Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.

Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.

Data: 2010-12-03 08:30:13
Autor: Azor jest pedałem
Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.
O politycznym romansie, który właśnie się skończył, i o tym, dlaczego to boli, o arce Noego, ostracyzmie kolegów z PiS i zdrajcach z szefem Muzeum Powstania Warszawskiego Janem Ołdakowskim rozmawiają Anita Werner (TVN 24) i Paweł Siennicki.

Pan jest niemoralny?
Niemoralny? Przez grzeczność nie zaprzeczę.

Czyli Jarosław Kaczyński miał rację.
Z nikim się nie rozwodziłem, ale wiem od znajomych, którzy to robili, że trzeba to przeprowadzać elegancko.

Jarosław Kaczyński postępuje nieelegancko, mówiąc, że jesteście nielojalni i niemoralni?
A muszę wypowiedzieć to słowo?

Tak.
Rozmawiamy

przecież o swego rodzaju politycznym romansie, który właśnie się skończył. To jest wystarczająco bolesne.

Ale musimy przez to przejść i trochę o tym porozmawiać.
Kłopot w tym, że jestem z takiego pokolenia "niepolitycznego". Dla mnie raczej ważne są więzi międzyludzkie, generacyjne.

Muzealnicy to polityczni romantycy?
Raczej jesteśmy amatorami, zwłaszcza w kategoriach bokserskich.

Romantykami amatorami?
Może nawet praktykami, bo marzymy o piękniejszej Polsce.

Czuje Pan niesmak, słuchając Jarosława Kaczyńskiego?
Jarosław Kaczyński w oczach elektoratu PiS chce nas obrzydzić. Bo nie chce, żeby ktoś jeszcze do nas przeszedł.

I co Pan czuje?
Smutek, że najważniejsza jest polityka pragmatyczna do bólu. Że jeśli się opłaca komuś przywalić, to się przywala.

Rozumie Pan Jarosława Kaczyńskiego?
On musi teraz uratować PiS i nie chce dopuścić do sytuacji, że ludzie będą się zastanawiać, kto ma rację.

A kto ma rację?
Kiedy wyrzucił Elżbietę Jakubiak, uruchomił odejście całej grupy ludzi związanych ze sobą przyjaźnią, lojalnością, wspomnieniami, również współpracą z Lechem Kaczyńskim. Wiedział, że tak się stanie, bo ja mu o tym powiedziałem.

Kiedy?
W dniu, w którym zawiesił Elżbietę Jakubiak.

I co Pan wtedy zrobił?
Pojechałem na Nowogrodzką, do siedziby PiS. Prezes mnie przyjął, odbyliśmy długą rozmowę. Wtedy okazało się, że nasze emocje i nasz sposób widzenia polityki nie są już potrzebne.

Dlaczego?
Bo jeśli matka trójki małych dzieci zdecydowała się na pracę w sztabie Jarosława Kaczyńskiego i przez dwa miesiące mieszkała w nim, czyli porzuciła swoje

dzieci, to chyba trudno o lepszy dowód jej lojalności, prawda?

Co Jarosław Kaczyński na to?
Są ciężkie czasy, ostra walka polityczna i osoby, które dzielą rację, działają na szkodę, są niepotrzebne, bo na ciężkie czasy potrzebna jest ciężka amunicja.

Boli?
Boli, bo ten spór jest fałszywy. To nie jest tak, że są dobrzy i źli i nikt więcej. Że mamy tylko świętego Sebastiana i łuczników, którzy do niego strzelają.

Pan wtedy powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu: "jeżeli Ela będzie wyrzucona, to odejdziemy razem z nią"?
Tak. Oczywiście możliwie elegancko, żeby nie wyszło, że to szantaż.

I co Pan usłyszał w odpowiedzi?
Jarosław Kaczyński przyjął to, nie komentował. Po prostu poinformowałem go, żeby nie robił Eli dalej krzywdy, bo jak zrobi jej dalej krzywdę, to my będziemy lojalni z nią.

Jaka była reakcja?
Na innym spotkaniu padło zdanie: "to, że byliście politycznymi dziećmi Leszka, nie znaczy, że ja też będę waszym ojcem". Można to uznać za odpowiedź skierowaną do mnie.

Kiedy Pan po raz pierwszy poczuł, że zbliża się wykonanie wyroku?
Podczas tej rozmowy po zawieszeniu Eli Jakubiak. Przecież kluczem do zrozumienia nas jest przyjęcie, że kieruje nami idealizm, ideowość. Ale wtedy zrozumiałem, że jesteśmy ciałem obcym w PiS.

Koledzy wcześniej spodziewali się wyroku?
Paweł Kowal miał to poczucie już w dniu katastrofy. Nie chciał tego mówić kategorycznie, może chciał wierzyć, że jest inaczej. A my dla grupy współpracowników Jarosława Kaczyńskiego byliśmy ciałem obcym. Nie znaliśmy się, nie było między nami chemii. Jedni mieli Jarosława, drudzy mieli swojego Lecha. I nagle się okazało, że tych grup nie da się spiąć.

Ile dziś jest emocji w Jarosławie Kaczyńskim?
Nie wiem. Naprawdę.

Gdy rozmawialiście, to jaki był?
Bardzo zmęczony.

Jest cały czas w traumie?
Jest mieszaniną smutku i traumy, ale też wciąż jest silnym politykiem. Na pewno kalkuluje, obmyśla plany.

Kalkulował, gdy mówił, że niektórzy z was najpierw przymilali się do Lecha Kaczyńskiego, a potem żenująco do niego?
(milczenie) Ja się nie przytulam, to nie mój styl.

Elżbieta Jakubiak w kolorowych pismach mówiła, że "Jarosław musi zastąpić teraz jej dzieciom ukochanego Leszka".
Ona chciała po ludzku pomóc Jarosławowi. To była próba powiedzenia: "chcemy ci pomóc. Ty najwięcej z nas wszystkich straciłeś, ale łączy nas ból po stracie i jesteśmy w stanie ci pomóc". Przekazywała informację od ludzi, którzy byli tak ważni w świecie jego brata.

Chcieliście być dla Jarosława Kaczyńskiego tym, kim byliście dla Lecha?
Tak.


Więcej w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub na prasa24.pl


http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/340388,oldakowski-kochalem-lecha-a-jaroslaw-nie-chcial-byc-naszym,id,t.html#material_1


Zawsze po przeczytaniu takiego lub podobnego artykułu, zastanawiam się jak wielkim trzeba być idiotą, by nazwać Jarosława Kaczyńskiego "genialnym strategiem".



Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Data: 2010-12-03 10:00:18
Autor: jadrys
Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.
W dniu 2010-12-03 08:30, Azor jest pedałem pisze:
O politycznym romansie,



Przemysław Warzywny



Ale nie pisze nic o tym czy Lech odwzajemniał uczucie. Ech ci geje, nie mogliby ze swoimi wyznaniami przejść na forum prywatne?

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2010-12-03 18:05:17
Autor: heÂŽsk
Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.
On Fri, 3 Dec 2010 08:30:13 +0100, Azor jest pedałem <Brońmy RP przed
pisem@...pl> wrote:

O politycznym romansie, który właśnie się skończył, i o tym, dlaczego to boli, o arce Noego, ostracyzmie kolegów z PiS i zdrajcach z szefem Muzeum Powstania Warszawskiego Janem Ołdakowskim rozmawiają Anita Werner (TVN 24) i Paweł Siennicki. [...]

 kolejny slepy krecik, ktory przejrzal nagle na oczeta.
 ciekaw jestem jakie wierszyki pochwalne by  klepal gdyby
 prezes zostal prezydentem? tacy licza na litosc? wcale
 mi nie szkoda tych jakubiak i podobnych. dobrze im tak!




--

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Ołdakowski: Kochałem Lecha. A Jarosław nie chciał być naszym ojcem.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona