Radnym z Pragi-Północ i doktorantem prawa na Uniwersytecie Warszawskim Łukaszem Muszyńskim, który ma prokuratorskie zarzuty, zajął się rzecznik dyscyplinarny tej uczelni. - Uniwersytet nie powinien mieszać się do polityki - kontruje radny
O Łukaszu Muszyńskim zrobiło się głośno, gdy po wyborach samorządowych, w których startował z listy PO, nieoczekiwanie przeszedł na stronę PiS i lokalnego ugrupowania Praska Wspólnota Samorządowa (PWS). Dzięki jego rewolcie oba ugrupowania uzyskały większość w radzie tej dzielnicy i wybrały na burmistrza Jacka Sasina, b. pisowskiego wojewodę i wiceszefa kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Ale PiS i PWS nie udało się wybrać całego zarządu. Dlatego prezydent Warszawy ustanowiła na Pradze-Północ zarząd prezydencki z działaczami PO i SLD.

Radny błyskawicznie stał się politycznym celebrytą. Udzielał wywiadów, w których bezlitośnie krytykował Platformę. Działaczom partii Tuska wytykał nieudolność i partyjniactwo. Dobra passa Muszyńskiego skończyła się, gdy ujawniliśmy, że ma problemy z prawem. Okazało się, że zrobił nagie zdjęcia znajomemu 16-latkowi, a potem miał mu grozić, iż je ujawni, jeśli nie będzie z nim utrzymywał intymnych kontaktów. Na dodatek policjanci znaleźli w jego komputerze trzy tysiące plików, w większości z filmami i zdjęciami z pornografią dziecięcą. Łukasz Muszyński usłyszał zarzuty zmuszania do czynności seksualnych oraz posiadania dziecięcej pornografii. Według śledczych przyznał się do zarzucanych mu czynów.



- Przyznałem się tylko do szantażu. Sprawa zdjęć została spreparowana - upiera się dziś Muszyński, który mimo zarzutów nie zrzekł się mandatu radnego.

Gdy śledczy dowiedzieli się, że mężczyzna z takimi zarzutami jest osobą publiczną, bo przecież piastuje mandat radnego, zawiadomili o tym urząd dzielnicy. Ale to nie wszystko. Łukasz Muszyński jest też doktorantem I roku prawa. Jego specjalność to rynki kapitałowe. - Prokurator prowadzący śledztwo uznał, że należy zawiadomić o zarzutach również władze uczelni - tłumaczy Paweł Śledziecki, szef Prokuratury Rejonowej Pragi-Północ.

Na Wydziale Prawa UW zawrzało. - Gdyby ten pan pisał doktorat na innym wydziale, to czułbym tylko duży niesmak. Ale on studiuje na prawie. Nie wyobrażam sobie, by człowiek, który szantażem chciał zmusić 16-latka do seksu, był doktorantem prawa. Ten radny kompromituje nasz wydział - oburza się jeden z pracowników naukowych wydziału prawa.

Nad sprawą pochyliły się już władze uczelni. - Ten doktorant został przesłuchany przez rzecznika dyscyplinarnego. Wciąż jednak trwa postępowanie i jeszcze nie zapadła żadna decyzja w jego sprawie - mówi Anna Korzekwa, rzeczniczka UW.

Jeśli rzecznik dyscyplinarny uczelni zdecyduje się akta Muszyńskiego przekazać sądowi uczelnianemu, ten może ukarać go upomnieniem, naganą, a nawet wydaleniem z uniwersytetu. Ale radny zdaje się tym nie przejmować: - Moje problemy z prokuraturą to sprawa polityczna, a uniwersytet powinien być apolityczny. Jestem spokojny. Rzecznik mojej uczelni na pewno umorzy postępowanie przeciwko mnie.



http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,9174400,Radny_Lukasz_M__szantazowal_chlopca__Wyleci_z_uczelni_.html





Przemek

--

.."Gen. Błasikowi bardzo zależało, aby akurat lot do Smoleńska przebiegał wzorowo.
Mógł się czuć zobowiązany wobec prezydenta Kaczyńskiego.
 Prezydent potwierdził, że w końcu kwietnia zostanie powtórnie nominowany
 na stanowisko dowódcy wojsk powietrznych".

Użytkownik "Przemysław Warzywny" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ikfm3i$5iv$1inews.gazeta.pl...

Radnym z Pragi-Północ i doktorantem prawa na Uniwersytecie Warszawskim

No tak jak nie SBek to prawnik.
Kto jeszcze by się odważył?