Data: 2018-01-23 23:49:37 | |
Autor: Kaczin | |
Pechowy dzień, choć nie dla mnie | |
W dniu 23.01.2018 o 23:15, Marek S pisze:
Temat standardowy - z tych, "kto zabuli za to". Otóż zawitała do Trójmiasta arktyczna zima - czyli temperatury ciut poniżej zera. Ponieważ jest zima i w związku z tym katastrofalne warunki jazy (czyli "czarne" ulice i nic szczególnego więcej) to stworzyło to idealne warunki do stłuczek i wypadków. Naliczyłem ich dwie na odcinku 10km, które wydarzyły się tuż przed moim nosem. Jedna z nich z dachowaniem nawet. Ale nie ona mnie zainteresowała. Otóż sytuacje mamy następującą: środek miasta, dwa pasy ruchu w jednym kierunku, stosunkowo niewielki ruch przed południem. Gość jedzie lewym pasem. W zatoczce stoją gliny z suszarką i namierzają go. Oczywiście jechał za szybko i nie miał Yanosika, który darłby się mu kilometr wcześniej, że jest akcja. No więc gliniarz wyskakuje na środek jezdni i macha lizakiem jakby opętało go stado os. Gość na lewym ostro hamuje. Jednakże TIR za nim nie ma tak skutecznych hamulców więc systematycznie prowadzi do destrukcji bagażnika oraz tylnych foteli auta poprzedzającego. Całe szczęście, że nie było trzeba "ujawniać", że przy okazji destrukcji uległy kręgosłupy pasażerów. No widzisz. Sytuacja ostatnio się skomplikowała, bo teraz trzeba wziąć pod uwagę szereg istotnych okoliczności. Np. Czy jadący lewym pasem był prawdziwym patriotą czy też np. koderastą bądź też, nie daj boziu, miał "owsiki"? A może to był zamach? Może wraże siły zamachnęły się na kierowcę tira, prawdziwego polaka i patriotę? Może ktoś rozpylił ciekły hel pod koła tej ciężarówki, tak żeby wystąpił poślizg? Sporo światła mógłby tu rzucić eksperyment z parówkami (ale mrożonymi). Jak widzisz niewiadomych jest moc, więc trudno jednoznacznie odpowiedzieć na twoje pytanie. -- Kaczin |
|