Niemcy zrobili rząd Platformy w bambuko!? Sprzedali im stare czołgi z
demobilu wraz z trefną amunicją. Rachunek opłacili polscy podatnicy...

Najpierw rząd Platformy zakupił od Niemców z 116 czołgów Leopard 2A5 i 2A4
z demobilu, których średni wiek wynosił około 20 lat. Na tę transakcję
poszło 200 mln euro (czyli równowartość 800 mln zł). Następnie podpisano z
wielką pompą, przy uczestnictwie Ewy Kopacz i Tomasza Siemoniaka, kontrakt
o wartości ok. 240 mln zł na dostarczenie amunicji do kupionych od Niemców
czołgów. Cała ta wiązana transakcja o wartości ponad miliarda złotych
(czołgi z demobilu + amunicja) może być jednak trefna. Wyszło bowiem, że
stare Leopardy z dostarczoną przez Niemców amunicją nie będą w stanie
przebić pancerzy rosyjskich czołgów.

Okazuje się, że zakupione przez polski rząd niemieckie czołgi Leopard 2A5 i
2A4 (wycofane z Bundeswery z uwagi na wiek) będą się nadawały jedynie na
defilady. Pociski jakie Niemcy mają nam dostarczyć za 240 mln zł
charakteryzują się bowiem przebijalnością pancerzy do max. 550 mm,
tymczasem czołgi nowszej generacji (np. rosyjski T-90) mają pancerze o
grubości 650-700 mm.

Najgorsze w tej sprawie jest jednak to, że strona polska była skazana na
zakup amunicji o gorszych właściwościach, bowiem Niemcy, od których
kupiliśmy używane Leopardów 2A5 i 2A4, nie chcą się z nami podzielić
technologicznym know-how potrzebnym do przeprowadzenia modernizacji tych
czołgów. Bez tego modyfikacja armat Leopardów, tak aby mogły one strzelać
amunicją o przebijalności pancerzy powyżej 700 mm, jest najzwyczajniej w
świecie niemożliwa. Rozmowy MON z producentem Leopardów na temat
udostępnienia niezbędnego know-how nie przyniosły rezultatu. Wygląda więc
na to, że ekipa Platformy po raz kolejny została wystrychnięta na dudka
przez Niemców, którzy sprzedali nam przestarzały sprzęt wojskowy nie
podlegający modernizacji. Szkoda tylko, że kosztowało to ponad miliard
złotych, które zapłacić musieli polscy podatnicy.