Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   POwski łgarz i prościuch w akcji

POwski łgarz i prościuch w akcji

Data: 2011-05-06 21:43:46
Autor: cytryna
POwski łgarz i prościuch w akcji
Kim jesteś Stefanie? Ojczyzna - to jest to, co przekazują nam ojcowie, gdy przychodzimy na świat. Nic więcej" - Stefan Niesiołowski. Czas przyjrzeć się więc dwulicowości wschodzących rządów bądź reprezentujących go osób. Stefan Niesiołowski - człowiek hybryda, który nie potrafi określić samego siebie. Bohater i zdrajca w jednej osobie. Zacznijmy od rzeczy najlżejszych. 2001 rok - nasze cudeńko przedstawia nam swoją nową mamusię - PO. Cynizm, hipokryzja i konformizm " Przestrzegam także przed ciągle pokutującymi na prawicy, a co jakiś czas nadmiernie żywymi złudzeniami co do narodowego i prawicowego charakteru PSL. Nie mam w tym względzie złudzeń najmniejszych. Mimo obecności w tej partii wielu autentycznych działaczy ludowych, ludzi przyzwoitych i generalnie niechętnych zarówno komunistom, jak i postkomunistom PSL jest formacją postpeerelowską. Moim zdaniem bez najmniejszych wątpliwości zawrze koalicję rządową z SLD. Inna sprawa to funkcjonowanie owej koalicji i wzajemna lojalność jej partnerów. Ciągle trudno określić, komu poza Unią Wolności odbiera głosy Platforma Obywatelska. Ugrupowanie nowe, programowo nieokreślone, udające, że nie jest partią polityczną i celowo unikające zabierania głosu we wszystkich ważnych kwestiach społecznych, ekonomicznych i politycznych - lecz za to dające popisy hipokryzji i cynizmu, dość skutecznie żerujące na znanych fobiach, ignorancji i naiwnej wierze ludzi zniechęconych do polityki. Liderzy PO już zaczynają napotykać trudności z przekonaniem wyborców do szczerości intencji swych polityków - dobrze przecież znanych, i to nie zawsze z najlepszej strony. Teraz owi politycy nagle zapewniają, że stali się inni, uczciwsi, bardziej autentyczni i bardziej prawdomówni niż wszyscy pozostali. Przy okazji nasuwa się pytanie, jak to możliwe, by ktoś z takim życiorysem jak Andrzej Olechowski - płytki intelektualnie i pod wieloma względami po prostu niewiarygodny - mógł zdobyć kilka milionów głosów w wyborach prezydenckich. PO najprawdopodobniej skończy tak jak wszystkie ruchy, które spaja jedynie cynizm, hipokryzja i konformizm. Ciekawe tylko, czy nastąpi to jeszcze przed wyborami, czy zaraz po. " - S.N. - "Rozbijacze na prawicy", Gazeta Wyborcza nr 168, wydanie warszawskie z dnia 20.07.2001r. OPINIE, str. 13 Nowa tymińszczyzna "Fałszywe przesłanki prowadzą do fałszywych wniosków. Twierdzenie, że Platforma "próbuje odwrócić uwagę wyborców od świecących pudełek i zaczyna sprzedawać produkty solidne", dowodzi, że autor jest zwolennikiem tego ugrupowania. Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją, począwszy od życiorysu Andrzeja Olechowskiego, o którym Janusz Majcherek miał odwagę napisać: "Należy generacyjnie i mentalnie do tej kategorii współczesnych liderów, którzy zaczynali od fascynacji rock and rollem, a zostali profesjonalistami w polityce i biznesie. Na tle wielu z nich osobista moralność, a nawet polityczna przeszłość Olechowskiego jest zupełnie przyzwoita, a poglądy bardziej niż wyważone" ("Małżeństwo z rozsądku", "Rzeczpospolita" z 13 lipca). Mamy widocznie różne definicje przyzwoitości. Platforma celowo prezentuje brak stanowiska we wszystkich ważnych kwestiach społecznych i ekonomicznych, a zwłaszcza politycznych oraz w sporach ideowych (jej przedstawiciele nie mieli nic do powiedzenia na temat oddania hołdu organizacji WiN). Nie przeszkadza jej to wmawiać społeczeństwu, że jest tą upragnioną "nową jakością". W dodatku Platforma, kwestionując celowość istnienia partii politycznych, postulując likwidację Senatu i zmniejszenie liczby posłów, toruje drogę populizmowi i demagogii. W istocie jest takim "świecącym pudełkiem" - mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO. " - S.N., "Świecące Pudełko", Gazeta Wyborcza nr 219, wydanie warszawskie z dnia 19.09.2001 OPINIE, str. 15. Pomieszanie z poplątaniem Kilkanaście lat temu w inwokacji do książeczki "Prostą drogą. O Polskę z Bogiem" (wydanie z 1993 roku) Stefan Niesiołowski pisał. "Ojczyzna - to jest to. co przekazują nam ojcowie, gdy przychodzimy na świat. Nic więcej". Prawda ta wynikała zresztą jasno z jego rodzinnej historii. Otóż to, jego dziadek Bolesław Labędzki, wedle tego co sam Niesiołowski twierdzi - w 1905 roku za zorganizowanie strajku szkolnego został zesłany na Sybir. Ojciec Janusz Niesiołowski podczas okupacji hitlerowskiej współdziałał z AK, a wuj Tadeusz Labędzki walczył w szeregach NSZ i w 1946 roku został zamordowany gdzieś w katowniach UB. Zmiennością nastrojów i poglądów Niesiołowski zaskoczył nas już wcześniej... Pierwszy raz stało się to tuz po jego aresztowaniu za przynależność do grupy "Ruch" 19 czerwca 1970 roku. Już pierwszego dnia śledztwa, podczas pierwszego przesłuchania przez por. Dariusza Borowczyka z KM MO w Łodzi (Nr sprawy II 3 Ds. 25/70, tom VI) , Niesiołowski załamał się i ze strachu zaczął sypać swoich towarzyszy! On, mężczyzna, jeden z przywódców, choć paru innym - jak mówią protokoły śledztwa - wystarczyło charakteru, żeby przestrzegać umowy milczenia. Sypał więc przyjaciół, braci Andrzeja i Benedykta Czumów, brata Marka (21 czerwca), sypał swoją narzeczoną Elżbietę Nagrodzką (29 czerwca), która właśnie z tego powodu zerwała ich związek. Opowiadał kto się kryje za pseudonimami, jakie role pełni, broniąc równocześnie swojej skóry "nie było przywódców", "sam nie bywałem na żadnych zebraniach ani nie pisałem do "Biuletynu". W swojej książce z 1989 roku, a więc sprzed początków politycznej kariery, "Wysoki brzeg", zwierzał się szczerze zmartwiony: "... Musiałem się zdecydować - albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem ani odwagi ani siły odmówić zeznań i to był błąd największy. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem...." Właśnie. Bo Andrzej Czuma, prawdziwy heros "Ruchu" i paru innych , miało tę odwagę. Także jego narzeczona zaczęła zeznawać już po Wojciechu Mantaju (pierwsze zeznanie 22.VI) , Marku Niesiołowskim (25.VI) i Benedykcie Czumie (28.VI), dopiero kiedy pokazano jej protokół z obciążającymi ją informacjami Niesiołowskiego. Ale jeszcze w tej samej książce, kompendium artykułów napisanych w różnym czasie, jakby nie panując nad logiką materiału, Niesiołowski odtwarzając fragmenty swego śledztwa już konfabulował: - Nic nie wiem o "Ruchu", nie znam nikogo. - "Kostek"? - Kolega ze studiów. - Gdzie pan go poznał? - Nie pamiętam. - Kto to jest "Marian"? - Nie wiem. Prawda zaś była taka, że na pytanie "kto to jest Marian?" (Marian Gołębiewsk, pospiesznie 25 czerwca) rozszyfrował pseudonim. Rzecz w tym, że swój mit nieugiętego herosa Niesiołowski zbudował na kłamstwie. I że będąc jednym z założycieli "Ruchu", stał się zarazem jednym z jego grabarzy. Jednak dziwnym trafem wraz z upływem czasu rosła jego odwaga, powiększały się zasługi dla Ojczyzny, czyny nabierały kolorów i znamion bohaterstwa. Jakimś cudem wzrastał także jego status klasowy! Jeszcze w "Wysokim brzegu" w notatce o autorze, z pewnością autoryzowanej, czytamy:".... urodził się w rodzinie inteligenckiej...", ale już potem słyszało się o " pochodzeniu z właścicieli ziemskich", a w którymś z numerów miesięcznika "Film" bodaj w 2002 roku przed wywiadem na temat dokumentu entomologicznego widnieje notka: "pochodzi z rodziny arystokratycznej". Co robi ten człowiek na polskiej scenie politycznej? Jest wicemarszałkiem Sejmu VI kadencji... źródło http://hotnews.pl/artpolska-1198.html Autor: "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl>     --


POwski łgarz i prościuch w akcji

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona