo zatrzymanych przez madry ruch jednego (tak
> wystarczy jeden madry ruch jednego obroncy) obroncy.

Hmm, tego nie bedzie w przechwytach lub "przecieciach"?

Nie, nie musisz nic przechwytywac zeby zatrzymac zagrywke.

> > > a ma wplyw na wynik.

> > .. oraz czy kiedykolwiek zdarzylo Ci sie powiedziec, ze "druzyna X
> > wygrala/przegrala z druzyna Y przez dobra/zla pomoc na pickach"?

> hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
> zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.

Pamietasz kiedy i/lub rzucisz przykladem?

Pamietam w ostania niedziele, tutaj masz box score

http://www.unba.pl/Mecze/1%20liga/4kol/lek_nww.html

W lekarzach gralo 2 swietnych zawodnikow odpowiednio jedynka i piatka.
Rozmontowywali nas we dwoch caly mecz, glownie pickami. Jakby nie
buzzer beater za 3 na 0,8 sekundy to bysmy dostali po dupie;)

pzdr

Data: 2009-03-19 15:50:45
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Jest jeszcze mase innych tym podobnych rzeczy ktorych w statystykach
> > nie ma. Na przyklad
> > - ile zagrywek zostalo zatrzymanych przez madry ruch jednego (tak
> > wystarczy jeden madry ruch jednego obroncy) obroncy.
>
> Hmm, tego nie bedzie w przechwytach lub "przecieciach"?

Nie, nie musisz nic przechwytywac zeby zatrzymac zagrywke.

A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?
 
> > hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
> > zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.
>
> Pamietasz kiedy i/lub rzucisz przykladem?

Pamietam w ostania niedziele, tutaj masz box score

http://www.unba.pl/Mecze/1%20liga/4kol/lek_nww.html

W lekarzach gralo 2 swietnych zawodnikow odpowiednio jedynka i piatka.
Rozmontowywali nas we dwoch caly mecz, glownie pickami.

Czyli co, pomoc Waszych wysokich byla zla?

Jakby nie
buzzer beater za 3 na 0,8 sekundy to bysmy dostali po dupie;)

Um, to w jaki sposob to pasuje do tematu skoro wygraliscie?
Toz nie pytalem o przyklad zgranej pary na boisku ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 08:01:03
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> > > Jest jeszcze mase innych tym podobnych rzeczy ktorych w statystykach
> > > nie ma. Na przyklad
> > > - ile zagrywek zostalo zatrzymanych przez madry ruch jednego (tak
> > > wystarczy jeden madry ruch jednego obroncy) obroncy.

> > Hmm, tego nie bedzie w przechwytach lub "przecieciach"?

> Nie, nie musisz nic przechwytywac zeby zatrzymac zagrywke.

A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?

Jesli lamiesz zagrywke rywala to chyba dobrze, nie?

> > > hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
> > > zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.

> > Pamietasz kiedy i/lub rzucisz przykladem?

> Pamietam w ostania niedziele, tutaj masz box score

>http://www.unba.pl/Mecze/1%20liga/4kol/lek_nww.html

> W lekarzach gralo 2 swietnych zawodnikow odpowiednio jedynka i piatka.
> Rozmontowywali nas we dwoch caly mecz, glownie pickami.

Czyli co, pomoc Waszych wysokich byla zla?

Tak, ale nasz rozgrywajacy mimo ze jest swietnym obronca indywidualnym
to zespolowo w tym na pickach gra niestety slabo:( Doszlismy ich w 4
kwarcie kiedy ich rozgrywjacego pokryl kto inny.

pzdr

Data: 2009-03-19 16:48:09
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?

Jesli lamiesz zagrywke rywala to chyba dobrze, nie?

Wg mnie to zalezy od jej fazy, skutecznosci oraz czasu do konca akcji.
 --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 08:52:14
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 19 Mar, 16:48, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?

> Jesli lamiesz zagrywke rywala to chyba dobrze, nie?

Wg mnie to zalezy od jej fazy, skutecznosci oraz czasu do konca akcji.

A co przemawia na niekorzysc zatrzymania zagrywki rywala ze tak
zapytam?
Musze powiedziec ze masz nowatorski poglad:)

pzdr

Data: 2009-03-19 17:07:00
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?
>
> > Jesli lamiesz zagrywke rywala to chyba dobrze, nie?
>
> Wg mnie to zalezy od jej fazy, skutecznosci oraz czasu do konca akcji.

A co przemawia na niekorzysc zatrzymania zagrywki rywala ze tak
zapytam?

Jak pisalem to zalezy, ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza albo przynajmniej
na taka, przy ktorej maja element zaskoczenia (bo jej nie znasz).


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 09:59:45
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 19 Mar, 17:07, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > > A zatrzymanie zagrywki _zawsze_ jest godne pochwaly?

> > > Jesli lamiesz zagrywke rywala to chyba dobrze, nie?

> > Wg mnie to zalezy od jej fazy, skutecznosci oraz czasu do konca akcji.

> A co przemawia na niekorzysc zatrzymania zagrywki rywala ze tak
> zapytam?

Jak pisalem to zalezy,

Ale od czego zalezy?

ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza

Wilq czasami piszesz jakbys w ogole nie gral nigdy w kosza, naprawde
mnie zalamujesz:)
Jesli nawet zmieni na inna to i tak ma na nia mniej czasu, wiec i tak
dobrze ze "zablokowalem" mu pierwsza.

albo przynajmniej
na taka, przy ktorej maja element zaskoczenia (bo jej nie znasz).

Poza tym nie muszisz wcale znac zagrywki, wystarczy czytanie gry i
oczywiscie boiskowe IQ.

pzdr

pzdr

Data: 2009-03-19 18:28:50
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Wg mnie to zalezy od jej fazy, skutecznosci oraz czasu do konca akcji.
>
> > A co przemawia na niekorzysc zatrzymania zagrywki rywala ze tak
> > zapytam?
>
> Jak pisalem to zalezy,

Ale od czego zalezy?

> ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
> spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza

Wilq czasami piszesz jakbys w ogole nie gral nigdy w kosza, naprawde
mnie zalamujesz:)

Moze dlatego, ze za czesto skupiasz nad tym jaki to jestes doswiadczony
i jak to reszta nic nie wie o grze, a nie na meritum?

Jesli nawet zmieni na inna to i tak ma na nia mniej czasu,

Dlatego wspomnialem o fazie zagrywki i czasie do konca akcji. Wyrwanie
np 4 sekund jest takie wartosciowe gdy do konca akcji zostalo np 14?
Teoretycznie moze i tak, ale praktycznie...

wiec i tak dobrze ze "zablokowalem" mu pierwsza.

... wg mnie niekoniecznie. Jesli pierwsza jest mniej skuteczna od
drugiej to IMHO lepiej dla Twojej druzyny by zostala dociagnieta do
konca ta pierwsza niz zeby przeciwnik zabral sie za ta druga.  --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 12:05:20
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> > ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
> > spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza

> Wilq czasami piszesz jakbys w ogole nie gral nigdy w kosza, naprawde
> mnie zalamujesz:)

Moze dlatego, ze za czesto skupiasz nad tym jaki to jestes doswiadczony
i jak to reszta nic nie wie o grze, a nie na meritum?

Bo piszesz czasami tak jakbys pilke do koszykowki widzial tylko na
ekranie monitora:)

> Jesli nawet zmieni na inna to i tak ma na nia mniej czasu,

Dlatego wspomnialem o fazie zagrywki i czasie do konca akcji. Wyrwanie
np 4 sekund jest takie wartosciowe gdy do konca akcji zostalo np 14?
Teoretycznie moze i tak, ale praktycznie...

Teorytecznie i praktycznie. Jesli nie pozwalasz zagrac tego czego chce
rywal to jest dobrze. ZAWSZE. Czy jest to 1 sekunda czy 23 sekundy.

> wiec i tak dobrze ze "zablokowalem" mu pierwsza.

.. wg mnie niekoniecznie. Jesli pierwsza jest mniej skuteczna od
drugiej to IMHO lepiej dla Twojej druzyny by zostala dociagnieta do
konca ta pierwsza niz zeby przeciwnik zabral sie za ta druga.

To czemu nie zaczeli od lepszej?
Wilq na sile starasz sie nie zgodzic ze mna, doszukujac sie czegos
czego nie ma. Zatrzymanie KAZDEJ zagrywki jest dobre. Dla mnie EOT,
nie mam zamiaru bawic sie w jakies abstrakcje.

pzdr

Data: 2009-03-19 23:07:09
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Moze dlatego, ze za czesto skupiasz nad tym jaki to jestes doswiadczony
> i jak to reszta nic nie wie o grze, a nie na meritum?

Bo piszesz czasami tak jakbys pilke do koszykowki widzial tylko na
ekranie monitora:)

Hej, toz gralem na meczu keepera, wiec nawet z wlasnego doswiadczenia
mozesz dojsc do wniosku jakie to mylne wrazenie ;-P
 
> > wiec i tak dobrze ze "zablokowalem" mu pierwsza.
>
> .. wg mnie niekoniecznie. Jesli pierwsza jest mniej skuteczna od
> drugiej to IMHO lepiej dla Twojej druzyny by zostala dociagnieta do
> konca ta pierwsza niz zeby przeciwnik zabral sie za ta druga.

To czemu nie zaczeli od lepszej?

Skoro zadajesz takie pytanie to powolam sie na Twoje doswiadczenie:
- czy kazda zagrywka jest tak samo skuteczna?
(jesli nie to oznacza, ze sa te gorsze)
- czy klepie sie te same zagrywki non-stop lub wiele razy z rzedu?
(jesli nie to oznacza, ze w miedzyczasie sa uzywane te gorsze)

Wilq na sile starasz sie nie zgodzic ze mna, doszukujac sie czegos
czego nie ma.

Ech, niczego na sile tu nie robie [chyba, ze moje tlumaczenie wyglada
tak opornie...] ani niczego sie nie doszukuje bo to juz znalazlem i
staralem sie stosowac. Dziwie sie tylko, ze...

nie mam zamiaru bawic sie w jakies abstrakcje.

To sa abstrakcje? Tzn nie zdarzylo Ci sie nigdy zorientowac, ze
oznaczenie "X" oznacza zagrywke, w ktorej robi sie to, to i tamto?
Nie zdarzylo Ci sie nigdy zorientowac, ze zagrywka "Y" stosowana przez
przeciwnikow nie dziala przeciwko Waszej obronie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 00:49:06
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 23:07, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Moze dlatego, ze za czesto skupiasz nad tym jaki to jestes doswiadczony
> > i jak to reszta nic nie wie o grze, a nie na meritum?

> Bo piszesz czasami tak jakbys pilke do koszykowki widzial tylko na
> ekranie monitora:)

Hej, toz gralem na meczu keepera,

Smiesz to nazywac grą??? ;-P

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-20 15:34:07
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Bo piszesz czasami tak jakbys pilke do koszykowki widzial tylko na
> > ekranie monitora:)
>
> Hej, toz gralem na meczu keepera,

Smiesz to nazywac grą??? ;-P

Nie wspomnialem, ze byla to dobra gra, ale tak, uwazam, ze podchodzilo
to pod definicje grania ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 17:21:54
Autor: s
Odom zawieszony
Jak pisalem to zalezy, ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza albo przynajmniej
na taka, przy ktorej maja element zaskoczenia (bo jej nie znasz).

O ja pierdziele.
A myslalem, ze znam +/- granice rzezbienia w klocu :D

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-19 17:41:35
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jak pisalem to zalezy, ale ogolnie zatrzymanie jakiejs zagrywki moze
> spowodowac, ze przeciwnik ja zmieni na skuteczniejsza albo przynajmniej
> na taka, przy ktorej maja element zaskoczenia (bo jej nie znasz).

O ja pierdziele.
A myslalem, ze znam +/- granice rzezbienia w klocu :D

Um, moze i zdarza mi sie tworzyc taka granice, ale tutaj?!
Miales tyle watkow do czepniecia sie i wybrales dyskusje o zagrywkach?
Swoja droga, wydawalo Ci sie, ze co bylo/jest taka granica? ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 08:40:21
Autor: s
Odom zawieszony
A myslalem, ze znam +/- granice rzezbienia w klocu :D

Um, moze i zdarza mi sie tworzyc taka granice, ale tutaj?!

Oczywiscie.
Jestes jedynym znanym mi czlowiekiem wypowiadajacym sie na temat jakiegokolwiek znanego mi sportu, ktory twierdzi, ze wybicie przeciwnika z rytmu gry nie do konca jest dobre.

Pewnie, ze moze sie zdarzyc scenariusz, w ktorym rozbijesz atak przeciwnika, pilka wpadnie w rece przypadkiem komus, kto trafi przez rece z polowy i wowczas bedziesz mial potwierdzenie swojego argumentu.

Ale jezeli dla takich scenariuszy masz sie zastanawiac, czy lamac rywalowi schemat, czy nie, to ja zmieniam zdanie nt sensownosci Twojego statystycznego postrzegania koszykowki.

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-20 16:16:11
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> A myslalem, ze znam +/- granice rzezbienia w klocu :D
> > Um, moze i zdarza mi sie tworzyc taka granice, ale tutaj?!

Oczywiscie.
Jestes jedynym znanym mi czlowiekiem wypowiadajacym sie na temat jakiegokolwiek znanego mi sportu, ktory twierdzi, ze wybicie przeciwnika z rytmu gry nie do konca jest dobre.

Czy to automatycznie mnie kwalifikuje jako szalenca?
 
Pewnie, ze moze sie zdarzyc scenariusz, w ktorym rozbijesz atak przeciwnika, pilka wpadnie w rece przypadkiem komus, kto trafi przez rece z polowy i wowczas bedziesz mial potwierdzenie swojego argumentu.

Ale dlaczego skupiasz sie na takim ekstremalnym przypadku gdy nic o
takich babolach nie wspominalem?

Moze podam jakis przyklad (uproszczony by skrocic wypowiedz).

Druzyna A gra z druzyna B. Druzyna A wzrostowo jest typowa, ale ze
wzgledu na umiejetnosci poszczegolnych zawodnikow duzo lepiej broni na
obwodzie niz pod koszem. Druzyna B o tym nie wie i ma swoim repertuarze
trzy zagrywki, ktore klepie na zmiane we wszystkich akcjach bez kontry:
dobrze rozegrana "1" konczy sie na centrze w sytuacji 1 na 1 pod koszem,
dobrze rozegrana "2" konczy sie na jumperku z poldystansu,
dobrze rozegrana "3" konczy sie na jumperku za trzy.

Moze i zwariowalem, ale moim zdaniem w interesie druzyny A jest by
druzyna B grala jak najrzadziej zagrywke "1". A jak to osiagnac? Jak najrzadziej przerywac zagrywki "2" i "3"! Druzyna B musi miec
wrazenie, ze te zagrywki "2" i "3" swietnie sie spisuja to wtedy bedzie
grala nimi czesciej. A caly haczyk tkwi w tym, ze na nizszych poziomach
rozgrywek nikt nie liczy ich skutecznosci, wiec doprowadzenie zagrywki
do konca i oddanie rzutu z pozycji okreslonej w zagrywce bedzie
zapamietane jako "dobra zagrywka" nawet jesli po meczu by sie okazalo,
ze wiekszosc z tych rzutow byla "contested" i skutecznosc byla slaba.
W ten sposob mozna doprowadzic do takiego absurdu, ze przeciwnik bedzie
atakowal element, w ktorej obrona jest najsilniejsza ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 08:24:39
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Moze i zwariowalem, ale moim zdaniem w interesie druzyny A jest by
druzyna B grala jak najrzadziej zagrywke "1".

Zwariowales;) W interesie druzyny A jest nie dopuscic do poprawnego
rozegrania zagrywki 1,2, lub 3.

pzdr

Data: 2009-03-20 16:53:24
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Moze i zwariowalem, ale moim zdaniem w interesie druzyny A jest by
> druzyna B grala jak najrzadziej zagrywke "1".

Zwariowales;) W interesie druzyny A jest nie dopuscic do poprawnego
rozegrania zagrywki 1,2, lub 3.

I nie ma znaczenia, ze z racji skladu druzyny A zagrywka "2" i "3"
bedzie najczesciej przerywana, wiec druzyna B skupi sie na "1", ktora to
najtrudniej sie broni druzynie A? --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 09:06:36
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 20 Mar, 16:53, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
soo...@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Moze i zwariowalem, ale moim zdaniem w interesie druzyny A jest by
> > druzyna B grala jak najrzadziej zagrywke "1".

> Zwariowales;) W interesie druzyny A jest nie dopuscic do poprawnego
> rozegrania zagrywki 1,2, lub 3.

I nie ma znaczenia, ze z racji skladu druzyny A zagrywka "2" i "3"
bedzie najczesciej przerywana, wiec druzyna B skupi sie na "1", ktora to
najtrudniej sie broni druzynie A?

Nie ma.

pzdr

Data: 2009-03-20 17:19:16
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > > Moze i zwariowalem, ale moim zdaniem w interesie druzyny A jest by
> > > druzyna B grala jak najrzadziej zagrywke "1".
>
> > Zwariowales;) W interesie druzyny A jest nie dopuscic do poprawnego
> > rozegrania zagrywki 1,2, lub 3.
>
> I nie ma znaczenia, ze z racji skladu druzyny A zagrywka "2" i "3"
> bedzie najczesciej przerywana, wiec druzyna B skupi sie na "1", ktora to
> najtrudniej sie broni druzynie A?

Nie ma.

To wychodzi na to, ze zwariowalem. Gdzie mam sie zglosic? ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 16:25:34
Autor: s
Odom zawieszony
Jestes jedynym znanym mi czlowiekiem wypowiadajacym sie na temat jakiegokolwiek znanego mi sportu, ktory twierdzi, ze wybicie przeciwnika z rytmu gry nie do konca jest dobre.

Czy to automatycznie mnie kwalifikuje jako szalenca?

A jak!

W ten sposob mozna doprowadzic do takiego absurdu, ze przeciwnik bedzie
atakowal element, w ktorej obrona jest najsilniejsza ;-)

Ale wziales pod uwage fakt, ze po kazdym zlamaniu, na ustawienie nowej jest odpowiednio mniej czasu?
No i zakladasz fakt, ze przeciwnik nie mysli na boisku?
.... I ze nie bedzie myslal odpowiednio dlugo.
.... I 150k innych zalozen.

.... i dochodzimy do sytuacji nie mniej marginalnej, niz opisana przeze mnie.

Rezbisz zatem w klocu, CND :-)

Pozdr
S


--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-20 16:49:25
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> W ten sposob mozna doprowadzic do takiego absurdu, ze przeciwnik bedzie
> atakowal element, w ktorej obrona jest najsilniejsza ;-)

Ale wziales pod uwage fakt, ze po kazdym zlamaniu, na ustawienie nowej jest odpowiednio mniej czasu?

Ale co z tego? Przeciez samo zlamanie jest duzo mniej istotne niz
umiejetnosc obrony przez pozostaly czas akcji.

No i zakladasz fakt, ze przeciwnik nie mysli na boisku?

Nie, a gdzie sie podziala mantra "gra sie to na co przeciwnik pozwala"?

>> Jestes jedynym znanym mi czlowiekiem wypowiadajacym sie na temat >> jakiegokolwiek znanego mi sportu, ktory twierdzi, ze wybicie przeciwnika >> z rytmu gry nie do konca jest dobre.
> > Czy to automatycznie mnie kwalifikuje jako szalenca?

A jak!
[...]
Rezbisz zatem w klocu, CND :-)

Coz, skoro nadal tak jest to interpretowane to nie pozostalo mi nic
innego tylko isc porzezbic w innych watkach... ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 19:14:09
Autor: s
Odom zawieszony
Ale wziales pod uwage fakt, ze po kazdym zlamaniu, na ustawienie nowej jest odpowiednio mniej czasu?

Ale co z tego? Przeciez samo zlamanie jest duzo mniej istotne niz
umiejetnosc obrony przez pozostaly czas akcji.

Nie rozumiem :-)

No i zakladasz fakt, ze przeciwnik nie mysli na boisku?

Nie, a gdzie sie podziala mantra "gra sie to na co przeciwnik pozwala"?

cytujac klasyka (bo wielu juz tak robi :-)) - "podkrec ostrosc" pls :-)

Rezbisz zatem w klocu, CND :-)

Coz, skoro nadal tak jest to interpretowane to nie pozostalo mi nic
innego tylko isc porzezbic w innych watkach... ;-)

A skad ...!!!!
Narzezbiles, to teraz tlumacz!

Albo Ci pomoge... przeloze na jezyk zrozumialy dla mnie to, co probujesz   powiedziec. Kiwnij glowa, czy ok rozumuje:

"Nie ma sensu mieszac w rytmie gry, jezeli ow rytm jest naszym rytmem, a nie rytmem przeciwnika. I gdy w takim rytmie mamy zdecydowana przewage, tak w komforcie grania, jak i na tablicy wynikow".

I nawet bym byl sklonny sie nad tym tokiem rozumowania pochylic, chociaz...

1. Nadal zakladamy tutaj, ze przeciwnik nie tyle jest slaby, co po prostu nie wie, jakiej broni na nas uzyc, a ma w zanadrzu taka, ktora moze odmienic los meczu. I to jest IMO slabiutkie zalozenie. Ja szanuje moich rywali i zakladam, ze znaja swoj arsenal i optymalnie go stosuja w dlugim okresie.
2. Wychodze z zalozenia, ze jedna z najwiekszych cnot w grze na punkty jest konsekwencja. Moze nie taka na zasadzie JR Smitha, gdy nie trafia, a rzuca na przelamanie, ale jezeli gram z kims, kto uparcie stosuje taktyke i ona mu nie wychodzi, to nigdy nie moge wykluczyc, ze z czasem bedzie lapac rytm i podniesie skutecznosc, o ile ja mu w tym nie przeszkodze.
3. A przeszkadzac najlepiej jest wybijajac z rytmu. Nawet w sytuacji, gdy tego rytmu pozornie u rywala nie ma. Nie dac mu rytm zlapac. I tak dlugo, jak dlugo sam sobie przy tym nie psuje mojego rytmu gry - nie znam lepszego sposobu na wygranie meczu. I osobiscie nie kojarze meczu, w ktorym wybijajac skutecznie rywala z rytmu pozwolilbym mu odnalezc sie w alternatywnej taktyce. Moze to po czesci kwestia psychologii, ze rywal czuje sie spychany z obranego kursu... Nie wiem, nie znam sie... Nie przytocze lektur, dowodow naukowych, wzorow. Ot, dziele sie osobistym doswiadczeniem :-)

OK, poszedlem troche po tenisie tez...
Ale osobiscie nie widze roznicy w tym aspekcie.

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-23 00:17:35
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> Ale wziales pod uwage fakt, ze po kazdym zlamaniu, na ustawienie nowej >> jest odpowiednio mniej czasu?
> > Ale co z tego? Przeciez samo zlamanie jest duzo mniej istotne niz
> umiejetnosc obrony przez pozostaly czas akcji.

Nie rozumiem :-)

To moze inaczej, ile czasu wyrywa z akcji "zlamanie"?
A ile czasu trzeba dobrze bronic przed i po "zlamaniu"?

>> No i zakladasz fakt, ze przeciwnik nie mysli na boisku?
> > Nie, a gdzie sie podziala mantra "gra sie to na co przeciwnik pozwala"?

cytujac klasyka (bo wielu juz tak robi :-)) - "podkrec ostrosc" pls :-)

Um, ale nie bardzo wiem co tu mam podkrecac...
 
Albo Ci pomoge... przeloze na jezyk zrozumialy dla mnie to, co probujesz powiedziec. Kiwnij glowa, czy ok rozumuje:

"Nie ma sensu mieszac w rytmie gry, jezeli ow rytm jest naszym rytmem, a nie rytmem przeciwnika. I gdy w takim rytmie mamy zdecydowana przewage, tak w komforcie grania, jak i na tablicy wynikow".

Hmm, generalnie nie bardzo, rytm gry mi sie za bardzo kojarzy z tempem
spotkania, a nie ze swego rodzaju "szachami" wokol zagrywek. 
1. Nadal zakladamy tutaj, ze przeciwnik nie tyle jest slaby, co po prostu nie wie, jakiej broni na nas uzyc, a ma w zanadrzu taka, ktora moze odmienic los meczu. I to jest IMO slabiutkie zalozenie. Ja szanuje moich rywali zakladam, ze znaja swoj arsenal i optymalnie go stosuja w dlugim okresie.

Chwileczke, ale dlaczego mowisz o znajomosci rywali?
Wydawalo mi sie, ze dyskutujemy tutaj o nizszych i/lub amatorskich
ligach gdzie AFAIR druzyny nie graja ze soba za czesto i poza
pojedynczymi kumplami malo kto sie zna od strony sportowej.

2. Wychodze z zalozenia, ze jedna z najwiekszych cnot w grze na punkty jest konsekwencja.

Pod warunkiem, ze w pozytywnych aspektach gry... ;-)

3. A przeszkadzac najlepiej jest wybijajac z rytmu. Nawet w sytuacji, gdy tego rytmu pozornie u rywala nie ma. Nie dac mu rytm zlapac. I tak dlugo, jak dlugo sam sobie przy tym nie psuje mojego rytmu gry - nie znam lepszego sposobu na wygranie meczu. I osobiscie nie kojarze meczu, w ktorym wybijajac skutecznie rywala z rytmu pozwolilbym mu odnalezc sie w alternatywnej taktyce. Moze to po czesci kwestia psychologii, ze rywal czuje sie spychany z obranego kursu... Nie wiem, nie znam sie... Nie przytocze lektur, dowodow naukowych, wzorow. Ot, dziele sie osobistym doswiadczeniem :-)

Hmm, tylko jak sie ma rytm z tenisa do rytmu w koszykowce?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-23 01:39:19
Autor: sooobi
Odom zawieszony
Hmm, generalnie nie bardzo, rytm gry mi sie za bardzo kojarzy z tempem
spotkania,

wow!

