Data: 2013-12-04 02:03:34 | |
Autor: Mark Woydak | |
Oficer Sekielski zaczyna si sypa | |
Sekielski! „Machniom”? Wszystkie kwity z IPN dotyczące wszystkich Artymowiczów za jeden kwit na Chrisa Cieszewskiego! posted by MatkaKurka on wt., 03.12.2013 - 17:59 Z dobrze poinformowanego źródła otrzymałem wiadomość, że dzieją się rzeczy więcej niż dziwne. Oto jeden z największych przeciwników lustracji i grzebania w życiorysach, redaktor Sekielski, razem ze swoimi współpracownikami przemógł obrzydzenie i wybrał się do IPN. Efektem jego „obrzydliwego” rekonesansu ma być sensacja godna programu „Po prostu”. Sekielski szykuje materiał na Chrisa Cieszewskiego, rzekomo dogrzebał się w archiwach IPN do jakiś dokumentów, które, zdaniem byłego dziennikarza TVN i teraz TVP, wskazują na współpracę Chrisa Cieszewskiego z SB. Ówczesny Krzysztof Cieszewski miał w opinii Sekielskiego i jego współpracowników, jako TW „Nil”, podjąć współpracę z SB, w czasie gdy był studentem i należał do NSZ. We własnym imieniu chciałbym wyrazić głębokie i podwójne zdziwienie. Przede wszystkim dziwi mnie sam fakt, że Sekielski podejmuje się podobnej akcji poszukiwawczej w IPN, co przecież jest charakterystyczne dla „oszołomów” i „prawdziwych Polaków”. Po drugie jeszcze bardziej dziwi mnie, że w ogólnie dostępnych źródłach: archiwa IPN umieszczone na stronach www, tak zwana lista Wildsteina, a nawet w tekstach analitycznych pracowników IPN, Krzysztofa Cieszewskiego nie ma w żadnej „teczce TW”. Skąd Sekielskiemu przyszło do głowy sięgać do IPN? Internet i lista Wildsteina odpada! Miał sen? Usłyszał jakieś głosy? Czy może po prostu ktoś z dawnych agentów WSI, czyli kolega z TVN, dostarczył Sekielskiemu gotowego tematu i wskazał odpowiednią „szafę Lesiaka”? Usiłowałem ustalić więcej niż się da przeczytać na stronach IPN i na liście Wildsteina, dzwoniłem do IPN, dotarłem do pracy Pani Cecylii Kuta z krakowskiego IPN: „Pod kontrolą” i z „zachowaniem możliwości sterowania”, która analizuje między innymi podziemną działalność wydawniczą, w tym „Wydawnictwo im. gen. „Nila” – Fieldorfa”. Nikt, łącznie z Chrisem Cieszewskim, o czym będzie szerzej, nie potwierdza sensacji Sekielskiego. Z mojej wiedzy wynika również, że wielu innych dziennikarzy, znanych z pracy nad archiwami IPN, próbowało w bazie Instytutu dokopać się do rzekomych dokumentów, ale nie udało im się odszukać odpowiedniego rekordu. Z drugiej strony współpracownicy Sekielskiego odmawiają podania sygnatury akt i tym bardziej przekazania kopi dokumentów, stad moja tytułowa propozycja. Ciekawa seria zbiegów okoliczności. Niezwykła tajemniczość i jeszcze bardziej nieprawdopodobne zachowanie dziennikarza walczącego zarówno z lustracją, jak i z IPN. Zadziwiająca umiejętność wyławiania z archiwum IPN dokumentów, które są poza zasięgiem prawicowych dziennikarzy i samych pracowników IPN. Do tego wszystkiego powszechnie krytykowana strategia „wiem, ale nie powiem”. Cóż, gdybym urodził się wczoraj dałbym wiarę szczerości intencji i rzetelności dziennikarskiej, ale od 42 lat żyję w Polsce i pozbyłem się wszelkiej naiwności, zaraz po tym, jak pozbyłem się złudzeń. Nie mam pojęcia do czego dotarł Sekielski, natomiast wiem na pewno, że jeśli w ogóle dotarł to musiał mieć większą orientację w archiwach IPN niż mają specjalizujący się w tym najwięksi fachowcy. Taka wiedza jest wystarczająca do stwierdzenia, że „brzoza musi ożyć”. Nie udało się zakwestionować pracy badawczej Cieszewskiego, zatem bierzemy się, starą metodą, za kwestionowanie badacza. Pojęcia nie mam, co rzeczywiście znajduje się w IPN, ale wiem jedno i ponad wszelką wątpliwość. Jeśli za dyskredytowanie Cieszewskiego bierze się Sekielski i to przy pomocy IPN, mamy jasną diagnozę sytuacji – „Cieszewski musi odejść”. Najwierniejsi współpracownicy SB, najtajniejsi tajniacy, od początku pracują na rzecz dezinformacji w kwestii Smoleńska i są pupilami TVN, TVP i wszelkich tego typu mediów. Chris Cieszewski od początku pozatykał gęby i opuścił szczęki temu towarzystwu, towarzystwo usiłowało go ośmieszyć, tymczasem ośmieszyło się samo. Ustalenia Cieszewskiego do dziś nie zostały zweryfikowane. Sekielskiemu, który okazał swoje niezwykłe umiejętności jakoś nie udało się dotrzeć do współpracowników SB, którzy nazywają się Artymowicz, a mnie we wrocławskim IPN udało się Artymowiczów znaleźć jednym kliknięciem, tak zwyczajnie po nazwisku. Cieszewskiego po nazwisku odszukać się nie udało nikomu poza Sekielskim. O co tu chodzi? W przypadku nazwiska Artymowicz wszystko się zgadza, czekistowskie zaangażowanie i marna przeszłość, a wszystko razem zaangażowane w dyskredytację naukowców badających tragedię smoleńską, łącznie z dyskredytacją Cieszewskiego. Czym zawinił Cieszewski? Dokładnie odwrotną i odważną postawą? Nie trzyma mi się to wszystko kupy, śmierdzi „szafą Lesiaka” na kilometr i kompletnie koliduje ze starą rzymską zasadą „komu służy?”. Przyjmując najgorszą z możliwych dla Chrisa Cieszewskiego wersję, w którą nie wierzę, a mianowicie, że był świadomym współpracownikiem SB, trzeba od razu zadać sobie kilka poważnych pytań. Skoro był, to dlaczego zrobił najgłupszą z możliwych rzeczy, która automatycznie wiąże się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, jakim jest dekonspiracja? Żył sobie spokojnie 30 lat i nagle popełnił tak głupi błąd, wyłożył się na tacy agenturze SB? Wiadomo, że za to co zrobił mógł dostać tylko medialną „czapę”. Skoro był, to dlaczego jako TW „demaskują” go najwierniejsi synowie RPIII, a nie dziennikarze Gazety Polskiej jako prowokatora? Skoro był i trzeba sięgać do IPN rękoma Sekielskiego, to dlaczego przeciwnicy lustracji tak bardzo ryzykują, chwytają się zakazanych w tym środowisku metod? I wreszcie pytanie najważniejsze. Ile w tej akcji jest udziału dawnych esbeków lub/i ruskich agentów z WSI, bo szybciej uwierzę, że Sekielski samodzielnie odnalazł „złote runo”, niż jakieś kwity w IPN, do których mnie, mądrzejszym ode mnie i samym pracownikom IPN dotrzeć się nie udało. Same dziwa i sprzeczności prowadzące do jednego wniosku „brzoza musi ożyć”. Gdy się ma do dyspozycji więcej pytań niż odpowiedzi, warto wrócić do najbardziej precyzyjnego źródła, jakie się posiada. Wspomniana praca Pani Cecylii Kuty, z krakowskiego IPN, zawiera nazwisko Krzysztofa Cieszewskiego i jest tam przestawiona historia aresztowań członków grupy Cieszewskiego. Cecylia Kuta podje wiele pseudonimów i nazwisk TW, ale wśród nich nie ma Krzysztofa Cieszewskiego, co więcej według autorki publikacji na temat Cieszewskiego w ogóle nie ma danych w IPN. Brakuje także, a właściwie przede wszystkim, pseudonimu „Nil”, bardzo charakterystycznego pseudonimu, pochodzącego od nazwy rozpracowywanego wydawnictwa. Cecylia Kuta podaje fragmenty raportów esbeckich, gdzie Cieszewski pojawia się w następującym kontekście: W połowie 1981 roku powstało nielegalne wydawnictwo im. gen. „Nila” – Fieldorfa wychodząc na nielegalny rynek wydawniczy książką pt. „Na nieludzkiej ziemi” oraz broszurami: „Zapiski starobielskie” i „Byłem więźniem Moczara” (około 1000 sztuk rozkolportowano). Wprowadzenie stanu wojennego przerwało działalność wydawnictwa, a 30 grudnia 1981 roku jego szef został pozyskany do współpracy z naszą służbą i przyjął pseudonim „Joanna” (TW „Joanna”, czyli Maciej Kuncewicz (ur. 18 VIII 1958), współpracował z SB w latach 1981–1988. Zob. AIPN, 00200/588, t. 1–4, Teczka personalna i teczki pracy TW „Joanna”). Zgodnie z poleceniem Naczelnika Wydziału V Departamentu III przerwał działalność poligraficzną, mimo iż zgłaszały się do niego różne osoby (nie znane TW) z propozycjami wydawniczymi. Całkowite zaniechanie działalności poligraficznej ze strony TW „Joanna” zrodziło w środowisku jego dotychczasowego działania szereg pytań, ponieważ wiedziano, że był związany z wydawnictwem im. Konstytucji 3 Maja, a ponadto M[aria] Moczulska i R[omuald] Szeremietiew proponowali mu przed stanem wojennym prowadzenie nielegalnej poligrafii KPN-u. Wobec powyższego jak i obowiązującego całkowitego zakazu prowadzenia nielegalnej działalności poligraficznej TW „Joanna” zaczął „ukrywać” się, a brak swej aktywności poligraficznej tłumaczył względami konspiracji i bezpieczeństwa. W maju br. poprzez byłą sekretarkę Jerzego Boruca (student V roku SGGW-AR, szef poligrafii KOWzP) poproszono TW o pomoc w wydawaniu nielegalnego biuletynu „Wola” i „Okno”. TW propozycję przyjął i przeszkolił 4 wskazane mu osoby w drukowaniu metodą sitoramki (osoby te są nam znane i rozpracowywane). Po kilku tygodniach aktywnej działalności w grupie kierowanej przez studenta V roku SGGW-AR – Krzysztofa Cieszewskiego nastąpił regres związany z zatrzymaniem kilku osób wchodzących w skład tej grupy. Dodatkowym czynnikiem determinującym prawie całkowite zawieszenie działalności poligraficznej był okres egzaminów i wakacji. Wcześniejsze plany grupy obejmowały drukowanie, oprócz „Woli” i „Okno”, również druk „Tygodnika Wojennego” i „Tygodnika Mazowsze”, ale problem rozbijał się o brak dostatecznej ilości sprzętu poligraficznego. Tak wygląda pierwszy fragment i szeroki kontekst pozwalający dokładnie przeanalizować bieg zdarzeń. Z kolei w innym fragmencie czytamy, że Cieszewski był rozpracowywany przez SB, a nie współpracował jako TW. IV. Przedsięwzięcia operacyjne i sposób ich realizacji Przyjęta koncepcja realizowana będzie w oparciu o 6 jednostek TW pozostających na kontakcie Wydz[iału] II Dep[artamentu] III. Są to jednostki sprawdzone, z odpowiednimi predyspozycjami i umiejętnościami. Perspektywicznie planuje się utworzenie kierownictwa wydawnictwa im. gen. „Nila” – Fieldorfa w oparciu o TW TW „Joanna”, „Adrian” (TW „Adrian”, brak bliższych danych umożliwiających identyfikację osoby.) i „Andrzej” (TW „Andrzej”, brak bliższych danych umożliwiających identyfikację osoby). (Załącznik nr 1, charakterystyki TW). Sposób bezpośredniej realizacji TW „Joanna” uda się do K[rzysztofa] Cieszewskiego i B[ogusza] Jagodzińskiego (liderzy grypy drukującej „Wolę” i „Okno”, której TW jest członkiem) z propozycją druku na powielaczu w/w pozycji w własnym zakresie, bez podawania jednak bliższych szczegółów. W przypadku nie otrzymania konkretnych propozycji lub odwlekania czasowego, wydawnictwo wyda we własnym zakresie 2 pozycje książkowe, m.in. „Moc truchleje”, co w konsekwencji winno doprowadzić do otrzymania konkretnych ofert lub zleceń na usługi poligraficzne. Analizując źródła IPN trudno się pozbyć wrażenia, że nie masz w tej chwili większego wroga „pancernej brzozy” niż Chris Cieszewski, tej diagnozy można być w 100% pewnym, bez względu na „szafę Lesiaka”. Pomijając wszelkie esbeckie kwity, chociaż wyraźnie zaznaczę, że zarówno wiedza, którą dysponuję, jak i zdecydowane stanowisko Chrisa Cieszewskiego wskazuje, że żadnej współpracy nie było, widać gołym okiem komu akcja ma służyć. W przypadku TW, którzy z definicji służą wiernie III RP, dziennikarskie tuzy III RP chronią esbeckich agentów, dyskredytują historyków oraz innych dziennikarzy, którzy korzystają z archiwów IPN. Tutaj wszystko jest postawione na głowie, w dodatku tak bardzo, że poza Sekielskim nikomu nie udało się dotrzeć do materiałów IPN potwierdzających „sensację”. Wiele już w życiu widziałem, ale takiego przypadku, żeby były TW jednym badaniem rozwalił spory kawałek III RP jeszcze nie widziałem i oczom nie wierzę. Nie znam przypadku, żeby jakikolwiek TW, wcześniej nie zdemaskowany, zrobił cokolwiek przeciw obowiązującemu systemowi. W tej sprawię zachowuję się jak Pan Bóg i prawo nakazuje, uznaję Chrisa Cieszewskiego za wroga esbeków i RP III, ponieważ nie mam ani danych, ani logicznych podstaw, żeby wyciągnąć inne wnioski. Ostatni raz podobną „lustrację” przeprowadzono na Jarosławie Kaczyńskim, co wskazuje, że Chris Cieszewski według sytemu ma ten sam status – śmiertelne zagrożenie. Tyle miałbym tej sprawie do powiedzenia, poniżej wklejam stanowisko Profesora Chrisa Cieszewskiego: I never saw the IPN files, so I don't know what they say, but I never was and never could be an agent of SB. There is nothing legitimate they could have against me, because I have never collaborated with SB or ratted on anyone. I'm a totally genuine article in this department, and if they found anything bad on me it would have to be a lie. Chris J. Cieszewski, PhD Tłumaczenie z autoryzacją Chrisa Cieszewskiego: Nigdy nie widziałem akt IPN, więc nie wiem, co one mówią, ale nigdy nie byłem i nie mogłem być agentem SB. Nigdy nie kolaborowałem z SB ani nigdy nikogo nie zdradziłem. Jeżeli ktoś twierdzi, że "coś na mnie jest", to kłamie. |
|