Użytkownik " obserwator" <darz_bor@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości news:ieg2r6$4qo$1inews.gazeta.pl...
„Omawiając rozmaite rodzaje agentów, czyli obywateli wolnego świata,
którzy w ten, czy inny sposób sprzedali się GRU, nie można pominąć jeszcze
jednej ich kategorii, najbardziej ze wszystkich obrzydliwej (…) [jest to]
określenie, jakiego wobec wspomnianych osobników używali między sobą wszyscy
oficerowie radzieckiego wywiadu.
Określenie owo brzmi „gównojad” (gawnojed) (…), a dotyczyło członków
wszelkiej maści Towarzystw Przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, działaczy
organizacji pacyfistycznych (z ruchem na rzecz jednostronnego rozbrojenia na
czele), Zielonych i innych postępowych radykałów. Oficjalnie nie można ich
było zakwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, oficjalnie też
wszyscy przedstawiciele Związku Radzieckiego byli wobec nich uprzejmi i
przyjacielscy, ale prawda jest inna: gównojad, to gównojad i nikt tego nie zmieni.
Oficerowie GRU i KGB zazwyczaj szanowali swoich agentów. Motywy ich
działania były jasne: albo przymus (np. szantaż) albo chęć wzbogacenia lub
pragnienie mocnych wrażeń. (…) Natomiast motywy postępowania gównojadów były
dla każdego obywatela Związku Radzieckiego całkowicie niezrozumiałe.
W Związku Radzieckim każdy marzył, żeby znaleźć się za granicą – gdzie, to
sprawa drugorzędna (mogła być nawet Kambodża). (…) A tu nagle człowiek
znajduje takiego przyjaciela Związku Radzieckiego, który ma wszystko (od
żyletek Gilette po perfumowane prezerwatywy), który może wszystko kupić w
sklepie (nawet banany), a który wychwala pod niebiosa Związek Radziecki. Jest
to tak patologiczne, że jedynym właściwym określeniem był „gównojad”.
Pogarda, jaką oficerowie GRU i KGB żywili wobec takich osobników, nie
oznaczała naturalnie, że nie wykorzystywali ich gdzie i jak się dało (…).
Gównojady robili wszystko.(…)
Nikt ich nie werbował, bo i po co – i tak robili, co im się kazało. Zwykle
chodziło o jakieś drobiazgi: informacje o sąsiadach, współpracownikach, czy
znajomych, czasem o zorganizowanie przyjęcia z udziałem kogoś interesującego
GRU. Po przyjęciu GRU oficjalnie takiemu dziękowało i kazało zapomnieć o
wszystkim. Gównojad to dobrze wychowany osobnik – zapominał wszystko i to
natychmiast, ale GRU nigdy nie zapomina…
Z czasem wielu gównojadów się ustatkowało. Osobnicy ci, zamieniwszy
porwane dżinsy na garnitury od najlepszych krawców, zasiadają obecnie w
gustownie urządzonych gabinetach, piastując często wysokie funkcje państwowe.
Nie pamiętają już „szlachetnych” porywów młodości, lecz tylko do czasu…”
Wiktor Suworow „GRU. Radziecki wywiad wojskowy” (wytłuszczenia i skróty
moje – G.G.)
A jak określić PiS ?
Też gównojady amerykańskie ?
|