Hmm, tylko jak sie ma rytm z tenisa do rytmu w koszykowce?

Moze tak samo jak rytm z tenisa do rytmu (wstaw sobie dowolny sport)

pzdr

Data: 2009-03-23 08:17:55
Autor: s
Odom zawieszony
Hmm, generalnie nie bardzo, rytm gry mi sie za bardzo kojarzy z tempem
spotkania, a nie ze swego rodzaju "szachami" wokol zagrywek.

No nie.
Rytm gry, a tempo gry to zupelnie inne sprawy.
Zreszta, w muzyce tez.

Hmm, tylko jak sie ma rytm z tenisa do rytmu w koszykowce?

No wlasnie.
Dla Ciebie nie ma, bo mylisz pojecie rytmu z pojeciem tempa.

I wszystko jasne.

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-24 00:03:00
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Hmm, generalnie nie bardzo, rytm gry mi sie za bardzo kojarzy z tempem
> spotkania, a nie ze swego rodzaju "szachami" wokol zagrywek. No nie. Rytm gry, a tempo gry to zupelnie inne sprawy.

A mozesz mi wyjasnic roznice skoro najwyrazniej znow mi cos umyka?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-24 00:17:39
Autor: Mariusz Kruk
Odom zawieszony
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "wiLQ"
> Hmm, generalnie nie bardzo, rytm gry mi sie za bardzo kojarzy z tempem
> spotkania, a nie ze swego rodzaju "szachami" wokol zagrywek. No nie. Rytm gry, a tempo gry to zupelnie inne sprawy.
A mozesz mi wyjasnic roznice skoro najwyrazniej znow mi cos umyka?

Podejrzewam, że to podobnie jak w muzyce. Rytm to sposób gry, pewne
schematy. Tempo to szybkość.

--
  Kruk@ -\                   | I  am  Pentium  of Borg, division is futile!
          }-> epsilon.eu.org | You will be approximated.
http:// -/                   |                              |

Data: 2009-03-24 09:39:03
Autor: s
Odom zawieszony
No nie. Rytm gry, a tempo gry to zupelnie inne sprawy.

A mozesz mi wyjasnic roznice skoro najwyrazniej znow mi cos umyka?

Nie chce mi sie szukac madrych definicji, opisze, jak ja to widze:
Wlasciwy rytm grania pozwala Tobie komfortowo poczuc sie w starciu z rywalem. W najbardziej ogolnym opisie - ja narzucam swoj rytm gry w momencie, gdy nie mam problemu z realizacja taktyki, w ktorej czuje sie mocny i ktora jest w tym konkretnym meczu skuteczna. Teoretycznie pierwszy warunek nie zawsze musi byc spelniony (choc ulatwia sprawe znakomicie), zdarzalo mi sie lapac rytm grajac rzeczy, ktorych w innych okolicznosciach moze nawet nie odwazylbym sie grac.

Czyli - gram konsekwentnie jakis kawalek taktyki, zaczyna mi to przynosic punkty i zaczynam czuc sie komfortowo na boisku/korcie.
Zlapalem rytm grania. Niezaleznie od tego, czy gram powoli czy szybko.

I teraz najwazniejsza rzecz, jakiej nauczylem sie na korcie i na jakiej (jestem przekonany) zbudowano niejeden banner w NBA. Nie wygrywa sie asami serwisowymi, nie wygrywa sie skutecznym na zaboj pick'n'rollem itd, etc.
Wygrywa sie na dluzsza mete poprzez wybicie przeciwnika z rytmu gry.
Arsenal srodkow do dyspozycji jest spory. Od agresywnej (ale tez taktycznie uzasadnionej!!) defensywy, z lamaniem zagrywek na czele, po umiejetne wykorzystywanie przerw w grze.

I teraz problem - tlumacze to jednej z najmniej odpowiednich osob, bo nie popre wywodu zadna statystyka. Nie wyjasnie tego na cyfrach, ba, nie mam nawet takich ambicji.

Dlatego tez nie wlaczam sie w dyskusje hothandowe, momentumowe itd, itp. Nie potrafie opisywac psychiki sportowej cyferkami. A ze w psychice rodzi sie wynik - osobiscie nie mam watpliwosci. Hollinger ma racje, psychika nie moze byc Twoim jedynym atutem.
Mimo to znaczenie jej jest kolosalne.

I tenis jest tu swietnym przykladem.
Legendarny przyklad z historii Wimbledonu (gdy wygrywajacy 6:1, 5:0 i 40:15 dowiedzial sie, ze na trybunach wlasnie pojawila sie krolowa, dostal malpiego rozumu i w efekcie umoczyl) mozna traktowac jako blad statystyczny, jako ciekawostke itd, itp.
Dla mnie to kolejny przyklad na to, jak wiele moze zniszczen dokonac wybicie z rytmu gry i na jak wiele sposobow mozna ten efekt osiagnac.
Ja mialem w swoim zyciu turniejowym odpowiednio wiele doswiadczen, by
przekonac sie, ze glowa w sporcie to jednak podstawa, niekoniecznie na zasadzie inteligencji analitycznej.

Ale w zasadzie - po co tyle wypocin?
Na przykladzie muzyki bedzie prosciej :D

rytm moze byc taki:
umpa, umpa, pa
albo
umpa, pa, umpa, umpa, umpa, pa, umpa, umpa

a tempo to ilosc powtorzen takich kombinacji w minucie :-)
Moze bylo od tego zaczac :-)

Pozdr
S




--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-24 01:44:01
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 24 Mar, 09:39, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
Ale w zasadzie - po co tyle wypocin?
Na przykladzie muzyki bedzie prosciej :D

rytm moze byc taki:
umpa, umpa, pa
albo
umpa, pa, umpa, umpa, umpa, pa, umpa, umpa

W drugim przykladzie widac nie tylko hot hand (czwarte "umpa", ktore
jest tez trzecim w serii!!), ale takze momentum (po kazdym "pa"
nastepuje nie mniej niz dwa "umpa"). :-)
Przy takiej koncepcji nawet Handrix ssie.*

Pozdro

L'e-szczur

* Tak - mialem wyrzut sumienia w zwiazku ze skrzydelkiem**
** Tak - naprawde uwazam, ze posiadam cos takiego jak sumienie i ze
jest ono zdolne do posiadania wyrzutow ;-)

Data: 2009-03-24 09:56:40
Autor: s
Odom zawieszony
* Tak - mialem wyrzut sumienia w zwiazku ze skrzydelkiem**

??
A po co?

Przeciez wiadomo, ze nie chodzilo Tobie o strone wykonawcza (bo i jakzeby moglo??), a o brak wizualizacji palenia gitary i walenia zweglonym instrumentem o ziemie...
Tego niestety nie dostarcze, bom nie endorser, a i mojego stracika, choc jeno japonski, szkoda by mnie bylo... :-D

Poza tym - ja bym na pewno nie mial wyrzutow :-P

Pozdr
Slawek

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-24 02:02:52
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 24 Mar, 09:56, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> * Tak - mialem wyrzut sumienia w zwiazku ze skrzydelkiem**

??
A po co?

Nie wiem po co. To nie jest zalezne od woli, bo wolalbym nie miec :-)

Przeciez wiadomo, ze nie chodzilo Tobie o strone wykonawcza (bo i
jakzeby moglo??), a o brak wizualizacji palenia gitary i walenia
zweglonym instrumentem o ziemie...

Gwoli scislosci instrument nie musi byc zweglony ;-)

Tego niestety nie dostarcze, bom nie endorser, a i mojego stracika, choc
jeno japonski, szkoda by mnie bylo... :-D

Na draft dostarcze jakies wioslo. Rozwalanie gitar i gipsowych
krasnali (ewentualnie jednego przy pomocy drugiego) jest wielce
widowiskowym zajeciem ;-)

Poza tym - ja bym na pewno nie mial wyrzutow :-P

I to juz kolejny Twoj post w ktorym to od czego powinienes zaczac (i
czym dyskusje zakonczyc) wrzuczasz na koniec. :-D

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-24 10:14:57
Autor: s
Odom zawieszony
Przeciez wiadomo, ze nie chodzilo Tobie o strone wykonawcza (bo i
jakzeby moglo??), a o brak wizualizacji palenia gitary i walenia
zweglonym instrumentem o ziemie...

Gwoli scislosci instrument nie musi byc zweglony ;-)

Wiesz, ja tam polsrodkow nie uznaje.
Scena z koncertu z Monterrey to wzorzec :-)

Poza tym - ja bym na pewno nie mial wyrzutow :-P

I to juz kolejny Twoj post w ktorym to od czego powinienes zaczac (i
czym dyskusje zakonczyc) wrzuczasz na koniec. :-D

To i tak jestem jedna z niewielu obecnych tu osob, ktore w ogole taki fragment zamieszczaja :-)

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-29 14:20:25
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> No nie. Rytm gry, a tempo gry to zupelnie inne sprawy.
> > A mozesz mi wyjasnic roznice skoro najwyrazniej znow mi cos umyka?

Czyli - gram konsekwentnie jakis kawalek taktyki, zaczyna mi to przynosic punkty i zaczynam czuc sie komfortowo na boisku/korcie.
Zlapalem rytm grania. Niezaleznie od tego, czy gram powoli czy szybko.
[...]
Wygrywa sie na dluzsza mete poprzez wybicie przeciwnika z rytmu gry.
Arsenal srodkow do dyspozycji jest spory. Od agresywnej (ale tez taktycznie uzasadnionej!!) defensywy, z lamaniem zagrywek na czele, po umiejetne wykorzystywanie przerw w grze.
[...]
Ale w zasadzie - po co tyle wypocin?
Na przykladzie muzyki bedzie prosciej :D

rytm moze byc taki:
umpa, umpa, pa
albo
umpa, pa, umpa, umpa, umpa, pa, umpa, umpa

a tempo to ilosc powtorzen takich kombinacji w minucie :-)
Moze bylo od tego zaczac :-)

Wiem co to jest rytm w muzyce, ale caly czas nie widze przelozenia na
koszykowke, choc wyglada na to, ze jestem jakims ufokiem w tej sprawie.
Dlatego by nie ciagnac tematu tylko jedno pytanie: czy zdarzylo Ci sie
kiedys po meczu koszykowki powiedziec cos w stylu "kurcze, przegralismy
bo nie mielismy dobrego rytmu" lub "alez mielismy swietny rytm gry"?
Bo mi nigdy co przynajmniej czesciowo mogloby tlumaczyc zamieszanie.

I tenis jest tu swietnym przykladem.

Ale tenis jest przeciez sportem indywidualnym, a koszykowka nie.
Legendarny przyklad z historii Wimbledonu (gdy wygrywajacy 6:1, 5:0 i 40:15 dowiedzial sie, ze na trybunach wlasnie pojawila sie krolowa, dostal malpiego rozumu i w efekcie umoczyl) mozna traktowac jako blad statystyczny, jako ciekawostke itd, itp.
Dla mnie to kolejny przyklad na to, jak wiele moze zniszczen dokonac wybicie z rytmu gry i na jak wiele sposobow mozna ten efekt osiagnac.

Huh? A gdzie sie podzialo takie wyjasnienie jak "presja"? --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-04-09 12:52:04
Autor: s
Odom zawieszony
Sorry, ze tak pozno, zgubilem sie w watku :-(

a tempo to ilosc powtorzen takich kombinacji w minucie :-)
Moze bylo od tego zaczac :-)

Wiem co to jest rytm w muzyce, ale caly czas nie widze przelozenia na
koszykowke, choc wyglada na to, ze jestem jakims ufokiem w tej sprawie.

Co robic ;-(

Dlatego by nie ciagnac tematu tylko jedno pytanie: czy zdarzylo Ci sie
kiedys po meczu koszykowki powiedziec cos w stylu "kurcze, przegralismy
bo nie mielismy dobrego rytmu" lub "alez mielismy swietny rytm gry"?

Dosc czesto :-)
Tzn stosunkowo czesto, biorac pod uwage fakt, ze grywam ostatnio rzadziej :-)

Bo mi nigdy co przynajmniej czesciowo mogloby tlumaczyc zamieszanie.

I tenis jest tu swietnym przykladem.

Ale tenis jest przeciez sportem indywidualnym, a koszykowka nie.

IMO bez znaczenia.

Legendarny przyklad z historii Wimbledonu (gdy wygrywajacy 6:1, 5:0 i 40:15 dowiedzial sie, ze na trybunach wlasnie pojawila sie krolowa, dostal malpiego rozumu i w efekcie umoczyl) mozna traktowac jako blad statystyczny, jako ciekawostke itd, itp.
Dla mnie to kolejny przyklad na to, jak wiele moze zniszczen dokonac wybicie z rytmu gry i na jak wiele sposobow mozna ten efekt osiagnac.

Huh? A gdzie sie podzialo takie wyjasnienie jak "presja"?

Bardzo slusznie rozumujesz.
Pod wplywem wywieranej presji (jak pisalem, dowolnej - taktyka sportowa, thrash talking, przerwy w grze, czynniki zewnetrzne) mozna wyskoczyc z rytmu.
Beda jeszcze z Ciebie ludzie :-)

Pozdr
Slawek


--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-19 01:45:17
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
> rece.

Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"

I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
ktora ktos zgubil.

choc rownie dobrze to mozna uznac za czepniecie sie do zasady przyznawania
przechwytow. Moze po polowce przechwytu za oba powyzsze? ;-)

Po polowce na glowe podobno nie jest zdrowym rozwiazaniem, acz ma
swoich zagorzalych (nomen omen) zwolennikow. ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-19 01:50:59
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:

> > - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
> > to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
> > rece.

> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"

I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
ktora ktos zgubil.

Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
sledze wiec tutaj tylko gdybam.

pzdr

Data: 2009-03-19 02:19:34
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 09:50, soo...@gmail.com wrote:
On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:

> > > - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
> > > to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
> > > rece.

> > Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"

> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
> ktora ktos zgubil.

Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.

I bardzo tego zaluje. Jak z Roland z 82games mi odpisal w mglistym
zarysie (bo tajemnica handlowa) jakie statsy zbieraja dla samych
rozgrywajkow to za glowe sie zlapalem.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-19 15:47:15
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
L'e-szczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.

I bardzo tego zaluje. Jak z Roland z 82games mi odpisal w mglistym
zarysie (bo tajemnica handlowa) jakie statsy zbieraja dla samych
rozgrywajkow to za glowe sie zlapalem.

Tzn jakie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-19 10:41:31
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:

- ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
rece.
Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
ktora ktos zgubil.

Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
sledze wiec tutaj tylko gdybam.

to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki drużynowe.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-19 02:58:00
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
soo...@gmail.com pisze:





> On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
>> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:

>>>> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
>>>> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
>>>> rece.
>>> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
>> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
>> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
>> ktora ktos zgubil.

> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
> Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
> nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
> klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
> sledze wiec tutaj tylko gdybam.

to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
drużynowe.

No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-19 10:59:40
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
L'e-szczur pisze:
On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
soo...@gmail.com pisze:





On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
- ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
rece.
Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
ktora ktos zgubil.
Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
sledze wiec tutaj tylko gdybam.
to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
drużynowe.

No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!

Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-19 03:13:01
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 10:59, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
L'e-szczur pisze:





> On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
>> soo...@gmail.com pisze:

>>> On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
>>>> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
>>>>>> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
>>>>>> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
>>>>>> rece.
>>>>> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
>>>> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
>>>> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
>>>> ktora ktos zgubil.
>>> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
>>> Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
>>> nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
>>> klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
>>> sledze wiec tutaj tylko gdybam.
>> to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
>> drużynowe.

> No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!

Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach
prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane
w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na
placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

Wiem o czym mowimy. DLatego jeszcze bardziej istotne jest, zeby te
byly prowadzone dobrze - chociazby dlatego, ze nie da sie ich latwo
zweryfikowac.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-19 03:34:19
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 19 Mar, 11:13, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 19 Mar, 10:59, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:



> L'e-szczur pisze:

> > On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
> >> soo...@gmail.com pisze:

> >>> On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
> >>>> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> >>>>>> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
> >>>>>> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
> >>>>>> rece.
> >>>>> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
> >>>> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
> >>>> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
> >>>> ktora ktos zgubil.
> >>> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
> >>> Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
> >>> nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
> >>> klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
> >>> sledze wiec tutaj tylko gdybam.
> >> to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
> >> drużynowe.

> > No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!

> Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach
> prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane
> w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na
> placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

Wiem o czym mowimy. DLatego jeszcze bardziej istotne jest, zeby te
byly prowadzone dobrze - chociazby dlatego, ze nie da sie ich latwo
zweryfikowac.

Wilq oczywiscie napisalby ze takie statystyki bylyby bardzo
subiektywne i trener moglby miec co do nich odmienne zdanie:)

pzdr

Data: 2009-03-19 03:49:47
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 11:34, soo...@gmail.com wrote:
On 19 Mar, 11:13, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:





> On 19 Mar, 10:59, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:

> > L'e-szczur pisze:

> > > On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
> > >> soo...@gmail.com pisze:

> > >>> On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
> > >>>> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> > >>>>>> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
> > >>>>>> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
> > >>>>>> rece.
> > >>>>> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
> > >>>> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
> > >>>> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
> > >>>> ktora ktos zgubil.
> > >>> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
> > >>> Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
> > >>> nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
> > >>> klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
> > >>> sledze wiec tutaj tylko gdybam.
> > >> to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
> > >> drużynowe.

> > > No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!

> > Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach
> > prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane
> > w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na
> > placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

> Wiem o czym mowimy. DLatego jeszcze bardziej istotne jest, zeby te
> byly prowadzone dobrze - chociazby dlatego, ze nie da sie ich latwo
> zweryfikowac.

Wilq oczywiscie napisalby ze takie statystyki bylyby bardzo
subiektywne i trener moglby miec co do nich odmienne zdanie:)

A wtedy ja napisalbym, ze taki trener ma dwa wyjscia:
1. Dac szczegolowe wytyczne co i jak liczyc oraz miec nadzieje, ze
beda stosowane
2. Samodzielnie zabrac sie za ich liczenie, a prowadzenie druzyny
zostawic asystentom (chyba, ze ich tez potrzebuje do liczenia, to
wtedy druzyne prowadzi Pani Jadzia z pobliskiego baru).

;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-19 11:37:20
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
L'e-szczur pisze:
On 19 Mar, 10:59, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
L'e-szczur pisze:





On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
soo...@gmail.com pisze:
On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
- ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
rece.
Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
ktora ktos zgubil.
Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
sledze wiec tutaj tylko gdybam.
to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
drużynowe.
No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!
Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach
prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane
w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na
placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

Wiem o czym mowimy. DLatego jeszcze bardziej istotne jest, zeby te
byly prowadzone dobrze - chociazby dlatego, ze nie da sie ich latwo
zweryfikowac.

Ehem, ale przecież ja nie napisałem, że mają być prowadzone źle, czy też że nie są prowadzone dobrze. Wspomniałem jedynie o tym, że to co się w nich znajduje często jest tym czego potrzebuje trener.
Pewnie, że podstawy są stałe, ale dodatkowe opcje jak to o czym pisał Bartek zależą od sztabu szkoleniowego.

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-19 03:53:45
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 19 Mar, 11:37, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
L'e-szczur pisze:





> On 19 Mar, 10:59, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
>> L'e-szczur pisze:

>>> On 19 Mar, 10:41, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
>>>> soo...@gmail.com pisze:
>>>>> On 19 Mar, 09:45, "L'e-szczur" <leszc...@acn.waw.pl> wrote:
>>>>>> On 18 Mar, 22:00, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
>>>>>>>> - ile % przechwytow to wynik swietnej obrony jednego z graczy, kiedy
>>>>>>>> to przechwyt jest zapisywany graczowi ktoremu akurat pilka wpadla w
>>>>>>>> rece.
>>>>>>> Zgadzam sie, ze powinno byc rozroznienie miedzy "wybil", a "zlapal"
>>>>>> I na poziomie druzyny takie statystyki sa tworzone. Inaczej oceniany
>>>>>> jest przechwyt w sytuacji 1-na-1 a inaczej potkniecie sie o pilke
>>>>>> ktora ktos zgubil.
>>>>> Jak i duzo innych rzeczy do ktorych my nie mamy dostepu.
>>>>> Oczywiscie tutaj mowimy glownie o NBA, bo o ile w PLK czegos takiego
>>>>> nie ma(wiem bo rozmawialem o tym z Wojkiem Kamińskim) to w czolowych
>>>>> klubach Europy moze juz  byc. Ja osobiscie Europejskiej koszykowki nie
>>>>> sledze wiec tutaj tylko gdybam.
>>>> to zależy też od sztabu trenerskiego jak chcą mieć prowadzone statystyki
>>>> drużynowe.
>>> No jak to jak? Statystyki maja byc prowadzone dobrze!
>> Mówimy o wewnętrznych sprawach klubu, nie o oficjalnych statystykach
>> prowadzonych przy stoliku. Jak trener sobie ustali, że ma mieć zapisane
>> w jakiej pozycji stał obrońca to będzie miał, jak wystarczy mu to, że na
>> placu jest jego 5 graczy to jego sprawa.

> Wiem o czym mowimy. DLatego jeszcze bardziej istotne jest, zeby te
> byly prowadzone dobrze - chociazby dlatego, ze nie da sie ich latwo
> zweryfikowac.

Ehem, ale przecież ja nie napisałem, że mają być prowadzone źle, czy też
że nie są prowadzone dobrze.

A ja wcale nie sugerowalem, ze cos takiego napisales :-)
Zadales proste pytanie, a ja na nie prosto odpowiedzialem. Mozliwe ze
zbyt prosto ;-)

Chodzi o to, ze statystyki sa tylko tak uzyteczne jak ktos umie je
wykorzystac i tak dobre jak rzetelnie sa prowadzone. Co mi po tym, ze
bede wiedzial ze Kobe w 67% przypadkow idzie w lewo rzuca ze
skutecznoscia 45%, a gdy idzie w prawo to trafia 52% - skoro nie bede
umial tego zastosowac w ustaleniu strategii, albo bede sie zastanawial
czy ktos czegos nie popieprzyl w obliczeniach.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-18 23:07:20
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
.. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.
Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
kto zle.
To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

...w tym temacie o ktorym rozmawiamy. Wiec jesli mam na szali moje
doświadczenie w tym aspekcie i Twoj dywagacje to wybieram to pierwsze.

Zakładając czysto teoretycznie ... Wszyscy możecie też się mylić :)

a ma wplyw na wynik.
.. oraz czy kiedykolwiek zdarzylo Ci sie powiedziec, ze "druzyna X
wygrala/przegrala z druzyna Y przez dobra/zla pomoc na pickach"?

hmm dobre pytanie. Czy wygrala TYLKO przez to na pewno nie. Ale
zdarzalo mi sie powiedziec ze bylo to glowna przyczyna.

Bartek broń się! Penwie, że da się tak powiedzieć wychodząc od - dobra obrona doprowadziła do zwycięstwa. Pick to podstawa gry zespołowej, dobra obrona przeciwko pnr/pnp itd prowadzi do zwycięstw.
W tym sezonie kilka razy słyszałem od graczy w ekstraklasie coś w tym stylu - musimy lepiej bronić na piku i wtedy możemy myśleć o zwycięstwie/rozwalają nas pikiem/super gramy na piku.


--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-20 14:52:14
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Szczepan Radzki napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>>> .. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
>>>> IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.
>>> Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
>>> i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
>>> kto zle.
>> To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...
> > ...w tym temacie o ktorym rozmawiamy. Wiec jesli mam na szali moje
> doświadczenie w tym aspekcie i Twoj dywagacje to wybieram to pierwsze.

Zakładając czysto teoretycznie ... Wszyscy możecie też się mylić :)

Co masz na mysli?
 --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-20 15:20:26
Autor: Szczepan Radzki
Odom zawieszony
wiLQ pisze:
Szczepan Radzki napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

.. bo to co tu proponujesz, nawet jesli teoretycznie brzmi fajnie, to
IMHO w praktyce jest strasznie subiektywne.
Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
kto zle.
To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...
...w tym temacie o ktorym rozmawiamy. Wiec jesli mam na szali moje
doświadczenie w tym aspekcie i Twoj dywagacje to wybieram to pierwsze.
Zakładając czysto teoretycznie ... Wszyscy możecie też się mylić :)

Co masz na mysli?

To, że wszyscy koledzy Bartka włącznie z nim mogą się mylić co do tego, czyją winą było X/Y/Z.
Ale jak napisałem wcześniej - czysto teoretycznie i nie sugeruję tu nic i nie chcę kolejnego flejma, bo ostatnio na prsk każdy z nas ciągnięcie dyskusji w nieskonczoność ma jakby w obowiązku :-)

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2009-03-19 01:33:21
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
> i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
> kto zle.

To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

Wydaje mi sie jakby jakis bobek z hameryki opisal cos takiego ze robil
takie testy z kilkoma kolegami, to bylby to dla Ciebie zelany argument
i bronilbys go nogami i rekami. Ale jesli pisze Ci to ja, to tylko
znaczy ze dobrze rozumiem sie z kolegami z lawki?

pzdr

Data: 2009-03-19 15:49:33
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> > Wg mnie nie. Jesli siedze na lawce i ogladalm mecz z kolegami z lawki
> > i sa jakies sytuacje, to w 100% sie zgadzamy w tym kto zagral dobrze a
> > kto zle.
>
> To co najwyzej tlumaczy, ze dobrze rozumiesz sie z kolegami z lawki...

Wydaje mi sie jakby jakis bobek z hameryki opisal cos takiego ze robil
takie testy z kilkoma kolegami, to bylby to dla Ciebie zelany argument
i bronilbys go nogami i rekami.

Zalezy od tego kto, co i w jaki sposob...

Ale jesli pisze Ci to ja, to tylko
znaczy ze dobrze rozumiem sie z kolegami z lawki?

... ale tak, generalnie staram sie zwracac uwage na wielkosc probki.
Fakt, ze sie dobrze znacie i/lub lubicie IMHO tylko przeszkadza w tym
przypadku (bo istnieje mozliwosc, ze ktos nie bedzie sie "wyglupial" by
smiec skrytykowac cos co reszta widziala).


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-17 12:21:28
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to
regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na
rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".
Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest na boisku, rośnie. To jak z tym momentum?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 04:30:19
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 12:21, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>>>> Jak to Jax bardzo często w trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to
>>>>> regain the momentum'. Warto się zastanowić że może coś jednak jest na
>>>>> rzeczy.
>>>> Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".
>>> Czyli jeżeli się nie da czegoś pokazać na liczbach to nie istnieje?
>> Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
>> da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

> To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
> cyfrach, a to ma wplyw na wynik.

A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
na boisku, rośnie.

Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
opisane cyframi?

 To jak z tym momentum?

Czemu mnie sie pytasz?
Znowu Ci sie kielbasi i rozmawiasz sam ze soba?

pzdr

Data: 2009-03-17 12:54:49
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
na boisku, rośnie.

Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
opisane cyframi?

A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie efetkywnośc obrony.

 To jak z tym momentum?

Czemu mnie sie pytasz?

Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik. No chyba że to kwestia religii, w takim razie Twoje przekonanie nie podlega dyskusji z przyczyn oczywistych. To jak: religia czy wiedza?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 05:17:42
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 12:54, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>>> Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
>>>> da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
>>> To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
>>> cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
>> A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
>> na boisku, rośnie.

> Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
> tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
> zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
> czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
> opisane cyframi?

A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie
efetkywnośc obrony.

Nadal nie rozumiesz. Albo po prostu nie wiesz co to jest dobra pomoc
na picku.
Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
obrony?

>>  To jak z tym momentum?

> Czemu mnie sie pytasz?

Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik.

Daj mi linka gdzie ja cos pisalem o momentum poza postem zebys napisal
do Jaxa!

pzdr

Data: 2009-03-17 13:25:05
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
na boisku, rośnie.
Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
opisane cyframi?
A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie
efetkywnośc obrony.

Nadal nie rozumiesz. Albo po prostu nie wiesz co to jest dobra pomoc
na picku.

To jak: pomoc w obronie poprawia efektywnośc obrony czy nie?

Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
obrony?

Nie mam pojęcia, nie liczyłem. Niespecjalnie mnie to interesuje. Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam opinij na ten temat.

 To jak z tym momentum?
Czemu mnie sie pytasz?
Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik.

Daj mi linka gdzie ja cos pisalem o momentum poza postem zebys napisal
do Jaxa!

A jakie jest Twoje zdanie na teamt momentum? Istnieje, nie istnieje, ma wpływ na wynik, nie ma takiego wpływu?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 05:35:14
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 13:25, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



>>>>>> Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
>>>>>> da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
>>>>> To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
>>>>> cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
>>>> A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
>>>> na boisku, rośnie.
>>> Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
>>> tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
>>> zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
>>> czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
>>> opisane cyframi?
>> A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie
>> efetkywnośc obrony.

> Nadal nie rozumiesz. Albo po prostu nie wiesz co to jest dobra pomoc
> na picku.

To jak: pomoc w obronie poprawia efektywnośc obrony czy nie?

Czy efektywnosc obrony = dobra pomoc na picku?
Umiesz to pokazac za pomoca cyfr czy nie umiesz, bo ja nie widzialem
tego nigdzie w takim razie wg Ciebie nie powinno cos takiego istniec.

> Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
> obrony?

Nie mam pojęcia, nie liczyłem.

To policz, przeciez to kochasz.

>>>>  To jak z tym momentum?
>>> Czemu mnie sie pytasz?
>> Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik.

> Daj mi linka gdzie ja cos pisalem o momentum poza postem zebys napisal
> do Jaxa!

A jakie jest Twoje zdanie na teamt momentum? Istnieje, nie istnieje, ma
wpływ na wynik, nie ma takiego wpływu?

Wyjasnij najpierw co wg Ciebie oznacza momentum.

pzdr

Data: 2009-03-17 13:46:11
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
na boisku, rośnie.
Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
opisane cyframi?
A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie
efetkywnośc obrony.
Nadal nie rozumiesz. Albo po prostu nie wiesz co to jest dobra pomoc
na picku.
To jak: pomoc w obronie poprawia efektywnośc obrony czy nie?

Czy efektywnosc obrony = dobra pomoc na picku?
Umiesz to pokazac za pomoca cyfr czy nie umiesz, bo ja nie widzialem
tego nigdzie w takim razie wg Ciebie nie powinno cos takiego istniec.

Owszem, umiem. Umiem wykazać na liczbach znaczenie wszystkiego, co ma znaczenie dla wyniku. W niektórych przypadkach wymaga to jednak tysięcy godzin pracy - aby sklasyfikować to, co się dzieje na parkiecie. Dlatego nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest bardzo pracochłone.

Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
obrony?
Nie mam pojęcia, nie liczyłem.

To policz, przeciez to kochasz.

Joj, manipulejemy cięciem textu? Złośliwie powtórzę: "niespecjalnie mnie to interesuje. Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam opinij na ten temat".

 To jak z tym momentum?
Czemu mnie sie pytasz?
Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik.
Daj mi linka gdzie ja cos pisalem o momentum poza postem zebys napisal
do Jaxa!
A jakie jest Twoje zdanie na teamt momentum? Istnieje, nie istnieje, ma
wpływ na wynik, nie ma takiego wpływu?

Wyjasnij najpierw co wg Ciebie oznacza momentum.

Akceptuję Twoją definicję. Powiedz, jak to rozumiesz, i jakie jest Twoje zdanie na jego temat.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 05:53:53
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 13:46, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:



>>>>>>>> Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to
>>>>>>>> da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.
>>>>>>> To powiedz mi Tomku jak dobra pomoc wysokiego na pick'ach pokazesz na
>>>>>>> cyfrach, a to ma wplyw na wynik.
>>>>>> A bardzo prosto. Pokażę, że efektywność w ataku drużyny, gdy wysoki jest
>>>>>> na boisku, rośnie.
>>>>> Nie zrozumiales mnie. Efektywnosc gdy wysoki jest na boisku nie ma
>>>>> tutaj nic do rzeczy. W statystykach nie ma tego jak dobrze broni dany
>>>>> zawodnik na pickach, jesli tego nie ma to wg Ciebie znaczy ze nie ma
>>>>> czegos takiego jak dobra/zla obrona na tych pickach  bo nie jest to
>>>>> opisane cyframi?
>>>> A, wysoki w obronie? Identycznie: pokażę, że gdy jest na boisku rośnie
>>>> efetkywnośc obrony.
>>> Nadal nie rozumiesz. Albo po prostu nie wiesz co to jest dobra pomoc
>>> na picku.
>> To jak: pomoc w obronie poprawia efektywnośc obrony czy nie?

> Czy efektywnosc obrony = dobra pomoc na picku?
> Umiesz to pokazac za pomoca cyfr czy nie umiesz, bo ja nie widzialem
> tego nigdzie w takim razie wg Ciebie nie powinno cos takiego istniec.

Owszem, umiem.

Watpie.

Umiem wykazać na liczbach znaczenie wszystkiego, co ma
znaczenie dla wyniku. W niektórych przypadkach wymaga to jednak tysięcy
godzin pracy - aby sklasyfikować to, co się dzieje na parkiecie.

Dlatego moze ktos nie zrobil tego dla momentum czy innych reczy ktore
obalasz

Dlatego
nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest
bardzo pracochłone.

Dlaczego zakladasz ze jest cos takiego jak dobra pomoc na zaslonie a
nie ma momentum, skoro w cyfrach nie ma potwierdzenia obu tych
rzeczy?

>>> Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
>>> obrony?
>> Nie mam pojęcia, nie liczyłem.

> To policz, przeciez to kochasz.

Joj, manipulejemy cięciem textu? Złośliwie powtórzę: "niespecjalnie mnie
to interesuje. Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam opinij na ten temat".

Tomku zobacz jaki wplyw na statystyki obrone ma Shaq i ile im daje.
Teraz zobacz jak Shaq fatalnie kryje na zaslonach. Widzisz tutaj cos
ciekawego?

>>>>>>  To jak z tym momentum?
>>>>> Czemu mnie sie pytasz?
>>>> Bo to Ty twierdzisz, że momentum istnieje i ma wpływ na wynik.
>>> Daj mi linka gdzie ja cos pisalem o momentum poza postem zebys napisal
>>> do Jaxa!
>> A jakie jest Twoje zdanie na teamt momentum? Istnieje, nie istnieje, ma
>> wpływ na wynik, nie ma takiego wpływu?

> Wyjasnij najpierw co wg Ciebie oznacza momentum.

Akceptuję Twoją definicję. Powiedz, jak to rozumiesz, i jakie jest Twoje
zdanie na jego temat.

Skoro akceptujesz to mamy EOT.

pzdr

Data: 2009-03-17 14:01:13
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Umiesz to pokazac za pomoca cyfr czy nie umiesz, bo ja nie widzialem
tego nigdzie w takim razie wg Ciebie nie powinno cos takiego istniec.
Owszem, umiem.

Watpie.

Konstytucja RP daje Ci do tego prawo.

Umiem wykazać na liczbach znaczenie wszystkiego, co ma
znaczenie dla wyniku. W niektórych przypadkach wymaga to jednak tysięcy
godzin pracy - aby sklasyfikować to, co się dzieje na parkiecie.

Dlatego moze ktos nie zrobil tego dla momentum czy innych reczy ktore
obalasz

Ależ zrobił, dlatego wyśmiewam wiarę w momentum.

Dlatego
nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest
bardzo pracochłone.

Dlaczego zakladasz ze jest cos takiego jak dobra pomoc na zaslonie

Czy Ty potrafisz zrozumieć zdanie NIE STAWIAM HIPOTEZ DOTYCZąCYCH TEGO ELEMENTU? Potrafisz, czy nie? Jeżeli potrafisz, to czemu kłamiesz na temat tego, co zakładam? Jeżeli nie, cóż...

Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
obrony?
Nie mam pojęcia, nie liczyłem.
To policz, przeciez to kochasz.
Joj, manipulejemy cięciem textu? Złośliwie powtórzę: "niespecjalnie mnie
to interesuje. Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam opinij na ten temat".

Tomku zobacz jaki wplyw na statystyki obrone ma Shaq i ile im daje.
Teraz zobacz jak Shaq fatalnie kryje na zaslonach. Widzisz tutaj cos
ciekawego?

Czy potrafisz zrozumieć zdanie NIESPECJALNIE MNIE TO INTERESUJE?

Akceptuję Twoją definicję. Powiedz, jak to rozumiesz, i jakie jest Twoje
zdanie na jego temat.

Skoro akceptujesz to mamy EOT.

To napiszesz nam, jak rozumiesz termin "momentum" i co na ten temat sądzisz?

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 06:10:02
Autor: sooobi
Odom zawieszony
>> Umiem wykazać na liczbach znaczenie wszystkiego, co ma
>> znaczenie dla wyniku. W niektórych przypadkach wymaga to jednak tysięcy
>> godzin pracy - aby sklasyfikować to, co się dzieje na parkiecie.

> Dlatego moze ktos nie zrobil tego dla momentum czy innych reczy ktore
> obalasz

Ależ zrobił, dlatego wyśmiewam wiarę w momentum.

Ahhh te ciecie. Odpowiedz na caly akapit albo nie odpowiadaj wcale.

>> Dlatego
>> nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest
>> bardzo pracochłone.

> Dlaczego zakladasz ze jest cos takiego jak dobra pomoc na zaslonie

Czy Ty potrafisz zrozumieć zdanie NIE STAWIAM HIPOTEZ DOTYCZąCYCH TEGO
ELEMENTU?

Bo masz kupe w majtkach dlatego nie stawiasz.

>>>>> Tak z ciekawosci Suns z Shaqiem na parkiecie maja wieksza efektywnosc
>>>>> obrony?
>>>> Nie mam pojęcia, nie liczyłem.
>>> To policz, przeciez to kochasz.
>> Joj, manipulejemy cięciem textu? Złośliwie powtórzę: "niespecjalnie mnie
>> to interesuje. Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam opinij na ten temat".

> Tomku zobacz jaki wplyw na statystyki obrone ma Shaq i ile im daje.
> Teraz zobacz jak Shaq fatalnie kryje na zaslonach. Widzisz tutaj cos
> ciekawego?

Czy potrafisz zrozumieć zdanie NIESPECJALNIE MNIE TO INTERESUJE?

Nie moja wina zes ograniczony.

Zostales zagoniony do kąta i zrobiles kupke.

>> Akceptuję Twoją definicję. Powiedz, jak to rozumiesz, i jakie jest Twoje
>> zdanie na jego temat.

> Skoro akceptujesz to mamy EOT.

To napiszesz nam, jak rozumiesz termin "momentum" i co na ten temat sądzisz?

Po co ci to wiedziec skoro z gory akcpetujesz? Ale ok
Momentum jest to moment w ktorym centralnie wszystkim dzialasz na
nerwy i moglbys juz stad spierdalac trollu

Data: 2009-03-17 14:28:07
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Dlatego
nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest
bardzo pracochłone.
Dlaczego zakladasz ze jest cos takiego jak dobra pomoc na zaslonie
Czy Ty potrafisz zrozumieć zdanie NIE STAWIAM HIPOTEZ DOTYCZąCYCH TEGO
ELEMENTU?

Bo masz kupe w majtkach dlatego nie stawiasz.

Pa pa.

TRad

Data: 2009-03-17 06:32:40
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 17 Mar, 14:28, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>>>> Dlatego
>>>> nie stawiam hipotez dotyczących tych elementów, bo policzenie tego jest
>>>> bardzo pracochłone.
>>> Dlaczego zakladasz ze jest cos takiego jak dobra pomoc na zaslonie
>> Czy Ty potrafisz zrozumieć zdanie NIE STAWIAM HIPOTEZ DOTYCZąCYCH TEGO
>> ELEMENTU?

> Bo masz kupe w majtkach dlatego nie stawiasz.

Pa pa.

FUT ustawiłem na priva, odpowiedzi na grupie nie będę czytał. Nie
interesuje mnie publiczna dyskusja

Zapomniales jeszcze tego dopisac.

Data: 2009-03-17 10:36:54
Autor: Hubertus Blues
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
(...)
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Nie ma wspólnej płaszczyzny ;(


--
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo sie moze skonczyc zle..."
mailto:hbedyk@poczta.onet.onet.pl (po co dwa razy onet?)

Data: 2009-03-17 12:23:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Hubertus Blues pisze:
Tomasz Radko pisze:
(...)
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

Spór paradygmatów może dotyczyć kwestii, czy momentum istnieje. Ale w momencie, w którym twierdzicie, że ma wpływ na wynik, przechodzicie do paradygmatu zerojedynkowego, bo wynik jest zerojedynkowy (albo kosz wpadł, albo nie).

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 13:14:30
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
Hubertus Blues pisze:
Tomasz Radko pisze:
(...)
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych? tzn. mozna by to wykazac, gdyby ktos wykonal odpowiednie badania. co bys powiedzial przy takim zalozeniu? "policzcie" czy jednak moze bys przyznal, ze istnieje taka mozliwosc i nie bedziesz sprawy rozstrzygal dopoki nie zobaczysz odpowiednich danych?

Data: 2009-03-17 13:26:09
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 13:40:15
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

ja nic o momentum nie twierdze. ty za to zdajesz sie podwazać jego jakiekolwiek znaczenie, mimo ze nie posiadasz zadnych danych.

Data: 2009-03-17 13:46:50
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

ja nic o momentum nie twierdze. ty za to zdajesz sie podwazać jego jakiekolwiek znaczenie, mimo ze nie posiadasz zadnych danych.

Oj, posiadam, posiadam. Jak poszukasz w sieci, to też znajdziesz.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 13:55:13
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

ja nic o momentum nie twierdze. ty za to zdajesz sie podwazać jego jakiekolwiek znaczenie, mimo ze nie posiadasz zadnych danych.

Oj, posiadam, posiadam. Jak poszukasz w sieci, to też znajdziesz.

to nie rozumiem cie. po w takim razie to robisz? lubisz sie droczyc z ludzmi? bo albo przedstawiasz takie dane i - o ile sa rzetelne - konczy to dyskusje, a wszyscy sa szczesliwi, bo ich wiedza zostala poszerzona, albo tego nie robisz, bo prsk jest dla ciebie teatrem, w ktorym upodobales sobie role trolla.

Data: 2009-03-17 14:02:29
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

ja nic o momentum nie twierdze. ty za to zdajesz sie podwazać jego jakiekolwiek znaczenie, mimo ze nie posiadasz zadnych danych.

Oj, posiadam, posiadam. Jak poszukasz w sieci, to też znajdziesz.

to nie rozumiem cie. po w takim razie to robisz?

Jak to: po co? Pro publico bono, rzecz jasna.

lubisz sie droczyc z ludzmi? bo albo przedstawiasz takie dane i - o ile sa rzetelne - konczy to dyskusje, a wszyscy sa szczesliwi, bo ich wiedza zostala poszerzona, albo tego nie robisz, bo prsk jest dla ciebie teatrem, w ktorym upodobales sobie role trolla.

Oj, czyli pojęcia "troll" też nie rozumiesz. O tempora...

pzdr

TRad

Data: 2009-03-17 14:14:15
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
lorak pisze:

Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

co jesli da sie, ale nie ma w tym temacie zadnych opracowan liczbowych?

To opracuj, skoro chcesz coś o momentum twierdzić.

ja nic o momentum nie twierdze. ty za to zdajesz sie podwazać jego jakiekolwiek znaczenie, mimo ze nie posiadasz zadnych danych.

Oj, posiadam, posiadam. Jak poszukasz w sieci, to też znajdziesz.

to nie rozumiem cie. po w takim razie to robisz?

Jak to: po co? Pro publico bono, rzecz jasna.

lubisz sie droczyc z ludzmi? bo albo przedstawiasz takie dane i - o ile sa rzetelne - konczy to dyskusje, a wszyscy sa szczesliwi, bo ich wiedza zostala poszerzona, albo tego nie robisz, bo prsk jest dla ciebie teatrem, w ktorym upodobales sobie role trolla.

Oj, czyli pojęcia "troll" też nie rozumiesz. O tempora...

byc moze nie rozumiem, ale twoje zachowanie tak wlasnie teraz wyglada: "wiem, ale nie powiem". jakie z tego dobro dla ogolu? przeciez gdybysmy nie poswiecali tyle uderzen w klawiature na rzeczy, ktore zostaly juz wczesniej opracowane, to mozna by sie zajac czyms, czego nikt jeszcze nie podjal. to dopiero byloby pro publico bono.

Data: 2009-03-17 14:29:51
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
lorak pisze:

lubisz sie droczyc z ludzmi? bo albo przedstawiasz takie dane i - o ile sa rzetelne - konczy to dyskusje, a wszyscy sa szczesliwi, bo ich wiedza zostala poszerzona, albo tego nie robisz, bo prsk jest dla ciebie teatrem, w ktorym upodobales sobie role trolla.

Oj, czyli pojęcia "troll" też nie rozumiesz. O tempora...

byc moze nie rozumiem, ale twoje zachowanie tak wlasnie teraz wyglada: "wiem, ale nie powiem". jakie z tego dobro dla ogolu? przeciez gdybysmy nie poswiecali tyle uderzen w klawiature na rzeczy, ktore zostaly juz wczesniej opracowane, to mozna by sie zajac czyms, czego nikt jeszcze nie podjal. to dopiero byloby pro publico bono.

Za głupi jestem, na odkrywanie tego, czego nikt nie odkrył. Ot, spopularyzować dokonania innych, skrytykować szkodliwe mity, większych zadań przed sobą nie stawiam.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-18 12:44:45
Autor: Hubertus Blues
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:
Hubertus Blues pisze:
Tomasz Radko pisze:
(...)
Pytam po raz kolejny: czy "momentum" ma wpływ na wynik? Jeżeli tak, to da się pokazac na liczbach, bo wynik jest wyrażany właśnie w liczbach.

I tu chyba jest pies pogrzebany. Różnica w pojmowaniu koszykówki między (nazwy umowne acz wiadomo o co/kogo chodzi) między romantykami a zero-jedynkowcami jest tak, że dla nas (romantyków) liczby są pomocnicze, służą śledzeniu wyniku a dla was są pierwsze. Dla was to czego nie da się opisać liczbami nie istnieje (nie ma wpływu na wynik) a dla nas ma.

Bzdura. Twierdzicie, że momentum ma wpływ na wynik. To w takim razie da się to wykazac na liczbach. No chyba, że nie ma.

Spór paradygmatów może dotyczyć kwestii, czy momentum istnieje. Ale w momencie, w którym twierdzicie, że ma wpływ na wynik, przechodzicie do paradygmatu zerojedynkowego, bo wynik jest zerojedynkowy (albo kosz wpadł, albo nie).


To miała być raczej zachęta do zamknięcia dyskusji niż jej rozgorzenia ;)

Tomek zostańmy przy swoich stanowiskach. W końcu są na świecie rzeczy, które na pewno istnieją a nie da się ich opisać liczbami. W koszykówce tak samo. Cyfry obrazują wynik meczu i _pomagają_ opisywać mecz, ale nie stanowią o całości w wyłączności.

PS. Się mi przypomniało: "Istnienie socjologii jest najlepszym dowodem na potrzebę istnienia socjologii". Za ch...rę nie pamiętam kto i kiedy mi to powiedział



--
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo sie moze skonczyc zle..."
mailto:hbedyk@poczta.onet.onet.pl (po co dwa razy onet?)

Data: 2009-03-16 18:29:33
Autor: lorak
Odom zawieszony
Tomasz Radko pisze:

Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

a wez moze najpierw pokaz, ze liczby sa jedyna sluszna miara.

Data: 2009-03-17 01:13:01
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> Jak to Jax bardzo często w
> trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się
> zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.

Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

Napisz do Jaxa zeby Ci to pokazal na liczbach:)

pzdr

Data: 2009-03-17 12:24:49
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
Jak to Jax bardzo często w
trakcie TO powtarza zawodnikom 'we have to regain the momentum'. Warto się
zastanowić że może coś jednak jest na rzeczy.
Pokaż na liczbach, że istnieje coś takiego jak "momentum".

Napisz do Jaxa zeby Ci to pokazal na liczbach:)

Aaaaa, chylę czoła, argument z "autorytetu". Niech żyje scholastyka!

pzdr

TRad

Data: 2009-03-16 23:30:15
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Whaaaaat? Prowadzacego niosa dodatkowe emocje?
> A nie przekonywales, ze prowadzacy maja tendencje do rozluzniania sie?

Należałoby rozróżnić ze 3 etapy. Gdy komuś zaczynasz uciekać [w bieganiu/kolarstwie/koszu] masz emocjonalnego kopa, bo on zostaje z tyłu. Gdy uzyskujesz sporą przewagę masz tendencje do rozluźniania się. Gdy przeciwnik zaczyna dochodzić tobie zaczynają się trząść ręce, a on jest na fali. IMO przeciwdziałanie każdemu z tych etapów to te wazniejsze momenty.
Swoją drogą, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć komuś kto kibicuje i gra w kosza od x lat... ;-)

Przeciez nie musisz mnie przekonywac, ze emocje czy rozluznianie sie
istnieja, bo wbrew pozorom jestem czlowiekiem ;-), ale glowna linia
sporu lezy w "jaki ma to wplyw na wyniki?". I mnie osobiscie zupelnie
nie przeszkadza gdy ktos probuje uwzgledniac emocje czy rozluznianie sie
w wyjasnieniu co sie stalo w danym meczu, ale IMHO zdecydowanie za
czesto traktowane jest to jako glowne, a wrecz jedyne wyjasnienie. --
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 17:15:17
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Skąd Wy u licha wzieliście ten 'czas reakcji mózgu'??

Wybacz, ale skoro 3 rozne osoby tak to zinterpretowaly to raczej
wynikalo to z niejasnosci Twojej wypowiedzi.

Mnie chodziło o 'czas na reakcję' czyli czas w jakim zawodnik może zreagować [zobaczyć atak i odpowiedzieć na niego]!

Czyli ujmujac to inaczej i na przykladzie: biegnie sobie peleton
truchcikiem, nagle jakis zawodnik wyrywa sie sprintem do przodu, Twoj
"czas reakcji" oznaczal "ile czasu minie zanim zawodnik z peletonu jest
w stanie dogonic tego, ktory przed chwila sie wyrwal"?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 17:22:00
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpe0pj$mbs$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Skąd Wy u licha wzieliście ten 'czas reakcji mózgu'??

Wybacz, ale skoro 3 rozne osoby tak to zinterpretowaly to raczej
wynikalo to z niejasnosci Twojej wypowiedzi.

Obawiam sie, że źle zinterpretowała pierwsza, reszta poszła jak stadko jej sladem.

Mnie chodziło o 'czas na reakcję' czyli czas w jakim zawodnik może zreagować
[zobaczyć atak i odpowiedzieć na niego]!

Czyli ujmujac to inaczej i na przykladzie: biegnie sobie peleton
truchcikiem, nagle jakis zawodnik wyrywa sie sprintem do przodu, Twoj
"czas reakcji" oznaczal "ile czasu minie zanim zawodnik z peletonu jest
w stanie dogonic tego, ktory przed chwila sie wyrwal"?

Tak. I nie "czas reakcji" a "czas na reakcję". Zaraz znowu się Wam pomyli.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 17:43:32
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Wybacz, ale skoro 3 rozne osoby tak to zinterpretowaly to raczej
> wynikalo to z niejasnosci Twojej wypowiedzi.

Obawiam sie, że źle zinterpretowała pierwsza, reszta poszła jak stadko jej sladem.

No wybacz, ale uzywanie wlasnych skrotow myslowych brzmiacych
identycznie jak opisujace co innego stwierdzenia jest troszke mylace.

Tak czy inaczej szlag trafil sens kilkudziesieciu postow ;-(
 
> Czyli ujmujac to inaczej i na przykladzie: biegnie sobie peleton
> truchcikiem, nagle jakis zawodnik wyrywa sie sprintem do przodu, Twoj
> "czas reakcji" oznaczal "ile czasu minie zanim zawodnik z peletonu jest
> w stanie dogonic tego, ktory przed chwila sie wyrwal"?

Tak.

Hmmm, zeby znow nie bylo jakichs bledow interpretacji dopytam:
1) czyli uwazasz, ze w biegu dlugodystansowym to wyrywanie sie z
peletonu jest zwiazane z najwazniejszymi metrami tego biegu?
2) jesli zawodnik wyrwie sie z peletonu za wczesnie i skoncza mu sie
sily przed meta to o czym to swiadczy? Wybral zle najwazniejsze metry?
3) napisales w jednym z postow, ze "narzucanie własnego tempa jest przy
wyrównanej stawce niespotykane" i o czym to ma swiadczyc?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 18:00:18
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpe2ej$q9b$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Wybacz, ale skoro 3 rozne osoby tak to zinterpretowaly to raczej
> wynikalo to z niejasnosci Twojej wypowiedzi.

Obawiam sie, że źle zinterpretowała pierwsza, reszta poszła jak stadko jej
sladem.

No wybacz, ale uzywanie wlasnych skrotow myslowych brzmiacych
identycznie jak opisujace co innego stwierdzenia jest troszke mylace.

To zastanów sie czy jezeli w moim zdaniu:
"Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak
najmniej czasu na reakcję."
przez "czas na reakcję" będziesz rozumiał bodziec mózgowy to będzie to miało jakiś wiekszy sens? Po cholerę biegaczowi zostawianie jak najmniej czasu na bodziec mózgowy, który płynie milisekundy?? Przyznaję że moje zdanie mozna rozumieć na 2 sposoby, ale przy _odrobinie_ pogłówkowania tylko jeden wydaje się sensowny.

> Czyli ujmujac to inaczej i na przykladzie: biegnie sobie peleton
> truchcikiem, nagle jakis zawodnik wyrywa sie sprintem do przodu, Twoj
> "czas reakcji" oznaczal "ile czasu minie zanim zawodnik z peletonu jest
> w stanie dogonic tego, ktory przed chwila sie wyrwal"?

Tak.

Hmmm, zeby znow nie bylo jakichs bledow interpretacji dopytam:
1) czyli uwazasz, ze w biegu dlugodystansowym to wyrywanie sie z
peletonu jest zwiazane z najwazniejszymi metrami tego biegu?

Nie. Chodzi o to by podobnie jak w koszu wyrwać się na najwazniejszych metrach. Które to są to już zalezy od konkretnego wyścigu.

2) jesli zawodnik wyrwie sie z peletonu za wczesnie i skoncza mu sie
sily przed meta to o czym to swiadczy? Wybral zle najwazniejsze metry?

Dokładnie. Bo wyrwać się może praktycznie każdy o ile mu pozwolą.

3) napisales w jednym z postow, ze "narzucanie własnego tempa jest przy
wyrównanej stawce niespotykane" i o czym to ma swiadczyc?

Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale Twoja teoria to biec równym tempem by max. wykorzystać siły. Wiec taka taktyka jest niespotykana.

pozdr
G

Data: 2009-03-16 23:29:34
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> No wybacz, ale uzywanie wlasnych skrotow myslowych brzmiacych
> identycznie jak opisujace co innego stwierdzenia jest troszke mylace.

To zastanów sie czy jezeli w moim zdaniu:
"Najczęsciej atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję."  przez "czas na reakcję" będziesz rozumiał bodziec mózgowy to będzie to miało jakiś wiekszy sens?

ROTFL, przeciez dokladnie to staralismy Ci sie wyjasnic, ze nie ma ;-)

> 3) napisales w jednym z postow, ze "narzucanie własnego tempa jest przy
> wyrównanej stawce niespotykane" i o czym to ma swiadczyc?

Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale Twoja teoria to biec równym tempem by max. wykorzystać siły. Wiec taka taktyka jest niespotykana.

Moze i nie, ale wg mnie tylko ze wzgledow taktycznych, a nie dlatego, ze
jakies metry sa wazniejsze od innych. Bieganie w peletonie wszystkim
wydaje sie korzystne bo kazdy mysli, ze "na finishu wyprzedze reszte"
przez co bieg sprowadza sie do tego kto najlepiej rozlozyl sily albo
[jesli sil zostalo tyle samo] kto jest najszybszy na ostatnim sprincie.

Co wiecej, teoria "biec rownym tempem by max. wykorzystac sily" zupelnie
nie uwzglednia, ze biegacze (chyba) staraja sie minimalizowac wysilek, a
nie go optymalnie rozkladac. A czyz bieganie w rownym tempie nie jest
przypadkiem mniej meczace niz zrywy i zwalnianie?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:37:06
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>> Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
>>> atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
>>> przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
>>
>> To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
>> najefektywniejszego rozlozenia sil.
>
> Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
> chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
> tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!

A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu na ostatnich metrach?

Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Jeżeli będziesz miał troche cywilnej odwagi to przyznasz, że bzdurą jest Twoja teoria, bo narzucanie własnego tempa jest przy wyrównanej stawce niespotykane.

Ktora teoria? Ze u dlugodystansowcow najwazniejsze jest rozlozenie sil,
a nie jakies czasy reakcji? Podaj chociaz jeden argument...


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 15:56:44
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdr1h$9j8$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>>> Natomiast weź za przykład biegaczy długodystansowych. Najczęsciej
>>> atakują w późniejszej fazie biegu, własnie po to by zostawić
>>> przeciwnikowi jak najmniej czasu na reakcję.
>>
>> To interesujace bo bylem przekonany, ze to proba jak
>> najefektywniejszego rozlozenia sil.
>
> Powiem wiecej, to co napisales wydaje mi sie bzdura: przeciez gdyby
> chodzilo o "jak najmniej czasu na reakcje" zawodnicy finiszowaliby
> tylko na ostatnich metrach, a nie na ostatnim okrazeniu!

A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu
na ostatnich metrach?

Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Finisz nie ma żadnego związku z pozostawieniem czasu na reakcję przeciwnika? Przemyśl, wróć, potem jeszcze raz przemyśl i popatrz jaką bzdurę napisałes.

Jeżeli będziesz miał troche cywilnej odwagi to przyznasz, że bzdurą jest
Twoja teoria, bo narzucanie własnego tempa jest przy wyrównanej stawce
niespotykane.

Ktora teoria? Ze u dlugodystansowcow najwazniejsze jest rozlozenie sil,
a nie jakies czasy reakcji? Podaj chociaz jeden argument...

Podałem o jaką teorię mi chodzi, podałem Ci dokładnie ten sam argument, który zarzucałes mi Ty. Odwracasz wilqa ogonem. Ale nie spodziewałem się niczego innego.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:00:48
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Finisz nie ma żadnego związku z pozostawieniem czasu na reakcję przeciwnika? Przemyśl, wróć, potem jeszcze raz przemyśl i popatrz jaką bzdurę napisałes.

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:03:23
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdrkd$bsb$2news.interia.pl...
Gerard pisze:

Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Finisz nie ma żadnego związku z pozostawieniem czasu na reakcję przeciwnika? Przemyśl, wróć, potem jeszcze raz przemyśl i popatrz jaką bzdurę napisałes.

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.

Bzdura. Zapytaj któregokolwiek z biegaczy. Jeżeli gość ma wystarczajaco sił by odprzeć atak, jedyną możliwością jest rozpoczecie go tak by nie miał czasu zareagowac.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:10:54
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.

Bzdura. Zapytaj któregokolwiek z biegaczy. Jeżeli gość ma wystarczajaco sił by odprzeć atak, jedyną możliwością jest rozpoczecie go tak by nie miał czasu zareagowac.

Co Ty opowiadasz. Problemem jest wytrzymałość szybkościowa. Jeżeli jestem od gościa szybszy, nie mogę rozpocząć finiszu zbyt wcześnie, bo wysiądę przed metą. Jeżeli jestem wolniejszy, ale mam lepszą wytrzymałość, atakuję wcześniej, bo jeśli ten drugi mnie od razu skontruje, to spuchnie, zaś jeżeli poczeka, to może zdążę mu uciec. Czas reakcji nie ma żadnego znaczenia.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:38:16
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpds7b$d0j$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.

Bzdura. Zapytaj któregokolwiek z biegaczy. Jeżeli gość ma wystarczajaco sił by odprzeć atak, jedyną możliwością jest rozpoczecie go tak by nie miał czasu zareagowac.

Co Ty opowiadasz. Problemem jest wytrzymałość szybkościowa. Jeżeli jestem od gościa szybszy, nie mogę rozpocząć finiszu zbyt wcześnie, bo wysiądę przed metą. Jeżeli jestem wolniejszy, ale mam lepszą wytrzymałość, atakuję wcześniej, bo jeśli ten drugi mnie od razu skontruje, to spuchnie, zaś jeżeli poczeka, to może zdążę mu uciec. Czas reakcji nie ma żadnego znaczenia.

Jesteś w stanie wyprzedzić gościa nawet jezeli ma on więcej sił. Wystarczy, że on się tego nie spodziewa a wyskakujesz mu zza pleców praktycznie na linii mety. Tzw dobry timing czyli atak w odpowiednim momencie o którym cały czas piszę.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:43:24
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
Gerard pisze:

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.
Bzdura. Zapytaj któregokolwiek z biegaczy. Jeżeli gość ma wystarczajaco sił by odprzeć atak, jedyną możliwością jest rozpoczecie go tak by nie miał czasu zareagowac.
Co Ty opowiadasz. Problemem jest wytrzymałość szybkościowa. Jeżeli jestem od gościa szybszy, nie mogę rozpocząć finiszu zbyt wcześnie, bo wysiądę przed metą. Jeżeli jestem wolniejszy, ale mam lepszą wytrzymałość, atakuję wcześniej, bo jeśli ten drugi mnie od razu skontruje, to spuchnie, zaś jeżeli poczeka, to może zdążę mu uciec. Czas reakcji nie ma żadnego znaczenia.

Jesteś w stanie wyprzedzić gościa nawet jezeli ma on więcej sił. Wystarczy, że on się tego nie spodziewa a wyskakujesz mu zza pleców praktycznie na linii mety. Tzw dobry timing czyli atak w odpowiednim momencie o którym cały czas piszę.

Na linii mety? Tzn. co: atakuję 5 metrów przed linią mety? Sorki, ale on zacznie finisz wcześniej. Czyli muszę zaatakować, zanim on przyspieszy. Czyli nie ma mowy o kilku metrach, a raczej o kilkudziesięciu, a nawet stu kilkudziesięciu. Ale jeżeli ma więcej sił ode mnie, to nie wytrzymam narzuconego przez siebie tempa. Tak czy siak - d*** z tyłu. No i dalej nie ma nic wspólnego z timingiem, tylko z szybkością i wytrzymałością.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-13 16:47:33
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "Tomasz Radko" <trad@interia.pl> napisał w wiadomości news:gpdu49$flg$1news.interia.pl...
Gerard pisze:

Oczywiście, że nie ma. Kwestia zapasu sił, przyspieszenia i wytrzymałości szybkościowej.
Bzdura. Zapytaj któregokolwiek z biegaczy. Jeżeli gość ma wystarczajaco sił by odprzeć atak, jedyną możliwością jest rozpoczecie go tak by nie miał czasu zareagowac.
Co Ty opowiadasz. Problemem jest wytrzymałość szybkościowa. Jeżeli jestem od gościa szybszy, nie mogę rozpocząć finiszu zbyt wcześnie, bo wysiądę przed metą. Jeżeli jestem wolniejszy, ale mam lepszą wytrzymałość, atakuję wcześniej, bo jeśli ten drugi mnie od razu skontruje, to spuchnie, zaś jeżeli poczeka, to może zdążę mu uciec. Czas reakcji nie ma żadnego znaczenia.

