Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ostatnia Wieczerza pod namiotem.

Ostatnia Wieczerza pod namiotem.

Data: 2011-04-23 11:35:30
Autor: cirrus
Ostatnia Wieczerza pod namiotem.
# W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowano Paschę, zapytali Prezesa jego akolici,  sykofanci, rydzykowie, cztery wdowy smoleńskie z wiertarkami, lucyferiarusze, ceroferiarusze, leciwa analityczka narodowo-socjalistyczna i kwaśny czemuś amicus populi pisei, wychudzony do sprzeczności Dorn, a więc wszyscy oni zapytali Go osobliwie:

-- Gdzie chcesz żebyśmy zrobili przygotowania na wieczerzę, może kupić gotowe w Przekąski, Zakąski?

-- Idźcie do Starego Miasta, a spotkają was ludzie niosący namiot smoleński. Wejdźcie do niego i powiedzcie do najbardziej tam oszołomionej: Prezes pyta gdzie jest dla Niego ta izba, w której mógłby się posilić, a wdowy naładować wiertarki? Nie czekajcie jednak na odpowiedź, tylko wchodźcie, bo to tylko takie biblijne ględzenie, wiadomo, że chodzi o namiot.


Lucyferiarusze i ceroferiarusze, którzy byli niosący światło, weszli w miasto, a potem do namiotu, który się unosił na obutych stopach szaleńców tuż nad trotuarem, tam gdzie im On go wskazał.  Przygotowali posiłek jednodaniowy czyli zapiekankę z tego, co Prezes mógł kupić taniej w Biedronce, ale kupił najdrożej jak mógł, u bezbożnych handlarzy osiedlowych, bo w dziedzinie koncepcji gospodarczych był upośledzony na umyśle, ale nie był to jego najważniejszy problem. Wymieszali pięć ilości mąki z jedną ilością oleju, posypali serem tylżyckim i polali mlekiem krowim, upiekli nad ogniem, wzięli kurczaka i oderwali mu głowę, jak nakazują obyczaje, a tuszę upiekli nad ogniem i podzielili ją na dwanaście części i jedną. Rozkroili potem chleb i rozłożyli na nim to co powstało z mąki i oleju i z procesu gwałtownego spalania drobiu. Zapachniało peerelem, i to było dobre. Kiedy byli gotowi, przemieścili ze śpiewem namiot pod sam Pałac.


Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z resztą swoich, ale w sumie, z tymi którzy już tam byli, było już ich tylko dwanaście procent, i stało się jasne, że idzie koniec, ale że koniec nadchodził od prawie dwudziestu lat, mógł to być również kolejny początek.


A gdy zajęli miejsca i jedli, Prezes rzekł: zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który je ze mną.

Zaczęli się frasować i krztusić, przy użyciu grdyk, które mieli, ale twarze ich pozostały nieruchome i poważne na sposób czysto polski i męski, choć wielu pośród nich skrywało przodków izraelskich i pożądało bliźniego swego, ale nie był to ich największy problem.  Mówili jeden po drugim:

-- Jesteś naszą drogą, półprawdą i szansą na przeżycie. Dokąd pójdziemy?

A On na te słowa wyjął mały pistolecik, który kiedyś w końcu musiał wypalić.

I tak rzekł im:

-- Jeden z nas do innego pójdzie królestwa i zostanie nas wszystkiego procent jedenaście i ćwierć, co wystarczy na przewodnictwo jednej, może dwóch komisji. Napisane jest, Prezes kiedyś odchodzi, lecz biada temu, przez którego On będzie wydany.

I wziął chleb ze kurczakiem:

-- Drogi i już cuchnie, ale nie o to chodzi.

Potem wziął z rąk wdów wiertarki, uczyniło się światło i przykręcił do trotuaru tablicę i pomnik i rzekł:

-- Moje jest królestwo.

A oni odpowiedzieli:

-- Gajowemu co gajowe.

A on rzekł nie zważając na Rydzyka:

-- A Mnie co maryjne.

Po odśpiewaniu hymnu, czego On na szczęście sam nie czynił, przenieśli się jeszcze kapinkę ze śpiewem parę kroków w kierunku północno wschodnim. Tam Prezes rzekł:

-- Zdradzony będę o świcie.

Na to rzekli mu:

-- Rydzyk fizyk, Dorn już kwaśny, ale przecież nie uczynią oni niczego przed jesienią.

-- Zaprawdę, mówię wam, tej nocy, ktoś kto ze mną tu jest, trzy razy się wyprze mnie w TVN24 lub innych mediach polskojęzycznych.

Jęli się właśnie szczerze zadziwiać kiedy strzelił w nich z pistoleciku i zranił wielu, ukatrupił przy okazji  analityczkę i wzniosło się wielkie wołanie i biadolenie, i uniósł się też sam namiot, a zanim opadł, przemknęło pod nim ostatnie 175, zjazd do zajezdni, trasa zmieniona.

Kiedy opadł namiot i ziemskie szczątki akolitów, mówili mu przez krew i łzy, ale tylko ci co jeszcze mogli:

-- W każdej partii zdarzają się różnice zdań i konflikty. Czy jednak uda ci się zmartwychwstać, jeśli nie zostaniesz przez żadnego z nas wydany?

Wypalił do nich ponownie.  I chociaż nie pytali go już dlaczego tak czyni tym, którzy nie mogą już nigdzie wystąpić z powodu masakry, którą im zadał, powiedział im:

-- Zmartwychwstaję od razu, bez umierania, bo drugiego dnia Rogalski zaczyna ekshumować. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hdv4m

--
stevep

Data: 2011-04-23 14:46:17
Autor: Polok_Prawdziwy
Ostatnia Wieczerza pod namiotem.
cirrus wrote:

...

Myślis łotym namiocie z Krakowskiegopsedmieścia...?

- eee..., cheba niebedom łostatni roz wieczeżowały, boto GUPIELOKI som idalej lotać ztym namiotem tam bedom...

Ostatnia Wieczerza pod namiotem.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona