Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   PO-mafia na uniwersytecie

PO-mafia na uniwersytecie

Data: 2016-08-17 12:22:06
Autor: Mark Woydak
PO-mafia na uniwersytecie


Warszawski Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) stał się w
ostatnich latach matecznikiem interesów ludzi Platformy. Teraz znalazły się
one pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA).

W ubiegłym tygodniu agenci CBA wkroczyli na UKSW celem zabezpieczenia
dokumentacji dotyczącej funduszy, jakie przyznawane były uczelni w
ostatnich latach przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Pojawienie
się agentów CBA na uczelni było częścią większej operacji, jaką w ubiegłym
tygodniu agencja przeprowadziła w związku z realizowaniem czynności
zleconych jej przez Prokuraturę Krajową. Od kilku miesięcy prowadzi ona
wielowątkowe i zakrojone na dużą skalę śledztwo, którego jednym z
najważniejszych wątków jest właśnie sprawa nieprawidłowości związanych z
przydzielaniem przez NCBR uczelniom środków na realizowane programy
badawcze. Podobne działania CBA prowadziła w ubiegłym tygodniu także na
Politechnice Warszawskiej oraz w dwóch firmach informatycznych. Jak się
nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w przypadku UKSW sprawa jest bardzo poważna.
Zeznania obciążające pracowników uczelni złożyli już trzej oskarżeni w tej
sprawie, których CBA zatrzymała na początku lipca br. Byli to: prof.
Krzysztof K., który w latach 2011-2016 kierował NCBR, biznesmen Krzysztof
K., mający udziały w kilkunastu spółkach oraz prezes Aeroklubu Polska
Włodzimierz S. Wymienionym osobom przedstawiono wiele zarzutów o
charakterze korupcyjnym. Były szef NCBR Krzysztof K. usłyszał m.in. zarzut
przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wartości w zamian za wsparcie
finansowe ze środków, jakimi dysponowało NCBR. Sprawa ma charakter bardzo
rozwojowy i niewykluczone, że na celowniku śledczych znajdą się także inne
polskie uczelnie, które otrzymywały z NCBR pieniądze w ramach przyznawanych
grantów na badania.

Dowiedzieliśmy się również, że agenci CBA zażądali od rektora UKSW ks.
prof. Stanisława Dziekońskiego wydania dokumentacji dot. otrzymywanych z
NCBR środków na badania. Interesowała ich również dokumentacja związana z
pozyskiwaniem przez uczelnię środków unijnych. Agenci CBA będą chcieli
także przesłuchać pracowników uczelni, którzy byli zaangażowani w
pozyskiwanie tych funduszy. Będą sprawdzali, w jaki sposób wydatkowane były
przyznawane uczelni pieniądze. Jak podejrzewają, mogło dojść do zawyżania
wartości wykonywanych w ramach programów badawczych prac, jak również do
zawierania fikcyjnych umów, zarówno z podmiotami gospodarczymi, jak i
osobami fizycznymi. O tym, że na UKSW w tym zakresie było wiele
nieprawidłowości, miał poinformować śledczych jeden z pracowników uczelni,
który złożył w marcu br. doniesienie w tej sprawie.

Skok z platformy

Katastrofa smoleńska była wielkim ciosem dla UKSW. Wśród jej ofiar znalazł
się bowiem powszechnie szanowany rektor tej uczelni ks. prof. Ryszard
Rumianek, który funkcję tę pełnił od 2005 r. W zaistniałej wówczas sytuacji
funkcję rektora przejął o. prof. Henryk Skorowski - teolog zaliczany do
sympatyków toruńskiego Radia Maryja. Skorowski był jednak traktowany na
UKSW jako rektor ,,przejściowy". Tak naprawdę realną władzę postanowiła
przejąć grupa naukowców mocno sympatyzująca z PO, która wytypowała na
nowego rektora ks. dr. hab. Stanisława Dziekońskiego z Wydziału Teologii.
Był to kandydat trochę z trzeciego szeregu, ale za to uważany za człowieka
uległego charakteru i zbliżony do kręgów PO. Kuzynem ks. prof. Stanisława
Dziekońskiego jest Olgierd Dziekoński - były wiceprezydent Warszawy,
wiceminister w resorcie infrastruktury (2007-2010), który w 2010 r. został
sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Ks.
prof. Dziekoński mógł zatem wydawać się dla tej grupy optymalnym
kandydatem. Jego wybór na nowego rektora uczelni został sfinalizowany
ostatecznie w 2012 r. Za rządów ks. prof. Dziekońskiego uczelnia zaczęła
coraz bardziej stawać się ,,matecznikiem" sympatyków PO. Czytelnym wyrazem
tego ,,przestawiania" na nowe ,,polityczne tory" było rugowanie z uczelni
tych, którzy otwarcie sympatyzowali z PiS-em. Najpierw z Instytutu
Socjologii UKSW usunięto znanego ze swoich sympatii do PiS-u prof.
Zdzisława Krasnodębskiego - socjologa wykładającego także na uniwersytecie
w niemieckiej Bremie. Krasnodębskiego poinformowano, że są zastrzeżenia do
jego ,,jednostronnej" publicystyki, jaką od czasu do czasu uprawiał w
polskich mediach. Notabene, zanim go ostatecznie zwolniono, domagała się
tego na łamach ,,Gazety Wyborczej" prof. Magdalena Środa z UW - znana
feministka, która w jednej ze swoich publicznych wypowiedzi zakomunikowała
kiedyś, że najbardziej w naszym kraju obawia się katolików. Kolejnym
wyrzuconym za propisowskie sympatie okazał się prof. Bogdan Musiał -
historyk i autor wielu cenionych publikacji historycznych, który również
publikował w prawicowych tygodnikach. Wielu innych naukowców podejrzewanych
o sympatie do PiS-u zostało zepchniętych na margines uczelnianego życia.
Pełnię władzy na UKSW zdobyła grupa sympatyków PO, która postawiła sobie
jeden zasadniczy cel: konsumowanie funduszy, zarówno tych, jakie uczelnia
mogła pozyskać z NCBR, jak i tych, które można było otrzymać ze środków
unijnych. Te zaczęły płynąc do UKSW szerokim strumieniem. Zresztą rektor
ks. prof. Dziekoński miał dobrego pomocnika. Jego nieformalnym doradcą
finansowym był prof. Marek Michalski, pełniący jednocześnie funkcję
dziekana Wydziału Prawa. Prof. Michalski to postać bardzo ciekawa. W
przeszłości pełnił funkcję dyrektora Biura Prawnego Krajowego Depozytu
Papierów Wartościowych i był członkiem Rady Nadzorczej Giełdy Papierów
Wartościowych w Warszawie. Pracował również jako ekspert ds. funduszy
otwartych. Doradzał ministrom Skarbu Państwa. Zasiada obecnie w Radzie
Nadzorczej Alior Banku. Także prof. Michalski postrzegany jest na uczelni
jako sympatyk PO.

Idylla trwała, ku zadowoleniu ,,grupy trzymającej władzę". Jej dobre
samopoczucie uległo jeszcze bardziej wzmocnieniu w marcu br., gdy ponownie
rektorem wybrano ks. prof. Stanisława Dziekońskiego. Tak było jednak do
czasu. W marcu br. jeden z pracowników naukowych uczelni zdecydował się w
końcu podzielić z prokuraturą swoją wiedzą na temat polityki wydatkowania
pozyskiwanych przez uczelnię środków. Ta postanowiła najpierw wziąć na cel
NCBR. Szybko jednak okazało się, że sprawa ma znacznie szerszy zasięg.
Według agentów CBA, z którymi rozmawialiśmy, pozyskiwanie środków z NCBR
było dobrze zorganizowanym procederem, w którym uczestniczyły także osoby
spoza uczelni. Ale dopiero szczegółowa lektura dokumentacji, jaką agenci
zabezpieczyli na uczelni i jej konfrontacja z dotychczasowymi ustaleniami
pozwoli na określenie zakresu odpowiedzialności konkretnych osób. To
jeszcze potrwa wiele miesięcy. Jeżeli podejrzenia się potwierdzą i okaże
się, że pracownicy UKSW dopuszczali się przestępstw, to ujawnienie tego
będzie oczyszczające dla uniwersytetu. W gruncie rzeczy chodzi teraz o to,
aby odpartyjnić UKSW z ludzi PO i przywrócić go wolnej nauce.

Data: 2016-08-18 11:41:44
Autor: Ciemny Lud
PO-mafia na uniwersytecie

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:ve2uy6cply5t$.13tx6b5v59y8x.dlg40tude.net...


Warszawski Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) stał się w
ostatnich latach matecznikiem interesów ludzi Platformy. Teraz znalazły się
one pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA).

Spierdalaj PiS-owski kundlu! ;-))))))))))))))))))))))))))))0

CL

PO-mafia na uniwersytecie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona