Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Data: 2009-05-17 19:26:13
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Witam, jak to jest w Polsce z obowiązkiem udzielania Pierwszej Pomocy oraz z
ewentualną odpowiedzialnością za jej złe udzielenie? Bo słyszałem, że z
jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?

--
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-17 19:40:50
Autor: Robert Tomasik
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Użytkownik "Tristan" <niechce@spamu.pl> napisał w wiadomości news:gupgc0$5fa$1news.interia.pl...
Witam,
jak to jest w Polsce z obowiązkiem udzielania Pierwszej Pomocy oraz z
ewentualną odpowiedzialnością za jej złe udzielenie? Bo słyszałem, że z
jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?

A gdzie o tym słyszałeś?

Co do zasady nieudzielanie komuś pomocy może być karalne. Udzielenie niefachowe, jeśli nie da się dowieść, że celowo tej pomocy udzielałeś niefachowo.

Data: 2009-05-18 08:30:40
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z niedziela 17 maj 2009 19:40 (autor Robert Tomasik publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <gupige$24v$2@inews.gazeta.pl>):

A gdzie o tym słyszałeś?


Od ludzi i tak podobno jest wg szkolących ich ratowników. Ale chciałbym wiedzieć rzetelnie, a nie z legend urbana.
Co do zasady nieudzielanie komuś pomocy może być karalne. Udzielenie
niefachowe, jeśli nie da się dowieść, że celowo tej pomocy udzielałeś
niefachowo.


?
--
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 20:19:38
Autor: Szerr
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Dnia Mon, 18 May 2009 08:30:40 +0200, Tristan napisał(a) w
<news:guquap$sfr$2news.interia.pl>:

A gdzie o tym słyszałeś?
Od ludzi

Nauczycieli?
Powtarzasz legendy oświatowe i tyle.

--
Quid leges sine moribus?

Data: 2009-05-18 20:39:19
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 20:19 (autor Szerr publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <1br3r2lu0tibs$.13ju4o7w5vsif$.dlg@40tude.net>):

A gdzie o tym słyszałeś?
Od ludzi
Nauczycieli?

Nie sprawdzałem ich statusu społecznego.

Powtarzasz legendy oświatowe i tyle.

Możliwe, temu pytam. Oni mówili, że ratownicy-szkoleniowcy PP tak im mówili. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-17 19:43:59
Autor: spp
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Tristan pisze:

jak to jest w Polsce z obowiązkiem udzielania Pierwszej Pomocy oraz z
ewentualną odpowiedzialnością za jej złe udzielenie? Bo słyszałem, że z
jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?

100 % ?

--
spp

Data: 2009-05-17 21:25:34
Autor: szerszen
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Użytkownik "Tristan" <niechce@spamu.pl> napisał w wiadomości news:gupgc0$5fa$1news.interia.pl...

jak to jest w Polsce z obowiązkiem udzielania Pierwszej Pomocy

jest, tylko zle interpretujesz slowa pierwsza pomoc, udzielenie komus pomocy to nie tylko resuscytacja, popularnie nazywana masazem serca
to przedewszystkim zawiadomienie odpowiednich sluzb, zabezpieczenie np miejsca wypadku itd, zadne prawo cie nie zmusza do bezposredniego udzielania pomocy poszkodowanemu jesli sie na tym nie znasz lub nie masz do tego uprawnien, chocby lasnie z tego powodu, ze niewprawne jej udzielenie moze pogorszyc stan poszkodowanego lub go wrecz usmiercic

dlatego wlosy mi sie jeza jak czytam pytania egzaminacyjne na prawo jazdy z pierwszej pomocy, niektore sa tak skonstruowane, ze jak ktos sobie wbije je do glowy i bedzie chcial je zastosowac w rzeczywistosci, to wspolczuje poszkodowanym

Data: 2009-05-17 23:00:58
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 17 Maj, 19:26, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
Bo słyszałem, że z
jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?

Ja również nasłuchałem się wielu kretynizmów od tzw. "znawców"
i w końcu poszedłem na kurs pierwszej pomocy prowadzony przez
ratowników medycznych i teraz wątpliwości nie mam.

Od strony prawnej to jest tak:

Art 162 KK

    § 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym
bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku
na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie
lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego
uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

    § 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której
jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w
których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby
do tego powołanej.

Tłumacząc na język ludzki: Jeżeli podejrzewasz, że dany osobnik
może zagrozić Twojemu zdrowiu (nieważne za pomocą jakich
przesłanek, nie jesteś lekarzem i nie musisz się na tym znać)
nie masz obowiązku go dotykać. Dzwonisz po odpowiednie
służby (najlepiej 999), zabezpieczasz miejsce wypadku na ile
to możliwe i jesteś w stanie, dalej robisz to, na co pozwala
odwaga/umiejętności. Zbliżenie ucha do jego ust i sprawdzenie
czy oddycha jest raczej bezpieczne, a taka informacja
daje bardzo dużo podczas wzywania pomocy (dyspozytor
inaczej traktuje informację o gościu, który nie oddycha,
od takiej że sobie po prostu leży i prawdopodobnie jest pijany).
Jeżeli nie zrobisz nic ponadto co powyżej bo boisz się,
nie jesteś pewien swoich umiejętności czy też wydaje Ci się
że osobnik jest chory, nikt nie ma prawa Ci nic zarzucić.

Oczywiście bardzo wskazana jest jakakolwiek pomoc,
nawet odchylenie głowy do tyłu i w razie potrzeby
masaż klatki piersiowej może uratować czyjeś życie.
Więcej informacji znajdziesz na kursie, polecam bo nigdy
nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać.
Zwłaszcza może być nieoceniona w przypadku
jakiegoś zdarzenia w domu...

Co do odpowiedzialności za urazy powstałe w wyniku
udzielania pierwszej pomocy (tzn. resuscytacja,
ratowanie przez odciągnięcie ze strefy zagrożenia)
jest podobnie jak wyżej. Skoro podejmujesz działania,
znaczy to że ratujesz czyjeś życie najlepiej jak
potrafisz. Nikt nie ma prawa ukarać Cię za ewentualne
błędy które popełniłeś, o ile oczywiście nie zrobiłeś
tego celowo (co raczej jest oczywiste).

Na kursie ratownik przytoczył przypadek, kiedy
facet uratowany za pomocą resuscytacji pozwał
człowieka który go uratował. Poszło mu o złamanie
kilku żeber (przypadkowy ratownik trochę za mocno
"masował"). Sąd oczywiście oddalił pozew kolesia
jako bezzasadny.

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 08:34:25
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 08:00 (autor Lisciasty publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak:
<1f8e9b1e-b084-418e-8a42-59b0b42298c4@v4g2000vba.googlegroups.com>):

Oczywiście bardzo wskazana jest jakakolwiek pomoc,
nawet odchylenie głowy do tyłu i w razie potrzeby
masaż klatki piersiowej może uratować czyjeś życie.
Więcej informacji znajdziesz na kursie, polecam bo nigdy
nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać.
Zwłaszcza może być nieoceniona w przypadku
jakiegoś zdarzenia w domu...

Przechodziłem 4dniowy kurs PP i nie o to mi chodzi.
Co do odpowiedzialności za urazy powstałe w wyniku
udzielania pierwszej pomocy (tzn. resuscytacja,
ratowanie przez odciągnięcie ze strefy zagrożenia)
jest podobnie jak wyżej. Skoro podejmujesz działania,
znaczy to że ratujesz czyjeś życie najlepiej jak
potrafisz. Nikt nie ma prawa ukarać Cię za ewentualne
błędy które popełniłeś, o ile oczywiście nie zrobiłeś
tego celowo (co raczej jest oczywiste).

No właśnie tu krążą różne legendy, że jak pacjent umrze albo będzie trwale
sparaliżowany albo coś w ten deseń, to ja odpowiem. Tak _podobno_ mówią na
kursach. Nam nie mówili.
Na kursie ratownik przytoczył przypadek, kiedy
facet uratowany za pomocą resuscytacji pozwał
człowieka który go uratował. Poszło mu o złamanie
kilku żeber (przypadkowy ratownik trochę za mocno
"masował"). Sąd oczywiście oddalił pozew kolesia
jako bezzasadny.

No ale skala problemu była mała, a jakby gość miał dodatkowo np. złamany
kręgosłup i by go sparaliżowało?

--
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 00:12:24
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 08:34, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No właśnie tu krążą różne legendy, że jak pacjent umrze albo będzie trwale
sparaliżowany albo coś w ten deseń, to ja odpowiem. Tak _podobno_ mówią na
kursach. Nam nie mówili.

To nie słuchaj legend tylko porozmawiaj z kimś wiarygodnym :]

NIE WIEM jak to jest w przypadku kogoś, kto jest lekarzem,
ratownikiem czy ma jakieś inne "papiery" związane z ratownictwem,
dlatego nie wypowiadam się.
Ale jeżeli chodzi o zwykłego obywatela nawet po przeszkoleniu,
nikt nie ma prawa nic mu zarzucić po tym jak próbował
ratować życie. Tak jak pisze Jaro poniżej, jeżeli gostek
ze złamanym kręgosłupem leży i nie oddycha, to olewając
go skazujesz go automatycznie na śmierć.
Jeżeli pomożesz mu i uratujesz go, to na pewno nie
narazisz go na nic gorszego od tego, co go czekało.

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 09:55:37
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 09:12 (autor Lisciasty publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak:
<d429dd71-598a-476f-aef7-802ff4782987@s28g2000vbp.googlegroups.com>):

On 18 Maj, 08:34, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No właśnie tu krążą różne legendy, że jak pacjent umrze albo będzie
trwale sparaliżowany albo coś w ten deseń, to ja odpowiem. Tak _podobno_
mówią na kursach. Nam nie mówili.
To nie słuchaj legend tylko porozmawiaj z kimś wiarygodnym :]

No właśnie temu pytam tutaj. Sęk w tym, że brak jest na razie odpowiedzi
spoza ludu. Kogoś, kto miał z tym do czynienia od strony prawno-sądowej. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 01:23:50
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 09:55, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No właśnie temu pytam tutaj. Sęk w tym, że brak jest na razie odpowiedzi
spoza ludu. Kogoś, kto miał z tym do czynienia od strony prawno-sądowej.

No przecież pisałem że ratownik znał tylko jeden przypadek
w Polsce. A skoro on nie słyszał o innych to zakładam że albo nie było
czegoś takiego albo przeszło bez echa.
Nie pytałem się ludu tylko ratownika :>

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 10:59:22
Autor: Easy
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Użytkownik "Lisciasty" <lisciasty@post.pl> napisał w wiadomości news:d429dd71-598a-476f-aef7-802ff4782987s28g2000vbp.googlegroups.com...
On 18 Maj, 08:34, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No właśnie tu krążą różne legendy, że jak pacjent umrze albo będzie trwale
sparaliżowany albo coś w ten deseń, to ja odpowiem. Tak _podobno_ mówią na
kursach. Nam nie mówili.

To nie słuchaj legend tylko porozmawiaj z kimś wiarygodnym :]

ze złamanym kręgosłupem leży i nie oddycha, to olewając
go skazujesz go automatycznie na śmierć.
Jeżeli pomożesz mu i uratujesz go, to na pewno nie
narazisz go na nic gorszego od tego, co go czekało.



kwestia dyskusyjna... niektórzy jednak w takiej sytuacji woleli by nie byc ratowani... ale tu juz wkraczamy w akademicką dyskusje...

E.

Data: 2009-05-18 02:14:20
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 10:59, "Easy" <e...@motocykle.nospam.org> wrote:
kwestia dyskusyjna... niektórzy jednak w takiej sytuacji woleli by nie byc
ratowani... ale tu juz wkraczamy w akademicką dyskusje...

Tu nie ma dyskusji, laik nie jest w stanie stwierdzić co się stało
osobnikowi który uległ wypadkowi... Dyskutować można już
po fakcie, a przed podjęciem pierwszej pomocy
nie przeprowadzasz konsylium chirurgicznego na okoliczność
czy poszkodowany ma uraz kręgosłupa...

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 08:45:00
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
No ale skala problemu była mała, a jakby gość miał dodatkowo np. złamany
kręgosłup i by go sparaliżowało?
Tristan

Jak ratownik go zaczynal ratowac to bez tej pomocy gosc by umarl, nie moglo juz mu sie nic gorszego niz smierc przytrafic.
To ze mialby polamane zebra, a nawet kregoslup, paraliz jest to stan lepszy niz smierc bo gosc zyje a nie wacha kwiatki od spodu.

Pozdr
Jaro

Data: 2009-05-18 09:54:16
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 08:45 (autor "Jaro" <jarecky(at)mailujnakablowkeaster> publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <4a1103be$0$12626$f69f905@mamut2.aster.pl>):

No ale skala problemu była mała, a jakby gość miał dodatkowo np. złamany
kręgosłup i by go sparaliżowało?
Tristan

Jak ratownik go zaczynal ratowac to bez tej pomocy gosc by umarl, nie
moglo juz mu sie nic gorszego niz smierc przytrafic.
To ze mialby polamane zebra, a nawet kregoslup, paraliz jest to stan
lepszy niz smierc bo gosc zyje a nie wacha kwiatki od spodu.


Po pierwsze primo: Mogłem źle rozpoznać i gość miał słaby oddech, a ja go
nie wykryłem. Albo nie miał oddechu, ale puls miał i niepotrzebnie go
gniotłem. Po drugie primo: To co piszesz, jest logiczne, ale czy prawo/sądy się z tym
zgadzają. Czy mogę powiedzieć ludziom w ciemno ,,prowadźcie PP''? Bo np. w
USA się za to do pierdla trafia na wiele lat i to za samo prowadzenie PP
można beknąć, nawet jak pacjent jest wdzięczny. Ratownik na kursie nam
opowiadał, że jego koleżanka, ratowniczka, z uprawnieniami polskimi, ale
bez usańskich, za to miała rozprawę. Na adwokata składała się cała rodzina
poszkodowanego, a i tak oskarżana była przez stan. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 01:22:05
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 09:54, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:

Po pierwsze primo: Mogłem źle rozpoznać i gość miał słaby oddech, a ja go
nie wykryłem.

To nieistotne, nie jesteś specjalistą.

Albo nie miał oddechu, ale puls miał i niepotrzebnie go
gniotłem.

A skąd wiesz, że miał puls? Fachowiec w warunkach polowych
jest w stanie stwierdzić prawidłowo w 2 przypadkach na 10
że puls jest lub go nie ma. Zestresowany amator
nie ma praktycznie żadnych szans na diagnozę,
dlatego w szkoleniu pomija się całkowicie badanie pulsu.

Coś te Twoje 4 dni szkolenia chyba przespałeś
albo ściemniasz że byłeś :]

Po drugie primo: To co piszesz, jest logiczne, ale czy prawo/sądy się z tym
zgadzają.

A co to ma do rzeczy? Paragrafy masz? Nic więcej ponad to co jest
w kodeksie karnym sąd nie ma prawa przeciwko Tobie wyciągnąć.

Czy mogę powiedzieć ludziom w ciemno ,,prowadźcie PP''?

Jakim ludziom?

Bo np. w
USA się za to do pierdla trafia na wiele lat i to za samo prowadzenie PP
można beknąć, nawet jak pacjent jest wdzięczny. Ratownik na kursie nam
opowiadał, że jego koleżanka, ratowniczka, z uprawnieniami polskimi, ale
bez usańskich, za to miała rozprawę. Na adwokata składała się cała rodzina
poszkodowanego, a i tak oskarżana była przez stan

A co nas obchodzi usa? Bo w pierwszym poście nic na ten temat nie
było.

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 11:25:20
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 10:22 (autor Lisciasty publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak:
<e4bbffca-ef8b-4bc4-b9f8-ffefb63c8ec4@s20g2000vbp.googlegroups.com>):

Po pierwsze primo: Mogłem źle rozpoznać i gość miał słaby oddech, a ja go
nie wykryłem.
To nieistotne, nie jesteś specjalistą.

No ale zabiłem gościa, który by przeżył. Więc twierdzenie ,,gorzej być nie
może'' uznajemy za obalone.
Albo nie miał oddechu, ale puls miał i niepotrzebnie go
gniotłem.
A skąd wiesz, że miał puls?

Nie wiem, ale jak miał?

Po drugie primo: To co piszesz, jest logiczne, ale czy prawo/sądy się z
tym zgadzają.
A co to ma do rzeczy? Paragrafy masz? Nic więcej ponad to co jest
w kodeksie karnym sąd nie ma prawa przeciwko Tobie wyciągnąć.
Czy mogę powiedzieć ludziom w ciemno ,,prowadźcie PP''?
Jakim ludziom?

Polakom.
Bo np. w
USA się za to do pierdla trafia na wiele lat i to za samo prowadzenie PP
można beknąć, nawet jak pacjent jest wdzięczny. Ratownik na kursie nam
opowiadał, że jego koleżanka, ratowniczka, z uprawnieniami polskimi, ale
bez usańskich, za to miała rozprawę. Na adwokata składała się cała
rodzina poszkodowanego, a i tak oskarżana była przez stan
A co nas obchodzi usa? Bo w pierwszym poście nic na ten temat nie
było.


Twoje czytanie ze zrozumieniem siadło widzę. Pokazuję, że logika nie musi
działać i temu dopytuję o stan prawny. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 02:49:55
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 11:25, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No ale zabiłem gościa, który by przeżył. Więc twierdzenie ,,gorzej być nie
może'' uznajemy za obalone.

Wykonując resuscytację nie zabijesz kolesia który ma słaby oddech.

> Jakim ludziom?
Polakom.
Twoje czytanie ze zrozumieniem siadło widzę. Pokazuję, że logika nie musi
działać i temu dopytuję o stan prawny.

Dostałeś stan prawny i wytłumaczenie jak krowie na rowie,
podane przez instruktora ratownictwa medycznego.
Mimo to nadal zgrywasz głupa i trollujesz, więc z mojej strony EOT.

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 13:10:38
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 11:49 (autor Lisciasty publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak:
<6119391c-9197-4be4-9b7c-a81106cf5aba@e20g2000vbc.googlegroups.com>):

On 18 Maj, 11:25, Tristan <niec...@spamu.pl> wrote:
No ale zabiłem gościa, który by przeżył. Więc twierdzenie ,,gorzej być
nie może'' uznajemy za obalone.
Wykonując resuscytację nie zabijesz kolesia który ma słaby oddech.

Myślę, że PLONK. Nie lubię kopać się z koniem. Czytasz co innego niż ja
piszę i do niczego to nie prowadzi. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 18:34:39
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Myślę, że PLONK. Nie lubię kopać się z koniem. Czytasz co innego niż ja
piszę i do niczego to nie prowadzi.
Tristan

Ale kolega Ci dobrze napisal, ze wykonujac resuscytacje u goscia ktory jest nieprzytomny i ma puls a Ty w stresie tego nie wyczules krzywdy mu raczej nie powinienes zrobic. Zreszta nie jestes lekarzem zeby to oceniac czy robisz mu wieksza szkode niz widzisz go teraz, Twoim zdaniem gosc wymagal resuscytacji i juz. Kiedys lekarz mi powiedzial ze ludzie nie umieraja od niefachowo udzielonej pomocy ale od jej braku... Tak na marginesie to co napisal kolega ze przykladajac policzek do ust poszkodowanego na 90% wyczujesz/poczujesz oddech lub zaobaczysz ruch klatki piersiowej.

Pozdrawiam
Jaro

PS Nie jestem prawnikiem ani lekarzem.

Data: 2009-05-18 19:39:26
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 18:34 (autor "Jaro" <jarecky(at)mailujnakablowkeaster> publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <1242653775.143873@mamut>):

Myślę, że PLONK. Nie lubię kopać się z koniem. Czytasz co innego niż ja
piszę i do niczego to nie prowadzi.
Tristan

Ale kolega Ci dobrze napisal, ze wykonujac resuscytacje u goscia ktory
jest nieprzytomny i ma puls a Ty w stresie tego nie wyczules krzywdy mu
raczej nie powinienes zrobic.

Kolejny nieczytający? ================

Ja: a jakby gość miał dodatkowo np. złamany kręgosłup i by go sparaliżowało?

Jaro: Jak ratownik go zaczynal ratowac to bez tej pomocy gosc by umarl, nie
moglo juz mu sie nic gorszego niz smierc przytrafic.

Ja: Mogłem źle rozpoznać i gość miał słaby oddech, a ja go
nie wykryłem. Albo nie miał oddechu, ale puls miał i niepotrzebnie go
gniotłem. ================

Nieprawda. Zdanie BEZ TEJ POMOCY GOŚĆ BY I TAK UMARŁ jest nieprawdziwe, bo
być może źle rozpoznałem i by nie umarł, a moja błędna pomoc spowodowała
paraliż lub śmierć.
Zreszta nie jestes lekarzem zeby to oceniac czy robisz mu wieksza szkode niz widzisz go teraz, Twoim zdaniem gosc
wymagal resuscytacji i juz.

No właśnie tu są dwa podejścia. Albo pomagać za wszelką cenę i mieć
negatywne przypadki albo nie pomagać czasami i mieć negatywne przypadki.

PS Nie jestem prawnikiem ani lekarzem.

No właśnie. Temu interesuje mnie opinia specjalistów. Jakaś wykładnia
sądowa, jakieś prawne uzasadnienia. Bo część osób mówi tak, jak ty, a część
całkowicie odwrotnie. I nie wiem co radzić ludziom, jaki model. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 20:29:38
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Nieprawda. Zdanie BEZ TEJ POMOCY GOŚĆ BY I TAK UMARŁ jest nieprawdziwe, bo
być może źle rozpoznałem i by nie umarł, a moja błędna pomoc spowodowała
paraliż lub śmierć.

Nie jestes lekarzem zeby na miejscu rozpoznac czy gosc ma wylew (chociaz to w miare prosto), czy zlamany kregoslup, czy peknieta tetnice brzuszna (zgon w 2 min - wspolczesna medycyna nie wie w jaki sposob pomoc nawet jak ktos lezy otwarty na stole operacyjnym).
Widzisz sytuacje zagrozenia zycia (gosc wedlug ciebie nie oddycha = nie ma pulsu) wiec mu pomagasz. Sa tez do tego okolicznosci - jakis wypadek, widziales jak gosc upada przed toba w kolejce do kasy w sklepie trzymajac sie za serce itd. Trzeba jakos ocenic sytuacje. Jak widzisz goscia na imprezie ktory usnal po paru glebszych nie rzucisz sie przeciez robic mu masaz serca :) Pomagasz do przyjazdu karetki lub pojawienia sie lekarza - to wtedy zwalnia Cie z odpowiedzialnosci - bo to juz on dalej podejmuje decyzje.

No właśnie tu są dwa podejścia. Albo pomagać za wszelką cenę i mieć
negatywne przypadki albo nie pomagać czasami i mieć negatywne przypadki.
PS Nie jestem prawnikiem ani lekarzem.

No właśnie. Temu interesuje mnie opinia specjalistów. Jakaś wykładnia
sądowa, jakieś prawne uzasadnienia. Bo część osób mówi tak, jak ty, a część
całkowicie odwrotnie. I nie wiem co radzić ludziom, jaki model.

Pracuje od prawie 10 lat z lekarzami i ratownikami a sam mam przeszkolenie prawie ratownika i nie slyszalem o przypadku zeby ktos byl oskarzony za niefachowe udzielenie pomocy. Uwierz mi ze jesli Ci sie wydarzy cos takiego w rodzinie (puk puk oczywiscie niczego zlego nie zycze) - np zachlysniecie sie dziecka nie bedziesz sie zastanawial czy przypadkiem nie zrobisz mu krzywdy bo zasnelo...

Z checia poslucham wypowiedzi prawnikow bo ja to bardziej od medycznej strony znam, ale z tego co mi tlukli zawsze do glowy to pomagac pomagac i jeszcze raz pomagac bo ty kiedys mozesz upasc na ulicy i nikt nie wezwie pogotowia nawet bo sie bedzie bal odpowiedzialnosci nie mowiac o wiekszej pomocy.

Ja mialem sytuacje gdy jechalem samochodem i wezwalem karetke do wg mnie utraty czynnosci zyciowych jak kierowca wypadl przez drzwi z samochodu na swiatlach i upadl na wznak trzymajac sie za klatke. Ja zdazylem wybiec z samochodu za skrzyzowanem po drodze, zadzwonic po karetke i jak dobieglem do goscia okazalo sie ze jest nawalony jak bela (choc latwo to pomylic z hiperglikemia :) ). Ale karetka zjawila sie w moment i lekarz mi powiedzial ze nie bede pociagniety za nieuzasadnione wezwanei pogotowia bo oni czesto jak przyjezdzaja do takich przypadow to juz jest za pozno. Do konca to nie jest zwiazane z tematem ale tak odnosnie nieuzasadnionej pomocy :)

Tristan

Pozdrawiam
Jaro

Data: 2009-05-18 21:58:29
Autor: Tristan
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 18 maj 2009 20:29 (autor "Jaro" <jarecky(at)mailujnakablowkeaster> publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <4a11a8e3$0$12662$f69f905@mamut2.aster.pl>):

Nie jestes lekarzem zeby na miejscu rozpoznac czy gosc ma wylew (chociaz
to w miare prosto), czy zlamany kregoslup, czy peknieta tetnice brzuszna
(zgon w 2 min - wspolczesna medycyna nie wie w jaki sposob pomoc nawet jak
ktos lezy otwarty na stole operacyjnym).

Dlaczego? Nie da się takiej rurki połączyć jedno z drugim?

to wtedy zwalnia Cie z odpowiedzialnosci - bo to juz on dalej podejmuje
decyzje.

No ja wiem, i to wszystko mówię ludziom, ale oni się boją, bo ratownicy-pp
im czasami mówią, że lepiej się powstrzymać, jak nie jesteśmy pewni, żeby
nie beknąć. I szukam nie ludzkiego, a prawnego jakiegoś rozwiązania i
wyjaśnienia.
Pracuje od prawie 10 lat z lekarzami i ratownikami a sam mam przeszkolenie
prawie ratownika i nie slyszalem o przypadku zeby ktos byl oskarzony za
niefachowe udzielenie pomocy. Uwierz mi ze jesli Ci sie wydarzy cos
takiego w rodzinie (puk puk oczywiscie niczego zlego nie zycze) - np
zachlysniecie sie dziecka nie bedziesz sie zastanawial czy przypadkiem nie
zrobisz mu krzywdy bo zasnelo...

No ale pacjent na drodze to nie dziecko domowe. W domowych warunkach to nam
ratownik PP nawet sugerował, że można uderzenie stosować czy podawać leki,
czego nie wolno stosować wobec obcego.
Z checia poslucham wypowiedzi prawnikow bo ja to bardziej od medycznej
strony znam, ale z tego co mi tlukli zawsze do glowy to pomagac pomagac i
jeszcze raz pomagac bo ty kiedys mozesz upasc na ulicy i nikt nie wezwie
pogotowia nawet bo sie bedzie bal odpowiedzialnosci nie mowiac o wiekszej
pomocy.

No właśnie to wiem, tylko ta prawna strona mnie interesuje, zwłaszcza, że
przykład USA pokazuje, że prawo wcale nie musi tu być zgodne z logiką i
etyką. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-05-18 22:42:28
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Dlaczego? Nie da się takiej rurki połączyć jedno z drugim?

No ponoc wlasnei nie, jest to tak gruba rurka ze czlowiek sie wykrwawia bardzo szybko.
Najgorsze jest to ze niektorym to czasem od tak sobie peknie i dupa...

No ale pacjent na drodze to nie dziecko domowe. W domowych warunkach to nam
ratownik PP nawet sugerował, że można uderzenie stosować czy podawać leki,
czego nie wolno stosować wobec obcego.

W sytuacji zagrozenia zycia chyba mozna naginac niektore przepisy...

No właśnie to wiem, tylko ta prawna strona mnie interesuje, zwłaszcza, że
przykład USA pokazuje, że prawo wcale nie musi tu być zgodne z logiką i
etyką.
Tristan

No "US and A" sa pod roznymi wzgledami dziwnym krajem.

Pozdr
Jaro

Data: 2009-05-18 23:44:03
Autor: Robert Tomasik
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Użytkownik "Tristan" <niechce@spamu.pl> napisał w wiadomości news:gusdld$q0q$1news.interia.pl...

Nie jestes lekarzem zeby na miejscu rozpoznac czy gosc ma wylew (chociaz
to w miare prosto), czy zlamany kregoslup, czy peknieta tetnice brzuszna
(zgon w 2 min - wspolczesna medycyna nie wie w jaki sposob pomoc nawet
jak ktos lezy otwarty na stole operacyjnym).
Dlaczego? Nie da się takiej rurki połączyć jedno z drugim?

Pewnie da, tylko czasu braknie. A potem, to już sztuka dla sztuki, więc nikt nie próbuje. Jest zresztą jeszcze kilka podobnych miejsc i sytuacji, gdzie się nic poradzić nie da.

to wtedy zwalnia Cie z odpowiedzialnosci - bo to juz on dalej podejmuje
decyzje.
No ja wiem, i to wszystko mówię ludziom, ale oni się boją, bo ratownicy-pp
im czasami mówią, że lepiej się powstrzymać, jak nie jesteśmy pewni, żeby
nie beknąć. I szukam nie ludzkiego, a prawnego jakiegoś rozwiązania i
wyjaśnienia.

Prawnie, to trzeba się oprzeć na przepisach. Zacząć zdecydowanie należy od tego, że NIEUDZIELENIE pomocy osobie, która znajduje się w zagrożeniu życia lub zdrowia jest przestępstwem opisanym w art. 162 kk. A zatem z tego przepisu już łatwo wywieść, że udzielenie pomocy ścigane być w Polsce nie może. Z mojego rozeznania wynika, że na świecie są analogiczne przepisy, choć nie zaręczę, że gdzieś tam ktoś czegoś dziwnego nie wymyślił w tej materii.

Nieumiejętne udzielenie pomocy - o ile nie jest celowe - zawsze będzie działaniem w stanie wyższej konieczności. A zatem na mocy art. 26 kk sprawca nie popełnia przestępstwa, zaś zgodnie z art. 424 kc nie można również ścigać go o naprawienie szkody spowodowanej w mieniu. Życie ludzkie jest najwyższą wartością, a zatem nie wyobrażam sobie zarzutu przekroczenia granic stanu wyższej konieczności, a i to gdyby z jakiegoś powodu do tego nawet doszło, to sąd najpewniej odstąpił by od wymierzenia jakiejkolwiek kary.

Pozostaje też tu kwestia dowodowa. Z reguły  chwili poodejmowania działań związanych z pierwszą pomocą na miejscu nie ma fachowca, toteż jakby nawet nasz ratownik się pomylił, to udowodnienie tego będzie bardzo trudne. Lekarzem nie jestem, ale z mojej wiedzy wynika, że chwilowe wstrzymanie oddechu czy nawet akcji serca, jeśli później zostanie przywrócone, nie pozostawia najczęściej jakiś trwałych możliwych do stwierdzenia post factum znamion. A zatem jeśli nawet nasz ratownik się pomyli, to kto zdoła tego dowieść?

Pracuje od prawie 10 lat z lekarzami i ratownikami a sam mam
przeszkolenie prawie ratownika i nie slyszalem o przypadku zeby ktos
byl oskarzony za niefachowe udzielenie pomocy. Uwierz mi ze jesli Ci
sie wydarzy cos takiego w rodzinie (puk puk oczywiscie niczego zlego
nie zycze) - np zachlysniecie sie dziecka nie bedziesz sie zastanawial
czy przypadkiem nie zrobisz mu krzywdy bo zasnelo...
No ale pacjent na drodze to nie dziecko domowe. W domowych warunkach to
nam ratownik PP nawet sugerował, że można uderzenie stosować czy podawać
leki, czego nie wolno stosować wobec obcego.

Z podawaniem leków, to bym był ostrożny. Nie po to lekarza się uczy kilka ładnych lat, by byle kto leki podawał. Oczywiście, jak w dającej się przewidzieć przyszłości nie można się spodziewać pomocy fachowca, sytuacja jest poważna, a wiadomo jednoznacznie co jest poszkodowanemu, to leki można podać - jeśli się wie jakie. To samo, jeśli pacjent jest chory na jakąś zdiagnozowaną chorobę i rodzina wie, co mu podać. No ale to moim zdaniem nie jest żądna pierwsza pomoc.

W wypadku pierwszej pomocy, o której tu piszemy, to tak naprawdę można ewentualnie podać środki przeciwbólowe, jeśli pacjent jest przytomny i wiadomo, ze nie ma jakiś wewnętrznych obrażeń. Złamanie nogi, ręki - wówczas jeśli pomoc medyczna nie jest możliwa natychmiast, to można taki krok zaryzykować.

Z checia poslucham wypowiedzi prawnikow bo ja to bardziej od medycznej
strony znam, ale z tego co mi tlukli zawsze do glowy to pomagac pomagac i
jeszcze raz pomagac bo ty kiedys mozesz upasc na ulicy i nikt nie wezwie
pogotowia nawet bo sie bedzie bal odpowiedzialnosci nie mowiac o wiekszej
pomocy.
No właśnie to wiem, tylko ta prawna strona mnie interesuje, zwłaszcza, że
przykład USA pokazuje, że prawo wcale nie musi tu być zgodne z logiką i
etyką.


USA, to dziwny kraj. Ale by odnieść do opisanego przez Ciebie przypadku, to po prostu trzeba by było znać szczegóły.

Data: 2009-05-19 09:05:10
Autor: Herald
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Dnia Mon, 18 May 2009 19:39:26 +0200, Tristan napisał(a):


No właśnie. Temu interesuje mnie opinia specjalistów. Jakaś wykładnia
sądowa, jakieś prawne uzasadnienia. Bo część osób mówi tak, jak ty, a część
całkowicie odwrotnie. I nie wiem co radzić ludziom, jaki model.
                                      ^^^^^^
Ty jesteś doradcą?????
O maj god!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chroń nas i nasze dzieci od rad tristana!!!!!!

PS - zostaw doradzanie osobom które potrafią to robić.

Data: 2009-05-18 23:00:42
Autor: Robert Tomasik
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Użytkownik "Lisciasty" <lisciasty@post.pl> napisał w wiadomości news:e4bbffca-ef8b-4bc4-b9f8-ffefb63c8ec4s20g2000vbp.googlegroups.com...

Po pierwsze primo: Mogłem źle rozpoznać i gość miał słaby oddech, a ja go
nie wykryłem.
To nieistotne, nie jesteś specjalistą.

Tu trochę przesadzasz. Istnieje jakiś tam margines dopuszczalnego błędu, ale nie pisz, że to nie istotne. Jak facet połamie żebra pijakowi chrapiącemu na ławce, bo uprze się robić mu masarz serca, to trudno będzie to uznać za dopuszczalny błąd.

Albo nie miał oddechu, ale puls miał i niepotrzebnie go
gniotłem.
A skąd wiesz, że miał puls? Fachowiec w warunkach polowych
jest w stanie stwierdzić prawidłowo w 2 przypadkach na 10
że puls jest lub go nie ma.

Czy pisząc "fachowiec" masz na myśli lekarza, ratownika czy strażaka? Bo jeśli tak, to bardzo mnie ciekawią te Twoje statystyki.

Zestresowany amator
nie ma praktycznie żadnych szans na diagnozę,
dlatego w szkoleniu pomija się całkowicie badanie pulsu.

Jakie szkolenie ukończyłeś. Bo mnie się kilka udało w życiu zrobić i nie przypominam sobie, by na którymkolwiek pominięto badanie pulsu.

Coś te Twoje 4 dni szkolenia chyba przespałeś
albo ściemniasz że byłeś :]

Oj! Ktoś ściemnia faktycznie.

Po drugie primo: To co piszesz, jest logiczne, ale czy prawo/sądy się
z tym zgadzają.
A co to ma do rzeczy? Paragrafy masz? Nic więcej ponad to co jest
w kodeksie karnym sąd nie ma prawa przeciwko Tobie wyciągnąć.

Istnieją takie przestępstwa, jak nieumyślne spowodowanie śmierci, czy kalectwa, więc teoretycznie by się dało. Ale w praktyce nie słyszałem, by kogokolwiek za udzielanie pierwszej pomocy ktokolwiek chciał ścigać.

Czy mogę powiedzieć ludziom w ciemno ,,prowadźcie PP''?
Jakim ludziom?

Pewnie tym szkolonym. Pewnie, że może, a nawet powinien.

Bo np. w
USA się za to do pierdla trafia na wiele lat i to za samo prowadzenie PP
można beknąć, nawet jak pacjent jest wdzięczny. Ratownik na kursie nam
opowiadał, że jego koleżanka, ratowniczka, z uprawnieniami polskimi, ale
bez usańskich, za to miała rozprawę. Na adwokata składała się cała
rodzina poszkodowanego, a i tak oskarżana była przez stan

A cona temu poszkodowanemu zrobiła strasznego, że aż stan się za nim ujął? Bo moze w tym tkwi meritum rzeczy, a nie w ttym, czy miała lub nie jakieś tam uprawnienia.

A co nas obchodzi usa? Bo w pierwszym poście nic na ten temat nie
było.

Mimo to nie sądzę, by to coś zmieniało w omawianym przez nas zakresie.

Data: 2009-05-18 22:38:20
Autor: Lisciasty
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
On 18 Maj, 23:00, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Tu trochę przesadzasz. Istnieje jakiś tam margines dopuszczalnego błędu,
ale nie pisz, że to nie istotne. Jak facet połamie żebra pijakowi
chrapiącemu na ławce, bo uprze się robić mu masarz serca, to trudno będzie
to uznać za dopuszczalny błąd.

Zakładam że mam do czynienia z człowiekiem myślącym
a nie Amerykaninem i nie piszę że nie powinno się
ratować kolesia który leży i chrapie... Nie sądziłem że to
wymaga tłumaczenia...

Czy pisząc "fachowiec" masz na myśli lekarza, ratownika czy strażaka? Bo
jeśli tak, to bardzo mnie ciekawią te Twoje statystyki.

Mam na myśli wszystkich powyższych.
Nie ja wymyśliłem te statystyki tylko ratownik medyczny je podał.

Wszystkie zasady włącznie z pomijaniem badania pulsu
są wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji,
a przypuszczam że tam byle kto nie zasiada.

Jakie szkolenie ukończyłeś. Bo mnie się kilka udało w życiu zrobić i nie
przypominam sobie, by na którymkolwiek pominięto badanie pulsu.

Tak jak pisałem wcześniej, szkolenie prowadzone przez
ratowników medycznych pracujących w zawodzie.
To szkolenie różniło się drastycznie od wcześniejszych które miałem
a które były prowadzone przez ludzi którzy w życiu może raz
czy dwa razy ratowali kogoś a wszystko znali tylko z teorii.

Pewnie tym szkolonym. Pewnie, że może, a nawet powinien.

Jak ktoś nie ma pojęcia o temacie to lepiej dla tych szkolonych
żeby ich jednak nie szkolił :P

Pzdr.
L.

Data: 2009-05-18 23:33:42
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Jakie szkolenie ukończyłeś. Bo mnie się kilka udało w życiu zrobić i nie przypominam sobie, by na którymkolwiek pominięto badanie pulsu.

Mnie juz tez od kilku lat (4-5?) ucza, ze nie bada sie pulsu bo czesto gesto wyczuwa sie swoj puls a nie poszkodowanego.
Szczegolnie latwo sie pomylic w sytuacji stresowej i dzialajac pod presja czasu a przystapienie do resuscytacji jest wlasnie taka sytuacja.
Swiatowa organizacja lekarzy ratownikow (czy jakos tak, nie pamietam dokladnie) stwierdzila ze wystarcza sprawdzenie wylacznie oddechu i przyjecie, ze jak nie ma oddechu to nie ma pulsu i odwrotnie. Kolejna zmiana wprowadzona calkiem niedawno jest to, ze zawsze resuscytacje zaczynalo sie od 2 oddechow, teraz tego nie ma bo w plucach zawsze jest troche powietrza i obecnie przystepuje sie od razu do uciskow. Wyjatkiem sa tutaj osoby po urazach, zatrute alkoholem, topielce i dzieci gdzie stosuje sie 5 oddechow ratowniczych przed przystapieniem do resuscytacji. Obecnie tez stosuje sie schemat 30 uscisniec - 2 oddechy, niezaleznie od wieku poszkodowanego (wyjatek niemowleta).

Pozdr
Jaro

Data: 2009-05-19 00:04:49
Autor: Robert Tomasik
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Użytkownik "Jaro" <jarecky(at)mailujnakablowkeaster> napisał w wiadomości news:4a11d407$0$12720$f69f905mamut2.aster.pl...
Jakie szkolenie ukończyłeś. Bo mnie się kilka udało w życiu zrobić i nie przypominam sobie, by na którymkolwiek pominięto badanie pulsu.
Mnie juz tez od kilku lat (4-5?) ucza, ze nie bada sie pulsu bo czesto
gesto  wyczuwa sie swoj puls a nie poszkodowanego.
Szczegolnie latwo sie pomylic w sytuacji stresowej i dzialajac pod presja czasu a przystapienie do resuscytacji jest wlasnie taka sytuacja.
Swiatowa organizacja lekarzy ratownikow (czy jakos tak, nie pamietam dokladnie) stwierdzila ze wystarcza sprawdzenie wylacznie oddechu i przyjecie, ze jak nie ma oddechu to nie ma pulsu i odwrotnie. Kolejna
zmiana  wprowadzona calkiem niedawno jest to, ze zawsze resuscytacje
zaczynalo sie  od 2 oddechow, teraz tego nie ma bo w plucach zawsze jest
troche powietrza i  obecnie przystepuje sie od razu do uciskow.
Wyjatkiem sa tutaj osoby po  urazach, zatrute alkoholem, topielce i
dzieci gdzie stosuje sie 5 oddechow  ratowniczych przed przystapieniem
do resuscytacji. Obecnie tez stosuje sie  schemat 30 uscisniec - 2
oddechy, niezaleznie od wieku poszkodowanego  (wyjatek niemowleta).
Pozdr
Jaro

Pod poniższym adresem
http://www.woszpsp.pl/kursy/03_Pierwszej%20pomocy%20medycznej.PDF
masz program kursu pierwszej pomocy dla strażaków PSP. W pkt 6 napisano: "W wyniku realizacji słuchacz posiada wiadomości dotyczące: (...) oceny krążenia algorytm postępowania u osoby z wyczuwalnym tętnem i u osoby bez wyczuwalnego tętna (...)". Z tego wypływa wniosek, że to tętno uczą ich badać, skoro są dwa różne algorytmy. Wcześniej oczywiście jest kilka innych wzmianek, ale z nich to wprost nie wynika, bo piszą o zasadach badania, więc teoretycznie mogło by się pod tym ukrywać niebadanie.

Nie chce mi się przegrzebywać innych programów nauczania, albowiem mam głębokie przekonanie, że absolutnie nie masz racji. Oczywiście może się zdarzyć, ze w warunkach stresu osoba ratująca się pomyli, ale badanie pulsu, to kilka sekund i bez sensu było by branie się za reanimację w ciemno, gdy osoba może tego po prostu nie potrzebować. Zwłaszcza, że podczas tej reanimacji czasem możemy zrobić komuś krzywdę.

Co do tych ilości oddechów i uciśnięć, to jest to teoria. To się fajno robi na zajęciach i można sobie tam policzyć. Jak Ci przyjdzie kogoś ratować na drodze, to gwarantuję Ci, że nie będziesz niczego liczył. Czy tych uciśnięć będzie 30, czy 15, czy 45, to mało istotne. kluczowym, byś to w ogóle robił. To samo z oddechami.

Co do stanowiska "światowej organizacji lekarzy ratowników" (Google nie zna takiej, z czego wywodzę, że nie istnieje) to mogę się ewentualnie do tego odnieść, jak wskażesz źródło tej rewelacji. Nie twierdzę, że nie masz racji, ale w każdym razie koncepcja jest moim zdaniem cokolwiek kontrowersyjna i dokąd nie pokażesz jakiegoś wiarygodnego źródła, to jednak mimo wszystko będę robić po staremu.

Data: 2009-05-18 23:38:25
Autor: Jacek_P
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Robert Tomasik napisal:
Co do stanowiska "światowej organizacji lekarzy ratowników" (Google nie zna takiej, z czego wywodzę, że nie istnieje)

Blad. Istnieje. IMRA.

http://www.imrateam.com/

--
Pozdrawiam,

Jacek

Data: 2009-05-19 08:43:53
Autor: szerszen
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Użytkownik "Robert Tomasik" <robert.tomasik@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:gusmjm$f3$1inews.gazeta.pl...

Nie chce mi się przegrzebywać innych programów nauczania, albowiem mam głębokie przekonanie, że absolutnie nie masz racji.

akurat w tym wypadku ty nie masz racji, nie wiem jak w dedykowanych kursach dla strazakow, ratownikow, czy innych lekarzy, ale w kursach dla zwyklych ludzi pomija sie sprawdzanie tetna/pulsu wlasnie z takich powodow o jakich pisal jaro, dodatkowo w przypadku np a.h.a. zaczyna sie nawet przyjmowac teze, ze jesli jest tylko jeden ratujacy, wdechy wogole mozna pominac poprzestajac tylko na uciskach, poniewaz podczas uciskania powietrze dostaje i wydostaje sie z pluc, a najwazniejsza sprawa to zachowanie ciaglosci krazenia

Data: 2009-05-19 10:11:03
Autor: Jaro
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Z tego wypływa wniosek, że to tętno uczą ich badać, skoro są dwa różne algorytmy. Wcześniej oczywiście jest kilka innych wzmianek, ale z nich to wprost nie wynika, bo piszą o zasadach badania, więc teoretycznie mogło by się pod tym ukrywać niebadanie.

Robert mnie tez nauczono i ucza na szkoleniach przypominajacych o badaniu krazenia ale ze wzgledow praktycznych sie juz tego nie robi.
Moze lekarze i ratownicy w karetkach albo strazacy maja juz takie doswiadczenie ze robia to za kazdym razem bezblednie ale ogolnie brak oddechu = brak krazenia i nie trzeba kola od nowa wymyslac.

Zrob prosty eksperyment: usiadz sobie wygodnie przed telewizorem, czysty relaksik i postaraj sie zmierzyc zonie/dziewczynie/kolezance puls w ciagu 2-3 sekund (kolejne sekundy moga zdecydowac o zyciu lub smierci wiec do resuscytacji sie podchodzi jak najszybciej to mozliwe), gdzie bedziesz w 100% pewny ze wyczuwasz jego/jej puls a nie swoj, jesli to cie nie przekona pobiegaj troche po podworku zeby ci tetno skoczylo i wtedy ponow eksperyment. I jeszcze jedno, od momentu ustania krazenia, mozg czlowieka po 4 minutach do niczego sie nie nadaje, nawet jesli uda sie przywrocic czynnosci zyciowe to czlowiek na 99% bedzie warzywem. Realny czas do przywrocenia krazenia to ok 3 min (180 sek), gdzie nie powinno byc zadnych powiklan.

Co do tych ilości oddechów i uciśnięć, to jest to teoria. To się fajno robi na zajęciach i można sobie tam policzyć.

Pewnie ze tak, wazne zeby bylo skuteczne a to sa jakies tam ramy ktorych powinno sie trzymac.

Co do stanowiska "światowej organizacji lekarzy ratowników" (Google nie zna takiej, z czego wywodzę, że nie istnieje) to mogę się ewentualnie do tego odnieść, jak wskażesz źródło tej rewelacji. Nie twierdzę, że nie masz racji, ale w każdym razie koncepcja jest moim zdaniem cokolwiek kontrowersyjna i dokąd nie pokażesz jakiegoś wiarygodnego źródła, to jednak mimo wszystko będę robić po staremu.

Wiem ze Wikipedia to zadne zrodlo ale nawet tam jest napisane ze nie,
 spradzamy tetna: http://pl.wikipedia.org/wiki/Resuscytacja_kr%C4%85%C5%BCeniowo-oddechowa

A to stowarzyszenie nazywa sie: International Liaison Committee on Resuscitation

Tu masz schemat: http://www.prc.krakow.pl/wyty/edukacja.pdf gdzie jest napisane jak przeprowadzac resuscytacje (str 6 (60)) - nie ma tam sprawdzania tetna.
Jest to schemat na stronie Polskiej Rady Resuscytacji. Na tej stronie tez jest test z wiedzy i nie ma w nim slowa o spradzaniu tetna.

Pozdrawiam!
Jaro

Data: 2009-05-19 16:59:50
Autor: Robert Tomasik
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Użytkownik "Jaro" <jarecky(at)mailujnakablowkeaster> napisał w wiadomości news:4a126967$0$12645$f69f905mamut2.aster.pl...
Z tego wypływa wniosek, że to tętno uczą ich badać, skoro są dwa różne algorytmy. Wcześniej oczywiście jest kilka innych wzmianek, ale z nich
to  wprost nie wynika, bo piszą o zasadach badania, więc teoretycznie
mogło by  się pod tym ukrywać niebadanie.
Robert mnie tez nauczono i ucza na szkoleniach przypominajacych o badaniu krazenia ale ze wzgledow praktycznych sie juz tego nie robi.

No cóż. Widać jestem juz starej daty.

Moze lekarze i ratownicy w karetkach albo strazacy maja juz takie doswiadczenie ze robia to za kazdym razem bezblednie ale ogolnie brak oddechu = brak krazenia i nie trzeba kola od nowa wymyslac.
Zrob prosty eksperyment: usiadz sobie wygodnie przed telewizorem, czysty relaksik i postaraj sie zmierzyc zonie/dziewczynie/kolezance puls w ciagu 2-3 sekund (kolejne sekundy moga zdecydowac o zyciu lub smierci wiec do resuscytacji sie podchodzi jak najszybciej to mozliwe), gdzie bedziesz w 100% pewny ze wyczuwasz jego/jej puls a nie swoj, jesli to cie nie
przekona  pobiegaj troche po podworku zeby ci tetno skoczylo i wtedy
ponow  eksperyment.

Doświadczenie nie ma moim zdaniem sensu, albowiem i tak będę wiedział, że te osoby mają tętno. Zadziała podświadomość. Akurat z racji profesji zdarza mi się bywać jako pierwszy na miejscu zdarzenia (najczęściej wypadku drogowego) i tam od czasu do czasu puls badać trzeba, jak ktoś jest nieprzytomny. Ale tu również nie mam punktu odniesienia, bo niby skład mam wiedzieć, czy dobrze zbadałem?

I jeszcze jedno, od momentu ustania krążenia, mozg
człowieka po  4 minutach do niczego się nie nadaje, nawet jesli uda sie
przywrocic  czynnosci zyciowe to czlowiek na 99% bedzie warzywem. Realny
czas do  przywrocenia krazenia to ok 3 min (180 sek), gdzie nie powinno
byc zadnych  powiklan.

Wiem. Ale te kilka sekund - załóżmy 10 wystarczy na zorientowanie się, czy tam coś bije - jest w  moim przekonaniu dopuszczalne.

Co do tych ilości oddechów i uciśnięć, to jest to teoria. To się fajno robi na zajęciach i można sobie tam policzyć.
Pewnie ze tak, wazne zeby bylo skuteczne a to sa jakies tam ramy ktorych powinno sie trzymac.

No to sie tu zgadzamy. Zawsze mnie te cyferki śmieszyły. Jak jeszcze grupa pl.misc.ratownictwo żyła (bo teraz, to juz nie agonia, śmierć kliniczna), to tam były burzliwe dyskusje na temat cyferek.

Co do stanowiska "światowej organizacji lekarzy ratowników" (Google nie zna takiej, z czego wywodzę, że nie istnieje) to mogę się ewentualnie do tego odnieść, jak wskażesz źródło tej rewelacji. Nie twierdzę, że nie
masz  racji, ale w każdym razie koncepcja jest moim zdaniem cokolwiek kontrowersyjna i dokąd nie pokażesz jakiegoś wiarygodnego źródła, to jednak mimo wszystko będę robić po staremu.
Wiem ze Wikipedia to zadne zrodlo ale nawet tam jest napisane ze nie,
spradzamy tetna: http://pl.wikipedia.org/wiki/Resuscytacja_kr%C4%85%C5%BCeniowo-oddechowa
A to stowarzyszenie nazywa sie: International Liaison Committee on Resuscitation
Tu masz schemat: http://www.prc.krakow.pl/wyty/edukacja.pdf gdzie jest napisane jak przeprowadzać resuscytacje (str 6 (60)) - nie ma tam sprawdzania tetna.
Jest to schemat na stronie Polskiej Rady Resuscytacji. Na tej stronie tez jest test z wiedzy i nie ma w nim slowa o spradzaniu tetna.

Człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że to trochę bez sensu. No, może kwestia przyzwyczajeń.

Data: 2009-05-18 18:16:28
Autor: jb
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Tristan <niechce@spamu.pl> napisał(a):
Witam, jak to jest w Polsce z obowiązkiem udzielania Pierwszej Pomocy oraz z
ewentualną odpowiedzialnością za jej złe udzielenie? Bo słyszałem, że z
jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?


Odpowiedzialność ogólna z art. 160, 156 i 157 kk.
Czyli jeśli - jak w podanym przykładzie - tak klienta masujesz, że mu łamiesz
kregosłup, mozesz odpowiadać z art. 156 par. 2 kk. lub art. 160 par. 3 kk.

--


Data: 2009-05-18 20:59:27
Autor: Szerr
Pierwsza pomoc, odpowiedzialność
Dnia Sun, 17 May 2009 19:26:13 +0200, Tristan napisał(a) w
<news:gupgc0$5fa$1news.interia.pl>:

jednej strony jest taki obowiązek, a z drugiej można beknąć za niefachowe
udzielenie i spowodowanie szkód. Tylko ile w tym prawdy?

Jak masz zamiar niefachowo udzielić pomocy, żeby wyrządzić szkodę, to
oczywiście bekniesz.

--
Quid leges sine moribus?

Pierwsza pomoc, odpowiedzialność

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona