Data: 2011-11-04 13:23:31 | |
Autor: boukun | |
Pasożydy - ciąg dalszy | |
To ogromne szczescie byc obywatelem poslem. Trudno doprawdy wyobrazic
sobie lepsza fuche w Polsce. Zeby byc hydraulikiem, gwiazda pop, pogodynka, weselnym grajkiem, seryjnym morderca czy najzwyklejszym polskim pijaczyna ze swinskim ryjem - trzeba cos soba reprezentowac. - Demokracja jest jednak bardziej sprawiedliwa niz natura. Aby dostac sie do parlamentu, mozna byc nikim i nie robic nic, a w zamian otrzymac slawe, pieniadze i szacunek. Przyjrzyjmy sie sylwetkom 460 poslow minionej kadencji. Metoda sumowania, dzielenia, mnozenia, odejmowania i pierwiastkowania udalo sie wylonic posla nad poslami. Posla, majacego pod soba innych poslow. - Po prostu superposla - uosobienie poslowatosci. Czym zajmowac sie maja parlamentarzysci, definiuje ustawa z 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posla i senatora. Jest to bardzo dobra ustawa dla wladzy, ale bardzo zla dla obywateli. Jej niejasne i niejednoznaczne zapisy tworza warunki, w jakich posel nic nie musi, a wszystko moze. Elektorat moze najwyzej posla w kolejnych wyborach kopnac w dupe, gdyby oczywiscie glosowano na rzeczywiste osiagniecia deputowanego, a nie na jego polski (soory w Lodzi jest murzyn) swinski ryj - w krawacie patrzacy z TV w towarzystwie Monisi Olejnik lub innego z TV kutasa - co dzieje sie czesciej. Pewne jednak jest, ze art. 3. wzmiankowanej ustawy brzmi: - "Podstawowym prawem i obowiazkiem posla i senatora jest czynne uczestnictwo w pracach Sejmu lub Senatu oraz Zgromadzenia Narodowego, a takze ich organow". Latwo (dzis) ustalic, ze wspominany posel: - nie zglosil zadnej interpelacji poselskiej, - nie nalezal i nie pracowal w zadnej komisji sejmowej, - nie nalezal i nie pracowal w zadnej podkomisji sejmowej, - nie nalezal do zadnych delegacji parlamentarnych, - nie nalezal do zadnych grup bilateralnych, - nie zglosil zadnego oswiadczenia. Przez 4 lata mial jedno wystapienie sejmowe jako posel. Posel nalezal natomiast do Kaszubskiego Zespolu Parlamentarnego, na obradach ktorego pojawil sie... - raz. W minionej kadencji Sejmu bylo 100 posiedzen, na ktorych poslowie glosowali 8437 razy. Posel Ow nie glosowal 6664 razy - czyli nie bral udzialu w 79 proc. glosowan - co stawia go na ostatnim miejscu sposrod poslow minionej kadencji i w ogole wszystkich leniwych poslow w historii nowozytnego polskiego parlamentu. Widac wiec, ze wspomniany posel nalezy do tych, przed ktorymi ostrzegac nas powinni rodzice a jego zdjecie stawiac kolo cukiernicy. - Jednakowoz, aby byc uczciwym, przyznac trzeba, ze ten sam posel osiagnal mistrzostwo polskiego parlamentaryzmu i - jak zaden inny w historii - ugral w wyborach 2007 r. ponad pol miliona glosow, w obecnych w wyborach 2011 r. tez byl najlepszy - z 375 tys. glosow poparcia. Jasne juz jest, ze owym superleniwym poslem zmega poparciem byl Donald Tusk - premier polskiego rzadu. Za raz ktos jebnie, ze sie czepiam - bo jako prezes Rady Ministrow Tusk sypia 3 godziny na dobe, poruszac sie musi szybciej od przeciagu, a zaharowany jest tak, ze niekiedy nie wie, do ktorego konca sluchawki telefonicznej nalezy mowic i do ktorej bramki strzelac! Ze zrozumialych wzgledow nie ma wiec czasu zajmowac sie jakims tam poslowaniem. Jego nieobecnosc w Sejmie jest uzasadniona, a brak aktywnosci poselskiej na terenie kraju calkowicie usprawiedliwiony. Zgoda - tylko ze pan premier Tusk za swoja ciezka prace premiera pobieral sute premierowskie wynagrodzenie. Prawie 740 tys. za 4 lata na reke wraz z dodatkami: samochod, samolot, calodobowa ochrona, telefon, fundusz dyspozycyjny. - Okazuje sie, ze nic nierobiacy posel Tusk w tym samym czasie pobieral tez niemale poselskie pieniadze. Zachowywal sie wiec jak ktos, kogo najeli Polacy do wycyklinowania parkietu. Przylazl, popatrzyl, co jest do zrobienia, mial przebrac sie w kombinezon i wtaszczyc maszyne - ale, tego nie zrobil. Po czym splunal, trzasnal drzwiami i poszedl na miasto do lepszej roboty. - Wystawil nam jednak rachunek za to, czego nie zrobil, a my mozemy go cmoknac w zoladz. Jest to bowiem zgodne z prawem - zlym, niesprawiedliwym, godzacym w zasady wspolzycia spolecznego i dobre obyczaje. O ile bowiem w obecnych wyborach wyborca mogl miec swiadomosc, ze glosujac na posla Tuska, powierza mu zarazem fuche szefa rzadu, o tyle w roku 2007 nie bylo to wcale takie pewne. Wyborca wynajal go do tego, aby czynnie uczestniczyl w pracach Sejmu - i w sposob dorozumiany pozwalal, by ten bral za to pieniadze. Tusk natomiast, nie uczestniczyl, nie posredniczyl w kontaktach miedzy Sejmem a elektoratem, czyli roboty nie robil, a forse bral. Gwoli scislosci wyjasniam, ze Tusk bral diety poselskie i mial dochod z tytulu mandatu poselskiego, - nie bral natomiast uposazenia poselskiego (do czego zreszta nie mial prawa). I tak np. w 2008 r. z tytulu mandatu poselskiego otrzymal 11 924,71 zl, a z tytulu diety parlamentarnej 27 360 zl. Rok pozniej z tytulu mandatu 2427,96 zl, z tytulu diety 27 360 zl. A w 2010 r. odpowiednio 2316,96 zl oraz 28 994,33 zl. O ile pieniadze z tytulu mandatu poselskiego, czyli za sam fakt bycia poslem, swiecie sie Tuskowi nalezaly, o tyle dieta parlamentarna zwiazana jest z jego dzialalnoscia sejmowa i poselska. Dieta parlamentarna jest traktowana jako wyrownanie kosztow ponoszonych przez poslow podczas wykonania mandatu na terenie kraju, a wynosi 25 proc. uposazenia posla. Jasno wynika, ze Donald Tusk jako posel nie prowadzil zadnej dzialalnosci poselskiej. Co powinien zrobic w tej sytuacji Tusk? - Jak mawiali starozytni; - "Sa dwie metody wyciagania chuja z wody". Z jednej strony wydaje sie, ze niewywiazujacy sie z obowiazkow posel Tusk powinien forse zwrocic. - Z drugiej - laczenie piastowania funkcji czlonka rzadu ze sprawowaniem mandatu posla jest w polskim systemie prawnym powszechne. Juz w I Rzeczpospolitej stosowano zasade incompatibilitas, czyli nielaczenia okreslonych funkcji publicznych, np. wojewody i starosty. Zgodnie z art. 103 obecnej konstytucji, mandatu posla nie mozna laczyc z funkcja Prezesa Narodowego Banku Polskiego, Prezesa Najwyzszej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i ich zastepcow, czlonka Rady Polityki Pienieznej, czlonka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ambasadora - oraz z zatrudnieniem w Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu, Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej lub z zatrudnieniem w administracji rzadowej. Zakaz ten nie dotyczy czlonkow Rady Ministrow i sekretarzy stanu w administracji rzadowej. Dylematy stoja przed kazdym czlonkiem Rady Ministrow i poslem zarazem. Mozna wiec mniemac, ze jezeli mozna byc jednoczesnie w Sejmie i rzadzie - to albo Polska ma za duzo poslow, albo ministrow. Zgodnie z konstytucja, w Polsce panuje trojpodzial wladzy, gdzie Sejm - wladza ustawodawcza - kontroluje rzad - wladze wykonawcza. - Wychodzi wiec na to, ze Tusk (jak kazdy inny czlonek Rady Ministrow pozostajacy poslem) kontroluje sam siebie. Wyobrazic wiec sobie mozna, ze posel Donald Tusk dostaje skarge na premiera Donalda Tuska lub ze posel Donald Tusk zglasza interpelacje poselska, na ktora ma odpowiedziec premier Donald Tusk. W tej niezdrowej sytuacji wydaje sie, ze sprawa powinien zajac sie nowo wybrany parlament juz na pierwszym posiedzeniu, gdyz ma ona kardynalne znaczenie dla ustroju panstwa. Posel po uzyskaniu w wyborach niezbednej legitymacji spolecznej i awansowaniu na ministra - powinien zrzekac sie mandatu i zwiazanych z nim apanazy, a wolne miejsce przeznaczac nastepnemu kandydatowi z listy. By ten rzetelnie i bez przeszkod poswiecal sie pracy poselskiej. Przyjmuje za teze (na wyrost), ze premier Tusk oraz inni czlonkowie jego rzadu bedacy ministrami zwroca, co nieslusznie otrzymali i w najblizszych 4 latach nie beda korzystali z ewidentnej luki prawnej, pozwalajacej na pobieranie diety parlamentarnej, ktora to luke prawna z korzyscia dla samych siebie poslowie ustawa o wykonywaniu mandatu sobie uchwalili. Zgodnie z wyjasnieniami Biura Prasowego Sejmu, dieta parlamentarna wprawdzie ma byc wykorzystywana na ponoszenie kosztow dzialalnosci poselskiej - jednak jest to wielce niescisla definicja. Wyglada bowiem na to, ze posel przeznaczyc ja powinien na koszty zakwaterowania (hotelu) podczas poselskich podrozy oraz reprezentacje (bankiety, kolacje, rauty). Koszty paliwa do poselskich samochodow, jak rowniez taksowek, rekompensowane sa poslom z innej puli budzetu Sejmu niz ich diety. Srodkami komunikacji publicznej (takze samolotami) poslowie przemieszczaja sie za darmo. W praktyce zatem, nieopodatkowana dieta poselska jest dochodem posla (oprocz uposazenia poselskiego), ktory posel przeznacza na wlasne cele, nie muszac sie z niego wzaden sposob rozliczac. |
|