Data: 2010-08-10 20:58:31 | |
Autor: abc | |
Oficjalne stanowisko Episkopatu nie jest potrzebne | |
Przewodniczący KEP zauważa, że naród źle odebrał zapowiedź przeniesienia
krzyża spod Pałacu, bez deklaracji, czy zostanie on czymś zastąpiony. - To było tylko stwierdzenie, że krzyż jest problemem i że zostanie on rozwiązany. Część ludzi tego nie wytrzymała. A później pojawiła się deklaracja konkurencyjnej partii o konieczności obrony krzyża jako znaku wydarzeń kwietniowych - mówi abp Michalik. Zaznacza, że w społeczeństwie widoczne jest oczekiwanie, że dojdzie do uszanowania manifestacji narodu, która miała miejsce po 10 kwietnia. - Jednak zarówno w czasie pogrzebu, jak i późniejszej wojny przeciwko dziennikarzom, którzy pokazywali odczucia narodu pod Pałacem Prezydenckim, widać było, że nie bardzo chce się słuchać narodu - mówi Jozef Michalik. Arcybiskup uważa, że obecne spory są próbą wygrywania gry politycznej krzyżem, który zawsze jest świętym symbolem religijnym. W ramach tej gry jedna strona chce eliminacji sacrum z miejsca publicznego, a druga dązy do realizacji własnych interesów. Zdaniem przewodniczącego KEP, Kościół potraktowano w sprawie krzyża jako strażaka. - Gdy się pali, to woła się na pomoc straż. Gdyby Kościół był mediatorem, to dwa tygodnie wcześniej, przed złożeniem jakichkolwiek deklaracji, doszłoby do rozmów i zastanowienia, w jaki sposób podejść do sprawy - tlumaczy. Zdaniem arcybiskupa oficjalne stanowisko Episkopatu nie jest w tej sprawie potrzebne. Episkopat nie może - jego zdaniem - rozwiązać tego konfliktu, bo nie on go rozapoczął. - Mogą to zrobić tylko prezydent i zainteresowani liderzy opozycyjnych partii - zaznacza. Więcej http://fronda.pl/news/czytaj/czesc_ludzi_tego_nie_wytrzymala -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|