Makieta Polski pękniętej na pół z wbitym fragmentem Tu-154; godła i portrety ks. Jancarza; wystawa "Katastrofa smoleńska". Oto korytarze podstawówki nr 85 w Krakowie
Ekspozycje zorganizowała Barbara Nowak, była dyrektor szkoły, historyczka, radna PiS. Stoimy przy "ołtarzu >Solidarności <", który przywędrował z kościoła w Mistrzejowicach (w latach 80. ksiądz Kazimierz Jancarz, patron szkoły, odprawiał tam msze za ojczyznę). Na ołtarzu krzyże i makieta pękniętej Polski z wbitym fragmentem Tu-154. - W kwietniu ubiegłego roku serce Polski pękło - tłumaczy Nowak.

Na pierwszym piętrze wystawa prac uczniów: "Co bym zrobił, gdybym był ministrem". Pod zrobionymi przez dzieci godłami czytamy pomysły: "Chciałbym, żeby Polska miała dużą armię", "Ulepszyłabym lotniska i samoloty". Drugie piętro to zdjęcia z katastrofy smoleńskiej: wrak tupolewa, zdjęcia ofiar, trumny na lotnisku.



Rodzice mają dość: - To jest upolitycznianie podstawówki! - mówi pan Dariusz, ojciec dwójki uczniów.

Podkreślają, że szkoła powinna być miejscem wolnym od polityki i religii.

Ołtarz w szkole stoi od trzech lat. Makieta Polski pojawiła się w listopadzie podczas obchodów dnia patrona. Wtedy też zawisły zdjęcia z katastrofy.

Dlaczego rodzice zaczęli protestować dopiero teraz? Dwa tygodnie temu odbył się konkurs na nowego dyrektora szkoły. - Mieliśmy nadzieję, że skończy się ta paranoja. Wygrała zastępczyni pani Nowak, która realizuje jej wizje - tłumaczą.

Obecna dyrektor Urszula Mazur: - Mamy podobne poglądy.

A Nowak kreśli wizję szkoły: - Wychowanie obywatela świadomego, dumnego z osiągnięć narodowych.

Ofiary katastrofy, krzyże, wrak samolotu... rodzice obawiają się, jak spiętrzenie tych symboli wpłynie na dzieci. Zdesperowani napisali do wydziału edukacji list protestacyjny i zażądali spotkania z dyrekcją szkoły. Spotkanie ma się odbyć w przyszłym tygodniu. Sprawą zajmują się też radni.

Dr Jan Hartman, etyk, filozof: - W Polsce przestrzeń publiczna jest traktowana często jako łup polityczny. Łatwo robić to w szkołach pod pretekstem nauczania patriotyzmu. Krzyże i ołtarz eksponowane w tej szkole to forma patriotyzmu kreowana przez PiS. I to jest niedopuszczalne. Bez względu na to, jakie dyrektor ma przekonania, to są granice jego wolności, których nie powinien przekraczać.

- Cel jest nieadekwatny do wieku uczniów. Młodsi nie zrozumieją roli siebie w społeczeństwie. U starszych wtłaczanie non stop miłości do ojczyzny może wywołać skutek odwrotny - mówi psycholog dr Witold Ligęza.




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,9402167,Spietrzony_patriotyzm_w_szkole.html#ixzz1J0D9eI2g


Przemek

--

"Przed katastrofą ojciec Rydzyk nazwał Lecha Kaczyńskiego "oszustem", krytykując głowę państwa za politykę wobec środowisk żydowskich. Marię Kaczyńską Rydzyk nazwał "czarownicą". Wtedy, gdy pluto na jego rodzinę, prezes PiS, udawał, że deszcz pada."