Jesteś w stanie wyprzedzić gościa nawet jezeli ma on więcej sił. Wystarczy, że on się tego nie spodziewa a wyskakujesz mu zza pleców praktycznie na linii mety. Tzw dobry timing czyli atak w odpowiednim momencie o którym cały czas piszę.

Na linii mety? Tzn. co: atakuję 5 metrów przed linią mety? Sorki, ale on zacznie finisz wcześniej. Czyli muszę zaatakować, zanim on przyspieszy. Czyli nie ma mowy o kilku metrach, a raczej o kilkudziesięciu, a nawet stu kilkudziesięciu. Ale jeżeli ma więcej sił ode mnie, to nie wytrzymam narzuconego przez siebie tempa. Tak czy siak - d*** z tyłu. No i dalej nie ma nic wspólnego z timingiem, tylko z szybkością i wytrzymałością.

Zakładasz, że on finiszuje z maksymalną mozliwą dla niego prędkością. A tak jest rzadko.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:19:12
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy >> finiszu na ostatnich metrach?
>
> Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
> finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Finisz nie ma żadnego związku z pozostawieniem czasu na reakcję przeciwnika? Przemyśl, wróć, potem jeszcze raz przemyśl i popatrz jaką bzdurę napisałes.

Przemyslalem, wrocilem, przemyslalem ponownie i wciaz jedyna bzdura jaka
dostrzegam w tej czesci to Twoje podkreslanie znaczenia czasu reakcji
gdy przypominam mowimy o wielominutowych biegach i finiszach na
kilkudziesieciu jak nie kilkuset metrach.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:39:30
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "wiLQ" <NIE@spam.com> napisał w wiadomości news:gpdtge$el5$1news.task.gda.pl...
Gerard napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy
>> finiszu na ostatnich metrach?
>
> Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
> finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

Finisz nie ma żadnego związku z pozostawieniem czasu na reakcję przeciwnika?
Przemyśl, wróć, potem jeszcze raz przemyśl i popatrz jaką bzdurę napisałes.

Przemyslalem, wrocilem, przemyslalem ponownie i wciaz jedyna bzdura jaka
dostrzegam w tej czesci to Twoje podkreslanie znaczenia czasu reakcji
gdy przypominam mowimy o wielominutowych biegach i finiszach na
kilkudziesieciu jak nie kilkuset metrach.

Prawdopodobnie problem leży w definicji 'czasu na reakcję'. Patrz inny post.

pozdr
G

Data: 2009-03-13 16:24:08
Autor: s
Odom zawieszony
A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu na ostatnich metrach?

Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

To dlaczegos wilczego zada nie ruszyl, jak pytalem o chetnych na bieg, ha?

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-13 16:52:59
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> A ile razy oglądał Ty bieganie długodystansowe? Nie widział Ty nigdy finiszu >> na ostatnich metrach?
> > Nie tylko ogladalem, ale w swoim czasie bralem udzial i wybacz, ale
> finisz nie ma zadnego zwiazku z czasem reakcji.

To dlaczegos wilczego zada nie ruszyl, jak pytalem o chetnych na bieg, ha?

Bo to sa dawne dzieje ;-)


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 16:56:30
Autor: s
Odom zawieszony
To dlaczegos wilczego zada nie ruszyl, jak pytalem o chetnych na bieg, ha?

Bo to sa dawne dzieje ;-)

Oj tam.
Biegac zawsze warto.
Chocby tak jak ja, raz w roku ;-(

Pozdr
S

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-13 17:21:26
Autor: wiLQ
Odom zawieszony
s napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:

>> To dlaczegos wilczego zada nie ruszyl, jak pytalem o chetnych na bieg, ha?
> > Bo to sa dawne dzieje ;-)

Oj tam. Biegac zawsze warto.
Chocby tak jak ja, raz w roku ;-(

Zartujesz? IMHO takie bieganie raz do roku jest bez sensu bo kondycje traci sie w
przerazajacym tempie, a bez niej nie widze sensu udzialu w takim biegu.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2009-03-13 17:30:01
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Użytkownik "s" <s@krzak.wp.pl> napisał w wiadomości news:gpdvjb$6nc$1inews.gazeta.pl...
To dlaczegos wilczego zada nie ruszyl, jak pytalem o chetnych na bieg, ha?

Bo to sa dawne dzieje ;-)

Oj tam.
Biegac zawsze warto.
Chocby tak jak ja, raz w roku ;-(

A gdzie, kiedy, w jakim iwencie, biegasz Sławek?

pozdr
G

Data: 2009-03-11 11:28:15
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:

Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
Artesta tak jak Rudego.

Mysle ze niestarczyloby mu sily, Artest wazy pewnie 2 razy wiecej:)

Nawet Bogues mógłby wykoleić Shaqa. Kwestia przyłożenia wystarczającej siły w odpowiednim momencie pod odpowiednim kątem. Nikt nie mówi o czołówce.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 03:34:26
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 11 Mar, 11:28, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

>> Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
>> Artesta tak jak Rudego.

> Mysle ze niestarczyloby mu sily, Artest wazy pewnie 2 razy wiecej:)

Nawet Bogues mógłby wykoleić Shaqa.

Chyba podchadzac mu pod nogi w momencie opadania:)

pzdr

Data: 2009-03-11 11:38:24
Autor: Tomasz Radko
Odom zawieszony
sooobi@gmail.com pisze:
On 11 Mar, 11:28, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
soo...@gmail.com pisze:

Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
Artesta tak jak Rudego.
Mysle ze niestarczyloby mu sily, Artest wazy pewnie 2 razy wiecej:)
Nawet Bogues mógłby wykoleić Shaqa.

Chyba podchadzac mu pod nogi w momencie opadania:)

Nie, przecież nie chodzi o zmianę pędu, tylko momentu pędu.

pzdr

TRad

Data: 2009-03-11 11:46:05
Autor: Gerard
Odom zawieszony

Uzytkownik "Leszczur" <leszczur@acn.waw.pl> napisal w wiadomosci news:554e14b2-3bcc-41b7-b19d-5dab4d570d9dc36g2000yqn.googlegroups.com...
A jednak nie tylko stal i sie gapil. Jeden mecz zawieszenia. Akurat
ten dzisiejszy z Houston.
Robimy zaklady czy Kobe odda +35 rzutow z gry? ;-)
Ariza pewnie bedzie w S5. Ciekawe czy bylby sklonny zatrzymywac
Artesta tak jak Rudego. Stawiam mala wyspe na Pacyfiku, ze chyba
raczej jednak nie. ;-)

Niedawno byl kliz wsród zawodników NBA pt:

Which NBA player would you least like to mess with?

Shaquille O'Neal, Suns C......46%
Ron Artest, Rockets F......17%
Ben Wallace, Cavaliers F......9%
Dwight Howard, Magic C......3%
Kenyon Martin, Nuggets F.......2%

[Based on a survey of 190 NBA players]

pozdr
G

PS: Inny kliz, tez robiony na poczatku marca, z ciekawym miejscem nr 4:

Which player would you least like to have on your team?

Stephon Marbury, Celtics G.....22%
Ron Artest, Rockets F.....9%
Stephen Jackson, Warriors F/G.....5%
Kobe Bryant, Lakers G.....5%
Gilbert Arenas, Wizards G.....5%

[Based on a survey of 190 NBA players]

Data: 2009-03-11 03:52:44
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 11 Mar, 11:46, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Which NBA player would you least like to mess with?

Shaquille O'Neal, Suns C......46%
Ron Artest, Rockets F......17%
Ben Wallace, Cavaliers F......9%
Dwight Howard, Magic C......3%
Kenyon Martin, Nuggets F.......2%

Hmmm. Czyzby bardziej chodzilo o to, ze Shaq moze na delikwenta upasc,
czy moze raczej o to, ze napisze piosenke i pusci jak na youtube? ;-)

PS: Inny kliz, tez robiony na poczatku marca, z ciekawym miejscem nr 4:

Which player would you least like to have on your team?

Stephon Marbury, Celtics G.....22%
Ron Artest, Rockets F.....9%
Stephen Jackson, Warriors F/G.....5%
Kobe Bryant, Lakers G.....5%
Gilbert Arenas, Wizards G.....5%

A ja tu widze jedna ceche wspolna - kazdy z nich lubi duzo rzucac :-)
Tez nie chcialbym z nimi grac.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2009-03-11 12:04:35
Autor: s
Odom zawieszony
Which NBA player would you least like to mess with?

Shaquille O'Neal, Suns C......46%
Ron Artest, Rockets F......17%

A moj kolega zwykl mawiac: "Duzych i silnych to ja sie nie boje... Pop#%^!@lonych  - zawsze ...":-)

Pozdr
Slawek

--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-11 04:07:09
Autor: sooobi
Odom zawieszony
On 11 Mar, 12:04, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Which NBA player would you least like to mess with?

> Shaquille O'Neal, Suns C......46%
> Ron Artest, Rockets F......17%

A moj kolega zwykl mawiac: "Duzych i silnych to ja sie nie boje...
Pop#%^!@lonych  - zawsze ...":-)

Święte słowa

pzdr

Data: 2009-03-13 10:59:46
Autor: sooobi
Odom zawieszony
> 2. Jak zwilczenie grupy postępuje!

Znamy sie coraz bardziej - lubimy sie coraz mniej.
A to Polska wlasnie :-)

eee tam na prsk czesto sie klocimy, przekraczajac pewne granice, ale ja nie
moge doczekac sie az zobacze Twoja mordeczke z nowa fryzura odmladzajaca Cie o
jakies 10lat:) Poza tym uwazam ze kolejny draft moznaby polaczyc z jakas
zakrapiana imprezka, bez szalenstw ale jakis grillik i wodeczka, mniam:)

pzdr




--


Data: 2009-03-13 12:03:59
Autor: s
Odom zawieszony
eee tam na prsk czesto sie klocimy, przekraczajac pewne granice, ale ja nie
moge doczekac sie az zobacze Twoja mordeczke z nowa fryzura odmladzajaca Cie o
jakies 10lat:) Poza tym uwazam ze kolejny draft moznaby polaczyc z jakas
zakrapiana imprezka, bez szalenstw ale jakis grillik i wodeczka, mniam:)

Dobra!
Najpierw meczyk, potem sie napijcie wodeczki, a potem draft.
Ciekawe, za ile LeBron wtedy pojdzie :-)

Pozdr
Slawek


--
"...natomiast wywalajac dobrego zawodnika jest 100% szans, ze straciles wartosciowego zawodnika - wiLQ"

Data: 2009-03-13 12:08:02
Autor: leszczur
Odom zawieszony
> eee tam na prsk czesto sie klocimy, przekraczajac pewne granice, ale ja nie
> moge doczekac sie az zobacze Twoja mordeczke z nowa fryzura odmladzajaca
Cie o
> jakies 10lat:) Poza tym uwazam ze kolejny draft moznaby polaczyc z jakas
> zakrapiana imprezka, bez szalenstw ale jakis grillik i wodeczka, mniam:)

Dobra!
Najpierw meczyk, potem sie napijcie wodeczki, a potem draft.
Ciekawe, za ile LeBron wtedy pojdzie :-)

Jaki LeBron? Bargnani!!! :-)

--


Data: 2009-03-13 12:07:07
Autor: L'e-szczur
Odom zawieszony
On 13 Mar, 11:59, " sooobi" <e_s...@NOSPAM.gazeta.pl> wrote:
> > 2. Jak zwilczenie grupy postępuje!

> Znamy sie coraz bardziej - lubimy sie coraz mniej.
> A to Polska wlasnie :-)

eee tam na prsk czesto sie klocimy, przekraczajac pewne granice, ale ja nie
moge doczekac sie az zobacze Twoja mordeczke z nowa fryzura odmladzajaca Cie o
jakies 10lat:)

No to kurna zabrzmialo conajmniej jak wyznanie! ;-) Wiem, ze piatek i weekend sie zbliza, ale.... A niech tam - pax vobiscum. A fryzura jest jeszcze bardziej hardcore'owa!
Poza tym uwazam ze kolejny draft moznaby polaczyc z jakas
zakrapiana imprezka, bez szalenstw ale jakis grillik i wodeczka, mniam:)

Liczysz, ze jak Ci wysiadzie watroba to zalatwie przeszczep? ;-)
Zobaczymy czy na kolejny draft nie wroce juz do Polski. Pozdro

L'e-szczur

--


Odom zawieszony

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona