Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Patron tchórzy i kolaborantów

Patron tchórzy i kolaborantów

Data: 2018-01-08 04:08:55
Autor: jacekbialy80
Patron tchórzy i kolaborantów
Słychać ostatnio, że prymas Wyszyński ma zostać wyniesiony na kościelne ołtarze. Trudno sądzić, aby ten fakt miał jakiś istotny wpływ na dalsze życie wolnego kraju, jakim jest Polska. Jednak nikt nie zaprzeczy, że człowiek ten odegrał niebagatelny wpływ na życie i moralną kondycję Polaków w czasach PRL oraz w okresie późniejszym. 
Prymas Polski nazwany później Prymasem Tysiąclecia zasłynął słowami, które wypowiedział na procesji Bożego Ciała w Warszawie w 1953 roku: 
-- - 
Uczymy, że należy oddać, co jest Cezara Cezarowi, a co Bożego Bogu. Ale gdy Cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno! 
-- - 
Słowa te można dwojako odczytać: Jako sprzeciw wobec prób ingerencji komunistycznych wladz w sprawy polskiego kościoła, albo też jako postawienie warunku na milczące przyzwolenie polskiego prymasa na to, aby okupujący Polskę komuniści 'brali co ich'. Czyli żeby mogli nadal mordować, torturować, grabić mienie, odbierać majątki i demoralizować całe pokolenia Polaków, byle nie mieszali się w sprawy organizacyjne Kościoła Rzymsko-katolickiego, któremu kardynał Wyszyński w Polsce przewodził. 
Myślę, że bez głębokiej refleksji nad tym człowiekiem nie można uczciwie ocenić wiele innych postaci z komunistycznej epoki, ani rozstrzygnąć ich dylematów moralnych. Albowiem to właśnie prymas Wyszyński wyznaczał standardy, którymi później w tych trudnych czasach kierowali się inni. 

Czy można się dziwić prostemu elektrykowi, że współpracuje z władzą ludową donosząc na swoich kolegów, skoro on w kościele słyszał, że władza ta od Boga pochodzi? Że za tą władzę modlą się kościelni hierarchowie? Z relacji osób pracujących w gdańskiej stoczni w latach 70. przebija jakże ponura i szokująca dziś prawda: Otóż byli wśród nich tacy, którzy wiedzieli, że Wałęsa donosił na SB, tylko nikt wówczas nie uznawał tego faktu za bulwersujacy! 
Aby choć trochę zrozumieć ów peerelowski klimat warto zapoznać się z bożonarodzeniowym apelem, jaki prymas Wyszyński wygłosił w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie po krwawych zajściach na Wybrzeżu: 

https://www.polskieradio.pl/286/5678/Artykul/280305,Nie-oskarzajcie-przebaczajcie
 

Kto zdołał przebrnąć przez pokłady bełkotu wzywającego do zgody i pracy dla umiłowanej ojczyzny, ten zwrócił uwagę na to, że miejscami ksiądz prymas obwinia siebie samego za tą tragedię. Że nawet byłby gotów ponieść chrystusowy krzyż, byle tylko gniew ludu nie obracał się przeciw rządzącym wówczas komunistom. 

Cechy takie jak próżność i tchórzostwo kardynał Wyszyński ukazuje nam dużo wcześniej, bo już na kartach 'Zapisków więziennych' - swoistego dziennika prowadzonego przezeń podczas internowania w latach 50. Ubecy czytający te zapiski musieli ze śmiechu ze stołków spadać, gdy dochodzili do miejsc, w których rozmodlony ksiądz prymas dziękuje Bogu za komunistów, gdyż bez nich on, skromny sługa boży byłby niczym Chrystus bez Judasza. Lecz gdyby dzisiaj wsłuchać się w nauki prymasa Wyszyńskiego, przed oczami przewiną się późniejsze postacie znane już bardziej z okresu III RP. Jest w tych naukach jakiś wspólny mianownik zarówno dla bufonady Wałęsy (za mało tłumaczyłem, za mało ostrzegałem) jak i dla demagogii Michnika (wielkie hasła i afirmacja zdrady). 
Wróćmy tutaj do prymasowskiego dziennika, przez stronice którego przetacza się przede wszystkim modlitwa. Modlitwa za ojca (żeby nikomu się nie skarżył), za swoich krewnych i za ojczyznę. Także za 'tych panów' na końcu korytarza, którzy nie śpią, bo muszą dzień i noc pilnować i ogólnie za 'rządzących', czyli za cały stalinowski aparat z prezydentem Bierutem na czele. 
Nigdzie tam jednak nie znajdziemy nawet cienia modlitwy za postacie takie jak Inka lub Pilecki, które swoją miłość do ojczyzny opłaciły prawdziwym męczeństwem i bezimiennymi grobami. Lecz po co ktoś miałby modlitwy za takich ludzi czytać, skoro polski prymas potępił ich w oficjalnym dokumencie podpisanym jeszcze trzy lata przed internowaniem: 

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THW/porozumienie_RP_1950.html
 

Można zastanawiać się nad tym, dlaczego prymas Wyszyński nie dostał kulki od tegoż podziemia za to, że zobowiązał się czynnie zwalczać duchownych zaangażowanych w działalność niepodległościową. Przydałoby mu się przynajmniej jakieś ostrzeżenie, gdy szkody jakie wyrządzał polskiemu narodowi i polskiemu kościołowi były jeszcze do naprawienia. 
Można również zastanawiać się nad tym, dlaczego w ogóle został prymasem, skoro papieskim faworytem na to stanowisko był biskup łomżyński Stanisław Łukomski. 

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Kostka_%C5%81ukomski
 
http://historialomzy.pl/okolicznosci-smierci-biskupa-stanislawa-kostki-lukomskiego/
 
http://www.pch24.pl/tajemnica-smierci-biskupa,18584,i.html
 

Z wikipedii: 
-- - 
Po śmierci prymasa Augusta Hlonda w 1948, gdy najpoważniejszy kandydat na jego następcę biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski zginął w wypadku samochodowym, Wyszyński niespodziewanie został mianowany arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim oraz prymasem Polski 

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Stefan_Wyszy%C5%84ski
 

Wybór 47-letniego biskupa na nowego prymasa Polski był wówczas rzeczywiście nieoczekiwany. Wszak swoją biskupią posługę w diecezji lubelskiej ks. Wyszyński rozpoczął zaledwie przed dwoma laty. Czy przez tak krótki czas można nabrać należytego doświadczenia w pełnieniu wysokich kościelnych funkcji? 

Dzisiaj wielu uważa, że prymas Wyszyński uchronił polski kościół przed prześladowaniami ze strony komunistów, a także ocalił od zniszczenia sporą część jego przedwojennego stanu posiadania. W istocie jak nie patrzeć, środowisko kleru katolickiego było w PRL lepiej traktowane niż ogół polskiego społeczeństwa. Sam prymas nie siedział w ubeckich kazamatach, lecz w budynkach klasztornych. Mogli go zabić i znaleźć kogoś innego (podobno szykowali na jego miejsce sobowtóra), a jednak tego nie uczynili. 
Można ułożyć długą listę sukcesów, jakie prymas Wyszyński zdołał od komunistów wytargować na tle sytuacji kościołów w innych komunistycznych krajach.Jednak po drugiej stronie tej listy pozostaje pytanie o cenę. Znając komunistów mogę powiedzieć, że dla nich wystarczającą zapłatą było udzielenie pomocy w przedefiniowaniu świata oraz uwiarygodnienie ich władzy w oczach tego świata. A w konsekwencji uczynienie z polskiego kościoła 'opium dla ludu', przy pomocy którego łatwiej im było tutaj rządzić, a potem się urządzić. 
Za niedługo kardynał Stefan Wyszyński trafi na ołtarze, a kiedyś być może zostanie świętym. Jeśli tak się stanie, to niejeden złamany i zeszmacony człowiek mógłby go sobie obrać na własnego patrona. 

JB 

Patron tchórzy i kolaborantów

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona