Data: 2011-09-09 02:00:29 | |
Autor: stevep | |
Pigmalion niedoróbka II. | |
# Tak było z Geremkiem, z Mazowieckim, z Wałęsą, z Kwaśniewskim, z Millerem, a teraz z Tuskiem. Kaczyński wyostrzał diagnozę, wiedząc, że mas nie łowi się finezyjną krytyką, lecz oskarżeniami o subtelności cepa. Stąd te wszystkie przeraźliwie prostackie koncepty – Geremka jako sojusznika SLD, Wałęsy jako czynnego agenta, Wachowskiego jako demona, SLD jako układu przestępczego, Tuska jako sługi Rosji i Niemiec.
Oderwany od inteligenckich i centrowych żywiołów, zmuszony szukać elektoratu na społecznych marginesach, Kaczyński nie mógł grać miękkim populizmem, jakiego używał Miller czy Tusk. Na marginesach politykę uprawia się za pomocą młota. Większość głośnych haseł Kaczyńskiego brała się z analizy społecznych lęków, które świetnie wyczuwał. Mało kto wie, że Kaczyński nigdy nie zamykał się w gabinecie, dużo jeździł po kraju, spotykał się ze zwykłymi ludźmi. Oczywiście to nie był jego świat, występował w roli etnografa badającego obce plemię, ale był obserwatorem bardzo przenikliwym. O ile Tusk nauczył się populizmu dopiero po powstaniu „Faktu”, którego sukces pokazał mu, jak wygląda umysłowość mas, Kaczyński rozumiał to wszystko od początku III RP. Dostrzegł, jak wielka jest społeczna nienawiść do Balcerowicza, więc zażądał jego odsunięcia. Zobaczył, jak ludzie przerazili się rosnącej przestępczości, i tę kwestię na 10 lat uczynił swoim sztandarem. Zobaczył, jak robotników oburza przejmowanie majątku przez dyrektorów, więc rzucił hasło walki z uwłaszczaniem się nomenklatury. Z dekomunizacją było podobnie, to także nie był jego pogląd. Po prostu w czasie kongresu PC jakiś działacz rzucił hasło dekomunizacji, po którym sala aż zawrzała z radości. Kaczyński widząc jego siłę, wprowadził je na swój sztandar. Także wielka wojna z korupcją toczona przez 15 lat miała sens, gdy Kaczyński odkrył, że dla masowej wrażliwości korupcja stanowi istotę polityki. Sam Kaczyński w tej kwestii nigdy nie był pryncypialny, co najlepiej pokazała sprawa Telegrafu. Kaczyński z czasem odkrył także to, co rozumieją zazwyczaj jedynie szefowie bulwarówek. Że masy są nie tylko interesowne, ale także wrażliwe na kwestie symboliczne. Są sentymentalne, patriotyczne i pełne narodowych resentymentów. Że od tego, co włożyć do garnka, ważniejsza bywa narodowa duma, często budowana wokół tak fikcyjnego problemu jak muzeum wypędzonych. To odkrycie okazało się kluczem do sukcesu Kaczyńskiego w drugiej dekadzie III RP. Polityka historyczna, retoryka wstawania z kolan, grożenia Rosji i Niemcom, okazały się bardziej skuteczne niż straszenie pustą lodówką. Dzięki temu Kaczyński stał się dla prostych ludzi symbolem polityka z wyższej półki. Typem patrioty, wielkiego lidera, prawdziwego przywódcy, który zmaga się nie tylko z prozą życia, ale też pracuje na niwie narodowej historii. Mocno to komiksowe, ale to właśnie jest dziś jego największym atutem. Kaczyński wie, że polskie społeczeństwo od ponad dwóch wieków było wychowywane w lęku przed Rosją i Niemcami. I teraz nad tym polu zorganizował wielkie polityczne żniwa. Zwłaszcza że wydarzyła się smoleńska katastrofa. Widać było, że z początku Kaczyński nie wiedział, jak zagrać tą kartą. W kampanii prezydenckiej przetestował wariant „prywatnego smutku po bracie”, mającego budzić do niego osobiste współczucie. Gdy jednak wybory przegrał, zmienił taktykę na „patriotyczny gniew z powodu utraconej suwerenności”. I buduje koalicję nie tyle wokół siebie, co przeciw beztroskiemu chłopcu z Sopotu, który nie rozumie losu umęczonego przez historię narodu. Jak zwykle wszystko rozgrywane jest na zimno. Kaczyński nie ma najmniejszej inklinacji do rozumowania w kategoriach historycznej metafizyki, sam szydził z tego przez całe życie. Z kolei wizja prezesa PiS złamanego przez śmierć brata, który stracił nad sobą panowanie, też nie brzmi przekonująco. Zbyt chłodno rozgrywał smoleńską kartę w kampanii prezydenckiej, by uwierzyć, że z bólu oszalał. On jak zwykle gra swoją starą grę, w której słowa nie są ekspresją myśli, lecz jedynie narzędziem. Co by zrobił Kaczyński, gdyby wygrał? Trudno przewidzieć detale, ale kierunek jest oczywisty. Nie wykonałby żadnego szalonego gestu.. Bo jego marzeniem w gruncie rzeczy było zawsze uznanie elit. Z konieczności stał się pasterzem mas, jednak jego ambicje są stosowne do jego wykształcenia i do środowiska, z jakiego się wywodzi. To było widać, gdy został premierem: polityk, który straszył liberałami, potem z własnej woli obniżał podatki. Bo wbrew pozorom prawdziwe poglądy Kaczyńskiego są raczej mainstreamowe, a aspiracje raczej banalne. Chce być doceniony, chce być szanowany, nie przez masy, którymi gra, ale przez elity, które ceni. Kaczyński zapewne zdaje sobie sprawę, że swoimi księżycowymi ideologiami dewastuje ludziom umysły, ale uważa, że jego sukces to skoryguje. W ogóle wierzy, że jemu więcej wolno. Że jego inteligencja znacznie przerasta te, którymi wykazać się mogą inni politycy. To zresztą stanowi klucz do szefa PiS. Już 20 lat temu jego centralną emocją stało się poczucie bycia niedocenionym. Przez Unię, przez elity, przez media. Paradoksalnie nie poprowadziło to do frustracji, odwrotnie – w tej silnej osobowości zbudowało poczucie własnej szczególnej wartości. Kaczyński poczuł się politycznym Norwidem, osobą wyrastającą ponad swoją banalną epokę, niezdolną do uchwycenia jego wielkości. To uczucie silnie pielęgnował w nim brat, który uważał Jarosława za postać na miarę bohaterów narodowej historii. Jak się zdaje, sam Jarosław trochę w to uwierzył. I dziś uważa, że jego osobista wielkość jest mandatem do robienia wszystkiego, co pozwoli mu wrócić do władzy. Politycy mają prawo do takich zachowań. Pod warunkiem, że mają naprawdę wielki format albo ważną misję do wypełnienia. Jednak mimo uważnej obserwacji, ciągle trudno odnaleźć u Kaczyńskiego zarówno ten format, jak też tę misję. Na pewno Kaczyński jest jednym z najzdolniejszych polskich polityków, co nie zmienia faktu, że od 1989 r. stale gra powyżej własnej wartości. Zachowuje się jak Piłsudski, którym nie jest. # Ze strony: http://tiny.pl/h5vr4 -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|