PO i PiS w wyborach do sejmików wypadły poniżej oczekiwań. Ale Platforma ma szansę współrządzić we wszystkich województwach, a PiS może stracić władzę nawet na Podkarpaciu
Ogłoszone wczoraj jeszcze niepełne wyniki wyborów samorządowych różnią się od niedzielnych sondaży exit poll. Korekta jest istotna: PiS zamiast w sześciu wygrał zaledwie w dwóch województwach (podkarpackie i lubelskie), PO - w 13, a PSL - w jednym (świętokrzyskie).

W skali kraju PO dostała 31,43 proc. głosów, PiS - 23,07 proc., PSL - 15,65 proc., a SLD - 15,3 proc. PSL ogłosiło się nawet trzecią siłą w Polsce, ale być może przedwcześnie, bo nie przeliczono jeszcze wszystkich głosów.



Frekwencja jest najwyższa w historii wyborów samorządowych - ok. 47 proc. (w zależności od szczebla wyborów) i wyraźnie niższa w dużych miastach niż w małych miejscowościach. Straciła na tym PO, a zyskał PSL.

Zarówno PO, jak i PiS są słabsze, niż przewidywały sondaże przedwyborcze. Dostały też wyraźnie mniej głosów niż w wyborach do Sejmu w 2007 r. i eurowyborach 2009 r., gdy uzyskiwały łącznie ponad 70 proc.

Politycy PiS byli wczoraj smutniejsi niż w niedzielę. - Oczywiście wolałbym, żeby ten wynik był lepszy. Płacimy cenę za to, co się stało w PiS - ocenia wiceszef partii Adam Lipiński.

PiS poniósł klęskę w wyborach prezydenckich w miastach wojewódzkich. Z 18 takich miast kandydat PiS przeszedł do drugiej tury tylko w Lublinie! PO już w pierwszej turze wygrała w Warszawie, Gdańsku, Białymstoku i Opolu. Kandydaci niezależni zwyciężyli we Wrocławiu, w Katowicach, Toruniu, Kielcach, Gorzowie i Rzeszowie, a reprezentant SLD wygrał w Zielonej Górze.

Druga tura czeka mieszkańców Krakowa, Łodzi, Poznania (Ryszardowi Grobelnemu zabrakło mniej niż pół punktu procentowego do zwycięstwa w pierwszej turze), Szczecina, Lublina i Olsztyna.

PO uznaje wybory za sukces, ale euforii się nie czuje. W kilku województwach miejscowa PO liczyła na samodzielną większość, a skończy się na żmudnych negocjacjach koalicyjnych, głównie z PSL i SLD.

Według części polityków PO partia powinna się zastanowić, dlaczego elektorat miejski nie poszedł do wyborów i czy nie popełniła grzechu pychy, lansując "partyjnych kandydatów" przeciw popularnym samorządowcom. Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz podkreślał jednak, że jego partia ma szansę współrządzić we wszystkich sejmikach. - Udało nam się dać łupnia Zbigniewowi Ziobrze w Małopolsce - dodaje Jarosław Gowin z PO.

W porównaniu z wyborami 2006 r. Platforma odebrała PiS także Mazowsze (choć tu wynik jest jeszcze niepewny), Podlasie i Łódzkie. Dziś rządzi w tych regionach w koalicji z PSL, a jedynym regionem rządzonym przez PiS było Podkarpacie. Teraz może stracić władzę nawet tam, choć w wyborach do sejmiku miał najwięcej głosów.

Gdy podkarpaccy politycy PiS, z Markiem Kuchcińskim na czele, zobaczyli w niedzielę sondaż, podskoczyli z radości. Wynik dawał partii większość w 33-osobowym sejmiku. Ale gdy spłynęły dane z PKW, nastroje siadły. PiS ma 38,5 proc. głosów (i 15 z 33 mandatów), PO i PSL mają po siedem mandatów, a SLD - cztery.

Od południa zaczęły się rozmowy. - Chętnie zawiążemy koalicję z PSL i SLD - mówi nam poseł Zbigniew Rynasiewicz, szef podkarpackiej PO. - Niech PiS odpocznie od władzy - dodaje Jan Bury, szef podkarpackiego PSL. Poseł Tomasz Kamiński, szef SLD: - Trudno mi sobie wyobrazić rządy z PiS.

Liderzy PiS się nie poddają. - Rozmawiamy z PSL, a także pojedynczymi osobami z innych komitetów o koalicji. Jeśli nie uda nam się jej zawiązać, będziemy konstruktywną opozycją - mówi poseł Stanisław Ożóg, wiceszef podkarpackiego PiS.



Więcej... http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,8703911,PiS_traci_bastion.html#ixzz165Q8czdy



Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."