Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Pasadku nie razrieszaju.

Pasadku nie razrieszaju.

Data: 2010-06-08 13:42:03
Autor: cirrus
Pasadku nie razrieszaju.
# Rosyjscy kontrolerzy nakazali Jakowi-40, który lądował w Smoleńsku tuż przed prezydencką maszyną, przerwanie podejścia do lądowania. Jednak samolot zignorował komendę. Pilot twierdzi, że jej nie usłyszał - dowiedziała się TVN24. Z kolei według polskich pilotów prezydencki Tupolew nie miał ostatecznej zgody na lądowanie w Smoleńsku.
Jak-40 lądował 10 kwietnia przed prezydenckim Tupolewem. Załoga Jaka ostrzegła przez radio kolegów o fatalnych warunkach, ale nie wspomniała, że wieża kontrolna nakazała im przerwać lądowanie.

Jak dowiedziała się reporterka TVN24, o wydaniu komendy przerwania lądowania zeznali przed prokuratorami rosyjscy kontrolerzy. Gdy samolot znajdował się na kilometr przed pasem, zorientowali się, że go nie widzą. Do tego załoga samolotu nie poprosiła ich o zgodę na lądowanie i nie podawała informacji o swojej wysokości. Wtedy kontroler wydał komendę o odejściu na drugi krąg, ale mimo tej
"Fakty": samolot nie miał zgody na lądowanie
komendy reakcji nie było. Załoga zdecydowała się wylądować.

Polski kapitan z kolei zeznał, że nie słyszał komendy.

Z kolei prezydencka maszyna, lądująca niedługo potem, zdaniem pytanych przez "Fakty" pilotów, nie miała ostatecznej zgody na lądowanie. Kluczowe było pojawiające się w stenogramach rosyjskie słowo "dodatkowo". - To sformułowanie przetłumaczone ze słownika z rosyjskiego nic nie mówi, we frazeologii lotniczej oznacza jednak, że dodatkowo zgodę na lądowanie otrzymają później - twierdzi kpt. Jerzy Ekspert:

Ostatecznej zgody nie dostali nigdy - a przynajmniej nie pojawia się to w odcyfrowanym zapisie z czarnej skrzynki. - W całym tym stenogramie nie padła komenda, która oznacza zgodę na lądowanie, tu mi tego brakowało - mówi były dowódca eskadry samolotów Tu 154 kpt. Stefan Gruszczyk.

"Załoga powinna wiedzieć, że zgody na lądowanie nie mieli"

Słowa "lądowanie dodatkowo" padają zwykle, gdy samolot jest 6 - 8 kilometrów od pasa. Dopiero wtedy kontroler ostatecznie sprawdza, czy wszystko jest w porządku, czy pas jest wolny, czy poprzedni samolot podkołował - i dopiero wydaje zgodę ostateczną.

- Załoga powinna mieć świadomość, że zgody na lądowanie nie mieli - podkreśla kpt Gruszczyk. Piloci są zgodni, że na wysokości 100-u metrów załoga powinna Rosyjski pilot: Autopilot mógł być przyczyną katastrofy


50 metrów i koniec, niżej nie wolno schodzić

Według samych Rosjan piloci prezydenckiego tupolewa mieli szansę jeszcze na 50-ciu metrach nad ziemią, ale nie padła komenda. - Gdyby kapitan powiedział, albo drugi mu przypomniał: kapitanie, wysokość 50, odchodzimy na drugi krąg, nie byłoby żadnych dyskusji, byliby zobowiązani to zrobić. 50 metrów i koniec, niżej nie wolno schodzić - tłumaczy były pilot wojskowy Gieorgij Pietrow

Czy dlatego, że załoga mogła źle zrozumieć specyficzne rosyjskie komunikaty? Piloci Rosyjskie media: załoga była pod presją

Wskazują też, że po słowach "pasadka dopołnitielna" jest coś, czego nie odczytano. A słowa kapitana - dziękuję - też trudno zrozumieć, bo za wstępną zgodę nikt nie dziękuje w ten sposób. - Może myśleli, że to zgoda na lądowanie - zastanawia się kpt. Gruszczyk

Piloci zgadzają się, że tego lądowania nie powinno być. Przy takich warunkach samolot powinien się zatrzymać na 100 metrach i nie schodzić niżej. - Jeżeli wyląduje się na danym lotnisku przy warunkach poniżej minimum, przychodzi miejscowy urząd lotniczy, mówi "captain, your licence please" i zabierają licencję - tłumaczy kpt Polański. #
Ze strony:
http://tiny.pl/ht4x9

--
stevep

Data: 2010-06-08 14:37:01
Autor: Slawek SWP
Pasadku nie razrieszaju.
Użytkownik cirrus napisał:
# Rosyjscy kontrolerzy nakazali Jakowi-40, który lądował w Smoleńsku tuż
przed prezydencką maszyną, przerwanie podejścia do lądowania. Jednak
samolot zignorował komendę. Pilot twierdzi, że jej nie usłyszał -
dowiedziała się TVN24. Z kolei według polskich pilotów prezydencki
Tupolew nie miał ostatecznej zgody na lądowanie w Smoleńsku.
Jak-40 lądował 10 kwietnia przed prezydenckim Tupolewem. Załoga Jaka
ostrzegła przez radio kolegów o fatalnych warunkach, ale nie wspomniała,
że wieża kontrolna nakazała im przerwać lądowanie.

Stenogram zapisu rozmów wieży z samolotem bezdyskusyjnie potwierdzi prawdę!


Jak dowiedziała się reporterka TVN24, o wydaniu komendy przerwania
lądowania zeznali przed prokuratorami rosyjscy kontrolerzy. Gdy samolot
znajdował się na kilometr przed pasem, zorientowali się, że go nie
widzą. Do tego załoga samolotu nie poprosiła ich o zgodę na lądowanie i
nie podawała informacji o swojej wysokości. Wtedy kontroler wydał
komendę o odejściu na drugi krąg, ale mimo tej
"Fakty": samolot nie miał zgody na lądowanie
komendy reakcji nie było. Załoga zdecydowała się wylądować.

Polski kapitan z kolei zeznał, że nie słyszał komendy.

Z kolei prezydencka maszyna, lądująca niedługo potem, zdaniem pytanych
przez "Fakty" pilotów, nie miała ostatecznej zgody na lądowanie.
Kluczowe było pojawiające się w stenogramach rosyjskie słowo
"dodatkowo". - To sformułowanie przetłumaczone ze słownika z rosyjskiego
nic nie mówi, we frazeologii lotniczej oznacza jednak, że dodatkowo
zgodę na lądowanie otrzymają później - twierdzi kpt. Jerzy Ekspert:

Ostatecznej zgody nie dostali nigdy - a przynajmniej nie pojawia się to
w odcyfrowanym zapisie z czarnej skrzynki. - W całym tym stenogramie nie
padła komenda, która oznacza zgodę na lądowanie, tu mi tego brakowało -
mówi były dowódca eskadry samolotów Tu 154 kpt. Stefan Gruszczyk.

"Załoga powinna wiedzieć, że zgody na lądowanie nie mieli"

Słowa "lądowanie dodatkowo" padają zwykle, gdy samolot jest 6 - 8
kilometrów od pasa. Dopiero wtedy kontroler ostatecznie sprawdza, czy
wszystko jest w porządku, czy pas jest wolny, czy poprzedni samolot
podkołował - i dopiero wydaje zgodę ostateczną.

- Załoga powinna mieć świadomość, że zgody na lądowanie nie mieli -
podkreśla kpt Gruszczyk. Piloci są zgodni, że na wysokości 100-u metrów
załoga powinna Rosyjski pilot: Autopilot mógł być przyczyną katastrofy


50 metrów i koniec, niżej nie wolno schodzić

Według samych Rosjan piloci prezydenckiego tupolewa mieli szansę jeszcze
na 50-ciu metrach nad ziemią, ale nie padła komenda. - Gdyby kapitan
powiedział, albo drugi mu przypomniał: kapitanie, wysokość 50,
odchodzimy na drugi krąg, nie byłoby żadnych dyskusji, byliby
zobowiązani to zrobić. 50 metrów i koniec, niżej nie wolno schodzić -
tłumaczy były pilot wojskowy Gieorgij Pietrow

U Rosjan wszystko jest tajne. Gieorgij Pietrow nie czytał stenogramów rozmów wieży i pilotów tu-154 i nie wiedział, że do 3 sekundy przed uderzeniem kontroler upewniał załogę, że jest w prawidłowym miejscu czasoprzestrzeni.


Czy dlatego, że załoga mogła źle zrozumieć specyficzne rosyjskie
komunikaty? Piloci Rosyjskie media: załoga była pod presją

Wskazują też, że po słowach "pasadka dopołnitielna" jest coś, czego nie
odczytano. A słowa kapitana - dziękuję - też trudno zrozumieć, bo za
wstępną zgodę nikt nie dziękuje w ten sposób. - Może myśleli, że to
zgoda na lądowanie - zastanawia się kpt. Gruszczyk

Piloci zgadzają się, że tego lądowania nie powinno być. Przy takich
warunkach samolot powinien się zatrzymać na 100 metrach i nie schodzić
niżej. - Jeżeli wyląduje się na danym lotnisku przy warunkach poniżej
minimum, przychodzi miejscowy urząd lotniczy, mówi "captain, your
licence please" i zabierają licencję - tłumaczy kpt Polański. #
Ze strony:
http://tiny.pl/ht4x9


Bo piloci zwariowali
http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/Albo-piloci-oszaleli-albo-w-st,2,ID407502137,n

Piąta półka od góry: http://www.youtube.com/watch?v=CtK27GhAZwU

Co myślą Polacy za granicą...? Spójrz na moją sygnaturkę!

--
Sławek SWP
http://korwin-mikke.pl/
http://www.polskawalczaca.com/index.php

Pasadku nie razrieszaju.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona