Data: 2020-03-16 13:25:33 | |
Autor: Konopny Nespresso | |
Pisiory zerwa³y kworum w Senacie | |
u¿ytkownik Bruno Brunowski napisa³:
Powody s± dwa: Mo¿esz k³amaæ. Je¿eli mo¿esz, to z pewno¶ci± k³amiesz:) https://youtu.be/X-K2Soq-1l4?t=1610 Raczej specustawy zmieniaj±cej regulamin sejmu:) |
|
Data: 2020-03-16 14:16:17 | |
Autor: Bruno Brunowski | |
Pisiory zerwa³y kworum w Senacie | |
W dniu poniedzia³ek, 16 marca 2020 21:25:34 UTC+1 u¿ytkownik Konopny Nespresso napisa³:
u¿ytkownik Bruno Brunowski napisa³: Nocniczku, zmiany mia³y na celu przyspieszenie prac nad ustaw±. Ju¿ pisa³em o tym w tym w±tku. O tu: https://groups.google.com/d/msg/pl.soc.polityka/gWp9aJgstL4/o6zPzXv0BAAJ Po obsztorcowaniu przez tzw. czynniki Karczewski podkuli³ ogonek, przesta³ gadaæ kocopo³y o "alternatywnym o¶rodku w³adzy" i grzecznie wróci³ na salê obrad. Samoobs... na dzi¶ masz zaliczone na ocenê bardzo dobr±. -- Bruno |
|
Data: 2020-03-16 22:29:59 | |
Autor: u2 | |
Pisiory zerwa³y kworum w Senacie | |
W dniu 16.03.2020 o 22:16, Bruno Brunowski pisze:
W dniu poniedzia³ek, 16 marca 2020 21:25:34 UTC+1 u¿ytkownik Konopny Nespresso napisa³: widaæ u ciebie t± pogardê wobec dr Karczewskiego, sk±d u ciebie ta nienawi¶æ ? |
|
Data: 2020-03-16 16:05:14 | |
Autor: Bruno Brunowski | |
Pisiory zerwa³y kworum w Senacie | |
W dniu poniedzia³ek, 16 marca 2020 22:30:01 UTC+1 u¿ytkownik u2 napisa³:
W dniu 16.03.2020 o 22:16, Bruno Brunowski pisze: "Nigdy nie lata³em z rodzin±." "Nigdy nie wy³±cza³em opozycji mikrofonu.' "Ja pracowa³em i pracujê dla idei." 'Trzy malutkie pokoje, ma³a kuchnia, ma³a ³azienka i ma³y gabinet, kiedy¶ ju¿ tam mieszka³em." A po za tym to zwyk³y lekarz medycyny z II st. specjalizacji, a nie ¿aden dr. -- Bruno |
|
Data: 2020-03-17 00:07:01 | |
Autor: u2 | |
Pisiory zerwa³y kworum w Senacie | |
W dniu 17.03.2020 o 00:05, Bruno Brunowski pisze:
widaæ u ciebie t± pogardê wobec dr Karczewskiego, sk±d u ciebie ta"Nigdy nie lata³em z rodzin±." ano brutu¶ Cien Anos de Soledad by G.G.Marquez Nazywa³a siê Pilar Ternera i uczestniczy³a w przeprawie przez góry zakoñczonej za³o¿eniem Macondo. Rodzina si³± zabra³a z sob± dziewczynê, aby j± oddaliæ od mê¿czyzny, który zgwa³ci³ j±, gdy mia³a czterna¶cie lat, i kocha³ j± przez nastêpnych lat osiem, ale nigdy nie zdecydowa³ siê tego ujawniæ, bo nale¿a³ do innej kobiety. Przyrzek³ pój¶æ za ni± na kraj ¶wiata, ale pó¼niej, gdy za³atwi swoje sprawy, a ona mia³a ju¿ do¶æ czekania na niego zawsze tak jak na którego¶ z tych mê¿czyzn, wysokich i niskich, blondynów i brunetów, których przyrzeka³y jej karty na drogach ziemi i morza, za trzy dni, trzy miesi±ce lub trzy lata. W tym oczekiwaniu uda jej utraci³y swoj± krzepko¶æ, a piersi jêdrno¶æ, zapomnia³a o tkliwo¶ci, lecz zachowa³a nienaruszony szaleñczy ¿ar swego serca. Oszo³omiony t± cudown± zabawk±, José Arcadio co noc szuka³ drogi do niej poprzez labirynt ciemnego pokoju. Pewnej nocy zasta³ drzwi zamkniête na zasuwê i zastuka³ kilka razy, wiedz±c, ¿e skoro o¶mieli³ siê zastukaæ po raz pierwszy, musi dobijaæ siê a¿ do skutku, póki wreszcie po niekoñcz±cym siê oczekiwaniu nie otworzy³a mu. W ci±gu dnia s³aniaj±c siê z niewyspania, czerpa³ tajemn± rozkosz ze wspomnieñ poprzedniej nocy. Ale kiedy ona wchodzi³a do ich domu, weso³a, obojêtna, rozgadana, nie musia³ siê wysilaæ, aby ukryæ swoje napiêcie, bo ta kobieta, której g³o¶ny ¶miech p³oszy³ go³êbie, nie mia³a nic wspólnego z niewidzialn± potêg±, która uczy³a go t³umiæ oddech i opanowywaæ uderzenia serca i pozwoli³a zrozumieæ, dlaczego ludzie boj± siê ¶mierci. Tak by³ pogr±¿ony w swoich my¶lach, ¿e nie uczestniczy³ nawet w ogólnej rado¶ci, gdy ojciec i brat przewrócili do góry nogami ca³y dom wie¶ci±, ¿e uda³o im siê roztopiæ metalow± skorupê i wydzieliæ z niej z³oto Urszuli. Istotnie, po skomplikowanych i wytrwa³ych próbach cel zosta³ osi±gniêty. Urszula by³a uszczê¶liwiona i nawet dziêkowa³a Bogu za wynalezienie alchemii, gdy mieszkañcy wsi t³oczyli siê w laboratorium, czêstowani przez gospodarzy ciastkami i konfitur± z guawy, a José Arcadio Buendía pokazywa³ im tygiel z odzyskanym z³otem, jak gdyby sam je przed chwil± wynalaz³. Obnosz±c go tak miêdzy wszystkimi, podszed³ w koñcu do swego starszego syna, który ostatnimi czasy prawie nie zagl±da³ do laboratorium. Podsun±³ mu pod oczy such± ¿ó³taw± bry³kê metalu i spyta³: ,,No, widzisz teraz, jak to wygl±da?". A José Arcadio szczerze odpowiedzia³: - Jak psie gówno. |
|