Data: 2009-10-13 12:48:17 | |
Autor: Catalyst | |
Orange Box | |
"CeSaR" <adres@mail.com> wrote in message news:hb19jv$hve$1news.onet.pl... Odkładam na półkę. Zrobię podejście znów za jakiś czas. Pamiętam jak grałem to gdy miało premierę (2004?) - od tamtego czasu przelazłem to z 10 razy (podstawkę) i po 2-3 razy każdy epizod (w tym ep2 bez strzelania dla achieva). Dla mnie HL2 to kwintesencja klimatu, zajebistej historii, klimatu i miodności. I klimatu. Poprostu niektóre momenty w grze oglądałem po 20 razy (zabijałem się i lazłem żeby znowu zobaczyć jakąś "nic nie znaczącą" scenkę, przerywnik, element otoczenia. Wszsytko w tej grze jest mega-zajebiste IMO Pozdr C |
|
Data: 2009-10-14 15:28:29 | |
Autor: KAM_ | |
Orange Box | |
Catalyst pisze:
Dla mnie HL2 to kwintesencja klimatu, zajebistej historii, klimatu i miodności. I klimatu. Łoj, to chyba w "jedynkę" nie grałeś. :) -- Kamil KAM_ Haczmerian http://kamson.untergrund.net |
|
Data: 2009-10-14 07:54:43 | |
Autor: sialala | |
Orange Box | |
On Oct 14, 2:28 pm, KAM_ <karp...@wp.pl.SRAMNASPAM> wrote:
Catalyst pisze: +1 pierwsza czesc HL jest jednym z nielicznych FPSow, ktore konczylem z przyjemnoscia i do ktorych mialem ochote wrocic (i wracalem). HL2 skonczylem raz i do tego na sile. IMO zupelnie inna gra, w ktorej tworcy poszli troche za bardzo widowki zamiast historyjki. aha - w HL1 gralem na PC i PS2, a w HL2 na PC kilka miesiecy po premierze. |
|
Data: 2009-10-14 17:33:04 | |
Autor: KAM_ | |
Orange Box | |
sialala pisze:
+1 A ja nigdy nie pokonałem Nihhilantha, nie miałem motywacji, bo te misje na Xen jakoś w ogóle mi nie podeszły. Natomiast podróż po Black Mesa to po prostu niezapomniana przygoda. :) -- Kamil KAM_ Haczmerian http://kamson.untergrund.net |
|