Data: 2014-02-16 19:52:01 | |
Autor: Mark Woydak | |
Patent na prze?ycie | |
Prawdziwy etat wyrabiają tylko na umowie o dzieło. Żeby jednak nie wypaść z systemu, zatrudniają się na fikcyjnych umowach w firmach ojców, cioć, znajomych, którym oddają pieniądze za opłacane dla nich składki. To cena za spokój. Wiadomo. Przezorny zawsze ubezpieczony Michał w tym roku skończy 30 lat. Dwa fakultety, siedem lat doświadczenia, na portalu dla poszukujących pracy zaznaczyłby jako swoje branże „media i marketing”. Choć tak naprawdę powinien postawić krzyżyk raczej przy „produkcji” lub „usługach”, bo firma, w której jest oficjalnie zatrudniony na 1/8 etatu, produkuje firany i zasłony. Szefową jest w niej ciotka Michała. – Co mam ci powiedzieć? Firma, w której wyrabiam 40 godzin tygodniowo, nie oferuje mi niczego poza umową o dzieło. Ani ta, ani żadna poprzednia – mówi i zdradza szczegóły swojego układu. Ciotka nie wypłaca Michałowi wynagrodzenia (i tak 1/8 minimalnej krajowej – 181,20 zł netto), ale za to przelewa za niego składki do ZUS. Michał co miesiąc po prostu oddaje ciotce do ręki pieniądze za składkę. Jeśli z dwudziestokilkulatkami poruszyć kwestię umowy z pracodawcą, wielu odpowiada podobnie jak Michał. Tomasz na przykład pracuje w start-upie, a umowę o pracę ma u wujka. Jak twierdzi, podobnie jak co najmniej trzy inne osoby z jego firmy. Mikołaj (roboty wysokościowe) 1/8 ma u ojca (firma budowlana, wykończeniówka). Aleksandra (ubrania) u koleżanki swojej mamy. Katarzyna, architektka, która czeka na obronę pracy magisterskiej, etat dostała u cioci scenografki. Janusz (branża internetowa) potrafi powiedzieć tyle, że przez pięć godzin w tygodniu jest szefem marketingu w firmie budowlanej znajomych rodziców. To i tak nieźle – niektórzy z naszych rozmówców w ogóle nie wiedzą, czym zajmują się w firemkach, w których są zatrudnieni. Koło się zamyka Zapytani, dlaczego zdecydowali się być oficjalnie 1/8 pracownika, wszyscy odpowiadają jak gdyby jednym głosem: po tym, jak skończyli się uczyć, nagle po prostu wypadli z systemu. Szukają więc alternatyw, a rozwiązanie z zatrudnieniem na 1/8 etatu zwykle podpowiadają krewni, już doświadczeni w bojach z instytucjami państwowymi. Januszowi niewielki cząstkowy etat po magisterium doradził ojciec – księgowy. Michałowi – sama ciotka, która w ten sposób zatrudniała wcześniej innych pracowników. Pozornie najkorzystniejsza opcja ma jednak znaczące wady. Raz, że tworzy nową szarą strefę. Dwa, że to tylko prowizorka, która ma pomóc, dopóki nie uda się gdzieś zahaczyć na stałe. A jak wiadomo, prowizorki trzymają się najdłużej. Michał w swojej tkwi od dwóch lat. Tomasz – od czterech, Mikołaj – od siedmiu. Jak wiele jest osób w podobnej sytuacji? Trudno stwierdzić; ani urzędnicy, ani ekonomiści, których prosimy o komentarz, o podobnych działaniach nie słyszeli. Pracownicy na fikcyjną 1/8 etatu dobrze ukrywają się w statystykach. Na papierze wszystko wygląda jak zwyczajna umowa cząstkowa, która sama w sobie nie łamie przecież żadnych przepisów. Więcej – jest coraz bardziej popularna. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2012 r. 9 mln osób było zatrudnionych na pełnych etatach, a na umowach w niepełnym wymiarze godzin – 900 tys. Badania Eurostatu pokazały, że ponad 300 tys. z nich chciałoby mieć pełną umowę. Proporcje bardzo różnią się ze względu na branżę – o ile w górnictwie na 170 tys. pełnozatrudnionych tylko niewiele ponad tysiąc osób miało cząstkowe etaty, o tyle już w obsłudze rynku nieruchomości proporcje te wynosiły 130 do 40 tys. GUS nie liczył jednak, ile te cząstki wynosiły. Nie wiadomo więc, czy osoby te pracowały na pół, 1/4 czy 1/8 etatu. Niewiele wiadomo też o ich zarobkach. Znów: tylko tyle, ile podaje GUS. W raporcie opublikowanym pod koniec stycznia można przeczytać, że w przedsiębiorstwach, które zatrudniają mniej niż dziewięć osób, trzy czwarte pracowników otrzymuje płacę minimalną. To 941,9 tys. osób. Jeśli doliczyć do tego także większe przedsiębiorstwa, na najniższej krajowej pracuje 1,3 mln Polaków, czyli co ósmy zatrudniony na etacie. Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność”, komentując raport dla DGP, przyznał jednak, że płaca minimalna na umowie wcale nie musi oznaczać takiego wynagrodzenia, bo pracodawcy stosują miksy, czyli łączą najniższą możliwą stawkę na umowie z dodatkowym wynagrodzeniem z tytułu choćby umowy o dzieło. Albo z kopertą pod stołem. O cząstkowych umowach i oferowanych za nie płacach niewiele mówią też urzędnicy z NFZ zarządzający składką zdrowotną. O pracownikach wiedzą tyle, ile przekaże im Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ten z pytaniem o cząstkowe umowy odsyła z powrotem do GUS. Koło się zamyka. |
|
Data: 2014-02-17 16:46:24 | |
Autor: stevep | |
Patent na prze??ycie | |
W dniu .02.2014 o 02:52 Mark Woydak <mark.woydak@forst.gm.de> pisze:
Do budy kundlu. -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2014-02-17 18:46:25 | |
Autor: MarkWoydak | |
Patent na prze??ycie | |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości
news:op.xbfnfmjt50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl... W dniu .02.2014 o 02:52 Mark Woydak <mark.woydak@forst.gm.de> pisze: Do budy kundlu. -- Podobno to ten chłopski filozof o ksywce razor znów ujada podszywając sie pod mój alias i pewnie nie tylko ? MW |
|