Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   PO bardziej kaczyńska od Kaczyńskiego

PO bardziej kaczyńska od Kaczyńskiego

Data: 2010-07-02 12:10:05
Autor: Pełniący Obowiązki
PO bardziej kaczyńska od Kaczyńskiego
PO bardziej kaczyńska od Kaczyńskiego
Piątek, 2 lipca (05:29)
Platforma Obywatelska wróciła, zwłaszcza pod koniec kampanii, do swej strategii pijarowskiej
z lat 2005-2007. To znaczy do pokazywania, że jest bardziej PiS-em niż sam PiS. Wtedy
PO chciała przekonać Polaków, że to ona dopiero rozprawi się z Rywinlandem, bo PiS
umoczył się w brudnej koalicji z "Samoobroną" i LPR. Teraz przekonała, że potrafi
robić wszystko to, o co oskarżała i oskarża Kaczyńskiego, i nie mieć przy tym skrupułów.
Mieliśmy więc popisowe "granie trumnami". Najpierw p.o. kandydata wybrał się w obstawie
kamer i mikrofonów na grób Lecha Kaczyńskiego (brat śp. prezydenta udając się tam
w dniu urodzin zachował dyskrecję), a potem jeszcze bardziej demonstracyjnie udał
się na grób Barbary Blidy.
Choć sejmowa komisja, powołana w tym celu, mimo prawie trzech lat starań nie zdołała
powiązać jej samobójstwa z politykami PiS, a podległa rządowi ABW, kierowana już
od dawna przez byłego członka władz PO stanowczo odrzuca roszczenia wdowca o odszkodowanie
i jak na razie wygrywa z nim w sądzie - tragiczna śmierć byłej minister stała się
osią wyborczej propagandy.
Mieliśmy eksplozję agresji wobec mediów i dziennikarzy - Bronisław Komorowski rozpoczął
debatę prezydencką od strofowania Joanny Lichockiej, za to, że ośmieliła się zadać
pytanie, na które trudno mu było odpowiedzieć, a Donald Tusk spory passus w bardzo
agresywnym wywiadzie dla "Polityki" poświęcił atakom na nieżyczliwych PO dziennikarzy,
przypisując swe niepowodzenia ich wrogiej propagandzie.
O Stefanie Niesiołowskim, który już na żaden temat nie umie się wypowiedzieć nie
wycierając sobie gęby Pospieszalskim, Wildsteinem czy mną nie chcę mówić, bo o nim
powinni się wypowiadać psychiatrzy, a nie dziennikarze.
O Janinie Paradowskiej czy Grzegorzu Miecugowie, którzy wściekłość i frustrację po
przegranej przez ich kandydata debacie wyładowywali na Joannie Lichockiej obrzucając
ją oszczerstwami też nie chcę mówić, bo w końcu co w tym dziwnego, że myśliwy ma
swoją nagonkę?
Mieliśmy plucie na Martę Kaczyńską (niewiarygodna, rozwódka, nieszczerze nosząca
żałobę po rodzicach, za śmierć których dostała kupę kasy) i chorą Jadwigę Kaczyńską
(za dużo czasu spędza Jarosław przy jej łóżku).
Odpowiednikiem "dziadka w Wehrmachcie" stały się zaś ataki na nieżyjącego już ojca
braci Kaczyńskich, oparte na sugestii, że skoro były AK-owiec w PRL nie był prześladowany,
to musiał kapować.
O atakach ad personam na samego Kaczyńskiego szkoda by wspominać, gdyby nie fakt,
że dwudziestominutowy bluzg w formie przemówienia, wyręczając Niesiołowskich, Palikotów
i innych Kutzów, poświęcił mu sam Najmiłościwszy. Następnego dnia zaś Komorowski
na oczach całej Polski obłudnie sunął do groźnego psychopaty opętanego żądzą władzy
z wyciągniętą do piątki łapką.
Mieliśmy też zaangażowanie prokuratur. Choć "odpolitycznione", wyczuły właściwy moment
na przebudzenie po wieloletnich, jałowych śledztwach i postawienie zarzutów byłemu
ministrowi PiS i znanej opozycyjnej dziennikarce. I jakby tego było mało, niezależna
prokuratura rzeszowska przypadkiem przyśpieszyła śledztwo przeciw byłemu szefowi
CBA (pierwotnie, też przypadkiem, zaplanowane do sierpnia) tak, by zdążyć zapowiedzieć
postawienie mu zarzutów tuż przed zapadnięciem ciszy wyborczej. Żeby w tej wyborczej
ciszy miała "Wyborcza" o czym trąbić, tak, jak przed I turą trąbiła o Blidzie, choć,
jako żywo, nie było w tej sprawie żadnego nowego "niusa".
Cytat
PO gorliwie zaparła się wszystkich swoich wolnorynkowych deklaracji, potępiła pryncypialnie
prywatyzację, do podkreślenia, iż wycofuje się ze swych planów co do służby zdrowia
używając nawet sądu.
Mieliśmy także zalew populizmu i nieodpowiedzialnych obietnic. W ostatnich dniach
kampanii rząd codziennie informował o planach zwiększenia wydatków - na strukturalną
pomoc dla "Polski B", której nie ma, na podwyżki pensji w budżetówce, na renty i
emerytury.
PO gorliwie zaparła się wszystkich swoich wolnorynkowych deklaracji, potępiła pryncypialnie
prywatyzację, do podkreślenia, iż wycofuje się ze swych planów co do służby zdrowia
używając nawet sądu. Tusk rozesłał do mundurowych specjalny list z obietnicami, nawiasem
mówiąc, sprzecznymi z programem swej partii (teraz już wiedzą, dlaczego zabierano
im grzałki i papier toaletowy - trzeba było zaoszczędzić na znaczki).
A Komorowski, na uwagę, że w I debacie powiedział nieprawdę, twierdząc, iż pensje
nauczycieli wzrosły o 30 procent, odparł, iż wzrosną o jeszcze więcej (w tej z kolei
sprawie list do nauczycieli rozesłała minister Hall). Aha, p. o. kandydata dorzucił
jeszcze hojną ręką ulgi na bilety dla studentów.
Cytat
Nie zapomniała też władza o tym, co u prezesa PiS było jakoby najgorsze i najbardziej
niewybaczalne - o dzieleniu i antagonizowaniu Polaków. Nie ma Polski A i Polski B,
Polska jest tylko jedna, jak zapewnił Komorowski. Ale dzieli się, jak objaśniał szef
jego kampanii, na Polskę jasną, tolerancyjną i otwartą, która głosuje na PO, i Polskę
ciemną, zawistną, głosującą na PiS (czyli po prostu "bydło", mówiąc Bartoszewskim).
Mieliśmy też straszenie Zachodem - konkretnie, Anglikami, którzy chcą odebrać polskim
rolnikom dotacji - i kompromitujące nas przed Europą ataki na premiera Wielkiej Brytanii.
Nie zapomniała też władza o tym, co u prezesa PiS było jakoby najgorsze i najbardziej
niewybaczalne - o dzieleniu i antagonizowaniu Polaków. Nie ma Polski A i Polski B,
Polska jest tylko jedna, jak zapewnił Komorowski. Ale dzieli się, jak objaśniał szef
jego kampanii, na Polskę jasną, tolerancyjną i otwartą, która głosuje na PO, i Polskę
ciemną, zawistną, głosującą na PiS (czyli po prostu "bydło", mówiąc Bartoszewskim).
Kaczyńskiemu zarzucała i zarzuca Platforma, że jeśli wygra, będzie prezydentem PiS.
A Komorowski, jak twierdzi, będzie prezydentem bynajmniej nie PO, ale "narodowej
zgody" (Komorowskiego z Tuskiem). Prezydentem wszystkich Polaków. Wszystkich, oczywiście,
z wyjątkiem tych 7-8 milionów, które głosowały na PiS i Lecha Kaczyńskiego w 2005
i 2007, a teraz, w I turze, na Jarosława. Te miliony "starszych, niewykształconych
i z małych ośrodków" mają wymrzeć jak dinozaury. Innej możliwości władza ani popierające
ją salony nie widzą.
Gdyby traktować poważnie to, co mówi Platforma i wspierający ją celebryci intelektu,
to już sam ten fakt wystarcza, by przekonać, że dla Polski lepsza będzie wygrana
Kaczyńskiego niż monopol władzy PO. Jeśli rzeczywiście czekają nas jakieś "dobre
zmiany" i wielkie reformy, to nie da się do nich przekonać społeczeństwa, w którym
te 7 - 8 milionów aktywnych obywateli zostanie całkowicie wykluczone z życia publicznego
i pozbawione swej reprezentacji w polityce.
Każdy socjolog przyzna, że taka bomba będzie musiała prędzej czy później rozsadzić
każde reformy. Że zgoda pomiędzy premierem Tuskiem a prezydentem Komorowskim to nie
żadna zgoda narodowa, tylko zgoda wewnątrz PO, i to zgoda szefa z podwładnym. Gdyby
poważnie traktować reformatorskie zapędy PO, to każdy ekspert przyzna, że szansa
stworzenia społecznego poparcia dla reform będzie istnieć tylko wtedy, gdy zgodzą
się co do nich premier Tusk z prezydentem Kaczyńskim.
Gdyby poważnie? Ale czy ludzi, którzy po takiej kampanii wciąż wspierają beznadziejnego
kandydata tylko dlatego, że "powstrzyma Kaczyńskiego i powrót IV RP" można traktować
poważnie? Ech...
Idźcie Państwo na wybory. Zmieńcie Polskę.
Rafał A. Ziemkiewicz
FELIETONY INTERIA.PL
*
A zatem głosujmy na Bronka, wyrafinowany dodatek do żyrandola, tylko czy jego blask
nie przyćmi aurę słońca peru?
Koniec końców JK nie może stawać w szranki z mistrzami pustosłowia dla
pustogłowych
I jeszcze jedno:
Idealny wyborca Komorowskiego: młody jak Bartoszewski, wykształcony jak Wałęsa,
kulturalny jak Palikot.
*Nie sarkaj na zwierciadło, kiedy gęba szpetna*[rosyjskie]

        pełniący  obowiązki "Prawdy Obiektywnej"


--


PO bardziej kaczyńska od Kaczyńskiego

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona