Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Pieniądze leżą na torach

Pieniądze leżą na torach

Data: 2012-08-05 17:39:43
Autor: u2
Pieniądze leżą na torach
.... tylko rady nadzorcze spółek kolejowych nie chcą ich zbierać, wolą
dymać wynagrodzenia po trupach ofiar katastrof kolejowych takich jak pod
Szczekocinami :

http://wpolityce.pl/wydarzenia/33470-spolkom-kolejowym-latwiej-wyciagnac-reke-po-pieniadze-z-budzetu-niz-uczciwie-zarobic-na-takiej-imprezie-jak-woodstock

wPolityce.pl, Stefczyk.info: Uczestnicy przystanku Woodstock przeżyli
dantejskie sceny próbując wrócić z imprezy do domu. A jeszcze niedawno
kolej jako tako dała sobie radę z obsługą znacznie większego turnieju
Euro. Co się stało? Czego zabrakło - pieniędzy, wyobraźni, koordynacji
pracy różnych służb?


Czesław Warsewicz, wydawca portalu Nakolei.pl, były prezes PKP
Intercity: Na Euro wcale nie było  tak różowo. A jeśli nie było
katastrofy to dlatego, że kibice wybrali samoloty i podróż samochodami.
Natomiast w przypadku Woodstock jak w soczewce skupiony jest cały
problem kolei.  Przecież ta impreza nie odbywa się pierwszy raz.
Uczestniczy w niej co roku kilkaset tysięcy osób. I wiadomo, że ci
młodzi, przeważnie nie za bogaci ludzie muszą z niej  wrócić środkami
komunikacji publicznej - głównie pociągami. Dzisiejsze kłopoty pokazują
w jakim rozkładzie jest nasza kolej.
W przypadku Kostrzyna jest problem informacyjny. Panuje tam gigantyczny
chaos. Brak jest odpowiedniej ilości pociągów, które wywiozą tych ludzi.
Przy tylu osobach, pociągi powinny odjeżdżać przynajmniej co pól
godziny, a nie co dwie. To też pokazuje brak organizacji i brak taboru.
Ale chyba przede wszystkim brak wyobraźni. Najwyraźniej nikogo nic
dzisiaj na kolei nie obchodzi.

Ale dlaczego w tym roku sytuacja z powrotami, jak twierdzą uczestnicy
imprezy, tak bardzo się pogorszyła?

Rozkład kolei jest po prostu postępujący. Decydentom kolejowym dobrze
się żyje, więc podróżnego  nie traktuje się w sposób odpowiedzialny i
należyty. Do zarządów spółek kolejowych weszły osoby, które nigdy do tej
pory nie miały do czynienia z koleją. To są ludzie spoza branży, ludzie
z nominacji politycznych, a nie  fachowcy. Ta niekompetencja przekłada
się na sytuację, którą mamy dzisiaj. Przecież Woodstock to jest
naturalna okazja, żeby móc zarobić,  przewożąc ludzi. Bo ci pasażerowie
z Woodstock to przecież nie są ludzie, którzy pojadą za darmo. Oni kupią
bilety.
A przewieźć pół miliona osób, to jest nie lada gratka. PKP Intercity
przewozi dziennie ok 70 tys. pasażerów. Tu jest możliwość przewiezienia
w jednym dniu tylu pasażerów ilu normalnie jeździ w przeciągu pół miesiąca.

I nikogo nie interesuje ten zysk?

To pokazuje  kolejną ogromną patologię na kolei. Pieniądze są na ulicy.
Tylko trzeba się schylić.  A wyciąga się rękę do budżetu, czy do
marszałków. Efekt jest taki, że my, podatnicy, ciągle musimy dopłacać.
Przewozy regionalne wyciągają rękę po kolejne miliony, a gdy jest
możliwość zarobienia ich w ciągu jednego dnia - to wszyscy idą na urlopy
i o to nie dbają. I nie chodzi mi o kolejarzy, bo to przeważnie porządni
ludzie, ale o głównych decydentów, tych na poziomie zarządów
poszczególnych spółek. Kolejarze pewnie by chętnie zrobili, co trzeba,
ale nie są w stanie przebić głową muru. Bo większość zarządów odpoczywa
sobie nad niepolskim morzem, a podróżni - niech sobie radzą sami.

CZYTAJ TAKŻE: Duży problem z wyjazdem z Przystanku Woodstock. Dworzec w
Kostrzynie w remoncie, na perony wpuszczani są tylko ci, których pociąg
właśnie nadjeżdża

Pieniądze leżą na torach

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona