Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Oszuci pod skrzydami Tuska

Oszuci pod skrzydami Tuska

Data: 2013-05-19 09:43:26
Autor: Przemysaw M.
Oszuci pod skrzydami Tuska

Gry i gierki, czyli mydlenie oczu: w spółkach Skarbu Państwa normą staje
się zatrudnianie skazanych lub oskarżonych o korupcję

Nieważne, jakie studia skończyłeś i co umiesz. I tak nie znajdziesz pracy.
Jeżeli jesteś w odpowiedniej „grupie”, to nawet wyrok za korupcję nie jest
przeszkodą, a wręcz przeciwnie – dowodem na zdany test lojalności.

W ubiegłym tygodniu napisałem (http://goo.gl/s4kAO) o tym, co powoli staje
się normą – procederze zatrudniania skazanych lub oskarżonych o korupcję w
spółkach Skarbu Państwa.

Opisałem dwa „studia przypadku”. Oba szokują nie tyle bohaterami, co
arogancją prezesów spółek, którzy przyjęli bohaterów afer korupcyjnych do
pracy.

Henryk Dyrda, były poseł BBWR jest dziś prokurentem w Wojewódzkim
Przedsiębiorstwie Robót Drogowych w Katowicach - spółce zależnej Elektrowni
Chorzów SA, której właścicielem jest Skarb Państwa. Dyrda został skazany
prawomocnym już od 2012 r. wyrokiem za korupcję na rok więzienia w
zawieszeniu na dwa lata i 15 tys. zł grzywny za pomoc w przekazaniu
łapówki.

W 2007 roku Dyrda usłyszał zarzut, że przyjął od Barbary Kmiecik
równowartość 100 tys. dolarów. Pieniądze miały trafić do ówczesnego szefa
Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, nieżyjącego już Jacka Dębskiego za
(zakończone sukcesem) załatwienie zięciowi Kmiecik posady w kierowanym
przez niego urzędzie. Sąd uznał, że Dyrda nakłaniał Kmiecik, by przekazała
łapówkę, a później udzielił pomocy w jej wręczeniu - przyjął kwotę w dwóch
ratach, łącznie 350 tys. zł (100 tysięcy dolarów), które miały trafić do
Dębskiego. Czy trafiły? To już inna sprawa.

Wyrok w zawieszeniu to finał jednego procesu Dyrdy. W sądzie toczy się
jeszcze jeden proces, w którym siedzi na ławie oskarżonych.

Po ujawnieniu, gdzie pracuje skazany za korupcję Dyrda, Jacek Matusiewicz
(nazwisko znane w śląskiej Platformie Obywatelskiej bardzo dobrze, bo jej
skarbnik, ale to temat na kolejny artykuł) prezes WPRD zastosował
sprawdzony manewr. Zamilkł. Nie odpowiedział na przesłane pytania. Dopiero
po kilku dniach (!) zdecydował się w mailu do szefa Rady Nadzorczej Adama
Przybyło wyjaśnić fakt przyjęcia skazanego za korupcję do pracy na
eksponowane stanowisko. List cytuję in extenso:

    Szanowny Panie Prezesie w związku ze złożonym przez Pana zapytaniem
dotyczącym zatrudnienia pana Henryka Dyrdy w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie
Robót Drogowych w Katowicach, informuję co następuje:

    po dokonaniu szczegółowego wyjaśnienia sprawy, powziąłem informację o
tym, że pan Henryk Dyrda jest osobą karaną, co nie stanowi formalnej
przeszkody w pełnieniu przezeń funkcji dyrektora ds. handlowych. Jednakowoż
mając na względzie tą okoliczność oraz interesy kierowanego przeze mnie
przedsiębiorstwa, podjąłem decyzję o udzieleniu urlopu panu Henrykowi
Dyrdzie oraz cofnięciu Mu prokury. Po wykorzystaniu urlopu przez tego
pracownika podejmę dalsze kroki zmierzające do rozwiązania powstałego
problemu w jak najlepszym interesie WPRD.

Jacek Matusiewicz albo oszukuje szefa rady nadzorczej, albo przez kilka lat
żył w Matrixie, i nazwisko Dyrdy oraz jego losy były mu obce, nie
dopuszczał do siebie informacji o mafii węglowej, Barbarze Kmiecik i
śmierci Barbary Blidy. To ostatnie jest szczególnie dyskwalifikujące, bo
jeszcze do niedawna J. Matusiewicz mieszkał w Siemianowicach Śląskich, tak
jak Barbara Blida, ba – był nawet wiceprezydentem tego miasta! Nie ma na
Śląsku średnio inteligentnego człowieka, który nie słyszał o problemach z
prawem Henryka D. Ale pan Jacek nie tylko nie słyszał, ale dał byłemu
posłowi robotę w spółce, dyrektorskie stanowisko i uczynił prokurentem.
Ludzki pan! A kiedy to szambo wylało, pana Henia wysyła na urlop.

Założę się, że stan zdrowia „dyrektora ds. handlowych” szybko się pogorszy,
i wszyscy będziemy pokrywać niemały zapewne zasiłek chorobowy wypłacany
przez ZUS. Kwestią do zbadania pozostaje znalezienie odpowiedzi na pytanie:
kto uczynił Jacka Matusiewicza prezesem WPRD i za jakie zasługi? Bo kilka
lat szefowania Funduszem Górnośląskim raczej do wybitnych osiągnięć Jacka
M. zaliczyć nie można (ten okres „rządów Jacka, brata Adama” będzie być
może tematem dla jakiegoś dziennikarza).

Przypadek opisany przeze mnie wywołał reakcję Ministerstwa Skarbu Państwa.
Dostałem następującą odpowiedź na prośbę o komentarz do „wydarzeń w WPRD z
Henrykiem i Jackiem w tle”:

    Pracodawcą w rozumieniu Kodeksu pracy jest spółka, a zatem czynności z
zakresu prawa pracy dokonuje prezes zarządu lub osoby przez niego
upoważnione i to one ponoszą odpowiedzialność za dobór kadry pracowniczej.
Ministerstwo Skarbu Państwa wystąpi do nadzorowanej spółki o informację i
wyjaśnienie opisanej przez Pana sprawy. Pozdrawiam,  Magdalena Kobos
dyrektor Biuro Komunikacji Społecznej.

Czekam z niecierpliwością. Ciekawe, czy Jacek Matusiewicz będzie równie
mało wylewny?

Także temat Leszka Jarno, który został „przytulony” w Koksowni Przyjaźń SA
(spółka z Grupy Kapitałowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA) jako „doradca
zarządu w zakresie konsolidacji sektora koksowego oraz opracowywania i
wdrażania strategii rozwoju spółki” z wynagrodzeniem (kieszonkowym?) 40
tysięcy złotych miesięcznie, zbulwersował mniej odpornych i nie mających
pojęcia o układach i układzikach w górniczej branży.

Ten „doradca” zarządu koksowni w niektórych publikacjach prasowych
występuje jako Leszek J. Powód? Banalny - J. jest oskarżony o przyjęcie
ponad 600 tysięcy złotych łapówek. Zarzut usłyszał w czasie śledztwa,
zainicjowanego doniesieniem złożonym w ABW przez Andrzeja B.
współwłaściciela firmy Emes Mining Service, specjalizującej się w
podziemnych robotach kopalnianych oraz w produkcji środków chemicznych.
Andrzej B. zeznał, że w latach 2003 – 2008 wraz z drugim współwłaścicielem
firmy Antonim G. oraz jego synem – Andrzejem G. – ich firma wygrywała
przetargi na roboty i dostawy towarów w śląskim przemyśle wydobywczym, bo
korumpowała prezesów spółek węglowych oraz dyrektorów kopalń.

Biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki było oszczędne w komentowaniu tego
skandalu.

    Zgodnie z przepisami Kodeksu spółek handlowych sprawy spółki prowadzi
Zarząd. Ten organ spółki jest więc odpowiedzialny również za politykę
kadrową. Postawienie zarzutów lub skazanie nie oznacza automatycznego
zakazu zatrudniania w spółce. Może natomiast powodować zakaz zajmowania
określonych stanowisk lub pełnienia funkcji. W przypadku otrzymania przez
Ministerstwo informacji o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu spółek w
większości sytuacji sprawa jest kierowana do Rady Nadzorczej z prośbą o jej
wyjaśnienie w ramach posiadanych uprawnień nadzorczych.

Tomasz Szymborski

Oszuci pod skrzydami Tuska

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona