Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Okradli nas jak okradali Afrykę

Okradli nas jak okradali Afrykę

Data: 2014-08-16 15:26:24
Autor: mkarwan
Okradli nas jak okradali Afrykę
Straciliśmy własny potencjał gospodarczy, Polska wymiera i emigruje.
Dziś tylko jedno leży mi na sercu: żeby Polacy się przebudzili. Bo nie o
taką Polskę walczyłem
Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają z prof. WITOLDEM KIEŻUNEM, wybitnym
ekonomistą, byłym ekspertem ONZ, żołnierzem AK, uczestnikiem powstania
warszawskiego, więźniem sowieckich łagrów /Tygodnik " W sieci" /

JiMK - Wielu Polaków może szokować teza, którą głosi pan od ładnych paru lat:
Polska jest krajem skolonizowanym dokładnie tak samo jak kraje afrykańskie,
mimo że leży w środku Europy i należy do struktur zachodnich.

WK - Moje doświadczenie jest dość unikalne.
Na wła­sne oczy, pracując dla ONZ, widziałem ostry atak neokolonizatorów na
młode państwa afry­kańskie.
Widziałem to w Burundi, widziałem w Rwandzie.
Widziałem brak jakiejkolwiek etyki, brak skrupułów, niesłychaną brutalność.

JiMK - Na czym to polegało?

WK - Miało to związek z rozwojem globalizacji, którą z kolei wywołały gwałtowny
skok technolo­giczny, komputery, rozwój transportu lotni­czego.
I z początkami panowania liberalizmu ekonomicznego, ideologii pełnej
swobody.
Nagle, jak na rozkaz, pod koniec lat 80. zaczął się najazd setek
przedsiębiorców.
Z przeraże­niem zacząłem dostrzegać, że Burundi, kraj, który zaczynał się
pięknie rozwijać, z mądrym prezydentem, któremu doradzałem, traci swoją
szansę. Widziałem, że wyceny przedsiębiorstw, np. fabryk świetnej kawy,
przeprowadzają spe­cjaliści z Zachodu, bez żadnej kontroli, bez żad­nej
gwarancji, że zależy im na losie kraju.

JiMK - Towarzyszą temu zapewne łapówki.

WK - Oczywiście.
Widziałem ten mechanizm, bo chodziłem do klubów dla elity, gdzie przy­jezdni
mieszali się z przedstawicielami lokalnej władzy.
Wiedziałem, kto komu daje łapówki, jak się łamie opór, jak się przejmuje
majątek.
I w pewnym momencie doznałem szoku, bo znajomy do mnie mówi:
"Jesteś Polakiem?".
 "Tak" - odpowiadam.
"To co ty tu robisz?
Tutaj to nic, eldorado to jest Polska!".
Eldorado do szybkiego, łatwego zarobku?
Tak.
Radzą mi: zorganizuj trochę pieniędzy i jedź.

JiMK - I co pan zrobił?

WK - Napisałem list do Aleksandra Gieysztora i Wi­tolda Trzeciakowskiego z
ostrzeżeniem, co się szykuje.
Ale oczywiście zostałem.
I powołałem tajną komisję, która oceniała zachodnie wyceny burundyjskich
firm.
I szybko się okazało się, ż sprzedawano firmy za 15 proc. wartości.
A więc praktycznie za tyle samo, ile później w Polsce.

JiMK - Co pan zrobił z tą wiedzą?

WK - Udało się nam podnieść cenę sprzedaży trzy krotnie.
Później jednak, pod naciskiem Banku Światowego, wprowadzono w kraju
demokrację w miejsce łagodnych rządów monopartii.
I to już zdemolowało ten kraj.
Potem doszło tam jak wiemy, do rzezi, w których zginęło 800 tys ludzi.
Źródła tej tragedii także leżą w walce kapitału o wpływy.

JiMK - Jakie wnioski wyciągnął pan z tej afrykańskiej obserwacji w odniesieniu do
przyszłość Polski?

WK - Nie ma żadnej etyki biznesu.
Ona jest wykła­dana, ale ona nie obowiązuje.
Parafrazując Lenina, etyczne jest to, co służy uzyskaniu większego zysku.
O tym się głośno nie mówi jednak tak jest, dotyczy do zwłaszcza wielkich
koncernów, które są świetnie zorganizowane i silniejsze od wielu państw.

JiMK - Polska poszła na pierwszy ogień w naszym regionie. Dlaczego?

WK - Po pierwsze, była kolebką zmian, po drugie, była krajem z dużym sektorem
prywatnym: rol­nictwem, rzemiosłem, pierwszymi firmami.
To nas wybrał George Soros, który uważa siebie za mesjasza i który już w
maju 1988 r. przyjechał do Polski.

JiMK - Po co przyjechał?

WK - Kontaktował się z Wojciechem Jaruzelskim i Mieczysławem F. Rakowskim, a
także z ludźmi, którzy później zostali doradcami ekonomicz­nymi Tadeusza
Mazowieckiego.
I postawił konkretną propozycję: szybkie i gwałtowne przejście na system
gospodarki rynkowej.
Efekt jest taki, że 23 grudnia 1988 r. Biuro Polityczne PZPR wprowadza tzw.
ustawę Wilczka.
Polska staje się krajem gospodarki wolnorynkowej, ale liberalnej.
Zupełna swoboda i dwa podstawowe założenia: otwarte granice i prywatyzacja.

JiMK - Większość Polaków powie: wreszcie normal­ność!

WK - Operetka, nie normalność.
Mówimy przecież o losach wówczas prawie 40-milionowego kraju.
Kraju, który według wszystkich nieza­leżnych statystyk jest wówczas na 12.
miejscu w świecie pod względem produkcji.
Nie za­możności, ale produkcji.
Mamy wiele przed­siębiorstw wysokiej techniki, sporo licencji, duży przemysł
zbrojeniowy oraz doświadcze­nie w budowie dróg i fabryk za granicą.
Mamy duży potencjał, osiągnięty kosztem niesłycha­nej biedy całych pokoleń,
kosztem wielkiego wysiłku społeczeństwa.
Oceniam obiektywnie, choć mam powody nie lubić PRL.

JiMK - Co mogliśmy z tym zasobem zrobić w 1989 r.?

WK - Mądre elity powinny powtórzyć drogę Chin.
A więc eksport produktów może nie zawsze najwyższej jakości, zapewne
niesupernowoczesnych, lecz dużo tańszych.
Mogliśmy być na rynkach światowych obok Chińczyków.
To była fantastyczna okazja, niestety już stracona

JiMK - My o tej szansie nie wiedzieliśmy, ale Zachód wiedział?

WK - Wiedział i dlatego natychmiast ruszyła wielka ofensywa sprowadzająca się do
likwidacji konkurencji.
A więc kupują przedsiębiorstwa i je likwidują.
Klasyczny przykład Zakładów Wytwórczych Urządzeń Telefonicznych - War­szawa,
Węgrów, Bydgoszcz.
Zakłady, które za­opatrywały cały Związek Radziecki w aparaty.
Przyjechał więc Siemens, kupił, i sprytnie dał załodze 9-miesięczną pensję
na pożegnanie.
Po czym produkcję przeniósł do Niemiec, budynki zburzył, a ziemię sprzedał.

JiMK - Te aparaty telefoniczne ZWUT naprawdę moż­na było dostosować do otwartego
rynku ?

WK - Pamiętajmy o jednym: gdy polski inżynier wyjeżdżał za granicę, wszędzie na
świecie, w bardzo krótkim czasie, stawał się jednym z najlepszych. Myśl
techniczna była, ludzie byli, potencjał był. Gdybyśmy mądrze to
po­prowadzili, dziś bylibyśmy potęgą.

JiMK - Kto mógł tym pokierować?

WK - Trzeba było sięgnąć po świetnych polskich ekonomistów, którzy porobili
kariery na Za­chodzie.
W samym Montrealu było pięciu pol­skich uczonych, z których każdy znajdował
się w pierwszej piątce najlepszych na swojej uczelni.
Trzeba było skorzystać z rad ludzi, którzy wiedzieli, czym jest kolonizacja.

JiMK - Ci, którzy wówczas rządzili, także w latach 90-tych, nie chcieli słuchać
cudzych rad?

WK - Żadnych.
W efekcie 90 proc. sprzedanych pol­skich przedsiębiorstw zostało wycenionych
przez zagranicznych ekspertów, grubo opłaca­nych.
Wyceny były, jak już powiedziałem, takie jak w Afryce: 15 proc. realnej
wartości.
A zwy­kli Polacy byli jak dzieci, nic nie rozumieli, na wszystko się
zgadzali.
Nie było żadnego planu, żadnej myśli.

JiMK - Czy możemy się z tej pułapki wyrwać?
Mo­żemy przełamać mechanizm
kolonizacji?

WK - Moglibyśmy wyrwać się przy silnej władzy.
Tu musimy przypomnieć II Rzeczpospolitą.
Tamta Polska zginęłaby dużo szybciej, gdyby nie za­mach majowy.
Te pierwsze lata II RP to było to samo co teraz.
Po 1926 r. jednak ruszyliśmy do przodu, a tuż przed wojną rozwijaliśmy się
wspaniale.
Gdyby nie wojna, Polska w 1955 r. dogoniłaby Francję pod względem poziomu
rozwoju.

JiMK - Bez demokracji można się rozwijać?

WK - Generalna zasada zarządzania brzmi: jest parę szczególnych sytuacji, w
których należy zrezy­gnować z przesadnej demokracji.
To sytuacja zagrożenia wojennego, to sytuacja dramatycz­nej reorganizacji.
Gdy przechodzimy duży za­kręt, trzeba mieć plan i go realizować.

JiMK - Jak Orban?

WK - Węgry to dziś dla nas wzór.
Ale widzimy też, jak wielką trzeba mieć odporność, by coś zmienić.
Przecież na Orbana ruszyła nawała.
Jednak on się trzyma.
I robi to, co proponowa­łem, przede wszystkim podatek obrotowy dla
przedsiębiorstw.

JiMK - Teraz mamy kolejną niespodziewaną szansę na skok rozwojowy: łupki.
I co?

WK - Dobrze, że panowie poruszyli tę sprawę.
Bo tę szansę już praktycznie straciliśmy!
Rozma­wiałem niedawno z kolegą z Filadelfii, który pracuje dla jednego z
koncernów w tej branży.
I powiedział mi: rezygnujemy.
Od dwóch lat nie ma podstawowego prawa geologicznego i oni z każdym
drobiazgiem muszą biegać po zgodę władzy.
Więc przenoszą się do Rosji.
Bo Rosjanie proponują im prosty układ: 60 proc. zysku dla nas, 40 proc. dla
was.
A my od dwóch lat zajmujemy się pytaniem, czy geje mogą za­wierać
małżeństwa, czy nie.

JiMK - A dziejowa szansa ucieka.
I doczekaliśmy się prawa unijnego,
które zablokuje cały ten sek­tor. Mogło być inaczej?

WK - Mogło być jak w Stanach.
Tam firmy wracają z produkcją z Chin.
Bo choć koszty pracy są w USA wyższe, to dzięki łupkom energia znów zaczęła
być tania. I to pozwala odbudować przemysł.
Nic dziwnego, że Rosja rzuciła mi­liardy, żeby zablokować łupki w naszej
części Europy. Europejska lewica już jej uległa.

JiMK - Jaka jest rola mediów w boju o Polskę?

WK - Kluczowa. Ludzie nie wiedzą, co się dzieje.
Dostają propagandę i pozwalają się oszukiwać.
Nie znają podstawowych faktów.
Np. takich, że zagraniczne banki zarabiają w Polsce 15 mld zł rocznie.
A myśmy sprzedali wszystkie nasze banki za 25 mld, choć były warte 200 mld
zł!
I dziś nie mamy bankowości.
To jak nie mieć broni, idąc na front.
Całe szczęście, że są SKOK, też zresztą atakowane.
To instytucje, które świetnie działają.

JiMK - Ludzie mają jednak poczucie, że w niektórych sferach idziemy do przodu.
Miliony Polaków żyją na przyzwoitym poziomie.

WK - W Afryce też miliony żyją nieźle.
Kraje ko­lonialne mają być eksploatowane, lecz nie niszczone.
Polacy mają mieć samochody, ale stare.
Mają pracować za grosze, bo to niskie koszty pracy, a nie np. myśl
techniczna, mają być naszym jedynym atutem.
No i mamy się zadłużać na potęgę.
W swojej książce "Patologia transformacji" wyliczyłem polskie zadłużenie,
razem z tym ukrytym, na 3,5 bln zł.
Zarzucano mi, że to liczby wzięte z powietrza.
A teraz, kilka dni temu, Leszek Balcerowicz wyliczył, że nasze zadłużenie to
4 bln zł.

więcej w
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2013/10/wywiad-z-prof-kiezunem-trzeba-przeczytac/

Data: 2014-08-16 11:21:56
Autor: szklanynocnik
Okradli nas jak okradali Afrykę
Nowoczesny kapitalizm polega wlasnie na wydupczeniu kogo sie da, 3-10% ludzi bogatych i reszta murzynow.


A teraz paliwo moze byc i po 7zł, i co mi zrobisz?
Panstwo polskie istnieje teoretycznie, dokladnie o tym mowil
pewien rusek:  "ktoregos dnia obudzicie sie bez polski".

Nu i macie handel, bankowosc poza kontrolom, to siem nazywa
murzynskosc. Zapierdalanie na premnie dla rady nadzorczej,
sytuacja znana z historii jako kolonializm.

Data: 2014-08-16 11:24:49
Autor: szklanynocnik
Okradli nas jak okradali Afrykę
Data: 2014-08-16 23:35:15
Autor: Lord Donald
Okradli nas jak okradali Afrykę
No nadal ulice jeszcze nasze, niestety juĹź tylko ulice.

Okradli nas jak okradali Afrykę

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona