Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   POlszewiki przebierają nerwowo nóżkami

POlszewiki przebierają nerwowo nóżkami

Data: 2010-08-15 00:56:33
Autor: Antenka
POlszewiki przebierają nerwowo nóżkami
On 15 Sie, 09:33, precz z PO <precz-z-e...@onet.pl> wrote:
"Powierzenie Antoniemu Macierewiczowi zadania kierowania zespołem
parlamentarnym ds. zbadania tragedii smoleńskiej, było jedną z
najtrafniejszych decyzji PiS-u na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Medialny skowyt, towarzyszący jak zawsze pojawieniu się tego polityka
dowodzi, że grupa rządząca docenia jego doświadczenie w sprawach
bezpieczeństwa i służb specjalnych i mogła się poczuć zagrożona
kompetencją i bezkompromisowym dążeniem do wyjaśnienia prawdy.

  Identyczne reakcje można było obserwować, gdy kandydaturę Macierewicza
zgłoszono do sejmowej komisji ds. zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Ówczesny marszałek Komorowski posunął się nawet do politycznego szantażu
informując reporterkę I programu radia, że jeśli klub PiS-u nie wycofa
kandydatury, powołanie komisji stanie pod znakiem zapytania. "A przecież
czekają na nią Polacy, czeka rodzina Olewników" - ubolewał Komorowski.

Poziom nienawiści wobec Antoniego Macierewicza, podsycanej najbardziej
kłamliwymi i prymitywnymi oskarżeniami, można porównać tylko z poziomem
lęku, jaki wśród politycznych patronów WSI wzbudza wiedza
przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej. Nie może zatem dziwić, że skala
ataku jest zawsze proporcjonalna do skali skuteczności działania.

Od chwili powołania zespołu, obserwujemy wyraźne ożywienie w sprawach
dotyczących tragedii smoleńskiej. Liczne konferencje prasowe Prokuratora
Generalnego czy wypowiedzi przedstawicieli grupy rządzącej są
pierwszymi, pozytywnymi efektami działań zespołu kierowanego przez
Macierewicza. Po wcześniejszej kampanii dezinformacji, prowadzonej przez
media na podstawie rosyjskich "wrzutek", nadszedł okres stawiania
trudnych dla władzy pytań i domagania się od Rosji zwrotu dowodów
rzeczowych i materiałów ze śledztwa.

Nie sposób dalej ukrywać licznych zaniedbań grupy rządzącej, ani
przemilczeć faktu, że Rosja utrudnia działania polskiej prokuratury i
nie chce przekazywać żadnych istotnych dowodów.

Efektem działań zespołu parlamentarnego jest również informacja, że szef
kancelarii premiera Tomasz Arabski odpowiadał nie tylko za organizację
lotu delegacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale też za jej aspekt
polityczno-dyplomatyczny, a jego rozmowy w Moskwie w dniach 17-18 marca
spowodowały m.in. odwołanie wizyty ministra Mariusza Handzlika z
Kancelarii Prezydenta. Wiemy także, że rządzący mieli informacje o
problemach z przygotowaniem lotniska w Smoleńsku i nie uczynili nic, by
tę kwestię wyjaśnić i uporządkować. Wielokrotnie natomiast odkładano
wizytę w Smoleńsku specjalnej grupy roboczej powołanej przez ministra
Andrzeja Przewoźnika, która miała sprawdzić stan lotniska. W końcu, gdy
do wizyty doszło wszystko wskazuje na to, że grupy nie wpuszczono na
lotnisko Siewiernyj.

Każda, tego rodzaju informacja przekazywana przez Antoniego Macierewicza
burzy dotychczasowy, fałszywy obraz smoleńskiej tragedii utrwalany przez
główne media w ramach kampanii dezinformacji i sprawia, że Polacy mogą
dostrzec wspólną rosyjsko-polską grę, która doprowadziła do zamknięcia
pułapki smoleńskiej.

Coraz liczniejsze żądania wyjaśnień, kierowane w stronę grupy rządzącej
i zapowiedź zapraszania na posiedzenia zespołu osób odpowiedzialnych za
organizację wizyty prezydenckiej musi stwarzać realne zagrożenie dla
środowiska, które z ukrywania prawdy o tragedii uczyniło swoją rację stanu.

Również wskazywanie na odpowiedzialność Rosjan i ujawnianie ich złej
woli w wyjaśnieniu przyczyn tragedii, podważa wiarygodność
propagandowego "pojednania" i może sprawić, że Polacy zaczną tracić
zaufanie do przyjaciół pułkownika Putina. Byłoby to wielce niepożądanym
objawem, bo zdaniem gen. Dukaczewskiego "nie ma podstaw, aby wątpić w
wiarygodność działań Rosjan, nie ma też potrzeby używania służb, dlatego
że poziom zaufania w tej konkretnej sprawie jest na tyle wysoki, że
można pytać o wszystko".

Nietrudno się domyśleć, że w tej sytuacji działania Antoniego
Macierewicza i parlamentarnego zespołu PiS muszą mocno uwierać ludzi z
grupy rządzącej, a co gorsze - podważają zaufanie, jakim Dukaczewski
nakazuje darzyć płk Putina.

Wiedza Macierewicza o mechanizmach funkcjonowania obecnego układu i
dociekliwość w odkrywaniu trudnych tematów może przecież sprawić, że
przyszła komisja śledcza badając okoliczności, w jakich doszło do
tragedii smoleńskiej będzie chciała wyjaśnić zadziwiającą koincydencję,
zachodzącą między odzyskiwaniem wpływów przez środowisko byłych WSI, a
działaniami grupy rządzącej. Rozgrywanie nienawiści do Lecha
Kaczyńskiego i wzmacnianie konfliktu premier- prezydent leżało z całą
pewnością w interesie putinowskiej Rosji. Z tej samej perspektywy można
widzieć nagłą woltę polityczną Donalda Tuska i wystawienie prezydenckiej
kandydatury Bronisława K. - zdecydowanego faworyta Rosjan i ludzi
środowiska WSI. Powołanie w roku 2009 stowarzyszenia "Sowa" i jego
rejestracja na początku 2010 roku wpisywało się w scenariusz reaktywacji
wpływów i było efektem sprzyjającej atmosfery politycznej wytworzonej
przez grupę rządzącą.

Ponieważ nie ma możliwości skutecznego zablokowania prac zespołu, a tym
bardziej odwołania zeń Antoniego Macierewicza, grupa rządząca może
chcieć przeprowadzić kombinację operacyjną mającą na celu
zdyskredytowanie niewygodnego polityka, a nawet postawienie go w stan
oskarżenia.

Wydaje się, że istnieje zamiar, by do tego celu wykorzystać materiały
Komisji Weryfikacyjnej WSI, "odzyskane" przez Służbę Kontrwywiadu
Wojskowego z Kancelarii Prezydenta. Chodzi o akta, które w listopadzie
2007 r. tuż przed przejęciem władzy przez obecną koalicję zostały
przewiezione z siedziby SKW do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa
Narodowego i służyły pracom nad aneksem do Raportu z Weryfikacji WSI.
Przed dwoma dniami "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że materiały te
wrócą do SKW. Chodzi przede wszystkim o nagrania audio i wideo zeznań
złożonych w latach 2006-07 przed Komisją Weryfikacyjną Antoniego
Macierewicza.

"Wyborcza" stwierdza wprost: "Nagrania z przesłuchań pokazują metody
weryfikatorów. Z naszych rozmów z osobami, które przeszły przez
weryfikację, wynika, że komisja pytała o stały zestaw nazwisk polityków,
biznesmenów i dziennikarzy. Co teraz stanie się z nagraniami i zapisami
przesłuchań? - Będziemy analizować, czy przebiegały zgodnie z prawem i
czy przesłuchujący nie wyszli poza narzucone przez ustawę role. Jeśli
odkryjemy takie przypadki, oczywiste będzie skierowanie zawiadomień o
przestępstwie - zapowiada nasz rozmówca z SKW."

Ta zapowiedź wyraźnie wskazuje, w jakim kierunku SKW dokonywać będzie
"analizy" materiałów Komisji Weryfikacyjnej. Próby oskarżenia
Macierewicza o rzekome przestępstwa, w związku z pracami Komisji oraz
kampanie oszczerstw i pomówień, były prowadzone już od roku 2007 i choć
wszystkie okazały się chybione, wiele wskazuje, że tę samą metodę
próbuje się zastosować obecnie.

Przypomnę, że jeszcze w lutym br. gen. Dukaczewski sugerował, że
"Komisja mogła szukać haków na trzech byłych szefów MON - a dziś
kandydatów na prezydenta - Bronisława Komorowskiego, Radosława
Sikorskiego i Jerzego Szmajdzińskiego" i informował, że "Macierewicz w
rozmowach w cztery oczy z oficerami szukał negatywnych informacji o
Sikorskim i Szmajdzińskim. [...] Wśród tych niezweryfikowanych zeznań
mogą być pomyje. Osoba pomówiona nie będzie miała żadnej możliwości
obrony". Wówczas też Dukaczewski straszył "hakami" znajdującymi się
rzekomo w "lochach" Kancelarii Prezydenta i twierdził, że "w ciągu 10
dni skopiowane, nielegalne materiały WSI zostaną użyte przeciwko jednemu
z kandydatów" insynuując, że zostaną wykorzystane w trakcie kampanii
wyborczej Lecha Kaczyńskiego.

Nic podobnego oczywiście nie miało miejsca, za to wiele wskazuje, że
dziś rzekome "haki" mają zostać wykorzystane przeciwko Macierewiczowi.

Warto zwrócić uwagę, że przed kilkoma dniami pojawił się medialny
przeciek o "korupcji w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego". Chodziło od
nieprawidłowości przy wydawaniu przez SKW świadectw bezpieczeństwa
przemysłowego, a w sprawie tej prokuratura ma posiadać materiały
wskazujące, że funkcjonariusze SKW w zamian za świadectwa przyjmowali
łapówki. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynikało też, że po skandalu z
SKW odszedł ppłk Artur Bogusz, kierujący pionem odpowiadającym m.in. za
wydawanie świadectw bezpieczeństwa przemysłowego. To były oficer WSI,
który przeszedł pozytywnie weryfikację i został przyjęty do nowej służby.

Tyle tylko, że śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w tej sprawie
zostało wszczęte jeszcze w sierpniu 2009 r. Ujawnienie jej właśnie dziś
może świadczyć, że jest traktowana jako element "czystek" dokonywanych w
służbie powołanej przez Antoniego Macierewicza i ma posłużyć do
usunięcia z SKW funkcjonariuszy, którzy nie odpowiadają oczekiwaniom
decydentów i nowym zadaniom, jakie wkrótce zostaną postawione przed tą
służbą.

Tekst opublikowany w nr.32/165 Gazety Warszawskiej"

Antoś się nie da, bo to twarda sztuka, a POlszewia z całą swoją WSI-
ową otoczką coraz bardziej będzie wierzgać kpytami.

Antenka

"Platforma robi wszystko z naprężoną żyłą i wściekłością. To jest
formacja ludzi wściekłych. Ludzi agresywnych. Ich wiece przypominają
parteitagi" - Jan Pietrzak

POlszewiki przebierają nerwowo nóżkami

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona